zdjęcie Autora

16 lipca 2018

Paweł Droździak

Serial: Psychologia i polityka
Pożegnanie jesieni Cz. 1: Chiny Murzyny, albo „dlaczego młodzi nie chodzą na kody”
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Recenzja filmu Zimna Wojna ◀ ► Pożegnanie jesieni Cz. 2: Król Maciuś Pierwszy ►

Oryginalnie w blogu Autora pod tym samym tytułem. W Tarace za uprzejmą zgodą.

Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Mówi się jednak także, że nie ma mądrych odpowiedzi na głupie pytania. Otwieram właśnie na blogu nowy cykl wpisów, pod ogólnym tytułem Pożegnanie jesieni, co nawiązuje do powieści Witkacego z 1925 roku, która mniej więcej o tym jest, co cykl.

O czym to będzie? Jesteśmy świadkami wielkiej zmiany, bo wszystkie kraje jakoś tam z nami związane tradycją dokonują obecnie zasadniczego przewartościowania. Tutejsza tak zwana Dobra Zmiana jest tego tylko małym odpryskiem. To coś, co naprawdę warto dobrze zrozumieć. Aby zrozumieć, trzeba zadać dobre pytania. Ale skąd dobre pytania się biorą? Wybrałem pytanie „czemu młodzi nie chodzą na kody” z uwagi na to, że jest to przykład pytania zasadniczo złego. Pyta się tu o obojętność, o zaniechanie, o marazm, załamuje się ręce nad tym, że przecież rozwiązanie problemu tak blisko, a młodzi zawodzą. Bo nie chodzą. Wszystko zmieniłoby się przecież gdyby chodzili. No to czemu nie chcą? Czemu demokracji nie bronią? Czemu nie doceniają? Czemu nie widzą, co tracą?

Czasem nie da się odpowiedzieć wprost na pytanie zwyczajnie zadane, pochodzi bowiem pytanie z tak przepastnej głębi niezrozumienia tematu, że w zasadzie każda odpowiedź będzie niezadowalająca.

Trzeba by zacząć naprawdę od podstaw zupełnych. Tak zupełnych, że na pozór nie związanych w ogóle z pytaniem. Masa ludzi rozważa obecnie, czemu nacjonalizm i konserwatyzm odnoszą tak wielkie polityczne zwycięstwa i czemu młodzi ludzie, zwykle tak mocno kojarzeni z postępowością albo się do tego sami przyłączają albo patrzą na to prawie obojętnie. Czytam to wszystko i choć naprawdę nie chciałbym tutaj nikogo urazić, mam wrażenie, że dywagacje te tak są daleko od sedna, że dalej już chyba nie można.

Jedną z podstaw nowoczesnego, właśnie upadającego na naszych oczach projektu było marzenie o tym, że wojna nigdy się już nie powtórzy, bo uda się zlikwidować naszą preferencję dotyczącą własnego narodu, która miała być dla wojen bazą. Kiedy, jak to się śpiewa w unijnym hymnie, wszyscy będą braćmi, nie będzie jak wojny stoczyć. To pierwsze z miliona założeń, na których miał być nowy porządek budowany. Przyjęto, że słuszne moralnie byłoby nikogo z niczego nie wykluczać. Założono także, że co słuszne moralnie, to i możliwe. Biologicznie, psychologicznie, wreszcie po prostu logicznie możliwe, bo słuszne. Stoi więc za tym przekonanie, które tkwi u podstaw wszelkich utopii. O słuszności świata. O tym, że świat jest tak zrobiony, że się go da urządzić w sposób, który byśmy uznali za sprawiedliwy. Że prawa świata są w zgodzie z naszym poczuciem moralnej racji. Bez tej wiary nie zbuduje się żadnej utopii. I właśnie utopia na tym się wykłada, bo rzeczywistość jest amoralna, a przynajmniej nie ma dowodów, by było inaczej.

Czy możliwe jest w ogóle myślenie bez wykluczania? Przyjrzyjmy się rozwojowi człowieka. Tym co nas wyróżnia od zwierząt, jest język. Zwierzęta porozumiewają się ze sobą za pomocą różnych sygnałów i znaków, ale nie mają języka, bo ich system porozumiewania po pierwsze nie ma gramatyki, a po drugie – i to akurat jest tu najważniejsze – nie tworzy żadnych kategorii. Nasz język zawiera pojęcia. Używamy kategorii. Klas zjawisk. Czym w ogóle jest klasa? Aby to pojąć, warto się przyjrzeć jak to w rozwoju człowieka się tworzy.

Z początku język dziecka jest bełkotem. Lalala, dadada, gagaga, gagababa i tak dalej. Z czasem pojawia się pojedyncze słowo, które określa pojedynczą rzecz. Mama. Baba. Dada. Daj. Jest niemal regułą, że takie pierwsze słowo klasy żadnej jeszcze nie wyznacza a tylko to jedno, co nim dziecko określa. Matka jest tylko jedna. Mama z dziecięcego mamama podobnie. Tak samo dada, baba i tak dalej. Mój syn, dziś pięcioletni, był pod tym względem o tyle wyjątkiem, że pierwsze słowo jakie powiedział brzmiało „koparka” i powiedział je bardzo wcześnie. I od razu oznaczało ono klasę zjawisk, a nie jak to zwykle bywa, rzecz pojedynczą. Pokazywał koparki na ulicach, modele koparek różnych wielkości, różne rysunki proste i złożone i na wszystko mówił podobnie. Koparka. Chciałem sprawdzić, co się składa na prototypowe pojęcie koparki w jego umyśle, podsuwałem mu więc różne wersje. Gąsiennice nie były ważne, podobnie kolor, wielkość, pan w szoferce.. Wszystko nie to. O przynależności do klasy koparek decydowała obecność wielkiej łychy na zgiętym ramieniu. Jakikolwiek byłby kolor, wielkość, czy złożoność obrazka była łycha, to była koparka a jak łychy nie było, to i koparki też nie. Tym właśnie jest prototyp. Małe dziecko buduje język dzieląc rzeczy na klasy. Koparki, konie, dzieci, domy, drzewa i tak dalej. Klasa zawiera prototyp i od niego możliwe odchylenia. Kiedy dziecko mówi „pies” mówi „to jest podobne do prototypu psa, a różne od prototypu kota”. Tylko krócej. Aby więc powiedzieć cokolwiek – wyklucza. Kategoria, powiedzmy, koparek oznacza konieczność wykluczenia wszystkiego tego, co nie zawiera wielkiej łychy na zgiętym ramieniu.

Z czego prototyp może się składać? Początkowo z cechy fizycznej, dostępnej bezpośredniemu zmysłowemu doświadczeniu. Łycha na ramieniu jaka jest, każdy widzi od razu. Ale tak jest tylko na początku. Dwulatek kategoryzuje według kolorów, trzylatek według wielkości, gdzieś w połowie trzeciego roku życia pojawia się kategoryzowanie według kształtu, a dopiero później wedle zmiennych reguł i klas, takich jak owoce, warzywa, rzeczy do jedzenia, rzeczy do ubierania i tak dalej. Stopniowo więc także w zakres prototypu mogą wchodzić cechy coraz bardziej abstrakcyjne. Kolor, kształt, przeznaczenie, rodzaj, własność „czyje to jest”, wreszcie wyróżniki zmienne i skomplikowane, których tu nie sposób wymienić, bo stale się tworzą. Na przykład „cyniczni arbitrzy elegancji”, lub z trudem od nich odróżnialni „zmanierowani pozerzy”. Trzylatek tego nie rozróżni, wielu trzydziestolatków także nie, ale są i tacy, dla których granica między jednym i drugim jest ostra. Wymaga to wielkiej abstrakcyjnej biegłości, by się taką kategorią sensownie posłużyć i szympans bonobo raczej tego nie zrobi.

Już od 4 roku życia z dzieckiem można przeprowadzać skutecznie ćwiczenia w rodzaju „co tu nie pasuje” czyli ćwiczenia z wykluczenia ze względu na takie cechy jak kolor i kształt. Stopniowo także i ćwiczenia z wykluczenia tematycznego – „tego się nie jada”, „to ma taki sam kolor jak reszta, ale nie jest żywe”. Istnieją koparki, które w ogóle nie mają wielkiej łychy na ramieniu, tylko wielkie koło. Istnieją i takie, które posługują się strumieniem wody pod ogromnym ciśnieniem, by odsłaniać pokłady ziemi. W niczym nie przypominają prototypu z pierwszego okresu tworzenia się języka mojego syna, więc zapewne na tym etapie nie zgodziłby się, że to koparki. Dziś się godzi. Godzi się, bo prócz cechy prototypu optycznie dostępnej (łycha) pojawiła się cecha abstrakcyjna, dostępna myśleniu abstrakcyjnemu. Przeznaczenie. Koparka to „maszyna służąca do kopania”. Może mieć łychę, ale nie musi. Ważne, że kopie.

To bardzo istotny punkt, bo ludzie często odczuwają pewien rodzaj satysfakcji dzięki skonfrontowaniu ze sobą dwu poziomów wyróżnień, służących tworzeniu klas zjawisk. Na przykład wiem, że koparki mają łychę na ramieniu. Wiem to dzięki użyciu umiejętności mniej więcej z drugiego roku życia. Optyczne rozróżnienie. Ale wiem też, że koparki są maszynami służącymi do kopania i to akurat wiem dzięki umiejętnościom z czwartego roku mniej więcej. Zdolność rozróżnienia z uwagi na taką abstrakcję jaką jest przeznaczenie. Spotykam więc koparkę, która nie będzie koparką dla optycznie rozróżniającego dwulatka, ale będzie nią dla abstrakcyjnie rozróżniającego czterolatka. Koparka robiąca dziury w ziemi strumieniem wody.

Co to jest? – pytam.

Mówią mi, że koparka. Reakcją jest uśmiech. Dlaczego? Ano dlatego, że skonfrontowały się dwie klasy umiejętności – zmysłowa i abstrakcyjna. Zmysły mówią, że to nie koparka ale abstrakcja podpowiada, że jednak tak. Zetknęły się dwa poziomy i uzyskujemy „hahaha” jak przy wyrównaniu jakiejś różnicy ciśnień. Ale fajna koparka. Ale dziwna.. Hahaha.. Myślałem, że mam w głowie dobry prototyp, a okazało się, że miałem tylko stereotyp. Nie wszystkie koparki muszą mieć łychę. Mogą być też inne, dziwne koparki. Czterolatek będzie zachwycony. Ale dwulatek nie. Dwulatek będzie płakał, bo będzie podejrzewał, że kpią sobie z niego. On przecież wie jak koparka wygląda. Wie bo widzi. To nie ma łychy. No to nie jest koparką. Oszukać się nie da. Abstrakcja „przeznaczenia” jest mu niedostępna więc nie rozumie co się dzieje. Czemu wszyscy się uśmiechają? Czemu sądzą, że on się nie zna, skoro zna się?

Dzielenie na klasy rozwija się znacznie dalej. Mniej więcej w wieku sześciu, siedmiu lat, choć może to być znacznie prędzej, pojawia się zdolność do identyfikacji z własną grupą, rozumianą jako grupa osób przynależnych po prostu do nazwy. Do znaku, herbu, godła, flagi.. Grupa przedszkolna Puchatki, Polacy, Warszawiacy, drużyna Czerwone Szarfy i tak dalej. Te kategorie, kiedy tylko dziecko je chwyci, stają się bardzo ważne właśnie dlatego, że są kategoriami nowego poziomu. Rozwijający się umysł lubi wchodzić na nowy poziom i poznanie kategorii takiej jak na przykład „Polacy” dla dziecka jest właśnie czymś takim. Oko nie widzi, ale umysł wie. Jest różnica. Dla umysłu to bardzo przyjemne.

Podobnie jest z pojawiającą się nieco wcześniej kategorią płci. Tak jak wcześniej dziecko rozróżniało przedmioty na czerwone i zielone, tak teraz rozróżnia na „dziewczyńskie” i „chłopczyńskie” i podobnie jak wcześniej reagowałoby niepokojem, gdyby mu wmawiać, że czerwone jest zielone, tak i teraz niepokoi się, gdy mu mówić, że będąc chłopcem może zakładać sukienki. Tu nie chodzi o biologię, ale o kategorie jako takie. O ich logiczną spójność. Dzieci rozwojowo dzielą obiekty na klasy, właśnie to jest jeden z powodów, dla których zbierają serie różnych zabawek i tworzą kolekcje, trenują to klasyfikowanie nieustannie i pragną, by im w tym nie przeszkadzać, ponieważ ta zdolność warunkuje jakąkolwiek możliwość posługiwania się później językiem, a więc i myślenia. Skoro istnieją chłopcy, to musi być coś, po czym można chłopców odróżnić, tak samo jak musi być coś po czym można odróżnić koparkę od kota. Kiedy dany poziom rozróżniania i dzielenia obiektów na klasy jest już opanowany, człowiek znajduje pewną przyjemność w jego przekraczaniu, ale dopiero wtedy i też tylko do pewnego stopnia. Kiedy więc dziecko opanuje już dobrze rozróżnianie optyczne i przyswoi rozróżnienia abstrakcyjne na przykład z uwagi na przeznaczenie, może się zacząć cieszyć z istnienia „dziwnych koparek”, pod warunkiem, że klasa „koparka” nie zostanie rozmyta kompletnie. Bo skoro jest słowo, to dziecko chce by ono coś oznaczało.

Trzylatek wie, że istnieją pojęcia takie jak „chłopiec” i „dziewczynka”. Co to są chłopcy? Chłopcy nie chodzą w sukienkach. Co to są dziewczynki? Nie bawią się czołgiem. Nie trenują boksu. W wieku lat trzech widok Szkota w kilcie w towarzystwie jego żony w bokserskich rękawicach wywołuje uczucie zagubienia. To się nie zgadza. Będzie się jeszcze mniej zgadzać, gdy powiemy trzylatkowi, że ten pan to nie tylko nie pani, ale pan, ale w dodatku to co ma na sobie to nie sukienka i on się obrazi gdy się to sukienką nazwie. Trzylatek będzie miał problem. Będzie miał jeszcze większy, gdy się mu powie, że ta pani w rękawicach bokserskich nie trenuje boksu, tylko reklamuje bank pokazując trening aero-boxingu. To za dużo. W wieku lat trzydziestu ten widok wywoła rozbawienie, ponieważ kategorie i klasy wyróżnień zostały już na tyle przyswojone, że można je bezpiecznie przekraczać. Koparki bez łychy, rękawice bokserskie bez boksu, panie w tych rękawicach, panowie w sukienkach i do tego sukienki które nie są sukienkami – wszystko to staje się możliwe, bo odnosząc się do czegoś dobrze ugruntowanego przekracza to, ale tego jednak nie wywraca. Jest wariacją na temat tego. Ale „to” – podstawa z której wariacja korzysta – wciąż istnieje i dlatego można jej użyć. Odbiorca ma więc wrażenie, że dostał więcej, a nie, że mu coś odebrano. Oto mamy parę: pan w szkockiej spódnicy, która nie jest spódnicą i w bokserskich rękawicach, ale nie trenuje boksu tylko aero-boxing, a obok niego jego mąż w spodniach, ale w butach na szpilkach i z żeńskim imieniem Maria. Trzylatek nie jest w stanie stworzyć tu żadnego prototypu, bo nic się nie zgadza. Wszystkie kategorie mu się rozpływają, nie może więc budować języka. Trzydziestolatek może, o ile mu się nie powie, że to reguła, a nie wyjątek. Na regułę się nie zgodzi, bo nie chce zostać cofnięty do poziomu na którym nie wie się nawet czym jest koparka. Chce wiedzieć cokolwiek na pewno. I nie jest to kwestia jego wrogości do kogokolwiek, ale elementarnych zasad przetwarzania danych. Im ktoś mniej sprawny w abstrakcjach, tym więcej konkretnych reguł wyróżniania klas potrzebuje, by móc językiem posługiwać się stabilnie i mieć poczucie, że świat nie zwariował.

A kim na przykład jest „Polak”? Niektórzy twierdzą, że dzielenie się ludzi na grupy ma podłoże ewolucyjne i źródła ma w zwierzęcym życiu stadnym. Po części pewnie i tak jest. Ludzie są spokrewnieni z małpami, a żadna małpa nie żyje samotnie. Stada małpie są jednak po prostu logicznym przedłużeniem faktu opieki matki nad młodymi. Po względnym usamodzielnieniu się osobniki trzymają się nadal razem niejako z braku lepszego pomysłu i tak małpy te tworzą klan, który ze sobą przebywa budując społeczną strukturę. Nie jest to to samo, co gromadzenie się pod wspólnym symbolem, ponieważ symbol jest abstrakcją, a nieopuszczanie własnej matki jedynie nawykiem. Być może jednak pewne tendencje odziedziczone po zwierzęcych przodkach grają tu jakąś rolę. Tak czy siak, ludzie nieustannie tworzą grupy i zaliczają do nich siebie i innych. Iphonowcy vs. Samsungowcy, Motorowodniacy vs. Żeglarze, terapeuci psychodynamiczni vs. poznawczy, heavymetalowcy vs. discopolowcy, kibice Legii vs kibice Polonii i tak dalej. Patrząc na to rozwojowo, tworzenie się wyobrażenia o „ja” możliwe jest dzięki istnieniu rusztowania złożonego z kategorii pomocniczych. Każde „ja” jest oczywiście wyjątkowe i nieokreślone, ale do tej abstrakcji dochodzimy późno. W pierwszych okresach potrzebne są dodatki – imię, płeć, przynależność, przymiotniki takie jak „mądry”, „grzeczny” i wiele wiele innych. Wszystkie one są rzecz jasna fantazją, podobnie jak fantazją jest tak zwana „samoocena” która się ostatecznie z takich rzeczy tworzy, ale jest to fantazja konieczna, o ile nie osiągnęliśmy uwolnienia od wszelkich w ogóle kategorii i „samoocen”. Ale to dostępne jest tylko nielicznym. Nastolatek identyfikuje się często z subkulturą, w ramach której jest „taki jak”. Na przykład jak jego idole – Iggy Pop, rotmistrz Pilecki, Charles Manson czy kogokolwiek młody człowiek wynajdzie. Stopniowo człowiek ten przekracza wybraną subkulturę, tworząc wyjątek, ale wyjątek i tak znajduje się w jej ramach. Mówi na przykład „jestem satanistą, ale nie takim satanolem w skórze, tylko ubieram się normalnie” co oznacza mniej więcej „mam pewną identyfikację która mnie definiuje, ale to całej mojej złożoności nie wyczerpuje, a jedynie ją podkreśla”. Oznacza to jednak, że jakieś cechy identyfikacyjne są konieczne, żeby o przynależności w ogóle dało się mówić.

Małe dziecko dzieli na klasy bezwarunkowo i przynależy do grupy także bezwarunkowo. Stopniowo jednak odkrywa, że przynależność może być źródłem dumy, o ile grupa spełnia pewne warunki. Ale wówczas trzeba też spełnić warunki by do grupy należeć. Grupa taka jak „ludzkość” nie daje żadnego poczucia wyróżnienia, nie nagradza w żaden sposób, ponieważ należy do niej dosłownie każdy. Jeśli coś może mieć każdy, nie jest to źródłem żadnej dumy. Nie ma wartości. Wartość ma przynależność tylko do tych grup, do których przynależenie nie jest oczywiste. Można próbować być wyjątkowym przez to, że nie przynależy się do żadnej grupy, wówczas uzyskujemy postawę całkowitej negacji wszelkich norm. Można tez starać się być wyjątkowym przez przynależność do grupy, którą uznaje się za wyjątkową. W takim wypadku uzyskujemy postawę preferowania tej właśnie grupy i niechęć do rozszerzania jej w nieskończoność na wszystkich bez żadnych warunków. Jeśli tak się dzieje – jeśli do grupy z przynależności do której byliśmy dumni dopuszczany jest każdy bez wyjątku, przynależność do tej grupy przestaje być źródłem dumy. Przynależność, jeśli ma być ceniona, musi być w jakiś sposób ekskluzywna. Gest przyłączenia kogoś w drodze wyjątku jest budujący dla członków grupy o tyle, o ile właśnie podkreśla ich wyjątkowość. To zupełnie coś innego, niż całkowita likwidacja bariery wejścia.

Przekroczenie kategorii – dziwna koparka, kobieta robiąca męską rzecz, czekolada z solą itd. – daje satysfakcję, ponieważ w istocie wykorzystuje fakt, że kategorie istnieją i że można poruszać się między różnymi poziomami ich rozróżniania. Natomiast brak kategorii, negowanie ich istnienia w ogóle, lub ich rozmycie w taki sposób, że stają się nieuchwytne, jest w rzeczywistości atakiem na myślenie i na język jako takie. Im ktoś sprawniej myśli abstrakcyjnie, tym bezpieczniej poczuje się w takich eksperymentach. Czy może istnieć Polak – Murzyn? Oczywiście. Dla ludzi o ilorazie inteligencji znacznie powyżej średniej zetknięcie z czarnoskórym Polakiem jest jak rozkosz zawodowego łyżwiarza z wykonywania piruetów na lodzie. Są jednak umysły, którym na tym lodzie nogi się rozjadą. To nie zło. To tylko łycha koparki się kłania.

 

P.S. – tekst powyższy nie stanowi pełnej odpowiedzi na pytanie „dlaczego młodzi nie chodzą na kody”. Jest jedynie początkiem żmudnego budowania fundamentów zrozumienia, dlaczego to pytanie może być źle postawione.

◀ Recenzja filmu Zimna Wojna ◀ ► Pożegnanie jesieni Cz. 2: Król Maciuś Pierwszy ►


Komentarze

[foto]
1. Pożegnanie jesieni epoki im. FukuyamyWojciech Jóźwiak • 2018-07-16

"O czym to będzie? Jesteśmy świadkami wielkiej zmiany, bo wszystkie kraje jakoś tam z nami związane tradycją dokonują obecnie zasadniczego przewartościowania."
-- Dla mnie to jest super ciekawe, ponieważ teraz na naszych oczach kończy się epoka albo kolejny obrót cyklu Saturn Pluton. Poprzednia taka transformacja miała miejsce w latach ze szczytem w końcu roku 1982 kiedy umarł Breżniew. Podczas tamtej transformacji upadł (stopniowo) ZSRR i Komuna, Lyotard ogłosił postmodernizm, Teng Xiaoping zaczął "kapitalizować" Chiny, ruszyła New Age, wygrał neoliberalizm, zbankrutowała lewica. Odkryto globalne ocieplenie od CO2 i zaraz zepchnięto je do mentalnego podziemia.
Powinniśmy dobre obserwować, co teraz się dzieje, bo zmiany będą równie grube albo bardziej.
2. Dlaczego w Polsce nie było MajdanuJSC • 2018-07-17

Bo kiedy protest zaczynał się transformować w realny Majdan zostawał (...)zawieszany(...). Takie sytuacje były już w sprawie blokady Sali Sejmowej, a ostatnio przy proteście opiekunów niepełnosprawnych.

A mówiąc bez ceregieli (...)totalna(...) opozycja zachowuje się jak opozycja koncesjonowana!!!
3. Dzisiaj po raz trzeci słyszę (...)Będziemy tutaj, dopóki sytuacja się nie zmieni!(...)JSC • 2018-07-18

https://oko.press/sejm-jesz-nasz-poslowie-opozycji-probuja-wprowadzic-protestujacych-do-sejmu-live/
Teraz już mnie na to nie złapię...
4. No, i się zmieniło...JSC • 2018-07-18

zaczął padać deszcz.
5. Dramatyczna sytuacja polskiej lewicy.gorskabeata37 • 2018-07-22

Przeprasza za błędy! Mam 3x dys i jestem poprostu techniczny.

To od początku, tekst dobry, miło się czyta.
Prototyp koparki-idealnie wybrany.
Tylko o co chodzi z tym KODem. Nie jestem PISuarem i od jakiegoś czasu PlatfOrmensem też nie. 
Brzydzi mnie maciora z miśkiem, kim w rządzie jest p. Kaczyński i jaka odpowiedzalność na Nim spoczywa?
Ale teraz kawe na ławe!


Więcej owoców polityk kolonialnych naszych sąsiadów nie musimy przyjmować.
PIS załatwił.
Odrazu rodzi się pytanie następujące:
Jakich ciapatych byśmy otrzymali w imię przesiedlenia od Niemiaszków?
Angele miała dla nas samych lekarzy, prawników i informatyków? 
Tak same wykształciuchy!😃
Doktory profesory i nobliści.😃
Zmieniamy Polskę na lepsze. Brak rozrużniania płci u dzieci rusza w tym roku szkolnym w mojej wsi (w Gdańsku).
Mam syna ktory bedzie sie uczyl w szkole ze Marysia już nie jest Marysią tylko jest to maryś! 
Marian też nie jest marianem tylko jest to maryś!
Ale o tym kim był Hetman Koronny Stanisław Żółkiewski ile poswieci czasu szkoła?
Hołd ruski, jak w klatce bydlęcej przywiózł całą rodzinę carów sójskich.
Piłsudskiego trzeba wymazać narodowiec. Tylu bochaterów się wyzbyć?
A może pomyślcie ludzie ładnie piszący, że zamiast wyzbywać się przelanej krwi bohaterskich przodków. Zacznijmy wielbić naszą historię i z dumą bądźmy Polakami.
Nasza historia to bajka. Nikt się nie uczy tego że bitwa pod Oliwą była podyktowana wybudowaniem przez Gdańsk fortyfikacji ziemnych i śluz. To są ostatnie fotyfikacje ziemne europy. Kamienna grodza jest jedyną na świecie działającą XVII wieczną samoregulującą się śluzą. Jest najwazniejszą fortyfikacją Gdanska z XVII w. To dzieki niej była bitwa pod Oliwą. Ale teraz niema c
[foto]
6. Bardzo ciekawy tekst....Piotr Tiszczenko • 2018-07-27

Bardzo ciekawy tekst. Dodałbym jeszcze, że do korzyści z poczucia przynależności należy posiadanie przeciwnika, który to przeciwnik znosi poczucie zagrożenia ze strony świata, w dualistycznym podziale na ja - świat. 

Lęk egzystencjalny staje się abstrakcją, kiedy widać sztandary wroga, czy to realnego, czy tylko symbolicznego. Takiego z którym można walczyć i pokonać go.

Da się oczywiście przekraczać ten dualizm innymi metodami, ale jest to, jak wiadomo, zadanie raczej dla promila ludzkości.

[foto]
7. Dla symbolicznie rozumianej...Piotr Tiszczenko • 2018-07-27

Dla symbolicznie rozumianej Ludzkości wrogiem jest właśnie świat, stąd walka z nim, niszczenie Ziemi, i autodestrukcja gatunku.
8. KOD tylko udaje, że chce obalić uzurpatorówJSC • 2018-07-27

A jak przyjdzie co do czego to https://kulturaliberalna.pl/2018/07/27/protesty-opozycji-nie-kazdy-powinien-byc-klementyna-suchanow/

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)