17 stycznia 2016
Małgorzata Ziółkowska
Serial: Nieustający proces
Konieczność oczyszczenia mojego życia
Czy nadejdzie Paruzja?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Czy da się rozplątać uwikłanie systemowe? ◀ ► Brzydkie kaczątko czy kopciuszek a może coś innego? ►
Mój dzisiejszy sen wskazuje wyraźnie, że życiowa sytuacja wymaga oczyszczenia. Brat kombinował coś przy pralce. Twierdził, iż potrafi ją uruchomić.
Mój dzisiejszy sen wskazuje wyraźnie, że życiowa sytuacja wymaga oczyszczenia. Brat kombinował coś przy pralce. Twierdził, iż potrafi ją uruchomić. Mówił, że wie co zrobić, bo w domu ma podobny model. Biegał i wsypywał niebieskie kuleczki. Jeszcze trzeba było coś dołożyć. Obserwowałam to wszystko ze zdziwieniem.
Tak patrzę na tą wizję i doprawdy nie wskazuję na jakąś moją ciężką dolegliwość. A tu od paru miesięcy wciąż jestem chora. Można by powiedzieć nawet od wielu lat. Śmierć taty i wcześniejsza troska o niego może tłumaczyć wiele, ale dlaczego od tygodnia wyję z bólu jakbym miała jakąś ciężką chorobę. Lekarka odgniotła mnie z wszystkich stron. Zrobiłam badania. Ból nie był usytuowany w jednym miejscu. Ale tydzień temu się umiejscowił. Gdzie? W miejscu mojej szramy po operacji wyrostka, którą miałam w dzieciństwie. Zaczęło się jakieś 20 lat temu. Wiem, przy jakiej okazji, ale o tym może innym razem. Te straszliwe bóle nawiedzają mnie co jakiś czas i niewiele wykryto. No w każdym razie nic usprawiedliwiającego takie wicie się. Wczoraj poradzono mi kilkakrotnie abym udała się do szpitala. Nie zrobiłam tego. Wiem, że cierpię na tą samą dolegliwość co ojciec. Syndrom białego fartucha. Jak widzę lekarza, jest mi zaraz gorzej, a szpital to coś najgorszego. Przypominam, że mój ojciec zmarł w szpitalu niecałe dwa miesiące temu. Kazano mu zostać na badania (miały być zrobione tego samego dnia) i dostał zawału z nerwów trzeciego dnia pobytu.
A co takiego wydarzyło się tydzień temu u mnie? Znajoma trafiła do szpitala i biegałam po budynku, usiłując jej pomóc. W piątek kiedy dolegliwości się nasiliły, byłam ją odwiedzić.
Co jeszcze wydarzyło się tydzień temu? Koleżanka zaproponowała mi wspólny wyjazd w góry. Myślałam, że odreaguję stresy (choć podejrzenia miałam). Przed wyjazdem śniła mi się jakaś twarz. W połowie była zdeformowana. Pomyślałam, chyba jakiś kłopot będzie. Pozornie wszystko było w porządku i nawet bardzo sympatycznie. Niestety znajoma wyraźnie przemęczona swoim trybem życia co rusz wylewała na mnie swoje frustracje. Ja jak zwykle widziałam całość problemu. Doskonale wyczuwałam, że jeśli nie zmieni czegoś w sposobie życia i myślenia z całą pewnością nabawi się ciężkich dolegliwości. Co ja poradzę, że widzę jak na dłoni całość problemu. Również własnego.
To taki typ inteligencji jaką mają psychologowie , którzy zaradnością życiową niekoniecznie grzeszą.
Dlatego prawie przestałam widywać się ze znajomymi, bo co rusz wylewali na mnie pomyje swoich często na własne życzenie powstałych trosk. Znajomi, którzy na co dzień doskonale sobie radzą i za żadne skarby do terapeuty iść nie chcą. Nie chcą również się rozwijać. Wspomniana koleżanka, gdy zaczęłyśmy spacery, siły miała dużo więcej niż ja.
W moich sprawach znajomi nieczęsto chcą mi pomagać. Pewna koleżanka chciała zakładać towarzystwo wzajemnego wsparcia kobiet. Gdy jednak zmarła mi mama i załamało się moje życie, błyskawicznie wymyśliła własny problem, który miał przyćmić mój. Otóż jako szacowna żona i matka zakochała się. Nie muszę dodawać, że nie w mężu. Staram się być tolerancyjna, ale ciągłe wykrzywianie mojego kręgosłupa moralnego jej wymysłami doprowadzało mnie do ciężkiej choroby. Wg mnie jeśli coś komuś w życiu nie wyszło, to należy związek rozwiązać. Jeśli jednak wciąż śpi się w jednym łóżku, to nie rozumiem o co chodzi. Ja bym w pierwszej kolejności ze wspólnego łoża zrezygnowała. No nie pojmuję ludzi. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak kobiet.
Niby nie pojmuję, ale czuję, że brak rezygnacji z wyprowadzki daje spory komfort. Lepszy przecież znany wróg. Tak naprawdę człowiek nie czuje się samotny.
W sylwestra zadzwonił kolega, żonaty (z problemami). Wyraźnie szukał ofiary. Chciał rozpatrywać moją sytuację spadkową. Stwierdziłam, że w tej kwestii raczej prawnik mi się przyda. Na szczęście spieszyłam się do filharmonii, jak to mam w zwyczaju ostatnio. Rzeczony kolega zna się na samochodach. W sprawach mojego sypiącego się pojazdu nie ma ochoty mi jednak pomagać. Lubi pofilozofować i walnąć swoim brudami. Tak, tak, jest w depresji. Ale proponuję udać się na terapię.
Moje kontakty ze znajomymi nie mogą być relacjami terapeutycznymi, jestem na to zbyt delikatna. Ktoś stwierdził, że siłę do życia czerpię ze spotkań towarzyskich. Jakich spotkań towarzyskich? Spotkań ze ślepymi ludźmi, którzy nie mają ochoty na refleksję nad sobą? Nie mają ochoty wesprzeć samotnej kobiety i pozbawieni są empatii.
Moja przyjaciółka 21 miesięcy temu przeprowadziła się do nowego mieszkania. Do tej pory tak na serio nie zaprosiła mnie do niego. Nie widziałam jej nowego lokum. Nie widziałyśmy się przez chyba 20 miesięcy, choć mieszkamy w tym samym mieście. Kiedy zaproponowałam wspólne wyjście do opery (wraz z jej mężem, jeśli chce), błyskawicznie wymyśliła jeszcze dwie pary, których prawie nie znam, a na jedną z kobiet mam uczulenie. Bilety im załatwiłam, a sobie na inny dzień. Nie zapytała mnie, czy mam ochotę na tak stadny wypad.
Mogłabym powiedzieć, jak pewien ksiądz po swoim przydługim i nudnym (30 minut) kazaniu, mówiło by się jeszcze… Ale poprzestanę dzisiaj na tych przykładach egocentryzmu moich znajomych. Chciałabym poprzestać na zawsze, bo mam nadzieję, że zostałam obdarzona dużo większą liczbą talentów i darów przez stwórcę. Niestety w takiej atmosferze rozwijać ich nie mogę.
Udowodniono, że stres, a na dodatek stres przewlekły, jest przyczyną większości chorób.
Wiem, że nie mieszczę się w powszechnym schemacie życia. Nie znaczy to jednak, że inni mają mnie zatruć swoim schematycznym i toksycznym patrzeniem na świat i ludzi.
Niedawno śniła mi się pewna moja koleżanka. Jej towarzyszka była na golasa, cała obsypana złotym pyłkiem. Z czym kojarzy mi się koleżanka? Między innymi, gdy opowiadała o swoich abstrakcyjnych dla mnie problemach, a ja stwierdziłam, że zmarł mi ojciec, odpowiedziała: musisz z tym poradzić sobie sama. A i owszem, jestem tego świadoma! Chciałabym jednak, by to stwierdzenie stało się kultowe w moich ustach wobec krewnych i znajomych, którzy opowiadają jakieś bzdety, waląc je na moją głowę w depresji.
Wczoraj weszłam do apteki i złapałam ulotkę. Ból - możliwy objaw depresji!
To chyba właśnie mój przypadek!
Miałam więcej snów wskazujących na konieczność zajęcia się samą sobą. Moja koleżanka mająca doktorat miała jak najszybciej wyprowadzić się od matki, która zamartwia się wszystkimi. Innym razem miałam wizję FB, a głos w tle stwierdził: kto nie ćwiczy kundalini jogi, ten traci mięśnie! (nie byłam na zajęciach od tygodnia)
No tak, przecież przed pierwszymi zajęciami w wizji ludzie wyciągali z mojej torebki banknoty, a ja stałam z boku i wkładałam je odbierając jednemu po drugim moje pieniądze.
Ktoś mi powiedział, że gdy się ma haszimoto, to tak jakby się skóry nie miało i wszystko brało na siebie. Z tego czy innego powodu mam tendencję do brania problemów całego świata na siebie. To też takie przyuczenie rodzinne. Najsłabszy i najwrażliwszy ma być kozłem ofiarnym. No i jeszcze tato mnie uczył, że mam zbawiać świat. Jeśli tego naprawdę chciał, to mógł mnie do funkcji zbawiciela odpowiednio przygotować psychicznie i nie tylko.
Także wszem i wobec oświadczam, że z funkcji zbawiciela uroczyście rezygnuję w trosce o własne zdrowie i życie. Już kiedyś tak sobie myślałam, że cierpienie Chrystusa od jego pojmania w ogrodzie oliwnym do śmierci na krzyżu było stosunkowo krótkie w porównaniu z milionami katolickich męczenników z dobrym sercem. Połączenie umysłu i serca to prawdziwe wyzwanie dla nowego człowieka, który ma zasiedlić ziemię. Tak, to ta nowa Paruzja. Człowiek obdarzony zdolnością słuchania wewnętrznego głosu. Boga, który jest w nas. Jezus przecież mówił, że jest Synem Bożym, a nie Bogiem.
Również dziećmi Boga jesteśmy my wszyscy. Tradycyjne wypaczone religie tracą sens.
Pamiętnego dla mnie 24 marca po projekcji filmu” W poszukiwaniu Świętego Grala" J. Prokopiuk powiedział jeszcze coś… „Katolicy są pewnego rodzaju męczennikami 21 wieku”…
https://www.youtube.com/watch?v=-6FfTxwTX34
◀ Czy da się rozplątać uwikłanie systemowe? ◀ ► Brzydkie kaczątko czy kopciuszek a może coś innego? ►
Komentarze
Natomiast niewykluczone, że Małgosia pozwoliła sobie kiedyś "wejść na głowę", co przyzwyczaiło znajomych, którzy teraz nie rozumieją, że ona nie chce już występować w tej roli.
http://www.recallhealing.pl/o-metodzie/czym-jest-recall-healing-2/
Jeśli Pani będzie zainteresowana, to mogę polecić osobę, która jest instruktorem tej metody. Uświadomienie sobie takiego konfliktu powoduje uzdrowienie.
tutaj jeszcze o metodzie; http://zwierciadlo.pl/psychologia/uzdrawianie-metoda-recall-healing-%E2%80%93-wywiad-z-dr-gilbertem-renaud
Osoba, o której wyżej wspomniałam ,uczyła się bezpośrednio od Kanadyjczyków.
z zyczeniami "nowego" wgladu...Beata M. Kwiecinska
B.
Nic nie dzieje się przypadkiem. Skoro jeśli być może jesteś gąbką, to może oni czują, że powinni coś tam Ci się pożalić. Może nie mają złych intencji?
Gdzieś czytałem, że nerwobóle pojawiają się, jak ktoś odczuwa za mocno solidarność z cierpiącym, jakby chciał przejąć na siebie cudzy ból.
I dalej wygląda to tak, że skoro Ty przejmujesz na siebie cudzy ból, to oczekujesz, że inni też powinni. A oni nic z tych rzeczy, nie chcą się solidaryzować w bólu, znikają. Stąd poczucie niewdzięczności. Ja przykładowo jestem kiepski we współodczuwaniu. Jednym uchem wpada, drugim wypada, aż wstyd. Chętnie zastanowię się, co może być przyczyną, ale raczej długo we mnie nie pozostaje z cudzych problemów. Są cudze. Moje są moje, cudze są cudze. Mam wrażenie, że u Ciebie jest bardzo duża toksyczna wymiana z innymi. Ale przecież można tylko wysłuchać, potrzymać za rękę. nie trzeba się odnosić, rozwiązywać, wystarczy dać innemu się wygadać.
W przeciwnym razie bez pralki ani rusz.
Arku , masz dużo racji. To się nazywa brak asertywności. Dlatego kundalinii joga mnie chroni. Tracę poczucie swoich zawodowych kompetencji. Myślę sobie, że włąściwie wszystkie drogi pójścia włąsną drogą nie udają się. Zastanawiam się czy nadal jedyną drogą jest ucieczka w jakąś podróż? Czy ludzie z natury empatyczni nie mają szans?
W tym, co napisałaś, jest wiele złości na te osoby, które Cię obarczają swoimi problemami. Jednocześnie sama coś takiego musisz robić, co zachęca te osoby do otwierania się przed Tobą i obarczania Cię nimi.Trzeba szanować swoje uczucia i emocje, a nie upychać je gdzieś głęboko. Wtedy, taka osoba wyczuwałaby już na wstępie, że nie życzysz sobie tego. Tak, jak to opisałaś, to ustawiasz się w roli ofiary wykorzystywanej przez otoczenie.,a to nie jest zdrowa rola.
Nie zgadzam się z tym ,że empatia jest niezdrowa.
Empatia jest fundamentalną umiejętnością obcowania z ludźmi. Empatia musi się opierać na samoświadomości ;czyli świadomości swoich uczuć, emocji i potrzeb.
Empatia dość powszechnie jest mylona ze współczuciem. Współczucie zawiera pewien element litości, a empatia nie. Empatia to bardziej umiejętność odczytywania emocji innych i umiejętność utożsamienia się z nimi. Bardzo dobrze jest opisana w przywołanym powyżej artykule.Brak empatii , to kalectwo emocjonalne, występuje u psychopatycznych przestępców, gwałcicieli, pedofilów. Empatia kształtuje się już we wczesnym dzieciństwie na skutek dobrego dostrojenia matki do dziecka.
Najpierw musimy rozpoznawać własne potrzeby, by starać się je zaspokajać, lub prosić o ich zaspokojenie innych. W przeciwnym wypadku będziemy innych obwiniać za ich niezaspokojenie.Te nasze potrzeby są różne, często stoją w sprzeczności z sobą. Chcielibyśmy np. mieć dużo pieniędzy, ale jednocześnie nie chcemy uchodzić za dorobkiewicza .
Chcielibyśmy, by inni nas kochali, a jednocześnie mamy silną potrzebę kontrolowania ich i dominowania.itp. itd.
Gdy nie jesteśmy świadomi swoich potrzeb i ich hierarchii dokonujemy wtedy przypadkowych wyborów,a nie wyborów świadomych.
Myślę,że Twój stan zapalny jest wyrazem takiego nieświadomego konfliktu emocjonalnego, który przeżywasz. Jaki to konflikt tego nie wiem, ale ciało zawsze przemawia do nas symbolicznie.
Rotari- właśnie to jest dużym moim problemem. Przez lata nie skupiałam się na problemach własnych ale cudzych. nie wiedziałam co mam zjeść, ale dbałam by tato jadł. Wysłuchiwałam ludzi . To chyba grzech pierworodny rodziców, którzy nie zauważając wraćlwości dziecka nie uczą go asertywności i stawiania siebie na pierwszym miejscu. No ale dla rodziców jest to wygodne , bo sami swoje problemy przerzucają na malucha. No i tak mu zostaje jeśli coś z tym nie zrobi. ja dużo zrobiłam dlatego pozostaje oczyszczenie i wyleczenie.
Przed taką osobą musimy się bronić i unikać jej jeśli to możliwe. Ważne też jest by rozpoznać swoje emocje i potrzeby stojące za tym, że pozwalamy się tej osobie tak traktować.Co nam np. każe zapraszać gości, za którymi nie przepadamy, albo wręcz ich nie lubimy? Niektórzy tak robią.
Nie wiem; jakie masz kwalifikacje do takiej pracy ? Aby wykonywać zawód psychoterapeuty, oprócz studiów psychologicznych, lub innych humanistycznych, potrzebne są dodatkowe, 4-5 letnie, studia psychoterapeutyczne wraz ze stażem + odbycie własnej psychoterapii.
Piszesz ponadto, że nie jesteś asertywna, że z tym masz kłopot. Jeśli tak jest w istocie, to nie bardzo sobie wyobrażam; jak możesz prowadzić terapię kogoś, lub coaching ?Czy sama odbyłaś swoją terapię? To ważne , bo w przeciwnym wypadku istnieje niebezpieczeństwo ,że swoje problemy możesz przypisywać innym. Może ta Twoja zniekształcona twarz ze snu dotyczy Twojego obrazu siebie?
Podzielam poglądy osób, które wyżej się wypowiadały, że w tym co napisałaś przebija Twoje poczucie wyższości i "lepszości", że się tak wyrażę.Stawiasz sprawę tak: inni są beznadziejni, sami sobie stwarzają problemy , kierują się emocjami zamiast myśleć racjonalnie i logicznie jak Ty. Brak im empatii i na dodatek obarczają Ciebie swoimi problemami, które najpierw sami spowodowali.Ty za to charakteryzujesz siebie jako osobę nadmiernie empatyczną, która ciągle cierpi z tego powodu, bo bierze grzechy całego świata na siebie. Od innych spotyka Cię sama niewdzięczność.W tym, co napisałaś o innych, nie widać empatii. Widać surową ocenę ich zachowania,a to nie ma nic wspólnego z empatią.Nie dostrzegasz też własnego udziału w tym ,że Twoi znajomi tak bardzo Cię obciążają swoimi problemami. Nie wiem jak to robisz, ale oni muszą czuć jakieś Twoje przyzwolenie na to. Być może jakoś reklamujesz wśród nich swoje umiejętności i talenty, tak jak tutaj? Nie twierdzę,że tak jest, ale to jedna z możliwości. Może starasz się sprawiać wrażenie osoby bardzo empatycznej?
Jeszcze jedna uwaga. Wszyscy w swoim zachowaniu kierujemy się emocjami, chociaż nam się często wydaje, że postępujemy racjonalnie.To emocje decydują o naszych zachowaniach, a nie racjonalny umysł. To nasze doświadczenia, nastawienia, nastroje ,potrzeby,przekonania i wyznawane wartości, emocje i uczucia itd. wpływają na to, że postrzegamy świat tak, a nie inaczej i tak, a nie inaczej na niego reagujemy. To są nasze filtry przez które postrzegamy świat i innych ludzi.Umysł racjonalny ma owszem pierwszorzędne zastosowanie w naukach i zagadnieniach ścisłych , technicznych. W stosunkach interpersonalnych o wszystkim decydują przyczyny wyżej wymienione. Trudno więc mówić o w pełni obiektywnej racji kogokolwiek.W stosunkach interpresonalnych te racje zawsze są w mniejszym lub większym stopniu subiektywne.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.