Pogląd pana Sikory jest trochę dziwny. Przecież przez te 25 lat autorytety moralne, artystyczne i sławni uczeni w rodzaju Jana Grossa uparcie, przez dzieła filmowe, literackie i teatralne tłumaczyły Polakom, że są  barbarzyńskim, zapijaczonym bydłem o morderczych skłonnościach. I nic nie pomogło? Nie nauczyło pokory? Na sam koniec jeszcze dowalono hołocie zarzut  wymordowania Żydów z niewielką pomocą jakichś "nazistów" o nieznanej narodowości. Stąd się wylało..

A czytaliście Panowie raport Karskiego w  pełnej wersji , niepoprawionej?https://oko.press/morawiecki-mowil-oredziu-o-janie-karskim-chyba-go-czytal/

http://wiadomosci.dziennik.pl/historia/ksiazki/artykuly/502071,miroslaw-tryczyk-miasta-smierci-sasiedzkie-pogromy-zydow-w-latach-1941-1942.html
https://wiadomosci.wp.pl/domy-plonely-walka-trwala-a-przed-murem-grala-karuzela-6036804608434817a

Polacy byli i są różni i różnie się też zachowywali. Jedni byli bohaterami, a inni nikczemnikami, a jeszcze inni zachowywali się obojętnie.

Nie tylko Polacy,bo np.Anne Frank i jej rodzinę zadenucjował holenderski donosiciel w Amsterdamie.Przypomniała mi się pewna historia z dzieciństwa z moją kuzynką,jeszcze dobrze nie przekroczyła progu ,jeszcze dobrze na nią nie spojrzałam,a ona już zalewała się łzami ,że ja na nią krzywo patrzę. 

Oczywiście, ze nie tylko Polacy. Sympatie i romanse z faszyzmem miało więcej państw. Gdyby nie generał de Gaulle to Francja nie byłaby po wojnie wśród zwycięzców, lecz przegranych. Takie sympatie były również w Szwecji. W Anglii  Edward VIII prawdopodobnie z tego powodu abdykował, a nie swojego małżeństwa z rozwódką.Miał kontakty z nazistami, a jego wybranka była posądzana o szpiegostwo na rzecz Niemiec.Hitler miał zamiary po wygranej wojnie zrobić go nazistowskim królem Anglii.Antysemityzm był dość powszechny w tym okresie w Europie. Niemcy wcale nie wyprzedzały innych państw pod tym względem. To dopiero Hitler rozpętał. Różnica jest tylko taka, ze te kraje jakoś potrafiły się rozliczyć z tym ,a my nie. To świadczy o naszej niedojrzałości jako narodu, że my zawsze niewinną ofiarą jesteśmy i oskarżamy innych o swoje cierpienia, a nie widzimy tego co my sami robimy.U nas to zjawisko miało większą skalę , bo i Żydów mieszkało więcej.Księża katoliccy przed wojną też się walnie przyczynili do szerzenia antysemityzmu u nas.

Panie Wojtku mam prośbę , czy mógłby Pan ustalić jaka data  byłaby najkorzystniejsza na założenie i zarejestrowanie partii politycznej w tym roku? Chodzi  o najbliższe kilka miesięcy.
Byłabym bardzo wdzięczna.

Droga Pani Rotari,
partie polityczne są przeżytkiem i nie należy w nie inwestować sił. Polecam ten tekst: "Demokracja spersonalizowana. Patriotycznie na 3 maja o wyższym rodzaju demokracji".

Mam inne zdanie na ten temat.  To co Pan proponuje, to w takim rozwiązaniu będzie  rządzić  arytmetyka. Przy poziomie naszego społeczeństwa to  będzie ochlokracja,a nie żadna demokracja. Pan Zylbertal ma rację. Ta propozycja jest zbliżona formą  do demokracji bezpośredniej,bo poseł w zasadzie jest tylko wykonawcą woli wyborcy, ale demokracja wymaga oświeconych obywateli, a nie  takich ignorantów jakich jest większość w naszym społeczeństwie.  Wadą demokracji liberalnej jest to , że zachodzi w niej kolizja między prawami wolnościowymi, a prawami demokratycznymi.  Nieograniczona wolność, indywidualizm to główne założenia liberalizmu. Natomiast , aby demokracja mogła zaistnieć jest potrzebna wspólnota. Wolność, indywidualizm może prowadzić i często prowadzi do indywidualnego egoizmu, kultu konsumpcyjnego stylu życia,a inni są wykluczani z powodu biedy.. Ludzie nie rodzą się równi, mają różne talenty i zdolności, rodzą się w określonych warunkach, które  mogą ich pozbawiać szans na rozwój,a dla demokracji potrzeba praw równościowych- zarówno politycznych jak i ekonomicznej równości. Gdy jakieś grupy z powodu różnic ekonomicznych są wykluczane, to wtedy dla nich fikcją też są prawa wolnościowe .Dlatego, aby ten podstawowy konflikt eliminować byłoby  potrzeba przez wychowanie kształtować pewne postawy, które by łagodziły ten konflikt, uczyły solidarności.  I niezbędny jest również pewien zakres interwencjonizmu państwa w tym zakresie. Wadą współczesnej demokracji jest to, że często ludzie mają poczucie,że nie mają na nic wpływu, że ich głos nic nie znaczy. I to proponowane przez Pana rozwiązanie zmierza do eliminacji tego. Tylko ,że to rodzi zwiększenie innej wady współczesnej demokracji- to co Pan Zylbertal napisał.

Obecnie politycy kierują się bieżącymi sondażami popularności, a nie interesem państwa uwzględniającym  przyszłość i unikają podejmowania potrzebnych i koniecznych reform, które by ten interes uwzględniały. To proponowane przez Pana rozwiązanie jeszcze by tę niekorzystną tendencję nasilało. Większość w demokracji nie zawsze ma rację i rządy arytmetyki mogą prowadzić do tyranii, czego mamy przykład. Do demokracji typu bezpośredniego potrzeba wysokiej świadomości ekonomicznej i kultury społecznej oraz długoletniej tradycji, która utrwala zasady demokracji i odpowiedzialności za wspólnotę jaką jest państwo. A u nas nie ma tego zupełnie.Obywatele muszą się angażować w proces demokracji, uczestniczyć w aktywności społecznej, patrzyć politykom na ręce, organizować w stowarzyszenia, kontrolować władze i w tym kierunku można starać się wpływać na poprawę jej funkcjonowania, a nie wprowadzać tyranię większości w kontrowersyjnych często bardzo problemach. Społeczeństwo nasze jest roszczeniowe, różni się diametralnie od społeczeństwa Szwajcarii, w której ten typ demokracji funkcjonuje dobrze.Szwajcarzy potrafią wypowiedzieć się w referendum przeciwko dochodowi podstawowemu, chociaż byłoby ich stać na niego, bo uważają, że źródłem dobrobytu powinna być praca,a nie rozdawnictwo.Tylko ,że oni praktykują podejmowanie demokracji od zarania swoich dziejów.A  i tak kobiety uzyskały u nich prawa wyborcze dopiero pod koniec XX wieku, bo tyrania mężczyzn ich nie dopuszczała do uczestnictwa w życiu politycznym i społecznym. Do dobrego funkcjonowania demokracji potrzeba dialogu, ochrony praw mniejszości i zaangażowania społecznego, oświeconych obywateli.

Dzisiejszy świat jest trochę bardziej skomplikowany, by taka forma demokracji mogła zdać egzamin. Nie żyjemy na bezludnej wyspie, tylko w wysoko rozwiniętym otoczeniu i jesteśmy uzależnieni gospodarczo i ekonomicznie nie tylko od sąsiadów i UE, ale od globalnego rynku i globalnych procesów. Do tego potrzeba jednak jakiejś spójnej polityki, a nie postulatów zgłaszanych od Sasa do Lasa , co się tam komu przypomni. ( Zajrzałam na tę stronę gdzie takie próby są czynione) To przypominałoby politykę klubu Kukiz15, w którym to ugrupowaniu opowiada każdy co mu ślina na język przyniesie i zmienia zdanie w zależności od okoliczności. Wyobrażam sobie taki sejm, składający się z takich posłów. Bijatyka byłaby na porządku dziennym.