30 czerwca 2017
Wojciech Jóźwiak
Serial: Życie lokalne w okolicy Milanówka
Sroka, jeż i atak wichury przy opozycji Marsa do Plutona
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Szukanie sensu na Korfu: Coccifera i Ilex ◀ ► Rębak czyli wielka destrukcja pod Marsem, Plutonem, Skorpionem ►
Ktoś z kolegów-astrologów (czy nie Miłosława Krogulska?) napisał/powiedział o obecnym czasie: „ten Rak nas przeczołga”. Faktycznie, zacieśniająca się opozycja Marsa w Raku do Plutona w Koziorożca nie zapowiadała, że będzie miło, lekko ani wesoło. Pierwszym wskaźnikiem, że coś się dzieje, był wrzask srok któregoś dnia w okolicy letniego przesilenia. W naszym ogrodzie znalazły się co najmniej dwa nielotne pisklęta, a na zbliżanie się do nich stare sroki reagowały sroczą histerią. Jedno pisklę znalazłem w sośnie-bonsaju, który rośnie w donicy blisko domu. Wiatru w tamtych dniach nie było, więc to nie wiatr wytrącił je z gniazda. Może gniazdo było słabe, może zaatakował jakiś drapieżnik z góry? Co najmniej dwa razy chwytałem te pisklęta i przenosiłem je na koniec ogrodu, z daleka od psów. Wkrótce potem mieliśmy ognisko z przyjaciółmi; mała sroka – przynajmniej jedną widziałem – przeżyła tę imprezę w dobrej formie: nazajutrz znalazłem ją siedzącą na pnączach tuż obok miejsca ogniska, już jako prawie gotową srokę z dorosłym upierzeniem. Później już jej nie widziałem, pewnie szczęśliwie odleciała z rodzicami. Jedna lub dwie. „W Raku zawsze coś takiego się dzieje” – komentowaliśmy.
Tego wieczora, kiedy byli goście na ognisko, przyszedł do nas jeż. Było już ciemno, po 22-giej. Szedł przez trawnik, blisko domu. „On tu nie może być, psy, ludzie, tu jest dla niego zbyt niebezpiecznie.” Wziąłem jeżową kulkę, wyniosłem w daleki kąt ogrodu, gdzie jeże były przez nas widywane. Przecisnąłem go pod siatką na drugą stronę. Chwilę to trwało. Jeżowa kulka przetoczyła się po małej pochyłości. Po drugiej stronie siatki jest dzika działka, stare drzewa, zarośla, zarastający staw. Myślałem, że jeż będzie mieć mieć dobrze, zresztą pewnie stamtąd przywędrował na nasz trawnik.
Jeż myślał inaczej. Po pierwsze, jak wszystkie jeże, nie znosi być podnoszony i noszony, czy to robią ludzkie dłonie czy psie pyski. Owszem, tarcza z kolców chroni go – ale drugim źródłem ochronności jest ziemia. Jeż nie lubi tracić z ziemią kontaktu. Wściekłość, przerażenie, poczucie bezsilności i szykowanie się na śmierć, wszystkie te uczucia zlały się w jeżu w jedno. Gdy przyszedł do siebie, pozostał pełen gniewu i żalu. Krzywda, krzywda i niewdzięczność! Mają ci ludzie tyle przestrzeni, której nie używają, i nie chcą się nawet z jeżem podzielić. Przychodzę do nich w zaufania, a oni tak mi się odwdzięczają. Jeżowa dusza wołała o sprawiedliwość, o mstę. Jeżowy żal usłyszał, a raczej poczuł w sobie, jego chrzestny, Wiatr Południowy. Jeże są z Południa i z południowymi wiatrami pozostają w bliskich stosunkach. Tu jeszcze coś trzeba wiedzieć. Jeż to potężny pharmakos (a nawet φαρμακοσ!), a właściwie pharmakos i pharmakon w jednym, czarownik i lekarstwo zarazem. Lub medicine, jeśli ktoś woli. Najsilniejszą magią jaką znam, jest magiczne Działanie Przez Jeże. Do Jeży odwołujemy się w przypadkach pozornie beznadziejnych. Ale skoro Jeż potrafi odwrócić nieszczęścia, to również umie zadziałać w drugą stronę. Sprowadzając je. O ja nieszczęsny jeża wynosiciel!
Gniew i żal Jeża Południowy Wiatr czuł jak własne. Postanowił działać i tak pocieszył Jeża: Uderzę i ukarzę tego człowieka, który był dla ciebie niedobry. Wyrwę mu wszystkie drzewa, nie będzie się dłużej cieszył ze swojego koszonego trawnika, na którym nie pozwolił ci chodzić. Czy tak będzie dobrze? – Dobrze mu tak, potwierdził Jeż. Ale... – zawahał się – jego ogród jest też moim domem. Co będzie ze mną, gdy wytracisz jego drzewa? Południowy Wiatr myślał. Już mam! Wytracę jego drzewa, ale olchy pozostawię. Może tak być, Jeżu? Ty przecież najchętniej siadujesz pod olchami. Olchy zostaną. Zgodzili się. Gniew i żal małego jeża został teraz spotęgowany przeogromną energią nagrzanej letnim Słońcem, rozwibrowanej parą wodną masy powietrza nad Europą. Południowy Wiatr zwrócił się do swojego kolegi Boga Elektryczności. Kto chce i jest dość uważny, zobaczy go, jak swobodnie i niczym się nie przejmując przechadza się jak linoskoczek po liniach przesyłowych. Trzeba tylko umieć patrzeć w górę, a nie wciąż pod nogi lub koła. Elektrycy czczą go, pod takim lub innym imieniem, 20 stycznia każdego roku. Wiatr Południowy zawołał do Boga Elektryczności: ja temu człowiekowi, który skrzywdził... no właściwie nie skrzywdził, tylko zlekceważył – Jeża – zniszczę jego ogród. A ciebie poproszę, żebyś dodał mu jeszcze jakąś nauczkę, tak jak umiesz. Aha! Ucieszył się Bóg Elektryczności, będąc jak wszyscy bogowie lekko złośliwy. To proste – gdy ty poobalasz mu drzewa, ja mu, po prostu, wyłączę prąd. (Bóstwa i Zwierzęta porozumiewają się telepatycznie i intuicyjnie, i większość ich narady odbywała się poza słowami.) Wyłączę mu prąd na tak długo, aż zrozumie swój błąd i będzie gotów ogłosić swoją winę publicznie. Dam mu czas do namysłu. Ludzie najlepiej myślą pod ascezą. Mądrzeją, gdy im się zabierze światło w żarówkach, chłód w lodówkach, wodę w kranach, internet i facebooka na ekranach. I inne zabawki. Do dzieła, Południowy Wietrze. Zabawimy się! Jeszcze Bóg Elektryczności dodał: tamten człowiek, kiedy będzie odłączony od prądu, komputera i internetu, zajmie się czynnościami bardziej Materialnymi, np. sprzątaniem w pomijanych zwykle Starych Kartonach, i tam znajdzie Stare Książki, które przekierują jego umysł na ścieżkę Mitu i Magii. To mu pomoże zrozumieć.
29 czerwca 2017 w czwartek, po wczorajszych trzech burzach i ulewach wziąłem się za czyszczenie rynien przy dachach. Rozważałem przy tym, czy Green Lady jest enneagramową Czwórką czy może jednak Dwójką. Przygotowywałem też, co powiem wieczorem na webinarium dla Akademii Astrologii o zodiaku sabiańskim – bo taki temat zapowiedziałem. Przed dwunastą rynny były skończone, drabina złożona, śmieci zakompostowane. Słońce grzało cały czas, prawie 30 stopni, ale gdy zbliżało się południe, zaczęło się chmurzyć. Usiadłem do komputera, lecz nie działał, nie było jednej fazy. Przeciągnąłem przedłużacz z sąsiedniego pokoju, który chodzi na innej fazie. Kilkanaście minut po dwunastej zgasła również ta druga faza. Za oknem szybko się ściemniało. Wybiegłem, żeby schować do garażu samochód, który został przy ulicy. Stał pod dębami i w burzę coś mogło spaść. Nie zdążyłem. W ciągu kliku sekund wiatr zrobił się nie na ludzką siłę i miarę. Nie próbowałem nawet otworzyć bramy, bo jej połówki poleciałyby. Wiatr szedł wzdłuż ulicy Wojska Polskiego, od strony miasta, z południa. Lał deszcz, a drzewa gięły się. Wielkie dęby, które rosną u nas, były wygięte jak bumerangi. Zacząłem się o nie bać. Przeskoczyłem na drugą stronę domu, na stronę ogrodu. Zobaczyłem tam inny stan rzeczy niż dotąd. Świerk rosnący przed domem był urwany w dwóch trzecich, ścięty na wysokości dachu. Drzewa szalały, gnąc się jak miotły w deszczu prawie do ziemi. Ale większości z nich nie było! Zamiast ogrodu było koszmarne pobojowisko. Jak od bomb. Tu już nie było o co się bać. To już się stało. Była godz. 12:26, kiedy to się stało.
Deszcz przestał. Wyszło Słońce. Ale drzew już żadna kosmiczna siła nie ustawi z powrotem do pionu. Wichura uderzająca z południa przewróciła prawie cały południowy szpaler na działce: cztery sosny. Dwa modrzewie. Daglezję. I urwała górną część świerku. Osiem drzew. Posadziliśmy je na samym początku naszego mieszkania w Milanówku, 26 lub 25 lat temu. Zamówiłem pilarza. Przyjechał następnego dnia, tzn. dzisiaj. Zamiast powalonych drzew mamy teraz w ogrodzie chaotyczne kupy gałęzi i wykroty. Bardzo ich dużo. Inne zniszczenia też są, ale dosyć narzekania. Usunięcie szkód potrwa... nie wiem, może całe lato. Uderzenie wichury było prawie jakby adresowanie do mnie. U sąsiadów i dalej jakieś gałęzie poobrywało, sumaki, kruche, wywróciło – ale nie aż tak, jak u mnie.
Czego chciał ode mnie i wiatr, i to przejście Marsa i Merkurego opozycją do Plutona? Czyżby chodziło o jeża? Pewnym dowodem na to niech będzie fakt, że kiedy to mi przyszło do głowy, prąd włączyli. Po 31 godzinach.
Aha, i olchy przeżyły. Nawet jedna, dość młoda, która rosła między sosnami.
◀ Szukanie sensu na Korfu: Coccifera i Ilex ◀ ► Rębak czyli wielka destrukcja pod Marsem, Plutonem, Skorpionem ►
Komentarze
Jedyne pocieszenie, że teraz zostałeś Królem Olch : )
Ja z zainteresowaniem obserwoałem brzozy w czasie tych wichur. Był to przykład taoistycznej elastyczności w działaniu. Nic im się nie stało, chociaż szorowały liśćmi po ziemi.
Inqbusie: Erlkönig... Tak. Zacząłem czuć szacunek do Olch.
Marysia Pokora: Dzięki.
Jacek Dobrowolski: Zgadzam się, że Jeże są Chtoniczne, chociaż z tą macicą to przesada :) Jeż to nie tyle macica, co embrion. Ale chociaż chtoniczne, to nie przeskadza im mieć związku z Południem, więc i z burzami przychodzącymi z południa. W kodzie Black Feet z kierunkiem południowym są związane "psotne zwierzęta", do których jeże należą. Chociaż Rdzenni Amerykanie nie znali jeży, bo ich w Ameryce nie ma i nie było.
Maria Piasecka: Dzięki. Ciekawe jestem, czy jeże do nas wrócą. Czy znów zechcą spacerować po trawnikach.
Ela: Jeż nie był mściwy. Tylko łaknął sprawiedliwości i przywrócenia równowagi. Jestem pewien że nie chciał tego, co się stało z jego i naszym ogrodem. Może nawet jest przerażony. Ale zbyt silnego i groźnego dobrał sobie protektora. (Południowy Wiatr mam na myśli.)
Małgosia: Czy znasz oniryczno-deliryczną wierszowaną baśń Jana Brzechwy (z pewnością pisaną w pijanym widzie) pt. "Baśń o stalowym jeżu"? Jak ja bylem mały i mama kupiła i przyniosła tę książeczkę (chyba bardziej z myślą o mojej siostrze,.3 lata młodszej wtedy, bo ja byłem "stare dziecko" i bajkami gardziłem) -- to odczytałem jej tytuł jako "Baśń o stalowym Jezu" i w głowę zachodziłem co jest grane!
Nikt tego nie pamięta?
Mielibyśmy lasy ogrodzone siatkami, we władzy jakichś funduszy inwestycyjnych z dalekich krajów. Czyli dla deweloperki i jako lokata kapitału.
Ci sami piewcy prywatnej własności uważają teraz, że prywatne drzewo posadzone przy domu przechodzi na własność państwa gdy jego obwód przekroczy 50 cm.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.