16 listopada 2014
Wojciech Jóźwiak
Czy Europa jest chrześcijańska, a Polska katolicka?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Europa jest wielka nie dlatego, że jest chrześcijańska, tylko dlatego, że potrafiła przezwyciężyć religię.
Europa jest wielka (bo jest, a o tym dalej) nie dlatego, że jest chrześcijańska, tylko dlatego, że potrafiła przezwyciężyć religię.
Polska w jakiejś części jest katolicka, ale utożsamienie Polski z katolikami stanowi pewien „projekt polityczny”, który ma rażące wady. O których dalej.
O Europie: jest wielka, bo wniosła do światowego dorobku więcej niż którykolwiek z porównywalnych regionów świata. W Europie dokonano kolejnych rewolucji, których nie było w innych regionach lub kontynentach: (1) rewolucji żeglarskiej, której skutkiem były Wielkie Odkrycia Geograficzne, rejsy transoceaniczne i połączenie niekomunikujących się wcześniej kontynentów w jedno; (2) rewolucji naukowej czyli utworzenia nauki niezależnej od religijnych autorytetów i dyktatów: Kopernik, Galileusz, Kepler, Descartes, Newton i inni; (3) rewolucji parowej (silnik parowy), czyli użycia całkowicie sztucznej, technicznej energii; za nią poszły kolejne: elektryczna i spalinowa; (4) r. lotniczej; (5) r. komunikacyjnej, czyli kolejno: telegraf, telefon, radio, tv, komputer, komórki; dalej prowadzi to do komunikacyjnego sprzężenia niemal każdego z każdym. Do tej listy, niekompletnej, można doliczyć tylko dwa podobnie rewolucyjne wynalazki, które odbyły się poza Europą, tzn. w Chinach: proch strzelniczy i papier; w Europie bardzo ulepszone. To w dziedzinach „twardych”, należy do tego dodać te „miękkie”: poznanie kolejnych fragmentów przyrody, wielkie teorie naukowe, filozofia, literatura, historia, muzyka, sztuki plastyczne. Z miękkich dziedzin Azja (Indie,Chiny, Japonia, Tybet) ma podobny jeden wielki wynalazek: medytację czyli praktyki rozwoju duchowego.
Skutkiem tamtych przewag Europy, ludzki świat i gatunek prawie cały stał się Europą. Nawet ci, którzy Europy nienawidzą i ją zwalczają, jak islamiści, istnieją dzięki niej, dzięki jej dorobkowi, więc żyją jako cywilizacja jakimś życiem pasożyta.
Gdy się przyjrzymy tamtej liście europejskich osiągnięć, to widać, że albo nie miały związku z religią (chrześcijańską lub inną), albo miały związek negatywny, tzn. ich twórcy musieli najpierw „odłączyć się” od myślenia religijnego, a niektórzy narażali się (łącznie z ryzykiem życia, jak Galileusz) religijnym autorytetom.
Europa stała się wielką, ponieważ religia praktykowana w Europie była mniej skuteczna w wiązaniu i krępowaniu woli i umysłów swoich wyznawców, niż to miało miejsce w islamie, w prawosławiu, judaizmie lub w hinduizmie. (Eksplozja talentów wśród Żydów europejskich i amerykańskich też miała miejsce dopiero, kiedy uwolnili się spod dyktatu swojej religii, daleko bardziej kontrolującej każdy fragment ich życia niż chrześcijaństwo, prócz niektórych sekt.)
Nowożytny szwung Europy był drugim w jej historii. Pierwszy był w starożytności, ze szczytem w okresie hellenistycznym, po podbojach Aleksandra, a przez podbojami Rzymu. Wtedy też Europa (mówiąca po grecku, tak jak teraz po angielsku) wyprzedziła pozostałe cywilizacje, tworząc prawdziwą matematykę, prawdziwą astronomię, prawdziwą geografię, prawdziwą mechanikę, historię i literaturę – prawdziwe, tzn. oderwane od religii i niezależne od myślenia religijno-mitycznego.
Najazd Aleksandra zdusił i poniżył cywilizacyjny region Bliskiego Wschodu. Chrześcijaństwo, obok niego gnostycyzm a potem islam, były wielką, „epicką” zemstą tamtego zdołowanego świata na zwycięskiej helleńsko-rzymskiej Europie. Narzucają się takie określenia jak „ciemny” (Bliski Wschód) kontra „jasna” (Europa), albo „jad, trucizna” (tamtejszej myśli, ducha). Starożytna rzymsko-grecka Europa wchłonęła dawkę tamtej trucizny i osłabła prawie śmiertelnie. Nazywa to się upadkiem Państwa Rzymskiego. Zanim to się stało, chrześcijanie zniszczyli Akademię Platońską, olimpiady i misteria w Eleusis.
Siła naszego kontynentu, czyli generalnie zdrowych ludzi, nie jakichś religijnych pojebów, była jednak taka, że przetrawiła bliskowschodnią truciznę i wyizolowała ją, tak jak organizm otorbia intruza. Ciekawe byłoby, gdyby ktoś napisał książkę o tym, jak Europejczycy bronili się przed religijnym zatruciem umysłu, do jakich uciekali się zręcznych sposobów. Również praktykując swoje religie.
Na tym tle widać, że obecny revival tryumfalnego katolicyzmu w Polsce jest ruchem wstecz, jest reakcją. Żeby jeszcze ci tryumfanci jakoś umieli i chcieli swoją (rzekomą) przewagę uzasadnić, wyjaśnić. Bo może faktycznie jest tak, że w katolickiej filozofii i w życiowej praktyce jest coś, co daje tej religii jakąś zgodność z cywilizacją czy jakoś wspiera cywilizację. Ale oni tego nie robią, bo wolą wygrywać głośniejszym krzykiem. Wieszają krzyże, rozpychają się, machają statystykami, że ich niby jest 90%. „My mamy rację, bo mamy rację, bo Chrystus, Papież i Maryja.” Myśli za tym nie widać. Jak w „Ferdydurke” Gombrowicza o Słowackim, co wielkim poetą był, bo wielkim Polakiem był.
To, co w Europie nowoczesne, jednak poszło za daleko. Wyzwoliło się od religii, ale przestało zauważać w ogóle jakąkolwiek duszę, wymagająca chowania i uprawy, albo uznało ją za sprawę najściślej prywatną, aż wstydliwą. Lekarstwo zostało podane z Azji: z Indii joga, z Chin tao, z Japonii zen, z Tybetu wadżrajana. To było to, czego Europie brakowało, zarówno w jej religii, jak i w jej „nowoczesności”: duchowa praca nad sobą. Wkrótce zostało uzupełnione przekazami z „kultur pierwotnych”, czyli z szamanizmu (w szerokim sensie). W takim punkcie jesteśmy.
O Polsce: Polska, właściwie Rzeczpospolita, w okresie swojej największej siły i rozwoju, wiek XV i XVI, nie była katolicka, tylko wieloreligijna, podobnie jak nie była ściśle Polską, ponieważ była wielojęzyczna i wielonarodowa. (Przenoszenie nacjonalizmu w tamten czas jest anachronicznie błędne.) W tolerancji religijnej wyprzedziła Zachód o trzy wieki. Katolicyzacja (kontrreformacja, wygnanie arian, religijne wojny z Kozakami) w XVII wieku zbiegła się z postępującym upadkiem państwa. O roli papieży niech wypowiedzą się ci, którzy lepiej to znają.
Obecnie, katolicki projekt polityczny, co robi i co wnosi:
- dzieli ludzi, niepotrzebnie wnosi podział, co zaczyna się od preambuły konstytucji, w której dzieli się obywateli na „wierzących w Boga” i „nie podzielających tej wiary” – rzecz rzadko wstrętna i obciachowa;
- wytwarza fałszywą elitę, która rozpoznaje się po tym, że się żegna, wiesza krzyże i pochlebia kapłanom;
- narzuca tematy i język publicznego dyskursu; sprawia że coś jest bardzo ważne (np. ogłoszenie kogoś świętym przez KK), ponieważ jest ważne dla głosicieli katolicyzmu, a coś jest nieważne, ponieważ katolicy tego poprzez swoje mentalne pryzmaty nie widzą, np. ochrona środowiska, zakładanie parków narodowych, łajdactwa w wykonaniu myśliwych albo zadawanie cierpień zwierzętom;
- uzurpowanie sobie monopolu na etykę i moralność przez ludzi KK, do stopnia, że czytając niektóre gazety lub strony można wywnioskować, że ludzie nie mogą być uczciwi i przyzwoici nie należąc do KK;
- zawłaszcza, przez manipulowanie językiem i propagandą, pewne tematy, np. „rodzina” w Polsce musi być „katolicka”, tego już chce sam nasz język;
- „religizuje” cokolwiek, czyli zawłaszcza przestrzeń publiczną: tu święcenie mostów, autostrad, basenów, stawianie krzyży na górach, wieszanie krucyfiksów w tak absurdalnych miejscach, jak zbudowane za unijną dotację kino w moim sąsiednim Błoniu; albo u weterynarza, przykład w moim sąsiednim Grodzisku Mazowieckim. Na klęczkach będziesz oglądać von Triera? Psy szczepić? To jest obsesja, która przypomina znakowanie terenu przez ssaki z poprzedniego zdania;
- nasyca wszystko wonią katolicyzmu, na którą składają się: infantylizm, kolektywizm, ucieczka (od realiów, od życia, od decyzji, od odpowiedzialności, od nie-łatwości), pomniejszanie siebie w celu udziecinnienia siebie, zabijanie rozsądku, który musi godzić się z bajkami podawanymi jako święta prawda; do tego woń kapłaństwa, czyli wywyższenie tych übermenszów, a także przyjmowanie za dobrą zasadę, że istnieje kasta, która ma licencję na orzekanie prawdy i słuszności.
Te punkty nie mają nic wspólnego z Europą.
Powinniśmy umieć w tych sprawach zajmować stanowisko. Mieć i znać zasady, które uczynią nas nie-bezradnymi wobec tamtej ekspansji. Tym bardziej, że na horyzoncie najazd islamu, a bliżej napór euro-socjalizmu.
Komentarze
teksty Wojtka, ...pochłaniam je jednym tchem...(uczę się od Niego bardzo wiele)
ale w tym czasie zadaje sobie pytanie? ..kim ja właściwie jestem? bo przecież przyznaje się do katolicyzmu (i to akurat nie tego "kremówkowego" , ale w znacznie twardszym wydaniu, ...ha, ha ...i do tego mam jeszcze poczucie humoru...i zdradzę wam jeszcze, że przez wszystkie dni roku słucham tylko Radia Maryja...bo wku..wia mnie nieustanny jazgot "komercyjnych" stacji, będących de facto agencjami reklamowymi). Kocham Polskę prawdziwą miłością (jak Matkę, jak ukochaną dziewczynę, bez oczekiwania na wzajemność, tak bezinteresownie) ale nienawidzę nacjonalizmu (żadnego, a nie tylko "polskiego"), uważam się za patriotę Rzeczypospolitej wielu narodów (świetnie czuję się w cerkwiach i na uroczyskach w lasach) ... Moja wiara-niewiara nie zabrania mi być krytycznym, nie sprawia, że boję się konfrontacji z innymi opiniami, poglądami etc. ... i więcej ....nie mam zamiaru przekonywać do niej nikogo tutaj na Tarace (Boże broń...) . Nie mam zamiaru toczyć wojny na argumenty bo ta "wojna" nie ma i nigdy nie będzie miała końca... a problematyka poruszana przez Wojtka jest arcyciekawa, to prawdziwe pole do popisu dla wielu zainteresowanych, którzy na prawdę mają coś do powiedzenia. ...
Dla mnie ważne jest tylko jedno pytanie ...czy gdyby Europa była "pogańska" lub muzułmańska doszłoby do rewolucji naukowej? Pierwsze wieki islamu to rozwój nauk (to Arabom zawdzięczamy algebrę ...a to znacznie więcej niż nam się wydaje), to czerpanie całymi garściami z dorobku starożytnych...niemal bez ograniczeń ... dało się...?!...dało,...Być może warunkiem koniecznym wcale nie było trwanie w pogaństwie (tj. w religijnej różnorodności) ..cóż te pytania na zawsze mogą pozostać bez odpowiedzi ...
P.S.
Chrześcijaństwo jest pełne sprzeczności i horrendalnych niedorzeczności ...ale to nie nauka, więc nie wymagam od niego żeby było ścisłe i precyzyjne jak ona ... i być może dlatego unikam niepotrzebnych rozczarowań i jeszcze większej irytacji ... bo o wszystkim co jest nieznane (niepoznane) mamy niedorzeczne wyobrażenia ...
najserdeczniej Pozdrawiam
Najwyższy czas aby ludzie to sobie uświadomili i wyciągnęli odpowiednie wnioski, a nie dalej z klapkami na oczach brnęli w to co nam od wieków narzucano mniej lub bardziej dobrowolnie, a raczej siłą ogniem i mieczem.
Siła inercji jest niestety bardzo duża. Ja to widzę szczególnie we wsiach na południu Polski gdzie (niestety) mieszkam. Wiele lat jeszcze musi upłynąć aby ludzie otrząsnęli się i zaczęli samodzielnie myśleć.
Dlatego jak to mówi jedna znana w Polsce osobistość, której nazwiska nie wymienię:"trzeba siać, siać, siać!", a wtedy zaczynając od młodzieży wiele może się zmienić.
Zdecydowanie inaczej widzi to Jadwiga Staniszkis - podstawy religijności zsekularyzowane wciąż tworzą podstawy cywilizacji. Wczoraj bardzo ciekawie mówiła o tym w tv Republika. Tego programu nie ma jeszcze na stronie intern. Republiki ale pewnie będzie za dzień dwa (jako odcinek 52).
http://telewizjarepublika.pl/programy/starcie-cywilizacji-magazyn-tomasza-terlikowskiego.html
(Nie jestem fanką T. Terlikowskiego ale w tym odcinku, o którym pisze pozwolił mówic Staniszkis.)
czy "cóś" w tym rodzaju ...
Nie wolno ulegać uproszczeniom, bo "druga strona" to nie tylko "dewotki" jak wyobrażają to sobie tzw. "racjonaliści" (?) ale ludzie o otwartych umysłach. Siła katolicyzmu to nie tylko kremówkowy papież (i całe te ochy!...i ...achy!...wygłaszane na jego cześć przez byłych politruków z partii mieniącej się komunistyczną) , ale starożytna tradycja biorąca swój początek co najmniej od takich myślicieli jak św. Augustyn z Hippony i jemu podobni. To uniwersytety średniowiecznej Europy, którym opiekę, przywileje, rozwój i niezależność zapewniały bulle papieskie. Tak ... stety, nie-stety ...
Postęp zaś to nie to samo co bunt przeciwko religii (Kopernik nie musiał się ukrywać przed nikim, a swoje dzieło dedykował papieżowi,...dopiero gorliwy ale zbuntowany Luter wprowadza ostateczny rozbrat miedzy rozumem a wiarą. Myślę, że "błąd" Galileusza polegał na tym, iż swoje odkrycie ogłosił zanim dostrzegli i zrozumieli je astronomowie papiescy... . Zresztą to był długi i bolesny proces rozwodu Kościoła z jakże przekonywującym wtedy Arystotelesem i Ptolemeuszem )
Skoro nie "bunt" w czystej postaci to co? Co otworzyło Europę na rewolucję naukową ... ?
Uważam, że DRUK... bez druku (bez ruchomej czcionki) idee-memy nie mogłyby rozprzestrzeniać się miedzy ówczesnymi (istniejącymi już od przełomu XI i XIIw.) ośrodkami uniwersyteckimi ...Od kiedy broszura, książka, pismo ulotne (ulotka) stały się ogólnie dostępne nie dało się zatrzymać, ani odwrócić postępu ... ale Uwaga! musiała istnieć sieć ośrodków wymiany myśli (tj. sieć uniwersytetów) ... Pogaństwo przegrało nie dlatego, że było "gorsze", ale dlatego że mimo wieków dominacji nie stworzyło organizacji sieciowej takiej jak np. Kościół. Każda organizacja na rynku (polityki, gospodarki, religii-idei) jaka by nie była głupia ma siłę rażenia porównywalną z korpusem pancernym ... to trzeba sobie uświadomić i to właśnie w 2 poł IV w uświadomił sobie Julian Apostata...i dlatego stał się realnym zagrożeniem dla młodego Kościoła. Bo jeżeli o to chodzi kto ma wpływać na nasze myślenie nie ma żartów i pobłażania...tutaj (od zawsze) toczy się walka na śmierć i życie...
Pozdrawiam
Mimo wszystko jakoś mnie to nie cieszy.
Terror eurosocu będzie bezlitosny i wszechogarniający.
Jerzy ma rację ...
a dodam jeszcze, że oprócz "euro-socu" do wyboru najprawdopodobniej pozostanie nam tylko przejście na islam ...
...
Jestem jak najdalszy od moralizowania. Sprawy doktrynalne też specjalnie mnie nie zajmują. Chociażby z tego względu mógłbym tylko powtarzać wyświechtane komunały...a nie chcę... Niczemu pożytecznemu to nie służy. Nie mam zamiaru wykorzystywać do tego Taraki, z której gościnności swobodnie korzystam. To nie jest miejsce na jakiekolwiek spory doktrynalne "jerozoli" ...
P.S. Jak coca-cola będzie się sprzedawała 2 tys. lat to wtedy możemy powiedzieć o "sukcesie" w skali "macro"...Tak na prawdę to miałem pewne wyrzuty, że "pozwoliłem" sobie rozpisywać się w tym (i w poprzednim) temacie, ale chciałem żeby ktoś wypowiedział odrębne zdanie ..nic więcej...
serdecznie Pozdrawiam i dziękuję za wyrozumiałość
Zachód jest całkowicie bezbronny wobec tej metody inwazji z braku jakichkolwiek narzędzi obronnych.
Skoro masowe deportacje nie są modne, to pozostaje im się poddać.
oczywiście (z małymi wyjątkami) nikt w Europie nie przechodzi na islam ale tylko do czasu, aż nie zdominują jej ci tzw. nowi przyjezdni... potem będzie to już sprawa życia lub śmierci ...
p.s.
a miałem już nic nie pisać ...ha, ha
pzdr ...
Zdecydowanie inaczej widzi to Jadwiga Staniszkis - podstawy religijności zsekularyzowane wciąż tworzą podstawy cywilizacji.Jeszcze nie słyszałem tej wypowiedzi Jadwigi Staniszkis, ale "zsekularyzowane podstawy religijności" właśnie już nie są religią. Nie są nią i nie potrzebują kapłanów ani kościołów do ich podtrzymania, ani jakiegoś "wyznania wiary" ani "zaparcia się rozumu", czego wymaga religia. To już inna jakość i Europa dlatego jest wielka, że umiała ten próg pokonać a inne cywilizacje nie. To jest właśnie to wyjście poza religię, o którym pisałem.
Ale w tym co piszesz, Manno, jest pewna cenna myśl: czy katolicy-Europejczycy mogą stać się sojusznikami pogan-Europejczyków? Oraz racjonalistów-ateistów-Europejczyków?
Oczywiście sojusznikami w obronie Europy czyli Wolności przed agresją raubsztatu, islamu i pink-sweet-socu?
Bo jak dotąd tego nie bardzo widzę, a żywioł katolicki najwyraźniej cofa historię, fundując nam regres do państwa teokratycznego, ba, do cywilizacji sakralnej wg. Konecznego.
ale na odwrót ...
Czy...poganie-Europejczycy oraz racjonaliści-ateiści-Europejczycy zechcą stać się sojusznikami katolików-Europejczyków ... ?
p.s.
mnie się wydaje, że raczej ...nie...
o lekarstwie, o którym w swoim artykule pisze Wojtek, o tym co daje nam "Wschód"...a co wymaga pracy nad sobą i "azjatyckiej" cierpliwości oraz systematyczności.
My na "Zachodzie" żądamy i oczekujemy natychmiastowych efektów. Przedkładamy "eliksir" nad pracę nad (i ze...) sobą ... Podejrzewam, że "zachodnia" wiara w cudowne działanie "eliksiru" (tabletki na odchudzanie, pigułki na wszelkie dolegliwości w tym na szczęście) ma cos wspólnego z wiarą w "Objawienie". Z wiarą, że bez wysiłku można osiągnąć "boskość" (dostąpić jej) ... W tym sensie współczesny Europejczyk jest człowiekiem na wskroś religijnym (głęboko wierzącym...) Czyż nie tak ?
pzdr
A co to takiego ten eurosocjalizm, to jakaś korwinowska idee fixe oznaczająca de facto biurokrację w rodzaju Komisji Europejskiej? Poza tym, dlaczego socjalizm to ma być coś złego ? Jeśli nie stoi za tym żadna pałka policyjna (bo tak się niektórym z minionego ustroju kojarzy), to jest to ustrój lepszy niż przeciętny kapitalizm
W socjalizmie jest praca, jest długoterminowy rozwój, jest planowanie, jest stabilność.W kapitalizmie na ogół mamy bezrobocie, rozwarstwienie społeczne, ekonomiczny chaos, brak planowania - tylko jazda od wyborów do wyborów, no i niestabilność.
http://mises.pl/
http://www.libertarian.pl
http://blog.smith.org.pl/
http://libertarianin.org/
oraz artykuł: Kapitalizm i gospodarka to jedno
Myślę, że Autor (tak! duże A) nie musi wchodzić w polemikę z komentarzami typu: może masz racje, ale nie do końca, bo sprawa wygląda całkiem inaczej z punktu widzenia katolika - taka polemika nie ma sensu, a z chwilą nabrania siły przez jakakolwiek religie monoteistyczną (islam, judaizm czy jakakolwiek sektę chrześcijańską) kończy się płonącymi stosami.
W głowach uzdrowicielek-szeptuch z moich okolic tkwi dalej strach przez stosami, strach przed brakiem dialogu.
drogi Wedzie....bez różnicy zdań, ...bez wymiany poglądów zamiast dyskusji będziemy mieli dyktat ...myślę, za Autor wcale sobie tego nie życzy ...
p.s.
mnie "katola-jerozola" nie interesuje świat jednobiegunowy i monotematyczny (zawsze powinno coś być do "nawrócenia" ...ha, ha)...chcę się "uczyć" a bez konfrontacji z własnymi poglądami nie jest to możliwe ... gdzie się mam dowiedzieć wielu tych rzeczy o których pisze Wojtek> w Kościele? ... no wybacz. I przez to mam siedzieć jak mysz pod miotłą, bo nie pasuje to do czyjegoś światopoglądu
Pozdrawiam
Dwa miliony wolnościowców
Nieustannie mnie dziwi, że autor ogłasza, że jest... katolikiem. Jak on to godzi? Przedziwny jest ten ludzki umysł.
że "katolicyzm" ...to religia sprzeczności ...?
p.s.
pod tekstem GPS-a sam mógłbym się podpisać, jeżeli nie pod wszystkim to pod jego większością.
Z tą "przedziwnością" ludzkiego umysłu to prawda (...ha, ha). Kiedy (będąc dużo młodszy) stałem w wyraźnej opozycji do Kościoła i w ogóle do Chrześcijaństwa pragnąłem jednocześnie "totalnie" uszczęśliwiać ludzi na "socjalistyczną" modę mniej więcej tak, jak rozumie to GPS. Kiedy pogodziłem się z tym co zwalczałem, zauważyłem, że moje poglądy w wielu kwestiach (za wyjątkiem obyczajowych....!) staja się "niebezpiecznie" liberalne ... Oczywiście nałożyło się na to wiele różnych czynników (głównie "praktycznych"). Być może nawet ten "światopoglądowy" nie był wcale decydujący ...
Pozdrawiam
http://kritikos.pl/
interesująca strona o polemice antycznych autorów z chrześcijanami.
Czyżby?
Za czasów pogańskich panował patriarchat i wielożeństwo, przynajmniej u Słowian, gdzie Mieszko miał z siedem żon, a po przyjęciu chrztu musiał zadowolić się zaledwie jedną.
No i te wojny między Połabianami o to czyje ofiary były skuteczniejsze w pokonaniu Germanów.
bardzo ciekawe spostrzeżenie dotyczące islamu, ...to rzeczywiście jest pocieszające ... . Aktywność fundamentalistów może być (i z pewnością jest!) reakcją na zagrożenia pojawiające się wewnątrz muzułmańskiej społeczności ... jednak z tym "optymizmem" (że nie ma żadnego zagrożenia) byłbym raczej ostrożny ...
P.S.
zawsze wydawało mi się, że "ateiści" nie wierzą w "Boga" ... ale tak na serio zagadnienia duchowości ateistów to bardzo ciekawy temat. Otóż większość ludzi myśli stereotypowo, że "ateista" to taki "gość" który "w nic nie wierzy" (tj. zupełnie zaniedbuje sferę "ducha") a wierzący w "Boga" niejako z automatu wierzy w życie pozagrobowe ...ale to tylko schemat. Przykładem są sadyceusze (elita Świątyni Jerozolimskiej) , którzy nie wierzyli ani w zmartwychwstanie, ani w "żywot wieczny" po śmierci...(kiedy byłem chłopcem mój arcy-katolicki kolega-rówieśnik wyjaśnił mi, że ludzkie przekonanie o "życiu po śmierci" nie jest warunkiem "wiary w Boga" ) Co do ateistów, to niektórzy z nich mogą wierzyć w bytowanie w zaświatach itp. ... Nie ma reguły ...! Stąd tu i ówdzie (i tutaj...też) biorą się nieporozumienia miedzy ludźmi
Pozdrawiam
słuszna uwaga ...
"wielożeństwo" mimo, że gwarantowało przewagę demograficzną w dłuższej perspektywie czasowej nie przyczyniło się do rozwoju pozaeuropejskich społeczeństw, a wręcz go zahamowało.
Po części tłumaczy to przewagę Europy o której pisze Wojtek ... Właściwie tylko w Europie utrwalił się ten model społeczny (najpierw w starożytnym Rzymie, a potem przez jego "kościelną inkarnację" rozszerzył się na całym obszarze Starego Kontynentu). W pozostałych (konkurencyjnych w stosunku do Europy) rejonach-cywilizacjach (Chiny, Indie, Świat Islamu) po początkowych sukcesach model ten (poligamia) stworzył nieprzekraczalną barierę dla dalszego postępu społecznego. Chodzi o to, że w "monogamii" ze względu na brak wewnętrznej presji związanej z bezwzględną walką o prymat, pozycja kobiety i jej potomstwa nie jako z automatu jest zdecydowanie mocniejsza w obrębie rodu (klanu)co nie jest obojętne dla kondycji psychicznej jego członków (potomstwo kobiety która nie wywalczyła sobie wyższej pozycji dziedziczy niższą pozycję po matce - niezdrowa konkurencja, a w zasadzie wewnętrzna segregacja, gdy tym czasem u Europejczyków konkurencja skierowana była na zewnątrz a nie do wewnatrz)...Żydzi europejscy ok XI wieku również wprowadzili monogamię, co (jak w artykule, który komentujemy) nie pozostało bez znaczenia.
P.S.
W porównaniu z Etruskami dawni Rzymianie byli niemal "purytanami" (nie mówię o wyuzdaniu elit z czasów Republiki i cesarstwa...bo to inna historia)... Etruskowie mieli nad nimi zdecydowaną przewagę kulturową i technologiczną. Dzisiaj nie wiemy nawet jakim językiem mówili miedzy sobą ...
Pozdrawiam
Owszem, jestem kobietą i po kobiecemu sądzę, a że moje kary nie są surowe, myślicie, że niczego nie rozumiem. Miejcie surowszego pana, skoro tego chcecie. Niech zgromadzenie wybierze wodza, którego poślubię”.
I tu mamy utrwalone w legendzie przejście z łagodnego matriarchatu do surowszego patriarchatu. Można by tu też przytoczyć naszą Polską Wandę co Niemca nie chciała.Wolała zginąć niż wyjść za mąż za wroga narodu. Symbolika podobna jak w wyżej podanej legendzie. Przytoczyłbym tu jeszcze postać Waleski, założycielki miasta Kłodzko. W czasach pogańskich panowała ona na górze zamkowej. W podobny sposób utraciła władzę, padając ofiarą zazdrosnych mężczyzn (tym razem mieli ją zdetronizować chrześcijańscy już Czesi). Niektóre legendy o Łysej Górze opowiadają iż w dawnych czasach istniała tam pogańska świątynia. Miała tam zamieszkiwać tajemnicza kapłanka starych bogów, która posiadała olbrzymi autorytet wśród okolicznej ludności. Jakoś ciężko się w tych wszystkich opowieściach doszukać niskiej pozycji społecznej u kobiet. Zdaje się być na odwrót. Co do Połabian, a konkretnie Wieletów. Walczyli oni pod sztandarami Bogini, a jej posąg zawsze towarzyszył bitwom. Później wojenne atrybuty przejął Swarożyc ( najpewniej na skutek wpływu chrześcijańskiej niemieckiej kultury)pozdrawiam
http://www.taraka.pl/najlepszy_jaki_znam_tekst
http://www.antropologia.uw.edu.pl/AR/ar-04-01.pdf
http://kinship.blox.pl/2009/01/Matriarchat-gender-i-kinship-studies.html
Co nie przeszkadza temu, że czczono boginie i heroiny, gr. Atena, Artemis, Atalanta, słow. Łada, Marzana, Walaszka, Libusza, Wanda.
Teraz też w ramach rzymsko-katolickiego skrajnego i opresywnego patriarchatu czci się Maryję.
piszesz, że: "...Nie liczy się to czy mężczyzna ma jedną żonę czy dwie, ale to jakie prawa kobieta posiada w danej społeczności..." ...
ale racz zauważyć, że pierwsze wyraźnie ogranicza drugie...otóż pozycja kobiety w ścisły sposób wynika z tego czy w danej społeczności obowiązuje monogamia, czy też praktykowana jest poligamia. W tym drugim przypadku pozycja kobiety (nawet gdyby była "herosem") już z samych praktycznych względów jest wyraźnie słabsza ...
Pozdrawiam
Jak wcześniej wspominałem nie wiadomo jak bardzo poligamia była rozpowszechniona, najprawdopodobniej dotyczyła arystokracji, i to prawdopodobnie pod wpływem sąsiadów po drugiej stronie Bałtyku. Ogół wolnych ludzi zapewne zawierał małżeństwa monogamiczne. Jako ciekawostkę przytoczę przykład Celtów. Rzymscy kronikarze z zniesmaczeniem notowali iż zdarzało się iż tamtejsze kobiety żyły na raz z wieloma mężami. Taki żeński odpowiednik poligamii. Czy oznacza to iż mężczyźni byli dyskryminowani? Wiemy na pewno iż słowiańskie kobiety miały dość dużą swobodę w dobieraniu partnerów seksualnych. Seks przedmałżeński nie był niczym złym, i dziewczyna która miała paru partnerów przed zamążpójściem wcale nie była negatywnie postrzegana przez społeczność. Same wybierały sobie mężów ( nie tyczy się arystokracji, polityka etc.), oczywiście jako żony musiały zachować wstrzemięźliwość seksualną względem innych mężczyzn. W sumie podobne obyczaje panują dzisiaj :) . Poza tym zauważ iż w dawnych czasach kobieta była równorzędna mężczyźnie w życiu rytualno - religijnym. Wiedźmy (te co wiedzą) , wieszczki były powszechnie szanowane, przynajmniej do czasu "polowań na czarownice". A jakie kompetencje ma zakonnica w kościele katolickim? Nie może spowiadać, udzielać święceń, ślubów, jej rola została znacznie uszczuplona.....
pozdrawiam i dziękuję za rzeczową dyskusję
p.s - Wojtku zapoznam się z linkami, które przesłałeś, jestem nowy w Tarace :) Co rozumiesz przez matriarchat? Myślisz o Celtach czy bardziej o tajemniczej cywilizacji Wyspy Malta?
czytając ostatni komentarz Maćka, w którym zauważył fakt ograniczenia rytualno-religijnej roli kobiet w Kościele w stosunku do roli jakie pełniły one w tzw. religiach "naturalnych" (co nie podlega dyskusji, bo to jest oczywiste) zdałem sobie sprawę, że każde "ucywilizowanie" (każda "cywilizacja") wprowadza ograniczenia. Inaczej mówiąc ..."cywilizowanie" społeczeństw to pewien "postęp" organizacyjno - technologiczny i jednocześnie ograniczenia narzucone przez ten system (sposób) według którego "cywilizacja" ta jest zorganizowana. ... Nie da się nie zauważyć, że... każda rozbudowa instytucji nadrzędnej w stosunku do instytucji lokalnych (nie zależnie czy jest to państwo, unia państw, kościół itp...) odbywa się kosztem norm, zwyczajów i uprawnień społeczności lokalnych...Tak się po prostu dzieje ...!
p.s.
nawet w "pogańskim" Rzymie od czasu do czasu urządzano "polowania na czarownice" ... wróżbici nie raz musieli uchodzić z miasta, a pitagorejczycy schodzić do podziemia ...i to na długo przed pojawieniem się Chrześcijan ...
p.s.2
Ja również cieszę się, że staramy się jak możemy zachować rzeczowość i odpowiedni poziom dyskusji ...To dla mnie ważne doświadczenie ...bo choć nie jestem najmłodszy, wciąż uczę się tej sztuki, a to nie łatwe ...
Rzym i jego imperialistyczne zapędy względem świata to chyba pierwsze w Europie państwo totalistyczne, gnębiące przez wieki sąsiednie narody. Imperium Rzymskie w porównaniu do "liberalnych" Celtów, było dość konserwatywne i mało tolerancyjne. Ale jest jedna prawidłowość o której wspomniałeś : Rozwój cywilizacji odbywa się kosztem jednostek, zbiorowy podmiot polityczny ogranicza wolność osobistą jednostek. Tak działo się na wszystkich kontynentach. Rzymianie i Aztekowie (szczególnie) składali krwawe ofiary z ludzi, a mniej rozwinięte ludy zdawały się tego nie czynić. Żadne ludy ameryki północnej, wiodące koczowniczy lub częściowo osiadły tryb życia, nigdy nie poświęcały życia swych współplemieńców. Słowianom a nawet Celtom nie udowodniono składania ofiar z ludzi. Oskarżenia cezara są jedynym dowodem przeciw nim, jak dotąd archeolodzy nie znaleźli żadnego dowodu mogącego świadczyć o krwawych ofiarach rytualnych. Im bardziej rozwinięta cywilizacja tym bardziej okrutna. Zastanawiająca prawidłowość. Dzisiejsza cywilizacja choć pełna atutów nie jest bez wad. Jej negatywnym aspektem jest postępująca degradacja środowiska naturalnego. Dokąd nas ludzi to doprowadzi, którzy jako jednostki obdarzone intelektem zamiast stać na straży porządku naturalnego, burzą jego ład, zatruwając wszystko dookoła. Ale to już temat na inną dyskusje...
pozdrawiam
Do Boruty: język etruski nie tłumaczalny jest dla badaczy z zachodniej Europy. Próby tłumaczenia spełzły na niczym, bo żaden z nich nie znał jakiegokolwiek języka słowiańskiego. Etruskowie wiele w spadku zostawili Rzymianom, dlatego - między innymi - łacina jest tak podobna do polszczyzny.
w tekście, który komentujesz, nie pisałem nic ani o Etruskach, ani o Słowianach. Więc problem, który stawiasz, nie należy do tematu.
Łacina jest podobna do polszczyzny z prostego powodu: oba języki należą do rodziny indoeuropejskiej. Dlatego do polskiego podobny jest także angielski (drzewo - tree), grecki (orzeł - ornis) , sanskryt (wieś - viś) i wiele innych.
Język etruski nie należy do rodziny indoeuropejskiej i słowa etruskiego pochodzenia w łacinie nie mają podobnych w innych językach i.e. Przykłady: antenna, arena, element itd. Większa lista w: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_English_words_of_Etruscan_origin
Tamten tekst należy do epoki, która minęła. Dlaczego? -- Ponieważ zagrożeń i problemów dopatruje się tylko w świecie ludzkim, w "myślosferze". Wraz z obecną koniunkcją Saturn-Pluton to się zmieniło: widać, że główne zagrożenie jest na styku człowiek-przyroda (człowiek-Ziemia), a bijatyki poszczególnych ludzkich systemów myślowych są dopiero na drugim miejscu i żeby zaistnieć, muszą być postawione na tle "stanu zapalnego" między człowiekiem a przyrodą.
Czyli: w ciągu tych minionych 5 lat antropocen wniknął także w "myślosferę". Zaczęliśmy "myśleć antropocenem". Jedni tak, drudzy inaczej.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.