02 stycznia 2018
Wojciech Jóźwiak
Serial: Auto-promo Taraki 5
Miejsce dla analogizmu
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Pomoc, wskazówki i zachęty dla autorów publikujących w Tarace ◀ ► Czy fizyka kwantowa świat zaczaruje? ►
Ontologia analogistyczna jest u nas (w naszej cywilizacji) pozostałością dawniejszej historycznej fazy. Jest zabytkiem. Zastanawiam się, jakie jest jej miejsce w dzisiejszym świecie. Takie pozostałości mają (miewają) status chronionych zabytków, jak egipskie piramidy lub Kanał Augustowski, albo złoszczą jako kłopotliwy przejaw zacofania, jak kasty w Indiach lub wytwarzanie smogu w Polsce. Jest trzeci wariant, kiedy zabytek, chociaż z innej epoki, wpasowuje się w tkankę nowoczesności. Jak na tle innych zabytków wyglądają przykłady ontologii analogistycznej? Zanim zajmiemy się rozwiniętymi i masywnymi analogizmami, jak astrologia, znajdźmy egzemplarze drobniejsze, być może po nich lepiej widać problem.
Słowa. Nauka, w tym przypadku językoznawstwo, orzeka i zakłada, że znaczenie (czy użycie) słów nie ma związku z ich dźwiękowym kształtem. Co zresztą widać, bo kat, kit, kot i kąt niczego wspólnego nie znaczą. Podobnie read (czytać) i reed (trzcina) i mnóstwo innego fonetycznego śmiecia w dowolnych językach. Ale tam, gdzie dominująca, naukowa ontologia naturalizmu „odrzuca kamienie”, wchodzi poezja, która z tamtych odrzuconych czyni kamienie węgielne [Ps. 118, 22]. Ale żeby nie grzeszyć przeciw naturalistycznej ontologii, nie należy analogistycznej poezji za wiele pozwalać. Nie wolno pozwolić jej się rozpędzać, rozbrykać, bo to na gruncie naturalizmu niebezpiecznie przesuwa tak myślącego ku urwisku przesądu lub (nawet) obłędu. Dlaczego tak jest, jaki mechanizm to sprawił, że gołąb po polsku i columba po łacinie mają grecki fonetyczny i etymologiczny odpowiednik w kolymbos, który nie jest gołębiem, a nurem, który zanurza się w głębi? A po angielsku dove znaczy gołąb – i jednocześnie: nurkować? Nie zapominając, że pierwszy przekroczyciel głębi-otchłani Atlantyku nazywał się Krzysztof Kolumb, Cristoforo Colombo, a więc „gołąb”? Analogista te zbieżności czyli analogie zobaczy, ale naturalista uzna za zaledwie przypadki, czyli rzeczy bez znaczenia, może ciekawe, ale nie warte tego, żeby im zanadto się przyglądać. Za osinowy kołek posłuży zauważenie, że nadmiar analogizmu w myśleniu bywa objawem schizofrenii.
Philippe Descola znalazł dla zabytków analogizmu jedno miejsce: służą jako „środek do redukcji niepewności” – bo tak działa np. wizyta u wróżki lub u psychoanalityka. Tu mamy drugie miejsce i zastosowanie: jest nim poezja, którą jeśli rozumieć szeroko, obejmie całą sztukę. Analogizm, czy analogistyczny odbiór świata, wydaje się też być czynnością przed-naukową, która poprzedza naukowy, więc naturalistyczny ogląd; jest dla niego surowcem. Jeśli wierzyć Gardnerowi i jego wielorakim inteligencjom, to mamy, dany od natury i ewolucji osobny narząd inteligencji do rozpoznawania analogii i postrzegania ich kompleksów; Gardner, co dziwniejsze, nazwał tę inteligencję „naturalistyczną”. Jest to, wyjaśniam, ten „zmysł”, który pozwala np. zidentyfikować gatunek ptaka po ruchu skrzydeł albo nawet po ruchu skrzydeł na cieniu ptaka.
Zanim zdecydujemy wstydzić się analogizmu, zobaczmy, jak on działa. Idzie też przez jego „ciało” linia, która oddziela to, co wstydliwe (bo infantylne lub obłędne) od tego, czego wstydzić się nie trzeba. Może tę linię można przesuwać, może ktoś dawniej już ją przesuwał.
◀ Pomoc, wskazówki i zachęty dla autorów publikujących w Tarace ◀ ► Czy fizyka kwantowa świat zaczaruje? ►
Komentarze
Mam też problem ze zlokalizowaniem holizmu, zgodnie z którym świat zbudowany jest holarchicznie, tj. z holonów. Mniejsze holony (części-całości) tworzą większe holony, które są również całościami i jednocześnie częściami większego holonu itd. W zależności od stopnia złożoności holonu mamy do czynienia z inną jakością. Oczywiście im większa złożoność holonu danego poziomu (tzn. większa ilość poziomów) tym większa jego jakość wewnętrzna. Najbardziej skomplikowane holony zawierają zawsze również te mniej złożone. To chyba umożliwia tworzenie pewnych analogii, bo nawet najbardziej skomplikowane organizmy (jednostkowe: człowiek; fizyczne: galaktyki czy może wręcz wszechświaty; społeczne - system globalny państw na planecie, składają się z mniejszych holonów, które wciąż są "czynne" i są integralną częścią tych większych i na nie oddziałują). Czy to analogizm, czy post-analogizm, czy jest bardziej nowoczesny od naturalizmu , bo od naturalistycznego atomizmu na pewno?
B. Carlo Rovelli, współtwórca i naczelny głosiciel pętlowej kwantowej grawitacji, bardzo powołuje się na Demokryta, uważając go za pierwszego nowoczesnego myśliciela na temat przyrody i ubolewa, że Platona i Arystotelesa przechowano, a Demokryt zaginął, tzn. jego pisma i nauki.
C. Holonów jakoś nie lubię. Pewnie z powodu podobieństwa do galonów i balonów wyświetlają mi się jako jakieś baniasto-jelitowe pojemniki na cokolwiek przy pomocy których możemy swobodnie być robieni w balona.
Ad. B Ja mam wrażenie, że te ontologie to zataczają jakieś koła (oczywiście nie wracając do tego samego punktu, bo to się rozwija wraz z rozwojem badań).
Ad. C. Na skojarzenia nic nie poradzimy, ja mam złe skojarzenia z redukcjonizmem, jakby niektórych naukowców zredukowano o głowy, pachnie mi on jakimś poznawczym autyzmem.
"aby każdą rzecz wyrzec rzeczywiściej niż rzeczywistość,
aby wyrzeczona do końca, urzeczona do ostateczności, cały świat
obchodziła jak swoje narzeczeństwo."
Z. Bieńkowski
W każdym razie w tej jej części, która chroni niepowtarzalność świata i każdej rzeczy. Jedyność, czyli nieredukowalność do wyjaśnień naturalistycznych.
Józef Czechowicz, ŚWIERSZCZE
paście się paście w chrzęście połonin
włóczęgi świerszcze śpiewacze
chmura za chmurą górą za górą
za górą goni
zwiastuje rzeczy podwójny urok
tak nie inaczej
deszcz w seledynach drobno zacina
po niedalekim stoku
szopa zwalona zgniłe ma krokwie
o słońce z malin oświeć ją okwieć
łuną dwoistych uroków
z tamtego deszczu jeszcze w potoku
pianą przepływa sam szum
a cieniów szprychy za drzewami
wieczór nierychły
wiozą tu po ziół zamszu
maleństwa świerszcze chwila upalna
upalna ale jak ciało
wieźcie ją w śpiewie po gniewnym niebie
pieśń kto wie może czasem uwalnia
jedyność a tej tak mało
Btw., kontynuując analogizm. W songu "Z archiwum polskiego jazzu" Kazik Staszewski śpiewał:
"... potrzebna jest wiedza nie byle jaka
Kiedy Mozart napisał "Wesele Figara", a Mahler "Wygnanie Praptaka" "
--- Do tej pory nie mogę dojść, który utwór Mahlera Kult-Staszewski tak nazwał.
Może wiesz? Albo ktoś znajomy wie?
Jedyne skojarzenie z Mahlerem i ptakiem to I symfonia D-dur "Tytan". Człon pierwszy cześci pierewszej gdzie klarnet gra taki krótki spadający motyw podobny do odgłosu kukułki. Może Kazikowi chodziło właśnie o to, a może to tylko moja interpretacja.
Serdecznie pozdrawiam,
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.