zdjęcie Autora

17 listopada 2011

Wojciech Wieconkowski

Na wodach tajemniczego oceanu świadomości. Wyłonienie
Doświadczenie ayahuaski cz.III ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.


IV. Dzień trzeci


Choć był to koniec lata, już czwarty dzień z rzędu utrzymywała się jesienna pogoda. Wzgórze, na którym znajdowało się gospodarstwo omiatał zimny wiatr, a niebo stało się autostradą szybko przemieszczających się, ciemnych bałwanów chmur. Trzecia ceremonia miała nieco różnić się od pozostałych. Początek przewidziany był na wczesne popołudnie. Nieopodal zabudowań, na uboczu jednego ze wzgórz, znajdował się zagajnik młodych drzew, a w nim mała polanka otoczona brzozami. Mieliśmy rozpalić ognisko i odbyć sesję na łonie natury. Pogoda zdawała się niesprzyjająca, ale prowadzący był zdecydowany na sesję w lesie. Wielu uczestników miało w związku z tym pewne obawy. Po bardzo ciężkich doświadczeniach poprzednich nocy zastanawiali się czy podołają. W toku wielu rozmów jakie przeprowadziłem z doświadczonymi uczestnikami ceremonii ayahuaskowych, prowadzonych w różnych kontekstach i formach, wielokrotnie otrzymywałem potwierdzenie tego co powiedział mi jeden z prowadzących sesje: Ayahuaska, a ściślej efekty, jakie ten enteogen wywołuje, niejako dopasowują się do okoliczności, w których jest przyjmowany. Dlatego na sesjach na łonie natury pijący wywar zazwyczaj nie wymiotują, są wstanie swobodnie się poruszać i ogólnie ich uwaga i świadomość są skierowane bardziej na zewnątrz, na interakcję z otoczeniem z przyrodą, która w stanie odmienionej świadomości, przejawia się w nieznanych dotąd aspektach. Oczywiście, nie jest to ostateczną regułą i zawsze może zaistnieć sytuacja, w której jednostka na sesji prowadzonej w dzień na łonie natury doświadczy reakcji podobnych do tych, jakie częściej mają miejsce w trakcie nocnych sesji w zamkniętej przestrzeni. Choć była już o tym mowa, należy podkreślić, że jedną z zasadniczych cech doświadczeń enteogenicznych jest to, że nie występują w nich regularności, nie ma stałych zasad, a jedynie tendencje w procesie ciągłej transformacji, która dla każdej jednostki przebiega inaczej.

Krótko po dwunastej w południe zaczęło kropić. Mżawka przerodziła się w zacinający deszcz i w ten sposób pogoda zadecydowała, że ostatnia sesja odbędzie się w zamkniętym pomieszczeniu, na pięknym poddaszu budynku, niegdyś pełniącego funkcję obory. Jednak już sam fakt, że była to sesja odbywająca się za dnia dużo zmieniał, ponieważ w świetle dziennym uwaga funkcjonuje nieco inaczej, jest ukierunkowana nieco bardziej "na zewnątrz".

Ceremonię, podobnie jak dwie wcześniejsze, "otworzył" dźwięk grzechotki, który - niesiony powolnym i pełnym uwagi krokiem szamana - zarysował krąg, świętą przestrzeń rytuału. Uczestnicy otrzymali pierwszą szklankę ayahuaski. Towarzyszyły temu pieśni Santo Daime. Za oknami szalał porywisty wiatr, który gwałtownie miotał gałęziami pobliskich starych drzew. W pomieszczeniu rozbrzmiały dźwięki muzyki, tym razem puszczonej z płyty. Nie sposób opisać piękna dźwięków, które stopniowo nabierały coraz większej głębi wraz z falą napływających efektów wywaru.

Gdy muzyka płynąca z odtwarzacza dobiegła końca nastąpiła cisza. Wkrótce przyszedł czas na drugą szklankę, śpiewy i znów kolejna płyta z odtwarzacza (tym razem były to pieśni Indian Shipibo). Niektórzy sporadycznie udawali się do toalety. Na pewnym poziomie ceremonia jest niezwykłym przedstawieniem cichego wchodzenia przechodzenia oraz innych tajemniczych, milczących gestów i sygnałów. Trudno jest to oddać słowami, lecz każdy z tych elementów rytuału wydaje się mieć znaczenie i swoiste piękno. Ciche kroki, skrzypienie desek, dźwięki sporadycznie dochodzące z toalety, westchnięcia, oddechy, niespodziewanie wyjścia prowadzącego i innych doświadczonych bywalców ceremonii. Jest to podstawowy podkład dźwiękowy i jednocześnie drugi plan spektaklu ceremonii, od którego wiele zależy. To właśnie te "zwyczajne" czynności - oddychanie, stawianie kroków, układanie się na swoim miejscu, pomagają budować przestrzeń rytuału, która, w zależności od ich przebiegu, może być bardziej lub mniej harmonijna. Można by porównać to do muzycznego utworu, granego na wiele instrumentów, w którym wiele różnych rytmów łączy się w harmonijną całość. Jest ona bardzo krucha i nawet jeden fałszywy dźwięk powoduje poważne zaburzenie dynamiki utworu. "Muzyka" ceremonii jest bardzo specyficzna, łączy przepiękne dźwięki pieśni i instrumentów opanowanych do mistrzostwa z dźwiękami fizycznego oczyszczania, emocjonalnych wybuchów, dźwiękami organicznego życia. Zachowanie harmonii na tak wielu poziomach z uczestnictwem różnych osób jest trudną sztuką, w której mniej lub bardziej uczestniczy każda z jednostek, a przewodzi jej prowadzący sesję. Momenty, gdy wkrada się chaos w tych wrażliwych stanach miewają silny wpływ na całą grupę uczestników i bywają przerażające w kontekście doświadczeń pojedynczych osób. Rolą prowadzącego jest przywrócić równowagę w przestrzeni rytuału.

Można by zakończyć opis tej ostatniej sesji kilkoma słowami mówiącymi o momentach medytacyjnej ciszy, pięknie muzyki płynącej z mis tybetańskich, tym razem komponowanej w duecie, oraz ostatnimi wspólnymi śpiewami. Owszem, to wszystko miało miejsce, lecz opis ten w żaden sposób nie oddałby niezwykłości ostatniego dnia sesji, która zasadniczo, zarówno dla mnie, jak i dla innych uczestników, odbywała się na zupełnie innych poziomach, a każdy dźwięk, każdy moment ciszy, był duchową ucztą, doświadczeniem nie mieszczącym się w ramach języka, dotknięciem boskości w sposób, jaki nie mieści się w słowie 'dotyk' ani w słowie 'boskość', gdyż słowa te są tylko metaforami niewypowiadalnego.

"Dzień trzeci...


Otwarcie, śpiewy hymnów, przenikliwy dreszcz grzechotki, pierwsza szklanka ayahuaski... Po dwóch poprzednich nocach moje ciało i umysł osiągnęły już wygodną i stabilną równowagę. W spokojnej i przejrzystej koncentracji czułem powoli rozpędzający się, nabierający mocy wir energii, wzbierające i opadające fale wielkiej wody. Z zamkniętymi oczami słuchałem swojego regularnego i głębokiego oddechu....


Druga (albo trzecia?) szklanka ayahuaski... Nagle wśród ciszy rozległy się delikatne, pełne uczucia dźwięki sansuli, jakby trącanej palcami anioła. Niemal od razu strumienie łez spontanicznie popłynęły z moich oczu. Cała moja zjednoczona uwaga skoncentrowała się teraz na wysokości mojego otwartego na oścież serca.


Stąd, cały stałem się jasną i krystalicznie czystą, absolutną percepcją.

Zobaczyłem swojego dziadka, siedzącego samotnie w swoim fotelu, ja siedziałem na przeciwko niego, w jego domu, odległym o jakieś 2000 km od miejsca ceremonii. Patrząc mu w oczy, a raczej przez jego oczy, w głąb, jakby przez dwa szeroko otwarte okna, widziałem długą, sięgającą źródeł życia ścieżkę, której tu i teraz, w tym doświadczeniu byłem kulminacją. Wypełniony esencją swoich przodków, w pełni rozpoznając i przyjmując ich kontrybucję, która wreszcie spełnia się w tej, wydawałoby się, tak długo i z antycypacją oczekiwanej realizacji, jestem spadkobiercą rodu... Poprzez tę realizację, w tym spotkaniu, następuje autentyczny przekaz, gdzie osobiście i świadomie, prosto z kochających rąk moich przodków, których żywe serca biją w mojej piersi, otrzymuję ich bogatą spuściznę. Moje prawdziwe dziedzictwo - to czym jestem. Oto pierwotna esencja, podróżując przez niezliczone generacje znajduję drogę do mojego serca, w którym zamieszka na zawsze, spełniając pradawną obietnicę nieśmiertelności. Dziękuję, dziękuję, dziękuję - poruszony do samego rdzenia swojej istoty.


Kiedy otworzyłem oczy, na środku jurty stał ogromny, wibrujący mocą słup światła, wokół którego płynnym, spiralnym ruchem tańczył wielki, jaskrawo seledynowo -żółty wąż, którego przeszywający, penetrujący wzrok spotkał się na moment z moim gdy przesuwał się tuż przy mnie, zataczając szeroki łuk. Kontury zarówno przedmiotów jak i dźwięków ociekały płynnym światłem. Boski portal, otwarty na oścież. Wszyscy byliśmy jakby jedną wielką misą, do której wlewała się potężna, namacalna i świadoma, sprawcza moc wszechświata, obdarzając nas swoją łaską. Bębny, bębenki, przeszkadzajki, grzechotki, flety, akordeon, harfa, głosy ludzi i duchów śpiewały ku chwale niebios. Muzyka, której magicznej jakości nie da się opisać słowami, stanowiła integralną część całego wydarzenia, tak jak szum fal jest częścią morza, a ptaki i wiatr w koronach drzew, częścią lasu. Wszystkie dźwięki w doskonałej zgodzie stały się jednym głosem manifestującej się jedności i harmonii przesyconej duchem kosmosu. Teraz, w aurze wzajemnego uwielbienia, oddania i szacunku, prowadzący ceremonię maestro, dosiada emanującego czystą energią węża i razem kołują, wysoko nad głowami uczestników...


Nie były to chwilowe przebłyski rozbudzonej wyobraźni czy dreszcz euforii, ani umykające halucynacje czy efektowny pokaz kolorowych świateł, ale stan stabilnej, trwającej przynajmniej półtorej do dwóch godzin ekstazy, autentyczny przejaw, legendarnej, mądrej i leczniczej mocy ayahuaski.


Nagle uświadomiłem sobie, że poncho, którym byłem okryty, jest mokre od potoku wciąż płynących z moich oczu łez I swobodnie cieknącego mi z nosa śluzu..." (patrz, przypis 29).


M.


Spośród wielu powodów, dla których ludzie decydują się na uczestnictwo w sesjach ayahuaskowych wydaje się, że najczęstszym jest potrzeba doświadczenia duchowego. Jak już było powiedziane wcześniej, początki religii wyraźnie wyłaniają się z szamanizmu, dla którego głównym "narzędziem" były właśnie enteogeny - rośliny odsłaniające boskość w ludzkim wnętrzu. To określenie zostało zaadoptowane nie bez powodu. Głębokie, duchowe doświadczenia są niezwykle częstym zjawiskiem na sesjach z ayahuaską, a ich moc bywa na tyle wielka, by stanowić spust dla radykalnych transformacji życia i światopoglądu jednostek, które je przeżyły. Już ponad sto lat temu filozofowie, charakteryzując doświadczenia mistyczne, za jeden z podstawowych wyznaczników uznali ich niewypowiadalność - wykraczanie poza ramy języka, poza to, co można nazwać, dlatego, choć ten poziom doświadczenia pojawia się tak często na ceremoniach, to jednak bardzo trudno o nim mówić, a jeszcze trudniej coś naprawdę "powiedzieć". Doświadczenia duchowe na sesjach ayahuaskowych mogą przejawiać się na wiele sposobów. Może je charakteryzować uczucie głębokiej komunii z całym wszechświatem, poczucie boskości, przenikające każdą żywą istotę, doświadczenie uniwersalnej świadomości konstytuującej cały wszechświat jednocześnie będącej jego źródłem, wypełnienie się boską muzyką, ucieleśnienie jakiejś boskiej istoty oraz nieskończenie wiele innych form. W swej esencji wydają się być "religijne w takim sensie, że na nowo łączą nas ze źródłami, z mocami egzystencji oraz z koordynatami, które mają dla nas sens. W ten sposób pomagają zbudować religijność jednostki - praktykę służącą utrzymaniu łączności ze źródłem" (wywiad z P. Friedlanderem, przeprowadzony przez autora pracy magisterskiej, 2010).

Zbliżał się zachód słońca i sesja miała się ku końcowi. Jaki był ten ostatni dzień dla mnie? Czułem się jakbym był na wielkiej uczcie. Wszyscy obecni, tak jak ja, byli boskimi istotami manifestującymi się na różnych poziomach świadomości, na różnych poziomach nauki i przypominania sobie kim są. Sala wyglądała cały czas tak samo, panowała w niej jednak niezwykła energia, tak jakbym siedząc na ziemi jednocześnie unosił się lekko nad nią, a serce przepełniała nieopisana radość. Ta uczta była spotkaniem boskich istot, które w danym momencie, za sprawą ceremonii i sakramentu, odzyskiwały pamięć źródła. Czas przestał istnieć, było jedynie wieczne tu i teraz, w pełnej harmonii. To uczucie, to tak jakby nagle odnaleźć swój Dom, lecz nie w budynku, ale w swoim wnętrzu/ zewnętrzu, gdyż stanowią one jedność. Ten Dom to miejsce pokoju, światła i miłości - pełnia w harmonii z całym istnieniem.

Szaman wstał, a w ślad za nim pozostali uczestnicy. Ceremonię zamknęła modlitwa i podziękowania, zarówno dla duchowych istot, jak i dla uczestników. Gdzieś z pobliskiej doliny dochodził zniewalający dźwięk fletu - jakby ktoś radował się tym, co miało miejsce. Stojąc na dworze, słyszałem jak ta muzyka łączy się z dźwiękami fletni pana dobiegającymi z sali - grał przyjaciel szamana.

"Kilka godzin później, po zakończeniu ceremonii, wchodząc do kuchni stojącego nie daleko domu, z wyrazem nie ukrywanej satysfakcji i silnym hiszpańskim akcentem, prowadzący sesję ayahuaskero powiedział:

«Interesting planet no?» [Z angielskiego "Ciekawa planeta, czyż nie?"]

Bezcenne dary tamtej nocy, do dziś nie utraciły nic ze swojego blasku. Przeciwnie, żywe i na zawsze moje, doświadczenie to wciąż jest dla mnie niewyczerpanym źródłem nauki i inspiracji do życia oraz głębokiej wewnętrznej transformacji i otwarcia ku możliwie najbardziej świadomej, odpowiedzialnej i zawsze w poczuciu szczerej wdzięczności i pokory, partycypacji w tej świętej tajemnicy życia, która niczym mieniące się ciało wielkiego, starego i mądrego Kosmicznego Węża, przesuwa się przez nas, w naszych rękach, przed naszymi oczyma, w naszych przodkach i naszych dzieciach - od zawsze i nieskończenie...

Starożytne tradycje, takie jak te, związane z ayahuaską (jak i wiele innych podobnych tradycji, wciąż obecnych we wszystkich zakątkach świata), które transmitują i kultywują świętą pamięć naszych praojców, są kolebką i nośnikiem prawd i wartości, bez których osiągnięcie zarówno indywidualnej pełni człowieczeństwa jak i kolektywnej, kulturowej dojrzałości, wydają się niemożliwe" (patrz, przypis 29).


M.


IV. Epilog


"Ayahuaska jest dla wszystkich, ale nie wszyscy są dla ayahuaski - to znaczy, że ten kto jest wezwany, by pracować z rośliną-nauczycielem, może dotrzeć do zrozumienia, którego może 90% ludzi wcale nie poszukuje, może jedynie ci, którzy odpowiedzą na to wezwanie go poszukują. Spośród nich może połowa z tych 10% zastosuje roślinę-nauczyciela jako regularny sakrament, jako wyraz religijności na całe życie lub regularną przestrzeń rytualną, jak w przypadku szamańskich społeczności. Inni mogą dopełnić procesu, który pomoże im uzyskać odpowiednią równowagę, odpowiedni poziom ewolucji, w zależności od życiowych celów i sytuacji, a wówczas normalne jest, iż zdecydują, że na teraz już wystarczy. Dla każdego jest to bardzo osobisty poziom equilibrium - to jak wiele razy potrzebują uczestniczyć w przyjmowaniu roślin.(...)

Mądrzy starzy ludzie mówią po prostu, że im więcej czasu tam spędzisz [w świadomości zmienionej enteogenami], tym więcej wiesz. Więc to od ciebie zależy, do jakiego punktu jesteś gotowy dotrzeć. Zależy od poziomu «Ja», na którym jesteś, poziomu istoty, na jakim postanowisz pozostać. Możesz przemieszczać się przez granice rzeczywistości, bo zasadniczo właśnie to robią magiczne rośliny - rekonstytuują rzeczywistość, do momentu, który uznasz, że jest znaczący w okolicznościach, w jakich się znajdujesz. (...) Jest to coś, odnośnie czego decyzja powinna pochodzić od danej osoby - do jakiego punktu i do kiedy [pije wywar]. Jak z każdą ,«medycyną», nie jest to coś, co można otwarcie oferować osobom, które nic o tym nie wiedzą, ale coś co można zaoferować ludziom, którzy o to poproszą, ponieważ jest to potrzebne lub gdy potrzeba uczestnictwa wynika z autentycznej motywacji" (wywiad z P. Friedlanderem, przeprowadzony przez autora tej pracy magisterskiej, 2010).

Następnego ranka odbyła się integracja. Twarze uczestników były zmienione, lekko rozświetlone (blaskiem zrozumienia?). Podczas innej ceremonii, w której brałem udział, w trakcie integracji pewien szaman, przerywając uczestnikowi rozbudowaną opowieść, zawierającą szczegóły wizji i przeczuć, jakich doświadczył, powiedział: "Na zachodzie mówi się o wizjach ayahuaskowych i ponieważ ludzie są istotami, u których dominuje wzrok, myśli się przede wszystkim o obrazach. W Amazonii, w tradycyjnym ujęciu, gdy starcy mówią o wizjach, nie mają na myśli obrazów". Gdyby znaczenie to przełożyć na język polski należałoby mówić raczej o zrozumieniu. Zatem Esencją, jaka jest wynoszona z ayahuaskowych sesji, są zrozumienia, jakie jednostka zabiera ze sobą w dalszą drogę życia. Wizje - halucynacje i obrazy postrzeżone w trakcie doświadczenia, choć nie zawsze, mogą być jedynie swoistą czkawką wynikającą z umysłu przesyconego natłokiem narzucających się na każdym kroku obrazów.

Jeszcze wiele rozmów, pożegnania, uściski i życzenia. Na trzy dni ludzie z różnych stron świata połączyli się we wspólnej pracy, jednym kręgu, by dzielić się zrozumieniem, leczyć swoją relację z sobą i ze światem, by przenieść się w inny czas. Co zabrali ze sobą z innych poziomów świadomości, z pracy z własną istotą w relacji z całym otoczeniem?


"Ta noc bardzo mnie wyczerpała jednak moje ciało czuło się jak nowonarodzone. Miałem wrażenie, że jestem o połowę lżejszy i że rozumiem. Od tego czasu do dnia dzisiejszego upłynęło około trzy i pół roku. Dzięki tamtym doświadczeniom rozpocząłem kolejne studia, które za rok powinienem skończyć. Znalazłem jak dotąd moją najciekawszą pracę oraz poznałem niesamowitą towarzyszkę życia, dzięki której wiele się uczę. Dodatkowo czuję, że nareszcie żyję w zgodzie z samym sobą jak i ze światem, który mnie otacza.

Wydaje mi się, że gdyby nie to doświadczenie, nadal szamotałbym się ze swoimi problemami i byłbym niepogodzonym ze światem buntownikiem. Z czasem dochodzę do przekonania że jest to potężne narzędzie leczące dusze przeznaczone dla osób odważnych, które są świadome swoich problemów jednak nie wiedzą jak je rozwiązać" (patrz, przypis 29).

P.2


"Otrzymałam w prezencie świadomość swojej drogi i to, że idę we właściwym kierunku. Wszystko to co mnie ostatnio spotkało jest początkiem wielkiej przemiany- wrzuceniem na właściwy tor życia. Od tamtego wydarzenia minęło siedem miesięcy. Jeśli chodzi o relacje z P. to stanowiły dla mnie w ostatnim czasie wielkie wyzwanie. Gdyby nie ceremonia, nie miałabym siły, by je poprowadzić we właściwym kierunku.

Moje relacje z córką zmieniły się diametralnie, bo zaakceptowałam jej obecność w moim życiu. Zobaczyłam to jako szansę na zmiany, szansę dla mnie. Uczę się dopełniać nasze życie każdego dnia" (patrz, przypis 29).

A.


"Trzydniowa ceremonia, we wrześniu 2010r. była dla mnie ciężkim przejściem. Przerabiałam głównie na niskim ,fizycznym poziomie ciała. Byłam wykończona - bardzo zmęczona i osłabiona. Poza artystyczną oprawą spotkania, która była cudowna i dostarczyła niezapomnianych wrażeń, spotkanie z ayahuascą było dla mnie rozczarowaniem. Prawie żałowałam, że się zdecydowałam. Jednakże, począwszy od czwartego dnia rano, poczułam jak dosłownie z minuty na minutę moje samopoczucie się poprawia a energia szybko wzrasta. Koło południa czułam się już fantastycznie. Było mi lekko i przyjemnie. Wypełniał mnie niesamowity spokój. Przeważało uczucie zadowolenia (bez powodu). W drodze do domu, obserwując z samochodu mijane krajobrazy, budynki i reklamy, zauważyłam, że bez problemu odczytuję różne napisy bez okularów (jestem krótkowidzem). A więc poprawił mi się wzrok. Chociaż nie było to całkowite uleczenie wzroku, efekt ten utrzymuje się nadal a minęło 9 miesięcy. Mimo że w kolejnych miesiącach stanu mojego zdrowia nie można nazwać stabilnym, to poziom energii, który osiągnęłam, tzw. średnia, na tyle mnie zadowala, że zdecydowałam się na ponowny udział w ceremonii" (patrz, przypis 29).

B.


"To rozpoczęło trwały proces samo-eksploracji, by odczuwać moje własne uczucia i odnaleźć moją własną prawdę, samoakceptację dla tego, co odnajdę i jaka jestem w danym momencie. Chociaż w tamtym czasie był to początek fazy, poczucia niepokoju, gdyż zdałam sobie sprawę, że powstrzymywałem się i nie pozwalałam na to, by odczuwać to od dłuższego czasu. Doszłam do wniosku, że bycie człowiekiem wymaga wszystkich emocji, że zdrowo jest czuć cokolwiek się pojawia oraz pracować z tym, jeśli jest to niekomfortowa emocja.

Krąg rąk był jedną z pierwszych duchowych wiadomości, prowadzących mnie do rozpoznania wagi wspólnoty i ta wiedza chroni mnie przed izolowaniem się od innych nawet wówczas, gdy moje osobiste procesy i obawy związane z byciem z lub blisko ludzi wypływają na powierzchnię

Głęboko wierzę, że doświadczenie, jakie miałam ze świętą medycyną odmieniło moje życie. Jestem spokojniejsza, bardziej zdolna do identyfikacji, posiadania i komunikowania moich uczuć, bardziej pewna siebie i zdolna kontrolować i wyrażać swoje myśli. Jestem bardziej kochająca i ekspresywna, moje relacje z rodziną i innymi polepszyły się i większość czasu czuję się zdrowa i szczęśliwa. Piszę poezję i pieśni, śpiewam i tańczę i czuję większą zdolność do bycia kreatywną. Wierzę, że poprzez świadomy wybór, nieustające pragnienie poznania siebie, osiągam swój potencjał i łączę się z innymi. Medycyna postawiła to wyzwanie przede mną i wsparła mnie na tej ścieżce. Moją nadzieją jest, że w dłuższym rozrachunku stanę się samo-zrealizowaną, kompetentną i mądrą istotą ludzką, biorącą udział w życiu" (patrz, przypis 29).

K.


"Wypić Yagé, jak napisał Reichel-Dolmatoff, to powrócić do kosmicznej macicy i odrodzić się na nowo. To przedrzeć się przez łożysko zwykłej percepcji i wkroczyć w krainy, gdzie śmierć może zostać poznana, a życie, poprzez doznania, wyśledzone do pierwotnego źródła całego istnienia. Gdy szamani mówią o stawianiu czoła jaguarowi, to dlatego, że naprawdę to czynią" (Davis, 1998, s. 490; tłum. własne).


I lato znów powróciło, by niebawem przejść w ciepłą jesień, rozpromienioną tysiącem barw. Udałem się w daleką podróż, by powrócić w to samo miejsce i zobaczyć wszystko po raz pierwszy.


Wnioski i Refleksje


Na temat ayahuaski zgromadzono już pokaźną ilość specjalistycznej wiedzy, niemniej stale pojawiają się nowe pytania, a wiele kwestii nadal pozostaje nierozstrzygniętych. Ceremonie ayahuaskowe są zjawiskiem, na które należy patrzeć z szerokiej perspektywy, gdyż w przeciwnym razie bardzo łatwo popaść w iluzję zrozumienia, które tak naprawdę jest puste. Co ciekawe, prowadzone nad ayahuaską badania zmusiły naukowców do wspólnej pracy i przełamały wiele interdyscyplinarnych barier, wnosząc świeżość w perspektywy badawcze antropologii, etnobotaniki, psychologii, neurobiologii, etnofarmakologii, psychiatrii oraz kilku innych nauk.

Na koniec tej pracy zadam jeszcze kilka pytań. Dla niektórych z nich odpowiedź będzie raczej otwartą refleksją, niż ostateczną konkluzją, tak by pozostawić przestrzeń na dalsze zgłębianie tajemnicy istnienia, w tym przypadku manifestującej się w postaci wywaru oraz jego relacji z człowiekiem i wszystkiego co się za tą relacją kryje.

Czy zatem ayahuaska, z wszystkim, co może oferować człowiekowi, ma swoje negatywne następstwa, skutki uboczne, czy uzależnia? Ayahuaska jest potężnym halucynogenem. Już to stanowi przestrogę, by nie traktować jej z lekkością i ignorancją. Z psychologicznego punktu widzenia związek ten nie zawiera żadnych substancji, które czynią trwałe zmiany w organizmie wywołując nietolerancję bądź uzależnienie. Oczywiście, jak w przypadku wielu czynności i stanów, istnieje potencjał do uzależnienia psychicznego lub duchowego. W sytuacjach, gdy jednostka doznała bardzo silnego doświadczenia, które w znaczący sposób zmieniło jakiś aspekt jej istoty, częstym zjawiskiem jest tendencja do uczynienia ceremonii ayahuaskowych istotnym elementem dalszego życia. Jak ujął to Benny Shanon, "jest to podobne do fascynacji, jaką ludzie mogą rozwinąć w stosunku do muzyki, nurtujących zagadnień intelektualnych lub być może do osoby, w której jednostka może się zakochać. We wszystkich tych przypadkach, bez względu na to czy fascynacja jest pozytywna, czy negatywna, czy jest błogosławieństwem, czy ujmą, pozostaje to do osądzenia każdej z osób w kontekście jej życia" (Shanon, 2002, s. 329; tłum. własne). Przy ayahuasce pojawia się pewne niebezpieczeństwo przesadnej samoekspresji. W stanie zmienionej świadomości w niektórych przypadkach pojawia się tendencja do manifestowania psychologiczno - emocjonalnej płaszczyzny w niestosowny sposób, co w szerokiej perspektywie nie wydaje się nazbyt niebezpieczne. Istotnym jest podkreślenie, iż przyjmowanie ayahusaki jest niewskazane w przypadku ludzi o zaburzeniach psychicznych, gdyż osłabiona struktura osobowości w stanie wzmocnionej wrażliwości może doznać poważnych uszczerbków, a psychologiczny bagaż może stać się niemożliwy do zniesienia dla tych nadwrażliwych jednostek.

Jak już wspomniano, przyjmowanie ayahuaski nie jest grą, ani zabawą. Ten poważny krok wymaga dobrego przygotowania i dobrze uzasadnionej potrzeby, jasnej intencji. Ostatecznie jednak doświadczenia ayahuaskowe prezentują się w jednoznacznie pozytywnym świetle i niemal w każdym przypadku ich wynik jest oceniany pozytywnie przez uczestniczące w nich jednostki, w kontekście całokształtu ich życia i sytuacji, w jakiej w danym momencie się znajdują. To, co ayahuaska zdaje się oferować każdej z osób, to potencjał pogłębiania zrozumienia. Dla osób zajmujących się filozofią udostępnia nowe zrozumienia związane z tym tematem. Ludzie poszukujący doświadczeń duchowych doznają ich. Osoby, dla których powodem przyjęcia ayahuaski jest chęć uzdrowienia na płaszczyźnie fizycznej uzyskują pomoc. Bogactwo doświadczenia, jakie oferuje ten enteogen niejednokrotnie zmienia podejście do życia i zmusza do poszerzenia perspektyw i spojrzenia na różne aspekty ludzkiego doświadczenia i wiedzy z innego punktu widzenia. W wizjach i percepcjach jednostka zostaje skonfrontowana z samą sobą, z tym kim jest, co wie, a czego nie wie, poczym to osobowe zwierciadło prezentuje się w szerszej perspektywie danej kultury, ludzkości oraz świata, z którym każda istota jest związana. Z tak szerokiego obrazu wyłaniają się nowe zrozumienia, odbudowany zostaje sens i znaczenie życia, zarówno w perspektywie jednostkowego istnienia, jak i życia w szerszym kontekście.

Czy te zrozumienia i wglądy zarysowują jakiś spójny obraz, czy też są indywidualne w każdym pojedynczym przypadku? Doświadczenia enteogeniczne, również te wywołane amazońską "herbatą", są dalece indywidualnym procesem, lecz, co niezwykłe, z percepcji, intuicji, nauk i zrozumień, jakie są efektem wizji ayahuaskowych, wyłania się pewien spójny światopogląd, który znacznie odbiega od współczesnego podejścia materializmu kartezjańsko-newtonowskiego. Stany świadomości, poszerzonej przyjęciem wywaru, prezentują obraz świata, który znacznie bardziej przypomina szamańską rzeczywistość. Jednostka jawi się tu jako cząstka nieskończonej sieci istnienia lub świadomości, w której każdy element jest ze sobą połączony. W głębokich doświadczeniach współodczuwania osoby uświadamiają sobie, iż Ziemia, na której żyją jest żywą istotą, jednocześnie dostrzegają działalność człowieka i jego kultury oraz zniszczenie, jakie ma miejsce w imię rozpędzonej i niepohamowanej konsumpcji. Za sprawą wizji ewolucji wszechświata, życia, doświadczeń łączności lub identyfikacji z różnymi formami istnienia, pojawia się większa otwartość, zawiązuje poczucie wspólnoty i często potrzeba zmiany własnego funkcjonowania w świecie na bardziej ekologiczne, bliskie natury i harmonijne życie, starając się odciskać jak najmniejsze piętno na ekosystemie.

Choć wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, człowiek żyje w głębokiej symbiozie ze światem natury, zwłaszcza roślin, od których pochodzi np. zdecydowana większość naszego pożywienia czy lekarstw. Obecnie wysuwane są sugestie, że enteogeny są inną jeszcze formą symbiozy człowieka ze światem roślinnym i wkraczają w globalną cywilizację w momencie jej skrajnej degeneracji w relacji ze środowiskiem. Rośliny te pojawiają się jako nauczyciele, pomagający na głębsze zrozumienie kim jesteśmy, zarówno jako pojedynczy ludzie i poszczególne kultury, jak i jedni z mieszkańców tej ziemi. W zamian ze tę wiedzę rośliny te są gotowe przyjąć pomoc z naszej strony. Jaką? Osoby, które dochodzą do momentu, w którym są gotowe zadać to pytanie, otrzymują bardzo konkretne odpowiedzi. Ich główny przekaz "dotyczy (...) praktyk, które zmniejszają nasz szkodliwy wpływ na ekosystem oraz sprzyjają ochronie dzikiej przyrody i niezbędnej różnorodności życia" (red. Metzner, 2010, s.284). Równolegle, ludzie wydają się być nakierowywani w stronę zdrowszego, bardziej harmonijnego życia, w głębszej łączności z własną istotą oraz z otoczeniem. Te podstawowe elementy ludzkiego życia wydają się być bagatelizowane jako nieistotne w kontekście współczesnych, zurbanizowanych społeczeństw. Z moich doświadczeń i obserwacji wydają się jednak kluczowe, zarówno dla nas jako ludzi, jak i środowiska, w którym funkcjonujemy. "Niewykluczone, że właśnie teraz ma miejsce głęboka i tajemnicza przemiana w równowadze życia na tej planecie. Panująca i dominująca rola człowieka w relacjach ze światem przyrody przyniosła niewspółmierną katastrofę ekologiczną, degenerację środowiska oraz bezpowrotną utratę wielu gatunków. Czy to możliwe, że dalekosiężne efekty wywarów przynoszących wizje - podnoszenie się świadomości i pogłębienie współczucia - sygnalizują fakt, że inicjatywa ewolucyjna przychodzi od innej, pozaludzkiej inteligencji z tej planety? Ludzie, którzy doświadczyli ayahuaski i innych enteogenów, zamiast zwyczajowego, aroganckiego podejścia, prawdopodobnie odkryją w sobie pokorę i głęboki szacunek dla tajemniczych mocy natury, a następnie podejmą próbę życia w prostszy sposób, minimalizujący szkody czynione środowisku i zaczną celebrować jego oszałamiającą różnorodność" (red. Metzner, 2010, s. 284-285).

Moja podróż z roślinami-nauczycielami zawiodła mnie w niezwykłe krainy promieniejącej blaskiem muzyki, nieprzebyte dżungle psyche, do piekieł i niebios, poprzez cierpienie i ekstazę, bym na niezgłębionych wodach oceanu świadomości odnajdywał zrozumienie, swoją prawdę, swój Dom. Dla mnie doświadczenia z ayahuaską są zagłębianiem się w proces nauki, w nowe płaszczyzny wiedzy, za ich sprawą czuję, że jestem bliżej siebie, bliżej prawdy, nie w jakiejś sprecyzowanej postaci, ale po prostu prawdy, którą czuje się całym sobą, która przenika wszystkie poziomy istoty i nie wymaga wiary. Jest tym, co dane, nie wymaga tego, by nakłaniać do niej innych, ponieważ wiem, że jest to moja prawda - prawdziwa dla mojego życia, tego kim jestem i z czym kroczę po tej ziemi. Raduje się tym, iż mogę uczestniczyć w tej najwspanialszej symfonii, jaką jest życie.


Dziękuję...


Wojciech Wieconkowski
(frag. pracy magisterskiej na kierunku Etnologia, UMK w Toruniu)



11. W łączności z uzdrowicielami poprzez czas i przestrzeń, Luna i Amaringo, 1991 , s. 72



Otworzę twoje myśli
Poprzez to
wypełnię cię radością
Poprzez to
wzmocnię twoje myśli
Poprzez to
wzmocnię twoje ciało
Teraz cię uzdrowię
do głębi twego serca
Poprzez to
wypełnię cię ogromną radością
Poprzez to
przywrócę życie twojemu ciału
i twym myślom
Uzdrowię twoją istotę,
twoje ciało
Potężną esencją Drzewa
i Wszechświata
Więc jesteś radosny
Zapamiętaj moje słowa
Abyś je zapamiętał
zaśpiewam je
Choć jestem mały
sprawiłem, że twoje myśli lśnią
Wszechświat jest w harmonii
Świat jest i zawsze będzie



Szamańskie pieśni Kestenbetsa - szamana Shipibo
Jean Kounen, 2004



Bibliografia:


Calvo César, The three halves of Ino Moxo. Teachings of the Wizard of the Upper Amazon, Inner Traditions International, Rochester, Vermont, 1995.

Davis Wade, One river. Science, adventure and hallucinogenics in the Amazona Basin, Touchstone Books, London 1998.

Luna Luis Eduardo i Amaringo Pablo, Ayahuaska visions. A religious iconography of a Peruvian shaman, North Atlantic Books, Berkley, California, 1999.

Luna Luis Eduardo i White Steven F. red, Ayahuaska reader. Encounters with the Amazon's sacred vine, Synergetic Press, New Mexico, Sante Fe, 2000.

Metzner Ralph, red, Święte pnącze duchów: Ayahuaska, Okultura, Warszawa, 2010.

McKenna Terence, Pokarm Bogów, Okultura, Warszawa, 2007.

Nearby Jeremy, The Cosmic Serpent. DNA and the origins of knowledge, Phoenix, London 1999.

Polari De Alverga Alex, Forest of visions. Ayahuaska, amazonian spirituality, and the Santo

Daime tradition, Park Street Press, Rochester, Vermont, 1999.

Shanon Benny, The antipodes of the mind, Oxford University Press, New York, 2002.


Filmy:

Kounen Jan, Other worlds. A journey to the hart of Shipibo shamanism, 2004.


Materiały z badań terenowych:

Friedlander Pablo Ph.D, Seria wykładów: Szamańska mądrość, Szamańska praca, Szamańska sztuka, October Galery, London, 2009-2010. (Niepublikowane materiały z Uniwersytetu w Barcelonie))

  • Wywiad przeprowadzony przez autora pracy, Londyn, 04.2010.

Zbiór relacji uczestników ceremonii z różnych sesji. Zebrane przez autora pracy za zgodą informatorów.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)