zdjęcie Autora

25 grudnia 2009

Krystian Defer

Podświadomość, klęska racjonalizmu
Magia odzwierciedla potęgę umysłu, a ściślej potęgę podświadomości ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Magia


Carl Gustaw Jung

Magia? Umysł racjonalny powinien, tak by się zdawało, odrzucić wszelkie zabobony. Czyż nie? Jednak Magia nie musi być synonimem zabobonów. W moim rozumieniu Magia odzwierciedla po prostu potęgę umysłu, a ściślej potęgę podświadomości. Lecz o ile wielu racjonalistów dopuszcza wpływ własnej podświadomości na siebie, o tyle trudniej im przyjąć i zrozumieć, w jaki sposób moc jednego człowieka, jego podświadomość, może wpłynąć na życie innych, obcych ludzi. Rację miał chyba Jung, który mówił o jakiejś ponadjednostkowej płaszczyźnie mocy, która łączy wszystkie umysły, a nawet całą ożywioną przyrodę, a która m.i. zawiera wszystkie archetypy. Tę sferę nazwał zbiorową nieświadomością. Łączy ona wszelkie życie - w tym całą faunę i florę. Dowodem na to jest działanie magii na niemowlęta, a nawet na rośliny i zwierzęta.

Skupmy się teraz na tak zwanej Szarej Magii. Są to wszystko te czynności i rytuały magiczne, które mają uzdrowić lub poprawić jakość życia (uczucia, zdrowie, finanse) stosującego owe praktyki. NLP (programowanie neurolingwistyczne) jest odpowiedzią psychologii klasycznej na dotąd niezrozumiały fenomen Magii. To właśnie NLP tłumaczy bardzo dobrze działanie Szarej Magii. Oto poprzez różnorodne manipulacje umysłem (kotwice, projekcje, afirmacje itd.) człowiek może kreować określone własne pożądane reakcje i nawyki. Czy NLP tłumaczy w ogóle Magię, także tę Białą i Czarną? Będzie tak właśnie, jeśli przyjmie się, że istnieje pewna wspólna płaszczyzna energii organizmów żywych. Mała ilustracja, zna to każdy miłośnik flory. Gdy kwiat nie chce kwitnąć lub roślina usycha, czasami wystarczy zbesztać roślinę, zagrozić jej, że się ją wypleni, by oto roślina zareagowała pozytywnie, to znaczy zakwitła lub doszła do siebie. Takie przykłady wzajemnej komunikacji ludzi i roślin są znane.

To już nie są te czasy, gdy pozytywizm, racjonalizm, higiena były postrzegane jako jedyne synonimy postępu. To już nie te czasy, gdy karczowano z ludzkich umysłów zabobony i czary. Jesteśmy teraz w tym punkcie, w którym słychać chichot historii. Jej wahadło dotarło do punktu maksymalnego odchylenia racjonalizmu. Wiadomo dzisiaj i coraz bardziej będzie to uświadamiane, że i racjonalizm ma swoje słabe strony. Tą słabą stroną jest między innymi podświadomość człowieka. Ponadto nauka, głównie fizyka i matematyka już od dłuższego czasu sygnalizowały kryzys. Nauka, ostoja racjonalizmu, jest dzisiaj na rozdrożu. Ten kryzys odbija się szerokim echem w medycynie współczesnej, w psychologii i w traktowaniu rzeczywistości. Ten kryzys miał źródło już w trzydziestych latach XX w., ale ponieważ przez ten cały czas świat kroczył w rytmie spektakularnych osiągnięć techniki i nauki, mam na myśli powstanie telewizji, Internetu, samochodu i samolotu, ten kryzys nie był obecny w życiu przeciętnego Kowalskiego, był wysublimowany i dostępny tylko tym nielicznym, którzy doszli w dostateczny sposób do pewnej biegłości w formalizmie matematycznym. Pokrótce przedstawię o co chodzi.


Niepewność logiki


Kurt Gödel
* Protest Taraki: Zapewne nikt znający twierdzenia Gödla nie zgodziłby się z wyrażoną tu opinią! Więcej o tym czytaj w przypisie Mirosława Miniszewskiego: Uwagi do tekstu Krystiana Defera...
** Przypis do "modus ponens" - czytaj tamże.

Czytaj także odpowiedź Autora: Krystian Defer. Polemika z Mirosławem Miniszewskim.

Otóż w pierwszej połowie XX w. doszło do szeregu przełomowych odkryć w matematyce i fizyce teoretycznej. Kurt Gödel przedstawił kilka twierdzeń, zwanych twierdzeniami o niezupełności, które można streścić tak, iż w danych systemach aksjomatycznych opartych na arytmetyce liczb naturalnych i na logice klasycznej istnieją twierdzenia, zdania, dodajmy, że nie chodzi o żadne paradoksy lub pseudoparadoksy, lecz o zdania, twierdzenia, nazwijmy to tak, normalne (lub sensowne), które nie można sfalsyfikować, udowodnić lub obalić językiem tych systemów. Mamy więc pierwszy jawny kryzys. Racjonalizm de facto otrzymał ogromny cios,* ponieważ w myśl twierdzeń Gödla nie wszystko poddaje się analizie umysłu, nie wszystko można racjonalnie udowodnić. Ponadto okazuje się, iż systemy aksjomatyczne i sposób dowodzenia Modus Ponens (reguła odrywania)** nie są tak pewne, jak dotąd sądzono, co głęboko korespondowało z twierdzeniami Gödla. Oto bowiem reguła Modus Ponens, zwana także regułą odrywania, polega na tym, iż jeżeli prawidłowo przeprowadzimy sposób dowodzenia, to z prawdziwej przesłanki zawsze wynika prawdziwa konkluzja, bo z prawdy tylko może wynikać prawda. Lecz do dzisiaj przykład twierdzenia Banacha-Tarskiego budzi ożywione dyskusje w kręgach naukowych. Oto teoria mnogości, w której jeden z aksjomatów, tak zwany aksjomat wyboru, prowadzi do owego twierdzenia. Twierdzenie to w sposób trywialny można tak streścić, iż dopuszczalne jest takie operowanie transformacjami topologicznymi, iż z jednej kuli, którą wprzódy rozkłada się, można po złożeniu otrzymać dwie takie same, jak ta pierwsza, kule. Żeby być dokładnym przytoczę jedną z postaci tego aksjomatu wyboru. Co ciekawe, można go równorzędnie przedstawiać na kilka sposobów.

Jeżeli mamy niepustą rodzinę zbiorów, to można stworzyć zbiór, który z każdym z tych zbiorów tej rodziny, będzie miał wspólny element. (Oto właśnie aksjomat wyboru).

Jeśli w systemie aksjomatycznym znajdzie się choć jeden niepewny aksjomat (patrz: aksjomat wyboru), to wówczas można, korzystając z reguły dowodzenia Modus Ponens, udowodnić wszystko. Ponieważ z fałszu może wynikać prawda lub fałsz. Bardzo ładnie pokazuje to tautologia Dunsa Szkota:

(~q and q) => p

Komentarz: [ ~q and q ]≡ 0 czyli fałsz, a [ 0 => p] jest zawsze prawdą.

Więc, jeśli może wynikać w takim przypadku zarówno prawda jak i fałsz, to taki dowód należy odrzucić. Innym przykładem na istnienie dziury w systemie aksjomatycznym jest geometria Euklidesowa i jej piąty aksjomat. Jeśli podważy się piąty aksjomat (przez punkt można poprowadzić tylko jedną prostą równoległą do zadanej prostej) wprawdzie można otrzymać bogatą geometrię hiperboliczną, ale upada klasyczna geometria Euklidesowa.[1] Można, owszem, mówić tu o pewnego rodzaju ubogaceniu, ale jest to doskonały przykład upadku Modus Ponens.

Modus Ponens więc, jak widać, ma słabe strony. Jeśli już chcemy coś udowodnić, to należałoby stosować metody dowodzenia nie wprost, czyli doprowadzenie do absurdu. Chodzi o to, że to właśnie implikacja logiczna jest odzwierciedleniem całego procesu dowodzenia. A implikacja logiczna ma taką "dziwną", mało intuicyjną na pierwszy rzut oka, własność. Oto bowiem z prawdy, jak już pisałem, może wynikać (implikować) tylko prawda. Jeżeli więc nasz sposób dowodzenia (synonim implikacji) z danych założeń (przesłanki) doprowadzi (wyniknie) jawny absurd, czyli fałsz. To od razu widać, że nasze początkowe założenie nie może być prawdziwe (to jest właśnie metoda dowodzenia nie wprost). Bo, jak nadmieniłem, z prawdy może wynikać jedynie prawda, jeśli zaś z niej otrzymujemy fałsz, oczywiście tylko i wyłącznie w przypadku prawidłowego toku dowodzenia, to wyjściowa prawda nie mogła być prawdą, tylko fałszem. Na tym polega falsyfikacja. Możemy więc podsumować wówczas to tak, że założenie musi być fałszem. W ten właśnie sposób (przez falsyfikację), można rzec : absolutny, dowodzimy, że coś jest prawdą lub fałszem. Prawdę otrzymujemy przez zaprzeczenie założenia. Albowiem zaprzeczenie fałszu jest przecież prawdą.

I tu od razu rodzi się pytanie, czy metodą nie wprost, w ten absolutny sposób dowodzenia, można udowodnić każde "sensowne" twierdzenie? Otóż, wydaje się, że nie. Występuje więc tu pewnego rodzaju korespondencja i analogia do wniosków twierdzeń Gödla. W danym systemie mogą istnieć twierdzenia (sensowne), które nie można udowodnić metodami i aparatem tego systemu. Jest to pewnego rodzaju intuicyjna analogia.


Sprzeczności fizyki

Dlaczego tak rozpisałem się na ten temat? Po prostu chciałem tylko podkreślić, że nauka, matematyka - ten fundament nauki - stoi również, jak wszystko inne, na glinianych nogach. Nie twierdzę, że matematyka, logika zawodzi, ale w myśl zasady domina, ogólne bezkrytyczne zapatrzenie się w logikę, matematykę można podważyć. Podobnie jest z fizyką. Ona również jest wewnętrznie sprzeczna. Pamiętajmy, że fizyka, fizyka teoretyczna, to tylko zbiór pewnym modeli matematycznych. A skoro matematyka może zawieść, tym bardziej modele matematyczne. Ale akurat tu nie chcę eksponować tego aspektu. Skupię się na czymś innym. Podkreślę tylko to, że fizyczny opis świata w skali mikro jest sprzeczny z opisem świata w skali makro. Oto bowiem w skali mikro fizyka operuje modelami kwantowymi. Są to modele indeterministyczne (nie deterministyczne). W skali makro zaś najbardziej powszechny jest model Szczególnej (STW) i Ogólnej (OTW) Teorii Względności. Oba te modele są w pełni deterministyczne, w tym mocnym Laplasowskim tego słowa rozumieniu. Przeszłość decyduje o teraźniejszości, teraźniejszość zaś całkowicie implikuje przyszłość. Można więc powiedzieć, że przeszłość całkowicie określa przyszłość. Fizycy to w dużej mierze determiniści. Oczekują oni, że w tych samych warunkach dokonują się te same skutki. Lecz gdzie tu miejsce na działanie wolnej woli człowieka? Jeśli mogę tu przedstawić swoje stanowisko w tej kwestii, to moim zdaniem indeterminizm, fizyka kwantowa, jest prawidłową bazą. Oto przyczyny (w sprawczym rozumieniu) są konieczne dla skutków, ale może być tak, że przyczyny mogą być niewystarczające dla dokonania się określonych skutków. Może być tak, iż chociaż jest przyczyna, może ona nie zaskutkować. Innymi słowy jeśli mamy określony skutek, to musiała istnieć przyczyna sprawcza tego skutku, lecz jeśli mamy określoną przyczynę, to może ona jednak nie zaskutkować, może nie być skutku. Przykładów jest multum, właśnie w skali mikro. Weźmy jeden z brzegu.


Model atomu

Elektron krąży na orbitali wokół jądra atomu. Otóż może istnieć konkretna przyczyna sprawcza (prawo fizyczne), która skutkuje tym, iż elektron wyemituje foton o określonej energii i przejdzie na orbitale bliżej jądra. Ale jednak chociaż jest ta przyczyna, to jednak ów elektron może a nie musi, lub dokona to w dowolnej chwili, wyemitować ten foton. Ogólnie nie wiadomo, czy ten elektron wyemituje kwant energii (foton). Takich przykładów w fizyce kwantowej jest mnóstwo, właściwie cała fizyka kwantowa na tym się opiera. Procesy, według aparatu matematycznego kwantówki, dokonują się z pewnym prawdopodobieństwem, co oznacza, że istnieje tylko określone prawdopodobieństwo, że skutki się dokonają. Dlatego determiniści próbowali ratować determinizm, sugerując, że być może istnieją jakieś ukryte parametry układów, których dopiero znajomość pozwoliłaby odrzucić kwantówkę i przyjąć całkowicie deterministyczny opis fizyki zjawisk. Lecz i tu determiniści doznali porażkę, gdyż wykazano, że jest to błędna koncepcja. Jednak opis kwantowy w skali makro charakteryzuje się tym, że wówczas prawdopodobieństwa zjawisk mają charakter wybitnie skrajny, czyli albo są bliskie jedności (1), albo bliskie zeru (0). I tak prawdopodobieństwo tego, że rzucony kamień spadnie na grunt wynosi 0,99999999999999999998, a z drugiej strony prawdopodobieństwo tego, że tenże kamień trafi w satelitę wynosi około 0,0000000000000000001, jednakowoż formalnie mamy nadal do czynienia z indeterminizmem, bo skoro coś dzieje się z prawdopodobieństwem "A", to wiadomo, że może nie zajść to z prawdopodobieństwem " 1- A".

Zresztą ingerencja świata ożywionego w świat nieożywiony jest możliwa właśnie tylko dzięki temu, że świat nieożywiony jest niezdeterminowany. Oto bowiem lot owego rzuconego kamienia może przerwać chwycenie go do rąk przez człowieka, umieszczenie do rakiety i wystrzelenie go w kosmos z nacelowaniem na jakiegoś satelitę. I wówczas faktycznie kamień może trafić w satelitę, choć wydawałoby się to tak mało prawdopodobne. Tym przykładem z kamieniem sygnalizuje jedynie, że indeterminizm jest konieczny na to by mówić w ogóle o wolnej woli, a nawet na to, by ta wolna wola mogła się realizować w świecie realnym. Nie można także mówić, że podejście kwantowe jest jedynie pewnego rodzaju zastępczym sposobem rozumienia zjawisk. Determiniści sądzą, albo tylko tak udają (moje przypuszczenie), czego przykładem był sam Einstein, że w przyszłości zostaną odkryte modele, które w zupełności, bez zbędnych prawdopodobieństw, określą całą fizykę zjawisk. Są jednak i tacy, do których i ja się zaliczam, którzy twierdzą, że kwantowy opis jest pełnowartościowym, maksymalnym modelem fizyki. Model kwantowy oprócz tego, że wyjaśnia fizykę mikro, jest modelem, który autoryzuje istnienie wolnej woli człowieka. Wcześniejszy determinizm sprowadzał przecież wolną wolę do poziomu predestynacji. Oto bowiem człowiek miał wprzódy zapisaną kartę swojego żywota.

Pisząc o tych ograniczeniach w nauce, chciałem jedynie podkreślić, że istnieją ograniczenia już w punkcie wyjścia. Ograniczenia, które nie można obejść, przekroczyć, które broń Boże nie wynikają na przykład z błędu człowieka, czy niedoskonałości aparatury pomiaru. Fizyka kwantowa operuje pojęciem nieoznaczoności. Są pewne parametry układu, parametry niekomutujące, nieprzemienne, które nie dają się zmierzyć z dowolną dokładnością. Owe parametry muszą spełniać zasadę nieoznaczoności, czyli nie mogą być zmierzone równocześnie z dowolną dokładnością. Więc widzimy, że i racjonalizm, logika, mają swoje bariery. Oto nauka, już w punkcie wyjścia, posiada ograniczenia. Oto racjonalizm doznaje bolesny cios. Oto zaczyna się powoli jego schyłek.


Magia jako praca z Nieświadomym

Powróćmy do Magii. Moim zdaniem Magia wynika z potęgi umysłu, z potęgi podświadomości. Jeżeli bowiem życie psychiczne można porównać do ogromnej góry lodowej dryfującej gdzieś tam na oceanie, to świadomość to jedynie czubek owej góry lodowej, a podświadomość to to, co ukryte pod powierzchnią wody. Właściwie organizm ludzki to jeden wielki instrument, na którym podświadomość wygrywa bogate symfonie. Nie jesteśmy świadomi własnych wyuczonych, złych lub dobrych, odruchów. Nie jesteśmy świadomi pracy serca, nie uświadamiamy sobie własnego oddechu, nie jesteśmy świadomi automatycznych ruchów, balansu ciała, chodzenia na dwóch kończynach. Są to wszystko procesy, które niemal w całości spychane są w obszar działania podświadomości. Wszystkie te czynności, które robimy automatycznie, bez refleksji, to domena podświadomości. Podświadomość analizuje również wszystkie zewnętrzne bodźce, które poprzez zmysły do nas dochodzą. Podświadomość steruje także pracą układu wegetatywnego (autonomicznego). Itd., itd.

Wykorzystywanie, a także praca z podświadomością czy nadświadomością, to właśnie domena Magii. Dziś tę Magię możemy nazwać programowaniem neurolingwistycznym (NLP). Magia może działać na naszą podświadomość indywidualną, ale także wpływać poprzez zbiorową podświadomość, (zbiorowa nieświadomość)z którą jesteśmy połączeni, na życie innych. W tych metodach chodzi o to, by ujarzmić swoją podświadomość, by stała się sterowalna. Bowiem normalnie jej działanie często staje się nieprzewidywalnym. Może ona nawet sama obrócić się przeciwko własnemu organizmowi. Dzieje się tak często po przeżyciu wielkiego stresu lub długotrwałego napięcia nerwowego, po szoku, itp. Właściwie można powiedzieć, że to dzieciństwo ma decydujące znaczenie dla prawidłowego lub nie działania naszej podświadomości. Z tym że należy podkreślić, że człowiek "uczy" się przez całe życie. Więc na korektę naszej podświadomości nigdy nie jest do końca za późno. Jung pisze o zbiorowej nieświadomości (zbiorowa podświadomość), w której zawarte są wszelkie ludzkie archetypy typu kompleks Edypa lub Elektry, syndrom Prometeusza. To tam jest miejsce dla Godform, dla serwitorów, wszelakich elementali, larw czy innych myślokształtów, tak charakterystycznych dla magii. Co warto podkreślić, te byty, utworzone przez ludzi (zbiorowo) lub człowieka (maga) są praktycznie niezniszczalne (jeśli nie zostaną odpowiednio zaprogramowane), bo karmią się energią ludzką, żywych ludzi. To tam jest miejsce zakotwiczenia egregorów . Czy to szokuje? Co to ma wspólnego z prawdą? Są to przecież formy energetyczne. Jeśli nie umiesz w to uwierzyć podam Ci, czytelniku, jeden przykład, pochodzący wprost z nauki. O ograniczeniach nauki już pisałem. Teraz jeszcze dodam taki przykład. Oto istnieje takie fundamentalne doświadczenie z elektronami i przesłoną dwuszczelinową. Już teraz powiem, że praktycznie współczesna wiedza naukowa nie umie sobie poradzić z wyjaśnieniem tego doświadczenia, a które to można zinterpretować tak, że w sposób pośredni może ono tłumaczyć takie coś jak energia (lub informacja) kształtu. Czyli coś takiego, o czym ezoterycy mówią już od dawna (energia piramidek).


Elektrony na przesłonie dwuszczelinowej

Mamy emiter pojedynczych elektronów, które dochodzą do przesłony. I teraz, jeżeli otworzymy jedną szczelinę, to na ekranie za tą szczeliną uzyskamy klasyczny statystyczny obraz zderzenia tych elektronów z ekranem. Lecz jeśli na drodze elektronów otworzymy naraz dwie szczeliny tej przesłony, to wówczas na ekranie za przesłoną uzyskamy statystyczny obraz elektronów, wynikający z interferencji elektronów na tej przesłonie dwuszczelinowej. Doświadczenie, jak doświadczenie. Powie ktoś obeznany z fizyką, że to nic nadzwyczajnego i pokazuje ono tylko dualną naturę bytów fizycznych, którą odkrył de Broglie, którą nazywa się dualizmem korpuskularno-falowym, a która to określa to, że byty fizyczne, najczęściej chodzi o nukleony, elektrony i fotony, można raz traktować jako cząstki elementarne, a innym razem jako fale, w zależności od naszej wygody.[2] I jest to częściowo prawda, ale to doświadczenie z elektronami i przesłoną dwuszczelinową pokazuje coś jeszcze, coś czego nauka nie umie wyjaśnić. Otóż fizycy doszli w końcu do konkluzji, że każdy z elektronów w tym doświadczeniu, owszem przechodząc przez jedną szczelinę, musi (Uwaga!) jak gdyby wiedzieć, czy druga szczelina jest otwarta bądź zamknięta. Dlaczego tak się dzieje? Otóż bowiem, choć obraz interferencyjny powstaje jako statystyczny obraz uderzenia elektronów o ekran (obraz interferencyjny), to jednak każdy pojedynczy elektron uderza punktowo o ten ekran. Ale (Uwaga!) dotąd nie znaleziono (określono), co może być nośnikiem tej informacji (tej informacji czy druga szczelina jest otwarta bądź nie). I tu właśnie widać tę analogię z energią kształtu. Bo i dziś nauka również nie zna tego nośnika informacji, energii, tego nośnika informacji o oddziałaniu kształtu na byty.

Żeby jeszcze zakończyć ten wątek z nauką, z fizyką, powiem, że fizycy każdy przejaw rzeczywistości uznają jako materialny. Choć koncepcje o energetycznym, pierwotnym pochodzeniu bytów fizycznych (cząstek elementarnych) są już wiekowe. Wiadomo bowiem przecież, że istnieje fundamentalna różnica pomiędzy bytami, które mają spiny połówkowe (tak zwane fermiony), a tymi które mają spiny całościowe (bozony). Otóż fermiony można (przynajmniej teoretycznie) zważyć, czyli określić ich masę zwaną spoczynkową,[3] bowiem istnieje taki układ, w którym ten konkretny fermion na przykład elektron spoczywa, więc można określić, zważyć, jego masę spoczynkową. Jednakże inaczej mamy z bozonami. Nie istnieją bowiem takie układy, w których bozony spoczywają. Choć mają one masę, jednakże nie mają one masy spoczynkowej. I tu od razu rodzi się taka koncepcja, by w sposób fundamentalny uznać bozony (tym bardziej że do bozonów należą fotony) za formę energii, a fermiony za materię.


Albert Einstein

O prawidłowości takiej koncepcji dowodzi fakt, iż w momencie styku materii i antymaterii, na przykład styku elektronu i pozytonu, wyzwala się energia, po prostu w postaci fotonów (bozonów). Można z dużą pewnością twierdzić, że materia jest w jakiś sposób utkana z "uwięzionej" energii, czego dobitnym przykładem jest właśnie anihilacja materii i antymaterii, i o czym świadczy słynne równanie Einsteina o równoważności masy i energii (E=mc²).

Działanie magii można więc wytłumaczyć tym, że nasza podświadomość stale jest połączona z wielką zbiorową podświadomością. I my, i inni ludzie sprawiają, że niektóre symbole, pojęcia zaczynają żyć w tej zbiorowej podświadomości. Co więcej, im więcej ludzie o tym myślą, tym większa jest siła takich bytów. One karmią się i rosną na ludzkiej energii. To stąd bierze się siła run, amuletów, talizmanów. Te byty mogą mieć korzystne działanie, ale bywa też tak, że mogą one szkodzić. Mogą, przyczepiając się do konkretnego człowieka (larwy, elementale), karmić się jego energią lub nawet doprowadzić go do choroby umysłowej. Dlatego, aby korzystać z siły magii, trzeba być dobrze do tego przygotowanym. Ja, przyznam się, nie jestem specjalistą od magii. Staram się jednak w tej pracy wytłumaczyć skąd pochodzi jej siła, na czym opiera się jej istnienie. Tak, to jest prawda, warto sobie przypomnieć słowa autorstwa Szekspira : " ... są rzeczy na Ziemi i w Niebie, co to nie śniły się filozofom". Więc sprawy, o których teraz będę pisał, właśnie można tak wytłumaczyć. Będą to egregory, będą to Godformy. Byty, które opierają swoje istnienie na naszej ludzkiej wspólnej płaszczyźnie podświadomości lub na indywidualnej podświadomości (która jednakowoż chcąc czy nie jest także podłączona do zbiorowej podświadomości). Te byty, bo będę tylko pisał o pozytywnych, mogą nam pomóc. Mogą nas wzmocnić. Wymagana jest jedynie odrobina cierpliwości, pozytywnego nastawienia, odrobina pracy. Warto też pamiętać o ty, że samo odpowiednie nastawienie może wiele pomóc lub zaszkodzić. Oto bowiem ktoś, kto odrzuca w całości tę sferę psychiki, duchowości, nie będzie z nią (przynajmniej tak mu się będzie zdawało) w kontakcie. Mój dziadek, żołnierz armii Andersa, ranny w czasie walk II Wojny Światowej, był taką osobą, która bardzo sceptycznie podchodziła do kwestii paranormalnych, zabobonów. Odrzucał on to wszystko w całości. Otóż było tak, iż życie sprawiło, iż, prawdopodobnie było to w czasie wojny, uczestniczył w seansie zbiorowym, tak naówczas modnym, magicznym. W pewnym momencie jednak mój dziadek został poproszony, by wyszedł (po prostu wyrzucony). Mag, który prowadził sens, powiedział tylko, że sceptycyzm mojego dziadka jest tak wielki, że nic nie wychodzi i seans z jego powodu nie udałby się. Tak też jest z tymi rzeczami. Jeżeli ktoś odrzuci wszystkie zabobony, nawet takie jak: wiara w pechowość 13 w piątek, czy pech przechodzenia pod drabiną i inne. Jeżeli zamknie się mocno we własnej skorupie, wtedy odgrodzi własną podświadomość od tej wielkiej zbiorowej podświadomości. Ale nawet taka postawa nie zmieni tego faktu, że magia działa. Bowiem tak naprawdę mało jest rzeczywiście takich ludzi jak mój dziadek. Należy pamiętać, iż tak jak ateizm jest swoistego rodzaju wyznaniem wiary, tak tu podobnie, skrajny sceptycyzm, też jest wyborem. Gdzieś tam u każdego rodzi się jednak lęk, gdy czarny kot przebiegnie nam niespodziewanie drogę. Odwieczne symbole, archetypy karmią się naszą energią. Pora więc wykorzystać to przynajmniej w takim stopniu, w jakim jest to możliwe.


Wahadła radiestetów


Wahadełko podstawowe

Wahadełko. Jest to wspaniały przykład tego, jak można wykorzystać właściwości swojej podświadomości i podświadomości zbiorowej dla własnych celów, dla siebie ku pożytkowi. Typów wahadełek jest bez liku, ale podstawą ich działania jest przede wszystkim komunikacja, nasza komunikacja z naszą własną podświadomością oraz z podświadomością zbiorową. Chodzi o to, co już pisałem, iż w naszej własnej podświadomości, a tym bardziej w podświadomości zbiorowej, jest znacznie więcej informacji (wiedzy) niż w naszym ego, w naszej świadomości. Więc posługując się wahadełkiem może ergo więcej się dowiedzieć, na przykład o danym problemie, zagadnieniu, czy uzyskać odpowiedź na konkretne zapytanie. Wahadełko działa podobnie do wykrywacza kłamstw, do wariografu. Wahadełko rejestruje pracę podświadomości naszej i zbiorowej, bo przecież nasza podświadomość, jak już pisałem, jest podłączona do zbiorowej podświadomości ludzi, co nasz organizm eksponuje poprzez subtelną pracę mięśni dłoni i palców (działanie układu nerwowego autonomicznego) , w których trzymamy wahadełko. Oprócz tego, są takie typy wahadełek, które wysyłają promieniowanie na przykład zdrowotne. To też można wytłumaczyć, działaniem naszej podświadomości , jeżeli na przykład promieniowanie określimy jako typ pewnej informacji, bo energia to także informacja, a informacja może wygenerować określoną energię, może być iż zdrowotną. Koncepcja zbiorowej podświadomości (zbiorowej Jungowskiej nieświadomości) bardzo dobrze to tłumaczy. Ustaliliśmy przecież, iż byty w zbiorowej podświadomości karmią się energią (albo informacją) płynącą od żyjących ludzi, a może nawet od życia jako takiego. Byty te mogą ją też, odpowiednio nakłonione, emitować energię.


Wahadełko uniwersalne

Właśnie typem takiego wahadełka jest wahadełko uniwersalne, które może emitować cała gamę "kolorów". Gdzie tu pod słowem "kolor" należy rozumieć określony typ energii.

Ustalono doświadczalnie, że w większym lub mniejszym stopniu na wahadełko reaguje około 95% populacji. Być może , że te 5 % reszty, to są ludzie pokroju mojego dziadka, bardzo charyzmatycznego i uczciwego człowieka, dodam to na marginesie. Są to po prostu, tak mi się wydaje, sceptycy do takich rzeczy. A może to kwestia zdolności lub jakiegoś obciążenia karmicznego. W każdym razie te 5 % nie może korzystać z wahadełek. Ale nie jest do końca wyjaśnione, czy ci ludzie w ogóle są odporni na ezoterykę, czy po prostu jest to tylko statystyczna zależność. Regułą jest, iż wahadełko reaguje bardzo prosto, albo obraca się prawoskrętnie, albo lewoskrętnie lub waha się po linii poziomej lub prostopadłej do niej, ewentualnie wykonuje jakieś inne ruchy, co w dużej mierze jest kwestią indywidualną. Ogólnie wahadełko odpowiada na pytania na dwa sposoby, odpowiada: tak, lub odpowiada: nie. I tylko takich odpowiedzi możemy żądać od wahadełka. To, czy odpowiedzą: tak, będzie ruch prawoskrętny lub lewoskrętny, zależy od naszej umowy z wahadełkiem, a ściśle powiedziawszy z naszą podświadomością. Ustala się to w czasie pierwszego w ogóle kontaktu z wahadełkiem. Najczęściej regułą jest, że odpowiedzią wahadełka na: tak, jest ruch prawoskrętny (zgodny z ruchem wskazówek zegara). Odwrotnie, odpowiedzią : nie, jest z reguły ruch lewoskrętny. Weźmy pierwszy lepszy przykład. Zastanawiamy się w warzywniaku, czy dany pęczek rzodkiewek jest dla nas dobry. Oto pytanie: czy te rzodkiewki są dla nas dobre? Następnie bierzemy wahadełko (wbrew pozorom tak wielu ludzi czyni w sklepach) i obserwujemy jego ruch nad zadanym pęczkiem rzodkiewek. Uzyskujemy odpowiedź: tak lub nie. Czyli : tak, ten pęczek rzodkiewek jest dla nas dobry. Lub: nie, ten pęczek rzodkiewek nie jest dla nas dobry. Wahadełko swoim ruchem określi odpowiedź podświadomości (w tym wypadku nie tylko naszej własnej podświadomości, ale częściowo też podświadomości zbiorowej)na to pytanie. Warto też stwierdzić, iż umiejętnie wykorzystanie wahadełka gwarantuje trafność odpowiedzi w granicach 85-95%.

To znaczy też, że w pewnych sytuacjach wahadełko się może pomylić. Wynika to z tego, że nawet podświadomość zbiorowa nie zna odpowiedzi na każde pytanie oraz może to też wynikać stąd, iż w zbiorowej podświadomość istnieją też byty, nazwijmy to tak: "złośliwe", które poślą nam umyślnie złą odpowiedź. Ważne jest też, by przestrzegać swoistego rodzaju BHP (czyli Bezpieczeństwo i Higiena Pracy z Wahadełkiem). Po prostu nie należy nadużywać w krótkim czasie wahadełka, bo może ono "zgłupieć", że się tak wyrażę. Wiedzą o tym magowie, wróże, radiesteci i inni ludzie korzystający często z wahadełek. Należy czynić pewne przerwy w pracy z wahadełkami.

Radiesteci, opisując działanie wahadełek, interpretują to jako odbieranie lub emitowanie promieniowania kształtu. Nim o ty, cofnę się jeszcze raz do jednego z podstawowych doświadczeń fizyki kwantowej, to jest do interferencji elektronów na przesłonie dwuszczelinowej. Przypomnę, że obowiązujący paradygmat interpretacji tego zjawiska jest taki, że każdy z tych elektronów jak gdyby wie, przechodząc przez jedną z tych szczelin, czy druga szczelina jest lub nie otwarta. Specjaliści uznają za najbardziej prawdopodobne tłumaczenie kwantowym podejściem. Oto każdemu elektronowi jest przyporządkowana zespolona funkcja falowa w przestrzeni (matematycznej) Hilberta, i to owe funkcje falowe elektronów ulegają interferencji. Jakkolwiek Model Standardowy uznaje nukleony i elektrony za byty punktowe i jest pewne to, że ekran umieszczony na drodze elektronów, ale już umieszczony za przesłoną, rejestruje elektrony uderzające weń punktowo. Jednak w swej statystyce elektrony tworzą na tym ekranie obraz interferencyjny. I w rzeczy samej, najtrafniejszym się wydaje owe tłumaczenie kwantowe. Rozpisując się tak obszernie o tym doświadczeniu z elektronami, chciałem poprzez analogię przywołać przykład owego promieniowania kształtu. I tu, podobnie jak z elektronami, nie jest dobrze znany mechanizm działania tego promieniowania. Ale najpewniej, przynajmniej moim zdaniem, tu też wytłumaczenie będzie pewnie miało kwantowy charakter. Różni autorzy książek o tej tematyce (radiestezji) starają się to promieniowanie jakoś wytłumaczyć. A to za pomocą jakiegoś promieniowania antygrawitacyjnego, albo podobnie. Dzisiaj to wszystko są jednak czcze spekulacje, które tylko zniechęcają poważnych ludzi do zajęcia się tą problematyką. Jedno jest pewne, tak jak elektrony widzą "jakoś", podkreślam: jakoś (ale nie wiadomo: jak), czy dwie szczeliny są otwarte czy tylko jedna. Analogicznie "jakoś", podkreślam : jakoś, istnieje promieniowanie kształtu. Radiesteci określili nawet jego właściwości, przyporządkowując mu określone "kolory" (umowne). Wiadomo też, że ma ono także charakter dualny. Przez analogię do promieniowania elektromagnetycznego dzieli się więc je także na promieniowanie "elektryczne" lub "magnetyczne", ale to jest tylko analogia, a nie dosłowność. Jedno jest pewne. Promieniowanie to jest związane z właściwościami Jungowskiego pola zbiorowej podświadomości. Być może sama i cała zbiorowa podświadomość ma tę samą naturę jak promieniowanie kształtu. Tego nie wiem. Ale pewnym jest, iż promieniowanie kształtu jest rejestrowane i odbierane przez wahadełko, musi więc być w jakiś sposób związane z fenomenem podświadomości. Promieniowanie tego typu może być także nadawane przez wahadełka emisyjne. Jest taka ciekawa hipoteza, że byty o określonych właściwościach (na przykład "kształt"{umowny}) w zadanym polu "energetycznym" (umownie), informacyjnym (umownie) mają właściwie dwie opcje, albo emitują promieniowanie o charakterze tego pola, ale zgodnie ze swoją właściwością (tego bytu), albo absorbują promieniowanie o charakterze tego pola, ale zgodnie ze swoją właściwością (tego bytu). Przyjmując jako pewnik wszechobecność Jungowskiego "pola" podświadomości, można przez analogię tym samym wytłumaczyć naturę promieniowania kształtu, zarówno pochłanianego jak i emitowanego, jako w tym rozumieniu manifestacja Jungowskiego pola podświadomości z uwzględnieniem właściwości szczegółowych (kształtu) danego bytu (piramidki, wahadełka, talizmanów etc., etc.). Wytłumaczenie to wydaje się o tyle sensowne, iż podobnie dzieje się w "normalnej" fizyce zjawisk. Oto bowiem specjalne urządzenie, zwane spektroskopem rejestruje i pokazuje widmo, na którym są linie, które określają wartość energii jaką dany atom absorbuje lub emituje w postaci fal elektromagnetycznych. Kolory przecież, to rodzaj wyemitowanego (ściśle odbitego) światła. Dlatego, jak już wspomniałem, radiesteci przyporządkują rodzajom tego promieniowania kształtu "kolory", przez analogię do kolorów (prawdziwych) światła. Ale jest to tylko analogia. Należy o tym pamiętać. Bo przecież tych "kolorów" promieniowania kształtu nie widać, oko je nie rejestruje.

Jeśli mamy dane promieniowanie, równocześnie musimy mówić o energii. W tym wypadku energia ta, związana z promieniowaniem kształtu, będzie adekwatna do takich pojęć jak :prana, ki, czy magnetyzm zwierzęcy, albo po prostu witalność lub biopole (autorem tego pojęcia jest ks. Prof. Sedlak). W każdym razie, jak już pisałem, radiesteci mierzą ten stopień naenergetyzowania bytów jednostkami Bovisa.


Skale energii subtelnych, w tym skala jednostek Bovisa
Diagram stosowany w radiestezji

Są trzy poziomy, zwane sferami. Pierwsza od 0 do 10 000 jednostek Bovisa - to sfera fizyczna. Do tej sfery na przykład należy żywność, woda. Druga sfera, od 10 000 do 13 500 jednostek Bovisa, to sfera energetyczna. Trzecia sfera, od 13 500 do 18 000 jednostek Bovisa to sfera duchowa. Ponad tymi " zwykłymi" sferami znajduje się sfera istoty boskiej. I tak na przykład miejsca mocy (typu Chartres, Reims, Klasztor Jasnej Góry) mają około 1 242 000 jednostek Bovisa, a czysta Istota Duchowa, Boska ma 3 960 000 jednostek Bovisa.


Różdżkarz szukający wody

Wahadełka stosuje się w wielu sprawach. Od magii do radiestezji. Wynika to stąd, iż dobrze dobrane wahadełko może udzielić odpowiedzi na wiele pytań, może także naenergetyzować określone ciała, byty. Stosują je także jasnowidze. W radiestezji stosowane są także tak zwane różdżki. Są to proste urządzenia, które odbierają sygnały podświadomości nad żyłami wodnymi lub przy poszukiwaniu określonych kopalin. Działanie jest podobne do działania wariografu. I tu, różdżkarz odbiera, za pomocą różdżki, sygnały od podświadomości własnej lub zbiorowej. Jednak zastosowanie różdżek ma charakter wybitnie jednostronny, to znaczy w radiestezji.

Zostawmy różdżki i radiestezję. Skupmy się na wahadełkach, które mają o wiele więcej możliwości i zastosowań. Typów wahadełek jest wiele, są one dostępne w sklepach Internetowych wysyłkowych. Ale zdaniem specjalistów swoją wartość mają też wahadełka wykonane samemu. Bo cóż to jest tak naprawdę wahadełko? To jest mały ciężarek zawieszony na sznurku. Wykonane więc własnoręcznie wahadełko, zdaniem specjalistów, ma dodatkową wartość, która wiąże go z twórcą tegoż. Jeśli jednak po pewnym czasie dojdziecie do wniosku, że chcecie porządnie wykonane wahadełko. To proponuje wprzódy kupić sobie wahadełko podstawowe, takie jak na zdjęciu w tej pracy. Wahadełko podstawowe jest bardzo dobre dla wszystkich tych, którzy chcą od wahadełka uzyskiwać odpowiedzi na konkretne pytania. Nie jest to wahadełko emisyjne, więc tym wahadłem, na przykład, nie będziesz mógł, Drogi czytelniku, kierować promieniowanie w konkretne miejsce. Ale i takie, tak zwane emisyjne wahadełka, bez trudu można w owych, wspomnianych, sklepach wysyłkowych kupić i to za nieduże pieniądze. Wahadełka emisyjne można na przykład stosować w kuracjach paramedycznych. Potrzeba do tego jedynie tak zwanego : świadka. Świadek to taki element, który pochodzi od konkretnej osoby, której na przykład chcemy wahadełkiem emisyjnym posłać porcję energii, po prostu po to, by ją w jakiś sposób uzdrowić. I tu też od razu wyjaśnienie leży w koncepcji zbiorowej podświadomości. Praktycy bowiem ustalili, że przy pomocy świadka, lepiej dokonuje się wszelkie operacje z wahadełkiem. Oczywiście można też i bez świadka próbować komuś pomóc. Przy pomocy świadka danej osoby, lepiej jest leczącemu wahadełkiem dostroić się do podświadomości leczonego. Świadkiem może być na przykład zdjęcie danej osoby. Ciekawostka, że nie ważna jest data zrobienia zdjęcia, można na przykład równie dobrze używać zdjęcia z Pierwszej Komunii. Może to być także zegarek, który ta osoba nosiła stale przy sobie. Albo fragment odzieży tej osoby. Mając świadka, uzdrawiający kładzie go na stole i wahadełkiem, umieszczonym nad tym świadkiem, dokonuje seansu leczniczego. Świadek również może służyć do celów diagnostycznych danej osoby. Świadka, taka jest praktyka, wykorzystuje się także w przypadkach szukania zaginionych osób. Ciekawe, że jasnowidze, parający się odszukiwaniem zaginionych, łatwo określą, badając świadka - w postaci zdjęcia, czy dana osoba żyje lub już umarła. Ogólnie, zastosowanie wahadełek jest ogromne. Od medycyny, poprzez radiestezję do jasnowidzenia. Jest to kwestia techniki pracy, jaką obiera sobie Mag lub Wróż. Każdy wybiera sobie jemu najużyteczniejszy wariant.


Tarot i runy

Popularnym narzędziem pracy Magów i Wróży (Wróżek) są karty Tarota. Ich działanie również dobrze tłumaczy koncepcja zbiorowego Pola Podświadomości Junga, ale dochodzi tu jeszcze jeden aspekt tego pola, o którym warto wspomnieć. Otóż wydaje się, że koncepcja normalnego upływu czasu nie pasuje do tego pola. I o ile sam nie uznaję determinizmu, jednak warto zauważyć, że pewne predestynacje istnieją, w tym sensie, iż jeśli się nie postaramy, nurt życia może nas ze sobą porwać. Ale, osobiście uważam, że możemy zmienić swoją przyszłość. Tylko musimy się "postarać". Musimy zawalczyć o własną przyszłość. Jeśli nie, zostaniemy marionetkami nurtu życia. Dlatego, moim zdaniem, horoskop może nas poinformować, co przyniesie nurt życia, jeśli sami nie dokonamy w nim zmian. Horoskop to nie wyrok, przynajmniej taką mam nadzieję. Myślę, że Bóg jednak dał nam wolność i wolną wolę.

Dobrze wróżyć, to wielka sztuka. Wydaje się, że również do wróżenia, tak jak do leczenia, wymagany jest dodatkowy talent. Bowiem, choć każdy się tego może nauczyć, jednak, aby sprostać etycznie temu powołaniu, wymagany jest dar, dar od Najwyższego. Ponadto od Wróżki czy Wróża wymagany jest ponadto wzorcowy etos życia i postępowania. Bo to wszystko się odbija na jakości pracy takiej osoby, pracy z kartami lub runami, lub w technice , jaką dany Mag czy Wróż preferuje.

Runy mają pochodzenie starogermańskie. Był to rodzaj sakralnego (w sensie pogańskim) systemu pisma. Co ciekawe, na niektórych dzisiaj polskich ziemiach znajdowano najwcześniejsze ślady run, najprawdopodobniej germańskiego pochodzenia. Istnieje wiele odmian run, od 16 znakowego do nawet 33 symboli. Obecnie najczęściej w magii stosuje się wersję wczesnogermańską , tak zwany futhark. Według mitologii nordyckiej są darem boga (Odyna). Runami posługiwali się nordyccy szamani i obecnie są stosowane w magii. Warto odnotować, iż runami posługiwały się plemiona Normanów, dlatego ślady run dokumentują szlaki ich podbojów. Ich formę tłumaczy to, iż były one ryte w skale lub w korze, dlatego nie ma w nich krągłości, tak typowej cechy alfabetów współczesnych.

Jak można wróżyć, można rzec amatorsko, na swój własny użytek. Otóż weź woreczek z runami, wymieszaj. Skup się, oczyść umysł. Zadaj w myślach pytanie, w sposób jasny i konkretny. Następnie wyciągnij, nie patrząc, 3 (trzy) lub 5 (pięć) kamieni. Każdy z kamieni będzie zawierać wskazówkę dotyczącą przyszłości i twojego postępowania. 3 lub 5 run wybiera się w zależności od tego, czy chcemy prostszej czy bardziej złożonej odpowiedzi. Gdy wybiera się 3 kamienie z runami, należy położyć je w szeregu. Pierwszy kamień po lewej dotyczyć będzie przeszłości, środkowy teraźniejszości, a prawy przyszłości. Gdy wybiera się 5 kamieni, należy jeden położyć na środku, a cztery pozostałe w okręgu, gdzie środkiem jest pierwszy kamień, a pozostałe cztery kładziemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Interpretacja polega na: środek - to ważna dla ciebie sprawa. Góra to sposób działania. Prawe ramię- wynik działania. Dół- osobę, która Ci pomoże. Lewe ramię - ta runa Ci zdradzi, co się kończy i przechodzi w przeszłość. Potrzebna do tego jest jeszcze symboliczna interpretacja każdej runy. Zainteresowanych odsyłam do bogatej literatury na ten temat.

Runy także mogą działać jako talizmany i amulety. To działanie można wyjaśnić tym, iż w zbiorowej podświadomości zanurzone są potężne egregory, odpowiadające poszczególnym runom. Ich siła i moc bierze się stąd, iż przez wiele wieków były zasilane ludzką energią, ludzkim oczekiwaniem i błogosławieństwem. To można porównać do samonapędzającego się koła. Oto ludzie dostają i dostawali od egregorów konkretne wsparcie, równocześnie swoją energią wdzięczności ludzie ładują te egregory. I one oddają to, tę siłę i moc nam współczesnym. To zdumiewające, będę o tym jeszcze pisał, jaką potęgą są egregory. Ich siłę potęguje to, iż nie są one tworami energetycznymi jednostek, lecz stanowią dzieło wielu, dzieło ludzkich rzeszy. Ich potęga jest więc zwielokrotniona w porównaniu niż na przykład moc jakiegoś myślokształtu z Pola Podświadomości, ale utworzonego przez jednego Maga, nawet potężnego.


Talizmany i amulety


Pentagram, amulet chroniący od zewnętrznego zła

Podobnie swoje egregory mają talizmany i amulety. Subtelna różnica między talizmanami a amuletami jest taka, iż talizmany mają przynieść nam szczęście i dobrobyt, zaś amulety mają nas chronić od złego, od nieczystych mocy, od "złego spojrzenia".

O ile amulety nosi się ze sobą, o tyle talizmany, wystarczy, że są w miejscach, w których często przebywamy, na przykład w domu. Choć można je także nosić ze sobą. Bywa tak, że coś działa zarówno przynosząc szczęście jak i korzystnie chronią nas od złego. Na przykład wspomniane runy, określone symbole runiczne mają taką naturę. Są jednak też typowe talizmany, takie jak monety chińskie, lub słonie z podniesioną trąbą, podkowa, a nawet zwykła żabka, które mają przynieść nam dobrobyt i szczęście.


Pierścień Atlantów wykonany ze złota

Do najsłynniejszych amuletów, bo chyba tak należy go zakwalifikować, należy bez wątpienia pierścień Atlantów. Za jego działaniem stoi potężny egregor w Polu Podświadomości. Jego pochodzenie jest dość zagadkowe i do dzisiaj u niektórych budzi wątpliwości. Jego nowożytna historia zaczyna się około roku 1860, kiedy to egiptolog arystokratycznego pochodzenia, markiz d'Agrain, odnalazł dziwny pierścień w Dolinie Królów w Egipcie. Pierścień zawierał ten dobrze znany dziś wzór, zwany wzorem Atlantów, i był wykonany z kamionki asuańskiej. Najprawdopodobniej do popularności pierścienia przyczynił się ezoteryk Roger de Lafforest. Pierwszym jednak, który ustalił cudowne właściwości pierścienia Atlantów był radiesteta Arnold de Beliza. Doszedł on do wniosku, badając pierścień, że stwarza on potężną tarczę energetyczną chroniącą człowieka przez negatywnymi wpływami z zewnątrz. Najsłynniejszym przypadkiem, w którym stwierdzono ochronne działanie tego pierścienia, był kazus Howarda Cartera, słynnego odkrywcy grobowca Tutenchamona. Krąży opinia, że to dzięki noszonemu przez niego pierścieniowi Atlantów nie dosięgła go klątwa faraona i on jedyny z całego grona odkrywców grobowca nie zginął tragiczną śmiercią.

Pierścienie Atlantów produkuje się ze złota, srebra lub miedzi. Robi się też pierścienie z kamionki, podobnie jak pierwotny wzorzec pierścienia.


Siedmiokrzyż

Wspomnę jeszcze o siedmiokrzyżu - jest to uniwersalny odpromiennik, zaprojektowany przez Marka Reicha. Ten odpromiennik nie tylko chroni przed negatywnymi promieniowaniami, ale także leczy. Pulsuje własnym, bardzo pozytywnym rytmem o częstotliwości 77 rytmów na minutę.

Każdy zna ten podział, na magię białą, szarą i czarną magię. Lecz te granice są bardzo płynne, co przyznają sami Magowie. Bowiem Prawda, Dobro, Fałsz czy Zło są w dużej mierze subiektywne. Filozofowie próbowali określić te kategorie człowieczeństwa. Słynny filozof polski Alfred Tarski zdefiniował na gruncie logiki prawdę. Lecz dobro i zło wymykają się klasyfikacji. Już słyszę te oburzone głosy: przecież jest Dekalog, on nie jest relatywny. Jednak jest tak, każdy musi przyznać, że dobro jednego człowieka, może oznaczać zło inne. Dlatego najwłaściwszym postępowaniem, które też wskazali filozofowie, jest imperatyw kategoryczny Kanta. Traktuj innych tak, jakbyś chciał, by stało się to powszechną normą. Inni piszą tak: traktuj innych tak, jakbyś chciał, by inni traktowali Ciebie.

Krystian Defer



Przypisy

[1] Nie "upada". Tam, gdzie obowiązuje piąty aksjomat Euklidesa, działa jego geometria. Kiedy piąty aksjomat zostanie zmieniony, mamy geometrie nieeuklidesowe. Trudno dopatrzyć sie w tym jakiejś słabości geometrii, jak to widzi Autor. (Przypis Taraki, Wojciech Jóźwiak)

[2] Nie "w zależności od naszej wygody"! - W zależności od zjawiska. Rozpowszechnione wśród nieznających fizyki publicystów narzekanie, jakoby "dualizm cząsteczkowo-falowy" kompromitował fizykę i pokazywał jej rzekomą nieracjonalność, ma tyle samo sensu, co narzekanie niewidomego, żeby widzący wreszcie zdecydowali się, czy niebo jest niebieskie czy czarne. (Przypis Taraki, Wojciech Jóźwiak)

[3] Autor myli tutaj podział obiektów kwantowych na fermiony (mające spin połówkowy) i bozony (spin całkowity) z podziałem na cząstki posiadające masę spoczynkową i nie posiadające jej, zwane bezmasowymi. Jak się obecnie wydaje, wszystkie znane fermiony posiadają masę spoczynkową. Nie jest jednak prawdą, że wszystkie bozony nie mają tejże masy. Przykładem są piony (mezony pi), złożone z dwóch kwarków i odpowiadające za siły jądrowe, lub bozony W i Z przenoszące oddziaływania słabe. (Przypis Taraki, Wojciech Jóźwiak)




Komentarze

1. Ograniczenia racjonalizmuNN#1554 • 2010-07-23

Witam. Jako autor zapraszam tych, którzy przeczytali mój tekst- Podświadomość, klęska racjonalizmu- w Taraka, na łamy http://ezoter.pl , gdzie pozwoliłem sobie umieścić podobny tekst, zatytułowany ; Ograniczenia racjonalizmu. Pozdr.
2. Kryzys racjonalizmuNN#10011 • 2017-09-05

Szanowny Panie Krystianie
Pąńskie artykuły spowodowały że uległem fascynacji metodą dwupunktu. Jestem z wykształcenia inżynierem i całe życie byłem przekonany że racjonalizm jest jedynym sensowym podejściem do życia i naszego otoczenia. Niestety moje życie nigdy nie układało się po mojej myśli mimo że zawsze starałem się postępować racjonalnie. Podświadomie przez całe życie wyczuwałem jednak jakieś wrogie siły czy energie które niweczyły wszelkie moje usiłowania poprawy sytuacji materialnej, poprawy interakcji z otoczeniem, czy też poprawy swojego zdrowia. Teraz kiedy mam już 68 lat i nadal wszystko układa mi się nie tak, w młodości ciężka zatrułem się gazem. Potem ożeniłem się zkobietą z którą wychowałem trójkę teraz dorosłych już dzieci których ojcowstwa do dziś nie jestem pewien. Potem urynkowienie doprowadziło mnie do pierwszego bankructwa które zmusiło mnie na nowo do podjęcia pracy w durzym zakładzie produkcyjnym. Praca ta będąc jednym pasmem udręki bo nie umiałem i nie chciałem zgodnie z wolą mych szefów fałaszować badań audytorskich które wykonywałem doprowadziła mnie udaru mózgu apotem do ciężkiego zatruciu żółcią po rozlaniu się woreczka. Kiedy już przeszedłem na emeryturę okazało się że inwestując swoje oszczędności przez swoją naiwność doszedłem do kolejnego bankructwa tym razem konsumenckiego.  Skutek był taki że stałem się wrogiem publicznym mojej żony, moich dzieci i obu rodzin. Mimo że jak pisałem starałem się postępować racjonalnie zawsze ostatecznie przegrywałem. Dopiero metoda dwupunktu która przecież wydaje się irracjonalna dała mi nadzieję na istotną odmianę mojego życia. Nie potrafię jednak wymyślić skutecznej formy mych seansów dwupunktu bo nadal nie uzyskałem pozytywnych efektów. Jeżeli pańskie doświadczenie w tym zakresie może mi przybli
3. Metoda dwupunktowaNN#1554 • 2017-09-06

Panie RyszardzieJak pisałem już w artykule, metoda dwupunktowa nie jest lekiem na całe zło. Sam opracowałem, przynajmniej tę wersję, którą propaguję, na podstawie doświadczeń dr. Bartletta i dr. Kinslowa, dodając od siebie tylko jedną z możliwych fizycznych interpretacji. Notabene jestem pod dużym wrażeniem popularności artykułu, który napisałem tu, na łamach Taraki. Osobiście stosuję ją praktycznie i głównie do celów zdrowotnych. Od wielu lat choruję na pewne neurologiczne schorzenia. Zauważyłem jednak, że stare choroby i problemy wymagają dłuższego i konsekwentnego stosowania. Usłyszałem kiedyś opinię jednego z uzdrawiaczy, że stare i przewlekłe choroby można wyleczyć, owszem, ale tyle się miesięcy je leczy, ile lat trwa dana choroba. To tak dla tych wszystkich niecierpliwych. Życzę więc, Panu, sukcesów i pozdrawiam.  

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)