zdjęcie Autora

22 lutego 2016

Wojciech Jóźwiak

Serial: Czytanie...
Kamila M. Kaczmarka: o powrocie Europy do swych religijnych korzeni,
czyli o tym, że właściwą przyrodzoną religią Europejczyków jest grecki politeizm ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Bomharda: Pochodzenie języka proto-indo-europejskiego, hipoteza substratu kaukaskiego ◀ ► O tym, czy Jezus umarł za pitekantropów czyli o kontrkulturowości chrześcijaństwa ►

Kaczmarek... Europy...

Cenną książkę (raczej książeczkę, 134 strony), kilka dni temu wydaną, dostałem od jej Autora: „Religijne korzenie Europy”. Autor jest autorem Taraki: w 2014 r. zamieścił u nas dwa swoje artykuły: „Sloterdijka Gorliwość Boga. O zmaganiach z czterema monoteizmami” i „Religie naturalne, objawione, sztuczne czy normalne?” Ta książka, czym jest? Kamil M. Kaczmarek wychodzi od znanej tezy Samuela Huntingtona (tego, który podzielił świat na wielość ścierających się i zderzających cywilizacji, niby kry litosfery): że podstawą i formującym źródłem każdej cywilizacji jest religia. Na co każdy czytelnik katolickiej prasy zawoła: „ależ to oczywiste, że tym formującym źródłem cywilizacji Europy jest chrześcijaństwo, a ściślej – rzymski katolicyzm!”. Tę tezę Autor starannie odparowuje, mówiąc: nieprawda. („Łeż to!” – chciałoby się krasorzec za Nietzschem/Berentem...) Chrześcijaństwo było tylko farbą, której cienką i fałszywą warstwą przemalowano właściwą religię Europy. Europa istniała i dobrze, ba, najlepiej, miała się PRZED chrześcijaństwem. Gdyż jej prastarą i organiczną religią jest politeizm, grecki i rzymski politeizm, który mając zdolność integrować się z wiarami i panteonami Celtów, Germanów i Słowian, właściwie reprezentuje formację jeszcze źdródlańszą: politeizm indoeuropejski, którego religia Greków jest jednak historycznym najbardziej rozwiniętym wyrazem.

Autor wylicza jedenaście wartości charakterystycznych dla Europejczyków, podzielanych przez nich niezależnie od politycznych opcji: od rządów prawa, rozumowo kształtowanego, przez wartość postępu naukowego, przez indywidualizm i kult bohaterów, dalej przez takie wartości jak równość kobiet i mężczyzn, szacunek dla przyrody, miłość do psów i kotów, aż po to, że kochamy dzieci i wysoko w nie inwestujemy (co jest przeciwieństwem „rodzicielstwa niskonakładowego”, czyli płodzenia możliwie wielkiej ich liczby, na zasadzie, że co któreś przeżyje), a nadużycia wobec dzieci budzą w nas najwścieklejszy sprzeciw. (Wymieniłem i streściłem pięć z tych wartości, ponieważ spodziewam się, że cały odpowiedni fragment zostanie wkrótce zamieszczony w Tarace jako wyimek promocyjny.) Autor pokazuje, że ŻADNA z tych wartości nie jest wspierana przez chrześcijaństwo ani nie pochodzi z biblijno-ewangelicznego źródła.

Autor odnotowuje i rozważa widoczny fakt, że Europa odchodzi od chrześcijaństwa i staje się żywiołowo pogańska. Ale to pogaństwo jeszcze nie jest jej religijnym źródłem. Aby dojść do źródła, musi spotkać się z politeizmem. Jednak, czym wiara w wielu bogów, jak się pospolicie definiuje politeizm, byłaby lepsza do wiary w jednego? Na to Kamil M. Kaczmarek stwierdza ważną rzecz: politeizm to nie tylko wielu, pewna liczba bogów w miejsce jednego. Politeizm, to także i przede wszystkim rodzina bogów. Nie zbiór poszczególnych „sztuk bogów”, tylko ich panteon, w którym razem tworzą oni organiczną całość. Co to daje, jak się przenosi na ludzkie działanie? – Gdyż Autora najbardziej interesuje to, jak i ku czemu bogowie wychowują swoich wyznawców. – Politeizm chroni przed skrajnościami. Chroni przed popadaniem w ekstremizmy. Z którymi współczesna cywilizacja Europy nie daje sobie rady co chwilę. Rządy prawa wyradzają się w opresywną biurokrację. Dążenie do zysku usłane jest trupami i łzami skrzywdzonych. Walka o wyzwolenie kobiet przeradza się w nienawiść do mężczyzn. Postęp techniki nie uznaje żadnych granic etycznych. Afirmacja seksualności (atrybut Europy, którego wcześniej nie wymieniłem) stacza się w obsceniczne wyuzdanie. Dlatego, kontynuuje Autor, właśnie konieczny jest politeizm, żeby poparta pewnym bogiem jedna wartość i działalność była w odpowiednim momencie równoważona inną wartością, innym zestawem celów i innym patronującym temu bóstwem. „Pamiętając bowiem, że dążąc do własnego celu, któremu patronuje jeden z bogów, możemy w którymś momencie obrazić innego z bogów czy bogiń, jesteśmy w stanie działać odpowiedzialnie.” W tym momencie Kaczmarek zauważa, że dwoje bogów jeszcze nie powróciło z wygnania i brakuje ich (lub ich „ekwiwalentów”) we współczesnej „świeckiej” i racjonalistycznej Europie, a są to Demeter, matka i opiekunka rodziny, oraz Ares, bóg ludzi wojny i wojowniczych inicjacji. Bez niego Europa nie jest w stanie obronić się przez agresorami, których coraz więcej. Autor zauważa, że istniejący brak boskiej sankcji dla wojny skutkuje gorszą rzeczą niż pacyfizm: tchórzostwem i ustępowaniem bez walki, co prostą drogą, by stać się podłymi niewolnikami.

Kamil M. Kaczmarek wypowiada się też jako praktyk, któremu nie wystarcza czekać na społeczne przemiany, które być może popłyną w pożądanym kierunku... albo w przeciwnym. Każe istniejącym politeistom wychodzić z ukrycia, porzucać status „samotnych wirtuozów religii”, wychodzić z politeizmu jako skrywanej religii prywatnej (która każdorazowo ginie ze śmiercią swojego wyznawcy) ku otwartemu społecznemu głoszeniu swoich przekonań i zarażaniu nimi znajomych i innych. Za przykład podaje buddyzm Karma Kagyu, który „w ciągu ostatnich dwudziestu lat powiększył swoje szeregi od 352 do 8284 członków”, 23 razy. (Dopowiem, że Autor uważa buddyzm za „czwarty monoteizm”, a może piąty, jeśli tym czwartym jest oświeceniowa „religia rozumu”, czyli racjonalizm.)

Czy jest w tym oferta dla słowiańskich rodzimowierców? Tu Autor zauważa, że do wielobogich religii już starożytni podchodzili z kluczem w postaci interpretatio graeca (lub romana). Zakładano, że bogowie objawili się różnym narodom pod tamtejszymi imionami – nie darmo Zeusa nazywano „wieloimiennym” – i utożsamiano obcych bogów z greckimi (bądź rzymskimi, bo te dwie religie stopiły się w tym procesie.) Nasz słowiańsko-polski Nyja jeszcze dla Długosza, przecież chrześcijańskiego erudyty, był Plutonem, Jesza Jowiszem (czyli Zeusem), Dzidzilela Wenerą-Afrodytą. Więc unii serdecznej politeistów „klasycznych” ze słowiańskimi nic nie zawadza. O niebezpieczeństwach idących z nadmiaru bogów i braku harmonii między nimi, z tego, że są mechanicznym zbiorem różnych „figurek”, Autor też wspomina.

A co z istnieniem bogów? Co będzie, gdyby okazało się, że nie istnieją, bo jak wtedy jak czcić metafory i fantazje? Tu okazuje się, że myśl grecka wypracowała, a Walter Friedrich Otto odtworzył taką formułę istnienia bogów, której nie można prosto odrzucić, wzruszeniem ramion. Oto bogowie w świecie (i „poza światem”) nie „są” – oni w świecie wyrażają się. Nasycają świat czymś boskim.

Autor kończy książkę wizją odrodzonego politeizmu, który będzie – ma szanse stać się – religią obywatelską (civil religion) Europy. Tak jak rodzaj uogólnionego monoteizmu, którego niezbyt określony Bóg szczególnie błogosławi Amerykę, jest taką religią w USA.

Wątków jest więcej, tylko niektóre omówiłem. Książkę gorąco polecam. Dla czytelnika Taraki lektura obowiązkowa.


Kamil M. Kaczmarek, Religijne korzenie Europy, wyd. Trygław, www.niklot.org.pl, Warszawa 2016
Na stronie Autora: camillos.edu.pl/?menu=religijne_korzenie_Europy


Czytanie różnych książek i internetów, i uwagi o nich.

◀ Bomharda: Pochodzenie języka proto-indo-europejskiego, hipoteza substratu kaukaskiego ◀ ► O tym, czy Jezus umarł za pitekantropów czyli o kontrkulturowości chrześcijaństwa ►


Komentarze

1. Komentarz do książkiMichał Dawidowicz • 2016-02-23

Zapowiada się na tyle interesująco, że zapytałem autora gdzie można książkę zakupić (nie jest to łatwa w dostępie pozycja). Temat od dawna mnie frapujący na wielu płaszczyznach życia, wymagający szerszego naświelenia i świadomego przekształcenia i zarazem ugruntowania odczuć w wiedzy.
[foto]
2. Dzieki islamowi?Wojciech Jóźwiak • 2016-02-23

Kamil Kaczmarek swoją książką dokładnie odpowiada na moją intuicję, że agresywny napór islamu jest tym czynnikiem, z powodu którego Europejczycy muszą głębiej się okopać, oprzeć się na swoich głębszych korzeniach -- aby dać odpór wrogowi faktycznie śmiertelnemu. Agresja islamu budzi -- w nas -- Starych Bogów.

Można to porównać z agresjami hitleryzmu i komunizmu, przy których wystarczało oparcie się na wartościach realnej demokracji i realnego chrześcijaństwa. Z islamem, jak już widać, nie idzie to tak łatwo. Islam jest radykalnym testerem i poważniejszym przeciwnikiem niż tamci.
3. co Starzy Bogowie wiedzieli o islamie?Jerzy Pomianowski • 2016-02-23

Skoro agresja islamu nie budzi nawet niezbyt dawno pogrzebanego w Europie chrześcijaństwa, to chyba tym bardziej nie obudzi Starych Bogów.

[foto]
4. Obudzi.Wojciech Jóźwiak • 2016-02-23

Obudzi. Już budzi.
[foto]
5. A wystarczyłobyPrzemysław Kapałka • 2016-03-01

Można obudzić starych bogów i liczyć na to, że pomogą. Ale wystarczyłoby obudzić rozum, współczucie i jeszcze parę innych wartości. Wojtek wylicza, jak wartości europejskie zmieniły się w swoją karykaturę. Ależ to wszystko jest do opanowania! Trzeba tylkio chcieć i nie wpadać w paranoję, a to chyba aż takie trudne nie jest.

A jednak okazuje się, że jest trudne. A przynajmniej za trudne dla większości europejczyków. Więc może, jako środek naciągany i niezbyt ładny, ale pewniejszy, jednak tych starych bogów obudzić.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)