zdjęcie Autora

06 maja 2015

Michał Mazur

Nadzy wojownicy
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Słowiańskie starożytności
Tematy/tagi: historiaSłowianiewojna


Pełny tekst w PDF:

Michał Mazur. „Nadzy” wojownicy. Echa przedchrześcijańskich rytów wojskowych związanych z odrzucaniem zbroi u dawnych Celtów, Germanów i Słowian »

Praca magisterska napisana pod kierunkiem dr hab. Anny Waśko. Kraków 2014



Spis treści

  • 1. Wstęp – opis problemu
  • 1.1. Cele, teza i zakres pracy. Założenia metodologiczne
  • 1.2. Struktura pracy
  • 1.3. Przegląd źródeł i badań nad nimi, ocena ich wartości
  • 1.4. Problemy badawcze i podstawowe definicje
  • 2. Nudi pugnebant – wojownicy świadomie odrzucający zbroję na przestrzeni dziejów
  • 2.1. Występowanie rytu u ludów starożytnych
  • 2.2. Celtowie starożytni i kontynuacja ich zwyczajów u Celtów insularnych
  • 2.3. Germanie w starożytności i średniowieczu. Berserkowie
  • 2.4. Słowianie i ludy pokrewne
  • 3.5. Zapożyczenia czy własne wzory kulturowe? Próba wyjaśnienia wzajemnych podobieństw zwyczajów związanych z odrzucaniem uzbrojenia ochronnego u ludów (indo)europejskich
  • 3. Społeczne, kulturowe, religijne i biologiczne konteksty zjawiska – próba interpretacji. Kwestie łączności rytu wojskowego z wierzeniami przedchrześcijańskimi i jego możliwych paralel z szamanizmem
  • 3.1. Wojownicy odrzucający zbroję: uwarunkowania rytu w społecznościach europejskich przedchrześcijańskich i schrystianizowanych
  • 3.2. Nagość w pozamilitarnych praktykach religijno-magicznych na obszarze Europy
  • 3.3. „Szaleni” i „nadzy” wojownicy a szamani: podobieństwa i różnice. Paralele zjawisk militarnych z szamanizmem
  • 3.3.1. O stanach transowych, wywołujących je czynnikach i technikach
  • 3.3.2. Wojownicy-szamani? Dalsze paralele wojowników z szamanami i różnice między nimi
  • 3.3.3. Militarna nuditia a szamanizm: próba wyjaśnienia zjawiska. Szał bojowy i inne stany transowo-ekstatyczne
  • 4. Podsumowanie i wnioski końcowe
  • Bibliografia
  • Ilustracje

Słowianie i ludy pokrewne (fragmenty)

/.../ Co ciekawe, wyjątkowo osobliwe tradycje, nasuwające skojarzenia z tematem niniejszej pracy, przetrwały na Słowiańszczyźnie do końca średniowiecza, a miejscami do czasów nowożytnych. Wyparte z „wysokiej” kultury wojowniczej (późniejszej kultury rycerskiej), zachowały się w kulturze ludowej, wraz z innymi „reliktami pogaństwa”. W Postylli Mikołaja z Wielkiego Koźmina znajdujemy opis tańców orężnych ludu polskiego w XV w. (w których pojawia się element posiadającej konotacje militarne nuditia), praktyki posiadającej prawdopodobnie charakter ekstatyczny (takie charakterystyki u różnych archaicznych słowiańskich tańców dostrzegał Kazimierz Moszyński). Proboszcz Mikołaj na ich temat zanotował:

Przypominam sobie, iż w młodości czytałem w pewnej kronice, że były w Polsce bóstwa, skąd też do naszych czasów dociera taki obrzęd, a mianowicie tańce wykonywane przez dziewczęta z mieczami, jak gdyby na ofiarę bożkom pogańskim, a nie Bogu, i przez chłopców uzbrojonych w miecze i kije, które nawzajem sobie rozłupywali.

Ciekawie wyglądać musiał taniec mężczyzn (zapewne młodych, skoro po drugiej stronie występują dziewczęta – puellae); owe „kije” (fustibus) można tłumaczyć jako drewniane pałki, maczugi – i kto wie, czy nie byłoby to bardziej poprawne, biorąc pod uwagę legendy nt. tej naturalnej broni, oraz pewną związaną z nią magiczną otoczkę (także w etnosie słowiańskim) u przedchrześcijańskich ludów Europy. Mimo rosnącej presji Kościoła w początkach XV wieku praktykowano je nadal w Polsce na Zielone Świątki, i to wcale nie w jakichś zapadłych kątach kraju; Beszowa Rycerska (obecnie woj. świętokrzyskie), gdzie Mikołaj był proboszczem to miasteczko z placem targowym i kościołem. Przy okazji Zielonych Świątek przejawiało się także wiele innych elementów o wyraźnie przedchrześcijańskim rodowodzie; oprócz przekazu Mikołaja także i Długosz wspomina o zgromadzeniach ludzi, zwanych stada, których uczestnicy mieli walczyć ze sobą, niekiedy odnosząc rany. Krzysztof Bracha zwrócił uwagę na występujący przy nich motyw stóp bosych (z anonimowego kazania na Poniedziałek Wielkanocny, gdzie potępiono igry zielonoświątkowe); wiadomo jednak, iż przy okazji tych obrzędów

na tym święcie swobodnie stawały się nieprzyzwoite obnażenia i inne obrzydliwości.

Raczej nie chodziło tu tylko o bose stopy; w źródle nie sprecyzowano też, których uczestników obrzędu rzecz mogła dotyczyć, biorąc jednak pod uwagę to, co wcześniej zostało powiedziane nt. nagości w kontekście tańców orężnych, jest prawdopodobne, że i tu chodziło o osoby w nich uczestniczące (choć „nieprzyzwoite obnażenia” nie musiały się zawężać jedynie do nich). W tym miejscu warto by ponownie podkreślić, iż tańce orężne stanowiły niezwykle archaiczny element dawnych kultur ludów indoeuropejskich. Zasadniczo były one dwojakiego rodzaju: kontaktowe, polegające na rytmicznym uderzaniu i parowaniu ciosów w trakcie pozorowanej walki, oraz niekontaktowe, w których (jak można się domyślać) dominowały wymachy bronią w zgodzie z rytmem kroków. Zaliczająca się do tego drugiego rodzaju tradycja tańca słowiańskich dziewcząt z mieczami (taniec męski nie przetrwał) zachowała się dłużej w Serbii (do XIX wieku) i Chorwacji (do czasów współczesnych). Oczywiście ciężko twierdzić, iż jest to dokładnie ten sam taniec, co opisywany w Postylli (brak już nawet archaicznego motywu stóp bosych, nie mówiąc o czymś więcej) – jednak tam też pojawiały się w nim okrzyki Ljeljo! Łado! czyli imiona dawnych słowiańskich bogów (co oczywiście niekoniecznie musi oznaczać, że wzywający je ludzie byli nadal poganami). Magister Łukasz, chcąc upewnić się co do natury wzywanych przez lud „imion”, sięga do bliżej nieokreślonych „kronik samych Polaków” (zapewne nieznanych nam współcześnie). Prawdopodobnie zatem ich znaczenie mogło już nie być na pocz. XV wieku do końca czytelne, zaś u ludu Łada, Jassa czy Nija mogły funkcjonować nie w formie imion bogów, ale mających zapewnić pomyślność magicznych zaklęć. W każdym razie, swego rodzaju militarna nuditia przy nich występowała.

/.../ Natomiast już na progu czasów nowożytnych pojawiają się w źródłach pierwsze wzmianki nt. ukraińskich kozaków, walczących bez uzbrojenia ochronnego. Ogólnie rzecz biorąc, wielu Kozaków podchodziło z niechęcią do pancerzy, nie zakładając ich nawet wtedy, gdy mogli je pozyskać od pokonanych przeciwników (choćby Polaków). Warto też wspomnieć o części Kozaków, znanych lepiej jako charakternicy: byli to wojownicy, ale też wróżbici, znachorzy, czarownicy, czasem też i poeci jednocześnie (podobnie jak skandynawscy berserkowie – lub bardziej, jak szamani ludów syberyjskich), których tradycja wywodzić się mogła ze zbiegłych w stepy pogańskich wołchwów. Zarówno w Koronie, jak i na Ukrainie przypisywano im nadnaturalną odporność na rany, wynikającą ze stosowanych przez nich „czarów” i talizmanów. Aby ją pokonać, w świetle ówczesnych przesądów również należało się uciec do środków nadprzyrodzonych (srebrne lub święcone kule itp.). Zwyczaje kozackie znalazły odzwierciedlenie także w polskiej powieści historycznej.

Szczególne osobliwości znajdujemy za to na Bałkanach, u służących w służbie osmańskiej deli junaków, cechujących się szaloną odwagą (deli po turecku to właśnie szalony) i walką bez zbroi, za to w przepysznych strojach, ozdobionych skórami drapieżnych zwierząt i piórami (ten wschodni styl znalazł też odzwierciedlenie u późniejszych husarzy). Czasami wręcz ich odzież była szyta z tych skór; tak ukazali się Francuzowi Nicolasowi de Nicolay w 1551 roku. Jak napisał R. Sikora w swym artykule, swoją „niesamowitą wytrzymałość na ból i lojalność wobec sułtana demonstrowali poprzez noszenie broni pod naciętą własną skórą”. Faktycznie, na jednym z przedstawień ukazani są też nago, w szerokich spodniach, butach i z bronią umieszczoną w ów charakterystyczny dla nich sposób – czyli za własną naciętą skórą. Deli uczestniczyli w wielu starciach: zarówno w „małej wojnie”, prowadzonej nieustannie na pograniczu Imperium Osmańskiego z Europą, jak i w wielkich bataliach: w harcach poprzedzających bitwę pod Mohaczem (1526 r.) najsławniejszy z nich, imieniem Sinan, występując zupełnie bez jakiegokolwiek uzbrojenia ochronnego (za to w ozdobnym stroju) miał pokonać jednego z najlepszych węgierskich rycerzy. Czasy świetności tej formacji to XV i XVI wiek, w stuleciach następnych nie było w niej równie odważnych wojowników ani równie spektakularnych czynów.

Wspominamy o nich tu z jednego powodu: wielu z nich (jeśli nie większość) było z pochodzenia bałkańskimi Słowianami, nie Turkami; sami określali siebie słowiańskim mianem zatočnicy, czyli ci, co wyzywają innych do boju. Możliwe zatem, że ich styl po części wywodził się z jakiejś bardziej archaicznej tradycji słowiańskiej (na innych pograniczach Imperium Osmańskiego nie funkcjonowali, bądź też nie zachowały się po nich ślady dostępne badaczowi europejskiemu). Zagadką pozostają także zdolności i cechy deli: zaproponowane przez autora R. Sikorę wyjaśnienie ich biegłości bojowej, odwagi i odporności na ból przez zażywanie opium wydaje się niespecjalnie przekonywujące (narkotyk ten tłumi bodźce bólowe, lecz jednocześnie otumania człowieka, osłabia koordynację ruchową i spowalnia jego reakcje; problemy są jeszcze większe przy jego odstawieniu lub przerwie w zażywaniu), natomiast na kolorowej ilustracji z epoki z nacięć cięć skóry, w których trzymają broń wypływa im jedynie niewielka ilość krwi; występuje u nich wyraźne zatrzymanie krwawienia z obiegu podskórnego (co zresztą logiczne, inaczej by się wykrwawili).

Pełny tekst w PDF »



Komentarze

1. Ciekawy artykułNN#8600 • 2015-05-06

Ciekawy artykuł. Wszelkie zachowane w źródłach, archaiczne tradycje słowiańskie, funkcjonujące wśród naszego narodu, ciekawią mnie nie zmiernie, uychylając rąbka tajemnicy - naszej zasnutą mgłą historii. Taniec orężny niezwykle ciekawy,  nagość przeplatająca się z orężem, erotyka z wojną, miłość ze śmiercią, to echa dawnych prawd, których dzisiejszy, wygodny człowiek  nie jest w stanie zrozumieć. Już parę tysięcy lat temu Celtowie nago paradowali na polach bitew, widać że wspólna wszystkim indoeuropejskim narodom tradycja elitarnych bractw wojowników, najdłużej przetrwała w entosie słowiańskim. Jako ciekawostkę dodam iż w 15/16 wieku na Rugii, mężczyźni tak byli przywiązani do swojego oręża iż wszędzie z nim paradowali. Nie podobało się to księżom, którzy bezskutecznie starali się wyperswadować im aby nie pojawiali się w kościele ze swoimi włóczniami. 
[foto]
2. Michale, wnioskuję że...Adrian Leszczyński • 2015-05-08

Michale, wnioskuję że mała liczba komentarzy pod niniejszym artykułem wynika z tego, że mało komu chciało się przeczytać całą liczącą ponad 130 stron pracę mgr. Ja sam ją tylko pobieżnie i wybiórczo przejrzałem. Z chęcią ją przeczytam, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Jest tam kilka rzeczy, które mnie interesują. Jedno co mi się na pewno podoba, to duża liczba źródeł pisanych, mało znanych w Polsce. Widzę też, że trzymasz się nadal tradycyjnej oficjalnej doktryny niełączącej dawnych Germanów z późniejszymi Słowianami (od VI w.). A oto dosłownie na dniach pojawiło się pierwsze genetyczne odkrycie Y-DNA dokonane przez polskich naukowców z terenu Polski. Brawo! No i niestety nie zaskoczyło mnie. Szkielet wojownika sprzed niemal 4.000 lat (epoka brązu) posiada haplogrupę R1a1a. Szkielet pochodzi z Rogalina nieopodal Hrubieszowa (woj. lubelskie). To już trzeci w tym roku dowód przemawiający za autochtonizmem Słowian na ziemiach polskich i niemieckich. Dwa inne odkryli w tym roku badacze niemieccy na swoim terenie (-> Halberstadt i Espestedt). Dodając do tego dwa poprzednie odkrycia niemieckie (-> Eulau an der Saale i Liechtensteinhöhle) to kolejne "ziarenka", które doprowadzą do zmiany oficjalnej zakłamanej historii ziem słowiańskich. Biedny Kossina w grobie się przewraca :-) Muszę go zmartwić: to dopiero początek. Ciekawe co na to jego polscy zwolennicy - profesory i doktory z uniwersytetów? Krew ich zalewa? :-) Zalewać ich będzie coraz bardziej, wraz z postępem prac badawczych. http://polishgenes.blogspot.com/2015/05/r1a1a-from-early-bronze-age-warrior.html
Art. o znalezisku sprzed wyników badań Y-DNA: http://archeowiesci.pl/2015/01/24/oto-twarz-wojownika-z-rogalina/
3. Ze względu na tematykę wpisuNN#7909 • 2015-05-10

Redakcję taraki upraszam o wyrozumiałość za zamieszczenie poniższego obrazka. Ten obrazek ma za zadanie uwodzić wszystkich tych, którzy marzą o dawnej, pogańskiej sławie, gdy ludzkość nie była jeszcze zdegenerowana... Może więc nadzy wojownicy również byli uwodzeni? Kto wie...


Co się natomiast tknie pracy naukowej Michała, to również po pobieżnym przeglądzie odnoszę wrażenie, że włożył w nią wiele wysiłku i chętnie sie z nią zapoznam. Jest o czym mysleć.
[foto]
4. Księża i broń. HunowieMichał Mazur • 2015-05-10

Tekst Wojciecha Jóźwiaka z 2006 roku też jest niezwykle ciekawy. Widocznie obaj "wyczuliśmy" ten temat. Moc
@ Maciej Szymczak "Nie podobało się to księżom, którzy bezskutecznie starali się wyperswadować im aby nie pojawiali się w kościele ze swoimi włóczniami." Dzięki - zawsze warto dowiedzieć się coś więcej! Wg kleru paradowanie z bronią miało się widocznie ograniczać tylko do warstw wyższych :) Podobna sprawa była jeszcze w początkach XIX w. z góralami - broń stanowiła niemalże element stroju "wyjściowego" i księżom trudno to było zmienić

@ Adrian: Słyszałem o szkielecie z Rogalina. Dla ciekawostki powiem, że niektórzy, widząc jego prostą, słowiańską twarz wyłaniającą się z rekonstrukcji okrzyknęli go "ojcem wszystkich dresów" ;) Dla mnie ten wojownik może być potomkiem kurhanowców, podobnie jak i część Prasłowian. Jedni i drudzy mogą mieć wspólnych przodków, co niekoniecznie oznacza że są to grupy tożsame. 

W pracy starałem się nie wchodzić za bardzo w dyskusje allo/auto - bo dla mnie to trochę nudne (zresztą w Karpatach i tak wszyscy są przybyszami, więc jak dla mnie osobiście to nie ma sensu się tymi sporami emocjonować). Powiem jednak, co budzi moje wątpliwości przy koncepcji autochtonicznej - Hunowie. Byli na naszych ziemiach (choć pewnie w niewielkich ilościach, jako namiestnicy czy inni kontrolujący ludność miejscową) bo ich groby i artefakty pozostały jednak wspomnienie po nich nie zachowało się w pamięci zbiorowej Słowian. Nie ma też wspaniałych artefaktów słowiańskich wytopionych z huńskiego złota (w zasadzie rzymskiego złota wymuszonego przez Hunów), w świecie germańskim znaczne ilości złota pojawiają się nawet... w Skandynawii (co ciekawe, razem z haplogrupą Q). Brak też opisów jakichkolwiek wojowników z federacji huńskiej, których można by utożsamić ze Słowianami - a wcześni Słowianie byli bardzo dobrymi wojownikami, co do tego nie ma wątpliwości. Tu trochę więcej o okresie huńskim i ziemiach polskich (z forum historycy.org)

@ alchymista Fakt, włożyłem w nią trochę pracy - i w zasadzie pisząc ją odseparowałem się od pewnych klimatów współczesności. Sporu allo/auto też w niej nie poruszałem, bo za bardzo trąci polityką. Toteż proszę, choć w tym wątku powstrzymajmy się od wszelkich aluzji politycznych
[foto]
5. Z dyskusji o...Adrian Leszczyński • 2015-05-10

Z dyskusji o Hunach na portalu historycy (pisał o tym samym kiedyś także Wojtek): ">Zawsze mnie to ciekawiło, dlaczego na podstawie dwóch słów medos i strawa utrzymuje się, że Słowianie współpracowali z Hunami?<
Oba słowa na pewno nie są słowiańskie. Miód w scs to medъ. Wobec tego skąd ta nie słowiańska i nie łacińska końcówka –os?
To jedno z najpospolitszych słów spotykanych w językach indoeuropejskich. Równie dobrze może wywodzić się z germańskiego: pgerm. meðuz, z celtyckiego: gal. medu- czy jakiegoś nieznanego języka bałkańskiego.
Strawa w słowiańskim brzmiała by sъtrava. Twardy jer jest zawsze słyszany w zapożyczeniach do fińskiego, pruskiego, rumuńskiego, albańskiego czy greckiego jako ‘u’, więc gdyby słowa te były słowiańskie brzmiały by odpowiednio: medu i sutrava".

Ręce opadają jak się czyta domorosłych allochtonistów. Fajnie odpowiedział mu kolejny rozmówca: "a skąd wiesz jak brzmiały faktycznie przecież to nie słowianin je zapisał tylko grek a nie wiadomo czy słowianin wymówił / ile nazw obcych mamy przekręconych nie do poznania w różnych źródłach / co to jest np kamenicopkidua albo eptaradici czy licicaviki / strava i medos to przy tym wręcz idealne zapisy aż dziw że ktoś to kwestionuje typowe doktrynerstwo niestety"
Typowe dla allo-: tworzy się niesprawdzone teorie językowe, niemające żadnego poparcia w rzeczywistości, a potem na ich podstawie kwestionuje się ewidentne dowody na słowiańskość jakichś słów i wymyśla się słowa, które zapewne nigdy nie istniały -  "sutrawa" czy "medu" podpierając te bzdety rzekomą (hehe) "nauką" :-) Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać... Wczoraj dotarła do mnie straszna prawda: oto imiona władców Cherusków, którzy w 9 r. n.e. pokonali Rzymian w Lesie Teutoburskim: Sigimer (Sędzimir?), Inguiomer (Tęgomir?) i (Ch)ariomer (Jaromir?). Skoro Cheruskowie byli Pra-Słowianami, to gdzie byli Pra-Niemcy??? Historia jest zupełnie inna od tej oficjalnej. Oficjalna doktryna narzucona światu przez XIX-wiecznych szowinistycznych Niemców do dziś zakłamuje prawdę. Najgorsze jest to, że polscy zakompleksieni naukowcy głoszą te przestarzałe bzdury, jako "prawdę objawioną". Do czasu...
[foto]
6. I like this!Arthur Zielinski • 2015-05-12

What an interesting discussion! All I can add is that 5th Century BC Athenian vases frequently showed naked warriors, armed just in helmet, shield and spear or sword, in battle. In addition, most Roman geographers showed "Germania" as bordering in the East on the Borysthenes, or the River Bug. What′s also interesting is that the Venedi are always shown East of the Bug in most Roman accounts - any comments on that?
[foto]
7. Comments on Venedi tribesMichał Mazur • 2015-05-13

It is likely that Roman accounts are more accurate than Herodotus. But anyway, I don′t want to get involved into that autochtonism / allochtonism debate - for many people on both sides it seems to be almost like a substitute to the religion... Whatever you say, it won′t convince any of them... 
Concerning those Athenian vases - aye, they depict some sort of "herioc nudity", something that people in 5th cent. BC attributed to even more ancient heroes.
8. wolne uwagi na temat pracyNN#9010 • 2015-05-15

Dziękuję za lekturę, jak na pracę magisterską to podziwiam.

Wyciągam tylko złote nitki z tego sukna [w nawiasie nr strony]:


[18] wychodząc z dość dziwnej i obecnie krytykowanej idei pierwotnego matriarchatu.

Czy tu chodziło o doszukiwanie się wad Matriarchatu, czy naukowcy też nie wiedzą, że on trwał tysiące lat?


[21,22] Współczesne określenie co to jest "religia", "magia", "nagi" nie pasują do ich
starożytnych znaczeń. Nagość nie wiązała się z żadnym wstydem, przynajmniej w Europie.

[23] "występowanie do boju ze wstydliwymi częściami ciała"
- Dzicy i starożytni nie uważali żadnej części ciała za wstydliwe! Widać wpływ judeo-
chrześcijaństwa.

[26] o wojownikach : zresztą ich zachowanie cechowały inne
„barbarzyńskie” elementy, jak np. szał bojowy, dzikie okrzyki, tańce orężne itd
.

Czyli walka na śmierć była rytuałem, bardzo dokładnie określoną grą. Obecnie cywilizowani "żołnierze wolności" na wojnach mordują w w większości cywilów, tak ponad 95%. nigdy w historii takich rzeczy nie było.

[50-3, 67-8] - to tylko propaganda chrześcijańska

[70-1] a to nasze pogańskie-słowiańskie obyczaje

[79] "a stan higieny osobistej był wyraźnie niższy niż obecnie"

Dzicy i pierwotni kąpali się kilka razy dziennie i myli się rytualnie przed bitwą. Też aby konie nie czuły zapachu człowieka.

[81,3] groch z kapustą

[87] p. 2 Człowiek cywilizowany krańcowo odbiega od swych pierwotnych przodków. Jest
zwierzęciem hodowlanym. Zanim nie otworzyliśmy drzwi Chrystusowi nie było u nas biednych ludzi, domów dziecka i starców. Kobieta nie była popychadłem. Nie było króla, dzięsięciny i innych nieszczęść. Wiele się przez lata zmieniło. Też moralność, kiedyś człowiek odpowiadał za każdy czyn, chrześcijanin mógł być najgorszym łajdakiem ważne aby przed śmiercią się nawrócił. Zmnieniła się moralność.


[91] Swoiste kuriozum stanowi zaś fakt, że nawet najlepsi i najdzielniejsi wojownicy
społeczności „prymitywnych” bali się zadzierać z szamanami


Szaman mógł kierować siłami nadprzyrodzonymi i dlatego nie warto było z nim zadzierać

[94] szamańskie pieśni
[96,7] szamanizm pod lupą

[98] Szamaniści mogą wiedzieć jak komunikować się z duchami – przewodnikami, jak pracować ze snami czy wróżyć sobie samym

Czy chrześcijanie coś takiego potrafią? Rozmowa z duchami i wróżenie to łamanie I przyk. I, dalej Sen mara bóg wiara.

---  więcej się nie zmieściło


[foto]
9. Nie było żadnego matriarchatuWojciech Jóźwiak • 2015-05-16

Napisał/a "Wschód":
>>>Czy tu chodziło o doszukiwanie się wad Matriarchatu, czy naukowcy też nie wiedzą, że on trwał tysiące lat?
Nie było żadnego matriarchatu. To jest romantyczny wymysł nowoczesny.
Polecam np. na ten temat:
2012-11-25. Wojciech Jóźwiak. Najlepszy jaki znam tekst o matriarchacie.
(w PDF) Macieja Szymkiewicza pt. „Od Bachofena do Świętej Historii. Archeologia i antropologia wobec koncepcji matriarchatu i Wielkiej Bogini”, 2010.
>>>więcej się nie zmieściło
Proszę kontynuować, teraz zmieści się następne 2,5 tys znaków.


10. dalsze przemyśleniaNN#9010 • 2015-05-18

Przeczytałem całą tą pracę.


[str. 106] walka jako rytuał
Tacy ludzie nie boją się śmierci ... zwłaszcza gdy sprzyjają
temu odpowiednie wierzenia religijne ... np. wiara w rajski żywot


I co z tego! Większość chrześcjian panicznie boi się śmierci. A przecież są "zbawieni" (osobiście przez JCH) ich grzechy starte, czas odebrać nagrodę. Widocznie część ludzi nie nadąża za tą religią.


[108] "że nieprzystojną jest rzeczą wymyślać sobie boga, który ludzi doprowadza do szału"

Mądra myśl! Bardzo dobrze pasuje tu Jehowa, to jego wyznawcy wymordowali najwięcej ludzi w całej cywilizowanej historii. Także Słowian. Panuje tabu na ten temat. 


[110] Wojownikom tym przypisywano związki z magią lub światem nadprzyrodzonym, gdyż nie umiano wytłumaczyć pewnych rzeczy tak, jak my jesteśmy to w stanie uczynić obecnie


Drogi Autorze weź to zdanie, umieszczone powyżej, sobie do serca. Jesteś cywilizowanym naukowcem chrześcijańskim, w ten sposób oddzieliłeś się od prawdy i wiedzy swoich przodków. Religie "abrahamowe" to niezły kaganiec i klapki na oczy. Nasz drogi WJ zrezygnował z tego na rzecz buddyzmu. A chciał odtwarzać jedynie rytuały "szamańskie" bez podbudowy duchowej (to wiem z książki "Nowy Szamanizm"). Mądrości zbieranej przez tysiące lat (sam napisałeś: 25 000), wiedzy "szamańskiej" nie można nauczyć się z książek.
Porównam to z prądem elektrycznym: wszyscy go używają, urządzenia pracują, państwo nakłada nań podatki a fizyka (jej dział elektro-dynamika) nie umie wyjaśnić co to jest ten prąd elektryczny. Są dla niego dwie konkurencyjne i sprzeczne teorie. Pomiar prądu jest wykonywany niemal zawsze pośrednio: przez hallotrony, przetworniki, albo spadek napięcia na boczniku. Przez niedoskonały układ pomiarowy fizyka pracuje na modelu i dopiero szuka prawdy, nie wiadomo czy ją znalazła. 

Na koniec cytat dla Ciebie za wielki trud:


[str.28 Twojej własnej pracy] Wniosek nasuwa się sam: było to działanie mające podbudowę rytualną, niezrozumiałe jednak dla ludzi pochodzących z wyżej cywilizowanych ludów;

Trochę zatraciliśmy przez te lata! Prymitywni nadzy wojownicy nie skrzywdzili by starca lub dziecka. Zbrodniarze w Wietnamie, rycerze Chrystusa lub nadludzie z napisem na pasku "Gott mit Uns", nie mieli z tym problemów. Ten Gott to nie Odyn ale nieskończenie miłosierny J.

c.d.n.

[foto]
11. @ wschódMichał Mazur • 2015-05-22

Dzięki :) z częścią uwag się zgadzam, z częścią nie (jak np. z tym nieszczęsnym matriarchatem).

"[108] "że nieprzystojną jest rzeczą wymyślać sobie boga, który ludzi doprowadza do szału"

Mądra myśl! Bardzo dobrze pasuje tu Jehowa, to jego wyznawcy wymordowali najwięcej ludzi w całej cywilizowanej historii."



Jehowa uczynił coś takiego co najmniej raz, gdy wojownicy Jozuego wymordowali Gibeonitów. Dlatego "Zatrzymało się słońce na środku nieba" - zmiana perspektywy czasowej to jeden z elementów stanów głębokiego transu, zazębiającego się z bojowym szałem. Czas... rozciąga się wtedy w nieskończoność. Na podobnej zasadzie zaistniał "krzak gorejący". Postanowiłem napisać niegdyś o tym artykuł, gdy przykład B. Shannona uświadomił mi, że nie należy się zapierać pewnych rzeczy.

Odłamki tarcz wirują w powietrzu i nie mogą upaść... broń wytrącona z ręki jest "floating" a nie "falling". Była taka jedna grupa w USA, zwała się Somafera.
Nigdy nie spotkałem żadnego z nich osobiście, ale dzieląc się przeżyciami pomogli mi zrozumieć niektóre rzeczy.
12. Zatrzymało się słońce...stefanurynowicz • 2015-06-27

Dawno temu, gdy miałem lat 17, trenowałem wu szu (kolejny incydent mego istnienia, a kto wiele ściga, nic ni dogoni :-) ). Jednym z ćwiczeń, było długotrwałe siedzenie na stopach. Ot, dla rozciągnięcia i cierpliwości. Zrobiłem sobie taki siad w domu, trzymając w ręce zegarek. Siedziałem i gapiłem się w cyferblat. Wskazówka sekundnika zwolniła i zatrzymała się. Gdy sobie to uświadomiło, to  lęk mnie ogarnął. Wtedy wskazówka desperacko przyśpieszyła, jakby chciała nadrobić stracony czas. Nigdy więcej mi się to nie udało. Może dlatego, że miałem określone oczekiwania. Wcześniej chciałem tylko wiedzieć, jak długo wytrzymam w siadzie. 
Podobny przypadek miałem z siłą fizyczną. Też w tym samym wieku. Uniosłem (tylko z jednej strony) zbiornik wypełniony 350 litrami wody, by można było włożyć wypadnięty sworzeń w zaczep.
Nie żartuję sobie. Mam świadka mego "wyczynu". Wkładał ten nieszczęsny sworzeń.

Dziwną jest psychika człowieka. 
Szamani wiedzieli o niej zapewne znacznie więcej niż obecne doktory i procesory.
[foto]
13. Szamanizm. Chiński tropMichał Mazur • 2015-06-28

Take rzeczy są możliwe, jak najbardziej. Zarówno wzrost siły jak i wyczucia czasu. Co do tego pierwszego, to wskazano też... bachantki (kulty dionizyjskie, kobiece). Oraz pewne praktyki ekstatyczne związane z kultem Apolla w staroż. Grecji.

Wspomniał Pan o wu szu. Coś mi to przypomniało - pewien chiński trop zw. z szamanizmem.
Jakieś 2 lata temu wyczytałem w książce "Szaman" (autor Piers Vitebsky) że dynastia mandżurska panująca w Chinach wraz z częścią elit, również mandżurskiego pochodzenia, chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o utraconym świecie ich przodków - Mandżurów, ludu pokrewnego Ewenkom. Ogólniej jednak, tropy szamańskie w Chinach sięgają czasów pierwszych cesarzy chińskich. Chińczycy pod koniec panowania Mandżurów rozpoczęli własne badania nad zagadnieniem, ciekaw jestem czy jakiekolwiek rezultaty tych badań przetrwały upadek cesarstwa i późniejszą "rewolucję kulturalną".

Jakiś czas później dowiedziałem się, że ta sprawa mogła mieć jeszcze inny aspekt, związany ze sztukami walki - Chińczycy chcieli zrozumieć, co było na początku, do czego dorobiono wysoką treść która przetrwała stulecia, podczas gdy treść pierwotna przestała być czytelna.

To jeden z czynników, dla których uważam że współpraca Polaków z Chińczykami mogłaby przynieść także i inne dobre owoce, wykraczające poza politykę i ekonomię. Także dla środowiska skupionego wokół "Taraki"
[foto]
14. Z cyklu...Wojciech Jóźwiak • 2015-06-28

Gdy byłem studentem, czasy pradawne, wczesny Gierek, o jodze wiedziałem tyle, że gdzieś coś takiego jest, u jakichś egzotycznych ludów -- postanowiłem sprawdzić, jak długo wytrzymuję bez oddychania. Robiłem próby z sekundnikiem. Doszedłem do 5 minut 45 sek.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)