15 lipca 2015
Tangerine
Przestrzeń Informacji
czyli o odwiecznej grze w głuchy telefon
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Analiza obiegu informacji, jej weryfikacji i modyfikacji.
Panuje w naszym ziemskim świecie takie przekonanie, że jedni ludzie są od przekazywania informacji, a inni od ich odbierania, przy czym oczywiście ta druga grupa stanowić ma znakomitą większość. I pewnie tak jest, jeśli tylko ktoś się na to godzi, a zazwyczaj mamy tu do czynienia z ‘przyzwoleniem poprzez brak sprzeciwu’, dostaje informacje podane na talerzu, często zapakowane w papier z wstążką i doklejoną etykietką – instrukcją obsługi. Wraz ze wzrostem samoświadomości istoty należy jednak zrewidować ten pogląd i zadecydować, jak i skąd informacje chcemy pozyskiwać.
Nieustannie bombardowani jesteśmy wiązkami informacji, które niefiltrowane mogą poważnie obciążyć naszą strukturę. Co więcej, informacje te zazwyczaj zabarwione są sygnaturą medium, które je przekazuje, czyli ich treść poniekąd jest już zniekształcona. Niech za przykład stanowi woda docierająca do naszych domów poprzez system rur, z których po drodze ściąga wszelkiego rodzaju osady. Tak jest również z tym, co teraz piszę, drogi Czytelniku – warto, byś o tym pamiętał! Mając to na uwadze, nie zapominaj proszę o własnej weryfikacji WSZYSTKIEGO, co dociera do Ciebie za pośrednictwem drugiej istoty, z poniższym tekstem włącznie.
Ulotność informacji
Pierwszą cechą informacji jest jej zmienność. Gdyby prześledzić drogę jaką przebywa informacja, łatwo zauważyć, że po wyjściu z punktu A, w którym, powiedzmy dla uproszczenia, posiada jakąś wartość startową, jej jakość zaczyna się zmieniać w zależności od przestrzeni, w której się porusza. Możemy powiedzieć, że robi automatyczny update w oparciu o to, co napotka na swej drodze, samo-weryfikuje się. Oczywiście jest to proces ogromnie złożony i można podać tu miliony przykładów na to, jak to się odbywa.
Ważnym jest, by zrozumieć, że informacja przemieszcza się po czymś w rodzaju ogromnej pajęczyny, gdzie każdy malutki węzełek to medium zdolne do tej informacji przekazania (a więc byt o różnej częstotliwości wibracji cząsteczek: od kamiennej tablicy, po prezenterkę programu informacyjnego). Dobrym modelem, na którym można to zjawisko zwizualizować, jest sieć internetu – z każdym podłączonym do niej komputerem pełniącym rolę medium. Celem informacji jest przemieszczać się po tej sieci i rozprzestrzeniać na jak największym obszarze. Ponieważ informacja zawsze będzie okrojona wedle pojemności bytu ją transmitującego (kamienna tablica nie przekaże informacji o zapachu, a prezenterka pośle dalej tylko tę część informacji, którą są w stanie wyrazić słowa i gesty), zawsze w tej transmisji nastąpi ubytek w stosunku do informacji źródłowej, która jest pełnym, wielowymiarowym pakietem danych.
Dochodzi do tego proces celowej manipulacji informacją, o którym nie będę się tu rozpisywać, w nadziei, że nie jest to temat Czytelnikowi obcy. Natura informacji jest bardzo ulotna, toteż w momencie, gdy nie znajdzie już kolejnego przekaźnika na swej drodze, jej podróż się kończy i pozostaje ‘przy życiu’ jedynie tak długo, jak długo istnieje byt, który ją przyjął jako ostatni: trochę dłużej w przypadku kamiennej tablicy, trochę krócej w przypadku widza programu informacyjnego; zawsze jednak jest to mgnienie oka w skali Wszechświata.
Ciężar informacji
Z pewnych względów niektóre informacje uznawane są za ważniejsze od innych i więcej energii wkłada się w ich przekazywanie dalej. Powody mogą być różne i zawsze należy wziąć je pod uwagę przy rozpakowywaniu pakietu informacji. Ktoś może dzielić się czymś z nami, aby wpłynąć na nasze zachowanie, zmienić nasz stosunek do pewnych spraw, coś nam uświadomić. Należy pamiętać, że raz przepuszczona przez naszą strukturę informacja nie tylko zabarwia się nami, ale też wpływa na nas i jest to proces nieodwracalny – nie możemy się czegoś ‘od-dowiedzieć’, co najwyżej to uaktualnić o nowe informacje. Dlatego też warto przyjmować informacje z uwagą i obserwować ich wpływ na nas. Powinno być to jedną z podstawowych zasad BHP, których przestrzega się w celu zachowania higieny umysłu, a także naszej autonomii jako istoty.
Poza pewnymi wyjątkami, gdy chcemy zachować jakąś dającą przewagę wiedzę tylko dla siebie lub natura informacji jest poufna, naturalnie czujemy, że im większa waga informacji, tym bardziej chcemy się nią podzielić. Ma to swoje uzasadnienie po pierwsze we właściwościach naszej struktury, którą zbyt długo przetrzymywana ‘ciężka’ informacja bardzo nadwyręża, a po drugie w fakcie, że jako istoty połączone ze sobą, pragniemy dać innym możliwość doświadczenia zmiany, którą nam samym owa informacja przyniosła. Tego typu informacje, zweryfikowane na większej liczbie istot, zasilają zbiór wiedzy przekazywanej potomności jako mądrość kolektywu (zarówno na poziomie plemienia, grupy zawodowej czy też całej ludzkości) za pomocą wszelkich dostępnych mediów – im trwalszych, tym lepszych (znów kłania się kamienna tablica). Uwaga: weryfikacja ‘prawdziwości’ tych informacji to już całkiem inna historia – mówimy tu tylko i wyłącznie o informacjach, które istoty uznały za na tyle ważne, by zadbać o ich długowieczność!
Pochwała plotkarzy
W tym miejscu należy nadmienić, że tak zwane ‘plotkarstwo’ jest naturalną właściwością istoty, jej instynktownym zachowaniem w obliczu pojawienia się nowej informacji na przestrzeni. Oczywiście większość informacji przekazywanych poprzez plotki nie jest w żaden sposób rozwijająca, jednak jest to nieodłączny efekt uboczny mechanizmu, który pozwala istotom przetrwać i ewoluować jako kolektywny umysł oraz świadomość. W samym sercu tego procesu ogromny potok informacji rozlewa się po grupie bytów, gwarantując im wszystkim stan połączenia ze świadomością zbiorową, bez którego poczucie wyobcowania rodzi procesy dezintegracyjne jednostki.
Z wielu powodów nasza cywilizacja piętnuje tych, którzy nie umieją trzymać języka za zębami. Sekrety i tajemnice to codzienność, a ciekawskich odsyłamy do piekła, gdzie ich miejsce. Tymczasem pierwotnie każdy z nas jest plotkarzem – rzeczą nienaturalną i skrajnym masochizmem jest dla istoty obciążać swoją strukturę przetrzymywaniem zbyt dużej ilości informacji, których nie ‘puścimy dalej’. Nie bez powodu mawia się, że sekret nam ciąży na duszy. Skutki przetrzymywania sekretów, które ponosi nasze ciało fizyczne to temat na kilka książek, warto jednak pamiętać, że przekazując komuś informację w sekrecie i wymagając by zachował ją tylko dla siebie, czynimy mu krzywdę, samym sobie jednocześnie przynosząc ulgę (bo my już przekazaliśmy informację dalej!). Im większa waga informacji, tym bardziej brzemienne skutki. Naturalnym jest dzielenie się informacją i powstrzymywanie się od uczestniczenia w tym procesie wydaje się działać na naszą niekorzyść.
Co z informacjami, które mogą komuś zaszkodzić? Należy tutaj sięgnąć do przyczyny dlaczego dana informacja mogłaby być szkodliwa. Z natury informacja jest neutralna – ani dobra, ani zła. To nasze postrzeganie jej nadaje jej dodatni lub ujemny ładunek. Dopiero zmanipulowana informacja ma właściwości, które mogą zaszkodzić. A informacja zmanipulowana, to taka, która ma wyraźną, przerośniętą sygnaturę jednego z mediów, które były jej przekaźnikami. Obserwując uważnie przepływ informacji oraz zachowując wspomnianą wcześniej higienę umysłu jesteśmy w stanie takie informacje filtrować i nie poświęcać im uwagi jako kompletnie bezwartościowym. Jednym z największych przekleństw naszych czasów jest wypaczone wartościowanie informacji przez byty potocznie zwane mediami, czyli prasę, telewizję, radio oraz różnego rodzaju informacyjne serwisy internetowe. Te ‘guzy’ na sieci informacyjnej jako cel swego istnienia mają szerzyć informacje, które normalnie wygasłyby w przeciągu chwili. Zamiast tego informacje ze świata polityki czy(li) szeroko rozumianego show-biznesu, zatruwają nasze struktury całkowicie pochłaniając naszą uwagę, uniemożliwiając sięgnięcie do informacji istotnych, które są na wyciągnięcie ręki. Nasz umysł, jak każdy komputer, jest w stanie jednocześnie ‘przetworzyć’ określoną ilość danych. Zapychając ten kanał informacyjnymi śmieciami, skutecznie trzyma się tzw. opinię publiczną w niewiedzy.
Nadajnik = odbiornik
Panujące do niedawna struktury społeczne dzieliły ludzi na tych, którzy mają dostęp do źródeł informacji ‘ciężkich’, oraz całą resztę, która zadowalała się nadawaniem informacji ‘lekkich’ o kuzynce Kazi i jej domniemanym romansie. Taki stan rzeczy sprawiał, że sieć informacyjna nie była stabilna – niektóre ‘węzły’ pajęczyny, posiadające monopol na pozyskiwanie informacji, były bardzo duże i ciężkie, a inne, malutkie, tylko do nich poprzyczepiane (można to dobrze zwizualizować wyobrażając sobie nadajnik radiowy i tysiące radioodbiorników). To pozwalało na manipulację, które informacje przedostaną się do ogółu, a które nie – wystarczyło taki węzeł zablokować lub zmanipulować, a informacja przepadała w niebycie lub traciła treść na rzecz sygnatury przekaźnika. Oryginalnie dziennikarze i reporterzy mieli być przekaźnikami o minimalnej sygnaturze, która nie wykrzywiałaby obrazu informacji, szybko jednak ich potencjalny wpływ na masy został odkryty i wykorzystany do tego stopnia, że o niezależnych mediach nie mogło być mowy.
Wraz z wynalezieniem (a raczej odkryciem) Internetu wielkość tych węzełków zaczęła się wyrównywać i coraz bardziej przypomina stan, w którym ta niby sieć neuronowa znajdowała się pierwotnie – każdy odbiornik jest jednocześnie przekaźnikiem/nadajnikiem, a informacja puszczona w eter przez nikomu nie znanego pana X może dotrzeć w najdalsze zakątki świata. Naturalna właściwość samoweryfikacji informacji zaczyna powracać – zaczynamy odchodzić od brania za pewnik wszystkiego, co głosi przekaźnik z etykietką ‘autorytet w swojej dziedzinie’, a raczej pozwalamy samemu sobie sprawdzać, jak informacja z nami rezonuje. Nie boimy się też dzielić informacjami, które sami pozyskaliśmy poprzez metody alternatywne, o których więcej za chwilę.
Prawdziwość informacji
Skoro informacja jest tylko na tyle wiarygodna, na ile wiarygodny jest przekazujący ją autorytet, jak oddzielić ziarno od plew? Po pierwsze powinniśmy odrzucić jakikolwiek autorytet, gdyż zwyczajnie nie zdarzyło się w skali Wszechświata, by informacja nie zabarwiła się medium ją przekazującym choć odrobinkę. Prosty z tego wniosek, że im lepiej znamy dane medium, tym lepiej jesteśmy w stanie oszacować jego wpływ na konkretną informację: producent tabletek nie przekaże nam wyników testów medycznych w sposób, który mógłby obniżyć sprzedaż jego produktu, polityk zawsze zapewni nas o pozytywnych skutkach swych rządów, ksiądz powie nam, że niewierni idą do piekła itd. To są tylko informacje, w ich prawdziwość wierzymy lub nie i to jest tylko i wyłącznie nasz wybór. To, czy coś uznamy za prawdę, w dużej mierze zależy od tego, w jakim stopniu wierzymy danemu medium. Faktem jest też, że im więcej razy coś usłyszymy, tym bardziej skłonni będziemy przyjąć to za prawdę i ta zależność wykorzystywana jest w naszym świecie przez różne byty. Prawda nie jest jednak dziś przedmiotem moich rozważań i nie chciałabym się na niej skupiać (jak się później okaże, w obiegu informacji jest ona sprawą marginalną i z samą informacją ma niewiele wspólnego). Wróćmy jednak do tematu czystości informacji. Jedynym sposobem na otrzymanie informacji źródłowej, pozbawionej licznych sygnatur, które po drodze się do niej przykleiły, jest sięgnięcie do wspomnianego przeze mnie wcześniej hipotetycznego punktu A, z którego informacja ‘wychodzi’.
Sięgnąć do źródła
Każda informacja, zanim zacznie ‘biegać’ po sieci bytów, pojawia się w postaci ‘surowej’ na matrycy, z której generuje się cała przestrzeń naszej egzystencji i dopóki jest aktualna z algorytmami tej przestrzeni, dopóty się ta informacja ‘wysypuje’ aby ją coś mogło ‘chwycić’. Nasz umysł jest wspaniałym narzędziem, aby sobie taką bazową wersję ściągnąć i rozpakować, ale musi być w tym celu skupiony i wyciszony, zwłaszcza od panującego wokół szumu informacyjnego.
Szalenie istotne jest tutaj świadome ograniczenie ilości dobijających się do nas zewsząd informacji, gdyż zakłócają one pracę umysłu nieustannie absorbując jego uwagę. Błędem jest myślenie, że skazani jesteśmy na taką wersję informacji, jaką nam ktoś przekaże – każdy z nas posiada umiejętność samodzielnego odczytywania informacji źródłowych, jedyne co nas przed tym powstrzymuje to przyzwyczajenie do powierzania tego zadania ‘bardziej wykwalifikowanym od nas’. Ponieważ jednak ostatnie lata mocno nadwyrężyły opinię tego typu ‘ekspertów’, coraz więcej istot zaczęło poszukiwać informacji na własną rękę i na ich przykładzie można się przekonać, że jest to realna możliwość. Okazuje się bowiem, że nie trzeba być fizykiem, by poznać naturę zjawisk fizycznych. Niemniej znajomość języka fizyki pozwoli pełne spektrum informacji odczytać – bez niej jesteśmy jak ucho, które próbuje zobaczyć tęczę. Stąd też nasza percepcja informacji pozyskanej ze źródła jest okrojona na kształt aparatu percepcyjnego, który posiadamy. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas jest w stanie sięgnąć po jakąkolwiek informację bez najmniejszego problemu. Niestety często nie zdajemy sobie z tego sprawy właśnie przez wyżej wspomniane ograniczenia percepcyjne.
Nadmienię tu jedynie krótko, że popularne w ostatnich latach channelingi i inne tego typu przekazy od ‘istot wyższych’ nie są absolutnie informacją źródłową – co więcej, opatrzone są jedną z najmocniejszych sygnatur swoich ‘nadajników’, jakie istnieją w naszym wszechświecie. Dlatego jeszcze raz powtórzę: otrzymać informację źródłową to nie znaczy zapytać się kogoś o nią.
Możne na pierwszy rzut oka wygląda to jak zadanie karkołomne – przypiąć się bezpośrednio do przestrzeni i naładować płynącą z niej informacją. Owszem, świadome korzystanie z tej umiejętności wymaga uważności oraz kontroli nad własnym umysłem, jest jednak czymś, co każdy z nas posiada naturalnie, jako integralną część siebie i tylko i wyłącznie naszym wyborem jest nie korzystanie z tej właściwości naszej struktury.
Komentarze
Co do technik wyszukiwania, nazwijmy to informacji źródłowej: z mojego doświadczenia bardzo pomaga trening odczytywania sygnatury informacji. Przykład: pojawia się u mnie jakieś przemyślenie na dany temat, staram się odnaleźć jego źródło - skąd to do mnie przyszło. Czasem są to słowa zaslyszane gdzieś, wyczytane i tkwiące w podświadomości, czekające na moment, kiedy się przydadzą. Taki właśnie głuchy telefon, że ktoś coś przekazał komuś kiedyś zawsze ma, choćby minimalną sygnaturę medium, które informację ′podało dalej′. Super przykładem jest plotka - najczęściej tak wyraźna jest w tego typu przekazie intencja (obsmarować kogoś), że wiemy od razu, że ta informacja wygenerowała się podczas mało wartościowego stanu umysłu i możemy ją natychmiast zdyskredytować. Generalnie każda informacja, w której widzimy konkretną intencję, nakłonienie odbiorcy do jakiejś postawy jest już mało ′czysta′. Polecam więc sobie weryfikować takie sygnatury na wstępie. Potem, gdy uda nam się wyodrębnić informacje, powiedzmy, czyste, zacznijmy się im przyglądać uważniej. Piszesz o natłoku informacji i masz rację - on bardzo zagłusza te informacje źródłowe, które każdy z nas otrzymuje codziennie, lecz słuchają ich nieliczni, własnie ze względu na brak krzyczącej sygnatury (bardziej ufamy ′sprawdzonym′ mediom niż sobie). Także wyciszanie tego szumu jak najbardziej pomaga :) Często spotykamy ludzi, którzy wydają się mieć jakieś specjalne wglądy w naturę rzeczywistości. Nic takiego nie ma miejsca, oni po prostu praktykują uważność i powoli oswajają ten rwący potok danych. Żadna myśl, żaden pomysł nie biorą się od tak znikąd - innowatorzy po prostu robią ′miejsce′ na spłynięcie tych informacji, które gdzieś istnieją bo we wszechświecie o nieskończonej ilości możliwości, gdzieś już się kiedyś musialy objawić. Jedni nazywają bank informacji Kroniką Akaszy, inni mądrością przodków. Bez róznicy jak go nazwiemy, wszyscy, jako kosmiczne dzieci mamy do niego dostęp :)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.