15 kwietnia 2018
Mirosław Piróg
z cyklu: Inne Myśli, re (odcinków: 104)
O prawdziwej religii
« O liście ostatecznym | Pierwszy paszkwil na neolit » |
Oryginalnie w blogu Autora „Inne myśli: O prawdziwej religii”, 15 kwietnia 2018. W Tarace za uprzejmą zgodą.
Ponad ćwierć wieku temu rozpocząłem pracę w liceum, jeszcze jako student ostatniego roku filozofii. Uczyłem w nim etyki i filozofii. Pewnego dnia miałem trochę wolnego czasu i postanowiłem pochodzić po gmachu szkoły i podsłuchać pod drzwiami sal lekcyjnych, co tam się w środku dzieje. Geografia, matematyka, polski – zza drzwi dochodziły dobrze mi znane odgłosy, odwieczne echo odwiecznie przepowiadanych smutnych treści. Podszedłem pod salę, w której odbywały się lekcje religii, którą dopiero co wprowadzono do szkół. Nie mogłem sobie odmówić podsłuchania i tej kategorii przepowiadania. W sali było cicho i bardzo wyraźnie usłyszałem słaby, nieśmiały i wręcz wycofany głos księdza. Pierwszą myślą, jaki mi przyszła do głowy to: „Tak się nie mówi o Bogu!” Bóg wymaga czegoś większego niż neurotycznego bełkotu podrzędnego absolwenta seminarium duchownego, czegoś więcej niż wymęczonego potoku stereotypowych słów, wyuczonych na wykładach. Śmiercią religii jest jej popadnięcie w płytkie umysły i w jeszcze płytsze serca, pozbawione choćby grama doświadczenia. Nie ma bowiem nic gorszego na tym świecie niż ludzie aspirujący do bycia religijnymi, a mówiący o tym, czego nie doświadczyli. Ich mowa rodzi jeno religię instytucjonalną, będącą żałosną parodią doświadczenia religijnego, nazwanego przecież tak dlatego, że transformuje całego człowieka. Tylko pełne doświadczenie rzeczywistości może być nazwane religią. A jeśli jest ono pełne, to wtedy możemy mówić o nim pełnym głosem, pokładając w nim całe swoje serce.
Sanskrycki termin śraddha, przekładany zwykle jako wiara, może nam tu posłużyć jako pomoc w zrozumieniu tego, co oznacza pokładanie w czymś serca. Znaczenie tego terminu oscyluje między „zaufaniem” (patrz gr. pistis) a „poświęceniem”. Wywodzi się on ze złożenia rzeczownika śrad („serce”) i czasownika dha („umieszczać”). Oznacza zatem włożenie w coś serca. Tak, wiara religijna jest naszym doświadczeniem tylko wtedy, gdy „pokładamy w czymś serce”, to znaczy, gdy angażujemy całego siebie w to, co nazywamy swoim życiem. Nie chodzi tu o jakąś doktrynę religijną, która zawsze jest wtórna, a ten kto pokłada w nią swe serce, traci swoje życie. Chodzi o to, co robimy w i ze swoim życiem. Bo prawdziwą religią człowieka może być tylko jedno – jego życie. Religia jest wywodzona od łacińskiego terminu religare czyli „ponownie jednoczyć”. Religia jest zatem tym, co jednoczy nas ze swoim życiem.
Inne Myśli, re: wstęp na końcu
Teksty oryginalnie zamieszczone w blogu Autora. W Tarace za uprzejmą zgodą.« O liście ostatecznym | Pierwszy paszkwil na neolit » |
komentarze
![[foto]](../author_photo/pirog.jpg)
2. Czy o takie... • autor: Mirosław Piróg2018-04-16 14:42:07
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Czy naprawdę tęsknimy za przeciwieństwem powyższego? • autor: Wojciech Jóźwiak2018-04-16 10:43:44