
19 stycznia 2020
Wojciech Jóźwiak
z cyklu: Sny i wizje (odcinków: 2518)
Siarka
« Sen o Nagórzankach | Sen o Gurdżijewie » |
Byłem w miejscowości turystycznej w innym kraju; mówiło się, że to Bułgaria. Siedziałem na ławce przy spacerowej ulicy. Teren w głębi od tej ulicy był ogrodzony siatką, ale były przejścia, niezamknięte. Niedaleko mnie za tą siatką (w odległości około 80 metrów) „bawiła” grupa mężczyzn tubylców, tzn. kręcili się, rozmawiali, jakoś krążyli wokół środka swojej grupy. Ja po swojej stronie ogrodzenia z kimś rozmawiałem, od kogo dowiedziałem się – albo to właśnie ja powiedziałem tamtej osobie – że tamci ludzie piją miejscową wodę mineralną o wysokiej zawartości siarki, której my nie pijemy, tzn. nam nie jest podawana ani sprzedawana w sklepach dostępnych dla nas. (Zapewne w naszym hotelu.) Zapragnąłem spróbować tej wysoko siarkowej wody znanej tylko tubylcom. Zaproponowałem tej osobie z którą rozmawiałem, i kilku innym, bo rozmawialiśmy w większej grupce, że pójdziemy tam (lub tylko ja sam pójdę), kupimy tej wody i się napijemy. Jednak propozycja ta nikogo nie zainteresowała, a moi rozmówcy gdzieś sobie poszli, poznikali. Poszedłem po wodę sam. Przeszedłem kawałek chodnika w głąb tamtego terenu, już poza siatką. Tamta grupa pijących wodę tubylców też znikła, poszła gdzie. Okazało się, że nie było tam kiosku sprzedającego wodę lub inne rzeczy, którego się spodziewałem. Był dom i podwórze, częściowo otoczone przez skrzydła tego domu. Na środku znajdował się stół wykonany z betonu. Przy stole siedział niemłody mężczyzna, taki typowy człowiek z ludu. Zapytałem go lub poprosiłem o wodę mineralną. Nie bardzo rozumiał, tak jakby niczego tam nie sprzedawał i ja też zorientowałem się, że miejsce jest prywatne, nie „sklepowe”. Mężczyzna wstał i uprzejmie wszedł do domu (miałem nadzieję, że wróci z tą siarkową wodę); pojawiły się tamtejsze dwie młodsze kobiety lub kobieta i mężczyzna. Puenty nie było, sytuacja jakoś się rozpadła.
(To, że nam, turystom, nie podawano wody z pełną zawartością siarki, było wyrazem jakiejś fałszywej opiekuńczości wobec nas.)
Sny i wizje: wstęp na końcu
Każdy, kto ma profil w Tarace, może swoje sny i wizje tu zapisywać.Każdy, kto jest zalogowany, może sny i wizje komentować.
« Sen o Nagórzankach | Sen o Gurdżijewie » |
komentarze
![[foto]](../author_photo/diogenes-of-sinope-35766_960_720.png)
2. dokończenie cyfrowe • autor: Adam Pietras2020-01-21 20:23:44
Pozdrawiam Najserdeczniej
Indianin
![[foto]](../author_photo/diogenes-of-sinope-35766_960_720.png)
3. dokończenie c.d. • autor: Adam Pietras2020-01-21 20:46:12
Osobiście więc, z lekką dozą pochlebstwa, mógłbym powiedzieć, że Pan jest po prostu za mocny żeby siedzieć za tą siatką. Że sobie poszli ci co pili wodę, to ja to interpretuję czysto cieleśnie, a więc, że zawsze jest jakiś problem i jakaś strata. Ja tak to interpretuję i nic poza tym nie widzę. Ciekawszy jest wątek prostaczka w bogatym domu, że tam Pana poprowadziło, i że nie umiał nic odpowiedzieć, po części już o tym pisałem.
Jest to w każdym bądź razie adekwatny problem filozoficzny, że ci, którzy piją wodę z siarką, nie potrafią nic o tej siarce powiedzieć. Pan musi sam pojąć tą siarkę, niech się Pan zainspiruje daleką analogią Sąsiada - P. Rymkiewicza. Że Życie zostało tam, w nizinach. Nieznane i brzydkie, nieświadome własnej Prawdy. Przynajmniej takie jest moje odczytanie tego snu. Pan czytał Sen o Żółwiu, i tam się siarka pali. Nawet nie z mojego wyboru, tylko z racji rzeczy.
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. komentarz intuicjonisty • autor: Adam Pietras2020-01-21 20:23:01
Siarka. Wydaje mi się, że nie trzeba tu mieć wiedzy fachowej, żeby wiedzieć, że siarka zapala. Wśród zwyczajnych ludzi "ogień" oznacza po prostu "życie". To, że Gospodarz zaszedł do domu jakiegoś prostaczka, który nie wiedział jak całą rzecz wytłumaczyć, jest dla mnie bardzo proste - że prości ludzie żyją na serio (do pewnego stopnia, nie w pułapie filozoficznym - a wiem, bo się wśród nich obracam), a jednocześnie nie mają żadnych pojęć, żeby to życie wytłumaczyć - przekazać w mowie. Oni to między sobą przekazują w ciele i na wzajem wiedzą, o co tu chodzi. Pojęć filozoficznych nie sięgają.
Pan pisze, że siatka, że jakaś fałszywa opiekuńczość. Nie potrafię się do tego ustosunkować, ale jeśli mogę zasugerować się Pańskim Tarotem (ostatnio krzystam z Niego i jest dla mnie dobry jak woda mineralna, którą nota bene ostatnio pochłaniam w dużych ilościach (!) ), o wszystkim decydujemy my sami - ew. nasza wyższa jaźń, z którą, jak pokazuje przypowieść biblijna o Jakubie, możemy pertraktować a nawet się siłować - z racji tego, iż jest ona jakąś Świadomością.
Ciekawe, że Pan to poczuł w tej siatce, i że nikt nie był zainteresowany. Mogę powiedzieć od siebie, iż tu się inspiruję filozofią Simone Weil, iż niekiedy czyste ryzyko (chuliganka np., etc.) daje nam lepszy wgląd w istotę Życia, niż godziny przemyśleń - choć jeśli postawić jedno na drugim, wszystko będzie tutaj drogocenne.
A więc podsumowując, zwróciłbym uwagę w tym śnie na dwie rzeczy. Raz, że trop siarki doprowadził Pana do jakiegoś prostodusznego troglodyty, a dwa, że Pan jednak siedział w tej siatce ogrodzonej. Ja się trochę interesuję antropologią kulturową, i mam dość niepopularne zdanie na temat naszych rodzimych troglod