zdjęcie Autora

13 marca 2011

Wojciech Jóźwiak

Serial: Auto-promo Taraki
Konferencja Neopogańska
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Zło jak dziura ◀ ► Księga Welesa znaleziona w Saragossie ►

Byłem na Neopogańskiej Konferencji w Krakowie - przedwczoraj i wczoraj, 12 i 11 marca 2011. Warto było. Kilkoro referentów przywiozło rzeczy naprawdę ciekawe.

Byłem na Neopogańskiej Konferencji w Krakowie – przedwczoraj i wczoraj, 12 i 11 marca 2011. Warto było. Kilkoro referentów przywiozło rzeczy naprawdę ciekawe.

Adam Kolozsi z Kolegium Króla Zygmunta w Budapeszcie opowiadał o węgierskim rodzimym odnowionym szamanizmie; okazuje się, że u „bratanków” rodzima wiara i neo-szamanizm są z konieczności jednym, ponieważ wszelkie rekonstrukcje dawnych etnicznych wierzeń Madziarów pociągają szamanizm, gdyż Węgrzy zanim dali się ochrzcić mieli swoich szamanów, którzy po ichniemu nazywali się táltos – i należeli do najlepszej syberyjskiej tradycji! Kolozsi wspomniał też, że granica między wegierską akademicką etnograficzną szamanologią (wspaniale rozwiniętą) a neoszamańskimi praktykami jest cienka, skoro sam tamtejszy „papież” badań nad azjatyckim szamanizmem, prof. Mihály Hoppál prowadził szamańskie warsztaty. Warto byłoby i nam, w Polsce, sięgnąć do tego niedalekiego przecież źródła.

Boris Knorre z Moskwy odwiedzał Maryjczyków – okazuje się, że ten maleńki naród znad Wołgi skupia się nie tylko w swojej republice Mari El, ale jest rozsiany po sąsiednich regionach, aż do Uralu. Dlaczego są tak interesujący? Bo to jest największa grupa narodowa w (szeroko rozumianej...) Europie, która zachowała własną, etniczną prastarą – czyli pogańską – religię. Dowiedziałem się o tym dopiero kilka lat temu, widać więc, jak rzecz jest zapoznana, z jedynej chyba dotąd publikacji po polsku o etnicznej maryjskiej religii; mam na myśli artykuł „Dzieci Boga Kugu Jumo” Wojciecha Góreckiego (raczej znanego jako specjalista od Kaukazu). Maryjczycy, z grupy Finów Nadwołżańskich, przez ostatnie tysiąclecie należeli do bezpośrednich sąsiadów Słowian od wschodu, w odróżnieniu od innych plemion nie ulegli jednak slawizacji (rusyfikacji), a wraz z językiem zachowali swoją narodową religię, którą słowiańscy rekonstrukcjoniści powinni pilnie wziąć pod uwage i za wzór, bo zbieżności z etnoreligią Słowian muszą u nich być. Religia Mari przeżywa teraz zarówno burzliwe odrodzenie jak i burzliwe przemiany. Nacechowana konkurencją koegzystencja ze spotężniałym w po-komunistycznej Rosji prawosławiem skłoniła maryjskich rodzimowierców do podobnej (jak u chrześcijan) centralizacji kultu, z Naczelnym Żercą na czele – jest nim obecnie Aleksandr Tanygin, na zdjęciu w odnośniku w środku. Ale w reakcji na centralizację, pojawiły się grupy niezrzeszone, opozycyjne i samorządne, chyba najciekawsze... Najbardziej radykalni są jakoby maryjscy rodzimowiercy z Baszkirii. Knorre mówił też o dorabianiu sobie przez maryjskich rodzimowierców „teologii” inspirowanej nie dość że New Age’em i teozofią, ale wprost SF. Od UFO pochodzą, tak wierzą...

W ogóle Rosja, zwłaszcza jej „plecowa” strona, zawołżańsko-syberyjska, jest istnym kotłem czarownic, gdzie miesza się wszystko ze wszystkim. O dwóch nowych i dynamicznie rozwijających się dziwnych kultach opowiadała Rasa Pranskevičiute, Litwinka badająca etno- i socjologicznie rosyjskie mniejszości religijne i (chyba...) psychiczne. Tytuł jej referatu brzmiał: „The ‘Coming Back to Nature’ Philosophy in the Vissarion and the Anastasia Movements”. Otóż Wissarioniści są to zwolennicy tamtejszego guru, który odkrył, że jest inkarnacją Jezusa Chrystusa i tysiąc czy więcej swoich wiernych zebrał w komunie pod Krasnojarskiem u stóp Sajanów (gdzie obok w najlepsze żyją tradycyjni chakascy i tuwińscy szamani najczystszej krwi...) A znowu Atastazjaści to entuzjaści niejakiej Anastazji, istoty – bo nie ma zgody, czy ludzkiej – żyjącej „gdzieś w Syberii” i stamtąd przekazującej swoje przekazy dzwoniącą klawiaturą Władimira Megre. Całkiem tak jak kiedyś Don Juan Matus objawił się przez Castanedę. Książki Megrego są masowo wydawane i u nas; czy już zawiązały się w Polsce tamtejsze „kręgi miłości”, jeszcze nie słyszałem. Będę miał problem, czy ogłaszać ich warsztaty w Tarace... Że też nie brak naiwnych, nabierających się na kolejną hucpę.

Wszystkich referatów nie streszczę, poczekajmy aż Organizatorzy opublikują je na swojej stronie.

Mam też parę luźniejszych refleksji. Ponieważ konferencja była po angielsku, testowałem swoją znajomość tego języka. Najlepiej rozumiało mi się „średniaków”, to znaczy osoby, które angielskim władały ani za dobrze, ani za źle i mówiły solidnym angielskim kontynentalno-europejskim. Z Polski, Węgier, Czech, Finlandii – bez różnicy. Kłopot miałem z Nativami: pewnego Amerykanina nie zrozumiałem w ogóle, zero, ani jednego zdania, nie wiem o czym mówił. Twardym orzechem dla mojego ucha była też pewna Polka, mówiąca po angielsku perfekcyjnie (na ile potrafię ocenić), do tego stopnia, że aż włączała charakterystyczne dla Wysp mlaski (glottal-stop’y i inne) – które Brytyjczykom pozwalają niemylnie i natychmiast odróżnić swoich od obcych, zaś obcym robią coś takiego, że ich percepcja wariuje i np. ja gdy słyszę angielski z mlaskami, przestaję chwytać. Jednak nie ma to jak angielszczyzna środkowoeuropejska...

Konferencja była naukowa. Naukowcy muszą mieć dobrze zdefiniowany swój przedmiot, więc i nikt nie wdawał się w roztrząsanie, na ile wzmiankowane ruchy i grupy są faktycznie religiami. Jeśli ktoś twierdzi, że w coś wierzy, to naukowiec temu świadkujący musi to przyjąć za dobrą monetę. A to byłby dobry temat do rozważań: która z tych religii jest prawdziwą religią, uprawomocnioną przez faktyczny kontakt z Bogami? Która jest więc żyjąca, mająca duszę, a która jest tylko pozorem, frankensztajnem i chodzącym zombi? Mogliby się prorocy, szamani, guru i papieże wyzwać na czellendż... czyja wiara ma duszę? A kto tego nie udowodni, ściąga szaty, przeprasza wiernych, że ich okłamał, i znika z oczu. I z telewizorów. Pusto by się w Polsce zrobiło, oj pusto.

I jeszcze jedną refleksje mam, że tak jak religioznawcy znaleźli sposób i kanał, żeby zjeżdżać się i referować o poganach i szamanach, których podglądali, to również i my, praktycy, powinniśmy się w końcu zebrać i skrzyknąć na jakiś międzynarodowy zjazd, niechby był na początek tylko środkowo-i-wschodnio-europejski.



_og_neopagan.jpg

neopokrakow_01.jpg Adam Kolozsi...

neopokrakow_01.jpg Na pierwszym planie od lewej: Boris Knorre, Rasa Pranskevičiute i Pierwszy Neopoganolog Rzeczypospolitej dr Piotr Wiench.

neopokrakow_01.jpg
Wasz Wysłannik (z lewej) i Agnieszka Gajda opowiada o romantycznych korzeniach polskiego neopogaństwa.

neopokrakow_04.jpg
I na koniec największa zagadka. Już po powrocie, na zdjęciu wykonanym przez p. Krzysztofa Witulskiego (serdeczne dzięki za zdjęcia!) znalazłem wyeksponowaną na towarzyszącej wystawie książkę Jacka Stanisława Greczyszyna pt. "Tarot Słowiański. Wierzenia naszych starożytnych w świetle tarota". Kiedy, gdzie wydana? - jeszcze nie wiem. Ale szukam...

◀ Zło jak dziura ◀ ► Księga Welesa znaleziona w Saragossie ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)