19 lipca 2019
Agnieszka Damroka Wielgopolan
Serial: Damroka
Egzorcystom nie wspominajcie...
Dywagacje zagubionego wędrowca
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Między słowami ◀ ►
Jakże boli własna niewiedza, ta ograniczoność umysłu, gdy równocześnie coś w środku krzyczy - jest coś więcej - i każdym kawałkiem skóry czuje się, że...
Jakże boli własna niewiedza, ta ograniczoność umysłu, gdy równocześnie coś w środku krzyczy — jest coś więcej — i każdym kawałkiem skóry czuje się, że tylko ta zewnętrzna powłoka nie pozwala doświadczyć czegoś, co jest na pewno, lecz poza ciałem. Choć może po to są ciała, by to, co zwane duszą mogło działać i nie siać trwogi będąc niewidocznym?
Umysł nie potrafi nazwać tych ułamków chwil, zdarzeń, które przecież istnieją, przytrafiają się, lecz nigdzie nie znajdzie się słownika, w którym zawarto by nienazwane. Ludzki język może tylko niedookreślonymi eufemizmami — naokoło — próbować wypowiedzieć. Nie da rady. Bezsilność, zaciśnięte pięści, tłuczenie głową o mur niezrozumienia...
Gdzie jest taka szkoła, mędrzec, który posiadł wiedzę i mimo to zechciałby wytłumaczyć niewytłumaczalne? Czuję się jak ćma, która im bliżej światła, tym bardziej cierpi i nawet nie ma pewności, czy spalenie się przyniesie odpowiedź.
Do rzeczy.
Wychodzić z siebie nie zawsze znaczy wkurzać się. Czasem chodzi o eksterioryzację. Straszne słowo. Głowę dam, że nieznane tym, którzy robili to przez te wszystkie wieki, zanim ktoś bardzo uczony je wypowiedział. Ciekawe jak nazywali to doświadczenie nasi przodkowie. Może tak samo jak ja, kiedy jeszcze nie znałam definicji zadufanych w sobie mędrków dnia dzisiejszego? Mawiałam wtedy, że wydobyłam się z własnego ciała, że wyfrunęłam z niego, bez żalu zostawiłam śpiące, jak gdyby nie moje, by odlecieć w nocne przestworza. Mniej więcej tak o tym myślałam.
Podobnie — świadomy sen. Nazwa mniej przemądrzała i może nawet użyłabym jej, by wyjaśnić stan, który się przytrafił. Choć pewnie mówiłabym np.: „Byłam dziś u ciebie. Okno miałeś niedomknięte, to od ogrodu. Spałeś jak zabity w pieleszach w kratę. Nie no, nie powiem — całkiem ładne. A te mrówki, które wchodzą do domu spod drzwi łazienki? Zrobiłbyś coś z nimi. No, chyba że je lubisz...”. Tak, mniej więcej tak by to wyglądało.
PSI-ball... Śmiesznie trochę, lecz nie tak, jak KI-ball, prawda? Skąd miałam wiedzieć, że ta dziwna rzecz, której nazwać nie potrafię, została już nazwana właśnie tak. Lecz wtedy, gdy po raz pierwszy jej doświadczyłam, myślałam — moc przybierająca formę kuli, mknąca oszałamiająco szybko przez jakieś dziwne przestrzenie aż do tych mi znanych, by zatrzymać się tuż przed rozczapierzonymi dłońmi? Właśnie. Dlaczego rozczapierzone? Bo pamiętam, że zanim wszystko się stało, czyniłam jakieś gesty, szepty... Zapewne to tylko wyobraźnia literacka, która potrafi przywołać do życia niejednego Harrego Pottera, więc egzorcystom nie wspominajcie, proszę...
Nie wiem jeszcze jak nazwać to, co czasem już się przytrafiało (napomknęłam o tym w przedostatniej części „Słowiańskiego Koła”, ale dziś znowu przyszło). Ciekawe jak się to mądrze nazywa. Wiecie, taki stan ciała, kiedy czuje się, że choć jest się w znanym, codziennym świecie, to coś się w nim zmieniło. I to coś tylko się czuje przez skórę, bo nie widać zmian. To jest tak, jak gdyby czas spowolnił swoje obroty i to zwolnione tempo przenika do środka. Czuje się fizycznie, że coś jest na rzeczy z pracą mózgu i serca, że ciało porusza się jakąś dziwną wolą... Przez chwilę przebiegło mi przez głowę porównanie do robotów czy zombie albo istot zamieszkujących starodawne mity, z którymi niewskazane były spotkania w cztery oczy. Ale, że ja — normalny (?) człowiek? Wszystko dlatego, że nie potrafię nazwać...
W księdze, która wpadła mi dawno temu w ręce, napisano coś, co tu pasuje, że: „Nikt nie jest w stanie opisać tego stanu umysłu. Można jedynie wyszczególnić coś z jego cech i to w języku, który nie tworzy wyobrażeń w umyśle. Nikt, kto tego doświadczył, nie jest w stanie odpowiednio wyrazić tego w swojej pamięci ani też pomyśleć o czymś, co to przekracza”.
Tadam! — chciałoby się zakrzyknąć, bo to koniec wynurzeń. A tak poważnie, to bardzo bym chciała dowiedzieć się wreszcie wszystkiego. Zastanawiam się, czy po tym życiu będzie dane. Czy wszystkim? Czy tylko tym, którzy doznali? A może jeszcze za tego życia? Życzę Wam. Życzcie mnie :)
Ps.
Idzie noc. Może nie warto oddawać wszystkich myśli temu co tu, teraz, w miejscu, co do którego nie mieliśmy wyboru...
DobraMoc
◀ Między słowami ◀ ►
Komentarze
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.