
11 lipca 2017
Wojciech Jóźwiak
z cyklu: Sny i wizje (odcinków: 2518)
Narkotyczny sen o spaniu
« Krwotok... | Impakt: asteroida ma uderzyć » |
Nocowałem w mieszkaniu, które było moje i nie moje, tzn. mieszkałem tam, ale nie miałem poczucia bycia u siebie. To mieszkanie, jego układ, wygląd itd. zmieniały się w trakcie snu. Fabuła snu była prosta: przyszedłem oto do siebie (do tego swojego-nieswojego mieszkania) i usiłowałem położyć się, odpocząć, zasnąć lub zasnąć ponownie po obudzeniu, jakoś „przytulić się” i zasnąć, ale byłem budzony, ponieważ w tym mieszkaniu szła (na całego) jakaś balanga. Ja nie miałem żalu do tych ludzi, że imprezują; zresztą byłem nie w miejscu/pokoju, gdzie imprezowano, tylko jakoś na zapleczu, czyli właściwie w sypialni. Ale tam, gdzie byłem, właśnie był nieustanny ruch, zjawiały się nowe osoby, ktoś mnie spychał z posłania, znajdowałem się na tapczanie, na dywanie, na gołej podłodze, przykryty, nieprzykryty, z poduszką, bez poduszki; ktoś mnie zagadywał, ubolewano, że sam jestem, ktoś – jakieś kobiety – usiłowały się do mnie przytulać; nawet (leżącemu) podtykano mikrofon. Zmieniała się konfiguracja pomieszczenia: chwilami nie było ścian, a miejsce, gdzie leżałem, było antresolą, z której był widok na pomieszczenia na niższym poziomie. (Gdzie trwały jakieś narady lub działania artystyczne.)
Moja niedola chcącego zasnąć a przynajmniej się odosobnić, któremu przeszkadzano, to było jedno. Drugie było, że stopniowo w tym śnie narastały elementy narkotyczne. Sprzęty, pościel, koce, podłoga, całe otoczenie zmieniało się. Kolory, kształty i faktury stawały się coraz bardziej po narkotycznemu przerysowane, przesterowane, jakby barokowe lub u van Gogha. Zacząłem się domyślać, że wszyscy tu biorą, a ich zmieniona percepcja udzielała się mnie. Przy tym w tym ciągu scen (ktoś się zjawia, ktoś przychodzi, mówi, ja się budzę, próbuję zasnąć itd.) nie było ciągłości, nie było „przedtem” i „potem”. Tak, jakby moja świadomość obserwatora wciąż pojawiała się od nowa, nie pamiętając i wciąż od nowa dziwiąc się temu, co tam się dzieje.
Na antresoli były koło mnie dzieci, trzej chłopcy lat ok. 10, ale bystrzy i wprowadzeni w to, co się dzieje. Pierwszy z nich, który z twarzy uderzająco przypominał prezydenta Putina, wprowadził mnie w temat: że tu wszyscy ostro biorą i wymienił nazwę środka, na literę „k”. Były też sceny, że ja wychodzę stamtąd na świeże powietrze, wyprowadzam psy na spacer. Miejsca, krajobrazy trochę przypominają te znane, ale są zmienione. Psy są trzy i trzymam je na bardzo długich sznurach. Podczas tego spaceru nie mam wrażenia narkotyczności tego, co się dzieje, ale uświadamiam sobie dziwność i odmienność krajobrazów. Np. w pewnym miejscu ja i psy wspinamy się na skały z czerwonawego granitu – jakby to było gdzieś w Skandynawii.
W końcu sceny imprezowe dochodzą do
kulminacji. Dom, w którym była dotąd impreza wygląda jak fantastyczny
teatr. Ludzie siedzą chaotycznie na schodach, które są widownią. Z
góry i jakby z zewnątrz, spoza tego budynku, najeżdża na nich
instalacja, która zajmuje całą szerokość schodów – gdy piszę,
nie znajduję przedmiotu, do którego można by to coś porównać. Ta
instalacja przypomina jednocześnie rusztowanie, ozdobne podpory pod
peronami kolei warszawsko-wiedeńskiej (takie były na dworcu w
Skierniewicach, nie wiem, czy są jeszcze) i ruchome maszyny muzyczne,
w rodzaju tych budowanych przez Sambora Dudzińskiego (Wiki,
YouTube).
Instalacja ta emituje muzykę, jakieś kolorowe pyły, krople, tęcze.
Zjeżdża w dół nie poruszając ludzi na schodach. Impreza ma się ku
końcowi. Ale na zakończenie nie zasuwa się kurtyna, tylko tamta
instalacja (lub jej model) składa się, trzeszcząc jak blacha, trochę
jak składają się konstrukcje origami, a razem z nią składa się
wszystko. Cała przestrzeń. Budzę się, chociaż sen usiłuje trwać. Było
między godz. 3 a 5 rano. Po obudzeniu byłem zdumiony, jak umysł, sam z siebie bez żadnego zewnętrznego wspomagania, potrafi wymodelować stany po enteogenach.
Sny i wizje: wstęp na końcu
Każdy, kto ma profil w Tarace, może swoje sny i wizje tu zapisywać.Każdy, kto jest zalogowany, może sny i wizje komentować.
« Krwotok... | Impakt: asteroida ma uderzyć » |
komentarze
![[foto]](../author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
2. Nie spoczniemy, nim dojdziemy • autor: Radek Ziemic2017-07-14 14:13:59
![[foto]](../author_photo/wj_X15.jpg)
3. Sen mówi... • autor: Wojciech Jóźwiak2017-07-14 21:06:45
Najwyraźniej sny za mnie przeżywają, przerabiają problemy, którym w realu jakoś usiłuję stawić czoła, a w snach zostają one barokowo zamplifikowane i zegzagerowane.
![[foto]](../author_photo/wj_X15.jpg)
4. BTW, kiedy? • autor: Wojciech Jóźwiak2017-07-14 21:16:12
5. Obstawiam 1983, ale... • autor: Krabat2017-07-14 22:53:41
![[foto]](../author_photo/wj_X15.jpg)
6. Na FB... • autor: Wojciech Jóźwiak2017-07-14 23:14:53
W każdym razie jest nieustannie w Polsce aktualna, a kiedy zaczyna się wydawać nieaktualna, to Elity Rządzące czym prędzej sprawiają, że znów jest aktualna.
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Lubię małą formę rzeźbiarską... • autor: Roman Kam2017-07-14 09:53:24
Myślę Wojtku, że z Twoim snem jest podobnie. Dla mnie, sen Twój zadaje pytanie o sens ludzkiej egzystencji, jest rodzajem alegorii, przypowieści o postrzeganiu, o ludzkich zmysłach, o tym w jaki sposób to postrzeganie (spektakl) ludzi zaczarowuje i o tym, jak to się wszystko skończy - czyli o finale i zwijaniu dekoracji.