zdjęcie Autora

14 września 2016

Kamil M. Kaczmarek

Czy Słowianie mogą wyznawać hellenizm?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Religie politeistyczne stopniowo się w Polsce rozwijają. Niektórych jednak najwyraźniej dziwi, że politeizmów jest poli. Zwłaszcza ze strony dominującego u nas środowiska rodzimowierczego da się, oprócz głosów przyjaznych, usłyszeć pomruki niedowierzania, a nawet oburzenia. Ostatnio kilku znajomych różnych ścieżek podrzuciło mi dobry przykład tego typu myślenia, a jest nim tekst na stronie Duchtyni: „Czy Słowianie mogą wyznawać asatru?” Choć poruszałem już tę kwestię w książce pozwolę sobie jeszcze raz kilka spraw przy tej okazji postawić. Zadać jednocześnie kilka ważnych pytań do zwolenników wyrażonego tam stanowiska.

Czytamy tam m.in.:

Wśród zwolenników religii etnicznych, lub też ruchów religijnych na nich bazujących, często słychać głosy, że to właśnie te ruchy wyznaniowe są „właściwym” rodzajem duchowości, ponieważ nawiązują bezpośrednio do etnicznej tożsamości i kultury danego ludu.[...] Zgodzić się jednak nie sposób z ludźmi, którzy bardzo głośno krzyczą o owej tożsamości, o naturalności pogańskich wierzeń i o „tym złym Chrześcijaństwie”, które zagrabiło prawdziwy charakter danego ludu, a jednocześnie SAMI przyjmują wiarę… obcą. O kim mowa? Oczywiście o wszelkiej maści polskich „Asatru”, „Celtach” czy innych hellenistach.

1. Wygląda jak stwarzanie sobie przeciwnika na miarę przygotowanych zawczasu argumentów, czyli najpierw strzelamy, potem wokół trafienia rysujemy tarczę. Ani wśród polskich asatryjczyków, “Celtów” czy hellenistów nie słyszałem nie tylko głośnego, ale żadnego tego rodzaju krzyku o etnicznej tożsamości.

2. Nie sądzę, by ktoś (może poza nacjo-poganami) odrzucał chrześcijaństwo dlatego, że jest to wiara obca. O jej względnej obcość można się przekonać dopiero ją porzucając. W najbardziej potocznym sensie chrześcijaństwo, zwłaszcza w wydaniu ludowo-katolickim jest znacznie mniej obce niż rodzimowierstwo słowiańskie. W katolicyzmie większość wzrastała, przesiąknięta jest nim kultura i obyczaje. Gdyby odrzucić wszystko, co zostało dotknięte w jakiś sposób chrześcijaństwem to z rodzimowierstwa nie pozostałoby chyba nic. Aby rozróżnić, co jest np. w zwyczajach ludowych pogańskie, a co chrześcijańskie, trzeba najpierw poznać obydwa osobno i nieskażone. Bo i chrześcijaństwo w toku swego rozwoju czerpało z pogaństwa antycznego pełnymi garściami.

3. Gdy ktoś zalicza „asatryjczyków” czy „Celtów” do hellenistów to albo dowodzi swej bezgranicznej ignorancji religioznawczej, albo złych intencji. Na nic zatem dowodzenie, że artykuł ten nie jest atakiem. Jest atakiem i jego styl dowodzi wrogości.

Powiedzmy jednak wprost: jeśli chcemy odwoływać się do religii etnicznych to, na Bogów, odwołujmy się do religii RODZIMYCH dla nas, jako jednostki, która jest częścią zbiorowości etnicznej. RODZIMOŚĆ religii RODZIMYCH oznacza ich bardzo silne, nierozerwalne wręcz, powiązanie ich z językiem, kulturą, tożsamości narodową i etniczną, a więc sposobem postrzegania świata i interpretowania go.

1. Cóż to takiego „religia etniczna”, któż wymyślił ten (brzmiący jak „bóg wegetacji” z kiepskiego religioznawstwa) termin i co on oznacza? Trudno uznać tezę o ich nierozerwalnym powiązaniu z narodem za definicję, ale przyjrzyjmy się choćby temu, co nam autor daje. Nierozerwalne powiązanie z narodem? Hmmm, jakoś wszystkie narody europejskie swoje związki z dawnymi religiami zerwały, co więcej, zdaniem większości historyków w ogóle nie można w przypadku wczesnego średniowiecza mówić o tożsamości narodowej, która ukształtowała się znacznie, znacznie później. Akurat w kulturze polskiej znacznie łatwiej wyśledzić ślady śródziemnomorskiego antyku niż wierzeń Prasłowian, chyba, że ograniczymy się do kultury ludowej. Tożsamość etniczna? Cóż oznacza? Związek z plemieniem? Którym: Polan, Wiślan, Wieletów, Obodrzyców, Radymiczów etc. etc.? Z „rasą słowiańską”? Cóż, wydaje się, że sami pierwotni wyznawcy przedchrześcijańskich religii słowiańskich zupełnie się do tej tożsamości nie poczuwali, skoro na siebie nawzajem polowali i sprzedawali w niewolę. Gdyby chcieć ograniczyć się do plemion zamieszkujących tereny dzisiejszej Polaków, to problem jest jeszcze inny – o wierzeniach, zwłaszcza wyższych, dotyczących bogów, akurat w tym przypadku wiemy najmniej. Czy zatem wyrazem polskiej tożsamości narodowej ma być czczenie prarosyjskich bóstw, witanie się z rosyjska „Sława”? Aleksander Dugin śmieje się i klaszcze.

2. Czy religie pogańskie były faktycznie „etniczne” w tym sensie, że ograniczały się do jednego ludu (jak judaizm dla Żydów)? Nie w sensie ograniczania z konieczności, ale samoograniczania się? Są na to jakieś dowody? Ślady zakazów wstępu i konwersji dla obcoplemieńców (nie mówię o chrześcijańskich misjonarzach, którzy dostawali łomot za nadużycie praw gościnności, a nie za to, że byli chrześcijanami)?

3. A czy faktycznie nasi przodkowie byli tak restrykcyjni, skupieni na swojej „etnicznej wierze”? Wiadomo coś, o karach za czczenie obcych bogów? Czy nasi przodkowie trwali w wierności dawnej wierze dlatego, że byli tacy wierni, czy dlatego, że nie znali lepszej? Gdyby tak było, byliby ewenementem, większość ludów bowiem, zwłaszcza niepiśmiennych sprawdzało moc swego boga empirycznie, zwłaszcza na polu walki. W końcu przecież przyjęli chrześcijaństwo...

Religie etniczne, RODZIME, właśnie dlatego są RODZIME, że wyrastały razem z danym ludem, nawet jeśli ulegały przekształceniom.

Jak można mówić o wzrastaniu słowiańskiej religii etnicznej? Niemal wszystko co wiemy o niej, wiemy z przekazów późniejszych, pośmiertnych. Trudności są nawet z bezdyskusyjną rekonstrukcją panteonu, z któregokolwiek okresu, cóż zatem mówić o rekonstrukcji samego rozwoju? Podobnie niewiele da się powiedzieć o rozwoju „ludu” polskiego (?) przed Mieszkiem. Rozwój da się jakoś jeszcze rzetelnie rekonstruować w przypadku hellenizmu, i tu dowiadujemy się np., że religia ta rozwijała się równolegle nie tylko z rozwojem Hellenów, gdyż jak do tego dochodzą współcześni historycy, o Rzymianach nie wiemy niczego pewnego sprzed okresu, gdy zaczęli podlegać wpływom greckim (czy to płynącym z kolonii greckich czy poprzez Etrusków). Religia grecka od początku więc promieniowała na inne ludy i zmieniała je, przyczyniając się do ich wzrostu. Jedynym sposobem, by nadać cytowanemu zdaniu sens w odniesieniu do nas, jest uznanie ludowego polskiego katolicyzmu za przekształconą formę pogaństwa. Autor zresztą poniekąd to przyznaje. Rozumiem, ale wówczas cała rekonstrukcja przedchrześcijańskich wierzeń jest niepotrzebnym trudem. Nazwijmy wówczas rzecz po imieniu i zamiast odprawiać Kupałę chodźmy ze święconką.

ludzie ci z religii etnicznej robią kolejną uniwersalistyczną zabawę dla każdego, niezależnie od podłoża kulturowego i etnicznego.

Jak wspomniałem, religia grecka była w pewnym sensie uniwersalistyczna, a mianowicie w tym, że poza powierzchowną warstwą zakorzenionych lokalnie obyczajów i wierzeń dotykała spraw i prawd ogólnoludzkich. Tak jak prawd ogólnoludzkich stara się dotknąć buddyzm, taoizm czy nawet chrześcijaństwo (choć je trudno zrozumieć bez kontekstu judaizmu). Postaci bogów greckich z pism Homera przemawiają i porywają każdego, bo mówią o czymś dogłębnie ludzkim. Gdy kultura przekracza poziom „jeść-spać-spółkować-nie dać się zabić-zabijać”, ale sięga poziomu duchowego, przekracza poziom kultury ludowej i staje się kulturą w sensie uniwersalnym (a przynajmniej cywilizacyjnym). Taka kultura nie jest zabawą. Dlatego kultura grecka ożywiała nie tylko Greków, Rzymian, ale też bardo długo Niemców czy Anglików. Oglądając czołówkę serialu „House of Cards” widzimy doskonały architektoniczny przykład tej żywotności. Osobiście mam wrażenie, że są to zdjęcia z antycznego Rzymu, który jakimś cudem nie został zniszczony przez barbarzyńców (proszę mi tylko nie imputować uwielbienia dla imperialnej polityki USA).

Rodzimowierstwo jest odwoływaniem się do tego, w co wierzyli nasi Przodkowie.

Tu mogę przytoczyć argument, który zamieściłem w książce: nasi, ale którzy? Dlaczego akurat ci, sprzed (umownego) roku 966? Dlaczego nie przodkowie z roku 1566, 1866? W przypadku tych ostatnich jest przynajmniej szansa, że coś o nich wiemy konkretnego. Gdy za jedyne kryterium przyjmujemy wiarę przodków wybór rodzimowierstwa jest więc czysto arbitralny. Bardziej zasadny, niż wybór oparty na kryterium duchowym? Doprawdy?

I tu dotykamy sedna: czym jest religia? Do jakiej sfery życia przynależy? Gdy wiąże się ją z narodem, krwią, operuje kategoriami „zdrada”, to znak niezawodny, że wpisuje się ją w sferę polityczną. Bo jeśliby miała przynależeć, jak ja uważam, do sfery kultury, to skąd taka wybiórczość – dlaczego winniśmy być „wierni przodkom” jedynie w sferze religii, a nie np. w sferze muzyki! A zatem prawdziwemu rodzimowiercy nie powinno być wolno (pod zarzutem zdrady kultury etnicznej) słuchać Wagnera, Slayera ani Celine Dion. Cóż pozostaje zatem do słuchania poza muzyką ludową? Obrazy Rembrandta czy Turnera oczywiście też powinny zostać zastąpione przez wycinanki kurpiowskie. Ileż to zdrajców kultury na naszych uniwersytetach! Studiują jakichś Newtonów czy Einsteinów, Darwinów czy Weberów zamiast... Etc. etc. A właściwie, to co rodzimowiercy robią na obcym kulturowo Facebooku?

Duchtynia dla erystycznego efektu rzuca kilkakrotnie zarzutem zdrady własnej kultury. Skoro Polacy od początku czerpali z różnych kultur (również orientalnych, jak stroje szlacheckie inspirowane modą turecką), to cóż może być bardziej obcego naszej polskiej kulturze niż właśnie taki „etniczno-religijny” fanatyzm? Duch danego narodu (że posłużę się tą historiozoficzną kategorią) przejawia się bowiem nie tylko (a może i nie tyle) w kulturze prostego ludu, ale także w całokształcie jego instytucji we wszystkich, a nie wybranych okresach historii. Jeśli dostrzegać tu jakąś nić przewodnią w historii Polski, to jest nią nieustanna niechęć przed byciem zniewolonym, walka o wolność, również wolność wyboru religii (vide konfederacja warszawska).

Polskość nie polega zatem na ślepym trwaniu przy tym, co dawne, ale zawiera w sobie również otwartość na to, co cenne w innych kulturach. Jeśli ktoś chęć wzbogacania własnej kultury o wartościowe osiągnięcia innych kultur nazywa zdradą, to na poziomie kultury sam działa na szkodę własnego narodu, a zatem jest bardziej uprawnionym adresatem tego zarzutu. No, chyba, że jak zaznaczyłem, traktujemy religię jako sprawę polityczną. W takim razie domagam się kategorycznie jasnego postawienia sprawy: to, co wyznajecie, nie jest żadną religią w ścisłym sensie, to opakowana w religijne szaty ideologia polityczna.

Przytoczyłem tu i w książce tyle argumentów merytorycznych, że na koniec pozwolę sobie na szczyptę niemerytorycznego psychologizowania. Skąd taka wściekłość na asatryjczyków, wyznawców druidyzmu czy czcicieli Nieśmiertelnych z Olimpu? Moim zdaniem, przemawia tu kompleks niższości. Sam fakt, że ktoś posuwa się do użycia tak niedorzecznego w sferze religii argumentu jak pochodzenie etniczne, dowodzi niestety, że innych argumentów nie ma. Czy naprawdę jest tak źle? Czy jedynym argumentem na rzecz rodzimowierstwa ma być „dobre, bo polskie?” O ile w sferze gospodarczej jestem jakoś w stanie argument ten zrozumieć, przynajmniej dopóki polski producent faktycznie oferuje produkt zbliżonej jakości. Dlatego wolę polskie mleczko „Ludwik” niż „Ciffa”, ale nikt mnie nie zmusi, bym zamiast tytoni Samuela Gawitha wkładał do fajki „Poniatowskiego”. Mleczko „Ludwik” ma jakieś argumenty za sobą poza swoją polskością (np. jest delikatniejsze dla środowiska i skóry, przez co nie trzeba używać rękawiczek). Jestem niezmiernie ciekawy, jakie argumenty ma za sobą, poza „naszością”, rodzimowierstwo? Co nam, politeistom innych ścieżek dacie do czytania, gdy chcecie zabrać Havamal, Iliadę czy Eneidę? Czym mamy karmić naszego ducha w sferze religijnej, gdy już rozstrzygniemy spór, czy Swaróg to ten sam bóg co Swarożyc, czy to jednak jego ojciec? Jaką literaturą dającą nam materiał do roztrząsań religijno-etycznych zastąpicie Ajschylosa czy Eurypidesa? Jaką filozofią zastąpicie Heraklita czy Senekę? Jeśli nie macie niczego porównywalnego, to może jednak czas zabrać się do roboty, zamiast biadolić nad rzekomą „zdradą” innych. Jestem przekonany, że odrobina otwartości na pokrewne religie wydatnie by w tym pomogła.



Komentarze

1. moje przemyśleniaNN#1243 • 2016-09-15

Już dawno idąc ścieżką politeizmu zauważyłem, że roztrząsanie na temat prawdziwości Bogów różnych ludów Europy nie ma sensu ponieważ te wszystkie systemy wywodzą się z jednego źródła.Myślę ,że mamy do czynienia z jednego rodzaju duchowością która jest tylko pozornie zmienna jak sami Bogowie, a maksyma jedność w wielości oddaje doskonale te zależności.To właśnie propaganda chrześcijaństwa chcąc ośmieszyć wierzenia politeistyczne zasugerowała, że w każdej wiosce czy mieście wyznaje się innych bogów, a teraz wielu leśnych matołków to powtarza,że np: rodzimawiara jest jedyna a tzw. hellenizm to bajeczki.Wpadli sami w sidła tej propagandy, która prowadzi do podziału, słabości oraz ośmieszenia politeizmu.
Trzeba zrozumieć że dany bóg czy bogini objawia się nam pod różnymi postaciami ale pozostaje jedną wyjątkową postacią-tego uczy mitologia.Więc dywagacje na temat czy Zeus, Jasz albo Perun nie mają sensu.Mitologia grecka może nas nauczyć tych pozornie trudnych zawiłości trzeba porównywać te tradycje i wyciągać sensowne wnioski a nie opowiadać bajki.Już samo ruskie przysłowie,że "Perun jest mnog" daje tu dużo do myślenia.
2. Asklepios,Orfeusz... TO NASI BOGIOWIENN#3339 • 2016-09-15

Z całym szacunkiem, ale

  - O „ greckich” bogach uczyłam się w szkole, a na ceremoniach ayi regularnie ich spotykam.
 - W religiach, opartych na misteriach i doświadczeniu, bogowie w różnych krajach różnili się tylko imionami.

APOLLO (Swaróg) -  ojciec pierwszych SZAMANÓW był – wg mitów - Hiperborejczykiem. Pausanias pisał, że wyrocznia w Delfach zbudowana została przez hiperborejskich kapłanów i stale utrzymywała kontakt z północną metropolią. 
Dziś już wiemy, że Hiperberianie to Słowianie!
Ciekawe, czy APOLLO to wcześniejsze imię Swaroga czy może było odwrotnie?

Faworytami Greków stali się dwaj synowie Apolla i dwaj WIELCY SZAMANI jednocześnie; lekarz z Tracji, Asklepios i  król Tracji, Orfeusz (genetyka dowiodła słowiańskich korzeni  Traków). Orfeusz  - ojciec” greckich” mitów - obudził, a potem kształtował religijnego ducha Greków.  Asklepios zaś stał się twórcą (po śmierci bogiem) greckiej medycyny.
Obydwaj ustanowili misteria, podobne dzisiejszym ceremoniom ayahuaski – orfickie  służyły rozwojowi.
Z  Tracji również pochodził również  - SŁOWIAŃSKI aż do bólu - Dionizos….   

Uważam, że sięgając do znanych nam mitów,  szybciej zrozumiemy i zintegrujemy  wiarę, a lepiej: WIEDZĘ naszych przodków .

3. mam wrażenie totalnego chaosu w obu tekstachNN#9347 • 2016-09-15

Czy Słowianie mogą...- ależ, tak, - mogą, bo są wolni a nie sterowani przez "nie będziesz mieć bogów cudzych..."
oczywiście, że rodzimowierstwo jak każda religia jest projektem politycznym,
oczywiście, że wywodzi się kompleksu niższości, tęsknoty, pewnej pustki i lęku przed "obcym" (i co z tego?)
czym innym jest realizacja pragnienia całkowicie współczesnego a czym innym "dawne wierzenia"
czym innym jest indywidualna wiara, obraz w duszy, a czym innym masowa religia.
czym innym jest zainteresowanie intelektualne a czym innym czerpanie z kultury obrazu, który duchowo wzmacnia.

Nie jest winą rodzimowierców, że nie zostało wiele z dawnych wierzeń. Zasługą mimo wszystko jest próba rekonstrukcji czy refleksji na ten temat.

Autor czerpie z panteonu greckiego i pogardza polską "kulturą ludową", która nie jest "duchowa" (co jest nieprawdą) i prosto bieży ku "chrześcijaństwo i pogaństwo jest tym samym".
To jest dla mnie (obok dyskusji o indywidualnym smaku) spór "uniwersalnego" z "jednostkowym". "Otwartej" lewicy z "zamkniętą" prawicą. Na ile jesteśmy w stanie -jako zbiorowość -czerpać z uniwersalnego nie gubiąc jednostkowego i gdzie jest punkt krytyczny (zwycięstwo PiSowej narracji narodowej dowodzi, że ten punkt krytyczny w społeczeństwie został przekroczony). To jest również punkt w każdym z nas- na ile czerpać od innych by nie zagubić swojej indywidualności.


4. Indoeuropejska kultura duchowaNN#8600 • 2016-09-21

Od dawna interesuję się kulturą duchową tzw. barbarzyńskiej europy. Według wiedzy, którą posiadam, wierzenia Słowian, Bałtów, Germanów czy Celtów nie różniły się za bardzo od siebie. Wszystkie są religiami naturalnymi i kierują się praktycznie tymi samymi wartościami. Podobny trójdzielny model kosmosu, wiara w transmigracje dusz, poszczególni Bogowie różnią się tylko imionami, niczym więcej, panteon jest ten sam. Rodzimowiercy czy członkowie Asatru obchodzą przecież te same święta, oparte na naturalnym kalendarzu, tylko używają innego nazewnictwa. Podobieństwa można by jeszcze mnożyć, więc czemu słowiańskie rodzimowierstwo a nie np. druidyzm? Choć idea jest ta sama, bo wspólna przecież wszystkim naturalnym religiom, to jednak na gruncie lokalnym wytworzyły się odrębne tradycje, które należy pielęgnować, bo jest to częścią naszego duchowego dziedzictwa. Różnica tkwi w obyczajach, języku i kulturze, nie w filozofii, nie w religii jako takiej. Oczywiście, Słowianin może wyznawać Thora czy nawet kontemplować Wielkiego Ducha, tylko po co? Bardziej ekscytująca i zrozumiała jest dla nas kultura z której wyrośliśmy, winniśmy odkryć ją na nowo, przywrócić światu zapomniany świat naszych przodków, który w szczątkowej formie dotarł do naszych czasów. Takie wyzwanie wydaje mi się bardziej ekscytujące, niż kopiowanie kultury i tradycji, w której nie wyrośliśmy, ale to tylko moje zdanie

[foto]
5. Nie tędy drogaPrzemysław Kapałka • 2016-09-21

Ja uważam, że przy wyborze religii należy się kierować tylko jednym: która mi najbardziej odpowiada, która do mnie najbardziej przemawia, która najlepiej będzie mi służyć. I na to pytanie, oczywiście, każdy musi sobie odpowiedzieć sam. A czy to będzie "nasze", czy "czyjeś", czy moje fantazje, to sprawa najwyżej drugorzędna. Postawę typu "w tej religii mnie wychowano i tej się będę trzymał" uważam za najgorszą z możliwych. W sumie dobrze, że ten tekst powstał, ale do wyboru religii należy jednak podejść z innej strony.


[foto]
6. Gdzie ratunek?Wojciech Jóźwiak • 2016-09-22

Zacznijmy od tego, że "pogaństwa", "religii naturalnych" (poszczególnych "narodów" lub etnosów) ani "kultury duchowej barbarzyńskiej Europy" -- nie ma. Co jest? Są pewne tęsknoty, nastawienia i poszukiwania. Oraz są rekonstrukcje. Udane lepiej lub gorzej. Jeszcze raz powtórzę oczywiste: "odwiecznego", starożytnego pogaństwa nie ma, ciągłość w Europie została zerwana, są tylko rekonstrukcje. Echa. Z religią Hellenów jest tak samo. Przez stulecia między Julianem "Apostatą" a nowoczesnymi próbami "czczono" greckich bogów tylko w postaci cytatów literackich i plastycznych.
Druga sprawa, to czy (rozpoznawane przez historyków i archeologów) religie dawnych Europejczyków lub Indo-Europejczyków stanowiły jakąś jedność lub chociaż podobieństwo. Taki pogląd może być złudzeniem, biorącym się stąd, że badacze znają tylko fakty indoeuropejskie, a nie znają, powiedzmy, tureckich, chińskich, tajskich lub afrykańskich. To samo dotyczy kultury "słowiańskiej" -- żeby o niej mówić, należałoby nieustannie porównywać ludowe (nie-książkowe) treści Słowian z ich sąsiadami oraz odfiltrować treści powszechne.
Trzecia sprawa, że będąc amatorami, zjadamy okruchy ze stołu fachowców.
Gdzie ratunek? W konkrecie. W wykonywaniu konkretnych praktyk. Jeśli np. śpiewasz po grecku hymny do bogów, to "jesteś" hellenistą. (???) Ale jeśli tylko siedzisz i oddychasz, to "kim" jesteś? A jeśli bierzesz szałas potu? To od razu "jesteś" indianistą? -- Właściwie każde słowo należałoby brać w cudzysłów, bo jest als ob. Kontynuując Klasykiem: "POETA Słowa, słowa, słowa, słowa."
Gdzie ratunek? Być sobą. Rozpoznać swoją sytuację, swoją
7. Nie do końcaNN#9347 • 2016-09-22

@Wojciech Jóźwiak
"Rozpoznać swoją sytuację". Religia jest jednak praktyką wspólnotową. Jeśli dobrze rozumiem, projekt rodzimowierstwa zakłada nie "jednostkowe" a "wspólnotowe" i to bazujące na krwi i przynależności do określonej ekumeny, ekosystemu. Obraz w jednostkowej duszy jest ważny, ale ważne jest także dzielenie wspólnego obrazu z innymi i podtrzymywanie wspólnej narracji. "Jednostkowość" zakłada samotność i niebezpieczeństwo zniszczenia w multikulti. Jak czuję, właśnie o to rodzimowiercom chodziło.
BTW: było nie było, chrześcijaństwo też jest tak rozmyte że można je nazwać rekonstrukcją.

@Maciej Szymczak
Słabością rodzimowierstwa jest moim zdaniem brak filozofii, głębi. Lub kogoś kto mógłby to sensownie spisać, pogłębić, przerobić na strawę nie tylko duchową ale i intelektualną.
[foto]
8. @WojtekPrzemysław Kapałka • 2016-09-22

To właśnie miałem na myśli, tylko ująłeś to lepiej.
9. RodzimowierstwoNN#8600 • 2016-09-22

Damroka:
Rodzimowierstwo w naszym kraju jest bardzo "rozgałęzione", istnieje wiele grup reprezentujących różne światopoglądy, od tych skrajnych po bardziej umiarkowane, liberalne. Wypracowanie konkretnych założeń filozoficznych, którymi kierowałby się ruch rodzimowierczy w naszym kraju byłoby trudne w obecnych warunkach, zwłaszcza przy różnicach poglądów jakie istnieją w środowisku. Na ten moment rodzimowierstwo słowiańskie to luźny związek indywidualistów, których łączy zamiłowanie do tradycji, kultury duchowej naszych przodków a także panteistyczny punkt widzenia Boga, a więc ubóstwienie natury. Temat z pewnością się pogłębi, coraz więcej interesujących artykułów w internecie, coraz więcej ciekawych publikacji w księgarniach, zatem należy uzbroić się w cierpliwość i obserwować rozwój ruchu.
10. @Maciej SzymczakNN#9347 • 2016-09-23

Tak, ja to rozumiem i obserwuję rozwój z ogromną sympatią. Nawet jeśli na panteizm jest już za późno, bo nas wkrótce nie będzie ani znanych nam ekosystemów, sama dla siebie potrzebuję narracji innych od cywilizacyjnych "oczywistości" jakie nas otaczają. Potrzebuję choć na koniec, jak powietrza.
11. DamrokaNN#8600 • 2016-09-23

Nas pewnie nie będzie, ale natura się odrodzi, będzie trwać jeszcze długo,długo, gdy człowiek stanie się echem przeszłości, na wzór wymarłych dinozaurów :) Osobiście uważam iż najważniejszym aspektem religii naturalnej jest przyroda, ale wielu rodzimowierców niestety o tym zapomina, wdając się w głupie dysputy polityczne.
12. @Maciej SzymczakNN#9347 • 2016-09-23

Też staram się w sobie podtrzymać wiarę, że przetrwają choć bakterie i Życie- w jakiejś formie się odrodzi. Jak w permie, jak w kredzie. Dyskusje polityczne są czasem tak oszałamiające (być może po to są) że się nie widzi najważniejszego.
W każdym razie dziękuję za dobre słowo, bo tak co piszesz odbieram.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)