
06 października 2014
Jan Szeliga
z cyklu: Moja Twarda Ścieżka (odcinków: 80)
Mini Vision Quest
czyli samotna noc w lesie.
« Trzecia Wyprawa do miejsc Mocy w okolicach Ślęży | V Zjazd Taraki » |
Wiele lat temu miałem taki pomysł, aby wybrać się na vision quest. Z reguły wygląda to tak, że uczestnicy tej praktyki przebywają w odosobnieniu od samych siebie i innych ludzi. Przebywają w tym czasie w lesie lub na łące i przez kilka dni nic nie jedzą, a nawet czasami też nic nie piją.
Z tego co pamiętam, to o takich pomysłach dyskutowano w kuluarach warsztatów Twardej Ścieżki, w których wtedy brałem udział. Pomysły takie pojawiały się też czasem na różnych listach dyskusyjnych skupiających sympatyków Taraki.
Niestety, na rozmowach się wszystko wtedy kończyło. Temat ten został ponownie wywołany w tym roku na jednej z list dyskusyjnych, skupiających sympatyków Taraki. Niestety, nie wzbudził on większego entuzjazmu. Kilka osób odpowiedziało, że "być może rozważą ten pomysł", ale - niestety - nie zapadły żadne konkretne ustalenia.
Przyznam, że byłem takim obrotem sprawy trochę rozczarowany i pomyślałem, że może kiedyś trafi się okazja, aby jednak taką praktykę, nawet samemu, zrobić.
Okazja na taki mini vision quest pojawiła się przy okazji warsztatów prowadzonych przez Kazimierza Kwitniewskiego, na którego warsztaty jeżdżę dość systematycznie już od ponad roku.
Warsztaty odbyły się w bardzo pięknym miejscu, w Marynie, niedaleko od Radomia.
Poniżej kilka zdjęć, na których widać dom, w którym odbywały się warsztaty, i piękne otoczenie domu.
Tak się złożyło, że warsztaty te były, jak dla mnie, dość kosztowne, a tu niespodziewanie przydarzyła mi się przykra przygoda z samochodem, o czym pisałem w jednym z poprzednich odcinków.
Udało mi się wynegocjować niższą cenę za warsztaty, ale kosztem noclegów i wyżywienia. Kilkudniowy post był nawet sprzyjający temu, co robiliśmy na warsztatach. Gorzej było z noclegiem.
Postanowiłem, że będę spał w samochodzie. Tak też zrobiłem, ale - niestety - spadające na mój samochód kasztany robiły tak dużo hałasu, że nie dało się tak spać. Następną noc spędziłem w tipi, które widać na powyższym zdjęciu. Spało mi się tam w miarę dobrze. Niestety, nad ranem trochę zmarzłem, ponieważ w tipi było dość dużo szpar, przez które wchodziło zimne powietrze.
Wtedy wpadł mi do głowy pomysł, aby zmierzyć się ze swoim lękiem i spędzić noc w ciemnym lesie. Odkąd pamiętam - zawsze obawiałem się wejścia do ciemnego lasu, a tym bardziej w nocy. Nie mówiąc już o spędzeniu całej nocy w takim lesie. Teraz nadarzyła się ku temu dobra okazja, aby zrobić sobie samemu taki mini vision quest.
Taki ciemny las znajdował się nieopodal miejsca, w którym odbywały się warsztaty.
W tym czasie, gdy wszyscy uczestnicy warsztatów poszli na obiad, ja zabrałem się za budowę szałasu. Najpierw musiałem znaleźć odpowiednie miejsce, co nie było łatwe, ponieważ drzewa w tym lesie były posadzone blisko siebie. Znalazłem jednak takie miejsce, w którym brakowało dwóch drzew w rzędzie. Było tam więc wystarczająco dużo miejsca, aby zmieścić mój szałas.
Szałas był bardzo prowizoryczny. Kilka gałęzi posłużyło mi za konstrukcję, którą przykryłem kocami i plandeką. Na spodzie położyłem dmuchany materac i przykryłem go karimatą i kilkoma kocami.
Przed zmrokiem wszystko było już gotowe. Czekałem teraz, aż się całkiem ściemni. Byłem ciekaw, jak się zachowam w takim ciemnym lesie?
Bez żadnego strachu wszedłem do ciemnego lasu. Las okazał się być dużo mniej straszny, niż się tego spodziewałem, a nawet okazał się być przyjazny. Wszedłem do szałasu i położyłem się spać. Około północy usłyszałem dziwny odgłos. To było tak, jakby "las oddychał", albo jakby było słychać jadące samochody w oddali. Trochę mnie to przestraszyło i zacząłem uważnie nasłuchiwać. Samochody to nie mogły być, ponieważ w pobliżu nie ma ruchliwej drogi. Było to coś bardzo nietypowego. Po kilku chwilach odgłos ucichł. Do rana nic już się nie wydarzyło. Cały czas było słychać tylko szczekające psy w odległej wsi. Zmarzłem dość mocno nad samym ranem.
Postanowiłem w następną noc wrócić do lasu. Wcześniej jednak ociepliłem mój szałas dodatkowymi kocami i karimatami. Byłem ciekaw, co się wydarzy? Czy ten dziwny odgłos powróci? .
Następnej nocy ponownie wszedłem do lasu. Las ponownie powitał mnie całkiem ciepło. Wszedłem do szałasu i położyłem się spać. Po chwili pojawił się znajomy odgłos.
Zapytałem: - Kim jesteś?
Kto to był i co powiedział - zachowam dla siebie. Tym razem było mi ciepło a nawet gorąco. Pozostała część nocy minęła już spokojnie. Przyśnił mi się mój nauczyciel od duchowego uzdrawiania. Rano rozebrałem szałas i po zakończeniu warsztatów udałem się do Lechowa na zjazd Taraki, o czym napiszę w kolejnym odcinku tego bloga.
Podsumowując, powiem, że jestem zadowolony z całego tego doświadczenia. Mam nadzieję, że każdy las, nawet ten bardzo ciemny, będzie dla mnie zawsze przyjazny i będę do niego wchodził bez żadnego lęku.
cdn...
Z tego co pamiętam, to o takich pomysłach dyskutowano w kuluarach warsztatów Twardej Ścieżki, w których wtedy brałem udział. Pomysły takie pojawiały się też czasem na różnych listach dyskusyjnych skupiających sympatyków Taraki.
Niestety, na rozmowach się wszystko wtedy kończyło. Temat ten został ponownie wywołany w tym roku na jednej z list dyskusyjnych, skupiających sympatyków Taraki. Niestety, nie wzbudził on większego entuzjazmu. Kilka osób odpowiedziało, że "być może rozważą ten pomysł", ale - niestety - nie zapadły żadne konkretne ustalenia.
Przyznam, że byłem takim obrotem sprawy trochę rozczarowany i pomyślałem, że może kiedyś trafi się okazja, aby jednak taką praktykę, nawet samemu, zrobić.
Okazja na taki mini vision quest pojawiła się przy okazji warsztatów prowadzonych przez Kazimierza Kwitniewskiego, na którego warsztaty jeżdżę dość systematycznie już od ponad roku.
Warsztaty odbyły się w bardzo pięknym miejscu, w Marynie, niedaleko od Radomia.
Poniżej kilka zdjęć, na których widać dom, w którym odbywały się warsztaty, i piękne otoczenie domu.
Dom, w którym odbywały się warsztaty
Fontanna w ogrodzie
Mały stawek w ogrodzie
Domek na wodzie
Tipi i domek indiański
Metalowy wigwam - taki sam jak do szałasu potu
W tym Tipi spałem jedną noc
Tak się złożyło, że warsztaty te były, jak dla mnie, dość kosztowne, a tu niespodziewanie przydarzyła mi się przykra przygoda z samochodem, o czym pisałem w jednym z poprzednich odcinków.
Udało mi się wynegocjować niższą cenę za warsztaty, ale kosztem noclegów i wyżywienia. Kilkudniowy post był nawet sprzyjający temu, co robiliśmy na warsztatach. Gorzej było z noclegiem.
Postanowiłem, że będę spał w samochodzie. Tak też zrobiłem, ale - niestety - spadające na mój samochód kasztany robiły tak dużo hałasu, że nie dało się tak spać. Następną noc spędziłem w tipi, które widać na powyższym zdjęciu. Spało mi się tam w miarę dobrze. Niestety, nad ranem trochę zmarzłem, ponieważ w tipi było dość dużo szpar, przez które wchodziło zimne powietrze.
Wtedy wpadł mi do głowy pomysł, aby zmierzyć się ze swoim lękiem i spędzić noc w ciemnym lesie. Odkąd pamiętam - zawsze obawiałem się wejścia do ciemnego lasu, a tym bardziej w nocy. Nie mówiąc już o spędzeniu całej nocy w takim lesie. Teraz nadarzyła się ku temu dobra okazja, aby zrobić sobie samemu taki mini vision quest.
Ciemny las
Ciemny las
Ciemny i gęsty las
Miejsce na szałas
Taki ciemny las znajdował się nieopodal miejsca, w którym odbywały się warsztaty.
W tym czasie, gdy wszyscy uczestnicy warsztatów poszli na obiad, ja zabrałem się za budowę szałasu. Najpierw musiałem znaleźć odpowiednie miejsce, co nie było łatwe, ponieważ drzewa w tym lesie były posadzone blisko siebie. Znalazłem jednak takie miejsce, w którym brakowało dwóch drzew w rzędzie. Było tam więc wystarczająco dużo miejsca, aby zmieścić mój szałas.
Szałas w trakcie budowy
Szałas w trakcie budowy
Wszystko gotowe
Szałas był bardzo prowizoryczny. Kilka gałęzi posłużyło mi za konstrukcję, którą przykryłem kocami i plandeką. Na spodzie położyłem dmuchany materac i przykryłem go karimatą i kilkoma kocami.
Przygotowania do pierwszej samotnej nocy w lesie
Przed zmrokiem wszystko było już gotowe. Czekałem teraz, aż się całkiem ściemni. Byłem ciekaw, jak się zachowam w takim ciemnym lesie?
Bez żadnego strachu wszedłem do ciemnego lasu. Las okazał się być dużo mniej straszny, niż się tego spodziewałem, a nawet okazał się być przyjazny. Wszedłem do szałasu i położyłem się spać. Około północy usłyszałem dziwny odgłos. To było tak, jakby "las oddychał", albo jakby było słychać jadące samochody w oddali. Trochę mnie to przestraszyło i zacząłem uważnie nasłuchiwać. Samochody to nie mogły być, ponieważ w pobliżu nie ma ruchliwej drogi. Było to coś bardzo nietypowego. Po kilku chwilach odgłos ucichł. Do rana nic już się nie wydarzyło. Cały czas było słychać tylko szczekające psy w odległej wsi. Zmarzłem dość mocno nad samym ranem.
Postanowiłem w następną noc wrócić do lasu. Wcześniej jednak ociepliłem mój szałas dodatkowymi kocami i karimatami. Byłem ciekaw, co się wydarzy? Czy ten dziwny odgłos powróci? .
Następnej nocy ponownie wszedłem do lasu. Las ponownie powitał mnie całkiem ciepło. Wszedłem do szałasu i położyłem się spać. Po chwili pojawił się znajomy odgłos.
Zapytałem: - Kim jesteś?
Kto to był i co powiedział - zachowam dla siebie. Tym razem było mi ciepło a nawet gorąco. Pozostała część nocy minęła już spokojnie. Przyśnił mi się mój nauczyciel od duchowego uzdrawiania. Rano rozebrałem szałas i po zakończeniu warsztatów udałem się do Lechowa na zjazd Taraki, o czym napiszę w kolejnym odcinku tego bloga.
Podsumowując, powiem, że jestem zadowolony z całego tego doświadczenia. Mam nadzieję, że każdy las, nawet ten bardzo ciemny, będzie dla mnie zawsze przyjazny i będę do niego wchodził bez żadnego lęku.
cdn...
Moja Twarda Ścieżka: wstęp na końcu
Warsztaty i praktyki Twardej Ścieżki, które prowadziłem i w których brałem udział.Korekta przez: ()
« Trzecia Wyprawa do miejsc Mocy w okolicach Ślęży | V Zjazd Taraki » |
komentarze
2. ludzie zrobili się delikatni • autor: Jerzy Pomianowski2014-10-07 21:32:04
Nie widzę nic szczególnego w spaniu w lesie. Kiedyś bardzo dawno temu, gdy podróżowałem autostopem spałem w lesie, w parku, w rowie, w betonowym kregu w polu itp. Bez namiotu, bez materaca, bez koca.
Czasem zrywałem wiązki chwastów żeby jakoś się okryć, ale zwykle bez tego
Żadnych doznań duchowych nie doznałem, pamiętam za to dobrze jak było mi zimno mimo pory letniej (chyba lipiec)
Ciężką noc można było odespać w dzień.
Czasem zrywałem wiązki chwastów żeby jakoś się okryć, ale zwykle bez tego
Żadnych doznań duchowych nie doznałem, pamiętam za to dobrze jak było mi zimno mimo pory letniej (chyba lipiec)
Ciężką noc można było odespać w dzień.
![[foto]](../author_photo/szeliga.jpg)
3. "Nic szczególnego" • autor: Jan Szeliga2014-10-07 21:49:46
Piszesz Jerzy, że dla Ciebie takie "wyczyny" jak spanie w lesie to nic wielkiego.
Nie ma sprawy. Nie każdy jest takim twardzielem jak Ty.
Dla mnie jednak było to coś bardzo wielkiego. Pierwszy raz w życiu wszedłem sam w środku nocy do ciemnego lasu, którego wcześniej się panicznie bałem i jestem bardzo zadowolony że nie uciekłem z tego lasu, tylko dotrwałem do rana.
Nie ma sprawy. Nie każdy jest takim twardzielem jak Ty.
Dla mnie jednak było to coś bardzo wielkiego. Pierwszy raz w życiu wszedłem sam w środku nocy do ciemnego lasu, którego wcześniej się panicznie bałem i jestem bardzo zadowolony że nie uciekłem z tego lasu, tylko dotrwałem do rana.
4. warto było • autor: Jerzy Pomianowski2014-10-07 22:28:47
Jasne że warto przeżyć coś takiego jak samotna noc w lesie.
Lepiej jednak aż tak nie szaleć z utrudnieniami jak ja kiedyś robiłem. Człowiek wtedy skupia się na tym że jest mu zimno zamiast łyknąć trochę ciekawszych doznań.
Lepiej jednak aż tak nie szaleć z utrudnieniami jak ja kiedyś robiłem. Człowiek wtedy skupia się na tym że jest mu zimno zamiast łyknąć trochę ciekawszych doznań.
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Zdjęcia • autor: Jan Szeliga2014-10-06 22:27:05