18 lutego 2017
Przemysław Kapałka
Serial: Opowieści wędrowne
Opowieści lodowe
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Narew ◀ ► Góry Świętokrzyskie ►
Wyprawy lodowe na jeziora
Kto jeszcze nigdy nie chodził po zamarzniętym jeziorze, tego
namawiam, żeby spróbował. Tej zimy może się to już nie udać,
ale przecież nie jest to ostatnia zima, okazja jeszcze będzie
niejedna. Takie chodzenie po lodzie ma w sobie swój urok. Ta
równiutka powierzchnia, czasami czarna, a czasami przysypana
śniegiem i bielutka. Te przestrzenie, rozciągające się naokoło.
Ten świszczący w uszach wiatr, który na jeziorach ma prawdziwe
pole do popisu. Ta głębia, którą czuje się pod sobą. A jeśli
ktoś lubi jeździć na łyżwach, to trudno sobie wyobrazić lepszą
ślizgawkę, niż jezioro, o ile tylko nie przeszkadza leżący
śnieg. Widywałem już takich śmigających całe kilometry po
mazurskich jeziorach. Ale i do pieszych wędrówek trudno jest o
lepszy teren.
Kto uprawia medytacje, śpiewanie mantr lub modlitwy w przyrodzie, to najlepiej wychodzą one właśnie na zamarzniętym jeziorze. Wolne przestrzenie naokoło, odpowiedź Nieskończoności najlepiej możliwa do odbioru właśnie na jeziorze, pewnie inne czynniki też decydują o tym, że przynajmniej mnie najlepiej wychodzi to właśnie wtedy.
Tym razem wybrałem się na Jezioro Nidzkie. To długie na ponad dwadzieścia kilometrów jezioro jest położone w całości w Puszczy Piskiej, co jeszcze potęguje siły oddziaływania Natury. Zacząłem od miasteczka Nida (część Rucianego-Nidy) prawie na jego końcu, i przeszedłem przez większą część jeziora. Po drodze minąłem leśniczówkę Pranie, której z jeziora nawet nie zauważyłem, wioskę Krzyże, i zatoki Zamordeje Wielkie i Zamordeje Małe. Do zatok jeszcze trochę się czuje wpływ cywilizacji, choć ludzi jest niewielu, potem już jest on prawie nieodczuwalny, i nie zmienia tego obecność dosłownie paru domków i kompletnie opuszczonej stanicy wodnej. Szkoda, że nie mogłem przejść do końca jeziora – nawet, gdybym miał na to czas, to nie miałbym już sił. Chodzenie po ośnieżonym jeziorze jest przepiękne, ale męczące.
A oto zdjęcia z trasy:
Stąd przyszedłem:
Centralna część jeziora:
Dalsza część jeziora:
A oto i moje selfie:
A w Rucianem pustki takie, że aż przykro. Jedyny ruch, który tam występuje, to ruch na szosie krajowej. Dość powiedzieć, że czynna była jedna restauracja, i przez większą część mojej wizyty byłem tam jedynym klientem, potem dopiero przyszło kilku wędkarzy. Szkoda, że ludzie nie cenią kontaktu z przyrodą o tej porze roku. Jest to chyba najlepsza pora na taki kontakt i na dotlenienie się świeżym powietrzem, a już na pewno lepsza, niż lato.
I jeszcze kilka zdjęć z poprzednich lat:
Dargin:
Takie coś może się utworzyć na zamarzniętym jeziorze:
Jeziorak:
Zalew Wiślany z Fromborkiem w tle:
To pozostawię bez komentarza:
I na koniec nie na temat - po tym jeziorze nie
chodziłem, ale zimowo:
Zima, ta prawdziwa, to trudna, ale piękna pora roku. Kontakt z Naturą jest możliwy znacznie głębszy, niż wiosną czy latem. A dla jednego takiego dnia, jak te spędzone na jeziorze, warto znosić trudy całej zimy. Tym bardziej, że wcale to nie musi być jeden dzień...
◀ Narew ◀ ► Góry Świętokrzyskie ►
Komentarze
Tylko trzeba uważać na grubosć lodu, najlepsze informacje mają w tym temacie przeręblowi wędkarze. Nie zaszkodzi się zapytać.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.