13 września 2014
Diuk Skusikula
z cyklu: Twarda Ścieżka i podobne sposoby (odcinków: 66)
Ogniem i Wodą, Ziemią i Powietrzem, Teraz a nie potem...
W odpowiedzi na wstępniak Wojtka Jóźwiaka: Jak po polsku nazwać sweat lodge?
« Jak po polsku nazwać sweat lodge? | Intencja dla warsztatów » |
Tak się akurat składa, że snuje się ten temat za mną od lat. Wydaje mi się osobiście, że język, jako żywa struktura potrzebuje naszej inwencji i jegoż struktury rozumienia, żeby się w owym języku poruszać i komunikować, szczególnie, kiedy przychodzi do tłumaczeń, bo robi się wtedy w alejce ciemniej, a trudno jest czasem przetłumaczyć znaczenia ukryte w strukturach lingwistycznych. Profesor Bralczyk mógłby mnie w tych rozważaniach zapewne wspomóc, ale próbując sobie radzić bez niego zacząłbym od etymologii kilku określeń natywnych. Przyglądając się im, szybko zauważymy, że słowo 'pot' w żadnym nie występuje i pojawiło się dopiero w angielskiej, czyli amerykańskiej próbie rozumienia/tłumaczenia. Wspomniane przeze mnie plemienne określenia owej ceremonii obejmowały przeważnie bardziej opisowe i dłuższe formy, które brzmiałyby mniej więcej tak, tłumaczone dosłownie: 'ceremonia oczyszczająca w domu kamieni' albo 'ceremonia odnowy w kąpieli parowej' i inne podobne. Także jedną sprawą jest rozmawianie o polskim tłumaczeniu angielskiego tłumaczenia, a inną rozmawianie o polskiej nazwie, która odpowiadałaby istocie wydarzenia. W większości języków nazwy tej ceremonii nawiązują do żywiołów i oczyszczenia.
.
Dla kolejnego przykładu, we współczesnym Hiszpańskim na 'sweat lodge' mówi się 'banho de piedras', czyli 'kamienna kąpiel', czy też ‘kąpiel w kamieniach’ - znów nic o pocie, za to bardziej o wodzie i kamieniach, czyli nazwa skupiająca się bardziej na element-arnym znaczeniu ceremonii niż na naszym jej spoconym doświadczaniu. Mogła by być więc ‘kamionka’, ale to słowo już zostało użyte w języku polskim do czegoś innego. Wszystkie te spostrzeżenia w kontekście tego, co napisał Wojtek, prowadzą mnie do kilku luźnych wniosków. ‘Pot' nawiązuje tylko do jednego, z co najmniej czterech poziomów 'oczyszczania', o jakie 'chodzi' w szałasie. Co za tym idzie, chociaż moje własne skojarzenia z potem nie są może jedynie 'negatywne', to uważam, że skupianie się tylko na pocie w nazwie szałasu spłyca jego wymiar. Jeżeli przy pocie mielibyśmy jednak pozostać, to spoglądając na polską gramatykę i jej przypadki w kontekście tego, czym szałas jest i co się tam robi, nazwą właściwszą (niż 'potu' czy 'potów') byłby 'szałas potny' czy też wręcz 'szałas wypoceń'. W angielskim wyrażeniu 'sweat lodge' - 'szałas' jest (byłby) rzeczownikiem w mianowniku natomiast 'pot' nie jest (byłby) bynajmniej rzeczownikiem w dopełniaczu, ale przydawką, czyli w tym wypadku zwykłym przymiotnikiem odrzeczownikowym. Pamiętam moją babcię zaganiającą mnie do łóżka dawno temu słowami 'wracaj do łóżka, grypa nie wypociła jeszcze'. Słowo 'wypocenie' nosi w sobie w języku polskim to właśnie oczyszczająco-uzdrawiające znaczenie, którego brak zwykłemu 'poceniu'. Jeszcze innym sposobem na przetłumaczenie na polski 'sweat lodge' byłby kierunek rzeczownikowego słowotwórstwa i nazwanie go 'potszałasem' lub 'potnicą'. W języku angielskim używa się też czasem pisowni łączonej 'sweatlodge', której dosłownym tłumaczeniem mógłby być wspomniany 'potszałas'.
.
Niemniej jednak, jeśli mógłbym mieć okazję, to głosowałbym za poszukiwaniem nazwy, która nie wskazywałaby jedynie na fizyczny wymiar tej kąpieli. Myślę, że słowo ‘łaźnia’ jest najwłaściwszym słowem w języku polskim odnoszącym się do tradycji rytualnych wręcz ablucji. Nie znaczy to jednak, że lubię określenie ‘łaźnia ceremonialna’, choć wolę je od szałpotu. Łaźnia ceremonialna kojarzy się trochę z łaźnią wyjątkową, tymczasem to podejście jest różne, a nie sama łaźnia, a więc nie jest to łaźnia ceremonialna, ale ceremonia łaźni. Czy ta łaźnia musi być ‘jakaś’? No chyba nie, bo wiadomo, że jest oczyszczająca i wiadomo, że jest wodna, bo to przecież łaźnia, a skoro mamy ‘ceremonię łaźni’ to i wiadomo, że pewnie do porządnego czyszczenia się zabieramy. Jednak ponieważ sama ‘łaźnia’ kojarzy się już w języku z przybytkiem miejskim, lubię czasem mówić ‘Ceremonia Łaźni Żywiołów’. Nie bojąc się słów, takim, co też pasuje do idei szałasu jest – ‘czyściec’ i prywatnie zdarza mi się też i tak na łaźnię mówić. Znaczenia niektórych słów są już jednak zajęte i nie będą się nikomu kojarzyć z naszym gorącym igloo. Szałas wydaje się niezłym słowem ze względów konstrukcyjnych, ale nie jest już nim pół-ziemianka, którą zbudował Nes Kruk i która wydaje się bardziej dostosowana do naszego klimatu i nie będzie też nim budowana z gliny konstrukcja, popularna w Ameryce Południowej. Zostając jednak przy szałasie, może warto by chociaż wymienić pot na wodę i nazywać go ‘szałasem pary’ lub ‘parowym’. Paroszałasem. A może ‘stacja wymiany wód’ albo po prostu ‘hydrozagadka’?
.
Chciałbym wiedzieć coś więcej o tradycjach słowiańskich łaźni i tam może szukać odpowiednich słów. Sam akt ‘polewania’ (ang. pour) kamieni, czyli łączenia żywiołów, jest niezwykle istotny dla rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, a prowadzący hydroszałas jest nazywany dosłownie ‘polewaczem’ (ang. pourer). W zwyczajnych dialogach na temat organizowania szałasów w języku angielskim używa się konstrukcji takich, jak: ‘kto polewa dzisiaj?’, ‘polałbyś dla nas w przyszłym tygodniu?’ albo ‘polejmy może w ten piątek, bo mam niejasne rozumienie spraw’. Dlatego lubię i ‘Lelum Polelum’ na szałas mówić, bo choć znaczenie jest inne, to rezonans fonetyczny jeśli nie uderzający to polewający na pewno. A może ‘hydroczyściec’? :D
.
PS
Krew ma liczbę mnogą i choć jest to forma nieużywana (niby) we współczesnej polszczyźnie, to są środowiska gdzie i owszem tych form się używa i to dosłownie. Miałem okazję słuchać o ‘krwiach’ zarówno w medycznych laboratoriach analitycznych, jak i wśród specjalistów od filmowych efektów specjalnych.
Twarda Ścieżka i podobne sposoby: wstęp na końcu
O tej ścieżce rozwoju, którą sam praktykuję, blog trochę autopromocyjny. ( -- Wojciech Jóźwiak)Uwaga: Ten blog jest multi-blogiem, czyli każdy praktyk Twardej Ścieżce może tu pisać, jeśli chce.
« Jak po polsku nazwać sweat lodge? | Intencja dla warsztatów » |
komentarze
2. Język żyje • autor: Nierozpoznany#34222014-10-04 19:18:22
Ps. Sam jeszcze nie odbyłem tej ceremonii więc nic od siebie nie zaproponuję, bo byłoby tylko wymysłem umysły nie znającego istoty rzeczy.
Pozdrawiam :)
3. odnalezie.nie • autor: Nierozpoznany#89082015-03-13 10:28:15
Panie Klaudiuszu,
Czas jakiś temu przeszło mi przez myśl podjęcie trudu odszukania w odmętach sieci Pana osoby, bloga, którego znałem, czegokolwiek, wszystko to z nadzieją, że uda mi się po latach opowiedzieć kilka słów o tym co się stało po wyjściu z uczelni. Pewnie gdzieś jeszcze na serwerowej czarnej otchłani googla plączę się zaproszenie na mój ślub, do którego doszło po części za sprawą Pana ducha. Możliwość pełnej i świadomej celebracji tego dnia, i każdego innego. Ciężko teraz mi nawet ocenić co się zmieniło, po tych trzech (da Pan wiarę?) spotkaniach. Bez wątpienia były one jedynymi po które poszedłem na uczelnie i dzięki nim wiem, że te trzy lata nie były stracone :-) Impuls by ruszyć wewnątrz – a jest gdzie podróżować :-). Cieszę się, że udało mi się odnaleźć ślad, z bardzo ważnego powodu: chcę powiedzieć dziękuje.
![[foto]](../author_photo/ds.jpg)
4. nic w przyrodzie nie ginie jak mówią.. • autor: Diuk Skusikula2015-03-13 11:54:24
to miłe w piątek trzynastego usłyszeć, że kiedyś zasiane słowa, których zwykłem siać czasem może i zbyt wiele, znalazły w kimś grunt podatny na wzrost. odezwij się jeśli chcesz na mojego maila, jestem w Polsce, mieszkam na Mazowszu..
pozdrawiam xqsiqla na gmailu
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Pot • autor: Katarzyna Urbanowicz2014-09-13 09:32:55