11 października 2018
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Jacka Bartosiaka „Rzeczpospolita między lądem a morzem”: co w niej jest i czego nie ma
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Witkowskiego w Krytyce Politycznej: donos na pogan ◀ ► Siła z-inąd. Zewnętrzne źródła siły. Głęboki umysł ►
Książkę kupiłem, dostałem i przeczytałem. Może nie całą, pewnie zostawiłem opusty, bo dzieło jest monumentalne, stron ponad 800. Musiałem – astrolog zatroskany przyszłością świata i własnych klientów na tym świecie musi takie książki czytać. Szczególnie też wtedy, gdy prócz czasu, którego cykle i przemiany zawodowo fascynują astrologa, urok rzuca na niego (tzn. na mnie) geograficzna przestrzeń. Geopolityka zaś, której znawcą i mistrzem jest doktor Bartosiak, jest przecież od czytania znaczeń i nakazów przestrzeni. Trochę podobnie, jak astrologia czyta znaczenia i nakazy czasu. Może w przyszłości, jeśli jej doczekamy, powstanie synteza obu semantyk: tej od przestrzeni i tej od czasu.
Jacek Bartosiak, „Rzeczpospolita między lądem a morzem”, 2018
Jeśli jej doczekamy... – bo Jacek Bartosiak swoją książką usiłuje wkłuć się w przyszłość. Która nie wygląda zachęcająco. Raczej gdyby to były drzwi, to najchętniej zatrzasnęłoby się je i nie zaglądało, i najlepiej by je zaryglować, żeby nie wypuszczać szalejących tam Mocy, a choćby tylko Tendencji. Bo kończy się, kończy! – geopolityczna pauza, geostrategiczne wakacje. Światowy układ trzeszczy, jego tektoniczne płyty-imperia napierają na siebie, szukając innej, nowej konfiguracji, przy której lepiej rozłożą się rozpierające je i rozrywające energie. My Polska i reszta Międzymorza leżymy w strefie zgniotu, gdzie niebezpiecznie. Sami jesteśmy przedpolem-buforem dla zachodniej Europy, szczęśliwszej od nas, bo trzymającej się Morza, Rimlandu, podczas gdy my niefortunnie leżymy bok w bok z drapieżnym Heartlandem.
Rozrost Chin – które też Rimland, ale po drugiej stronie kontynentalnego masywu – z jednej strony daje nadzieję, że przestawi gradient rozwoju i zacofania, z obecnego post-kolumbijskiego i krzywdzącego nas, w którym bogactwo i nowoczesność skupiła się nad Atlantykiem, na taki, który przez dobry tysiąc lat istniał w Euro-Azji i gdzie gradient bogactwa, siły i rozwoju wznosił się wzdłuż Jedwabnego Szlaku ku centrum na Żółtą Rzeką. Rozrost Chin i ich sprzęgnięcie się z Europą Nowym Jedwabnym Szlakiem daje nam nadzieję stać się westybulem do ich nowego i odrodzonego Środka Świata. Ale rozrost Chin spycha z tronu Amerykę. Dotychczasowe supermocarstwo przez ostatni cykl Saturna do Plutona jedynowładczo zarządzające globem musi – i chęć ma – wycofać się, zwinąć swoje udziały w odległych placówkach. Co zrobimy, my Polska, bez ich wsparcia? Z wsparciem ułamkowym? Nieporadnym i niechętnym?
W ostatnim rozdziale książki na 170 stronach Autor przedstawia ćwiczone przez siebie w różnych miejscach i z różnymi udziałami gry wojenne. Mają wspólną sytuację startową: oto Rosja zechciewa zająć trójkę państw nadbałtyckich. Wtedy jakby nie kalkulował, wojna gra się trochę wprawdzie u nich, ale głównie u nas. Żeby wyjść ze swoimi garnizonami, granicami i wpływami na Bałtyk, Rosja musi pobiedzić Polskę. Ostatnia z pisanych gier wojennych zawiera znamienny szczegół: oto władze Rosji na agresję wybierają moment, kiedy rząd USA jest sparaliżowany wewnętrznym kryzysem, prezydentowi robiony jest impeachment, administracja ma związane ręce. Zostajemy sami, zachodnioeuropejscy niby-sojusznicy siedzą jak myszy pod moskiewską miotłą. Wojna postępuje i grozi nam, tak!, zwycięstwem. Ale... w ostatnim akapicie tamtego futurowojennego eposu i zarazem całej książki zostaje stwierdzone:
„Polska nie posiada środków … pozwalających na przeciwdziałanie atakowi jądrowemu” na swoje trzy brygady, „które są o krok od pokonania resztek wojsk rosyjskich. Zatem w praktyce nie dysponuje skuteczną odpowiedzią na rosyjską doktrynę deeskalacyjną.”
Czyli po 800 stronach rozważań wychodzi na to, że tak czy siak, „ne zderżyte ditki Jareme”. Żeromski napisał „Sen o szpadzie” – tu śni się „Sen o bombie atomowej”.
Mam wiele uwag do tej książki, gruba jest i latami by można o niej dyskutować. Ale najważniejsze, zapewne, jest coś, co zostało w niej pominięte. Do imperialnych gier doszedł nowy czynnik. Grubiejąca globalna kołdra z dwutlenku węgla. Zmagania światowych i regionalnych mocarzy, te faktyczne i te wirtualne w postaci teorii i gier strategicznych zaczynają przypominać walkę zapaśników – potężnych, wykarmionych i wyszkolonych – ale na topniejącym lodzie. Pytanie, kiedy zostaną napisane ekonomie, strategie i geopolityki dotyczące świata, który rozgrzewa się, traci zasoby, i w którym mega-decydenci zauważają się w położeniu Alicji w Krainie Czarów, której kij giął się będąc szyją flaminga, a piłka odbiegała będąc jeżem?
◀ Witkowskiego w Krytyce Politycznej: donos na pogan ◀ ► Siła z-inąd. Zewnętrzne źródła siły. Głęboki umysł ►
Komentarze
Odpowiadając JSC: Tak jest w książce. Nie chodziło o wszystkie wojska rosyjskie, tylko jakąś ich grupę zamkniętą w kotle pod Suwałkami.
A realną słabością Rosji jest dramatyczny brak wybrzeża dla Floty Bałtyckiej...
http://geopolityka.net/leszek-sykulski-kto-sie-boi-geopolityki/
http://www.krzysztofwojczal.pl/geopolityka/geopolityka-potrzebna-dziedzina-nauki-czy-wprowadzajaca-w-blad-ideologia/
Pisane ok. 2 miesiące temu, a to, że Jacek Bartosiak napisał i wydał książkę z grami wojennymi o Prze.Suw. jeszcze podnosi wartość tej analizy.
Suwalszczan pocieszamy -- autor napisał: "gdy padnie naddnieprzańska stolica, wówczas zapomnimy o takim pojęciu jak Przesmyk Suwalski."
Chociaż to jest pociechą tylko dla nich... :-(
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/rekonkwista-w-rosji
PS. W komentarzach też widać pełno genialnych myśli.
Ale: u Ebenezara Rojta czytam ( http://kompromitacje.blogspot.com/2012/10/maciejewski01.html ), że "Baśń jak niedźwiedź" nie jego bonmot, tylko Tadeusza Nowaka. Już aż tak nie podziwiam.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.