zdjęcie Autora

21 czerwca 2020

Paulina Lucyna Danecka

Serial: Twórcza psychologia
Działanie we FLOW
Coachingowe metody wspierania przepływu ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Zarabiać na sztukę czyli „Wielka magia” ◀ ►

W momencie zgody, że mogę działać lekko i mogę pozwalać na flow zaczynam czuć pierwsze oznaki przepływu. Wewnętrzne ożywienie, rosnąca ciekawość oraz świadomość, że coś, co odkładałam w czasie dzieje się właśnie teraz…

Flow, czyli przepływ, może objawiać się na wiele sposobów, które od 7 lat testuję pisząc bloga www.kobietom.wordpress.com. Doświadczenie regularnego tworzenia tekstów pokazało mi jak dotąd kilka kluczowych dla kreatywności tematów: rolę ciekawości; spiralność procesu oraz twórcze przestoje, które czasami są błogim byciem, częściej zaś niekomfortowym „niedziałaniem” – traceniem cierpliwości i azymutu.

Bywa, że płynie wartko i to jedna z moich ulubionych wersji flow. Bywa też, że płynie powoli i meandrycznie – zabierając mnie do innych tematów. Zawsze tam, gdzie potrzeba. I nie zawsze tam, gdzie łatwo…

ZROZUMIEĆ PRZEPŁYW

Dziś płynie powoli i powoli przyspiesza. Zataczam w myśleniu i praktykowaniu flow kolejny okrąg spirali – wracam do najważniejszych dla mnie książek (m.in. „Droga artysty”) i obserwuję: Na co teraz jest przestrzeń. Na co teraz mam ochotę? Czego jestem ciekawa? Co mnie zabiera bezwysiłkowo? Gdzie działać, a gdzie „nie naciskać”? Sporo pytań i pragnienie konkretu. Więc o czym?

Na przykładzie realizacji projektu Karty Zwierząt i Roślin Mocy chcę się z Tobą podzielić kilkoma strategiami działania, które w moim odczuciu pozwalają mi działać we flow, czyli w przepływie.

CZAS PRZESTOJU

6 tygodni od powrotu z Bali było o niedziałaniu (nie tworzeniu nowego) i domykaniu tych tematów, które od dawna mi nie służą. Obserwowałam powtarzające się myśli – dużo autokrytyki i lęku, które powstrzymywały mnie przed stawianiem kolejnych kroków na ścieżce tarota i coachingu.

Z tyłu głowy miałam kilka pomysłów (w tym wspominane już karty), miałam też bardzo dużo czasu… I nie miałam wewnętrznej motywacji, żeby ruszyć ku ich realizacji. Miałam też niechęć do „wyciągania się ku działaniu za uszy”. Bo jeśli mi zależy, to przecież powinno ruszyć…

Energia była i znikała – uciekała do nieponazywanych obszarów działań, do wszystkich nieaktualnych „muszę”. Zasilała opór. Do czasu…

NA CO MAM TERAZ PRZESTRZEŃ?

Przez ponad 5 lat freelance’u zdążyłam się nauczyć, że są tematy ważne i pilne. Uwagę i energię chcę skupiać na ważnych. Pilnym zaś winna jestem obserwację i decyzję – zajmę się tym teraz albo wcale.

Myśląc o tym, co mnie zajmuje i co mnie rozprasza, mam przed oczami praktyczną, coachingową tabelkę, z której warto korzystać analizując swoje „chcę” i „muszę”. Pozwala ona strukturyzować działania. Pomaga też odpowiedzialnie zrezygnować z części zajęć – na rzecz tego, na co aktualnie mam więcej przestrzeni/ochoty.

20200618_232008_0000

Część 1 tabelki lubię widzieć po prostu jako MOGĘ – i jeśli w innych częściach jest porządek, energia lub tzw. motywacja wewnętrzna naturalnie płyną do tej właśnie części. Tutaj jest ochota, ciekawość oraz gotowość robienia tego TERAZ. Pod warunkiem, że część 2 (Muszę i nie chcę) nie wywiera na mnie zbyt dużej presji. W część 2 wpisać można wszystkie niechciane obowiązki oraz zjawisko prokrastynacji – które ma wpływ na wszystkie pozostałe części tabelki.

CZY NA PEWNO MUSZĘ?

Skoro muszę i nie chcę to jak działać? Wbrew woli? Czy na pewno muszę? Jeśli tak, to jak złagodzić „niechcenie”? Może „nie chcę” z przyzwyczajenia? A może mimo wszystko mogę tutaj powiedzieć: nie. Z jakimi konsekwencjami łączy się moje niedziałanie w tym obszarze? Mogę zdecydować się ponieść te konsekwencję/zapłacić cenę za niedziałanie. I może się okazać, że to dobre rozwiązanie uwalniające moją energię ku innym działaniom – w stronę chcę.

Warto sobie wypisać wszystkie te niechciane obowiązki i sprawdzić z rzeczywistością i z własnym ciałem ich realny ciężar. Ile czasu zajmie realizacja tych działań? Ile czasu zajmuje mi prokrastynacja oraz skupianie się na „nie chcę”? Może się okazać, że po zapisaniu niechcianych obowiązków jest mniej niż w mojej głowie. Jeśli tak jest, warto się zastanowić jakich warunków potrzebuję, żeby się nimi zająć najefektywniej. A może mogę je oddelegować/zatrudnić kogoś? Jakie to będą koszty? Może mniejsze niż kolejny tydzień oporu.

W mojej sekcji „Muszę” znajduje się np. pisanie tekstów na zamówienie, na które mam deadline. Bywa, że chce mi się to robić, innym razem mniej, ale mam zgodę na taką formę pracy i szacunek do ustalanych terminów. I kiedy zbliża się deadline to sprawdzam z ciałem, kiedy mogę to zrobić najefektywniej. Bywa, że wystarczy poczekać jeden dzień. Albo zgodzić się, że w aktualnym stanie pisanie potrwa dłużej – i mimo wszystko pisać. Krok za krokiem, do skutku. W większości wypadków „przeczekanie dnia” w którym ogarnia mnie niechcenie (pod warunkiem, że nie jest to ten ostatni dzień) robi mi wystarczająco duże wewnętrzne luzy, żeby praca mogła popłynąć – nawet jeśli nie wartkim, to powolnym flow.

Ważne jest też dla mnie, by w chwili „odpuszczania sobie” jakiegoś zadania na dany dzień naprawdę się od niego odkleić. I nie potęgować myśli, że jutro będę musiała… Wyjść na spacer albo zrobić coś z części 3 (Nie muszę i chcę).

NIE MUSZĘ I CHCĘ

Warto pielęgnować tę część tabelki! W sekcji 3 mogę kolekcjonować pomysły na mniejsze i większe przyjemności oraz rozrywki. I na takie projekty, których prokrastynacja nie dotyczy. W każdej wolnej chwili mogłabym/mógłbym… Iść nad morze. Iść do lasu. Robić kolaże. Zadzwonić do…

Magia części 3 polega na tym, że czasami wystarczy zrobić coś drobnego stąd, żeby wewnętrzny system motywacji wrócił do flow. I raptem pojawia się energia na zrobienie czegoś jeszcze. Może z części 1, a może z części 2.

NIE MUSZĘ I NIE CHCĘ

Warto też zrobić aktualizację własnych muszę. Część 4 tabelki niektórym osobom wydaje się bez sensu. Skoro nie muszę i nie chcę, to… No właśnie?

Bywa, że część „muszę” z części 2 można z powodzeniem (i poczuciem ulgi!) przenieść do części 4. Zdarza Ci się robić coś nawykowo albo bez sprawdzenia, czy to jest naprawdę potrzebne? Mam na myśli takie czynności, które traktujemy jak obowiązki ale tak naprawdę nie są to nasze obowiązki. Robienie czegoś za kogoś. Robienie czegoś na wszelki wypadek. Robienie czegoś z grzeczności i przyzwyczajenia. Robienie na zapas…

Jeśli robisz coś bez przekonania i bez wielkich chęci sprawdź, czy naprawdę musisz. Jeśli tak – jest to działanie z sekcji 2. Jeśli zaś nie musisz i nie chcesz – to nie rób. Sekcja 4 uczy nas odpuszczania.

KIEDY NIE MUSZĘ I NIE WIEM, CZEGO CHCĘ

Są też dni, kiedy nic nie muszę – nie mam obowiązków (2) ani planów (1). Zaczynam też mieć dość niedziałania. Jestem wypoczęta. Pojawia się nuda. Nie próbuje jej przegonić. Pytam siebie łagodnie: A co Ty byś teraz chciała zrobić? Spacer i kolaże też są nudne… Znakomicie 😉

Może coś większego? W sekcji 3 umieszczam też listę większych projektów – takich, które mogą potrzebować większego nakładu energii. Jeśli potrzebuję się skupiać na części 1 i 2, to często nie mam aż takich zasobów. Ale po kilku deszczowych dniach i dobrej dozie nudy – pojawia się flow. Wartkie flow, o którym pisałam na początku – czas zrobić Karty Zwierząt i Roślin Mocy!

Bywa, że pomysł przychodzi wraz z pełną gotowością. Częściej zjawia się nieśmiało – to może poszukam zdjęć zwierząt… I jest w tym coś z radości zabawy. Nie muszę, nawet nie myślałam że chcę (że teraz), ale pojawia się inspiracja i wspaniale móc za nią pójść. Takie działanie wciąga.

Miałam poszukać zdjęć i od tego zaczęłam. W międzyczasie pojawiły się inne pomysły na design i chęć spróbowania. Zdążyłam też sobie zdać sprawę, że to będzie duże oraz zgodzić i ucieszyć się na to. Projektowaniem kart „bawiłam się” cały deszczowy weekend. W poniedziałek były gotowe, a ja byłam gotowa zacząć o nich mówić. I przyznać się w duchu, że właśnie się udało. Bez planowania i wrzucania tego w grafik.

PROJEKTY Z TYŁU GŁOWY

Są takie projekty, które dojrzewają w nas już od jakiegoś czasu – z domeny nie muszę i chcę. I tylko czekają, na odpowiednią dawkę energii oraz wolny czas. Z własnego doświadczenie mogę stwierdzić, że to właśnie w 3 części tabeli (Nie muszę i chcę) flow gości najczęściej. W 1-szej też, ale tam umysł racjonalny próbuje dyktować warunki. Są też deadliny i powaga sytuacji. Tymczasem część 3 (tak jak numerologiczna trójka!) jest o zabawie. Tutaj działanie i tworzenie dzieją się spontanicznie.

Obserwując dynamikę różnych działań mam intencję zbliżania do siebie części 1 i 3 – delegowania ducha zabawy do przestrzeni „muszę” i widzenie jedynki po prostu jako MOGĘ. Obie te sekcje 1 i 3 są o mogę. „Muszę” dodaje powagi, „nie muszę” lekkości. W momencie zgody, że mogę działać lekko i mogę pozwalać na flow zaczynam czuć pierwsze oznaki przepływu. Wewnętrzne ożywienie, rosnąca ciekawość oraz poczucie, że zrobię to teraz.

MUSZĘ – NIE CHCĘ – DZIAŁAM

Mogę też sobie wyobrażać odzyskiwanie mocy w sekcji 4. Decyzją zaniechania działania (i wzięcia odpowiedzialności) lub zmianą podejścia do mojego „nie chcę”, bo ono też może być nawykowe. Z własnego doświadczenia widzę, że na większość „obowiązków” reaguję automatycznym „nie chcę” – potrzebuję chwilę, żeby docenić możliwości, jakie niesie zaangażowanie energii w tym obszarze.

Wolałabym robić coś innego… Wiem. I nawet wiem, co. Co nie zmienia faktu, że czasami działam właśnie tutaj – kiedy jest na to przestrzeń i deadline. Moja zgoda na działanie znosi część ładunku emocjonalnego „nie chcę”. Kiedy zaś zmniejsza się opór – zwiększa się szansa na choćby mały przepływ.

FLOW – O SPIRALNOŚCI INSPIRACJI

Tekst popłynął. Taki, jaki mógł w tym momencie. Mogłam jeszcze z tym poczekać. Sięgnąć do książek, poukładać sobie najpierw w głowie… Mogłam i widzę, że samo się w międzyczasie poukładało. I zgadzam się na ten układ.

O flow mogłabym pisać dużo. I wiem, że najpierw potrzebuję napisać trochę. Zobaczyć, co piszę się samo i sprawdzić ze sobą, czy to trafia w sedno sprawy. Jak jeszcze mogę o niej opowiedzieć?

Pisanie bloga uczy mnie, że niektóre tematy wracają cyklicznie a moje ich widzenie podlega spiralnej ewolucji. Tak jest właśnie ze flow. I w pewnym sensie z coachingiem, do którego ostatnio wracam i sprawdzam, które narzędzia są dla mnie samej, na teraz, skuteczne.

Czasem, kiedy dużo „chcę” ale nie bardzo wiem „co” rysuję sobie wykres, tabelkę albo mapę. Robię listę lub spis haseł. I nagle z chaosu myśli wyłaniają się te słowa: Działanie we flow. Taki masz temat. Pisz.

◀ Zarabiać na sztukę czyli „Wielka magia” ◀ ►


Komentarze

[foto]
1. Enneagramowa Siódemka EpikurejczykWojciech Jóźwiak • 2020-06-21

Dodam, że Flow jest pojęciem typowym i kluczowym dla enneagramowego typu Siedem czyli Epikurejczyka. Kto to jest 7-Epikurejczyk? -- To jest istota, która żyje we flow i dla flow, a jeśli flow nie jest jej chwilowo dane, to się męczy, co zdarza się rzadko, bo Siódemki raczej męczenia się nie uprawiają.
Inne typy enenagramu flow’u nie czują. (Czują co innego.)
Pojęcie flow odkrył i opisał Mihály Csíkszentmihályi. Kim jest i jak się to czyta, każdy wie.
2. pytania tarot, enneagrammichalmajcherek84 • 2020-06-25

poczytując tarakę, której jestem czytelnikiem od jakiegoś czasu, jak i racjonalistą,
naszły mnie pytania. 
1. Jak to jest że karty tarota potrafią dac komuś radę, poradzić coś, skąd ta rada
się bierze? z powietrza? z czego? jakim cudem jest to trafne, dlaczego ludzie
wierzą w rady tarota? nie jest to aby psychologia tylko, ktoś chce coś usłyszeć
i dostaje odpowiedź potem dopasowuje do przekonań? Jakim cudem, coś martwego
bo karty to zbiór przedmiotów, mogą radzić? Przeciez to tylo losowe mozliwosci, jak w kości.
2. szamanizm? w dzisiejszym świecie są masy szamanów", znaczy wielu coachów duchowości nadaje sobie takie miano, co to znaczy byc szamanem w XXI w.? 
3. enneagram? czy on się nie myli, opisuje tylko 9 mozliwych "typow", a ludzi jest 7,5 miliarda. Przeczytałem opisy wszyskich typów enneagramowych i nie pasuje do żadnego więcej niz w polowie. Pytania dociekliwe, alestaram się zrozumieć sens tego.
[foto]
3. Tarot i enneagramWojciech Jóźwiak • 2020-06-25

Odpowiadam p. Michałowi, który zapytał powyżej.
1) Istnieje pogląd, że jeśli coś jest chaotyczne, to nie jest sensowne. Że chaos/losowość i sens/znaczenie wykluczają się. A jednak odpowiedzi kart są tworzone losowo (przez ręczne tasowanie kart lub przez pseudolosową procedurę w procesorze) i mimo to są sensowne. Gdy się dłużej pracuje z kartami (papierowymi lub elektronicznymi), to powstaje wrażenie obcowania z bardzo "zmyślną" inteligencją. Jak to działa, nie wiadomo i nie odpowiem.
3) Mnie nie dziwi, że typów ennea. jest 9, a ludzi ileś miliardów. Podobnie jest z płcią. Raczej nie spodziewamy się, że 8-miliardowe pierwsze (lub którekolwiek) urodzone dziecko będzie mieć całkiem inną płeć niż dotychczasowe K lub M.
Podobnie jest w widzeniem kolorów. Postrzegamy barwy jako rozmaitość 3-wymiarową z trzema podstawowymi kolorami: czerwony, zielony, niebieski. Rzadko zdarza się, że ktoś rodzi sie z wadą daltonizmem i czerwony mu sie zlewa z zielonym. Wtedy przestrzeń barw redukuje sie do 2 wymiarów. Ale raczej nie oczekujemy, że 8-miliardowe pierwsze dziecko urodzi się z widzeniem barwnym 4- lub 5-wymiarowym. I nie narzekamy, że ludzi jest tyle, a płci tylko 2, lub że ludzi miliardy,  a wymiarów kolorów tylko 3.
2) O szamanach kiedy indziej.
4. wyrocznia tarakimichalmajcherek84 • 2020-06-26

Uprzejmie dziekuję za interesujące odpowiedzi. Co do Tarota, "Zmyślna inteligencja", hmm, może to tłumaczy, dlaczego zorganizowane instytucje jak np. Kościół Katolicki obawiają się tego "nieznanego" i utożsamiają to z czymś złym skoro zagadką jest jak to działa. Sam korzystam z wyroczni taraki i staram się jej nie nadużywać, aby nie było bezsensu wyników, z rezultatów najczęściej jestem zadziwiony, jak i zarazem wdzięczny za stworzenie tej możliwości.
[foto]
5. Słomiany ogieńEdward Kirejczyk • 2020-06-27

Z moich obserwacji wynika, że mało jest prac całkowicie chcianych i niechcianych. Do najbardziej chcianych należą marzenia o osiągniętym sukcesie. W większości prac są elementy chciane i niechciane. Co gorsza, częstokroć projekt zaczyna się od elementów elementów chcianych i lubianych i... na tym kończy. Z prac małego Mateuszka. 
Odbudujemy przemył stoczniowy w Szczecinie i uruchomimy produkcję nowoczesnych promów morskich. Położono więc jakąś stępkę, która leżała gdzieś w stoczni, umieszczono tablicę o zasłużonych dla powstania promu i ... zaczęto projektowanie. Po kilku latach uczciwie przyznano, że w Polsce takiego promu nie tylko  nie da się zbudować, ale nawet zaprojektować. Zaczęto więc poszukiwać jakiegoś projektu za granicą, ale okazało się, że fachowców od kupowania projektów też nie ma.  Zaś pamiątkową tabliczkę ktoś ukradł - może służby, żeby ukryć wpadkę M. 
Zbudujemy w  Polsce milion elektrycznych samochodów. Najpierw ogłosimy Projekt na wygląd, a potem już jakoś pójdzie. W takim konkursie mógłbym nawet zasiąść w jury. Co mi szkodzi mądrzyć się na tematy, na których się nie znam. Choć wlałbym zasiadać w jury konkursu na miss mokrego podkoszulka. Konkurs dał jakie takie wyniki. Każdy etap tryumfalnie relacjonowano w mediach. Przypominało to działania młodych małżonków, którzy na superwyprzedaży kupili za 5% wyprawkę i ubranka dziecięce, a teraz planujją dziecko pod posiadane ubranka. Wreszcie okazało się, że nikt w Polsce nie potrafi zaprojektować sensownego samochodu. Więc wyniki konkursu dyskretnie usunięto ze strony internetowej, a do projektowania zatrudniono specjalistę z Jaguara.
[foto]
6. Słomiany ogień c.d.Edward Kirejczyk • 2020-06-27

Projekt podobno jest na ukończeniu, ale w międzyczasie okazało się, że nikt w Polsce nie potrafi zaprojektować i zbudować fabryki samochodów. Zatrudniono więc kompetentną firmę niemiecką firmę, która pewnie zaleci, żeby kupić platformę VW, PSA lub fiata i do niej kroić sukienkę dla dziecka...
Ponieważ w wielu krajach huby lotnicze się sprawdziły, więc wymyślono że w Polsce też powstanie prestiżowy i rentowny hub. Najpierw ogłoszono starą lokalizację, potem zaproszono sześć uznanych światowych firm architektonicznych, żeby przygotowały wstępny projekt. Projekty były rzeczywiście imponujące i sam chętnie wziąłbym udział w wernisażu, słuchając wyjaśnień twórców. Teraz pora kupić jakąś ziemię, chociaż trochę, żeby M. wbił pierwszą łopatę, a Wdzięczni Rodacy postawili tablicę pamiątkową. W międzyczasie nikt nie pomyślał, że budowa hubu to nie jest rzecz łatwa. Kto ciekawy niech przejrzy historię budowy Berlin - Brandenburg; świetny materiał na scenariusz filmowy z gatunku już nie komedii, ale farsy (rozbudowa Frankurt/M to materiał na tragedię). Nie jest łatwe też zarządzanie hubem. Zawsze twierdzę, że określenie polnische wirtschaft Niemcy wymyślili, żeby odwrócić uwagę od lotniska we Frankfurcie/M. Nikt nie pomyślał, że zanim budowa się rozpocznie, moda na huby może ostatecznie przeminąć. Dwa największe liniowce pasażerskie świata poszły już nie tyle na żyletki, ile na garnki kuchenne. Nawet Emirates nie chciały do nich dokładać.
Możecie do tej listy dopisać do tego jakieś własne projekty? Ja niestety tak. Dlatego moje pytanie  pytanie brzmi, nie jak robić rzeczy niechciane, ale jak nie marnować energii na słomiany zapał.
[foto]
7. Słomiany zapałWojciech Suchomski • 2020-06-30

Porywanie się na Wielki Czyn, ogłaszanie zamierzeń bez gruntownego zaplanowania przedsięwzięcia, lekkomyślne podejmowanie zobowiązań to są nasze cechy narodowe, karykaturalnie uwypuklone u polityków. Kilka miesięcy temu napisałem w artykule:
http://www.taraka.pl/cechy_narodowe_polakow
"W skali kraju realizujemy Wielkie Narodowe Strategie, bez wcześniejszego planowania, oceny ryzyk i potencjalnych konsekwencji. Strategię zastępuje tu właśnie improwizacja. Ignorowane są twarde dane statystyczne i analizy przewidujące konsekwencje."
Platforma miała swój grafen, Prawko ma swój milion elektrycznych aut. Gdyby do władzy doszła Konfederacja, też by wymyśliła "misia który otworzy oczy niedowiarkom" bo ten miś jest z nami zawsze.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)