zdjęcie Autora

05 grudnia 2016

Alicja Baba

Miłość w cieniu czarnej dziury
Czy jestem wystarczająco dobry?

Kategoria: Pytania i granice

Każdy z nas ma ciemną dziurę w środku - taką studnię bez dna, która małymi kroczkami posuwa się za nami przez życie, gdziekolwiek nie pójdziemy, zawsze o

Każdy z nas ma ciemną dziurę w środku - taką studnię bez dna, która małymi kroczkami posuwa się za nami przez życie, gdziekolwiek nie pójdziemy, zawsze o jeden krok tuż za nami. Jedziemy na wakacje z myślą, że dziurę zostawiamy w domu, a tu niespodzianka: tam gdzie ty, tam i dziura. Każdy z nas jakąś ma, trochę mniejszą lub trochę większą, ale czarna dziura mieszka w środku każdego człowieka.

Skąd o tym wiemy? Bo wychodzi na wierzch czasami albo częściej, ale zazwyczaj wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy lub najmniej chcemy.

Ta sama dziura jest jednocześnie źródłem naszych poszukiwań, odpowiedzią, najbliższą koleżanką i jedynym rozwiązaniem. Im głośniej dziura krzyczy, tym bardziej potrzebuje twojej uwagi. Jeśli nie będziesz się nią zajmować, będzie wymyślać co rusz to nowe sposoby, żeby spojrzeć ci w oczy. Będzie głośno krzyczeć przy innych ludziach, będziesz szukać jej zaspokojenia u swoich partnerów albo będziesz starać się zagłuszyć ją alkoholem, używkami lub uzależnianiami. Będzie krzyczała bólem i chorobami ciała, nie będzie ci dawać spać i będzie straszyć w ciemności po nocach. Im prędzej zrozumiesz, że czarna dziura to jednocześnie twoje światełko w tunelu i że zamiast od niej uciekać, warto się jej przyjrzeć i zaprzyjaźnić, tym szybciej przepychanka zamieni się w radosny tandem rowerem przez świat.

Czarna dziura jest straszna i głęboka, bo wciąga w swoje niezbadane zakamarki, cienie i wilgoć. Ten czarny wir to wewnętrzna śmierć, a śmierć to coś większego i niewytłumaczalnego, a także coś, co najlepiej zostawić sobie na sam koniec życia. Żaden człowiek przy zdrowych zmysłach świadomie nie zdecyduje się na śmierć (bo docenia życie), a śmierć samobójcy to krzyk bezsilności, bólu i cierpienia. Człowiek cieszący się życiem, nie odbierze go sobie. Człowiek, który cierpi i od czarnej dziury ucieka, może podjąć przeróżne decyzje.

Każdy człowiek jest inny i taki sam jednocześnie. Różnimy się fantazjami, marzeniami, typem doświadczeń, ilością cierpienia, chorobami i upodobaniami kulinarnymi, ale wszystkich nas łączy ciemna, czarna, ludzka dziura, a w niej zazwyczaj siedzą te same rzeczy: samotność, strach, wstyd i odrzucenie. Gdybyśmy tylko mówili o tym sobie głośno, okazałoby się, że boimy się tych samych rzeczy - i to właśnie te same rzeczy nas łączą. Okazałoby się wtedy, że nasze problemy nie mogą być indywidualne, bo są takie same, a jeśli są takie same, nie są nasze.

Wszyscy ludzie w jakiś sposób poszukują bliskości, miłości, partnera, dotyku, uwagi i czułości. Są to normalne, ludzkie i piękne potrzeby, i nie ma czego się wstydzić. Widok dwojga, z czułością traktujących się i ciepło odnoszących do siebie, ludzi - jest jednym z najpiękniejszych widoków, jakie można ujrzeć w dzisiejszym świecie. Dwoje autentycznie kochających się ludzi roztacza wokół siebie aurę prawdziwego, zdrowego uczucia i spokoju. W świecie, gdzie wokół ludzie wzajemnie się obrażają, niszczą, nie tolerują i zabijają, a przytulanki można kupić już za kilkadziesiąt dolarów, bliskość z drugim człowiekiem stała się dobrem nadzwyczajnym i już niedługo trudnym do zdobycia. Głupio się przyznać, że jednak się za tym marzy, bo pomimo tego, że na poziomie wyższej świadomości nie ma płci, a bezwarunkowa miłość Boga prędzej czy później dosięgnie wszystkich, to na koniec dnia wspaniale jest wtulić się w ciepłe ramiona drugiego człowieka. I to nie byle jakiego, tylko takiego, który cię rozumie, rozmawia z tobą i pozwala na bycie sobą.

Kreskówki dla dzieci oraz filmy romantyczne dla dorosłych przesiąknięte są wizją wspaniałej, dozgonnej miłości, takiej do końca życia. Chłopcy i dziewczynki od małego karmieni są obiecankami o poznaniu księcia lub księżniczki z bajki, a gdy dorastają, okazuje się, że byli bardzo naiwni i głupi, bo księcia nie ma. Konfrontacja z rzeczywistością jest brutalna, w środku wtedy kiełkuje poczucie winy i zwątpienie w siebie, umierająca nadzieja każe się zadowolić tym, co jest, a złość, zdziwienie oraz tęsknota za bliskością zgrabnie obracają się przeciwko tobie, powodując samobiczowanie, karanie się i powtarzające się negatywne myśli, czyli autoagresję.

Nie ma nagle winnych: czy człowiek jest na tyle głupi i naiwny, że pozwolił sobie marzyć o miłości, czy może ukazał światu swoją niewinność i otwartość dziecka, co zostało skrzętnie podeptane przez najbliższych opiekunów?

To nie twoja wina, jeśli zaufałaś i zaufałeś twoim najbliższym opiekunom, że spokojna, piękna i czuła miłość jest możliwa. To nie ty byłeś głupcem, to oni podeptali twoją wrażliwość. Nie porzucaj tych marzeń, one są tym, co pcha cię przez życie. Miłość, zaufanie i bliskość istnieją, a to, że zawiodłeś się na ludziach w przeszłości, nie oznacza, że nie można nikomu ponownie zaufać.

Jak rozpoznać, czy czarny stwór z twojego wnętrza został uleczony, ukojony, napełniony i zauważony? Jak pokochać siebie w pełni? Czy to poszukiwanie odpowiedzi kiedykolwiek się kończy?

Tak naprawdę nigdy nie będziesz w stanie stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że nastąpiło uleczenie. Twoje uleczenie to proces trwający całe życie i osobiste stworki-potworki będą regularnie, raz na jakiś czas, ponownie wyskakiwały, by sprawdzić, jak teraz sobie z nimi radzisz oraz przypomnieć ci, czego masz się w tym życiu nauczyć.

Wskaźnikiem, że jesteś z Czarną Dziurą za pan brat, jest to, że nie uwiera cię wiedza, że ona cały czas tam jest. Innymi słowy: pogodzenie się z tym, że czarna dziura będzie ci towarzyszyć do końca życia, jest akceptacją twojej ludzkiej ułomności, czyli pogodzeniem się ze sobą.

Wszyscy potrzebujemy bliskości, marzymy o miłości i chcemy być lepszymi ludźmi. Nie ma czegoś takiego jak indywidualne problemy. Porozmawiaj z dziesięcioma różnymi osobami, a okaże się, że co druga, albo nawet każda, ma ten sam problem. Każdy został zraniony, każdy chce być szczęśliwy, każdy chce kochać i być kochanym, i każdy wie, że na końcu umrze.

Ukochanie polega na rozpoznaniu swoich lęków i zaakceptowaniu tego, że się boimy. Rozluźnienie pojawi się wtedy, gdy nie będziesz chciał za wszelką cenę tych lęków się pozbyć, gdy nie będziesz się ich wstydzić i gdy zauważysz, że inni są w takiej samej sytuacji. Na początku będziesz w tym sam, bo większość ludzi mocno wypiera negatywne emocje. Również duchowość zmienia swoje oblicze: z pozytywnej przestrzeni kolorowych wizji i przemyśleń w pewnym momencie wyłania się autentyczność, czyli zderzenie z rzeczywistością oraz przyznanie się i zaakceptowanie swojego człowieczeństwa.

Miłość, ukochanie i akceptacja nie mogą się pojawić, jeśli nie lubisz swojego bycia człowiekiem i nie potrafisz polubić ludzkiej ułomności u drugiego człowieka. Zanim weźmiemy się za bezwarunkową miłość wszystkich żyjących istot na ziemi - biednych, brudnych, trędowatych i bogatych - nauczmy się kochać zwykłego, szarego i cichego człowieka obok.

Po tym, jak podasz rękę swojej czarnej dziurze, samotność zamieni się w samodzielność i ciekawość świata, odrzucenie przestanie być odrzuceniem, a jedynie znakiem, że nie tędy droga, strach pomoże ci docenić życie, a wstyd ukaże własną wrażliwość.

Gdy pojawi się ciekawość życia, przemówi intuicja, strach stanie się gniazdkiem bezpieczeństwa, a wrażliwość wewnętrznym pięknem i niewinnością, a wtedy na wierzch wyjdzie zaufanie, czyli wiara w lepsze jutro, w boga, czyli w miłość.

Widzisz, wielu ludzi poszukuje wielkiej miłości i dziwi się, że nie przychodzi. Ja też się dziwię, bo przecież każdemu powinno to być dane na początku życia, by nie musiał doświadczać bólu, cierpienia, strachu i bycia krzywdzonym przez swoich najbliższych opiekunów. Każdy z nas powinien dostać duży, turystyczny plecak pełen ciepła, spokoju, uśmiechu, radości, piękna, ambrozji i nektaru, by z takim zaopatrzeniem przemierzać czekające nas ścieżki życia. Ale tak nie jest. Z jakiegoś powodu dostajemy do dźwigania kamienie, piach i popiół. Plecaki często są za ciężkie, jest nam zimno, nikt nam nie dał kierunkowskazów, nie poklepał po plecach ani nawet nie zapytał, czy potrzebujemy czegoś na drogę.

Znaleźć ukojenie w ramionach drugiej osoby - to największy dar, jaki możemy dostać w tym życiu. Boska miłość bezwarunkowa jest wspaniałym celem do osiągnięcia i pięknym uczuciem bycia zaopiekowanym przez życie, ale boska miłość bezwarunkowa nie poda ci gorącej herbaty, gdy leżysz chory w łóżku, nie pocałuje czule w szyję i nie wtuli się, szukając ludzkiego ciepła. To poprzez zwykłą, ułomną, ludzką i osobową miłość do drugiego, zwykłego człowieka, takiego jak ty i ja, nauczymy się zaufania, otwarcia, zrozumienia i zauważenia bliźniego Chwalimy się, że rozumiemy wszechświat, boskie prawa i boskie plany, radzimy drugiemu człowiekowi jak żyć, pokazujemy planety i snujemy teorie o tym, co jest po śmierci, a nie potrafimy zrozumieć, dlaczego nie ma miłości. Długoletnie związki się sypią, nowe powstają na nie wiadomo jakich zasadach; chcemy bliskości, ale się boimy, marzymy o intymności, ale wstydzimy się o tym mówić, modlimy się wieczorem do siebie samych lub do nie wiadomo kogo, przekonujemy o własnych prawdach, czujemy się lepsi od innych albo wypadamy gorzej, przechwalamy czym możemy; następnie uczymy pokory, zmieniamy zdanie i umieramy - i tak w kółko. A bliskości z drugim człowiekiem wciąż nie ma. Uczymy się więc samotności i samodzielności, wygodnie usadzamy w nowej rzeczywistości, godzimy się, spinamy, odpuszczamy, szukamy odpowiedzi, pracujemy, zmieniamy siebie, zmieniamy środowisko, akceptujemy, gubimy się ponownie, wciąż mamy nadzieję, uciekamy się do boga, prosimy o wybaczenie, wybaczamy innym, próbujemy nowych rzeczy, wracamy do starych, kłócimy się z własnym umysłem, odpychamy siebie, chcemy zabić ego, czyli tożsamość, myśli i człowieczeństwo. To, co ludzkie, wydaje nam się złe, obrzydliwe, wstydliwe, niemodne, klejące, obślizgłe, nieduchowe, brudne, takie tylko zwykłe, ludzkie i człowiecze. A nikt nie chce być zwykłym, szarym i nieogarniętym człowiekiem. Każdy z nas chce być wyjątkowy, kochany, zrozumiany, widziany, dumny, lepszy albo przynajmniej dobry.

No właśnie.

Czarna Dziura ma tak naprawdę jedno imię i jest ono dla wszystkich takie samo: czy jestem wystarczająco dobry? Taki jaki jestem? Właśnie taki? Trochę niepełny, dziwny, śmieszny, prosty, głupi, ale z potencjałem, cierpliwy i niecierpliwy jednocześnie? Zmieniający się, niestabilny, mądry, ale tylko do pewnego stopnia, wątpiący i mający wiarę zaraz po wątpliwościach, lękliwy, ale taki odważny? Czy można w tym wszystkim być wystarczająco dobrym? Czy taki śmieszny człowiek jest zwyczajnie taki, jaki powinien być - człowieczy?

A co, jeśli bycie człowiekiem polega właśnie na smutkach, bólach, radości, pięknie, poszukiwaniu i odpuszczaniu, i tak w kółko przez całe życie z małą nutką dojrzałości? A co, jeśli właśnie o to chodzi, by zobaczyć, że takie bycie człowiekiem jest ... wystarczająco dobre?

Widzisz, dlatego właśnie bycie pewnym swojego człowieczeństwa jest podstawowym wymogiem, jeśli chodzi o zrozumienie swojej czarnej dziury. Czarna dziura odpychana przez wszystkich, jeden po drugim jak leci, nie może zostać ukojona, bo jest wciąż niezauważona. Nawet na warsztaty rozwoju osobistego jeździmy po to, by sobie coś uleczyć. Wyciągnąć coś, pozbyć się czegoś, wyczyścić, przeczyścić, uzdrowić, w najlepszym przypadku zrozumieć. Zamiast nauki obejmowania swoich lęków i nielubianych części siebie, jeździmy po to, by „zabić swoje ego“, pozbyć samotności czy zazdrości i popracować nad sobą. I cały czas uciekamy, by się tylko z czymś nie zmierzyć. Po to, by odkryć, co nas tak boli i jak najszybciej to wyrwać.

Chcemy pozbyć się strachu i wstydu, odtrącić odrzucenie, pokochać samotność, choć nie jesteśmy do niej stworzeni, powalczyć z lękami i najlepiej to wszystko zapić, zasnąć i zapomnieć. Albo chociaż o tym nie myśleć przez następne 8 czy 10 godzin snu.

Strach to świetny mechanizm ochrony własnej, wstyd to pokazanie swojego miękkiego brzuszka (a to jest dużym ryzykiem), a samotność pogodzeniem się z mniejszym złem.

Miłość przyjdzie wtedy, gdy obejmiesz siebie całego, z całym swoim dobytkiem gratów z przeszłości. Musisz wiedzieć, jaki plecak dźwigasz, by wiedzieć, jakie masz zasoby, jak długo wytrzymasz, kiedy i gdzie masz prosić o pomoc, a kiedy zakasać rękawy i iść dalej. Musisz to wiedzieć na samym początku, bo jak inaczej chcesz iść przez życie? Nie wiesz jaki masz plecak? Nie szkodzi, to jest ten moment, kiedy możesz się dowiedzieć.

1. Jaki masz kontakt ze swoim ciałem: czy uważasz, że jest piękne?

2. Czy masz zdrowe ciało?

3. Jak z przyjemnością seksualną? Czy wiesz, co lubisz i potrafisz to sobie dać, samemu lub z innymi?

4. Czy wiesz jakie kamienie dźwigasz? Co wyniosłeś z domu? Czego się boisz? Jak z zaufaniem do ludzi? Jak z wiarą i nadzieją w przyszłość?

5. Bóg: czy masz zaufanie, że wszystko dzieje się dla twojego dobra?

6. Czy potrafisz mówić otwarcie o swoich potrzebach i oczekiwaniach?

7. Czy potrafisz mówić o swoich myślach?

8. Jak ze wstydem? Czy wstydzisz się wielu rzeczy? Czy wstydzisz się swojego wstydu? Czy ciężko jest ci się przyznać do głupich myśli?

9. Czy potrafisz rozmawiać z drugim człowiekiem? Rozmawiać, to znaczy słyszeć co on mówi, dać mu skończyć, a nawet dawać pierwszeństwo, mówić jego językiem, wyjaśniać wszelkie nieporozumienia i rozmawiać tak długo, aż dojdzie się do wspólnoty.

10. Czy wiesz jakie mechanizmy i schematy powtarzasz w swoich związkach i rozumiesz, na co masz wpływ, a na co nie?

Jeśli jesteś w stanie odpowiedzieć konstruktywnie na powyższe pytania, plecak masz odpowiednio wyposażony. Jeśli pewne dziedziny twojego życia wymagają twojego wglądu, zanurz się w nie. Dlaczego nie odczuwasz przyjemności seksualnej? Jaki był, czy jest, wpływ kościoła na twoje myślenie? Jak z chorobami? Ile lęków i dziur krzyczy o uwagę, przejawiając się w formie fizycznego bólu? Jeśli nie potrafisz otwarcie rozmawiać, jak chcesz otworzyć się na drugiego człowieka?

Dlatego tak trudno znaleźć Miłość: bo nie lubimy i nie znamy siebie. Prezentujemy się przed drugim człowiekiem i mówimy: pokochajmy się, ale przy zgaszonym świetle, bo nie możesz zobaczyć mojego nagiego, brzydkiego ciała. Gdy czegoś potrzebujemy, nie mówimy tego na głos, bo boimy się odrzucenia, ale to powoduje zaczopowanie emocjonalne. Gdy tęsknimy, boimy się się przyznać do słabości, a dodatkowo lękamy bliskości i przyszłości. I dlatego jest tak jak jest.

Jak więc zbliżyć się do Czarnej Dziury i lepiej ją poznać?

Obowiązkowa jest praca indywidualna - to sam początek zaznajomienia się z Czarną Dziurą. Istnieje wiele dostępnych metod zbliżenia się do niej, a poniżej znajdziesz kilka przykładów, tych najbardziej skutecznych:

  • praca z ciałem na przykład wg. metody Lowena
  • ustawienia hellingerowskie
  • psychoterapia
  • medytacja (np. Vipassana albo mindfulness)

A skąd, jak i kiedy będziesz wiedzieć, że czarna dziura została ukochana? Innymi słowy, skąd będziesz wiedzieć, że jesteś „gotowy“ na mądrą relację z drugim człowiekiem? Pamiętaj, że każdy chce bliskości z drugim człowiekiem, z wyjątkiem bardzo emocjonalnie skrzywdzonych ludzi, zapalonych samotników oraz mnichów żyjących w odosobnieniu. Choć podobno również i ci codziennie konfrontują się ze swoim uczuciem samotności.

Przeciętny człowiek przyzna się w końcu do tego, że potrzebuje bliskości.

Bardzo emocjonalnie skrzywdzeni ludzie przed bliskością bronią się agresją lub wycofaniem.

Samotnicy i mnisi, którzy wybierają taki tryb życia, żyją z dala od ludzi, więc ich raczej nie spotkasz, a jeśli już - to na krótko.

Przeciętny człowiek odkrywa teraz swoją odwagę do bycia ułomnym, przeciętnym, zwykłym, ale też wystarczająco dobrym człowiekiem.

Skrzywdzeni emocjonalnie ludzie mają szansę się otworzyć i wyjść ponownie do ludzi.

A samotnicy i mnisi mogą nadal, jeśli tylko chcą, odnajdywać spokój w samotności.

Przeciętny człowiek, uważający się za wystarczająco dobrego, z przeciętnego człowieka staje się człowiekiem szczęśliwym. A to naprawdę dużo. I wtedy, i tylko wtedy jest gotowy zacząć kolejny etap wspinaczki w swoim, i tak nigdy do końca nie zbadanym, życiu.


Komentarze

[foto]
1. Moje uwagiKatarzyna Urbanowicz • 2016-12-06

Mam wątpliwości do niektórych sformułowań tekstu. Czytam:

— „Dwoje autentycznie kochających się ludzi, roztacza wokół siebie aurę prawdziwego, zdrowego uczucia i spokoju.” W tym sielankowym obrazku coś mi zgrzyta. Są to warunki postawione autentycznemu uczuciu – przede wszystkim ten, że ma być zdrowe. Miłości nie można postawić żadnych warunków, żeby nazwać ją miłością. Przekonać się mogą ci, którzy kiedyś czytali teksty Jeana Geneta i innych. Jest wiele rodzajów miłości i nikomu jeszcze nie udało się jej sklasyfikować. Co zresztą jest zdrową miłością, a co niezdrową?

— „a bezwarunkowa miłość Boga prędzej czy później dosięgnie wszystkich” Zapytam brutalnie: skąd ta pewność? To, że autorka wierzy w miłość Boga nie oznacza, że jej domniemanie o prawdziwości przytoczonego zdania podzielają wszyscy czytelnicy.

— 10 punktów, na które należy udzielić konstruktywnej odpowiedzi. Co to jest konstruktywna odpowiedź? Jeśli na pierwsze 3 pytania i 5-te, o wierze w Boga odpowiedź brzmi: NIE – to już nie jest ona konstruktywna? Widać tu pomieszanie z poplątaniem i utożsamianie odpowiedzi twierdzącej z sensowną. Swego rodzaju rachunek sumienia, który ma uczynić człowiek badający swą czarną dziurę nie może zawierać wyłącznie konstruktywnych odpowiedzi, ponieważ te znać może ktoś w 100% obiektywny, a takiego nie ma. Co więcej, pewna część jednej odpowiedzi będzie konstruktywna, co nie przeszkadza aby inna była niekonstruktywna. Po prostu taki jest zwykły człowiek

— Pytanie 7: „Czy potrafisz mówić o swoich myślach?”. Owszem potrafię, i co z tego? Jest całkiem znaczna grupa ludzi nie akcep

[foto]
2. cd.Katarzyna Urbanowicz • 2016-12-06

Jest całkiem znaczna grupa ludzi nie akceptująca takiego „odkrywania się”. Czy przyjemność seksualna jest koniecznym warunkiem miłości? Czy wypowiadanie absolutnie wszystkiego, co przyjdzie komuś na myśl w sprawie jego uczuć (bez zachowania sfery intymnego własnego świata) jest warunkiem koniecznym autentyczności miłości? Czy jednostronne wysłuchiwanie uporczywie powtarzanych „prawd” partnera (nie kierującego się zasadą wzajemności) jest warunkiem koniecznym miłości? Uproszczenie widoczne gołym okiem, teoretyzowanie.

Przeciętny człowiek, uważający się za wystarczająco dobrego, z przeciętnego człowieka staje się człowiekiem szczęśliwym.  Nie zgadzam się z tym. Widać, że autorce brakuje doświadczenia życiowego, jest młoda i młodość uważa za standard. Pomija autentyczne przeszkody ważne bycia szczęśliwym, jak: doznawanie bólu (nie zależnie od przyczyny), ograniczenia niezależne od człowieka w swobodnych zachowaniach (niepełnosprawni, więźniowie, ograniczeni obowiązkami opiekuńczymi itp) i wszelkiego typu sytuacje życiowe nie dające się zmienić. Posiadanie świadomości nie gwarantuje od razu szczęśliwości. Mimo wymienionych przeszkód można być w miarę szczęśliwym ale nie zawsze i nie każdy.

Sądzę, że istnieje potrzeba takich artykułów — drogowskazów, jednak moim zdaniem refleksja mogłaby być pogłębiona, zważywszy na to iż temat był przedmiotem dociekań wielu filozofów. Może warto by kogoś z nich przywołać nie zamykając się jedynie we własnej filozofii szczęścia?
[foto]
3. TakAlicja Baba • 2016-12-06

Nie chodzi mi o to, by narzucać swoje zdanie albo prowadzić dyskusje filozoficzne - rzeczywiście dla każdego coś innego. Nie jestem też w stanie zmieniać każdego słowa czy wyrażenia gdy ktoś mi to zaproponuje, bo każdemu podoba się i nie podoba coś innego.

Wyznaję prostą zasadę: jeśli rezonuje i się podoba - czytasz. Jeśli nie - nie czytaj.

[foto]
4. PrzepraszamKatarzyna Urbanowicz • 2016-12-06

Przepraszam, jeśli się obraziłaś. Zrozumiałam, że nie życzysz sobie dyskusji nad Twoim artykułem. Cóż, też tak można. Tylko jak się to ma do otwartości, którą propagujesz?

[foto]
5. Nie obraziłam się :)Alicja Baba • 2016-12-06

Nie wiem tylko czy jest sens wchodzić w dyskusje, bo jako ludzie cały czas popełniamy ten sam błąd: przekrzykujemy się kto ma rację i przedstawiamy swój punkt widzenia (ja również). Rzeczywiście, mogę się mylić, jestem młoda, doświadczenia mogę nie mieć, generalizuję, itp - masz rację. Gdy zdaję sobie z tego sprawę, to lepszym rozwiązaniem wydaje mi się przestać pisać w ogóle (nie z pozycji obrażonej) niż zmieniać poszczególne słowa, bo bardzo ciężko jest trafić w gusta innych. Na polu wieku, certyfikatów czy wykształcenia przegrywam, pozostaje mi więc nauka bardziej obiektywnego sposobu pisania.
[foto]
6. Nie chodziło miKatarzyna Urbanowicz • 2016-12-06

Nie chodziło mi o to, byś zmieniała artykuł lub przestała pisać. Ja jako autor osobiście cenię sobie wszystkie uwagi ponieważ pozwalają mi spojrzeć na to, co napisałam, pod innym kątem - niezależnie od tego czy zgadzam się czy nie.  Czasami przywołuję je, gdy piszę inne teksty, czasami opędzam się przed nimi jak przed dokuczliwymi muchami ale pozostają mi w tyle głowy. Z uwagami zrobisz, co będziesz chciała - tylko musisz przestać traktować je osobiście i zrozumieć, że ja nie krytykowałam Ciebie tylko niektóre sformułowania Twojego tekstu, a właściwie słowo krytykowałam też jest trochę na wyrost. Przedstawiłam swoje uwagi, a Ty zrobisz z nimi, co zechcesz. Nie przestawaj pisać, tylko zrozum, że pisanie czasem musi boleć, kiedy się je doskonali - podobnie jak każde ćwiczenia.
7. Wskaźnikiem, że jesteś...NN#9440 • 2016-12-06

Wskaźnikiem, że jesteś z Czarną Dziurą za pan brat jest to, że nie uwiera cię wiedza, że ona cały czas tam jest. Innymi słowy: pogodzenie się z tym, że czarna dziura będzie ci towarzyszyć do końca życia jest akceptacją twojej ludzkiej ułomności, czyli pogodzeniem się ze sobą.----Czarna dziura to rodzaj emanacji własnego "strachu" przed "czarną materią np" czyli czymś niezrozumiałym co na nas wpływa  i wywołuje emocje typu "strach ma wielkie oczy"itp.Do rozpoznania tej materii buduje się domki ciemności .To bardzo starożytna metoda.W ośrodku Dzogczen ,koło  Dukli budowaliśmy od podstaw fizycznie i pobieraliśmy z tym związane nauki -domek ciemności w którym się "doświadcza- przeżywa" w doskonałej ciemności i izolacji od ludzi swe "emanacje -lęki". Wtedy jest pewność ,ze to tylko nasza iluzja stwarzana przy przepływie energii-emocji pojawia się i znika - nie robiąc nam nic "złego". Wszystkie wymienione "punkty" są brane pod uwagę- by pozbyć się ignorancji na swój własny temat - samemu na początek ,potem np. z partnerem czy w grupie medytujących. Można tam pobyć od kilku godzin do miesiąca np. tzw.efekty gwarantowane - czyli bezcenne przeżycia i powroty do pierwotnego stanu natury - miłości i współczucia.
[foto]
8. PrawdaAlicja Baba • 2016-12-06

Rozumiem.
Pamiętajmy też o tym, że bardzo łatwo o nieporozumienia, gdy kontakt międzyludzki ogranicza się praktycznie do literek na ekranie.. Na pewno zupełnie inaczej rozmawiałoby się o tym na żywo i na bieżąco.

— Pytanie 7: „Czy potrafisz mówić o swoich myślach?”. Owszem potrafię, i co z tego?

Fakt, że człowiek potrafi zauważyć i opisać własne myśli jest kluczowy jeśli chodzi o kontakt z drugim człowiekiem, bo tak zaczyna się Rozmowa i konstruktywna wymiana. Jako ludzie musimy nauczyć się dialogu, a co za tym idzie, potrafić się odnaleźć wśród swoich myśli, uczuć i potrzeb.

Czy przyjemność seksualna jest koniecznym warunkiem miłości?
Nie jest warunkiem miłości i nic takiego nie napisałam. Jest natomiast koniecznym warunkiem poznania siebie. To właśnie strefa intymna najbardziej pokazuje ludzkie lęki, wstydy i obawy. Gdy nie lubimy swojego ciała i się go wstydzimy lub brzydzimy, nie uda nam się stworzyć otwartej przestrzeni z drugim człowiekiem.

Czy wypowiadanie absolutnie wszystkiego, co przyjdzie komuś na myśl w sprawie jego uczuć (bez zachowania sfery intymnego własnego świata) jest warunkiem koniecznym autentyczności miłości?
Nie jest i też nic takiego nie napisałam. Aczkolwiek otwartość zakłada, że się sobą dzielimy, szczególnie takimi rzeczami, które wpływają na drugą osobę lub na relację. A że jako ludzie nie potrafimy rozmawiać o uczuciach prawie wcale, nie musimy się uciekać do stwierdzeń absolutnych: "wypowiadanie absolutnie wszystkiego", ale zacznijmy robić chociaż trochę w tym kierunku.


[foto]
9. Niedokładnie się wyraziłamKatarzyna Urbanowicz • 2016-12-06

Oczywiście, zabrakło precyzji mojemu pytaniu. Odpowiadając na pytanie o dzieleniu się swoimi myślami "Co z tego" niezdarnie usiłowałam rozprawić się z panującym powszechnie wśród psychologów i ich poradach przekonaniem, że w związkach trzeba rozmawiać i wyjaśniać sobie wszystkie problemy spokojnie i życzliwie. Dla mnie to jest przykład teorii nie popartej praktyką. Kobiety w większości dążą do wyjaśnienia konfliktów, i raczej nie trzeba ich do tego namawiać, można jedynie modyfikować styl, w jakim to czynią, natomiast bardzo wielu mężczyzn broni się przed tym oświadczając: "nie będę o tym rozmawiał". Trudno o rzeczową poradę jak postępować w takiej sytuacji: rozwieść się, bo ktoś nie chce rozmawiać? Śmieszne. Do wyjaśniania spraw potrzeba obojga.Innym problemem jest seks w związku. Zakłada się (często mylnie) iż podstawowym problemem jest wstyd własnego ciała, niedoskonałości. O wstydzie zresztą piszesz w swoim artykule. Tymczasem bardzo częstym problemem (przynajmniej wśród ludzi nieco starszych) jest brak zaufania, obawa, że pewna wiedza może zostać wykorzystana w razie fiaska związku, a także, co kiedyś było dominujące, obawa przed zajściem w ciążę. Niestety, odpowiedzi na te obawy nie mogą zostać uzyskane w wyniku wglądu w samego siebie, a w sferze pozaseksualnej, gdy nabierze się pewności co do zasad kierujących partnerem.Zmierzam do tego, że we wszystkich tych rozważaniach musi też być jednomyślność wśród partnerów i wzajemne zaufanie. A to zależy od dwóch osób, a nie od jednej.
[foto]
10. Moje spostrzeżeniaPiorun • 2016-12-06

"Dwoje autentycznie kochających się ludzi, roztacza wokół siebie aurę prawdziwego, zdrowego uczucia i spokoju" 

Serio?
No to mam dowód że spośród setek setek osób jakie poznałem podczas tego dość już długiego życia - nie poznałem "autentycznie kochających się ludzi" 


A może to nie działa w ten sposób?

Może ludzie chcieli by by tak to działo, marzą o tym - ale rzeczywistość to rzeczywistość? 

I można się albo z tym pogodzić - i nad tym rozpaczać, lub się z tego śmiać

 albo się z tym nie pogodzić i budować swoje deluzje, iluzje i inne systemy samooszukiwania 

"to, że zawiodłeś się na ludziach w przeszłości nie oznacza, że nie można nikomu ponownie zaufać" 
Ależ to właśnie to znaczy.

Aczkolwiek całe masy ludzi jednak nie chcą tego zaakceptować, i pchają się w  w coraz to nowe związki, coraz to nowe kłopoty, i coraz to nowe tragedie - ba, dają się nawet oszukiwać i okradać - z "nadzieją" że tym razem się uda. I takich osób jest na prawdę wiele - wystarczy rozejrzeć się wokół
A "nadzieja"? 
"Nadzieja to pierwszy krok na ścieżce do rozczarowania" 

Chyba ze ktoś woli bardziej poetyckie:

I Szatan Śmierć utulił
Swą ulubienicę
I począł z nią Nadzieję
Okrutną zwodnicę 

A ileż osób - tych już gorzej lub lepiej sparowanych - trwa ze sobą ze strachu, z przyzwyczajenia..albo... 
..no powiedzmy szczerze: wspólny wieloletni kredyt mieszkaniowy + kłopoty jakie sprawia jednoosobowe utrzymanie dziecka łączy ludzi skuteczniej niż jakakolwiek "miłość" 
[foto]
11. Ach te związkiAlicja Baba • 2016-12-06

To, że większość związków wokół nie działa, nie oznacza, że to jest niemożliwe. Znam osobiście kilka par w moim najbliższym otoczeniu, które sposobem w jaki się traktują, uczą innych ludzi zwykłego szacunku do drugiego człowieka już samym faktem, że się na nich patrzy czy ich słucha. Przeprowadzę z tymi parami wywiad do mojej kolejnej książki, właśnie po to, by pokazać, że to jest możliwe. To, że takich związków jest mało nie oznacza, że jako człowiek i kobieta mam się zadowolić dostępną bylejakością. I o tym właśnie piszę i mówię: zachęcam do otwarcia się przed drugim człowiekiem, by te wszystkie ukryte rzeczy powychodziły na wierzch.

Doskonale rozumiem co masz na myśli mówiąc o rzeczywistości i zgadzam się z tobą kompletnie. Przeklinać na grupie pewnie nie wolno, więc napiszę tylko, że wokół jest kijowo. I to bardzo. Nie można za bardzo o tym głośno mówić, bo wtedy ci powiedzą, że jesteś pesymistą i widzisz świat w ciemnych barwach. A Prawda jest taka, że to są ciemne barwy.
Więc jeśli to wiemy, to czy możemy coś z tym zrobić? Nie mam zamiaru chodzić po ulicach i się załamywać na fakt, że sąsiad spuszcza wzrok i nawet nie ma ochoty powiedzieć dzień dobry, obcy ludzie rzucający kłody pod nogi i rozczarowania na każdym kroku. I tak mam spędzić kolejne 50 lat mojego życia? Chodzić codziennie po mieście i załamywać się jak beznadziejne są relacje międzyludzkie? A ja śmiem jeszcze marzyć o czymś więcej! Nadzieja matką głupich albo jak zgrabnie napisałeś, pierwszym krokiem do rozczarowania.
Masz rację. Może się okazać, że nic tam nie ma, nie tędy droga i jest to tylko i wyłącznie moja fantazja. Głupia ja. Ale powiem ci, że nawet jak się dostaje w twarz od życia za tę nadzieję, marzenia, własne teorie i wciąż jakieś poszukiwania to i tak, warto. 
[foto]
12. cdAlicja Baba • 2016-12-06

Za każdym razem jak się podnoszę po porażce, podeptanych nadziejach, nadziejach, które wyprowadziły mnie w pole, oczekiwaniach, bólach, cierpieniach i wszystkich innych moich tzw. „procesach”, dotykam czegoś takiego, co mi mówi, że dobrze robię.

A najśmieszniejsze jest to, że te moje głupie nadzieje i życie utopią, nigdy nie wyprowadziły mnie w pole. I jeśli ja nie będę tego pewna, to kto ma być? Po co w ogóle pisać o czarnych dziurach, po co wydawać książki, po co dyskutować skoro ja sama mam nie wierzyć w to, co robię? Tylko, że ja to piszę właśnie dlatego, bo wierzę, że to można zmienić na lepsze. Tylko trzeba chcieć.

13. Możliwe w świecie...NN#9440 • 2016-12-06

Możliwe w świecie staje się

To piękno które w sobie masz

Gdy promień słońca budzi Cię

To czujesz ,możesz ,wiesz i znasz

Radość którą miłość da

Radość którą miłość zna

Radość która gości tam

Moc  doświadczeń z serca dna

Miłość jako tantryczny  , nieprawdopodobny projekt.

Zgodny z niezależnie podanym wzorem .

Widzialny znak inteligencji.

Nieprawdopodobieństwo zdarzeń ludzi zakochanych -mimo ,że podążają tzw.utartym szlakiem jest ’testem’. Testem na inteligencję i to najwyższą - umożliwiającą współpracę na poziomie ciała ,mowy-komunikacji i umysłu -serca.Ilość porażek - tych prawdopodobnych -głupich i z brakiem wyjaśnienia - to cena którą każdy płaci i rozmyśla o niej - nie każdy się jednak przyznaje i koryguje "poślizg" .Jeśli wiadomo co robić - to nie wiadomo jak i odwrotnie - wg. zasady nieokreśloności .Może partner wie jak - partnerka "co jest grane’ i najtrudniejsze tango staje się przyjemnym wyzwaniem.
[foto]
14. Być może ...Jarosław Bzoma • 2016-12-06

Być może na miłości znam się nie najlepiej ale jakieś tam swoje doświadczenie mam. Potrzeba miłości i bliskości z drugą osobą jest w każdym z nas ale warto się zastanowić czym jest ta potrzeba, z czego wynika ? Z odczucia niekompletności ? Braku pełni? A może w ogóle tej miłości nie ma ? Może to błąd paralaksy ? Nie my popadamy w ten stan a ów stan sięga po nas ? Wiem jedno, że z miłością jest jak z horyzontem zdarzeń kosmicznej czarnej dziury , ciągnie nas ku sobie ale kiedy już znajdziemy się na krawędzi utraty swojego ja próbujemy chwycić jakąś gałąż, żdżbło trawy , jakoś przetrwać. I wtedy dopiero okazuje się czy partner był jedynie przygodnym towarzyszem tej podróży czy był nami a my nim?

15. Nie dotarłem nawet...NN#8211 • 2016-12-07

Nie dotarłem nawet do połowy i straciłem ochotę żeby czytać dalej. To niedobrze. Ja oczywiście może nawet, można powiedzieć, patrzę z zazdrością na ludzi którzy mają dar pisania *sympatycznie*, *prawdziwie* i w ogóle *bez skazy* o rzeczach z którymi nikt się nie umie nie zgodzić, ale takie pisanie ma jedną zasadniczą wadę - niczego nie odkrywa, nic nie pozwala znaleźć, o niczym nie stanowi; może tylko o tym, że ktoś tu miał dobre oceny z polskiego za analizowanie lektur, pisanie wypracowań itd. Z tych czterech polecanych metod, pierwszej nie znam, drugą odradzam, trzecią przemilczę, a na czwartą zareaguję w pełni entuzjazmu. Tylko dlaczego by tak nie napisać trochę o tej medytacji? Zawsze coś ciekawego się może wtedy pojawić - w tym przypadku spróbujmy trochę pomedytować nad istotą tego "najpiękniejszego widoku na świecie" - czułości dwojga kochających się ludzi. Czy ktoś powinien to usłyszeć? Czy my, Polacy, w XXI wieku dotarliśmy do momentu w którym obca kobieta musi (chce?!) mi napisać artykuł o tym, że dwoje kochających się ludzi to jej zdaniem najpiękniejszy widok na świecie? Moja koleżanka jest aseksualna i aromantyczna. Długo jej nie dowierzałem, ale wygląda na to że istotnie Bóg ją pokarał takim usposobieniem, co za nic ma sobie "bliskości" i czułe słówka. I co ja mam jej teraz powiedzieć, że nie jest piękna? A może to ja nie jestem piękny, że jakoś tak nie mam ochoty faworyzować czegoś tak przytłaczająco oczywistego?
Pozdrawiam
16. Pani Alicjo, myślę...NN#9800 • 2016-12-07

Pani Alicjo, myślę że nie ma co się łamać i drążyć swoje tematy, swoją utopię dalej. :) Na pewno nie chodzi o zaprzestanie pisania, o popadnięcie w smutek bycia odrzuconą.Niemniej Pani Kasia, uważam, podsunęła Pani dobrą konfrontację - bo ona jest nie unikniona, jest strażnikiem ewentualnych dalszych wtajemniczeń w Pani tematy i sama wiem po sobie, że prędzej czy później, zajrzy Pani głęboko w propozycje Pani Kasi, Pana Jarka. Największy przyjaciel  rozwoju to ten, który trochę podważy to co jest, by można było sprawdzić samego siebie. 
[foto]
17. Pani KasiuAlicja Baba • 2016-12-09

Tak, ma Pani rację. Do zmian, rozmów i zagłębiania się w problemy związkowe potrzeba obojga ludzi. Czy podczas konfrontacji wypływają na wierzch problemy indywidualne takie jak wstyd, własne przekonania czy strach przed ciążą, czy są to takie kwestie jak brak zaufania, otwieranie się przed drugim człowiekiem czy cokolwiek innego - nikt z nas na tym etapie, ani ja ani inni czytelnicy w to nie wchodzimy, gdyż są to indywidualne kwestie danej pary, których nie można "rozwiązać" albo ocenić pisząc czy czytając jeden artykuł. Wiadomo, że pod każdą sytuacją są warstwy innych rzeczy i dlatego każdą z nich trzeba się zajmować indywidualnie i z osobna.

Czy Miłość jest utopią - to też kwestia indywidualna i każdy ma prawo myśleć o tym jak chce.


[foto]
18. I znowuKatarzyna Urbanowicz • 2016-12-10

I znowu mam wątpliwości. Czy indywidualnymi kwestiami danej pary nie należy się zajmować? Wszak sama Pani pisze że " Różnimy się fantazjami, marzeniami, typem doświadczeń, ilością cierpienia, chorobami i upodobaniami kulinarnymi, ale wszystkich nas łączy ciemna, czarna, ludzka dziura, a w niej zazwyczaj siedzą te same rzeczy: samotność, strach, wstyd i odrzucenie. Gdybyśmy tylko mówili o tym sobie głośno, okazałoby się, że boimy się tych samych rzeczy - i to właśnie te same rzeczy nas łączą. Okazałoby się wtedy, że nasze problemy nie mogą być indywidualne, bo są takie same, a jeśli są takie same, nie są nasze."

Poza tym mam wątpliwości czy głębokie wnikanie w swoją "czarną dziurę" nie komplikuje zbytnio listy własnych priorytetów i nie wprowadza chaosu w nasze rozeznanie czego chcemy, a czego powinniśmy chcieć. Bardzo ciekawie pisze o tym w sobotnim numerze GW Eva Illouz w artykule Miłość w czasach konsumpcji. Warto przeczytać!


19. Miłość jako tantryczny ,...NN#9440 • 2016-12-10

Miłość jako tantryczny  , nieprawdopodobny projekt.

Zgodny z niezależnie podanym wzorem .

Widzialny znak inteligencji.- Pani Kasiu - wzór dla człowieka i jego miłości jest  ’samo-poznawalny" - dlatego "nieprawdopodobny’ dla innych - i tylko ludzie o dużym doświadczeniu w tej  ’materii- ducha’ wypowiadają się ’pewnie i z przekonaniem. Podejście " do miłości " " na zasadzie konsumpcji - nie świadczy o inteligenci - czyli jest to widzialny znak jej braku.

[foto]
20. Ostrożnie z tą bezwarunową miłością pana B.Wojciech Jóźwiak • 2016-12-13

Autorka:
"bezwarunkowa miłość Boga prędzej czy później dosięgnie wszystkich"
w racjonalista.tv:
"Miłość jest bezwarunkowa ale w zestawie może obejmować wieczne potępienie, męki, tortury, potopy i inne środki dyscyplinujące. Ważne by zrozumieć boską koncepcję, że miłość i tortura mogą z sobą współistnieć i broń boże ... nie nazwać tego sadyzmem."
Dlatego nie lubię, gdy ktoś swoje poglądy bogiem podpiera. Do lektury "Język z Bogiem w zestawie powiększonym" zachęcam. Czytajmy ideologicznych sąsiadów. Tarakowym okultystom stanowczo bliżej do ateistów niż do modlicieli.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)