06 grudnia 2011
Marcin Hładki
z cyklu: Chile (odcinków: 8)
Pucón
« Miasta i pingwiny | Wulkan » |
Kiedy tylko wysiedliśmy z autobusu wyjaśniło się, po co tu
przyjechaliśmy.
Chodzi o wulkan. Nad
całą okolicą stoi wulkan,
zgrabny jak góra Fuji, widać go z każdego zakątka. Widać też
jak dymi. To czynny wulkan, w kraterze ma jezioro lawy.
Jutro na
niego wchodzimy.
Samo miasto jest zupełnie inne od wszystkich dotąd - choć oczywiście to wioska dla turystów. Ale przypomina austriackie miasteczka, tak jest zadbane i wypieszczone. Różni się tylko regularnym układem i szerokimi ulicami. Zupełnie inny kraj, zniknęły nawet fasady z blachy falistej, zastąpione deskami.
Jest zielono, cieplej niż na zwrotniku, niebo bez chmur. Nie rozumiem tego klimatu, różne teorie, które sobie układam co chwila się rozpadają. Przestaję wierzyć, że ktokolwiek wie coś o pogodzie, że są w tym jakieś reguły. A co dopiero w mędrkowanie o globalnym ociepleniu.
Idziemy przymierzać buty przed jutrzejszą wycieczką.
Chile: wstęp na końcu
Listy z wycieczki do Chile« Miasta i pingwiny | Wulkan » |
komentarze
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Fajnie piszesz • autor: Ela Bazgier2011-12-07 13:08:44