22 marca 2013
Wojciech Jóźwiak
z cyklu: Życie lokalne w okolicy Milanówka (odcinków: 42)
Los polnych dębów, czyli „cry to oak”
« Kreta: egzotyka | Refleksje z Warszawy: kanary i www.jezusnastadionie.pl » |
Polne dęby, koło miejsca, gdzie mieszkam, rosnące na miedzach, chroni tylko dobra wola właścicieli działek. Jedni o swoje dęby dbają, widzę to po tym, że przycinają im niskie gałęzie, które przeszkadzałyby traktorowi – ale tylko te. To lepsze niż by ktoś doszedł do wniosku, że z tego powodu zetnie całe drzewo. Inne dęby bywają bardziej obrąbywane, z jednego została połowa, pół drzewa uschło i obcięte i ktoś mu w tym pomógł; któryś z dębów dzieci, budujące na nim jakieś konstrukcje, pozbawiły dużej łaty kory, wiele lat temu - dąb choć się starał, dotąd nie zabliźnił.
Te samorodne dęby, z ludzkiego punktu, są nie na swoim miejscu: nie rosną ani w lesie, ani w parku, ani przy ulicy lub na czyjejś ogrodzonej posesji. Nikomu nie przyjdzie do głowy uznać je za chronione pomniki przyrody. Myślę, że może niektórzy właściciele wstydzą się, że im na polu rosną drzewa. Albo niektóre dęby trwają dlatego, że na miedzy są niczyje, ani sąsiada z prawej, ani tego z lewej.
Teraz jeden dąb ścięto, leży, ma ok. 60 cm średnicy. Był żywotny, szybko przyrastał, liczyłem słoje – miał ledwo około 40 lat, jak na dąb - to młodzieniec. Przechodziłem koło niego prawie codziennie podczas spacerów z psami. Ale nie zapamiętałem go, nie mam przed oczami kształtu jego korony. Może dlatego, że mniejsze osiki i czeremchy go przesłaniały. Teraz wycięte razem z nim. Wycięte drzewa się szybko zapomina, o tych rosnących też mało kto wie.
Pod Milanówkiem dęby wyrastają już w pierwszym rzucie sukcesji, na miedzach i porzuconych polach. Zwykle jest inaczej i pierwsza wchodzi brzoza, osika, sosna, olsza. Pionierstwo dębów świadczy o sile tego gatunku u nas. Wierzę, że w tym kawałku ziemi trwa organiczna pamięć dawnej klimaksowej dąbrowy. Sieją dąb sójki, ptak ściśle przydębowy, roznoszący żołędzie.
Zdjęcia robiłem starą komórką, więc są niedobre. Powinienem wybrać się na pola z lepszym aparatem, zdjąć te drzewa, które wciąż tam żyją.
Kilka dni temu przede mną jechał ktoś z rejestracją, którą można czytać jako „cry to oak”, dziwna wróżba.
Życie lokalne w okolicy Milanówka: wstęp na końcu
Mieszkam w mieście, którego nie ma na mapie. Powstało ono przez zrośnięcie miast i zmiejszczonych wsi w Paśmie Zachodnim, w którym są Piastów, Pruszków, Brwinów, Podkowa Leśna, Grodzisk Mazowiecki i dalej Żyrardów, plus Nowa Wieś, Kanie, Otrębusy, Owczarnia, Żółwin, Jaktorów, Książenice, Czarny Las - nie wymienię wszystkich; bliżej Warszawy Michałowice i Reguły, bardziej z boku Nadarzyn i Janki, z drugiej strony Błonie, Leszno, może i Teresin. Na horyzoncie Skierniewice. Mieszka tu ze 200 tys. ludzi. O lokalnych sprawach tego mini-regionu mam czasem coś do powiedzenia.« Kreta: egzotyka | Refleksje z Warszawy: kanary i www.jezusnastadionie.pl » |
komentarze
![[foto]](../author_photo/wj_X15.jpg)
2. Znaki 2 • autor: Wojciech Jóźwiak2013-03-26 08:47:57
Zimna stratyfikacja... Hmmm. Ciekawy termin... (Z praktyki leśników i uprawy drzew?)
![[foto]](../author_photo/Taraka.jpg)
3. A może w Zawijawie? • autor: Katarzyna Urbanowicz2013-03-26 10:05:43
4. ścięte drzewa • autor: Piotrdivine2013-04-26 21:08:15
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Znaki • autor: Roman Kam2013-03-26 01:39:58