zdjęcie Autora

26 października 2016

Katarzyna Urbanowicz

Serial: Z szuflad starego biurka. Historie rodzinne sprzed wieku
Historyczne diety
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Krzyżówki sprzed piętnastu lat ◀ ► Szkoła przetrwania ►

          Przeglądanie starych książek odziedziczonych po zmarłych, wiekowych osobach podobne jest czasem do odkrywania światów całkiem odmiennych od dzisiejszych. Między ich kartkami tkwią prawdziwe rarytasy. Kilkoma z nich, efektem przejrzenia zaledwie czterech półek, z regałów w obszernym garażu, postanowiłam się zająć dzisiaj.

         Pierwsza zdobycz to kartki żywnościowe z czasów niemieckiej okupacji:


         Niestety, brak organu wydającego oraz danych właściciela kartek i jego adresu. Może to była jakaś podróbka? Wszak niżej zapisano że nieważna bez prawidłowej rejestracji, a takowej brak. Zalecono przechowywać starannie i bardzo starannie ją schowano, tak że przetrwała do dziś. Nakazano także dokładnie oddzielać poszczególne odcinki małej wartości. Urzędy mają zawsze tendencję do celebrowania i podkreślania rzeczy oczywistych

Oto porcja na 5 dni dla urlopowicza: na bogatym obszarze? (reichsgebief).

         1590 g chleba (ale precyzja!) w tym 1150 g jakiejś jego odmiany, co daje nieco ponad 30 dkg dziennie. 200 g mięsa, tj. 4 dkg Niewiele jak na cały dzień dla mężczyzny, choć mnie by wystarczyło. Inna rzecz, co jeszcze można było kupić oprócz żywności na kartki; jeśli niewiele dla uzupełnienia diety, to musiała być bardzo monotonna.

         Teraz przeskoczę na linii czasu kilka lat i zajrzę do zeszytu w kratkę, w którym pewien nauczyciel/ka od dnia 24 czerwca notował swoje dzienne wydatki. Zeszyt jest opatrzony jedynie numerem miesiąca (przy czym zaszła pomyłka, lipiec w części notatek (na zdjęciu) oznaczono jako VI, potem jednak już sierpień oznaczono prawidłowo jako VIII. Dzięki temu korzystając ze stuletniego kalendarza udało mi się ustalić rok zapisków: 1948. Zapisany adres pozwolił zlokalizować miejsce: Stegna k/Gdańska, poste restante.


         Jakże uboga była dieta owego nauczyciela! Prawdopodobnie stołował się gdzieś i codziennie płacił za obiad 5 zł w czerwcu i lipcu. Czasem przebywała z nim/nią rodzina i wówczas płacił 20 zł za 4 osoby lub 10 za 2. Co poza tym kupował? Mleko zwykłe i mleko zsiadłe (po 5 zł), czasem jajka. W lipcu kupił 1 kg jaj za 37 zł, a w sierpniu za 40 zł. Jaja kupował na kilogramy, zresztą do dziś na Podlasiu na targach tak je sprzedają, prawdopodobnie dlatego, że jaja od młodych kurek lub perliczek są dużo mniejsze niż od starych (przeciętnie wchodzi 23-25 a nawet 28 szt/kg)

         I oczywiście kupował chleb. Na chleb wydawał 10 zł na kilka dni. W sierpniu zaszalał: raz kupił bułkę + 4 małe bułeczki i zapłacił za nie aż 50 zł. Raz w lipcu kupił 1/4 l śmietany (5 zł), a raz ½ za 20 zł, raz czereśnie (10,40), raz masło (17,50), a w sierpniu kilogram pomidorów za 40 zł. Raz dostał od kogoś za darmo (w każdym razie ceny nie podano) 2 cebule. Z rozpusty były także kiedyś w sierpniu serniczki za 30 zł, ale w ogóle musiał się liczyć z pieniędzmi – za mieszkanie zapłacił za 2 miesiące 1000 zł. 26 sierpnia skończył urlop. W dalszym ciągu zeszyt wykorzystywał już ktoś inny spisujący w nim nazwy narządów odpowiadających numerom stref refleksyjnych pokazanych na rysunku prawej stopy (rysunku brak). Z odwrotnej strony zeszytu ktoś trzeci zamieścił informacje jakie miejsca należy masować w razie określonych chorób i tak na przykład w razie alergii należy masować nadnercza, nerki, moczowody, pęcherz i coś tam jeszcze nieczytelnego. Mnie zainteresował artretyzm  stawu biodrowego ale odpadłam, gdy przeczytałam, że należy masować nadnercza, nerki, moczowody, pęcherz, żołądek i jelita, jakieś m. stawu biodrowego i stawu barkowego i któreś kręgi lędźwiowe. Za dużo tego. Chociaż nawet na białaczkę były sposoby... I na chorobę wieńcową – wystarczyło jedynie masować serce. Logiczne niewątpliwie.

         Ceny pochodzą z czasów przed wymianą pieniędzy 30 października 1950 roku, której dokonano w proporcji 100 zł starych na 3 zł nowe(ceny i płace) oraz 100 zł na 1 zł (gotówka) przy założeniu, że nie wszystkie środki zostaną wymienione – obowiązywały limity.

         Średnia pensja w roku 1950 wynosiła 551 zł, (wcześniejszych danych sprzed reformy walutowej nie odnalazłam), jednak w roku reformy mój ojciec, inżynier konstruktor w zakładach PLL „LOT” po przeliczeniu otrzymywał ok. 360 zł – znacznie mniej niż robotnik . Nie udało mi się także odnaleźć danych zarobków mojego dziadka, nauczyciela, w 1948 r. inspektora szkolnego, zaszeregowanego do grupy VI urzędników państwowych, natomiast moja ciotka w tymże roku, początkowa nauczycielka kontraktowa w liceum dla dorosłych na Śląsku zarabiała 300 zł/1 godz. tygodniowo w wymiarze miesięcznym 10 godz. tygodniowo, a więc miesięcznie 3000 zł.


◀ Krzyżówki sprzed piętnastu lat ◀ ► Szkoła przetrwania ►


Komentarze

1. już nikt nie robi klusek pierogow, makaronu, seraJerzy Pomianowski • 2016-10-26

Mój dziadek prowadził po wojnie dokładne spisy wydatków. Podobnie to wyglądało:mleko, jajka, mąka, śmietana, cukier. Warzywa chyba miał własne. Czyli surowce. Dzisiaj kupuje się głównie gotową żywność.
[foto]
2. O, przepraszamKatarzyna Urbanowicz • 2016-10-26

Ja robię pierogi. Uwielbiam je (zwłaszcza ruskie) a kupne nigdy mnie nie zadowalają. Więc z trudem na starość się nauczyłam wg przepisu mojej mamy. W porównaniu z obecnymi, nawet robionymi przez współczesne gospodynie, które ułatwiają sobie pracę zaparzając mąkę gorącą wodą, są one bardziej pracochłonne i nie wyglądają tak ładnie, ale smakiem konkurują z nimi. Robiłam też ser gdy miałam dostęp do mleka od krowy. Z przyjemnością widzę, że wiele młodych osób uczy się takich prac i są coraz lepsze w tym - mają też dostęp do międzynarodowych przepisów, do których moja mama nie miała. Co do owoców i warzyw z własnego ogródka - autor notatek był na urlopie nad morzem, więc takowych raczej nie miał. Jednak zanotował 2 cebule, co świadczy o jego skrupulatności.
3. ktoś musi siedzieć w domuJerzy Pomianowski • 2016-10-26

Pierogi pamiętam z dzieciństwa. Coś wspaniałego, ale pół dnia roboty. Jakiś czas po wojnie, głównie w rodzinach robotniczych, panowała tradycja nie pracujących żon. To było świetne rozwiązanie.
4. recenzjaNN#8211 • 2016-10-27

Blogowanie równie strzeliste jak dobrze zbudowany kaszalot, z tego co widzę, kiedy węszyć musi za czymś bardzo dobrym, przez dziurkę się jakąś przecisnąć.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)