zdjęcie Autora

26 lutego 2014

Wojciech Jóźwiak

Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
O Ukrainie i sąsiadach
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Europa jako Unia nie państw, ale NUTS'ów ◀ ► Szlaki i grody. Ruś wielogłowa ►

Historia Ukrainy na tle wschodniej Europy.

Słowiańskie ciała, wędrownicze głowy

We wczesnej historii Słowian trzy razy tworzono państwowe formacje (lub pre-państwowe, wodzowskie), w których doły, masa ludności czyli ciało było słowiańskie, a góra lub głowa czyli grupa władcza była obca i wywodziła się z jakiejś społeczności wędrownej. Te trzy projekty, to po kolei Awarowie, Bułgarzy i Rusowie, a niewiele brakowało, by doszedł do nich projekt czwarty: Węgrzy. Węgrom udało się jednak, primo, przetrwać (tak jak udało się to projektowi Bułgarów i Rusów, a nie udało Awarom), ale przy tym, secundo, zachować własną narodową tożsamość, język i kulturę, inaczej niż Rusom i Bułgarom. Prócz pre-państw, później rozwijających się w narody, założonych przez inwantów, są słowiańskie historyczne byty, które zawiązały się same, niejako wewnętrznie i których władcy byli tubylcami, a zewnętrzna inwazja nie była tam potrzebna – tak było z Czechami, Polską, Słowenią, Chorwacją, z (obaloną wcześnie przez Węgrów) Wielką Morawą i z Obodrytami, Pomorzanami i Wieletami, którzy także nie przetrwali.

Z tamtych trzech wędrownych ludów Awarowie i Bułgarzy byli konnymi stepowymi koczownikami, a Rusowie-Normanowie też wędrowcami, ale chodzącymi wodą: morzem, rzekami i jeziorami. I Bułgarzy i Rusowie, chociaż dali początek warstwie władczej w swoich państwach (lub pre-państwach), utracili swoją etniczną tożsamość i przeszli na słowiański język i obyczaj. Trzeci z nich, Awarowie, jak się wydaje, mieli na to za mało czasu, zbyt szybko zanikli; zresztą ich zanik jest tajemniczy i być może w końcu także zeslawizowali się, ale nie pozostawili po sobie nikogo, kto uważałby się za ich potomstwo i kontynuatorów.

Ruś – ta, która ostatecznie stała się słowiańska i prawosławna – powstała jako przedsięwzięcie Normanów, którzy zajęli i zorganizowali jeden z dwóch rzecznych szlaków na wschodnio-europejskiej równinie, którą lepiej, bo bez odniesień do Europy, byłoby nazywać Równiną Scytyjską, w skrócie Scytyką. Pierwszy i ważniejszy był szlak Wołgą i Morzem Kaspijskim do Persji, która wtedy należała do Kalifatu Bagdadzkiego i to było właściwe cywilizacyjne i plutokratyczne centrum ówczesnego świata, drugi szlak Dnieprem i Morzem Czarnym do Konstantynopola, drugiej, chociaż niższej rangą światowej stolicy. Normanowie, czyli właściwie Szwedzi, startowali z okolicy, która była wtedy i pozostała do dzisiaj, centrum i sercem ich kraju, czyli znad jeziora Mälaren; do górnej Wołgi lub górnego Dniepru mogli przepłynąć i po drodze przeciągnąć łodzie kilkoma szlakami, których naturalnym węzłem było jezioro Ilmeń – nad nim założyli swoją bazę Holmgård, przez Słowian nazwaną trochę później Nowogrodem. Do Ilmeni przypływali z północy zatoką Fińską, Newą, Ładogą i Wołchowem. Szlak wołżańsko-kaspijski pominę, bo na nim Rusowie (czyli Normanowie) nie osiągnęli trwałego sukcesu. Na szlaku dnieprzańsko-czarnomorskim idący z północy i na jej zapleczu mający swoją ojczyznę, spotkali się z przeciwprądem innego etnosu idącego w kierunku przeciwnym, z południa na północ. Wynikiem była ich symbioza; wydaje się, że oba żywioły potrzebowały siebie nawzajem i współdziałanie obu dawało korzyści. Nie ma doniesień o wojnach rusko-słowiańskich, a jeśli były, jak spalenie Iskorostenia przez Olgę, to nie motywowane wrogością tych dwóch języków i obyczajów. Słowianie przyjęli Rusów za swoich książąt, nie tylko władców, ale też czynnik dynamizujący i energetyzujący ich życie (sami raczej nie wyprawialiby się za morza), przyjęli też ich etnonim i do dzisiaj nazywają się Rosjanami, Rusinami, Rusynami, Białorusinami. Rusowie przyjęli słowiański język i szybko stopili się z wielokrotnie liczniejszymi Słowianami. Połączyła też ich jedna religia, wspólnie zapożyczona od konstantynopolitańskich Greków-Romajów.

Kooperacja i komensalizm (wspólne ekonomiczne pożywianie się) Rusów wraz ze Słowianami z południa znad Dniepru było zapewne dla Rusów o tyle łatwiejsze, że Słowian znali i mieli, można powiedzieć, dobre doświadczenia z nimi już wcześniej. Rusowie osiedlający się z początku w różnych miejscach w dorzeczach Wołchowa, Dźwiny i jeziora Pejpus, zanim w końcu skupili się w Holmgårdzie-Nowogrodzie, mieli wśród siebie Słowian, zanim jeszcze ci przybyli posuwając się w górę Dniepru. Skąd się wzięli? – z naturalnego styku słowiańsko-skandynawskiego, czyli z terenów obecnej Meklemburgii lub Pomorza. Można domyślać się, że Rusowie kolonizujący Scytykę znali już słowiański język, mieli doświadczenie we współżyciu ze Słowianami i wśród nich byli Słowianie, dzięki czemu znajdując podobnych Słowian na miejscu, chętnie ustawiali ich w roli tamtejszej middle-class, klasy wykonawców i pośredników pomiędzy sobą a właściwymi aborygenami Scytyki, mówiącymi po bałtyjsku i fińsku. Jedni i drudzy, i Rusowie i Słowianie, byli nad Wołchowem, Łowacią, Dźwiną, nad górnym Dnieprem i górną Wołgą – obcy, byli świeżymi przybyszami i tym chętniej związali się w jeden naród, mając wokół fińskich i bałtyjskich tubylców.


Klątwa Stepu

Normańsko-słowiański commonwealth (czyli „wspólne dobro”), zwane Rusią i pod wodzą potomków Ruryka (który miał haplotyp „N”, wcale nie indoeuropejski, tylko właściwy dla najpółnocniejszych ludów tundrowych) było dipolem, państwem (lub wciąż wodzostwem) terytorialnie dwugłowym, o dwóch stolicach. Pierwszą, starszą i założycielską był, na skrajnym północnym pograniczu rolniczej ekumeny, Nowogród. Drugą wkrótce stał się Kijów, który leży na tym samym newsko-dnieprowym szlaku, ale z kolei na południowej peryferii tejże ekumeny. Kijów był ostatnim miejscem w dół Dniepru, które jeszcze miało rolnicze zaplecze, był więc wygodną bazą dla wypraw na Czarne Morze i dalej do Greków. Chociaż kniaź (konung – to samo słowo co ang. king) Światosław w 967 roku próbował stolicy-bazy dużo dalszej na południe, u ujścia Dunaju.

Kijów na tle dorzecza Dniepru położony jest według wszelkich zasad geo-sztuki: tuż poniżej miejsca, gdzie zbiega się z północy (Berezyna), zachodu (Prypeć) i wschodu (Desna z Sejmem) cały wachlarz jego dopływów. Siła Coriolisa uczyniła wysokim brzeg prawy-zachodni (Warszawa jest dziwolągiem: lewy brzeg rzeki ma prawo by wysoki tylko przypadkiem!), tworząc tam naturalną twierdzę przeciw niebezpieczeństwom lubiącym tam docierać ze wschodu, z wnętrza Azji. Jest pogląd, że Kijów z okolicą był właściwym urhajmatem wszystkich Słowian, którzy stąd, z Kultury Kijowskiej istniejącej tam w epoce rzymskiej, rozeszli się na wszystkie strony. Mniej skrajni allochtoniści („allo” z polskiego punktu widzenia) widzą w okolicy Kijowa jedną z dawnych siedzib Słowian. Tak lub inaczej, okolice Kijowa są chyba jedynym regionem, którego trwałej słowiańskości od co najmniej dwóch tysięcy nikt (chyba) nie neguje.

Do tego ziemie środkowej Ukrainy są jednym z najstarszych ośrodków cywilizacji w sensie budowania miast lub osiedli proto-miejskich. Kultura Trypolska (od wsi Trypillia pod Kijowem) budowała się tutaj już od ponad 6 tysięcy lat temu.

Skoro były tak piękne początki, to dlaczego dalszy ciąg tak żałosny? Dlaczego Kijów nie stał się, po prostu, stolicą całej Scytyki lub więcej? Dlaczego, przeciwnie, historia Ukrainy stala się jednym wielkim ciągiem klęsk i nieudanych przedsięwzięć? (Szczerze życzę Ukraińcom, żeby wreszcie zaczęła im iść karta.) Winien był step. Od początku. Miasta Trypolan zostały zburzone, ich cywilizacja rozproszona przez bytującą dalej na wschód kulturę „Jamna” (tłumacząc z ukr.: kultura grobów jamowych). O tych „Jameńcach” przypuszcza się, że dokonali wynalazku (lub ten wynalazek twórczo zaadaptowali) zarówno wielkiego, jak i – jak miała wykazać dalsza historia – strasznego: udomowili konie pod wierzch. Tym samym zapoczątkowali trwające odtąd przez tysiąclecia parcie – istny Drang! – ludów Stepu na sąsiednie rolnicze cywilizacje. Ten drang gwałtownie przyspieszył jakieś 1700 lat temu, kiedy Chińczycy, by zyskać przewagę nad stepowymi przeciwnikami i nie tylko siedzieć na koniach, ale także konno stać i walczyć wykorzystując siłę stóp i kolan (a nie tylko mdłych pośladków, jak dotąd), wynaleźli żelazne strzemiona. Od razu przechwycili je Hunowie, którzy przerzucili się na zachód i spustoszyli Europę. Paniczny śmiertelny strach z jakim uciekali przez nimi Goci, był właśnie strachem przed wrogiem, który mordował ich stojąc w strzemionach!

Po Hunach przez czarnomorskie, dziś ukraińskie stepy, przeszli idąc z wnętrza Azji Awarowie, Bułgarzy, Chazarowie, Węgrzy, Pieczyngowie, Połowcy. Największą erupcją Stepu był najazd Mongołów, którzy w 1240 roku zniszczyli Kijów. Po Mongołach nigdy już Step nie wygenerował z siebie podobnej siły, prawdopodobnie dlatego, że megalomańskie przedsięwzięcia Czyngisydów Step zdepopulowały.

Na zachodniej flance Wnętrza Azji na czoło wyszła Złota Orda, po jej rozpadzie Chanat Krymski, który zatrudnił się za dywersanta-terrorystę na usługach Turcji Otomanów i w ten sposób przeciągnął destrukcyjną rolę Stepu o kolejne 400 lat. W wieku XVIII artyleria i strzelby przewyższyły skutecznością rewersyjne łuki Stepowców. Skutkiem tego Kazachowie i Buriaci z musu przeszli pod nadzór Rosji, a Krymscy Tatarzy przegrali na turecko-rosyjskim froncie. Czarnoziemy u ujść Dniepru, Dniestru, Donu, Dunaju i Kubania mogli wreszcie zagospodarować rolnicy.

Tymczasem w ciemnych wiekach, które nad Kijowem zapadły od 1240 r., w Scytyce i w bezpiecznej (w miarę) odległości od jej chaotycznego Stepu, powstały inne ośrodki politycznej siły, dla których – wszystkich – Kijowszczyzna i okolice były zaledwie daleką peryferią czyli ukrainą. (C.d.n.)

◀ Europa jako Unia nie państw, ale NUTS'ów ◀ ► Szlaki i grody. Ruś wielogłowa ►


Komentarze

[foto]
1. Patrick Leigh Fermor,...Michał Mazur • 2014-02-26

Patrick Leigh Fermor, który l. 30 XX w. przemierzał Węgry i Rumunię szukając choćby najmniejszych śladów kultury Awarów (chodziło mu głównie o zwyczaje i język, o których i tak niewiele wiadomo) nie znalazł niczego, co mogłoby bezsprzecznie uchodzić za awarskie. Nie znalazł, bo źle szukał - nie uwzględnił wystarczająco kierunków, z których Awarowie byli naciskani przez wrogów, ani późniejszych przemieszczeń wielkich rzesz ludności (podbój osmański, różne traktaty pokojowe na przestrzeni wieków itp.). 

Internetowe wydanie "Wprost" podaje, iż  "Chorwaci mają znaczny udział haplotypów charakterystycznych dla Polaków i Rosjan, ale u mieszkańców Dalmacji wykryto geny Awarów, koczowniczego ludu pochodzenia ałtajskiego, zamieszkującego teraz Dagestan" W zasadzie to  pewien skrót myślowy, gdyż nie wiadomo na ile współczesnych Awarów dagestańskich można identyfikować z wczesnośredniowiecznymi Awarami żyjącymi w Europie. Na doszukiwanie się jakichkolwiek śladów awarskich w dalmackiej "kulturze ludowej" XXI wieku już troszkę za późno. Jednak rzecz jest ciekawa, zważywszy na to że górale z Dalmacji mimo kiepskich warunków życiowych należeli na przestrzeni wieków do najwyższych ludzi w Europie, tak jak opisani w kronikach Awarzy! (stąd obrzy - obrzym - olbrzym) Doskonale to widać np. po austriackich rejestrach poborowych i opisach [inf. z wykładu prof. Baczkowskiego, UJ] czy wczesnych badaniach antropologicznych, gdzie opisywano cechy fizyczne ludności np. typ urody, karnację, wzrost. Znalazłem kiedyś podobne wyniki dla górali polskich - byli drobniejsi, choć inne cechy były podobne. 

W Kazachstanie część populacji żyje w górach co najmniej od czasów najazdów Mongołów, przestrzegając wielu archaicznych zwyczajów, zapomnianych już na równinach (paralele z wołoskimi!). W Karpatach za to występowały zjawiska podobne znanych z Wielkiego Stepu, nie wyłączając praktyk szamańskich. Gdzieś w tym rejonie "wsiąkły" masy Kumanów-Połowców, reszta poszła na Bałkany lub na Węgry. Ogólnie rzecz biorąc, wygląda na to że stepowcom dość łatwo przeżyć w górach - wystarczy zsiąść z konia.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)