10 września 2015
Wojciech Jóźwiak
z cyklu: Czytanie Sheldrake'a (odcinków: 17)
Sheldrake a Gombrowicz
« Dowód na istnienie duchów |
Sheldrake w 10 rozdziale „Obecności przeszłości” (The Presence od the Past – jaki wybitnie rakowy tytuł!, od znaku Raka, gdzie autor ma urodzeniowe Słońce) pisze:
W społeczeństwach tradycyjnych wiele różnych umiejętności pozostawało mniej więcej takich samych przez wiele pokoleń, na przykład te związane z łowiectwem, gotowaniem, rolnictwem, przędzeniem tkanin i wytwarzaniem naczyń. To samo dotyczy takich tradycyjnych dziedzin rzemiosła, jak kowalstwo, złotnictwo czy stolarstwo. Nawet w obecnych czasach wielu ludzi uczy się zawodu jako czeladnicy. Zdobywanie wszystkich umiejętności tego rodzaju, według mojej hipotezy, zachodzi dzięki hierarchii gniazdowej pól morficznych, które są silnie stabilizowane przez rezonans morficzny pochodzący od wielkiej liczby osób w przeszłości.
Co nam to przypomina? Tak, Witolda Gombrowicza, „Transatlantyk”, gdzie demoniczny gej Gonzalo przysposabia niewinnego polskiego chłopaka Ignacego do zabicia własnego ojca w ten sposób, że przydziela doń swojego sługę Horacja, który równolegle robi mniej więcej to samo, co Ignacy: gdy tamten np. odbija piłkę palanta, to Horacjo w tym samym rytmie wbija paliki w ziemię. W końcu ci dwaj młodzieńcy w zamyśle Gonzala mają sprząc się w jedno i gdy Horacjo tylko zamachnie się na Ignacowego ojca, tamten zbrodni dokończy – i skutkiem tego czynu będzie już w rękach Gonzala na wieki.
Ten i inne fragmenty dzieł świadczą, że Gombrowicz znał pola morficzne.
Czytanie Sheldrake'a: wstęp na końcu
O koncepcjach Ruperta Sheldrake'a na tle innych poglądów.
Książki czytane: Rupert Sheldrake, A New Science of Life, III wyd. 2009, The Presence of the Past, 1988.
« Dowód na istnienie duchów |
komentarze
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Potwierdzam. • autor: Michał Mazur2015-09-12 17:29:21
Lata temu zacząłem zastanawiać się nad naturą tychże zjawisk, jeszcze zanim dowiedziałem się kto to Sheldrake. Różnych koincydencji wokół mnie było wprost za dużo, a ich wpływ odczuwałem. Najbardziej na sobie samym. To ma też związek z Przodkami.
Nie ma tu niczego "z przypadku".