zdjęcie Autora

19 września 2016

Katarzyna Urbanowicz

Serial: Z szuflad starego biurka. Historie rodzinne sprzed wieku
Ja cię miłuję
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Album w drewnie wyrzezany ◀ ► Krzyżówki sprzed piętnastu lat ►

         Żaden amerykański film nie obejdzie się bez wzruszającej sceny dobranocki. Tatuś lub mamusia układają dziecię do snu (czasem już nastoletnie) i dorosły mówi: Ja cię kocham. Latorośl odpowiada: Ja ciebie też. Czasami aż mdło się robi od tych kochań. Nawet w znanym serialu „Homeland”, mówiącym o zdradzie, islamskich terrorystach, pościgach i szpiegowaniu, tudzież publicznej egzekucji wieszania bohatera za pomocą dźwigu, nie obyło się bez sceny między ojcem, a córką w rodzaju Ja cię kocham. Ja ciebie też.

         Wobec takiego zalewu codziennej, a właściwie cowieczornej miłości, normalny człowiek, chcący poinformować drugiego człowieka albo człowieczkę o swym niezgłębionym uczuciu do niego/niej – jeśli chce być traktowany poważnie - nie ma w tym celu żadnej dostępnej amunicji. Wyznanie kocham cię było banałem już dawno temu, a dziś już stało się nieznośnym, zgrzytliwym wtrętem, podobnym głupiej, ale nadmiernie eksponowanej reklamie.

         Jak sobie radzili z wyznaniami miłosnymi w powieściach? W „Potopie” Oleńka wyznała Kmicicowi najpierw: Jedruś, ran twych niegodnam całować, a potem Jam twoja; Danusia z „Krzyżaków” wołała Mój ci jest.

         Ale to wszystko przestarzałe jakieś i niemodne. W szkole dzieciaki się buntują, że każą im czytać takie „Trylogie różne”, więc na nich w przyszłości wzorować się nie chcą.

         Cóż ma więc powiedzieć współczesna, młoda kobieta, kreatywnie zarządzająca swoją osobowością, gdy chce dać wyraz swojej sympatii do młodego, równie kreatywnego, korporacyjnego samca alfa, zatrudnionego w Mordorze? Między nami jest chemia? Ograne już. Kocham cię więcej niż kotlety schabowe – wyczytałam gdzieś w internecie, dobre raczej jako wyraz lekceważenia, niż uczucia. Podobnie jak: wzruszyłaś mnie jak stary siennik.

         Z sentymentem więc wracam do pocztówek z międzywojnia, nie bojących się banału, przesyłanych jako dowód uczuć. Oto pierwsza z nich w modnej wówczas konwencji ludowej:


         Były też całe serie pocztówek, przedstawiające ilustracje do znanych dzieł literackich, a wśród nich wyidealizowaną miłość, jak tę z „Quo Vadis?”.




         Przechowywano przez lata zasuszone bukieciki ,otrzymane od kogoś bliskiego sercu, jak ten wręczony mojej ciotce w lecie 1926 roku, a znakomicie do dziś zachowany, choć już wyblakły.
lub czterolistną koniczynę, znalezioną latem 1939 roku, gdy moja ciotka w czerwcu tegoż roku ukończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie w Wilnie i zapewne do głowy jej nie przyszło, że ta koniczyna nie jest zapowiedzią czekającego ją szczęścia, ale drobiazgowych spowiedzi z życiorysu i rodzinnych koneksji:

         Chociaż i tu, do korespondencji Międzywojnia,  jak Nemezis, wdziera się samo życie, dalekie od lukrowanych zamierzeń. Oto jedna z pocztówek przestawiająca sielski widoczek z okna, stanowiący reprodukcję obrazu Wojciecha Weissa, z tekstem, który nie zmieścił się na odwrocie i kontrastuje z nastrojem autora pocztówki.

         Niestety, nie tylko ciocia Seweryna musiała zmagać się z brakiem nadziei otoczenia. Było, minęło. Nowoczesność stawia przed nami inne artystyczne wymagania. Już nie jesteśmy tacy banalno-sentymentalni, patrzymy na świat trzeźwo. Z babciami Śmierć gra w szachy (plagiatując dawniejsze odniesienia do znanych filmów i artefaktów na galerii protestanckich świątyń) w formule znośnej dla lemingów:

         Ale ja, tkwiąca mentalnie w czasach wczesnego PRL, w jego artystycznej wizji Śmierci, Przemijania i ateistycznego Tego, co nas czeka, (nicości, którą należy przyjąć ze stosownym dla kulturalnego inteligenta dystansem, nie poddającego się przesądom ) - w formie zakładki do filozoficznych dzieł, które wypadało poznać i przyswoić (mimo, że jako młoda osoba wiedziałam o nich tyle, co nic) przywołuję oblicze MIŁOŚCI z wręczanym symbolicznie kwiatem uczucia (nie emocji, broń Boże):

         Mimo, że zostanę zapewne zakwalifikowana do kategorii PARA W SŁOJU, oblicza przemijania najgorętszych uczuć, ważnych swego czasu, dziś budzących uśmiech politowania przy okazji okazjonalnych kontaktów:





◀ Album w drewnie wyrzezany ◀ ► Krzyżówki sprzed piętnastu lat ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)