zdjęcie Autora

14 lipca 2016

Wojciech Jóźwiak

Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Różne sposoby jednoczenia Międzymorza
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Czytanie Alchymisty o Międzymorzu w Tarace ◀ ► Długie trwanie* czyli złe tradycje Polski w świecie ►

Jakub „Alchymista” Brodacki napisał recenzując moje teksty o Międzymorzu:

„W tekście tym [„Międzymorze więcej” W. Jóźwiak] również podważa ideę, jakoby zjednoczenie Międzymorza mogło wyjść z Polski, gdyż Polska jest na to pod każdym względem za słaba i brakuje jej siły uwodzenia. No cóż, skoro tak, to siłę te zbudujmy korzystając z zasobów innych państw regionu, tak jak to kiedyś zrobiło Wielkie Księstwo Litewskie!”

Dobra rada! Tylko jak to zrobić? I kim? Czyjego zasobu użyć na swoją korzyść? Jagiełło-Jogajła wnuk Giedymina przechwycił zasoby Polski, ciekawe, że w momencie jej „renesansu”, kiedy po rozpadzie dzielnicowym zaczęła z siebie wyłaniać nową większą całość. Czy był inny podobny przypadek? Coś zbliżonego miało miejsce w aliansie węgiersko-austriackim, od czego powstały Austro-Węgry, ale ten przypadek jest jednak ułomny w porównaniu z tamtym litewsko-polskim, ponieważ na starcie Węgry i Austria już były zjednoczone w jednym i jednolitym Cesarstwie, a w wyniku ugody 1867 r. Węgry od podległości przeszły do równowartości w ramach unii, więc tam część (Węgry) uzyskała możność dysponowania zasobami całości („Habsburgii”) – inaczej niż przy unii Litwy z Polską, gdzie osobna dotąd Litwa uzyskiwała możność dysponowania przechwyconą (w pewnej mierze) Polską. Przypadek litewsko-polski wydaje się niezmiernie rzadki, być może nawet jedyny taki w historii.

Wariant węgiersko-austriacki jest chyba bardziej możliwy. Mógłby zostać zrealizowany na przykład jako unia Polski i Niemiec, zawarta i skonstruowana tak, że powstawałby wspólny naród polityczny, Niemcy wnosiłyby do federacji swoje 16 landów niemieckojęzycznych, a Polska, powiedzmy, proporcjonalnie 8 swoich landów polskojęzycznych. W tym układzie zwarta grupa polityczna startująca z Polski mogłaby spokojnie uwieść także wyborców niemieckich i rządzić całością.


Sehr schöne Eulen! (Ze strony FB „Eulen”)

Skoro tak dobrze idzie to projektowanie, to popatrzymy, czy byłoby to możliwe z Rosją. Wchodzimy do unii z Rosją (i Białorusią po drodze) i w jakimś stopniu przechwytujemy – współtworzymy raczej – jej politykę. Trudniej by to szło, bo Rosjanie mają swoje tajne struktury, swoje dynastie wpływu, swoje mafie zwykłe i ściśle polityczne... Trochę strach w to się mieszać. To jakby nie Jogajłę wpuszczać na tron, tylko Edygeja albo Tochtamysza. Ale Rosja, inaczej niż Niemcy, jest w długim czasie niestabilna. Jest konstrukcją wywrotną. Może, i to w całkiem wyobrażalnym czasie, popaść w kryzys i szukać pomocy u jakichś czynników zewnętrznych. Wtedy może być chętna unii z Polską, która to unia podwyższyłaby jej rangę w świecie, pomogła opanować tendencje rozpadowe, dawała szansę wyjść z własnego zaścianka, z wewnętrznej izolacji.

W każdym razie gdyby w przyszłości powstał jakiś Instytut Studiów Międzymorskich to powinien studiować oba te scenariusze i nieustannie monitorować stan rzeczy w ościennych mocarstwach z intencją, by gdy czas i duch pozwoli, z takimi inicjatywami tam wskoczyć.

Litwini za pozyskanie polskiego zasobu zapłacili polonizacją – mam na myśli tamtejszą elitę, szlachtę. Trzeba mieć na uwadze, że tamte projekty grożą germanizacją lub rusyfikacją.


Jakub „Alchymista” Brodacki napisał dalej:

„Ze wszystkich ćwiartek [patrz „Cztery ćwierci Międzymorza”] najbogatsza jest oczywiście ćwiartka „wyszehradzka” (Polska, Czechy, Węgry, Słowacja, Słowenia, Chorwacja plus ewentualnie Austria), ale jej podstawową słabością jest peryferyjność gospodarcza względem Niemiec. Jóźwiak nie zraża się jednak tym i sądzi, że ewentualne polityczne zjednoczenie Międzymorza może wyjść tylko z tego regionu. Pozostawiam to jako rzecz do dyskusji, bo przecież o sile państwa decyduje przede wszystkim „wola mocy”, nie zaś tylko gęstość zaludnienia czy siła gospodarki – w historii mamy na to wiele dobitnych dowodów.”

Rozwinę tamten myślowy skrót: wyobrażałem to sobie tak, że jednoczenie Międzymorza zacznie się od podobnego procesu właśnie w tamtej ćwiartce. Że np. Grupa Wyszehradzka zostanie wspólnie i zgodnie zacieśniona i skonkretyzowana w działaniach dyplomatycznych i innych, i powiększona o sąsiadów: Austrię, Chorwację, Słowenię, Rumunię (wtedy zaistniałby pomost ABC), a dalej o całą wschodnią flankę UE. Nie jako jakiś osobny byt polityczny, tylko właśnie jako grupa wspólnych interesów w ramach Unii. Tym bardziej, że skoro Unia się rozluźnia i rozłamuje, to jej wewnętrzne podukłady mają większą rację bytu.

Poza „Wyszehradem” takich jąder krystalizacji tym bardziej nie widzę. Rumunia jest zbyt inna od swoich sąsiadów (chociaż może połączyć się z pokrewną Mołdawią). Kompletną fantastyką jest podobny pomysł z Grecją. Serbia swoją lekcję jednoczeniową przerobiła z oceną rażąco negatywną. (Dlaczego im się Jugosławia nie udała? Oto pytanie.) Cień realności miałaby unia Ukrainy i Białorusi, ale wtedy raczej dalszy plan kierowałby odrodzone „Wielkie Księstwo Kijowskie” w stronę etnicznych wschodnich braci, nie ku sąsiadom zachodnim.

Czym może być ta „wola mocy”, o której napisał Alchymista? W jakim naczyniu może być zawarta? Za Jogajły i Jadwigi tym naczyniem, nośnikiem owej woli mocy była dynastia. Dynastia była sposobem na władzę, była też sposobem na przechowanie i przetrwanie pewnych planów, projektów i procedur, na zachowanie ciagłości – dłużej niż krótkie życie ludzkie. Polska na gwałt potrzebowała wtedy męskiej dynastii, mając dziewczynkę za króla. Litwa w osobie Jagiełły wyszła tej potrzebie naprzeciw. Innym naczyniem woli mocy bywały w historii religie, a raczej modele władzy w religijnym pakiecie. Przykładem nasz Mieszko, który rzymskie chrześcijaństwo przyjął (chyba, głównie) po to. Dobitniejszym przykładem Turcy Osmanowie, którzy z małej mniejszości koczującej na wyżynach gdzieś za Bursą, dzięki politycznie sprawniejszej religii-islamowi, zdominowali czyli podbili Bałkany i Anatolię. Kolejnym przykładem wielkiej woli mocy byli komuniści-bolszewicy, którzy zaczynali wprawdzie nie jako mały naród, ale jako mała sekta, a przechwycili najpierw Rosję, a potem jej sąsiadów – dla nich naczyniem była agresywna mesjanistyczna ideologia.

Tych sposobów – ani z dynastią, ani z religią – nie da się w naszych czasach powtórzyć. Ale wola mocy może mieć teraz inne naczynie. Może nim być ustrój polityczny – model ustrojowy, który z jakichś powodów okazałby się lepszy i lepiej zaspokajający potrzeby narodów. Na razie w tej dziedzinie mamy standard i zastój. „Cały świat” przeszedł na demokrację, polegającą na okresowym wybieraniu posłów do parlamentów w terytorialnych okręgach spośród kandydatów podsuwanych przez partie, które to parlamenty stanowią ustawy i kontrolują władzę wykonawczą. Ten rodzaj demokracji jak się wydaje dojrzał do tego, żeby zostać radykalnie zmieniony. Parlament OK, ale złożony z osobistych przedstawicieli. Działanie tego modelu opisywałem kilka razy, odsyłam. („Poseł osobisty czyli sejm bez partii, okresowych wyborów i okręgów wyborczych” 2011, „Państwo oddolne” 2012, „JOW-y i ROb-y” 2015.) Gdyby powstał ruch takiej demokracji spersonalizowanej i ten model sterowania państwem zaprowadził najpierw w jednym kraju (wolałbym, żeby pierwsza była Polska, ale jeśli nią będzie np. Rumunia albo Chile, nie pogniewam się, wtedy tylko trochę dłużej będziemy czekać w kolejce) – to jestem przekonany, że model ten poszerzyłby się zaraźliwie. I Międzymorze ukonstytuowałoby się jako unia personalnych demokracji.

◀ Czytanie Alchymisty o Międzymorzu w Tarace ◀ ► Długie trwanie* czyli złe tradycje Polski w świecie ►


Komentarze

[foto]
1. Polonizacja LitwyPrzemysław Kapałka • 2016-07-14

Odnośnie Litwy to od znawców tematu słyszałem, że oni po prostu byli bardzo słabi kulturowo, i gdyby nie unia z nami, to ulegliby "białorusyfikacji". A dać się zdominować Białorusi to już poruta...
[foto]
2. Poruta białoruska?Wojciech Jóźwiak • 2016-07-14

Poruta z Białorusią to jest teraz, kiedy Białoruś z trudem odradza się po przywaleniu wielkorusko-sowiecką lawiną. Można fantazjować, co by było, gdyby Litwa nie weszła w unię z Polską. Wtedy byłoby tak jak mówisz: zbiałorutenizowaliby się, przyjęli prawosławie, -- ale może właśnie bycie prawosławnymi umożliwiłoby im skuteczniejszą walkę z głównym konkurentem czyli Moskwą. Bo przez ogół Rusów nie byliby uważani za obcych? Może by nie dali "zjeść się" Moskwie? Z pomocą tatarską? Może jakaś równowaga uformowały się w Europie Wschodniej?
3. "Litewskim" nazywano starobiałoruskiJerzy Pomianowski • 2016-07-14

Księstwo Litewskie było wielkim krajem, w którym litewski był językiem mniejszości, niszowym. Wówczas językiem urzędowym był tam starobiałoruski, z tym, że faktycznie oferta kulturowa Rusi i Moskwy była mało atrakcyna. Elity litewskie częściej się polonizowały niż ruszczyły.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)