zdjęcie Autora

08 sierpnia 2016

Gaba Krzyżanowska

Pszczela dola
O praprzyczynie problemów z pszczołami ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Ekologia
Tematy/tagi: eko-zagrożeniaprzyroda a człowiek


Im dłużej wgryzam się w pszczeli temat, tym mocniej widzę, że przyczyny złej kondycji pszczół są bardzo proste. Nie trzeba ich wcale daleko szukać. To nie jest żadna tajemnica. Owszem, istnieje syndrom nagłego znikania czy załamywania się całych rodzin. To zjawisko jest tajemnicze, ale też jest rzadkie i najpewniej jest wypadkową wszystkich innych problemów, jakich narobiliśmy pszczołom.


Maggie Taylor. Girl with a Bee Dress, 2004.
Ze strony: www.catherinecouturier.com

Zacznijmy od tego, na czym polegają problemy pszczół. Do laików dochodzą wiadomości, że pszczoły są trute przez pestycydy oraz że doskwierają im różne choroby. Co to oznacza w praktyce? Jako początkujący pszczelarze zaczęliśmy od zakupu chorych rodzin (z grzybicą). Oddaliśmy je i bardzo dobrze, bo chwilę później w okolicy tamtego pszczelarza ogłoszono teren zapowietrzony. Teren zapowietrzony to taki obszar, na którym potencjalnie może znajdować się choroba, a która na pewno znajduje się w centrum obszaru. Pszczoła lata na maksymalnie trzy kilometry, ale matka pszczela czy truteń potrafią pokonywać znacznie większe odległości. Można też teoretycznie przyjąć, że jakaś pszczoła zostanie zwiana znacznie dalej niż chciała lecieć. Dlatego obszar zapowietrzony chorobą bardzo groźną (taką jak zgnilec amerykański, po której rozpoznaniu trzeba zabić wszystkie rodziny, spalić ule i pozostały sprzęt) jest stosunkowo duży. Nie wolno z niego kupować pszczół, miodu ani sprzętu, bo istnieje ryzyko rozprzestrzenienia się choroby. Zetknięcie się z tym problemem - to był początek naszego pszczelarzenia.

Inny problem, na który natrafiliśmy jako zupełnie początkujący, był związany z opryskami. Zanim zaczęłam interesować się pszczołami, myślałam, że sprawa pestycydów nie jest do końca rozstrzygnięta. Może są one przyczyną padnięć pszczół... a może nie? Czy badania naukowe jednoznacznie odpowiedziały na to pytanie? W rzeczywistości nie potrzeba żadnych badań, bo pestycydy, a dokładniej insektycydy, mają właśnie zabijać owady. Przyjechaliśmy do jednej pasieki zlokalizowanej przy polach rzepaku. Pszczelarz wcześniej podjechał do pobliskiego gospodarstwa i wręczył skrzynkę z miodem. To taki ukłon wobec rolników za to, że pozwolili postawić ule przy polu oraz, co najważniejsze, nie spryskali tego pola w ciągu dnia. Mimo to przed jednym z uli usypany był stos martwych owadów, a w ulu została tylko garstka żywych pszczół. Owady latają na olbrzymie odległości i poproszenie jednego rolnika, żeby wstrzymał się z opryskiem, nie jest jeszcze gwarancją. Trzeba by prosić wszystkich w promieniu trzech kilometrów. A na dobrą sprawę i dalej, bo przecież oprysk niesie się przy wietrze.

Przepisy jasno określają, że oprysk można stosować po godzinach oblotu pszczół. Wczoraj nasze pszczoły wróciły do ula około godziny 19. Gdyby był czerwiec i ciepła pogoda, ostatnie owady wracałyby nawet przed 21. Wylatują też wcześnie, bo o 5 rano jest już niezły ruch. Rolnik może więc stosować opryski (a każdy pryska, jeśli tylko nie ma certyfikatu ekologicznego!) między godziną 21. a 5. rano. Po ciemku. Zmęczony całym dniem. To nie jest więc żadną tajemnicą, że pestycydy zabijają pszczoły. To przestępstwo w biały dzień. Pszczelarze potrafią rozpoznawać nielegalny oprysk i zgłaszają to na policję, pobierają również próbki z pola i z ula, i wysyłają do laboratoriów, by dochodzić swoich praw i odszkodowań. Jeśli rolnik przeprowadzi oprysk, a pszczoły akurat polecą na jego pole, to wrócą do ula i chwilę później umrą przed nim z charakterystycznymi wysuniętymi języczkami. W ten sposób giną setki rodzin pszczelich. Czasem zagłada dotyczy całej pasieki. W okresie kwitnięcia rzepaku fora i wiadomości rolnicze huczą od doniesień o zmarłych całych pasiekach.

Żeby w sadzie postawić ule, rolnik zazwyczaj musi pszczelarzowi zapłacić. Pszczoła zapyla nie tylko jego sad, ale i okoliczne. A w okolicznych sadach przeprowadzają nielegalne opryski: za dnia, przy wietrze.

Z innych problemów: Mamy cały wachlarz chorób pszczelich, od których pszczoły umierają albo od razu, albo z osłabienia. Koroną jest roztocz warroa. Jest obecnie w każdej pasiece, a nie było go jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Czytam książki pszczelarskie odziedziczone po dziadku mojego męża i pojawiają się tam wzmianki: „Ostatnio zaczyna się obserwować problem warrozy na granicy Polski”. Warroza rozwija się w komórkach larw, upośledza larwy, roztocz żeruje też na dorosłych osobnikach. Pszczoły są osłabione. Pszczelarze dysponują całym arsenałem środków i zabiegów do zwalczania warrozy. Profilaktykę trzeba stosować na co dzień, a najważniejszy zabieg jest na jesieni. Nie ma już miodu i nie ma larw i wtedy stosuje się ostrzejsze leki. Jeśli zadziałają, pszczoły przeżyją zimę (lub nie, jeśli pojawił się inny problem). Na wiosnę warroza znowu się pojawia i nasila z każdym dniem. Pszczelarz musi stosować leki, niektórzy sięgają po ciężką chemię. Hitem jest środek do dezynfekcji kurników, który jest powszechnie stosowany także w trakcie zbierania miodu; po kilku rozmowach i długim grzebaniu na forach pszczelarskich odechciało mi się miodu od niesprawdzonych pszczelarzy i z sieciówek. Czasem lekami są olejki zapachowe lub inne naturalne środki, jak łodygi rabarbaru. Lany jest kwas szczawiowy, co jest jednym z bardziej naturalnych metod. Matkom nie pozwala się czerwić przez zamykanie ich w izolatorach, przez co warroza nie ma nowych larw do rozwoju. Można też posypywać pszczoły cukrem pudrem. Cukier puder trochę działa, ponieważ posypane pszczoły są zmuszone do intensywnego czyszczenia się. Wraz z czyszczeniem usuwają także część roztoczy ze swojego ciała. Czemu pszczoły nie czyszczą się same, bez pomocy pszczelarza? I czemu w ogóle mamy warrozę?


Autorka z ulami-wieżowcami. Z bloga Pszczo w głowie

Praprzyczyną problemów z warrozą jest ludzka ingerencja w hodowlę pszczół. Pszczelarze narzekają na kiepski stan pszczół, a cała wina leży po stronie chemizacji i mechanizacji rolnictwa oraz prowadzenia monokulturowych upraw. Brak jest różnorodnych i całorocznych pożytków (roślin miododajnych i pyłkodajnych). Przypatrujemy się różnym miejscom i dochodzimy do wniosku, że przedmieścia Warszawy są świetne dla pszczół! Dużo porzuconych działek zarasta chwastami i to jest dla pszczół i innych zwierząt dobre. Mnóstwo jest kwiatów, którymi lubią otaczać się ludzie. Mało kto wie, że trzeba pryskać po zmroku, ale też ludzie pryskają pojedyncze rośliny. Jest dużo lip, akacji, klonów, drzewek owocowych. Rzepak kwitnie krótko i jeśli zostawi się przy nim pszczoły na dłużej niż trzy tygodnie, będą głodować i umrą.

Pszczelarze prowadzą hodowlę, dzielą się materiałem genetycznym w postaci wysyłanych jajeczek i dorosłych pszczół, a także przewożą miód i inne produkty z całego świata. W ten sposób roznoszą się choroby i w ten sposób mamy w Polsce zgnilca amerykańskiego oraz azjatyckiego warroę. To, że wszędzie są choroby, to nie wina latających pszczół, tylko wina pszczelarzy i miłośników produktów pszczelich.


Adam i jego (pszczela) rodzina. Z bloga Pszczo w głowie

Jest jeszcze jedna przyczyna, która jest najpoważniejsza – selekcja pszczół. Wybieraliśmy z Adamem matki pszczele do ula. To, jakiej rasy i linii jest matka, będzie miało wpływ na pracę całej rodziny. Wybraliśmy rasę, która w rzeczywistości jest mieszańcem. Posiada całą paletę fajnych dla pszczelarza cech. Jest to pszczoła łagodna. Ule stoją w naszym ogrodzie, a użądlenia zdarzają się tylko wtedy, kiedy zaglądamy do ula. Wielu pszczelarzy nie stosuje żadnych osłon. Prawda, że taki pszczelarz z długą brodą i w samych krótkich spodenkach wygląda bardzo eko, bio i naturalnie? Pszczoły się zwyczajnie selekcjonuje na łagodność. Rasy prymitywne nie pozwalają zbliżyć się na kilkadziesiąt, a nawet na kilkaset metrów.

Wybraliśmy pszczoły miodne, które zbierają bardzo dużo miodu i pyłku, są bardzo pracowite. Rodzina potrzebuje dla siebie 90 kilogramów miodu, będziemy też musieli ją podkarmić na zimę. Aż 90 kilogramów to ilość, której nie możemy zabrać pszczołom! Jeśli pszczoły zbiorą np. 110 kg, to uzyskamy od nich 20 kg miodu. Rekordzistki zbierają nadmiar 60. czy nawet 90. kilogramów! Nieźle, co? Fajnie jest mieć takie pszczoły.

Dobra pszczoła rozwija się wczesnym latem, ale dość ostrożnie. Mówimy, że wykorzystuje wczesne pożytki. Na przykład wierzbę. Wierzba kwitnie tak wcześnie, że potrafi dać w kość, gdy jeszcze śnieg leży na ziemi, spod której wyrastają co najwyżej przebiśniegi, a na drzewach może zobaczymy pąki, ale na liście jest jeszcze za wcześnie. Pszczela rodzinka, która odkarmiła się na wierzbach, kiedy przyjdzie majowe i czerwcowe szaleństwo, jest już całkiem rozwinięta, odbudowana po zimie i może pracować pełną parą. Braliśmy też pod uwagę brak skłonności do rojenia. Rojenie się można w pewnym stopniu porównać do kwoczenia kur niosek. Oba zjawiska są niekorzystne dla rolnika-pszczelarza i rolnika-drobiarza. Nioska, która kwoczy, znosi mniej jajek i chowa je. Dlatego współczesne kury dla przemysłu wyhodowano tak, żeby nie kwoczyły (jest to też wygodne w chowie przydomowym). Nierojliwość pszczół jest bardzo wygodna. Nie będziemy z Adamem ściągać wyrojonych pszczół z drzewa ani szukać po kominach sąsiadów; nasze pszczoły będą pracować, zamiast przygotowywać się do tego naturalnego sposobu rozmnożenia się. Jeśli się wyroją i uciekną z ula, mają marne szanse na przeżycie. Właściwie to mamy pewność, że skazujemy je na śmierć. Nie mają gdzie osiąść: bo ile w okolicy jest dużych dziupli, odpowiednich drzew albo załamań pnia? Jest za to dużo innych fajnych miejsc, jak okapy dachów i kominy. Tylko że tam zostaną potraktowane sprayem przeciwko owadom. Jeśli nawet znajdą dobre miejsce, to najprawdopodobniej pozbawione leków i podkarmiania nie przeżyją zimy. Dlatego lepiej, żeby nie miały tendencji do rojenia się.

Same zalety takiej pszczoły i taką wybraliśmy! Kto nie chce mieć owadów łagodnych jak baranki, nie uciekających i przynoszących dużo miodu? Takie hodujemy rasy i linie od dawna. Nic więc dziwnego, że taka pszczoła nie radzi sobie bez pomocy pszczelarza, tak samo jak krowa mleczna czy brojler – kurczak mięsny. Za to pszczoły nie są selekcjonowane na higieniczność: na wynoszenie brudów z ula, sprzątanie w ulu i przede wszystkim intensywne czyszczenie się. Nie są selekcjonowane w pierwszej kolejności na zdrowotność, owszem, są – ale nie priorytetowo. Rojenie się oznacza, że owady na ten czas zaprzestaną czerwienia, po czym opuszczą ul i zaczną budować plastry od podstaw w nowym miejscu – trudno o lepszy sposób walki z warrozą niż taka naturalna zmiana trybu życia! Więc mając nierojliwe pszczoły, warrozy już naturalnie nie usuniemy, będzie ona towarzyszyć naszym pszczołom na zawsze. Ale gdyby zostawić pszczoły same sobie, w wyniku selekcji naturalnej przeżyłyby tylko te, które potrafiłyby same ograniczać populację złośliwego roztocza. Takie pszczoły byłyby też mniej miodne, a bardziej agresywne i rojliwe – bo są to cechy dzikie, które chętnie ujawniają się na nowo, gdy pozostawi się pszczoły bez sztucznej selekcji. Pszczelarstwo naturalne mówi, że pszczoły zostawione same sobie przejdą załamanie i w wyniku zaprzestania im pomocy - może umrzeć nawet cała pasieka. Z czasem jednak pszczoły odbudowują się i zaczynają sobie powoli radzić bez ludzkiej pomocy i ingerencji. Zajmuje to jednak lata i jest okupione śmiercią wielu pszczół.

Jaki więc normalny człowiek chciałby mieć te agresywne niemiodne pszczoły, które ponadto powstałyby poprzez śmierć naszych ukochanych łagodnych zwierzątek, o które dbaliśmy z całą pieczołowitością przez wiele lat? Sprawienie, by pszczoły ozdrowiały, jest naprawdę niełatwe. Jedno jest pewne – pszczelarze powinni wziąć odpowiedzialność, a choćby przyznać się do tego przed samym sobą, że są po części odpowiedzialni za złą kondycję pszczół i właśnie dbanie o nie jest tym, co w perspektywie wielu pokoleń im przeszkadza.

Na razie nie będziemy na naszych pszczołach eksperymentować i „uczyć” je samodzielności. Ale mam postanowienie, że gdy już będziemy mieć wiele rodzin, to część z nich przeznaczę na eksperymenty z ozdrowieniem. Są takie zachowawcze i prymitywne rasy pszczół, z którymi można eksperymentować. W tej chwili, gdy codziennie oglądamy nasze pszczółki, cieszymy się, że możemy podchodzić do nich bez kombinezonów. Zaglądamy do ula i widzimy, że zbierają dużo miodu na zimę i dużo pyłku dla larw. Czasem widzimy, że przed ulem jest sporo martwych pszczół. Bardzo nas to frapuje i martwi. Ostatnio mieliśmy rabunki: pszczoły z innej pasieki przylatywały, włamywały się do naszego ula i kradły miód. Nasze pszczoły starały się bronić swego domu i ginęły w walce. To był bardzo smutny widok. Robiliśmy co w naszej mocy, żeby im pomóc. Udało się nam opanować sytuację, pomogliśmy naszym kochanym dzieciakom i wspólnie poradziliśmy sobie z intruzem. Zaglądamy do ula i widzimy, w jaki sposób czerwi matka. Jeśli matka będzie stara, pszczoły będą chciały uciec z ula, będą też w gorszej kondycji, podatne na rabunki i choroby, i nie będą tak skłonne do pracy. Będą też zakładać mateczniki na cichą wymianę, czyli wyhodują sobie nową matkę, która stoczy walkę ze starą matką. Dlatego - wiedząc że stara matka i tak zginie, i stracą na tym nasze pszczoły i my sami - będziemy wymieniać matkę w rodzinie co sezon, maksymalnie co dwa sezony. W ten sposób będziemy widzieć codziennie, jakie nasze pszczoły są silne, pracowite i jak stanowią olbrzymi, doskonale pracujący zdrowy organizm.

Jednocześnie wiemy, że jeśli zostawimy je bez pomocy, to umrą. O tym trąbią wszyscy pszczelarze. Znacie hasło: „Miód kupujesz, pszczoły ratujesz”, bo wspierasz zawód pszczelarza. Strzelam sobie sama w piętę, bo w przyszłości będę producentem miodu. Prawda jest taka, że właśnie ratowanie pszczół w formie, jaką stosujemy, jest tym, co je zabija – nie w perspektywie lata czy dwóch, ale w perspektywie dziesiątków lat i setek pszczelich pokoleń.


Pszczele marzenie
Ze strony: thebeeshouse.blogspot.com


Komentarze

1. dziękiJerzy Pomianowski • 2016-08-08

Znakomity tekst. Nie miałem pojęcia o przedstawionych sprawach.
[foto]
2. Odtwarzanie dzikich pszczół?Wojciech Jóźwiak • 2016-08-08

Czy są, Gabo, próby zdziczenia pszczół? Hodowli dzikich ras? Przywracania dawnych leśnych pszczół radzących sobie bez człowieka?
3. ciekaweJerzy Pomianowski • 2016-08-08

Jest takie pojęcie ,"miód leśny". Produkowany przez pszczoły hodowane w pniach drzew.  Jest drogi i trudno dostępny. Dzikie pszczoły są jednak agresywne i mało wydajne. Niech się wypowie ekspert.
[foto]
4. Miód w gębieMaria Piasecka • 2016-08-09

Gabo, dzięki temu tekstowi, z nową świadomością, będę całkiem inaczej smakować miód. Jak szukać tego właściwego miodu?
5. Miód LeśnyNN#9673 • 2016-08-10

Miód leśny oznacza, że zebrany z pożytków leśnych. Pszczołom hodowanym w pniach nie podbiera się miodu. Przynajmniej w Polsce.

6. miody...NN#9672 • 2016-08-11

Po kolei...
Są rasy "dzikie". W Polsce można ich szukać wśród ras zachowawczych: pszczoły rasy środkowoeropejskiej, linie: augustowska, kampinoska, północna, asta i kraińska dobra. Dobrym przykładem jest pszczoła augustowska. O wszystkich polskich rasach objętych programem   ochrony zas. gen można poczytać tutaj: http://www.bioroznorodnosc.izoo.krakow.pl/
Ponadto utrzymaniem dzikich pszczół zajmują się bartnicy. W Polsce ruch bartników jest coraz silniejszy, ale jest domeną hobbystów/ekologów/zapaleńców, ponieważ nie jest to miodowy biznes, a raczej próba przywrócenia wymarłego zawodu, tradycji i przywrócenie pszczół do lasów.

Jak szukać właściwego miodu? Nie mam na to odpowiedzi. Na pewno szukać okolicznego pszczelarza, nie kupować miodów dużych firm i pasiek-molochów. To podstawowa wskazówka, ale oczywiście żadna gwarancja (szczególnie, że co to znaczy że miód jest "właściwy"?).

Tak, miód leśny jest po prostu miodem z pożytków leśnych (często to miód nektarowo-spadziowy). Możemy w następnym sezonie wywieźć pszczoły do lasu, a stworzony przez nie miód nazwać leśnym. Miód leśny jest o tyle fajny, że ekologicznie potrzebny. W lasach jest pszczół mało, bo mało jest pożytków. A te resztki kwiatów jednak trzeba zapylić. Dobrze, że mamy trzmiele :))
7. Miód leśnyWeider • 2016-08-11

 Miód leśny w zapachu zwykle stanowi mieszanine lipy, dzikiej róży, głogu, maliny, kruszyny, rumianku, borówki, dziurawca. Dobrze jest go wybierać bo mamy tu całkiem spory pakiet co wpływa na skład.



[foto]
8. Bardzo dobry artykułPrzemysław Kapałka • 2016-08-16

i bardzo wiele obrazujący.


9. Pszczoły w karmnikuNN#9444 • 2016-10-01

Mój karmnik dla ptaków jest magiczny,tzn ja go tak nazwałam pewnego sierpniowego wieczoru.Brzozowa kora już dawno odpadła mamiąc pszczoły,które dość licznie uwijały się ,spijając chyba z nagrzanego drewna sok brzozowy?A przed deszczem schronił się w nim duży ,zielony konik polny :)

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)