
13 maja 2014
Nes W. Kruk
z cyklu: Łaźnia Ceremonialna (odcinków: 15)
Siódma Łaźnia Ceremonialna, Jedność
« Szósta Łaźnia Ceremonialna, Wilk i Wataha | Ósma Łaźnia Ceremonialna, Umiarkowanie i Zaślubiny » |
Pełnia
15-04-2014
How far drawn down this ball?
- Drewno: lipa (0,25m) i brzoza (0,15m)
- Kamienie: 30 cegieł szamotowych (w Łaźni 24: 8-8-4-4)
- Woda: ok. 12l (4-1-2,5-5)
- Czas rozpalania: 2,5 godzin
- Czas w Łaźni: 2,5 godziny
- Uczestnicy: 1
- Narzędzia: widły, rogi jelenia, kubek i słój, kociołek, miotełka wierzbowa, wachlarz,
- Instrumenty: harmonijka ustna, śpiew, klaskanie
- Pogoda: Słonecznie, chwilowe zachmurzenia
- Pora: poranek, do Łaźni wszedłem o godz. 10:30
Źle spałem tej nocy. Często się budziłem. Zazwyczaj tak mam, gdy do przebudzenia potrzebny jest mi budzik. Dziś budzik obudził mnie o 6:30. Ostatni sen, jaki mi się przytrafił, nie obfitował w wydarzenia.
Rozmyślałem o świadomości, a konkretnie o umyśle. Skupiłem się na koncepcji umysłu jako projekcji Jaźni. Może nie tak, może inaczej. Zastanawiałem się, czy to,, co postrzegam jako JA, to jest ta świadomość, którą rzeczywiście jest to JA, czy to, co na co dzień postrzegam jako JA, to tylko umysł – plątanina pragnień, lęków, wspomnień etc, a poza tym, jakby „ponad” JA istniałbym, JA prawdziwy? To znaczy tak, jakby JA codzienne to projekcja, narzędzie Jaźni. Zamknąłem oczy i skupiłem się na własnym umyśle. Pojawiło się zdanie: „How far drawn down this ball?”*
W tym momencie budzik wyrwał mnie ze snu. Zdziwiłem się totalnie, bo to co przed chwilą uważałem za codzienne JA, tzn. ten kompleks który funkcjonuje w rzeczywistości i rozmyśla, okazało się być umysłem we śnie.
Tym razem ceremonię uświęcałem samotnie. Nie licząc Duchów. Postanowiłem sprawdzić cegłę szamotową. Wojciech Jóźwiak w swoim terenowym podręczniku wspominał, że od biedy można zastosować szamotkę. Jako że goście się nie zapowiedzieli, więc zdecydowałem poeksperymentować z tym materiałem właśnie w trakcie tej ceremonii.
Cegłę dobrze się układa. U mnie palenisko ma kształt półmiska, więc musiałem w tym przypadku wyrównać dno. Cegły ułożyłem w piramidę,pamiętając o wolnych przestrzeniach tak, by ogień i powietrze mogły swobodnie przepływać. Oś piramidy również była pusta, gdzie wrzucałem drewno w miarę potrzeby. W samej Łaźni cegła długo trzyma ciepło, nie pęka. Z kamieni zawsze jakiś tam popęka. Cegły wszystkie wyszły bez szwanku. Łatwo jest też układać je w środku, wymierzywszy wcześniej dół. Jest w miarę lekka – ok. 3,6 kg, więc łatwo się ją transportuje. Ma sporo zalet technicznych w porównaniu do kamieni, jak widać. Jedyny minus to wrażenie. Kamienie są jak żywe stworzenia, cegła to maszyna. Technicznie sprawdza się bardzo dobrze, ale jakoś nie mogę z nią „pogadać”. Czegoś brakuje. Może to wrażenie, może nawyki tradycjonalisty. W każdym bądź razie ceremonia się udała.
1 tura, zaproszenie przeciwieństw. Dzień wcześniej ktoś podsunął mi intencję, więc już w pierwszej turze poszedłem w tym kierunku.
2 tura, intencja. Intencją było zjednoczenie przeciwieństw wewnętrznych, integracja, indywiduacja Jaźni, to, co jest głównym motywem Agnisomy. Ostatnie kilka lat w moim życiu było dość intensywnym etapem „nigredo”, a więc praktyką bardzo ciężką. Stosunkowo niedawno odnalazłem opis nigredo u Junga i między innymi u Szyjewskiego (rozdział „Kruk w symbolice alchemicznej”). W teorię tę bardzo dobrze wpisuje się cykl ceremonii pełnionych w Kruczyborze, które są przejściem do etapu „albedo”. A więc sam cykl nabrał niejako kolejnego wymiaru. Wcześniej postrzegałem go jako praktykę trudnego rytuału, udostępnienie miejsca osobom zainteresowanym, oczyszczenie, a teraz jeszcze stał się kolejnym krokiem w szerszym kontekście rozwojowym.
W tej turze przyszła do mnie kolejna pieśń. To druga, jaka pojawiła się w trakcie ceremonii Sweatlodge (pierwsza to „Pieśń Rosy”). Pojawiło się też ciekawe przejęzyczenie – „niech stopi się ogień, niech zapłonie lód”.
niech stanie się jedność
niech światło wejdzie w ciemność
niech ciemność wejdzie w światło
niech stanie się jedność
niech światło zrodzi ciemność
niech ciemność zrodzi światło
Można ją śpiewać praktycznie bez końca, jak mantrę.
Jednym ze znaków była tęcza, która pojawiła się dzień przed ceremonią, gdy rąbałem drewno. Jeden koniec tęczy wpadał do komina domu, drugi dotykał ziemianki. Tęcza jest zjawiskiem rozszczepienia światła. A więc to, co było rozszczepione przed ceremonią, w trakcie zostało połączone.
_____
Łaźnia Ceremonialna: wstęp na końcu
Cykl raportów. Ceremonie Szałasu Potów (Sweatlodge), eksperymenty i badania przeprowadzane w ziemiance rytualnej w Kruczyborze.« Szósta Łaźnia Ceremonialna, Wilk i Wataha | Ósma Łaźnia Ceremonialna, Umiarkowanie i Zaślubiny » |
komentarze
![[foto]](../author_photo/szeliga.jpg)
2. woda • autor: Jan Szeliga2014-05-17 12:44:41
Ja leję tylko w czwartej rundzie i bardziej delikatnie ;) a i tak jest czasem bardzo gorąco.
![[foto]](../author_photo/av1.jpg)
3. Pieśń i Woda • autor: Nes W. Kruk2014-05-18 12:45:07
Komentowanie wyłączone wszędzie od 1 sierpnia 2020.

1. Dzięki Nes! • autor: Roman Kam2014-05-17 11:47:17