zdjęcie Autora

30 października 2017

Krzysztof Wirpsza

Angielski • Wewnętrzna świeżość
Jak uczyć się angielskiego łącząc instynkt, pasję życia oraz głębię emocji? ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Przedmowa - Chcesz mówić po angielsku? Jeżeli tak - zabiorę cię w wewnętrzną podróż, której celem i treścią jest - mówienie.


Przedmowa

Chcesz mówić po angielsku? Jeżeli tak – zabiorę cię w wewnętrzną podróż, której celem i treścią jest – mówienie.

Jestem odkrywcą sposobu nauki języka, który wielu moich słuchaczy zabrał do celu 2-3 krotnie szybciej niż metody tradycyjne, dając im na dodatek ogromne poczucie satysfakcji i przyjemności z nauki.

Na czym to polega?

Jest to trochę jak zamienienie wielu drobnych kredytów na jeden, lub szafy niepotrzebnych ubrań na te, które rzeczywiście nosisz. Nie musisz już uczyć się dzieląc rzecz, trochę nienaturalnie, na słuchanie, czytanie, pisanie i mówienie, a do tego jeszcze gramatykę i słownictwo. Nie musisz wykonywać setek ćwiczeń, testów, kupować książek czy zdawać egzaminów, bo rozumiesz, że cała gra toczy się tak naprawdę tylko o jedno – mówić.

Jednak „mówić” – to łatwo powiedzieć! Mówienie to nie jest przecież sam zwykły akt ruszania wargami w odpowiedzi na pytanie lub polecenie. Mówienie – to cały złożony wszechświat, nasza wrażliwość, nawyki, przekonania, plastyczność emocji, nieśmiałość, wiara w siebie i ciekawość świata. To właśnie znaczy dla mnie – „mówić”.

Na zajęciach naszym celem jest skontaktowanie się z Tym. To jest właściwie jedyny cel. Osiągamy go opowiadając o swoich pomysłach i wspomnieniach, o tym w co wierzymy, o swoich wartościach. Powstająca po drodze kreatywność budzi motywację. I im więcej odkrywasz, im więcej wgryzasz się w swoje wiary i definicje, tym więcej faktycznie chce ci się mówić. Tak to po prostu działa.

Stworzyłem hybrydę – krzyżówkę nauk Sokratesa („poznaj samego Siebie”) i tradycyjnej edukacji. Po wielu latach eksperymentów – i dosłownie tysiącach przepracowanych godzin – doszlifowałem system na tyle, że daje się bez problemu zastosować w większości sytuacji edukacyjnych w ramach kursu nauki angielskiego u osób już mówiących. Jest to konkretne, praktyczne narzędzie nauki, którym uczyły się u mnie i uczą dziesiątki osób.

Szkło powiększające

Najpierw chcesz spróbować. Zagłębiasz się w znaczenie słowa, próbujesz zdefiniować co ono znaczy, z czym Ci się kojarzy. Czym to dla Ciebie jest, co to osobiście dla Ciebie znaczy? Na początku wydaje się to trochę bez sensu, ale z czasem nabierasz wprawy. Zaczyna Ci się podobać – hej, jest tyle ukrytych smaczków w każdym zwrocie, rzeczowniku, czasowniku, przymiotniku czy przysłówku! Jeśli tylko, ma się rozumieć, zaczniesz się im z uwagą przyglądać...

Zaczyna Ci się nie tylko podobać, zaczyna Ci się chcieć. Ta zabawa zaczyna Ci po prostu wychodzić, jesteś w tym coraz lepszy. Mała chęć prowadzi stopniowo do dużej, która rodzi się w tobie krok po kroku, na skutek regularnej praktyki. Praktykując, uczysz się patrzeć na świat przez Szkło Powiększające.

Jeśli wytrwasz – rozpala to w Tobie pragnienie dzielenia się. Zaczynasz opowiadać, wyrzucasz z siebie ochoczy potok słów, który sprawia, że tzw. „obawa przed popełnieniem błędu” przestaje mieć w ogóle sens. Wszystko zaczyna mówić do Ciebie, poprzez Ciebie, w dużych ilościach, przez cały czas.

Innowacyjna technologia

Jestem coachem – praktykowałem przez wiele lat terapie bazujące na autohipnozie, relaksie i medytacji. Równolegle interesowała mnie filozofia – dociekania o naturze rzeczywistości. A do tego wszystkiego – jestem też nauczycielem angielskiego. Więc równolegle, stopniowo rozwijało się we mnie zrozumienie jak połączyć ze sobą te trzy – relaks, filozofię i English. Stworzyłem w ten sposób unikalną technologię nauki, przenoszącą zawiłe kwestie bytu do kuchni i wyrażającą je po angielsku.

Moja metoda stawia na:

  1. bezwysiłkowe przyswajanie wiedzy (uczymy się naturalnie, jak dzieci)

  2. mówienie, mówienie, jeszcze raz mówienie

  3. pracę z blokadą językową (pracę z emocjami)

  4. poszukiwanie wspomnień i skojarzeń – a przez to skupienie na praktykowaniu słownictwa.

Relaks otwiera nas na naszą osobistą wrażliwość i determinację, pokazuje, że w każdym z nas tkwi filozof oraz poeta, do których można dotrzeć. Geniusz jest niczym innym jak wypartą wiarą w siebie. Tym jest Geniusz. Niestety, ta wiara zazwyczaj pozostaje w nas nieczynna, codzienność nie sprzyja jej wyrażaniu. Wszystko inne jest ważne – obowiązki, uprzejmość, stres – tylko nie My.

Pytanie brzmi – jak przywrócić wiarę w siebie? Jak przywrócić wiarę w własny geniusz i odzyskać tym samym motywację w tym co robimy? W diadach próbujemy tego dokonać. Na tę godzinę-dwie-trzy – możesz być kompletnie i w 100% sobą – przynajmniej jeśli chodzi o treść Twojej wypowiedzi. To kompletnie zmienia chemię mózgu, powoduje, że działa on na zwiększonych obrotach, szybciej kojarzy i zapamiętuje.... Stajemy się na te kilka godzin „głębokim człowiekiem” (którym zresztą i tak zawsze byliśmy).

„Głęboki człowiek”

Jak uwolnić dzikość? Pasję? Metaforę? Uczucia? Przez większą część życia wiara, że można siedzi w nas uśpiona. I siedzi w każdym z nas, czy o tym wiemy czy nie. Gdyby się tylko się do niej podłączyć! Trrrach ! – darmowa elektrownia. W piosenkach, filmach, poezji i wszelkiej maści twórczości często powraca ten właśnie motyw.

Fakt: każdy kto podłączy się do swojej wiary w Siebie, odnajduje w sobie to, na co Grecy mówili daimonion (Geniusz Twórczy). Ludzie, którym się udało, to zazwyczaj ludzie sukcesu, a w każdym razie ci z nich, którym świecą się oczy. Odkrycie własnej wiary w Siebie – to prawie to samo, co sukces. I to w czymkolwiek za co się wezmę, ponieważ ta energia pokazuje mi zawsze moją prawdziwą Wartość.

W moim przypadku celem było zaprząc wiarę do czegoś tak prozaicznego (i zarazem praktycznego!) jak nauka języka.

Rezultatem jest ta książka.

Szczegółowy opis metody

A oto szczegółowy opis mojej metody nauki języka, której nadałem nazwę – English Inside:

1. Zanim zaczniemy – nie, nie jest to metoda nauki od zera – musisz w tym języku już – jakoś – mówić.

2. Pracujesz w dwójce; dwie osoby mówią i słuchają siebie na zmianę przez dwie-trzy-cztery godziny bez przerwy.

3. Mówienie odbywa się przez cały czas w języku, którego się uczysz – w przypadku moich słuchaczy, po angielsku. Można mówić w tym języku lepiej lub gorzej – to nie ma znaczenia. Ważne, żeby przekazać sens.

4. Gdy jedno z partnerów mówi, drugie z uwagą słucha i odwrotnie. Zmiana następuje co 5 minut i jest odmierzana przez gong (pojedynczy sygnał z nagrania w komórce lub laptopie). Ja mówię, Ty słuchasz, potem ja słucham, Ty mówisz. I tak w kółko.

5. Ja (lektor) albo siedzę jako jeden z dwójki, albo przysłuchuję się dwójce z zewnątrz. W obu przypadkach wykonuję notatki oraz poprawiam błędy. Notatki są pod koniec zajęć fotografowane.

6. Mówiąc, sięgamy do esencji tematu, z głębokim namysłem, którego nikt i nic nie przerywa. Powstrzymujmy się też od oceny, komentowania i jakiegokolwiek w ogóle nawiązywania do tego kim jest, oraz co wcześniej mówił nasz partner.

7. Monologi jakie wygłaszamy pozostają naszą subiektywną odpowiedzią na zadaną instrukcję – jest takich instrukcji wiele. Do wyboru.

8. Ogólnie instrukcje koncentrują się wokół tego, co nas kręci i co budzi w nas pasję. Często nie musi to być aż „pasja”, możesz po prostu powiedzieć coś „od siebie”, podzielić się osobistym przemyśleniem, wrażeniem lub anegdotą. Praca w diadzie jest ciągłym poszukiwaniem – czy coś takiego da się akurat znaleźć. Jeżeli nie, to też dobrze, ale i tak za chwilę znów spróbujemy.

9. Mówiąc, najpierw zastanawiamy, co chcemy powiedzieć. A następnie mówimy to. Nie staramy się przy tym jakoś szczególnie „wypaść”. Po prostu jesteśmy sobą.

10. Uczestnicy pozostają całkowicie równymi, wolnymi jednostkami dzielącymi się chętnie swoim doświadczeniem, nastrojem i osobistym stylem z drugą osobą, która tego z otwartością słucha.

Efekt kuli śnieżnej

A teraz wyobraź sobie: mówisz w ten sposób, mówisz i mówisz i nikt ci nie przerywa, czasem tylko ja, żeby poprawić błąd. Partner (-ka) oczywiście też chce mówić, więc musicie się zmieniać. Dlatego mówicie i słuchacie co pięć minut, na zmianę. Nie ma czytanek i ćwiczeń, nie ma listeningu, dialogów. Jest tylko mówienie i słuchanie, no i rzecz jasna zapisywanie na bieżąco co ciekawszych spraw.

Ta metoda wykorzystuje twoją umiejętność mówienia – obojętnie jaka by ona nie była, do skłonienia cię, aby mówić więcej. Przypomina to efekt kuli śnieżnej. Kula na samym początku może być bardzo mała. W miarę staczania się po stoku nabiera tempa i zostaje oblepiona śniegiem. Im większa rośnie, tym więcej śniegu zagarnia.

Podobnie jest z angielskim w English Inside. Zaczynasz z wyjściową zdolnością mówienia. Mniejszą lub większą. Jeśli zdolność jest mała, potrzebujesz wstępnego okresu „pracy u podstaw”, podczas którego dopiero nabierasz rozpędu. W miarę nabierania tempa Twoja zdolność i chęć wzrasta. Konsekwentnie – zaczynasz coraz sprawniej i naturalniej przyswajać słowa oraz komunikować się. Wysiłek i zaangażowanie prowadzą do osiągnięć i odkryć. To naturalny, samoistny proces.

To jest Przedmowa. Więcej przeczytasz w e-booku pod tym samym tytułem (format PDF) który otworzysz lub ściągniesz ze strony Autora.


Komentarze

[foto]
1. How much time?Wojciech Jóźwiak • 2017-10-31

How much time we need to acquire English abilities?
2. trzeba minimum 25 lat żyć w otoczeniu angielskimJerzy Pomianowski • 2017-10-31

Najważniejsze to mówić? Conrad nigdy nie nauczył się mówić po angielsku w sposób łatwo zrozumiały dla anglików. Rozumieli go z kontekstu wypowiedzi. Lem dobrze rozumiał  teksty i dawał radę pisać, ale wymawiał "tak jak się pisze".
[foto]
3. ŻiżekWojciech Jóźwiak • 2017-10-31

Jeszcze "lepiej" mówi po angielsku Żiżek! Np.: https://youtu.be/9K8TRIUns-A
Zawsze zazdrościłem mu swobody mówienia przy totalnym nieprzejmowaniu się fonetyką.
(Niestety, widać po nim, jak się zestarzał. Szkoda ludzi, jak ich czas niszczy.)
[foto]
4. To answer yr question, Wojtek...Krzysztof Wirpsza • 2017-10-31

It differs with different people.
I basically would say that my method works with people who are either  emotionally intelligent or imaginative. With these two groups dyad works. 
Now to answer your question, Wojtek, we would need to define "acquiring abilities".
For most women (women are 95% of my customers) that learn acc. to my method it means: "lose fear of disclosing yr imperfection and of being judged while talking". 
When they do lose it, they feel they are more confident in speaking - and they usually don’t need much more to say they have "acquired the ability".. It’s a tremendous difference for them - this was always a major problem, nothing helped - and now it’s gone.
Achieving this with English Inside takes about a year (9 months) from the point she decides to start, to the point she is off to sth else.
And I can speak only for my method - other methods work differently and focus on other areas. They also have different definitions of "ability".
[foto]
5. I do understand, thx :)Wojciech Jóźwiak • 2017-10-31

Yes, this sounds more clear to me now. Thx.:)

But I keep thinking that speaking, writing and understaning someone speaking in English must be a special gift, similar to e.g. gift of playing violin.
6. naturalna wyższość bezrobotnego Anglika nad resztą świataJerzy Pomianowski • 2017-10-31

Widać, że metoda i szkoła Autora polega na przełamaniu wstydu w mówieniu językiem, który już się zna dość dobrze. Ważna sprawa, ale trudno to nazwać nauką języka. Dzięki tej metodzie Islandczyk dogada się z polskim inżynierem kopiącym mu ogródek, Marokańczyk porozumie się z Mongołem. Zaś Anglik natychmiast wyczuje, że oni wszyscy tylko aspirują do brytyjskości której jako ludy niższe, nigdy nie pojmą. I tak ma być.
[foto]
7. Wchodzimy na grunt praksisWojciech Jóźwiak • 2017-10-31

Wchodzimy, Jerzy, na grunt praksis. Jedną rzeczą jest umieć mówić w danym języku (w miarę poprawnie i bez zahamowań) a drugą rzeczą jest, co się przy pomocy tego języka zrobi.
W języku ojczystym, który większość z nas zna dobrze, robimy bardzo różne rzeczy. Jedni, używając tego języka, zyskują majątek i sławę, a inni, równie dobrze władający tym językiem, przy pomocy tego samego języka pędzą życie bardzo średnie.
Domyślam się, że Krzysztof uczy swobodnego mówienia po angielsku, ale nie uczy, jak zostać Wielkim Brytyjczykiem. :)
[foto]
8. A o co chodziPrzemysław Kapałka • 2017-11-01

A o co tak naprawdę w tej nauce chodzi? Mnie przede wszystkim o to, żeby rozumieć, co mówią inni, i móc swobodnie czytać po angielsku ze zrozumieniem.Nawiasem mówiąc, podtrzymuję moją dawną opinię, że aby uczyć się języków obcych, trzeba mieć o czym mówić, a od dogadywania się z obcokrajowcem ważniejsza jest umiejętność dogadywania się z samym sobą (to drugie nie jest mojego autorstwa)
[foto]
9. SureKrzysztof Wirpsza • 2017-11-01

Wojtek:  sure, as there are different dimensions to communication. I am good in some, and in some (like social conversation) I am, say, average-to-poor. You are talking more about extroversy, as I understand. Extroversy helps to become Great in any language:)
Jerzy: tak naprawdę, święta racja - nie jest to typowa nauka języka, tylko "sposób na dogadanie się". Zrezygnowałem jednak z wyjaśniania tego, bo ludzie tylko patrzą  i pytają: aha, to uczysz języka czy nie uczysz? Przypomina to kawał o zajączku: "Dokąd tak biegniesz?" "A tam, tam, ci faceci polują na tygrysy!" "Ale przecież ty jesteś Zajączkiem!" "A myślisz, że zdążę im wytłumaczyć?".  
[foto]
10. ZainteresowaniaArtur Olczykowski • 2017-11-25

Waznym punktem jest wspomniane tu mowienie (czy tez czytanie) o tym, co nas kreci. Moja przygoda z angielkim zaczela sie wlasnie od tego, ze moje zainteresowania byly tak specyficzne, ze nie bylo zadnej literatury dostepnej w jezyku polskim (z malym wyjatkiem ksiazek sprzed 300 lat). Siegnalem po ksiazki angielskie, choc to dosc posywna metoda nauki, a pozniej zaangazowalem sie w fora internetowe, gdzie komunikacja byla juz bardziej aktywna. Nastepnie przyszla kolej na fora typowo poswiecone nauce angielskiego. 
Wyjazd do UK dal mi mozliwosc “total immersion” i koniecznosc nie tylko pisania i czytania, ale i mowienia po angielsku...
[foto]
11. Niezrozumiały Nativ EnglishWojciech Jóźwiak • 2017-11-26

Parę dni temu razem z moim synem, który angielski zna dobrze (ileś czasu tam spędził), i z pewną Amerykanką, chodziliśmy po Muzeum Etnograficznym w Wwie. Ja nie słyszałem, co ona mówi! Wyławiałem co któreś słowo i nie byłem pewien, czy to jest to słowo czy jakieś inne. Angielski Nativów to jest jakiś Całkiem-Inny-Angielski niż ten, którego jesteśmy uczeni. Z inna fonetyką i inną fragmentacją strumienia mowy, może nawet z innymi konstrukcjami gramatycznymi. Zastanawiam się (I wonder) czy fachowcy od uczenia angielskiego zdają sobie z tego sprawę. Oprócz nauki wypowiadania się po ang., czytania po ang itd powinna być nauka rozumienia, ba! samego słyszenia Nativów.
[foto]
12. To chyba normalnePrzemysław Kapałka • 2017-11-26

To chyba problem każdego języka używanego przez większą część świata. Podobno żaden Niemiec nie mówi po niemiecku - tak mi powiedział ktoś, kto spędził tam trochę czasu będąc przeszkolonym w języku. Arabski podobno jest jeden wzorcowy, literacki, a potocznych wiele. Pytanie, czego się w takim razie uczyć? 
13. shit to nie sheetJerzy Pomianowski • 2017-11-26

Sądzę, że jednak fonetyka angielska zdecydowanie odstaje od każdej innej indoeuropejskiej. Czytałem ciekawą książkę wieloletniego nauczyciela języka angielskiego. Wspomniał swoją kompromitację, gdy "rdzenny" poprosił go o wymówienie prostego słowa "Liverpool". Padł po wielu próbach.
[foto]
14. SlyszenieArtur Olczykowski • 2017-11-27

Wojciech, to ciekawa uwaga. Istnieje nawet jedna szkola jezykowa, ktora przez kilka pierwszych lekcji uczy sluchania muzyki iinnych dzwiekow. Wychodza wlasnie z zalozenia, ze nauka jezyka musi wyplywac z dobrego slyszenia wymawianych dzwiekow. 
Tlumaczac czasem ze sluch dostrzegam ten problem. Czasami wydaje mi sie, i jestem pewien, ze to slysze, cos, co pozniej okazuje sie calkiem innym wyrazem. Nasze polskie ucho nie nawyklo do niektorych angielskich glosek...
[foto]
15. No właśnieWojciech Jóźwiak • 2017-11-27

Jak słyszysz mówione po włosku, grecku, hiszpańsku (od biedy i po francusku) to nawet jeśli nic nie rozumiesz, to powtórzysz słowa i cale zdania -- czyli tamte języki jakoś "od razu wchodzą". A z angielskim plaża... Nic. Biały szum prawie. Słyszałem jeden język, który był gorszy od angielskiego: tybetański.
16. język z jaskińJerzy Pomianowski • 2017-11-27

Jest wiele dużo gorszych. To są języki których nie można się nauczyć nie mówiąc nimi prawie od urodzenia. Niektóre języki Indian, parę afrykańskich (te mlaskowe), kilka chińskich (język z wyspy Hainan, języki yue). Jednak w Europie nic trudniejszego do rozumienia czy choćby usłyszenia poszczególnych słów, ze słuchu, niż angielski, nie ma.
Ponoć staroangielski (anglosaksoński) był  jeszcze "normalny" i zapis był w nim zgodny z wymową.
Potem coś się porobiło.
[foto]
17. Bez przesadyInqbus • 2017-11-27

Angielski jest najprostszym językiem z jakim się zetknąłem, nawet biorąc pod uwagę wymowę, nadal jest najłatwiejszy na świecie, o czym świadczy jego ogromny zasięg. To nie tylko terror złych anglosasów ale też prostota. Z tym, że są różne formy. Dla przykładu filmik - ja redaktora przeprowadzającego wywiad z dziadkiem rozumiem bez żadnych przeszkód. Natomiast dziadka nie rozumiem wcale, tak jakby mówił w innym języku. I tu leży problem który dotyczy wszystkich języków.
Jak poprawić? Rozwijać swoje zainteresowania za pomocą You Tuba. Nawet jeśli jest to strzelanie z procy : ))) Nigdy przedtem nie było okazji żeby tak łatwo wejść w świat mówionej, prawdziwej angielszczyzny.

KLIK









[foto]
18. Nauka języka angielskiegoALiv • 2017-12-16

Nazwałabym tę metodę raczej "próbą usunięcia blokady przed mówieniem" lub "praktyką konwersacji". Jest to ciekawa sprawa i na pewno pomaga się przełamać - niewątpliwie stanowi to dla wielu osób problem. Mnie natomiast ciekawią takie sprawy: skąd jest "input", żeby mógł nastąpić "output" niezbędny do rozmowy (wiemy że najpierw rozwija się receptive skills, a potem productive, testując przyjęte informacje), w jaki sposób oceniamy postęp (żeby móc w razie czego odpowiednio poprowadzić ucznia), co się dzieje, kiedy uczeń kończy lekcje i wypuszczony jest do świata, gdzie wymowa nie przypomina nijak tej ze środowiska lekcyjnego, a nie było nauki czytania ze zrozumieniem i poprawnego pisania, oraz dlaczego poprawiasz błędy od razu (tak mi się zdaje) i w jaki sposób? poprzez modelowanie, omawianie? ....oraz zastanawiam się, co to jest "extroversy" ;)  Na pewno ma ta metoda zastosowanie dla niektórych, pamiętajmy jednak, że najważniejszy w nauce języka jest cel. Na przykład osoba starająca się o miejsce na zagranicznym uniwersytecie powinna skupić się bardziej na nauce pisania językiem akademickim, nawet, jeśli nie mają odwagi się odezwać. Po prostu kwestia wyboru odpowiednich narzędzi niezbędnych do wykonania zadania. Pozdrawiam
19. Polaków rozumieją najlepiejMirro • 2018-02-09

Niedawno dowiedziałem się o badaniach, z których wynika, że osoby mówiące po angielsku z polskim akcentem są najlepiej rozumiane w towarzystwie międzynarodowym. To mnie dość mocno odblokowało, teraz mówię po angielsku gorzej niż potrafię, celowo. Bo to gorzej oznacza wyraźniej, łatwiej do uchwycenia głosek.  Ale nadal nie lubię tego fakingowego lengłydża.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)