02 sierpnia 2017
Paweł Droździak
Serial: Psychologia i polityka
Karczownicy białowiescy na tropach szatana
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Do broni! ◀ ► Kilka uwag o akcji Różaniec do granic ►
Oryginalnie w blogu Autora „Psychologia i polityka”; Paweł Droździak 1 sierpnia 2017. W Tarace za uprzejmą zgodą.
Miała być konferencja naukowa, wyszło spotkanie ideologiczne, dziwią się w radiu TokFM, opisując konferencję w Zwierzyńcu pod hasłem Człowiek i przyroda – Roztocze. Jak piszą:
Roztocze to park narodowy, z wieloma rzadkimi gatunkami roślin i zwierząt. Tyle, że w trakcie wykładów o Roztoczu, pojawiły się też takie wątki, jak Puszcza Białowieska, Komisja Europejska czy ekolodzy i ekologiści.
Konferencji w Zwierzyńcu miał przewodniczyć minister środowiska. Jan Szyszko co prawda nie dojechał – bowiem w tym czasie ogłaszał w Warszawie, że Polska nie wykona decyzji Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wstrzymania wycinki w Puszczy Białowieskiej – ale i bez ministra konferencja się odbyła. Przyjechał wiceminister, Sławomir Mazurek z referatem szefa. – Żałuję, że w ogóle tu jestem. Dawno nie słyszałem tak politycznych wystąpień. To miała być konferencja naukowa, a wyszło… wiadomo co (...)
Zideologizowanie konferencji może dziwić tylko wtedy, gdy nie zauważa się, że przecież sam pomysł stworzenia parków narodowych już jest czymś więcej, niż tylko nauką. Nauka opisuje realność w oparciu o stałe prawa przyrody, dające się wyrazić z pomocą matematyki, natomiast idea stworzenia przestrzeni wolnej od ludzkiej ingerencji, to już nie sfera realności, a symboliczności.
Swego czasu poświęciłem tej sprawie dwa teksty, pozornie o całkiem przeciwnej wymowie. Pierwszy pt. Co jest naprawdę naturalne? wskazywał na to, co tu wyżej – na ideologiczność samego pomysłu tworzenia jakichkolwiek rezerwatów. Tekst może nieco przewrotny, mógł być odebrany jako wyraz poparcia dla szaleńczych moim zdaniem planów ministra Szyszki, był jednak w rzeczywistości wskazaniem na ten prosty fakt, że w świecie ludzkim coś takiego jak miejsce naprawdę dzikie istnieć już nie może, każde bowiem jest tylko naszą świadomie tworzoną konstrukcją.
Drugi tekst, pt. Krucjata Białowieska był opisem rzeczywistych motywów kampanii ministra Szyszki i całej Dobrej Zmiany. W tekście postawiłem tezę następującą:
Spór o Puszczę Białowieską tylko pozornie ma cokolwiek wspólnego z ekonomią. Nie chodzi w nim o pozyskanie drewna. Nie chodzi w nim także o to, że ktokolwiek tu jest dyletantem. Ten konflikt jest elementem wojny ideologicznej. Tak zwana Dobra Zmiana to całościowy, wielowymiarowy projekt kulturowy, którego wdrażanie zaplanowano na wiele pokoleń. Fundamentem państwa ma się stać chrześcijaństwo widzące człowieka jako oddzielonego od natury i dysponującego nią. Z punktu widzenia tej filozofii idea pozostawienia możliwości samoregulacji jakiegokolwiek obszaru naturalnego jest formą satanizmu.
Wspominam to z satysfakcją, ponieważ w najnowszym raporcie o konferencji organizowanej przez ministra Szyszkę czytamy:
Wiceminister odczytał referat ministra Jana Szyszki. A w nim? … Sataniści
Oto kilka cytatów:
„Nie możemy pozwolić na to, by człowiek traktowany był jako największe zagrożenie dla zasobów przyrodniczych, a najwyższą, jedynie zrozumiałą formą ochrony był zakaz wycinki drzew i zakaz zabijania zwierząt, co kreowane jest ostatnio zarówno przez ruchy satanistyczne, jak też ludzi o wielkim sercu, ale minimalnej wiedzy przyrodniczej”.
Kiedy pisałem, że absolutnie nie chodzi tu o pieniądze, niektórym czytelnikom mogło to wydać się dziwne, nie doceniają bowiem wagi symboliczności i ideologii w życiu społeczeństw i własnym. Od ponad ćwierć wieku uczy się nas, że to co napędza politykę, to pragnienie zysku i korzyści. Właśnie to błędne przekonanie doprowadziło do zwycięstwa obecnej ekipy i to ono sprawia, że opozycja wciąż nie potrafi pojąć przyczyny własnych kolejnych porażek.
W Krucjacie białowieskiej pisałem:
(..) ich projekt oznacza odejście od idei niekontrolowanego przez człowieka ekosystemu. I właśnie o to im chodzi. O kontrolę. W żadnym wypadku nie o zysk z drewna. To wojna religijna. Naturalny las nie kontrolowany przez człowieka jest dla fundamentalizmu Dobrej Zmiany obszarem diabelskim, podobnie jak byłby nim na przykład szczyt wielkiej góry, o ile nie postawiono by na nim krzyża. Dopiero taki akt – ustawienie krzyża w najwyższym miejscu, zrobienie „porządku z kornikami”, ochrzczenie – oznacza symboliczne w prowadzenie w obszar pogański normy abrahamicznej.
Tę diagnozę potwierdza dziś notatka TokFM, w której cytują wiceministra Mazurka, czytającego referat swego szefa. A stoją tam na przykład takie słowa:
(..)zmieniono tak mentalność znacznej już części społeczeństwa, że zakaz wycinania drzew i zakaz zabijania zwierząt zaczął urastać do rangi najwyższej i praktycznie jedynej formy ochrony przyrody. Polskie leśnictwo i polskie łowiectwo zaczęło być traktowane jako główne zagrożenie dla polskiej przyrody ożywionej”.
„Jedyną szansą jest edukacja w zakresie ekologii integralnej, pozwalającej na rozumienie przyrody i roli, jaką człowiek powinien pełnić w stosunku do przyrody, chroniąc ją przez użytkowanie dla swojego i jej dobra”.
W tekście sprzed wielu miesięcy pojawienie się tych deklaracji zapowiadałem pisząc:
Tego rodzaju filozofia ma problem z niekontrolowaną przez człowieka puszczą, ponieważ taki obszar pozbawiony jest narzuconego przez ludzi usymbolizowania. Jeśli puszcza coś symbolizuje, to właśnie „puszczenie” – brak symboli, przyrodę nieujarzmioną, która posiada pierwotną, przedludzką mądrość. Dla puszczy nie ma dobrych i złych owadów, ani dobrych i złych roślin. Wszystkie formy życia mieszczą się w systemie całkowicie. Jest to dokładnym przeciwieństwem filozofii tzw. Dobrej Zmiany, która rości sobie prawo określania dobra i zła, i twierdzi, że tak określone przez nią obszary mają wymiar absolutny.
Komentatorzy internetowi, odnosząc się do opowieści o tej konferencji, po prostu się z niej wyśmiewają. Szatan w puszczy? Satanizm na naukowym spotkaniu? Zwariowali pewnie. Tymczasem mamy do czynienia z niezwykle spójnym, konsekwentnym i dobrze przemyślanym projektem ideologicznym, którego wycinka w rezerwacie jest oczywistym przejawem. Działania obecnego rządu nie są nastawione na żadne doraźne korzyści i podobnie wycinka drzew nie jest nastawiona na zysk finansowy. Tak naprawdę, działania tego rządu w ogóle nie mieszczą się w logice rynkowej, w zakresie której poruszają się opozycyjni teoretycy i do której wydają się bardzo przywiązani. Ważne jest, żeby obóz opozycji wreszcie to zaczął rozumieć, szczególnie, że w odróżnieniu od strony rządowej żadnym spójnym konceptem ideowym nie dysponuje. Wycinka puszczy powinna być potraktowana jako ważna podpowiedź, wskazująca, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Projekt Dobrej zmiany stanowi wyraz głębokiego fundamentalistycznego mistycyzmu, w którym wycinka jest niemal formą obrzędu. Kiedy zastępca ministra Szyszki uzasadnia wycinkę drzew mówiąc:
„Dzisiaj płacimy cenę za poniewieranie naszą państwową, narodową godnością na arenie UE. Musimy płacić tę cenę poniżenia i pogardy przez niektórych eurokratów tylko dlatego, że Polacy opowiadają się za człowiekiem jako człowiekiem i jego nietykalną godnością.
-- słów tych w żadnym razie nie należy brać za przypadkowe, nie wolno ich lekceważyć, ani zakładać, że człowiek ten nie wie, co mówi. Prezentuje on bardzo głęboko zakorzenioną filozofię, której diagnozę kilka miesięcy temu stawiałem w tekście pisząc:
W ramach tej wojny ideologicznej atakowane będą wszelkie bastiony dotychczasowych oczywistości. Kwestionowane sławy, kwestionowane świętości rezerwatów, kwestionowane symbole. Jedyne symbole jakie mają pozostać, to symbole nowego porządku.
(…)
Dla puszczy nie ma dobrych i złych owadów, ani dobrych i złych roślin. Wszystkie formy życia mieszczą się w systemie całkowicie. Jest to dokładnym przeciwieństwem filozofii tzw. Dobrej Zmiany, która rości sobie prawo określania dobra i zła, i twierdzi, że tak określone przez nią obszary mają wymiar absolutny. Korniki są tu więc złe bezwzględnie, tak samo jak świerki są bezwzględnie dobre. Nie istnieje żadna mądrość przyrody, a jedynie mądrość leśnika. Zwalczanie samoregulującej się puszczy jest tu więc rodzajem religijnej misji.
Na fotografiach widzimy słowiański kult drzew we współczesnej Rosji. Źródło: blog Czesława Białczyńskiego.
◀ Do broni! ◀ ► Kilka uwag o akcji Różaniec do granic ►
Komentarze
Radzę czytać jedno za drugim.
XX wiek spustoszył Europę na tyle , by widoczne było znaczenie prymitywizmu "nowych porządków ’ - nazywanych "dobrą zmianą " np .
Nie tylko lasy - polne kwiaty są już tylko w oazach - bo dopłaty spowodowały wycinanie "w zarodku" łąk dotychczas tylko wypasanych czy sporadycznie koszonych - owady ,za nimi ptaki itd. I wszystko się zgadza - pustynne opowieści z kazań - ziszczają się na polach - plagi same nadciągną - bo są planem natury ......
Szyszko zaprowadza Ład przez wykluczenie Złego. Robi to także tzw opozycja. Widzę to także w komentarzach na Tarace. Różnicy nie ma w postawach między nimi żadnej oprócz estetycznej.
Na hektar pola wystarczyło parę kos i jedna samobieżna kosiarka - jeszcze w latach 70-tych . Plaga kosiarek mechanicznych ogarnęła dosłownie "każde ’ domostwo - po kilka na hektar - każde zioło - chwast itd. wycięte kilka razy do roku . Plaga braku odporności na "zróżnicowane pyłki" - choroby autoimmunologiczne itd.
W nadleśnictwie było kilka pił mechanicznych - teraz w każdym zakątku leśnym, jest ’przemysł" gotowy wyciąć wszystko na co dostanie pozwolenie . Plaga całych przestrzeni pozbawionych drzew - przez brak jakiejkolwiek świadomości - potrzebnej do nie przeszkadzania w ich odrastaniu . To jest ta ukryta "sowietyzacja" w spadku po XX -to wiecznej władzy . Ogołacanie przez "niemców" gór z lasów na przełomie XIX i XX wieku , przerodziło się w wykupywanie drewna na luksusowe "wille" bez umiaru .
W przyrodzie wszystko co dorodne zostaje skonsumowane - tu przez pozbawionych skrupułów "budowniczych przepychu" - co dla właścicieli staje się plagą odcięcia od pierwotnych potrzeb i wywołuje choroby "izolacji" ,braku uziemienia energetycznego itd. Są jeszcze inne plagi - lecz lepiej je zostawić samym sobie - i nie wywoływać na głos.
Dla katolika wszystko co nie pochodzi z jego religii ode złego jest. Zrozumienie tego faktu pozwala oszczędzić sporo czasu i energii oraz przyjąć właściwe wobec katolicyzmu stanowisko.
@ adam pernal - brak rozróżniania jest sporym "ubytkiem" w samoświadomości
Sapientis est distinguere....
Zwykle jednak żadnej ideologii nie ma. Np od 2010 roku zaczęto obłędnie tępić wszelką dziką zieleń w miastach, i zastępować ją cementem z elementem ozdobnym w postaci donic z kwiatkiem. U mnie rajcy miejscy koszą do gołego wszystko co usiłuje wyrosnać na trawnikach. Zostaje szczery piach, motyli brak. Po prostu są pieniądze unijne i rządowe, a ludzie mają pracę, nic więcej.
Takie podziały nie mają sensu: Szyszko także broni puszczy, pola tworzą też specyficzny ekosystem, w śmieciach jest tyle samo piękna co i w lesie..
Więc może porzucic podział ble/cacy i dopuścić do siebie puszczę czyli nie-naklejanie etykietek dobre/złe? Bo jeśli dopusci się w sercu puszczę - dopuści się ją i na zewnątrz i przestanie drażnić.
PiS karmi się i podtrzymuje energię wykluczonych (zabawna obsesja "opozycji totalnej" gdy nie ma kompletnie żadnej). Ale i tutaj dzieje się to samo, pomysły bazują na wykluczeniu (Szyszko, katolicy, pola) co ośmiesza ideę jakiej wykluczający służy (indywidualny rozwój, rodzimowierstwo, Polska czy inne). Na poziomie mechanizmu to ta sama mantra w polityce od 25 lat i której owocem jest wybuch histerii wykluczonych czyli PiS. Owocem narracji wykluczenia jest np. masowa wycinka po "lex Szyszko" (wyciać na zapas, bo znów wykluczą z decyzji, zabronią).
Na pewnym poziomie i poza różnicującym umysłem/ciałem nie ma żadnego dobra ani zła więc i nie ma czego rozróżniać ani wykluczać. Wszystko jest przejawem tej samej energii życia wyższej niż same różne formy życia i mieszczącej wszystko. Dopóki ludzie tego nie pojmą będą się miotać między wykluczonymi a wykluczajacymi w danym momencie. Rozumiem, że Taraka to "miejsce rozwojowe" więc i nie piszą tu rozwinięci. Ale ten wszechogarniajacy pisowski motyw ble/cacy/ wykluczyć staje sie nudny.
Wojna hybrydowa z Polską nabiera tempa. Środowiska, które da się do jej prowadzenia wykorzystać, są rozpoznane, ich charakterystyki, słabe i mocne strony ich liderów leżą w teczkach osobowych, na biurkach zainteresowanych osób. Nie mam wątpliwości, że niektórzy z tych liderów działają świadomie, dla korzyści, dla obiecanej władzy. To się wyczuwa, słyszy i widzi. Te kolejne hucpy, łatwe szczucie różnych środowisk na obecną władzę, negowanie jej legitymizacji, uporczywe, za wszelką c e n ę dążenie do desta
Oczywiście, nikt nie jest ekspertem od lasów. I być może ekolodzy się mylą. Ale jeśli nasze upodobania estetyczne są różne od tych pana Sz i ekspertów to co robić? Czy można zniszczyć jednostkowe upodobania nie-ekspertów w ramach narracji "eksperci mają zawsze rację"? Mi to przypomina znów postawę PO, ich kulturę ekspercką która dała w efekcie wybuch nieracjonalności Pisowej i teorii spiskowych wszelakich. Im więcej narzuconej racjonalności tym mocniej głowę podnosi głupota i emocje. Narzucona eksperckość po prostu nie działa.
Więc może szanując swoje szaleństwa i odmienne zdania (a ja się z Panem kompletnie nie zgadzam i nie podzielam wiary w człowieka) doprowadzić do umowy wspólnej (to oczywiście pod rządami nam panującymi się nie zdarzy, bo nie ma tam realnego pojęcia wspólnoty z jej zróżnicowaniem), że w tym kątku będą realizowane upodobania wariatów co chcą przyrody żywej jakakolwiek by nie była a w tamtym- tych co sobie ją ustawią pod swój obraz i ekspertów? Ja myślę, że się da.
PS O kornikach nie ma co gadać.Wycinane nie są tylko świerki ale dęby. Kornik to pretekst.
Podzielam jednak Twój sposób patrzenia na PIS i PO, że to jedno diabelstwo. Jedyna nadzieja, że odrodzi się cynizm i cynicy otwarcie przejmą władzę.
Z tą i innymi medialnymi burzami siedzimy po uszy w polityce i co rusz, nie mając już gruntu pod nogami, musimy zaczerpnąć tego "nektaru".
Co do ekspertów - jak jestem chory nie zaczynam od księdza, nie pytam o diagnozę szamana - lecę do lekarza. To samo zrobisz Ty sama, gdybyś, czego nie życzę, nagle, poważnie zachorowała - gwarantuję. Nie powiesz sobie, tyle pokoleń ludzkich za mną i przede mną, życie da sobie radę beze mnie.
Puszcza, według Ciebie nie zasługuje na lekarza, podkreślam, że nie mówimy tu o samym BPN, tylko o lasach ten park otaczających - mają zadecydować dyletanci. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Polecam tę lekturę:
http://niezalezna.pl/78325-obalamy-mity-ekologow-o-puszczy-bialowieskiej-prawda-jest-calkiem-inna
A to kto jest dyletantem a kto ekspertem sprowadza się do tego jaki autorytet uznajemy czyli sporu czysto estetycznego. Bo obiektywnej rzeczywistości nie ma- lub jest w zasięgu jedynie przebudzonych.
Oglądałem taki projekt (Ech! Ci moi Czesi) o 100-latkach. Wielu z nich w ankiecie dotyczącej ich życia, jako największe marzenie podało - umrzeć.
Polecam - obejrzeć ;)
http://www.janlanger.net/en/Stoleti-cesi?img=1
Na moim planie mentalnym nie występuje żaden bóg ani antropocentryzm. Ale zgodzę się, że całość rządzi się jasnymi wspólnymi prawami. Prawo brzmi: każda cywilizacja, która doprowadza do katastrofy ekologicznej, ginie. I tak będzie z tym krajem przez faszystowskich ideologów rządzonym. Nie uratują was lewe pieniądze z nielegalnych wycinek dębów z Hajnówki. Po prostu nie będzie dokąd uciekać.
Ale cóż, z wariatem się nie dyskutuje a potakuje. Więc tak: drzewa marzą tylko o tym, żeby umrzeć dla człowieka, człowiek jest koroną stworzenia i ubogaca sobą naturę a jako gatunek będzie żyć wiecznie niezależnie od zniszczonych ekosystemów bo taka jest wola boga. I z pewnością wszystko co żyje jest ludzkiej narracji poddane łącznie z wirusami. Oczywiście, wycięcie wszystkich drzew na całym świecie zamknie raz na zawsze problem szkodników drzew. Co do wierzenia podano, amen. I wszyscy mamy w to wierzyć, bo nieomylny Wielki Brat tak powiedział.
Jedno tylko pytanie mam, bo tu niepewna jestem: czy szyszko ci płaci za ewangelizację czy sam z siebie te bzdury propagujesz? :) Bo jak ci płacą to mam trochę szacunku za spryt trzymania ze złodziejami, a jeśli sam to robisz dla gadania bez sensu i bez nagrody- to nie.
Anyway, miłego dnia, bez odbioru. Nie mam sił przekonywać kogoś kto jedynie wierzy a nie myśli własną głową ani nie widzi.
Lekcje z kornikiem, już mieliśmy w Polsce. Skutki - katastrofalne i nieodwracalne, brak sukcesji, erozja gleb i w efekcie - powodzie. Tak w dużym skrócie. Chcesz powtórki tego w puszczy? Uważasz, że wyciąganie wniosków nie obowiązuje ludzi przez nas obarczonych odpowiedzialnością za dobro wspólne? I żeby nie było - rozumiem Twoje idee - ale jak im się przyglądam, wydają się idealizować naturę kosztem człowieka, odrzucając w sposób płytki i nieodpowiedzialny wszystko czym człowiek stać się próbuje. Zgoda - nieudolnie, szkodliwie, barbarzyńsko wręcz, lecz wierzę, że późne wnuki spojrzą na nasz wysiłek i nasze błędy - życzliwiej. W sztafecie pokoleń, nie ma pokoleń zbędnych.
Też zadam pytanie: skoro natura nie popełnia błędów - skąd się wziąłem, ja - faszystowski idiota, stronnik złodziei? A z jakiej Matki narodził się mój rzekomy mocodawca "impotent w sensie frommowskim", nieświadomy "jedni" sadysta?
Łączenie w jednym obrazie "erozji" czy "katastrofy" z "brakiem wycinki" to już aberracja. Doprawdy, nie wszyscy ludzie są idiotami.
Do reszty bzdur się nie odniosę, jak pisałam. W każdym razie co innego natura a co innego narracja ludzka. W narracji ludzkiej jest umowa członków wspólnoty, która została pogwałcona i stąd powszechne oburzenie. A "dobro wspólne" nie oznacza narzucenia przemocą przez jedną grupę merkantylnego, korzystnego tylko dla niej, rozwiązania. PRL wprost kochał "obywateli" i wiedział co dla nich dobre, praw głosu ich pozbawiając. Teraz mamy powtórkę - niestety, z błędów poprzednich partii.
PS ciekawe czy kiedyś się dowiemy jakie sumy z wycinek zostały pozyskane i do czyjej kieszeni poszły.
Paradoksalnie, Sz. na poziomie deklaracji ratuje puszczę wycinając ją tak jak Piasecki na poziomie deklaracji kochał żonę katując. I na pewnym poziomie jest to prawda.
Sz. ratuje Przyrodę przed Chaosem, walczy ze złymi wysłannikami Ciemności-Zielonego Eko Szatana i niezłomnie stoi po stronie prawdziwej Polski i jedynego Boga, co puszczę stworzył, jako jego prawa ręka.
Ech, szaleństwo ludzkiego umysłu bez granic jest.
To nieprawda. Brak sukcesji i erozja wynikają z masowego wyrębu. A kornika nie byłoby, gdyby nie sztuczne monokultury.
zastępcze tematy rozpalają ludzi - dualizmy dyskusji - w końcu się wypalają - dla zdrowia lub "razem z człowiekiem " - sami o tym decydujemy nie "fałszywi" ministrowie.
Wychodzę z tej rozmowy jako kłamca, poniekąd złodziej, faszysta, idiota.
No nieźle. Studiowałem leśnictwo, pracowałem w lesie, uczyłem się lasu. Prowadziłem własnoręczne badania, o dzikich storczykach (naszych, polskich), o antagonizmie grzybów. Posadziłem dziesiątki tysięcy drzew, uratowałem wiele zwierząt, nigdy żadnego nie zabiłem. Mam własny ogród, który mnie uczy, mam żonę (tę samą od dziesiątek lat, co bardzo wiele uczy), dwóch dorosłych synów (dziecko twój coach najlepszy). Od dzieciństwa miałem psy - lekcje miłości, wierności, lojalności. W każdym razie, dysponuję dość szeroką wiedzą o naturze, a mimo tego (a może właśnie dlatego) mam pełen respekt dla osób podejmujących decyzje w sprawie puszczy. I też bardzo im współczuję. Porządni, uczciwi ludzie, zacni obywatele, ludzie z życiowymi dokonaniami, w imię politycznych celów: opluwani, szkalowani, ośmieszani, dyskredytowani. Nieładnie.
To co mnie razi w eko-alternatywie to zatrzymanie się w niektórych sprawach na samej negacji - brak propozycji, brak przemyślenia skutków proponowanych rozwiązań (np. zaprzestanie polowań, ale swobodna aborcja czy eutanazja), brak alternatywnych scenariuszy pt. co zrobimy, jeśli okaże się, że byliśmy w błędzie.
Szyszko jest całkowicie umocowany przez "wpływowe kręgi", więc argument że komuś przeszkadza jest chybiony. Jeśli przeszkadza to ludziom kochającym przyrodę. Bezradnym.
A proceder z Puszczą może być bardzo prosty. Pod pretekstem "walki z kornikiem" (nota bene bzdurnej bo to gradacji nie powstrzymuje i niszczy naturalny łańcuch odnowy) wycinane są szlachetne gatunki, na papierze sprzedawane są jako świerk ostatniej klasy (LP oficjalnie nic z tego nie mają, prawie po kosztach więc argument w stylu "przerobione na pińcet plus" lub "na biednych" odpada) a z przetwórni (lub kilku kolejnych) po kreatywnej księgowości sprzedawane jest już po rzeczywistej wartości. Marża dzielona pod stołem. I tak i na stodołę starcza i na opłacanie mocodawców by kryli tyłek- na wypadek, gdyby coś cudem poszło nie tak. Choć mało prawdopodobne, bo to głęboki układ mafijny zapewne. Mam nadzieję, że gdy w końcu wróci po paranoicznym partyjniactwie jakaś forma nadzoru społecznego nad państwowym aparatem przemocy, sądami, policją etc etc to dowiemy się prawdy.
Tak jak Trela, spec od hodowli koni, przez PiS opluty bez sądu i wyroku. Szejkom konie trenuje a opluwanie trwa dalej. I ustawianie przez słupy teatru pt. "aukcji koni" w Janowie Podlaskim, by lud się cieszył. Lud na poziomie narrcji pozostaje a nie rzeczywistości.
Drogi Romanie- w necie każdy może być każdym. Ale jeśli to co piszesz o sobie jest prawdą (ja nie wiem -bo PiS płaci anty-ekologicznym trollom za występy) to mimo doświadczenia życiowego popisujesz się po prostu naiwnością. Co wadą wielką jest dojrzałego człowieka i twojej indywidualnej refleksji to poddaję.
Btw, moim zdaniem Puszczą powinni zarządzać ekolodzy i biolodzy a nie ludzie ukierunkowani w technikach leśniczych ku "pozyskiwaniu drewna".
...dzięki za komplementy i opinie :)
Żeby móc mniej emocjonalnie, a bardziej racjonalnie rozmawiać,
trzeba się mocniej wgryźć w temat, a kto ma czas na to?
Gdzieś w meritum tej historii leży nieporozumienie.
Puszcza to termin potoczny. W moich rejonach mam Puszczę
Nadnotecką, Bory Tucholskie, a i innych puszcz dostatek.
„Puszcza” oznacza duży, zwarty kompleks leśny, o specyficznych
dla danego terenu walorach. Ta "moja" puszcza to rozległe
połacie borów sosnowych, w których prowadzi się normalną
gospodarkę leśną. W wypadku Puszczy Białowieskiej jest podobnie,
z tą różnicą, że w otulinie BPN (i innych PN)
występują ograniczenia i gospodarka leśna jest prowadzona bez
wymogu wypracowania zysku. W ten sposób, na tyle, na ile jest to
możliwe, chroni się PN. Sam PN jest też rodzajem kompromisu i
źródłem niemal nierozwiązywalnych problemów. Także na PN padają
kwaśne deszcze i do niego wkraczają przywleczone przez człowieka
gatunki zwierząt i roślin. Także PN dotyka ogólne obniżanie się
poziomu wód gruntowych w Polsce.
Ukończyłem technikum leśne a
potem studia w tym kierunku, może 20% materiału dotyczyło tematów
rentowności prowadzenia gospodarki leśnej, ekonomiki, technik
pozyskania itp. Cała reszta to naprawdę duży przekrój wiedzy, bo
wymusza to materia lasu. Gleboznawstwo, meteorologia, klimatologia,
ekologia, botanika, entomologia, fitopatologia, geodezja, ochrona
lasu i środowiska, inżynieria leśna itd. itd. Miałem wspaniałych,
rozumnych profesorów i wykładowców. Nauczyli mnie szanować i kochać las.
Zawsze będę miał dla nich respekt, szacunek i wdzięczność. Nie
mam powodu zakładać, że człowiek z pozycją prof. Szyszko jest
kimś diametralnie różnym od moich nauczycieli. Arku – 1/20
powierzchni Polski? Co masz na myśli?
http://natemat.pl/203029,jan-szyszko-posiadaczem-ziemi-wielkosci-malopolski-tak-wynika-z-jego-oswiadczenia-majatkowego
Potem okazało się, że to była pomyłka. Wcześniej tego nie doczytałem. Niemniej mamy do czynienia z majętnym profesorem, bo kupił ziemię za 110 mln zł.
Ale my tu o ministrze i LP, które nie tylko są państwowym molochem ale też tworem politycznie zaangażowanym w obronę kogoś, kto polskiej przyrodzie tyle już zaszkodził- wbrew głosowi naukowców, woli obywateli, prawu polskiemu i unijnemu.
LP odmówiły podania informacji dokąd wysyłane jest drewno z cięć białowieskich. "Tajemnica" - jak w państwie totalitarnym.
Trzykrotnie zwiększone plany wycinek.
Apartamenty urosną: https://www.wprost.pl/10069787
Obecne cięcia we wszystkich kompleksach leśnych, w okresie lęgowym- to w ramach statutowej "ochrony przyrody".
Skóra rysia w profesorskiej stodole też się pewnie wkrótce wyjaśni- jakakolwiek jest prawda, okaże się, że strzał był całkowicie legalny.
Plan masowego odstrzału dzików tym ciężarnych loch i mury na granicy - pod pretekstem "walki z pomorem świń", raj dla myśliwych. Na zarazę nie pomoże tak jak wyrąb dębów na kornika ani na poziom wód gruntowych.
Błyskawiczny sąd nad ekologami hamującymi wycinkę. Ochrona która pobiła reportera- bez zarzutów.
Hamowanie dostępu do Puszczy biologom- pod preteksem "bezpieczeństwa"
To są fakty.
A za leśników to mi wstyd. Miałam kiedyś dużo szacunku do zawodu, ale się wyleczyłam patrząc na to wszystko. Rzekomy romantyzm zawodu i ochrona przyrody to czysta kpina. Dać chłopu mundur, flintę, dowódcę i kawał lasu do cięcia to wszelkie atawizmy wypłyną. Mam nadzieję, że LP i "specjaliści leśnicy " od walki z kornikiem przez wycinkę wszystkich lasów dla lewego zysku odpłyną w siną dal wraz z obecnym rządem. Nagrabiliście sobie dość.
Ja nie znam osobiście ministra Szyszko, nie budzi on we mnie jakiejś specjalnej sympatii, ale takie kwiatki działają na jego korzyść. W każdym razie, spora część tych 100 milionów to miliony przed denominacją złotego i to mi wystarcza. Padną pewnie zarzuty, że to i tak dużo i że nakradł. Dlaczego więc poprzednia ekipa nie wsadziła go do więzienia? Wbijanie czytelnikowi do głowy przez 3/4 artu o mitycznych km2, stu milionach i ledwie wspomniana na końcu rzeczywistość. Tak to się robi i nikt się nie przyczepi, bo tam gdzie trzeba zastosowano tryb przypuszczający i znaki zapytania. Też tak umiem: Czy można powiedzieć, że minister Szyszko jest złodziejem? Z całą pewnością można.... tu wata....i na końcu - ten minister jest złodziejem czasu, jaki pozostał PB na przeżycie.
Jako rzekł podobno Churchill - kto chce mieć dobry apetyt, nie powinien wiedzieć, jak się robi politykę i parówki.
Polecam to, co zauważyłem ponad rok temu: Puszcza i modlitwa czyli mały koniec Europy.
Już wtedy wystąpiły ostre objawy.
"Chodzi tu o sytuację, w której podmiot, niezdolny by ujmować swoje pragnienie, mechanizmy obronne czy struktury fantazmatyczne w języku, ... w mowie skierowanej do Innego, zamienia je w gwałtowne działania, udręczając nimi innych i siebie."
Mówiąc prościej, chociaż pewnie nieściśle, ktoś -- pewna osoba, grupa, partia, rząd itd. -- usiłuje wydostać ze stanu niewiedzy, pomieszania, lęku, kłamstwa itp. poprzez gorączkowe działanie, poprzez urządzanie akcji. Rok temu było: wytnijmy Puszczę ratując ją przed kornikiem, potem było: zabijmy wszystkie dziki, bo roznoszą chorobę, teraz: zbudujmy od zera największy w świecie port lotniczy. Albo: wytępmy foki.
Przypomina się Gyubal Wahazar z dramatu Witkacego, wrzeszczący: "Rozstrzelać wszystkie stare baby w kwartale szesnastym!"
Temat długi, tu go ledwie napoczynam.
"Pod rozważną i mądrą opieką" jest przyroda w Polsce?
B. min. Szyszki?
Rządu, który chce przekopać resztki rzek?
Korporacji leśników, którzy nie chcą ostatniego kawałka puszczy karpackiej oddać na Turnicki Park Narodowy? I całej Puszczy Białowieskiej objąć ochroną?
Strzelaczy, którzy zachowują się jak najeźdźcy?
Plus afery z importem śmieci, paleniem wysypisk, wysuszaniem ziemi przez kopalnie. Plus klauzula zgody samorządów, która uniemożliwiła powoływanie nowych parków narodowych?
W Polsce przyroda istnieje tylko przez nieuwagę i przegapienie instytucji, które mają ją "chronić".
A patrząc od strony gospodarczej - to czym P. Wojtek pragnie zastąpić drewno?
Dopóki rządzący, ale i my wszyscy tu piszący i obecni, będziemy klęczeć przed bożkiem wzrostu gospodarczego - sytuacja będzie się pogarszać. Linię realnego, rozumnego oporu mogą stanowić tylko ludzie znajacy się chociaż trochę na rzeczy. Oni są w stanie dostrzec złożoność problemu i dają szansę na wypracowanie najkorzystniejszej decyzji. Ślepy opór dyletantów tylko szkodzi. Dla mnie, zaniechanie powstrzymania gradacji kornika w otulinie Puszczy Białowieskiej to katastrofa i polityczna i ekologiczna. Sztuczny, zachwiany ekosystem wpłynie na chronioną Puszczę w sposób ryzykowny i trudny do przewidzenia.
"Ochrona przyrody w Polsce stoi na wysokim poziomie." -- Zdaje się, że fakty mówią co innego.
Może w porównaniu z Maltą, gdzie (podobno, nie byłem, tylko czytam) wszyscy rąbią do przelatujących ptaków.
"znam historię niemieckiego dendrologa, który na widok istebniańskich świerków, zdjął z czcią kapelusz. Znam Kanadyjkę, która na widok polskich lasów - z d ę b i a ł a :)"Ja o tym, że pewien "profesor ze Szwecji" zdjął był czapkę na znak szacunku pod jednym ze świerków w Białowieży (nie w Istebnej), czytałem, jak bylem mały, czyli we wczesnych latach 1960-tych. Co dowodzi tylko upartej trwałości tego memu. (Podobnie jak memu o tym, że wielki mur chiński jako jedyny obiekt zbudowany przez ludzi widać z kosmosu. (Dla wyjaśnienia: to nieprawda.))
Co do Kanadyjek (kobiet z Kanady, nie łodzi), to pewna mieszkanka tamtego kraju, bawiąc kiedyś na moich warsztatach, nie kryła zdziwienia, że ja okolicę tamtych warsztatów nazywałem "anekumeną" (słowo to znaczy mniej więcej tyle, co przyroda). "Anekumena to jest w Yukon Teritory" -- wyjaśniła.
Cytuję:
Minister środowiska chce odstrzału zwierząt. "Żyjemy w czasach nadmiernej wrażliwości"Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23640178,lesnik-zapytal-o-uciazliwe-zwierzeta-kowalczyk-sa-sugestie.html
Podczas spotkania leśnik i radny powiatu mławskiego podziękował ministrowi za to, że ten zdjął okres ochronny polowań na dziki, ale zadał też pytania dotyczące odstrzału "innych zwierząt uciążliwych dla obywateli". Wśród nich wymieniał chronione bobry czy łosie, a także wilki, żubry i żurawie.- RDOS-ie mają sugestię, by chętnie wyrażać zgody na odstrzały zwierząt chronionych: żubrów, łosi, bobrów, niedługo może wilków - powiedział minister środowiska Henryk Kowalczyk pytany przez leśnika, co resort zrobi z "uciążliwymi dla obywateli zwierzętami".
Chyba już nikt nie ma wątpliwości, jaki sens ma to, co napisano w tej dyskusji wyżej:
"Korporacja o której mówisz Wojtku zrobiła tak wielką pracę na rzecz ochrony i pielęgnacji przyrody w Polsce, że banałem jest próba wymieniania czegokolwiek."Przyrodą w Polsce zarządzają ludzie (z ministrem na czele) którzy jej serdecznie nienawidzą.
...bo mamy zgubny nawyk natychmiastowej syntezy i wnioskowania. Robię za adwokata diabła, ponieważ uważam, że ewidentnie pomijany jest tu fakt skokowego wręcz wzrostu świadomości ekologicznej Polaków. Właściwa, kontynuowana od dziesiątek lat edukacja w tym kierunku zaowocowała tym, że każdy akt wandalizmu środowiskowego znajduje autentyczne, społeczne potępienie. Działające od ćwierćwiecza leśne ośrodki edukacji przyrodniczo-leśnej wykonują świetną pracę wśród dzieci i młodzieży. Te dzieci potrafią już dostrzec złożoność procesów w przyrodzie i czym jest szkodliwy wpływ człowieka na środowisko. Ja bronię tezy o lokalnym, polskim, prawidłowym podejściu do ochrony przyrody. Mamy w tym piękne tradycje. Nie tylko ja, ale każdy z tu dyskutujących, może rozejrzawszy się w swym najbliższym otoczeniu, dostrzec przejawy tego o czym piszę. Gdybym poprosił kogokolwiek, żeby wymienił nazwy rezerwatów ścisłych na najbliższym mu terenie, to w najlepszym wypadku bez googla wymieniłby kilka. Tymczasem w mojej okolicy (lubuskie) wszystko co cenniejsze przyrodniczo jest pod ochroną. Pojedyncze drzewa, drobne cuda natury, głazy narzutowe, siedliska rzadkich gatunków ptaków, płazów, gadów itd. – to wszystko jest skutecznie chronione. Z praw i działań nowszych - regulacje obszarów Natura 2000, parków krajobrazowych, obszarów chronionego krajobrazu – to wszystko działa, ale też powoduje zderzenia z potrzebami ludzi. Wtedy musi wkroczyć władza i rozstrzygnąć. Globalnie jest oczywiście bardzo źle, antropocen jest faktem, ale Polska nie jest wbrew padającym tu sugestiom, bananową republiką, gdzie pisowska władza tylko niszczy, hołdując własnej głupocie i nieświadomej nienawiści do natury. To przesada.
Puszcza była bezpieczna, póki stanowiła rezerwuar zwierzyny do królewskich polowań. W tamtych czasach zużycie drewna na potrzeby lokalnych mieszkańców nie naruszało samoodnawialnego bogactwa Puszczy. Chroniło ją też położenie – z dala od spławnych rzek i morza. Wycinka ruszyła dopiero w XVII w. wraz z rozwojem handlu i przemysłu. Nadszarpnęło ją mocno rozdawnictwo Carycy Katarzyny dla wojskowych, wówczas miało miejsce największe odlesienie wschodniej części Puszczy. Poddana pod rządy rosyjskich skorumpowanych urzędników oraz żydowskich handlarzy drewnem, niszczała na potęgę, póki car Aleksander I nie zarządził zakazu wycinki w celu ochrony żubra. Zakazu starczyło na 23 lata, potem wycinka ruszyła ponownie – początkowo na potrzeby Rosji, potem wolnej Polski.
W latach 20-tych XX wieku, szukając szybkiego źródła dochodów, ministerstwo finansów postanowiło wykorzystać bogactwa Puszczy. Zorganizowano lustrację Puszczy, plany cięć, z uwagą, że ciąć trzeba, bo do puszczy wdał się kornik. Zlekceważono pracę leśników z Komisji Ochrony Puszczy i oddano lasy na 10 lat w dzierżawę angielskiej firmie na podstawie umowy teoretycznie pozytywnej dla Polski i Puszczy . Firma oczywiście nie wywiązała się z umowy, cięła wszystko, jak popadło, nie realizując zasad ochrony zrębów ani ponownego zalesiania. Poza dewastacją Puszczy, projekt okazał się klapą finansową dla polskiej strony.
Żeby ciąć więcej, opracowano w latach 30-tych projekt melioracji terenów podmokłych, z których do tej pory nie było jak pozyskać surowca. W efekcie spadł poziom wód gruntowych, trzykrotnie zmalała powierzchnia lasów bagiennych i zachwiała się równowaga przyrodnicza. Przesuszenie ułatwiło rozwój szkodników, w tym kornika.
Odgórną ochronę Puszcza dostała jeszcze raz od hitlerowców – w 1941 r. uznano jej obszar za rządowy teren łowów i zakazano wycinki.
Polecam zainteresowanym "Sagę Puszczy Białowieskiej" prof. Simony Kossak, z niej pochodzą powyższe informacje.
Dla mnie osobiście Puszcza jest miejscem mocy,
świętym miejscem dla duchowych pogan i
świętym dla mnie prywatnie (czucie i wiara miły Panie Romanie). Biorąc pod uwagę, że w Polsce przybywa terenów
leśnych (jest co ciąć), proszę dla mnie zostawić kawał dzikiego lasu z
kornikami. Może być brzydki ;-)
Jeszcze na marginesie dyskusji - mój znajomy zajmuje
się organizacją nasadzeń lasów w Skandynawii. Opowiadał ostatnio, jak wygląda
cięcie lasów na dalekiej Północy. Żadnych zasad, żadnych ograniczeń, tnie się olbrzymie
obszary na raz, bez pozostawienia żadnych starych czy martwych drzew.
Niszczeniu ulega więc nie tylko las, ale cały biotop. Korporacyjni szaleńcy są nie tylko w Polsce
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.