zdjęcie Autora

13 stycznia 2016

Krzysztof Kolecki

13 Świętych Gór Chin
Projekt bezprecedensowej wyprawy o charakterze pielgrzymkowo-trekkingowym ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

święte góry Chin, pielgrzymka, projekt wyprawy, taoizm, konfucjanizm, buddyzm, Tai Shan


„Korona Chin”- pod tym hasłem przyszedł mi do głowy pomysł na egzotyczną wyprawę, gdy trekkingując po Tatrach Zachodnich, zadałem swej intuicji pytanie: „jak wymyślić coś na tyle niestandardowego, aby cieszyło się poważaniem renomowanych klubów podróżniczych?”


Święte, nie sportowe

Pojęcie „Korony” szczytów jakiegoś rejonu geograficznego sugerowałoby przedsięwzięcie alpinistyczne, a może nawet himalaistyczne. W tym przypadku tak nie będzie, choć wspinaczem, taternikiem jestem tęskniącym za wyzwaniami alpinistycznymi. W sensie sportowym żaden to nie będzie wyczyn. Idea tej wyprawy plasuje się raczej w wielotysiącletniej tradycji kulturowej Chin, którą jest pielgrzymowanie do świętych miejsc położonych na szczycie lub szczytach kilku gór, lub na zboczach i w dolinkach okalanych przez konkretne pasmo lub masyw górski, zwany w pinyin zbiorczo „Shan”. Zbiór tych świętych gór łączy w sobie uświęcone miejsca kultu (najczęściej są to zespoły klasztorne) przynależące do wszystkich trzech głównych religii Chin: taoizmu, konfucjanizmu oraz buddyzmu. Przy czym my wolimy je traktować jako filozofie, nie jako religie, w pełni jednak będąc świadomymi tego, że konfrontowanie się z tradycją tych miejsc będzie miało ważny wymiar ceremonialno-kultowy. Dlaczego w ogóle niegdyś uznano te masywy górskie za święte miejsca? Często taka sławna etykietka rozchodziła się błyskawiczną plotką, bo jakiś sławny zbieracz lokalnych ziół i lekarz dożywał „nieśmiertelności” (pojęcie to w Taoizmie oznacza raczej wyjątkową długowieczność). Następnie grupka mnichów decydowała ulokować tam świątynię. Jeśli mieli dobrego specjalistę od PR i wybrali na swego patrona bóstwo, mistrza lub Bodhisattvę, który łatwo zyskiwał sobie przychylność ludu cudami i wdzięczność władców dzięki np. trafnym przepowiedniom – wkrótce pojedyncza świątynia za sprawą wpompowanych pieniędzy przeistaczała się w cały zespół świątyń, których niejednokrotnie w czasach świetności danej religii mogło być nawet powyżej 200. W przypadku wszystkich czterech buddyjskich gór – każda z nich jest poświęcona jednemu z 4 głównych Bodhisatvów buddyzmu Chan. Miejsca te śmiało można też traktować jako miejsca geomantycznych mocy. Wtedy quest ten podróżniczy można też odbierać w kategoriach podróży przynależnej do praktyk przedreligijnych kultur szamańskich.

Dodatkowym atutem jest, że prawie wszystkie te miejsca wspaniale łączą w sobie dwie kategorie bogactw: przyrodniczych i kulturowych (lepiej, lub gorzej zachowane, odrestaurowane po wielu zawieruchach i przede wszystkim niesławnej, niszczycielskiej rewolucji kulturalnej bandy czworga popleczników Mao); są więc wpisane na Listę Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.

Ponieważ góry te są porozrzucane po całym obszarze centralnych Chin, podróż ta będzie wyzwaniem logistycznym, zaś trud „zdobywania” szczytów (nie każde święte miejsca znajdują się na szczycie góry), lub przewędrowania po wijących się po graniach pielgrzymkowych szlakach, które często są wykutymi w skale stromymi stopniami o liczebnościach idących w tysiące – umówmy się, będzie trudem raczej czasowo-wytrzymałościowym jako, że nasze okno urlopowe nie będzie raczej dłuższe niż 30 dni.

Natychmiast po pojawieniu się pomysłu „Korona Chin” pojawiły się trzy zasadnicze pytania: „ile szczytów wchodzi w ten zakres?”, „co w zasadzie należy w trakcie takiej pielgrzymki zaliczyć, czy mówiąc językiem Sun Tzu „zdobyć?” oraz „czy ktoś już je wszystkie zdobył?”


Ile szczytów?

Na to pytanie za wiążącą odpowiedź przyjąłem klasyfikację z Wikipedii (patrz: en.wikipedia.org/wiki/Sacred_Mountains_of_China).

Tradycje cesarskie Chin od kilkunastu wieków uplasowały w tym zakresie 9 gór, na które składały się:

- 5 Szczytów Cesarskich, które śmiało można określić jako konfucjańskie, choć taoiści w wielowiekowych sporach starali się nieraz z różnym skutkiem przywłaszczyć sobie te znaczące lokacje. Szczyty te przynależą tradycyjnie do pięciu kardynalnych kierunków wg geomancji feng-shui. Należą do nich: Tai Shan (Wielka Góra Wschodu), Hua Shan (Wielka Góra Zachodu), Heng Shan Bei (Północny), Heng Shan Nan (Południowy), oraz Centralna Góra – Song Shan.

- 4 góry buddyjskie: Emei Shan, Wutai Shan, Jiuhua Shan, Putuo Shan.

Również buddyjskich założeń nie ominęła niechlubna historia wydzierania sobie świętych miejscówek – niektóre z zespołów świątynnych były uprzednio wybudowane przez sympatyków Wielkiego Tao, a dopiero potem przejęte przez triumfalnie wchodzącą z Indii filozofię Buddy. Od czasów, gdy zagościł w Państwie Środka, prócz nietolerancji i rywalizacji z konkurencyjnymi religiami, zdobył sobie też szacunek wielu cesarzy oraz wdzięczność (za działalność dobroczynną) oraz poważanie ludu. Kompleksy świątyń buddyjskich mają swoje wiekopomne miejsce w przebogatej kulturze cesarstwa. Niech przykładem będzie najbardziej znany w świecie poprzez swoją tradycję kolebki sztuk walki – sławetny klasztor Shaolin mieszczący się u stóp świętej góry Song Shan. Tamtejsi mnisi buddyjscy, spadkobiercy nauk błogosławionego Bodhidarmy, urośli w siłę, zaskarbiając sobie wdzięczność cesarza dzięki obronieniu jednego z książąt przed napaścią bandytów, następnie zaś uczestnicząc w udanych ekspedycjach wojskowych przeciwko piratom. Również Encyklopedia Buddyzmu Chińskiego redagowana przez sangę w Australii powiela wprost tą kategoryzację świętych gór z Wikipedii (www.chinabuddhismencyclopedia.com).

Taki tradycyjny skład Dziewięciu Świętych Gór jest lansowany przez wszelkie chińskie instytucje rządowe zajmujące się promowaniem chińskiej kultury i turystyki. Jednak w roku 2012 pojawił się wpis na Wikipedii, który do powyższych całkiem sensownie dodawał osobne (stosunkowo niesporne) cztery szczyty trzeciej z wielkich tradycji filozoficznych Chin – taoizmu. Są to: Wudang Shan, Longhu Shan, Qiyun Shan, Quingcheng Shan. Bogowie raczą wiedzieć dlaczego akurat te, skoro większość Taoistów za świętsze uważa trzy szczyty należące do tak zwanego Trójnoga Gór Tao (prócz Longhu Shan – Mao Shan i Ko-tsao Shan*). Być może w grę wchodził z trudem osiągnięty religijno-polityczny konsensus.

Rozwijając temat wikipediowej kategoryzacji Świętych Gór Chin – pozwolę sobie nieskromnie zwrócić uwagę, że rzeczone hasło – „Sacred Mountains of China” w odsyłaczach do zewnętrznych źródeł podaje link do fragmentu mapy Google Earth, gdzie ze zdziwieniem i niejaką dumą rozpoznałem moje własne, w pocie czoła odszukiwane i nanoszone z namiarów GPS-owych lokalizacje tychże wszystkich 13 (pomimo zatytułowania pliku „Five and Four...”) masywów górskich. A może powinno się pisać po prostu – górzystych świętych miejsc, gdyż przypominam – utożsamianie celu pielgrzymki ze szczytem konkretnej góry w przypadku wielu z tej trzynastki nie ma sensu.


Czy jest coś do „zdobywania”? Co?

Aby tradycyjnemu wymogowi pielgrzymki stało się zadość, niekoniecznie nawet należy się wspinać na jakiś szczyt; pomimo tego my tak zrobimy. Czasem do ceremonialnego celu liczy się odwiedzenie świątyni zawieszonej na pionowej ścianie zbocza góry – jak w przypadku świątyni Xuankong Si wiszącej na klifie Heng Shan Północnej, tak pięknie użytej w opisach do snucia opowieści o socjo-religijnej rewolcie na skalę całej galaktyki w księdze „Triumf Endymiona”, 4-tym tomie ze sławnej serii s-f Dana Simmonsa. Czasem mowa o „zdobywaniu” czegokolwiek lub wspinaniu byłaby wręcz śmieszna, jak w przypadku Putuo Shan – malowniczego kompleksu świątyń buddyjskich umieszczonego na wysepce, której najwyższe wzniesienie liczy sobie zaledwie 291 m n.p.m. Wzrastanie tego miejsca do roli jednego z głównych w kraju kompleksów świątyń buddyjskich ilustruje jedna z perełek kinematografii religijno-historycznej – film „Avalokitesvara” (ChRL, 2013). Bywa jednak, że trzeba zmęczyć nogi podchodząc po ok. 6600 schodach prowadzących wprost w szczerbinę w masywie górskim Tai Shan – jednym z 5 świętych gór „kierunkowych”, a potem dalej do Świątyni Nefrytowego Cesarza. Jedynie dwa z tych trzynastu masywów górskich zawierają szczyty piętrzące się powyżej 3000 m n.p.m. – Wutai Shan i Emei Shan; oba buddyjskie. W tym pierwszym przypadku trekker może się czuć skuszony, aby wdrapywać się na 3058 m n.p.m. z powodu oczywistości – pięknej przyrody plus kilku co po mniej ważnych świątynek po drodze. Jednak pielgrzym zadowoli się pokłonieniem się którejkolwiek statui Mandżuśriego w kompleksie 20 świątyń w miasteczku Taihuai, położonym w tym masywie centralnie pomiędzy pięcioma szczytami. Jeśli chodzi o Emei Shan (najwyższe wzniesienie Jinding Si – 3099 m n.p.m.), warto wspiąć się na jego Złoty Szczyt, nawet poświęcając na to 2 dni i od 35 do 65 km wędrówki (można sobie pomóc kolejką linową lub wieloma opcjami wyższego dojazdu busikami), gdyż uplasowana jest na nim zdecydowanie najbardziej malownicza świątynia, a ponadto zalicza się jako żelazny punkt pielgrzymki szansę na bycie pobłogosławionym przez wczesnoporanny widok – Aureolę Buddy (odpowiednik europejskiego widma Brockenu) u stup świątyni Samantabhadry na tle panoramy wschodniego przedmurza Himalajów. Emei Shan jest historycznie najpierwszą lokacja świątyni buddyjskiej w Chinach (I wiek n.e.) oraz równie sławnym ośrodkiem trenowania religijnie nacechowanych sztuk walki, co wspomniany już Shaolin. Wudang Shan zaś jako trzecia ze świętych gór związanych ściśle z nauczaniem sztuk walki została ostatnio uwieczniona w głośnej kontynuacji filmów „The Karate Kid” z główną rolą Jackie Chana.

W świat poszło więc nowe wyzwanie – mamy odtąd do odwiedzenia aż 13 Świętych Gór Chin! Choć co bardziej gorliwi mogliby żałować, że nie znajdą się pośród nich miejsca o tak wyjątkowej piękności, iż mogłyby walczyć o miano cudów świata, jak np.: nieświęta, ale uważana przez Chińczyków za najpiękniejszą – góra Huang Shan (Żółte Góry) z jej sławnymi, obwieszonymi milionami kłódek łańcuchami i przepaścistymi drewnianymi kładkami; oraz masyw napowietrznych, piaskowcowych ostańców Zhangjiajie, sławnych ze swej zapierającej dech w piersiach urody samej w sobie, jak i dodatkowo z faktu, iż Cameron wykorzystał je do wykreowania opierających się grawitacji, wiszących gór na planecie Pandora w filmie s-f „Avatar”.


Kto je już wszystkie zdobył (i się tym pochwalił)?

Od czasów historycznych funkcjonujący zbiór 9 Świętych Gór długo cieszył się poważaniem przez Chińczyków (dość niezależnie od wyznawanej „religii”). Uświęcona tradycja cesarska, pielęgnowana na gruncie miłościwie panującej głównej ideologii-filozofii imperium – konfucjanizmu, nakazywała samemu cesarzowi, aby niejako potwierdzając niebiański mandat swych rządów, odbył pielgrzymkę na własnych nogach, nie będąc niesionym w lektyce, by na szczycie Wielkiej Góry Wschodu – Tai Shan, osobiście zdawać relację Niebiańskim Opiekunom ze stanu Cesarstwa (dodatkowo wielu cesarzy raczyło też odwiedzić wiele innych spośród 13-tki). Wielka Dziewiątka potwierdziła też jeszcze przed drugą wojną światową swoją tradycyjną pozycję w światowej literaturze podróżniczo-kulturoznawczej (patrz książka: „The nine sacred mountains of China: An illustrated record of pilgrimages made in the years 1935-1936.” autorstwa Mary A. Mullikin i Mary M. Hotchkis).

To pierwsze znaczy, że były i są nadal miliony Chińczyków (nie sposób ich zliczyć), którzy z powodów religijno-ceremonialnych kolekcjonują wejścia/pielgrzymki na wybrane z tej puli góry. To drugie jest jednym z bardzo nielicznych dowodów na to, że zaledwie kilku ludzi spoza Chin poważyło się i z sukcesem zakończyło taki quest. Jest w tym „wyścigu” również ślad mogący od biedy uchodzić za alpinistyczny. Na stronie www.peakbagger.com, która jest portalem służącym chwaleniu się, ile gór (również klasyfikowanych do przeróżnych Koron) i w jakich częściach świata się zdobyło, widnieje wpis o rywalizacji sześciorga górołazów, z których najbliższą skompletowania całej listy jest osoba, która zaliczyła ich dopiero pięć. Podczas długiej kwerendy w internecie nie udało mi się potwierdzić faktu, aby ktokolwiek pochwalił się w jakiejkolwiek dostępnej publikacji (w języku polskim i angielskim) zdobyciem wszystkich 13 Świętych Gór. Czy taki wyczyn został opisany w języku mandaryńskim, tego ja nie byłem w stanie ustalić. Zapytania kierowane do kilku osób z zachodu specjalizujących się w sinologii zwróciły odpowiedź, która da się streścić tak: to nie jest w chińskim stylu, aby kolekcjonować w ramach jakiejkolwiek rywalizacji zestawy pielgrzymek na góry inne niż własnej religii (przy założeniu, że ktoś współcześnie mimo dużej sekularyzacji kraju nadal gorliwie którąś wyznaje).

Chyba jestem więc w prawie, aby ogłosić, że Nasza wyprawa będzie pierwszą taka próbą w świecie! Piszę Nasza – a więc czas zdradzić jej skład osobowy. Nie umiem sobie wyobrazić wybrania się na taką życiową podróż bez mojej Ucieleśnionej Inspiracji: żony – Kasi. A więc jeszcze jedna para zatrzaśnie swój symbol dozgonnej wierności – złotą kłódkę, na którejś z stalowych lin lub na łańcuchu ubezpieczającym przepaściste zbocza wybranej Świętej Góry. Postaramy się w trakcie pojedynczego wyjazdu w sierpniu 2016 przez czas najprawdopodobniej nie dłuższy niż 30 dni zdobyć/zwiedzić wszystkie 13 świętych miejsc. Daje to mały „koszmarek” logistyczny – gdyż, jak łatwo obliczyć zostaje nam średnio po 2 dni na jeden „szczyt”.

Nasza wyprawa śmiało może się też nazywać po chińsku TAI SHAN, co znaczy: ”składanie wyrazów szacunku górom” i jest równoważne naszemu zachodniemu pojęciu: „pielgrzymka”.


* Ko-Tsao Shan – transkrypcja za: John Lagerwey, w: „Pilgrims and Sacred Sites in China” Susan Naquin, Chün-Fang Yü (1992). Góra, być może z powodu problematycznego błędu literowego, niemożliwa do odnalezienia na mapach Google.


Komentarze

1. Pomysł na wyprawę...NN#8860 • 2016-01-15

Pomysł na wyprawę uważam za rewelacyjny!!! Powodzenia :-)))
[foto]
2. Święte Góry w PolsceWojciech Jóźwiak • 2016-01-15

W Polsce też powinniśmy mieć swoje pogańskie św. Góry. Niestety Czarni byli szybsi i oznakowali je po swojemu. :(
3. ale ta wiedza...NN#8860 • 2016-01-15

ale ta wiedza powoli (być może zbyt powoli, ale jednak ...) powraca, a zatem jest nadzieja, że powrócą też i nasze Święte Góry dla przyszłych pokoleń. Może nawet kiedyś Chińczycy będą tu przyjeżdżać w celu TAI SHAN ;)

[foto]
4. Pielgrzymka do Świętych Gór...Wojciech Jóźwiak • 2016-01-15

...w Polsce, dla Chińczyków! To by było...
[foto]
5. ale jednak znamy:...Krzysztof Kolecki • 2016-01-15

ale jednak znamy: Ślężę, Grabarkę, Łysicę, ... i parę innych też się w pamięci ludzkiej odnajdzie względnie łatwo
6. może nie powinniśmy...NN#8860 • 2016-01-15

może nie powinniśmy rozpisywać się o naszych Górach pod artykułem o chińskich Górach :D Na pewno będę wielkim kibicem Pańskiej wyprawy (o ile pojawią się relacje, na co zresztą liczę). Moim wielkim marzeniem zawsze było (i jest nadal) wspiąć się na Emei Shan, ale na razie marzę ....
[foto]
7. W 80 dni dookoła świataRoman Kam • 2016-01-16

Panie Krzysztofie, bez balonu w 30 dni nie dacie rady. A tak na serio, to nie jest koszmarek logistyczny, a raczej ludzki. Moim zdaniem, pomysł godny pozazdroszczenia, ale gdyby było na to przynajmniej pół roku lub rok. Myślę, że wtedy miałoby to sens, a tak, mam niejasną wątpliwość, czy to dobre podejście - oczywiście podejście, jak dla mnie. Słyszałem o marszach transowych, ale nigdy o transowym galopie :) 
8. wiecej czasu...torturadora • 2016-02-11

swietny pomysl,ale proponuje wam tak jak poprzednik,zaplanowac na wyprawe wiecej czasu...bylam w chinach,odleglosci sä ogromne,a do tego dochodzä warunki pogodowe...ja np. na emei shan czailam sie przeszlo dwa tygodnie a i tak nie weszlam.bo lawiny,zawieje i zamiecie.a mialo byc ladnie...jest niemozliwosciä wejsc na wiele z tych gör w jedynie 2 dni.czasem mozna gdzies podjechac-kolejkä.ale to chyba w kontekscie wyprawy mija sie z celem.ale mysle ze w 2 dobrze rozplanowane miesiäce byscie dali rade.powodzenia!

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)