zdjêcie Autora

09 marca 2017

Wojciech Jó¼wiak

z cyklu: Czytanie... (odcinków: 204)

Goffa: Pan Psychizm


« Zabij, to nie umrzesz Penrose'a: Triloka »

Pierwsze wra¿enie po przeczytaniu artyku³u „Panpsychizm jest szalony, ale najprawdopodobniej jest to prawda” mia³em jak w przys³owiu: „Nie mia³a baba k³opotu, kupi³a sobie prosiê”. Nie do¶æ nam wszystkich dotychczasowych problemów, to jeszcze wymy¶lamy sobie, ¿e nie tylko my-ludzie i nasze koty mamy uczucia i do¶wiadczamy czego¶, ale czuj±cymi istotami (sentient beings po buddyjsku) jest wszystko, w³±cznie – jak pisze Autor – z elektronami i kwarkami.

Nawet pomy¶la³em, czy czasem Autor nie gra oto w grê podobn± do gry w su³tana Brunei: „Jestem su³tan Brunei, zrób mi herbatê” – czyli rzuca jakie¶ absurdalne has³o po to, ¿eby zwróciæ na siebie uwagê i przy tej okazji wycyganiæ dla siebie od innych jakie¶ przys³ugi i korzy¶ci. Ale OK! Przecie¿ uwierzy³em lub uda³em, ¿e wierzê, ¿e ów kto¶ jest tym su³tanem Brunei i jak w filmie „Powiêkszenie” (Blowup) Michelangelo Antonioniego podnios³em i odrzuci³em nieistniej±c± pi³kê, czyli spowodowa³em zamieszczenie tego tekstu w Tarace.

Pociesza³em siê, ¿e realna warto¶æ tego tekstu polega na tym, ¿e u¶wiadamia nam, jak niepewne, nieostre i nieokre¶lone s± nasze wyobra¿enia o naszej „¶wiadomo¶ci” lub „¿yciu wewnêtrznym”. ¯e byæ mo¿e, gdy lepiej siê przyjrzeæ, jest to tylko szereg nawyków i konwencji: ¿e o pewnych sprawach w pewien sposób siê mówi. O cz³owieku mo¿na sensownie powiedzieæ, ¿e ma ¿ycie wewnêtrzne, o stole nie mo¿na. Z drugiej strony przypomina, ¿e spora czê¶æ ludzko¶ci pos³ugiwa³a siê (i nadal siê pos³uguje) pogl±dem animistycznym, w my¶l którego znacznie wiêcej rzeczy w ¶wiecie „ma ¶wiadomo¶æ” lub „odczuwan± wewnêtrznie naturê” (intrinsic nature – tak w oryginale), bo prócz „ludzi ludzi” s± jeszcze „ludzie wrony” (crow people) a nawet „ludzie chmury” (cloud people).

Z trzeciej strony brak tego animizmu lub zapomnienie o nim – dokucza nam, czego przyk³adem a¿ nadto bolesnym niedawne lex Szyszko i furia z jak± Polacy uzbrojeni w mechaniczne pi³y rzucili siê na swoje drzewa. Wiêc co¶ w tym jest. Byæ mo¿e gdyby byli bardziej animistyczni, pi³y czê¶ciej zadr¿a³yby im w rêkach.

Ze strony kolejnej, panpsychizm, zw³aszcza gdy tak jak u Philipa Goffa dobrze zakotwiczony w dyskursie fizyki, musi budziæ zainteresowanie i sympatiê szamanów (lub szamanistów) – jako prawdopodobny sojusznik w odpieraniu naporu redukcjonistów butnie przekonanych o powszechniej bezduszno¶ci ¶wiata (i jego sk³adników, i jego mieszkañców).

Nie przypadkiem Autor porównuje koncepcjê panpsychizmu do ewolucji wg Darwina. Pogl±d, ¿e mikrocz±stki „do¶wiadczaj± swojego istnienia” wydaje siê szalony i sprzeczny z rozs±dkiem podobnie jak pogl±d, ¿e który¶ kolejny (licz±c wstecz) z naszych przodków nie by³ cz³owiekiem lecz ma³p±. A jednak ni± by³! Autor tym przyk³adem zaleca nie odrzucaæ szalonych koncepcji tylko dlatego, ¿e przecz± rozs±dkowi. Pokazuje, ¿e kilka z takich szaleñstw okaza³o siê prawd±. Jednak gdy wej¶æ dalej w porównanie panpsychizmu z darwinizmem, przestaje byæ tak dobrze. Rozs±dek mówi: rodzic cz³owieka jest (i tylko mo¿e byæ) cz³owiekiem. Ten sam rozs±dek mówi te¿: na pewno cz³owiek ma „wewnêtrznie do¶wiadczan± naturê”. Darwinowski ewolucjonizm przekracza rozs±dek i mówi wiêcej: ...ale je¶li odliczysz d³ug± seriê przodków, to po pó³ milionie lat oka¿e siê, ¿e ówcze¶ni nasi przodkowie ró¿nili siê gatunkowo od ludzi wspó³czesnych, a po 10 milionach lat, ¿e byli ssakami, które na podstawie wszelkich ich cech zaklasyfikowaliby¶my jako po prostu ma³py. Podobnie panpsychizm orzeka: nie tylko ludzie maj± „¶wiadomo¶æ” czyli „do¶wiadczaj± tego, ¿e istniej±”, bo tak samo maj± równie¿ inne ssaki (co do kotów, psów i pand na pewno nie mamy w±tpliwo¶ci!), ptaki i zwierzêta w ogóle, i równie¿ ro¶liny, i inne ¿yj±ce istoty... Zanim pójdziemy dalej w tej wyliczance, wróæmy do darwinizmu. Gdy¿ tam dochodzimy do punktu, w którym ewolucjonizm mówi: stop! Bo oto nasz daleki przodek by³ podobnym do li¶cia morskim strunowcem, a jeszcze starszy koloni± komórek, jeszcze starszy organizmem z³o¿onym z jednej komórki z j±drem czyli eukariontem; przodek o miliard lat starszy by³ prokariontem czyli pojedyncz± moleku³± DNA opakowan± w kapsu³ê z lipidów plus ile¶ enzymatycznych bia³ek. Jeszcze starszy nasz przodek by³ prawdopodobnie samopowielaj±c± siê cz±steczk± RNA. A wcze¶niej? Nie by³o. Koniec. Ewolucja ¿ycia prawdopodobnie zaczê³a siê od tego. O co mi chodzi? Ewolucjonizm jednak nie przedefiniowuje pojêcia „przodka” a¿ tak dalece, ¿eby za naszych pra-odleg³ych „przodków” uznaæ atomy wêgla, azotu, fosforu i tlenu. (Bo z tych jest RNA.) W pewnym momencie powiada: tu trzeba siê zatrzymaæ, poniewa¿ w bardzo dawnej epoce zjawiska ¿ycia wy³oni³y siê z nie-¿ycia. Panpsychizm w wersji, któr± proponuje Goff tego nie robi: nie zatrzymuje siê. Przeciwnie, twierdzi, ¿e stwory dowolnie odleg³e od ludzi i niepodobne do nich, a¿ po „elektrony i kwarki” maj± jakie¶ swoje psychiczno¶ci, jako¶ w niepojêty dla nas sposób „do¶wiadczaj± tego, ¿e s±”. To jest ró¿nica, o któr± mi chodzi: ewolucjonizm przyjmuje, ¿e na pewnym etapie historii Ziemi ¿ycie wy³oni³o siê z nie-¿ycia, czy inaczej mówi±c, zjawiska charakterystyczne dla ¿ycia czyli replikacja cz±steczek w rodzaju RNA, które do tej pory s± kluczowymi sk³adnikami ¿ywych organizmów, zaczê³a siê w ¶rodowisku, której tej „¿yciowej” w³a¶ciwo¶ci nie mia³o. Inaczej Philip Goff: w swojej koncepcji nie zak³ada, ¿eby co¶ prymitywnego nie mia³o psychiczno¶ci, a co¶ bardziej z³o¿onego ju¿ tê psychiczno¶æ mia³o, sk±d¶ j± dostawa³o. Sugeruje, ¿e psychiczno¶æ czy „samoczu³o¶æ” jest czym¶ powszechnym, co maj± ju¿ najbardziej elementarne byty. (Rozs±dkowo wolimy my¶leæ w³a¶nie o tym drugim wariancie: ¿e sk³adniki materii nie s± „samoczu³e”, ¿e jest to w³a¶ciwo¶æ, któr± nabywa siê dopiero maj±c jak±¶ wiêksz± z³o¿ono¶æ.)

To, co pisze Goff, wychodzi naprzeciw kilku poznawczym niepokojom. Pierwszy pochodzi od sztucznej inteligencji (AI). Oto s± budowane boty do konwersacji: w pewnym momencie bêd± tak sprawne, ¿e wra¿enie obcowania z psychik± zupe³nie ludzk± bêdzie narzucaæ siê. O czym¶ takim by³ film „Ona” (Her), i pewnie wiele innych. Czy o botach lekk± rêk± zdaj±cych test Turinga bêdziemy my¶leæ, ¿e maj± ¿ycie wewnêtrzne? Ale tak siê sk³ada, ¿e samoczu³o¶æ kojarzy siê nam z moralnymi zobowi±zaniami. Czy bêdzie nam wolno takiego bota wy³±czyæ? Albo zabiæ bardziej doszczêtnie, np. brutalnie wk³adaj±c do kuchenki mikrofalowej? A je¶li ma kopiê na serwerze i wróci? Stary Stanis³aw Lem sze¶ædziesi±t lat temu wszystkie te kwestie rozwa¿a³...

Drugi poznawczy niepokój pochodzi o jedz±cych lub niejedz±cych miêso, czyli przyczyniaj±cych siê lub nie do zabijania zwierz±t. Wegetarianizm jest szlachetny, gdy¿ odcina niejedz±cego od bezpo¶redniego zwi±zku z zabijaniem istot niew±tpliwie czuj±cych, cierpi±cych i przera¿onych. Ale gdyby siê okaza³o, ¿e na mocy nawet ograniczonego panpsychizmu, nawet nie tak radykalnego jak u Goffa, nie tylko zwierzêta, ale i ro¶liny do¶wiadczaj±, czuj± i cierpi±, to co wtedy? Ro¶linom wspó³czuæ, OK! Ale nawet ziemniaków nie je¶æ? Jedliby¶my dalej, ale wszed³by cieñ relatywizmu. Bo wraz z panpsychizmem wchodzi w³a¶nie ów relatywizm: skoro wszystko czuje, wszystko cierpi, tak¿e korzeñ marchwi krojony i wrzucany do wrz±tku, to jak±¿ wy¿szo¶æ ma wegetarianizm? Skoro cierpienia nie da siê unikn±æ, to dlaczego by nie je¶æ tych ¶wiñ, kur i karpi, wcze¶niej je zabiwszy albo i nie?

Trzeci poznawczy niepokój ³±czy siê z nader polsk± kwesti± od którego momentu wolno przerwaæ ci±¿ê. Gdyby to uzale¿niaæ od samowra¿liwo¶ci embrionu, to z panpsychizmu wynika, ¿e nigdy, bo nie tylko p³ód maj±cy ju¿ mózg czuje, ¿e jest, ale te¿ blastula, morula i zygota, a nawet jajo oraz plemnik. Ka¿da emisja nasienia, nawet po bo¿emu do pochwy, by³aby masowym morderstwem. Ale by³oby nim te¿ usuniecie wyrostka, a nawet mycie zêbów szczoteczk±, bo przecie¿ przy tym odklejaj± siê komórki nab³onka i mnóstwo DNA idzie na zatracenie.

W powy¿szych przyk³adach, a raczej w powy¿szych my¶lowych zau³kach problemem jest nasz nawyk ³±czenia samo¶wiadomo¶ci lub posiadania wewnêtrznego psychizmu – z solidarno¶ci±. Etyka bazuje na na solidarno¶ci ludzi wobec cierpienia. Ludzi odró¿niamy od nie-ludzi po tym, ¿e s± z pewno¶ci± samo¶wiadomi, zatem mamy sk³onno¶æ solidarno¶æ wobec cierpienia kierowaæ ku wszystkim, którzy s± samo¶wiadomi. Rozs±dek i intuicja w pewnym momencie przestaj± nam pomagaæ. W przypadku inteligentnych botów (których realnie chyba jeszcze nie ma, ale lada rok siê pojawi±), zwierz±t i embrionów stajemy siê bezradni. Nie wiemy, jak je – ich – traktowaæ!

Mo¿e wi±zanie solidarno¶ci z samodo¶wiadczaniem jest b³êdne? B³±d poznawczy?

Kolejny trudny w±tek polega na tym, ¿e chêtnie ³±czymy wiedzenie, ¿e siê jest – ze z³o¿ono¶ci±. Sami z jednej strony wiemy, ¿e jeste¶my ¶wiadomi, z drugiej strony wiemy, ¿e jeste¶my niewyobra¿alnie z³o¿eni. Samych neuronów w mózgu mamy 150 miliardów i wydaje siê, ¿e w³a¶nie ta z³o¿ono¶æ czyni z nas istoty my¶l±ce, wiêc i samo¶wiadome. Wydaje siê te¿, ¿e boty uzyskaj± swoj± AI dopiero, gdy bêd± chodziæ na procesorach o podobnie wielkiej z³o¿ono¶ci. Tymczasem w pogl±dzie Goffa miêdzy samo¶wiadomo¶ci± a z³o¿ono¶ci± nie ma zwi±zku: bo „elektrony i kwarki” nie s± z³o¿one, a przeciwnie: s± najprostszymi bytami ¶wiata, przynajmniej wed³ug obowi±zuj±cej obecnie fizyki.

Ale byæ mo¿e tego zwi±zku „wewnêtrznego do¶wiadczania” ze z³o¿ono¶ci± nie ma! Bo pamiêtamy pomys³ Rogera Penrose'a sprzed ponad 20 lat, ¿e inteligencja polega na zachowaniach nie-algorytmicznych, a takie zachowania nie wynikaj± z wielkiej z³o¿ono¶ci (bo najbardziej z³o¿ony algorytm pozostaje algorytmem, czyli czym¶ mechanicznym), tylko z umiejêtno¶ci pobierania informacji z przysz³o¶ci, czyli, w³a¶ciwie, z istnienia nie w punkcie czasu, ale w pêtli czasowej (znów jak w opowie¶ciach Lema) – co podobno (wg Penrose'a) umo¿liwia mechanika kwantowa. Wiêc byæ mo¿e wewnêtrzny psychizm przys³ugiwa³by tylko i w³a¶nie „uk³adom kwantowym”? Znów pytanie, czy wszystkim? (Kolejna nieznana ¶cie¿ka.)

Nastêpny trudny w±tek bierze siê z pytania: po czym to poznaæ? Po czym poznaæ, ¿e kto¶ (lub co¶) ma wewnêtrzne do¶wiadczenia, do¶wiadczenie bycia? Z tym mamy k³opot ju¿ przy ludziach. Bo co z tym, gdy kto¶ ¶pi? (Ale przecie¿ siê obudzi...) Jest pod narkoz±? Jest po wylewie i nie reaguje, chocia¿ patrzy? W takim stanie siê urodzi³? Urodzi³ siê szympansem? ¦wink± morsk±? Bukiem? Itd... Z lud¼mi i to tymi bardziej normalnymi, rozwi±zujemy problem tak, ¿e ³±czymy podejrzenie o samo¶wiadomo¶æ z mo¿liwo¶ci± porozumienia siê. Ale jak pokazuj± powy¿sze przyk³ady, sposób ten jest zawodny jak za krótka ko³dra.

Prócz tego jednak problem jest taki, ¿e mamy trzy rzeczy:
A) materiê, czyli w³a¶nie te elektrony i kwarki,
B) informacjê (o której wierzymy, ¿e wêdruje po ¶wiecie mog±c zmieniaæ swoje no¶niki, czyli jest niezale¿na od tamtych elektronów i kwarków); do informacji nale¿y kwestia ewentualnego porozumiewania siê z „istotami”
C) ¶wiadomo¶æ czyli bycie czuj±c± istot±.
I jak te trzy rzeczy (którymi zajmuj± siê ró¿ne i nieprzystaj±ce do siebie teorie, podej¶cia czy paradygmaty) po³±czyæ i pogodziæ?


Czytanie...: wstêp na koñcu

Czytanie ró¿nych ksi±¿ek i internetów, i uwagi o nich.


« Zabij, to nie umrzesz Penrose'a: Triloka »

komentarze

[foto]

1. Nie bardzo rozumiem... • autor: Jaros³aw Bzoma2017-03-09 17:20:36

Nie bardzo rozumiem dlaczego ¶wiadomo¶æ mia³a by mieæ jakikolwiek a tym bardziej jedyny zwi±zek z materi±, czy te¿  zmys³owym odczuwaniem czegokolwiek.To bardzo fizykalno-biologiczny punkt widzenia. To b³±d subiektywnego s±du tworów biologicznych ³±cz±cych swoj± percepcjê z tym co postrzegaj± zmys³ami fizykalnymi .Jestem przekonany ¿e jest odwrotnie,  istnieje tylko ¶wiadomo¶æ bez jakiegokolwiek pod³o¿a materialnego.Materia jest jedynie jedn± z niepoliczalnej bo pozalogicznej ilo¶ci  form jak± ¶wiadomo¶æ przybiera, w tym przypadku istniej±c± w sensie jaki temu nadajemy my ludzie, ale tak jest tylko z punktu widzenia samej materi w ludzkich formach samo¶wiadomych.To znaczy  formach które s±  ¶wiadome jedynie danych uzyskanych przez fizyczne zmys³y.To niestety jest ko³em hermeneutycznym trudnym do przezwyciê¿enia :)Zatem rozwa¿anie czy materia jest ¶wiadoma nie  jest  nawet mentalnym  truizmem jest b³êdem pope³nionym ju¿ na samym wej¶ciu.
[foto]

2. Ja te¿ nie... • autor: Wojciech Jó¼wiak2017-03-09 17:43:16

...rozumiem.
[foto]

3. ...Ale... • autor: Wojciech Jó¼wiak2017-03-09 18:09:08

...podobne pytania zosta³y postawione w poprzednim tek¶cie w Aeon’ie, na który Ph. Goff odpowiedzia³: https://aeon.co/ideas/why-panpsychism-fails-to-solve-the-mystery-of-consciousness -- polecam.
[foto]

4. Sk±d to przekonanie,... • autor: Jaros³aw Bzoma2017-03-09 18:24:22

[foto]

5. Zaraz przeczytam z Tylkonauka.pl, tymczasem moja lektura • autor: Wojciech Jó¼wiak2017-03-09 18:42:54

Keith Frankish pisze  w Aeonie:

...Wiêc nie jestem panpsychist±. Zgadzam sie z panpsychistami, ¿e wydaje siê, jakby nasze do¶wiadczenia mia³y pewn± prywatn±, wewnêtrzn± naturê [intrinsic nature] która nie mo¿e byæ wyja¶niona przez naukê. Ale z tego wyci±gam inny wniosek. Wolê nie my¶leæ, ¿e jest ona [ta "prywatna natura", WJ] fundamentaln± w³a¶ciwo¶ci± ca³ej materii -- my¶lê raczej, ¿e jest ona iluzj±. Jak mamy zmys³y s³u¿±ce reprezentowaniu zewnêtrznego ¶wiata, tak, podobnie, mamy te¿ rodzaj wewnêtrznego zmys³u, który reprezentuje aspekty aktywno¶ci naszego w³asnego mózgu. Ten wewnêtrzny zmys³ daje nam szczególn± perspektywê na stany w³asnego mózgu, tworz±c wra¿enie, ¿e maj± one wewnêtrzne [intrinsic] zjawiskowe jako¶ci, które s± ca³kiem ró¿ne od wszystkich w³a¶ciwo¶ci fizycznych.  Jest to potê¿ne wra¿enie, ale tylko wra¿enie. ¦wiadomo¶æ w powy¿szym sensie nie jest wszêdzie, tylko nigdzie. [Nie ma jej nigdzie.] Byæ mo¿e pogl±d ten jest tak samo dziwny jak panpsychizm. Ale my¶lenie o ¶wiadomo¶ci mo¿e prowadziæ do dziwnych pogl±dów.
[foto]

6. Mia³em podobne dylematy,... • autor: Jaros³aw Bzoma2017-03-09 21:00:30

Mia³em podobne dylematy, czy sny nie s± czasem wyrazem moich procesów neuronalnych, czy nie podró¿ujê po w³asnych organach wewnêtrznych drogami nerwowymi i nie ¶niê swoich w³asnych stanów biochemicznych. Zapyta³em o to sny i one odpowiedzia³y, ¿e nie. Do¶wiadczam pól ¦wiadomo¶ci których jestem jedynie koñcowym odbiornikiem i to marginalnym.Komu¶ muszê wierzyæ.Wolê zawierzyæ w³asnemu do¶wiadczeniu ,  bo ostatecznie to  ja mam zostaæ przekonany a  Keith Frankish niech szuka ¶wiadomo¶ci dalej  :)
[foto]

7. Zastanawiam siê • autor: Katarzyna Urbanowicz2017-03-10 14:03:25

Zastanawiam siê czy przypadkiem definicja samo¶wiadomo¶ci nie powinna ulec zmianie. Do przyk³adowych obiektów, które mo¿na podejrzewaæ o samo¶wiadomo¶æ, mo¿na te¿ chyba dodaæ ule i mrowiska (jako zespo³y jednostek) i inne tego rodzaju, a nawet ludzkich uczestników zbiorowych demonstracji czy rozruchów. A tak¿e Wszech¶wiat. Kosmos wszak czasami (co widaæ ¶wietnie w niektórych horoskopach) zachowuje siê jak zbiorowo¶æ prowokuj±ca np do erupcji buntu, wszechobecnych pomy³ek, rozkojarzenia itp. Ja bym zada³a takie pytanie:Czy istnieje nieu¶wiadomiona osobowo¶æ?
[foto]

8. Równie¿ tak s±dzê,... • autor: Jaros³aw Bzoma2017-03-10 20:01:27

Równie¿ tak s±dzê, ¶wiadomo¶æ mo¿e mieæ formy zbiorowe jak dusza gatunku albo tylko jeden z poziomów mo¿e byæ samo¶wiadomym a inne poziomy takiego zbioru ¶wiadomo¶ci  grupy mog± byæ ¶wiadome "inaczej" . A wszystkie mog± byæ we wspólnej relacji u¿ytecznej dla ka¿dego z poziomów.Cz³owiek w³a¶nie jest elementem takiego "mrowiska" zwanego Dusz±.Ska³ada siê z poziomów czy aspektów albo archetypów, mo¿emy to nazywaæ ró¿nie.

Komentowanie wy³±czone wszêdzie od 1 sierpnia 2020.

x

Szybki przegl±d Taraki

[X] Logowanie:

- e-mail jako login
- has³o
Zaloguj
Pomiñ   Zapomnia³em/am has³a!

Zapisz siê (za³ó¿ konto w Tarace)