zdjęcie Autora

11 sierpnia 2017

Wojciech Jóźwiak

Serial: Czytanie...
Działania narodowo-wyzwoleńcze pod pozorem wycinki Puszczy Białowieskiej
Na marginesie czytania Canettiego ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Canettiego: polonez ◀ ► Canettiego. Słoma i inne symbole masy ►

Wycinka Puszczy ma wyobrażeniowy sens narodowo-wyzwoleńczej wojny, czyli narodowego powstania. Tnąc Puszczę – pokazują wycinkarze – dowodzimy naszej suwerenności nad naszym krajem.

Wycinka Puszczy nie jest krucjatą. Krucjaty idą w obronie wiary, a katolickie chrześcijaństwo zbyt pewnie czuje się u nas, żeby wołało na krucjaty. Wiara w diabelskie skażenie pozostawionej luzem i dziko przyrody, więc wiara w to, że gdzie chłop nie zaorze, meliorant nie wyprostuje i nie zabetonuje, ksiądz nie pokropi, a wszyscy razem nie wystawią krzyży, tam szatany będą się lęgnąć, owszem istnieje i ma swój udział w ministerialnym niszczeniu otuliny Białowieskiego Parku Narodowego, ale nie jest to udział decydujący.

Nie wyobrażony kościół jest tam broniony, ale wyobrażony naród.

Wycinka Puszczy ma wyobrażeniowy sens narodowo-wyzwoleńczej wojny, czyli narodowego powstania.

twitter.com/MZmihorski
Z: Michał Żmihorski, Twitter, 17 marca 2018. Duże zdjęcie....

Żeby uchwycić ten sens, zauważmy, że ministerialno-leśniczy atak na Puszczę został poprzedzony szczególnym przygotowaniem, mianowicie tzw. ustawą wycinkową, która zezwalała odtąd każdemu właścicielowi ziemi dowolnie wycinać drzewa rosnące na jego posesji. Z pewnymi ograniczeniami, które dla jasności możemy pominąć. Wcześniej właściciel miał obowiązek zgłosić zamiar wycięcia drzewa urzędowi gminy lub miasta i i ten zamiar uzasadnić, a urząd się zgadzał lub nie. W ten sposób drzewa były częściowo wyłączone z własności jaką stanowiła ziemia-działka, a ich własność częściowo przekazana urzędowi. Niektórzy traktowali ten stan jako uciążliwość, zapewne uzasadnioną, a inni, którym urzędy tej zgody nie dawały, jako zamach na ich własność czyli coś w rodzaju kradzieży lub wywłaszczania dokonywanego przez władzę. Ustawa wycinkowa, kojarzona z ministrem Sz., ten stan znosiła i właścicieli gruntów uwłaszczała na drzewach. Wiosną tego (2017) roku przeszła fala cięcia drzew. Obserwowałem to w mojej okolicy. W pewnym miejscu widziałem, jak uradowane dzieci (albo syn z synową lub córka z zięciem) wnosiły rodzicom prezent: nowo kupioną, jeszcze ładnie zapakowaną piłę mechaniczną. Po kilku dniach tamta posesja, dotąd w kępie starych jesionów i brzóz, świeciła golizną. Inni cięli na oślep, wydziabując dęby tu i ówdzie, bez widocznego porządku. Nie wszyscy ulegli tej manii.

Ustawa wycinkowa czyniła wrażenie obliczonej na pozyskanie sobie licznych ideowych sojuszników: oto najpierw obywatele wycinają swoje drzewa, a za chwilę minister solidarnie z nimi zaczyna wycinać Puszczę. Jak u Klasyka: „gdy wielki wielkiego // Będzie dusić – my duśmy mniejszych, każdy swego” – tyle, że w odwrotnej kolejności niż w poemacie: bo najpierw „mali” zachęceni ustawą, jęli ciąć swoje „małe” drzewa, a potem dopiero „wielcy”, czyli minister z :Lasami Państwowymi ruszyli na „swych wielkich” czyli ciąć Puszczę.

Drzewa są tu elementami metafory, są w tym równaniu zamiast czegoś innego. W małej podwórkowej skali lepiej to widać niż w tamtej wielkiej. Gospodarze-właściciele posesji dostali wolność odebrania swojej własności – drzew u nich rosnących – temu, kto im tę własność zawłaszczył, skonfiskował. Czyli komu? Onym. Wspólnym przeciwnikiem są oni. Czyli trudna do wskazania palcem, niekonkretna sfera władzy, państwa, urzędów, prawa, spraw wspólnych. Ustawa wycinkowa miała sens zezwolenia na bunt przeciw tej sferze, przeciwko onym. Ale lokalni, mali oni, te panie-urzędniczki bogu ducha winne wykonujące przepisy o ochronie zieleni, też okazali się być metaforą: metaforą potężnych onych, którzy (jakoby) zawłaszczyli Polskę. Od lat modne jest wśród prawicowych publicystów przedstawianie i uszczegóławianie wizji, w której Polska jest rządzona lub jakoś zdalnie sterowana przez obcych onych: czyli przez kompleks w którym są dawni komuniści, „wnuki ubeków”, rozwiązane (lub nie) ukryte wywiady, obcy agenci, obcy kapitał, w końcu: brukselscy biurokraci. W ich przeciwieństwie, „my”, Polacy, naród itd. w myśl tego przekonania mielibyśmy być we własnym kraju wyzuci z praw i własności. Drobną, ale uwierającą każdego (chyba) właściciela ziemi z drzewami, częścią tego wyzucia był brak możliwości swobodnego rozporządzania drzewami. Które przez to urosły do rozmiaru forpoczty obcego najazdu, obcych wojsk. Najazdu, który musi być odparty i ukrócony.

Drzewom nie pomogło to, co zauważył Canetti: że las jest ulubionym symbolem własnej masy, więc i potęgi, przez Niemców. Pewnie nikt z decydentów tamtego pisarza nie czytał, ale takie symbole działają przez skórę. Sprawa Białowieży ma strzałki wskazujące na Niemcy. Mówi się, jakoby min. Sz. zatrzymał planowaną przez jego poprzedników prywatyzację lasów, czyli, właściwie, wyprzedanie ich obcym, zapewne Niemcom. Mówi się, że niedawno w Bawarii kornik, jak teraz w Białowieży, niszczył tamtejsze lasy. Niemcy wtedy zostawili przyrodę samej sobie i stracili swoje lasy, które zamarły – a teraz tę kapitulację zalecają „nam”. W tym świetle leśnicy kierowani przez ministra wyrastają na obrońców ojczystych zasobów, ojczystego stanu posiadania, ojczystej ziemi... A to już nie przelewki. To jest walka o ojczystą całość, w której wyrażają się najsilniejsze uczucia narodowe, co byśmy o nich nie myśleli. Przy tym drzewa w lesie, dopóki nie wycięte, są podejrzane o służenie obcym onym.

Idąc za myśleniem wycinkarzy, Puszcza Białowieska została nam, narodowi zabrana. Jest chroniona, ale nie z naszej woli, tylko z jakiejś woli międzynarodowej, woli europejsko-unijnej, woli jakiegoś UNESCO. Z woli onych – którzy śmią upominać się o ten las, tak jakby już był ich, do nich należał, jakby już został zawłaszczony przez onych. W takim razie narodowa suwerenna władza nad Puszczą najlepiej zostanie zademonstrowana przez wycięcie sporego jej kawału. Tnąc – pokazują wycinkarze – dowodzimy naszej suwerenności nie tylko nad tym lasem, ale nad naszym krajem w ogóle. To jest nasze i możemy z tym zrobić cokolwiek, tak jak właściciel działki może ją wygolić, zlać roundupem i posadzić tuje i nikt mu nie przeszkodzi. Unia nam też nie przeszkodzi. Unią rządzą Niemcy, nasze lasy nie będą niemieckie – udowodnimy, że są polskie, wycinając je swobodnie.

Są dalsze odcienie. Puszcza Białowieska leży na granicy z Białorusią, większa część tego lasu jest po białoruskiej stronie i tam jest cała parkiem narodowym. Na tym pograniczu żyją polscy obywatele, którzy są trochę inni niż większość: są prawosławni i w tle mają drugi swój język wschodniosłowiański, i przy tym tradycyjnie głosują na lewicę, co skutkiem jeszcze wojennych i powojennych złych doświadczeń z „żołnierzami wyklętymi”. Tym bardziej to predestynuje to miejsce do zademonstrowania nacjonalnej większościowej siły. Puszcza Białowieska była chronioną własnością wspólnych królów polskich i książąt litewskich, ale po rozbiorach stałą się ulubioną domeną carów Rosji i to tej rosyjskiej opiece zawdzięcza ocalenie swojej pierwotności. Eksploatować ją, czyli niszczyć, zaczęli Niemcy okupujący ją podczas I wojny światowej, i to niszczenie kontynuowano za Polski. Polscy leśnicy lub zarządcy lasów mają prawo mieć nieczyste sumienie wobec Puszczy. Być może to jest jedno z głębokich źródeł ich negatywnego stosunku do tego unikalnego lasu.

W tym wszystkim jednak najprzykrzejsze jest to, że „sprawa białowieska” w perspektywie rządzącej partii, polega na zrównaniu tego, co (powinno być) wspólne, obywatelskie i niepodzielone pomiędzy indywidualnych posiadaczy – z tym, co (rzekomo) obce, bo przejęte przez onych. To co obce, bo przejęte przez onych, a nawet tylko zagrożone przejęciem przez nich, lepiej zniszczyć, zdeptać, zabić niż pozwolić, by oni tym się cieszyli.

Odgórnie rządowo zarządzone „narodowo-wyzwoleńcze powstanie białowieskie przeciw puszczy” zawiera groźniejszy ładunek toksyny, niż to pierwotnie wygląda.


Czytanie różnych książek i internetów, i uwagi o nich.

◀ Canettiego: polonez ◀ ► Canettiego. Słoma i inne symbole masy ►


Komentarze

[foto]
1. Świetne!Jacek Dobrowolski • 2017-08-11

Znakomita analiza. Tylko jedna uwaga. Las w Bawarii pozostawiony kornikowi w latach 90-tych się zregenerował po 15 latach. Czesi w swoim lesie szumawskim za granicą Bawarii zastosowali strategię mieszaną i część wycieli, a część zostawili. W pracy naukowej z 2004 para czeskich naukowców skonkludowała, że część pozostawiona Matce Naturze lepiej i szybciej się zregenerowała. Plagi korników są teraz co 10 lat. Największa była w Białowieży 100 la temu. Świerk tam był w ostatnich dekadach dosadzany jako preferowane drzewo. Jest to wschodnia granica jego zasięgu a na skutek ocieplenia klimatu i susz kornik rozmnaża się nie raz lecz nawet cztery razy w roku. Od lat 30-tych świerk słabnie i powinien utracić swą dominującą pozycję (26%). Inne drzewa go zastąpią. Jest to normalny proces regeneracyjny, ale leśnik nie widzi lasu jako ekosystemu przekształcającego się od tysięcy lat tylko jako zasób drewna.
[foto]
2. Dzięki!Wojciech Jóźwiak • 2017-08-12

...Jacku. W tej sprawie jest więcej niewidocznych od razu treści, może uda mi się je dalej spisać.
3. obrońcy drzew w ogrodzie sąsiada...Jerzy Pomianowski • 2017-08-12

Jednak nie rozumiem dlaczego drzewo które sam posadziłem przy domu przechodzi na własność państwa  z chwilą osiągnięcia odpowiednich rozmiarów. Jak to uzasadnić nie posługując się, choćby nieświadomie, cytatami z klasyków komunizmu?
4. Drzewo które posadziłem przy domu. .NN#9989 • 2017-08-13

Tak  - kiedy jest duże służy również innym - społeczeństwu - oczyszczając powietrze. Z pojęciem pożytku społecznego Polacy mają chyba ogromny kłopot - nie rozumieją go.
5. niikt lepiej niż urząd nie rozumie pożytku społecznegoJerzy Pomianowski • 2017-08-13

Czyli nie można sadzić drzew szybko rosnących, albo trzeba w porę je ścinać. Czasem szkoda, ale co robić? Przecież wyrosną ponad dach i zasłonią okna na ament. Najlepiej hodować trawnik.
6. fajny tekstNN#9347 • 2017-08-14

bo to jest moim zdaniem sedno "polskości". Nie słoma ani nie bociany na łąkami. Polak zawsze ustawi się w pozycji podległego "unym" (ofiara) i będzie figurę "unych" atakował z pozycji ratlerka. Podobnie jest na drogach, to też urojonej walki wyzwoleńczej cień. Jacyś uni ustawili bezczelnie znaki zakazu czy ograniczeń prędkości, Sarmata przecież wolny w swoim mniemaniu, jechać może z fantazją bo to jego fura, tak jak i ścinać drzewo może bo se sam posadził. Zaczyna się gra z unymi ("psy", "stoją", miganie światłami) a jak Sarmata mandat zapłaci to gorycz tego, że nie jest u siebie rośnie. Musiał zapłacić! znaczy więc "uni som i sterujom".
A jak sie uda to jaka radocha z przekraczania zakazów prędkości!
Oczywiście, to nie jest jednak tak, że Sarmata u siebie nie jest, bo oczywiście jest i to nie sam, ale jego narracja wypływa z  podświadomości wyalienowanego chama, nad którym zawsze ktoś się musi pastwić bo inaczej Sarmata nie będzie wiedział kim jest. Ten ktoś powyżej jest wszechmogący (Unia, Rosja, Niemcy, UNESCO ale także Bóg "ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie").

Motyw przewodni urojeń: "oni nam to zrobili". I ciekawe, ten motyw jest też motywem żydowskim.

Polak bez karzącej figury boskiej nad sobą nie funkcjonuje jako Polak. Odrzucenie takiej narracji sprawia, że przestaje być postrzegany jako Polak a staje się "Europejczykiem", "drugim sortem", "obcym".
[foto]
7. Matka Boska jako PolkaJacek Dobrowolski • 2017-08-14

Polak-katolik nie funkcjonuje również bez pocieszającej go Matki Bożej, vide fałszywa teologia w starej pieśni kościelnej: "Gdy Ojciec rozwścieczony siecze, szczęśliwy kto się do Matki uciecze." Po znaku krzyża wizerunki M.B. są najczęstsze mimo, że nie przysługuje jej adoracja jako osobie jedynie ludzkiej, a nie boskiej. Błędne określenie "Matka Boska" zmieniono dopiero kilkanaście lat temu na "Matka Boża." Polak Sarmata jest maryjny jak Longinus Podbipięta. "Polska jest najbardziej maryjnym krajem na świecie. Ponad 85%  katolickich świętych miejsc jest pod jej wezwaniem. Prócz tego, że większość kościołów ma za patronkę M.B, ma ona jeszcze ponad 450 sanktuariów i niezliczoną ilość figur i obrazów. Tylko znak krzyża i postać Chrystusa są częstsze od jej reprezentacji. Świąt maryjnych w ciągu roku mamy aż 41, podczas gdy świąt poświęconych osobom Trójcy Świętej, tzw. "świąt Pańskich’, niemal dwa razy mniej, bo 24." /cytat z mej nieskończonej książki/
[foto]
8. Proponuję wreszcie zmienić religię...Wojciech Jóźwiak • 2017-08-14

na buddyzm, pogaństwo lub szamanizm.
Każdy zaczynając od siebie.
9. co do M.B.NN#9347 • 2017-08-14

to faktycznie bardzo ważny element. Ofiarę ktoś w zaświatach przez unymi broni... I na ziemi też. Gadając ze zwolennikami obecnej władzy dostrzegam, że oni nie łączą w głowie funkcjonującego państwa z jakim się stykają (policji, opieki medycznej, administracji) z władzą. "Dobra zmiana" istnieje sama w sobie jako -między innymi -matczyna idea (Rafalska i Szydło dobra mama rozdawnicza, Pawłowicz jako kobieta broniąca czy wręcz niezłomna Nike) a obok jest szara rzeczywistość w ramy "dobrej zmiany" nie wchodząca. Jakiekolwiek iskrzenie na linii obywatel-państwo jest efektem działalności złych unych i nie przekłada się na spadek uwielbienia dla niepokalanej matki-dobrej zmiany.

Skojarzenie mam dalekie z tym, że cały etos narodowo-wyzwoleńczy (okupacja, rozbiory) mieścił się w domach i był przeważnie w rękach kobiet domami władających. Idea narodowo-wyzwoleńcza łączy się nie tylko z fallicznością (powstanie- nomen omen) ale z tym, że baba siedzi w domu i pilnuje "odwiecznych polskich wartości". Ten element "matczyny" -zanikający wobec antykoncepcji, emancypacji kobiet, opustoszenia "gniazd" i ruchów feministycznych - przejął PiS. Czy PiS jest Matką Boską w głowach 40% społeczeństwa to nie wiem, ale mam wrażenie, że poprzednia władza stawiała raczej na męską dynamikę (skuteczność, zrób sobie dobrze sam) niż na matczyne karmienie jak PiS. Oczywiście na poziomie narracji a nie w realu. 
[foto]
10. ToksynaWojciech Jóźwiak • 2017-08-14

Na końcu tekstu napisałem: "...zawiera groźniejszy ładunek toksyny..." -- i nie wyłuszczyłem, czym ta toksyna jest.

Oto czym jest:
Najpierw (w porządku logicznym, a niekoniecznie czasowym) występuje partyjna ekskluzywność: gdzie mówi się: "Tylko my (ta partia), mamy i możemy mieć wyłączność na zajmowanie się sprawami wspólnymi, społecznymi, ponad-indywidualnymi."
Na powyższe myślenie nasuwa się (jak lodowiec!) ekskluzywność nacjonalistyczna: "Tylko Prawdziwi Polacy mają prawo zajmować się sprawami wspólnymi, a ponieważ Pr.Pol. są skupieni w Naszej Partii, to każdy, kto poza Nasza Partią ośmiela się zajmować sprawami wspólnymi, nie jest Pr.Pol., zatem nie należy naprawdę do naszego narodu, zatem jest obcy, jest ONYM, a jako ONY jest wrogiem."

Ściągając jeszcze raz do punktu: monopartyjny styl rządzenia motywowany nacjonalistycznym dyskursem powoduje, że wszyscy mający inne poglądy na sprawy wspólne niż rządząca partia, są przez jej wyrazicieli "wypychani za próg" i zrównywani z narodowo-obcymi wrogami.

Stary jestem, więc pamiętam czasy frakcji Moczara w PZRP około 1968 r, która robiła to samo. Smutne, że ludzie, którzy zaczynali od heroicznej i straceńczej walki z tamtym, w końcu weszli na tę samą drogę.
[foto]
11. ŻurawieWojciech Jóźwiak • 2017-08-14

W połowie pisania poprzedniej notki wyrwał mnie głos ptaków. Żurawie? Tak! Znalazłem je po głosie na niebie, na południu, blisko Słońca. Krążyły i jakby naradzały się głosami, jakby namierzały dalszą drogę. W lornetce policzyłem je: 20. Już bez krakania skierowały się na południowy zachód. Od lat obserwuję, jak żurawie lecą wzdłuż linii kolei warszawsko-wiedeńskiej. Być może przez pokolenia ten szlak im się zapisał w genach.
[foto]
12. Wojenny aspekt MBWojciech Jóźwiak • 2017-08-14

Pamiętajmy o wojennym aspekcie Matki Boskiej. Symbolizuje Ona wszystkie/wszelkie kobiety powierzone opiece i ewentualnej zemście mężczyzn-wojowników, więc zarazem ich (ewentualnie urażoną) męską dumę.
Dobrze pokazał to Sienkiewicz w tej oto scenie z "Potopu":

Pan Kmicic … w ręku dzierżył łuk wyborny... a wreszcie, gdy olbrzymi rajtar przypadł pod skałę i począł wrzeszczeć [, powiedział]:

— Na Boga! przeciw Najświętszej Pannie bluźni... Ja niemiecką mowę rozumiem... bluźni strasznie!... Nie wytrzymam!

I zniżył łuk ... Rajtar, osłoniwszy dłonią oczy, patrzył za śladem swej kuli, a on naciągnął łuk … wychylił się dobrze i zawołał:

— Trup! trup!

Jednocześnie rozległ się żałosny świst okrutnej strzały; rajtar upuścił muszkiet, podniósł obie ręce do góry, zadarł głowę i zwalił się na wznak. Przez chwilę rzucał się jak ryba wyjęta z wody i kopał ziemię nogami, lecz wnet wyciągnął się i pozostał bez ruchu.

— To jeden! — rzekł Kmicic.

Urażenie ("bluźnierstwo") Matki Boskiej domaga się natychmiastowego ukarania-pomszczenia winnego śmiercią. Tu nie ma dyskusji.

[foto]
13. Głos Opinii PublicznejWojciech Jóźwiak • 2017-08-14

Taki nius:


14. co do zmiany religiiNN#9347 • 2017-08-14

-ciekawe, ale nie tak prosto. To raczej religia (totem) odpowiada wewnętrznym potrzebom grupy. Grupa buduje sobie taki totem by on grał w nieświadomości a nie ją zmieniał. I trzyma sie tego totemu dopóki "gra", ma "moc". Religie (?) opierają się na relacji tego-który-nie-wie z tym-wyżej-który-wie i klękaniu przed zewnętrznym sacrum. Jak czytam teksty np. rodzimowierców to mam wrażenie deja vu, takie samo klękanie, tylko idol inny. Blisko ten ruch na tyle chrz, że obdarza chrz. nienawiścią - by się odróżnić. Postawa "oni nam to zrobili", "sacrum jest na zewnątrz" jest ta sama.
Religii grupa nadaje swój rys. Polski katolicyzm też specyficzny, taki po polsku zrezygnowany jak ten  Chrystus Frasobliwy. We Francji, Australii gdzie dłużej bywałam- chrz. inne, radosne, wspólnotowe.
To że PiS w dużym stopniu odtwarza PRL (na poziomie deklaracji zwalczany) też odpowiada grupie a nie zostało to grupie narzucone. Nie można powiedzieć, że ci ludzie czegoś innego nie znają - bo przecież tak, granice są otwarte od dawna, ale odtwarzają PRL-owską (i totalitarną, faszystowską) narrację ze względu na swoje traumy i rozgrywanie ich, zwłaszcza lęku (np. utożsamić się z figurą władzy, wejść w jej rozkosz przemocy- gdy było sie z boku lub przez nią niszczonym). Więc religia jest wyrazem jakichś nieświadomych gier grupy. Jak zostanie przepracowany jakiś traumatyczny próg- zmieni się postrzeganie i potem dopiero religia. To są procesy masowe, nieświadome, tym sterować się nie da. I długofalowe- w sumie masy były pogańskie do kontrreformacji.

Ale co do indywidualnych poszukiwań, wglądów i rachunku sumienia poza religią- w pełni się zgadzam. Jednak mas to nie porwie, nie.

PS. Faszyszkę kupuję. Piękne :)
[foto]
15. M. B. ZwycięskaJacek Dobrowolski • 2017-08-14

Wśród setek Matek Bożych jest M. B. Zwycięska w konkatedrze na Kamionku zbudowanej jako wotum po bitwie warszawskiej 1920. M. B. w Polsce jest od XVI w. Hetmanką i na witrażu w Katedrze Polowej WP w W-wie umieszczona jest powyżej Orła Białego. W wojnach z Moskwą po naszej stronie była chorągiew z M.B. Częstochowską, a po ich M. B. Kazańska również o smagłym obliczu. Podobnie w Meksyku w XIX w. wojska zbuntowanych chłopów miały za patronkę ciemnolicą M. B. z Guadelupy, a wojska wierne hiszpańskiemu królowi Virgen de los Remedios o białej hiszpańskiej twarzy i czczonej w mundurze generalskim.   Pierwsza symbolizowała ziemię z jej podziemiami, a druga opiekowała się królem i królestwem. W al. Solidarności koło Hipoteki w miejscu reduty powstańczej z 1944 mamy płaskorzeźbę ciemnolicej M.B. tulącej trupa żołnierzyka trzymającego nadal automat w ręku. Kolejne po Małym Powstańcu pod murami Starówki przekłamanie, bo broń i granaty dawano od lat 16-tu i było jej mało. Twórca rzeźby Małego Powstańca Jerzy Jarnuszkiewicz, którą ją zrobił jako student ASP, później się kajał. Na Powązkach jest też grób małej łączniczki z przewieszonym automatem, choć ich nie dostawały. Chodzi o wychowywanie młodzieży w duchu koniecznej krwawej ofiary dla scalenia wygrywającej lub przegrywającej wspólnoty i dla jej żywotności. "Polegnij, Syneczku, polegnij w mojej obronie i wróć do mnie pod ziemię". Wszak łono jest grobem, "the tomb is  the womb" jak udowodnił afrykanista Victor Turner. Cykl się zamyka.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)