04 lipca 2014
Ratomir Wilkowski
Serial: Rodzima Wiara
„Światowid”, Posąg ze Zbrucza – słowiański model świata
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Noc Kupały ◀ ► Ręce Boga - krzyż słowiański ►
Czworościenny, kamienny posąg zwany słupem ze Zbrucza lub potocznie Światowidem od dziesięcioleci budzi duże zainteresowanie badaczy. Wnikliwe analizy owej monumentalnej rzeźby dostarczają cennej wiedzy o świecie wierzeń dawnych Słowian.
Czworościenny kamienny posąg, zwany słupem ze Zbrucza lub potocznie Światowidem, od dziesięcioleci budzi duże zainteresowanie badaczy. Wnikliwe analizy, owej monumentalnej rzeźby, dostarczają cennej wiedzy o świecie wierzeń dawnych Słowian.[1] Posąg, będący graniastosłupem, z każdej strony zdobią płaskorzeźby ułożone w trzy poziomy. Górny poziom – zależnie od przyjętej koncepcji badaczy - wyobraża cztery postacie (aspekty) Boga Najwyższego (wspólny kapelusz przykrywający jedną głowę z czterema twarzami)[2] lub też przedstawia cztery najważniejsze bóstwa, sprawujące pieczę nad czterema głównymi dziedzinami świata, przy czym całość posągu utożsamiana jest z naczelnym bóstwem słowiańskim[3]. Środkowy poziom, przedstawiający postacie niejako w tanecznym korowodzie, obrazuje świat ziemski, ludzki. Poziom dolny, natomiast, przedstawia bóstwo sprawujące pieczę nad podziemnymi zaświatami. W owym symbolicznym przekazie posąg ten doskonale wręcz ukazuje, że poza naszą ziemską płaszczyzną (zarówno "nad" jak i "pod") istnieją także inne.
Według jednej z koncepcji posąg ze Zbrucza stanowi dodatkowo zapisany przy pomocy form plastycznych "tekst", który kiedyś był przez kogoś do kogoś adresowany. Jego symboliczny charakter określa natomiast uniwersalność kodu. O jego znaczeniu nie decyduje realizm przedstawienia, lecz rzeczywistość, do której przedstawienie się odnosi. Każdy symbol jest wieloznaczny, a wieloznaczność symboliki pozwala na co najmniej dwojaką (obok religijnej) jego interpretację: kosmologiczną i socjologiczną. W przypadku pierwszej człowiek zwykle przedstawiał sobie wszechświat jako twór powiązanych ze sobą zależności, zorganizowany. Porządek ten - czyli kosmos - jest dla człowieka Porządkiem Najwyższym, Najwyższą Instancją. Ujmowany bywa jako największy i najwspanialszy twór Boga, albo też jest z Nim wręcz utożsamiany. Prawa kosmosu czy natury to prawa obiektywne, a jednostka ludzka im podlegająca, będąca jedynie mikroskopijnym elementem gigantycznego systemu, zyska najwięcej, jeśli będzie żyć i postępować zgodnie z zasadami funkcjonowania całości.[4]
Najszerzej rozpowszechnioną przez dawne kultury ideą kosmosu była wizja, w której skrajne człony - dynamiczne niebo i statyczną ziemię - przedziela kilka kosmicznych poziomów, tzw. sfer niebieskich (nieb). Skrajne człony stopniowej opozycji - niebo / ziemia - wiąże przenikająca kolejne sfery oś.Jej dół wyznacza środek ziemi, zaś górę - punkt obrotu nieba astralnego. Wokół tej osi krążą, należące do kolejnych sfer ciała niebieskie, Słońce, Księżyc, planety i tzw. gwiazdy stałe. Tak więc słup ze Zbrucza to przede wszystkim przedstawienie idei osi kosmicznej, kolumny, która wyznacza środek świata i wokół której krążą ciała astralne.[5]
Obok przedstawionego wyżej (wyrażonego w pionie) statycznego aspektu kosmosu, posąg zawiera również dynamiczny (wyrażony w poziomie) model jego struktury, odnoszący się do idei czasu, którego istotą jest powtarzalność, cykliczność i czterofazowość. W poziomie górnym posągu zawarte są symboliczne wyobrażenia czterech ćwiartek nieba, w środkowym - czterofazowy, roczny bieg Słońca (przy czym razem poziomy te oddają ideę czterech pór roku, gdzie kolejno strona zawierająca postać z rogiem reprezentuje lato, z dyskiem - wiosnę, z bronią i koniem – jesień, zaś postać bez atrybutu - zimę); płaskorzeźby poziomu dolnego nawiązują z kolei do czterech faz księżyca (pełnia, nów, pierwsza i ostatnia kwadra).[6] Tym samym słup ze Zbrucza jest modelem opisującym czasoprzestrzenną strukturę kosmosu, wyprowadzonym z geocentrycznej teorii zależności.[7]
W przypadku interpretacji socjologicznej kluczowe jest użycie przedstawień antropomorficznych dla wyobrażeń prawd o kosmosie. Na podstawie analizy zależności (przede wszystkim układu rąk postaci) uzyskujemy model hierarchicznej struktury socjalnej. Ów plastyczny model, tzw. drabiny społecznej pozwala wyodrębnić trzy grupy ludzi: poziom górny, postacie ze złożonymi rękami - warstwa społeczna skupiająca ideologię i władzę; poziom środkowy, postacie z rozłożonymi rękami - warstwa, której zadaniem jest przekaz treści między poszczególnymi poziomami lub też (zależnie od przyjętej interpretacji) ogół społeczeństwa, tzw. klasa średnia; poziom dolny, postać klęcząca - warstwa najniższa społecznie, która jednocześnie na swych ramionach podtrzymuje dwie poprzednie. Co istotne, poszczególne sfery owej trójstopniowej hierarchii społecznej mają odpowiedniki w kosmologicznej warstwie symboliki słupa (są tożsame z odpowiednimi sferami hierarchii kosmicznej), tym samym przekaz posągu ze Zbrucza określić można jako utwór dwugłosowy, w którym obok poszczególnych głosów równie ważne jest ich współbrzmienie.[8]
W tym miejscu szczególną uwagę poświęcić należy strefie górnej słupa, której znaczenie podkreśla choćby rozmiar jej wykonania, jak i ilość przypisanych atrybutów. Dwie męskie i dwie żeńskie postacie, przedstawione na tym poziomie, powiązano ściśle spinając je pasem bez klamry i zaopatrując we wspólną dla czterech postaci głowę oraz jedno, również wspólne, jej nakrycie. Pomimo zarysowanych drugorzędnych cech płciowych wzajemne podobieństwo postaci jest wyraźne, co wskazywałoby na wspomniane już wyżej przedstawienie tej samej osoby w czterech różnych aspektach. Czterotwarzowość przedstawienia jest szeroko rozpowszechnionym ikonograficznym wyrazem wszechwidzenia i wszechpanowania, przypisywanym zarówno niebu, jak i wielkiemu władcy. Także poszczególne atrybuty, jak: róg, koń i broń czy dysk, wskazują na władcę identyfikowanego z niebem. Mamy tu więc do czynienia z czteropostaciowym bóstwem, będącym zarówno ojcem i matką w jednej osobie, który z wierzchołka kosmicznej osi (a tym samym z centrum świata) sprawuje nad wszystkim pieczę.[9]
Według innej koncepcji, wywodzącej się z archeoastronomii kultowej (w wielu przypadkach ułatwiającej zrozumienie znaczenia i celu różnego rodzaju konstrukcji takich, jak np. kamienne kręgi czy też budowane parami kopce), tylko przy zorientowaniu ścian posągu względem stron świata możliwe jest stosunkowo pełne zrozumienie znajdujących się na nim wyobrażeń. Podstawą staje się tu odwieczny, uznawany i znajdujący się w centrum uwagi rozmaitych ludów ruch (kierunek) Słońca, które w swoim biegu rocznym wschodzi i zachodzi w różnych punktach horyzontu, przesuwając się ze skrajnego położenia na południu podczas przesilenia zimowego do skrajnego położenia północnego podczas przesilenia letniego.[10]
Przy skierowaniu czołowej strony posągu (za punkt odniesienia przyjmując klęczącą postać męską dolnego poziomu widzianą od przodu) w kierunku wschodu Słońca podczas zimowego przesilenia (jako centralnego punktu cyklu rocznego obiegu Słońca) zauważymy, że w tę samą stronę zwrócona jest postać z figurką obok głowy na środkowym poziomie oraz postać z rogiem na poziomie górnym. Symbolikę tej sceny interpretować można jako rodzące się z zorzy porannej (przedstawionej za pomocą poziomu środkowego)[11], podczas przesilenia zimowego, Słońce. Będąc bogiem, który przezwyciężył swą śmierć (w postaci klęczącego oponenta zobrazowanego na poziomie dolnym), za chwilę podniesie się nad horyzontem. Wypija (przedstawiony na poziomie górnym) nowy róg boskiego napoju jako symbol powtarzającego się odrodzenia i odmłodzenia, zapowiadając dostatek i obfitość.[12]
Ściana słupa, z postacią trzymającą kółko lub pierścień, ukazaną w górnym poziomie, skierowana jest w kierunku zachodu Słońca, w dniu poprzedzającym zimowe przesilenie. Wiązana jest najpewniej z wiarą, iż zachodzące Słońce (pomimo chwilowej słabości) pozostaje nieśmiertelne. Poniekąd tłumaczy to utrwalony zwyczaj przeprowadzania pogrzebów właśnie przed zachodem Słońca, wywodzony z kolei z wiary o duszach zdążających do umiejscowionego gdzieś na zachodzie zaświatu, prowadzonych przez to Słońce. Zapowiedzią odrodzenia się Słońca zdaje się być wyobrażenie zorzy wieczornej jako kobiety na środkowym poziomie.[13]
W kierunku wschodu Słońca podczas przesilenia letniego zwrócona jest z kolei postać z koniem i szablą. Słońce osiąga wówczas największą moc i najwyższy punkt nad horyzontem, przebywając najdłuższą drogę w ciągu najdłuższego dnia, co symbolizował koń. W tym dniu potężne Słońce przebywało najkrócej w świecie zmarłych, więc nic mu nie zagrażało. Z tego względu postać górnego piętra, skierowana na północny zachód, nie posiada żadnego atrybutu. Poranna i wieczorna zorza nie mają uwidocznionychpiersi, ponieważ w tym dniu Słońce się nie rodziło. Znaczenie koła szprychowego (krzyża słonecznego), widniejącego na najniższym poziomie, odczytywane jest - podobnie jak symbolika konia na sąsiedniej ścianie posągu - jako szybki ruch nocnego Słońca.[14]
Reasumując - zabytek ten uznać można za znak pisemny (ideogram) zdarzeń, odnoszących się do cykliczności bóstwa słonecznego podczas przebywania w dwóch opozycyjnych położeniach - podczas zimowego przesilenia, będącego tryumfem ponownego narodzenia, albo podczas letniego przesilenia, jako tryumfu najwyższej władzy i mocy.
Treść pochodzi z publikacji pt.: Rodzimy Kościół Polski: Statut – Historia – Założenia programowe – Kult – Etyka – Obrzędy, 2013 r.
[1] Przy czym metoda porównawcza pozwoliła stwierdzić, iż słup ze Zbrucza wykazuje rozliczne powiązania z różnymi innymi kulturami, choć głównie pochodzącymi z indoeuropejskiego kręgu - Adam Łapiński, Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[2] W opinii m.in. Leszka Pawła Słupeckiego.
[3] W opinii m.in. Borysa Rybakowa.
[4] Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[5]Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[6] Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[7] Dla lepszego zobrazowania można go sobie wyobrazić jako trójkondygnacyjną oś, której poszczególne poziomy obracają się w tym samym kierunku lecz z różnymi prędkościami wokół wspólnej osi. Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[8] Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[9] Adam Łapiński - Światowid czy model świata?, w: Z otchłani wieków, z.2, 1984.
[10] Janusz Kotlarczyk - Tryumfalny słup słonecznego boga, w: Z otchłani wieków, z.1, 1987.
[11] Postacie ze środkowego poziomu, przedstawione jako taneczny korowód, utożsamiane są w tej interpretacji ze zjawiskiem “tańczącego Słońca” - skaczącego, to ukazującego, to znów chowającego się za horyzont - ściśle wiązanego z porą występowania zórz. Według innej interpretacji postacie te przedstawiać mogą duchy przodków, a nawet istoty demoniczne - Janusz Kotlarczyk - Tryumfalny słup słonecznego boga, w: Z otchłani wieków, z.1, 1987.
[12] Janusz Kotlarczyk - Tryumfalny słup słonecznego boga, w: Z otchłani wieków, z.1, 1987.
[13] Janusz Kotlarczyk - Tryumfalny słup słonecznego boga, w: Z otchłani wieków, z.1, 1987.
[14] Janusz Kotlarczyk - Tryumfalny słup słonecznego boga, w: Z otchłani wieków, z.1, 1987.
◀ Noc Kupały ◀ ► Ręce Boga - krzyż słowiański ►
Komentarze
Uwaga: Jeśli ktoś chce ten tekst przeczytać, niech się zgłosi do mnie.
Btw. sprawa wieku Światowida ze Zbrucza nie ma związku ani z tym, jakiej narodowości był Mieszko, ani z ekspansją Słowian we wczesnym średniowieczu. Taka erystyka nie ma sensu.
Tu jest fajna audycja. Oczywiście Polskie Radio to na pewno przystawka do watykańskiej agentury i ogłupia słuchaczy. Mimo tego podaję link
http://www.polskieradio.pl/7/179/Artykul/1067499,Czy-Swiatowid-ze-Zbrucza-jest-o-tysiac-lat-mlodszy
Nie powinna uzależniać się od wiedzy o faktach.
Chrześcijaństwo uzależniło się od wiedzy o faktach o Jezusie: że się urodził z matki bez ojca, że nauczał, został niewinnie stracony itd., a przede wszytskim że w ogóle istniał. Tymczasem FAKT jego istnienia okazuje się coraz bardziej wątpliwy, coraz bardziej oczywiste się staje, że żadnego "Jezusa z Nazaretu" (vel z Betlejem) zwyczajnie nie było. I co mają zrobić biedni chrześcijanie? Ano udają, że nic nie widzą.
Przeciwna postawa jest w buddyzmie. W chińskim czan (zen) praktykowano medytację na temat: "Co by było, gdyby Budda Śakajamuni nie uzyskał Doskonałego Oświecenia, lub gdyby Bodhidharma nie przybył do Chin nauczać?". odpowiedź była: nic by nie było, to znaczy taka lub inna odpowiedź na te pytania nie ma wpływu na twoją praktykę. Powinieneś trwać przy swojej praktyce nawet gdyby okazało się, że nie było Śakjamuniego ani Bodhidharmy. Tzn. nawet gdyby miało się okazać, że jesteś pierwszym, który dąży do oświecenia we wszechświecie.
Podobnie rodzimowierstwo powinno być doskonale odporne na to, czy Światowida ze Zbrucza wyrzeźbili dawni Słowianie tysiąc lat temu, czy na pocz. XIX wieku kamieniarze na zlecenie Tymona Zaborowskiego.
Buddyści mogą się na pustce opierać niczym lewitujący fakir bo to nie stanowi o ich istnieniu etnicznym. Nawet tam gdzie buddyzm który i tak jest oczywiście elitarną zabawą stanowi rodzaj głównonurtowego kodu kulturowego - nawet tam zawsze jest to buddyzm naniesiony na wcześniejsze mitologie itd.
A tu autor Ratomir, przedwieczny prasłowiański mówca wyraźnie zaznaczył że Słowianie w tej swojej niższości, niczym chłop nerwowo miętoszący czapkę w dłoniach stoją przed Światem (Europą, Zachodem itd) i co, mamy mu pokazać PUSTKĘ ? :D No musi być chociaż ten idol z rzeki krowami wyciągnięty. Przecież to nasze tożsamość etniczna, musimy mieć DOWÓD. (no i przypomina się ten który cesarzowi puste ręce pokazał w Chinach - można? - można! )
I takie uwagi. Nie będę podawał źródła bo każdy czytający i tak zna ten passus. Otóż ktoś tak uszczypliwie pojechał po nazistach, a szczególnie ich frakcji badającej "Dziedzictwo Przodków" że pochylają się z wypiekami nad każdą skorupką wykopaną z ziemi i zachwycają się nią podczas gdy w tym czasie gdy ich przodkowie marne skorupki robili na świecie kwitły wielkie dorodne cywilizacje budujące miasta, badające gwiazdy, matematykę itd. Trochę mi to przypomina tego idola. No nawet jak ma tysiąc lat to nie jest jakimś pięknym okazem myśli ludzkiej. Może wykonał go uczeń? Niedorozwinięty? Może go wyrzucili do rzeki bo był kiepski? Można sprawdzić gdzie w rankingu sztuki światowej w kategorii rok ok1000 byłoby to "dzieło". A może to jakaś awangarda już przeczuta przedwszcześnie?
I tu do nazistów znów, do rzeczy samej. Oni tak z tego wyszli że ratowali się ucieczką w absurd. Oto Atlantyda, dynastia pragermańskcich Magów - po drodze oczywiście małpoludy z którymi część kobiet się skrzyżowała itd. No i tak to wytłumaczono że w ziemi karne skorupki ale to nie wszystko bo była Atlantyda ale nie ma. A kto nie wierzy ten jest agentem, podżegaczem itd.
I tu ciekawostka na koniec. Żydzi przecież zbudowali swoją tożsamość na -wygnaniu i ziemi obiecanej - i mają teraz swoją ziemię obiecaną i co - MOŻNA ? MOŻNA! wyciągnęli totalnie mityczną opowieść i rzucili na stół politycznej gry i ugrali swoje. I nikt się ich nie pytał o dowód.
Nawet dalej - całą "tożsamość ofiary" po wojnie zaczęli budować nie tak od razu. Bo trudno byłoby im istnieć w tamtej sytuacji politycznej jako młode państwo otoczone wrogami gdyby przyjęli od razu rolę "ofiary". Więc były opowieści o żydowskich komandosa
a prawda jest taka że książką mająca być wspomnieniami siostry autora okazała się totalną
fikcją. Autor nigdy nie miał siostry - a to tylko jeden z całego kopca argumentów które TOTALNIE rozbijają tezę o autentyczności tej historii. Oczywiście ludziom z Izraela to nie przeszkadza wcale. Ot, taki mały lokalny kreacjonizm w trochę innym wydaniu.
No i koniec końców - nie ma co się tak spinać i poręczować z tego Światowida. Założmy że zza pięć lat trafi na rynek aparat który określa dokładnie wiek znaleziska. Załóżmy że wyjdzie - hmm - że ma te 200 lat. No i co wtedy? Lawina. Albo ucieczka w nasz własny kreacjonizm czego wam i nam - nie życzę :D
Tratva - o ignorancjo - w tym czasie gdy "wielkie dorodne cywilizacje budowały miasta, badały gwiazdy, matematykę itd." nasi robili to samo. Z tym, że przykładowo zamiast budować miasta z kamienia, wznosili potężne drewniane grody które budziły zachwyt ludów sąsiednich. Wystarczy poczytać źródła, no chyba że komuś w zupełności wystarcza być jak Żydzi, budujący swój obecny byt i tożsamość "na wygnaniu i ziemi obiecanej", a także na krzywdzie holokaustu (czyli generalnie na krzywdzie). Ba, poszli nawet dalej i jak napisał ongiś pewien ichniejszy publicysta na emigracji Marcus Eli Ravage: http://www.demoty.pl/marcus-eli-ravage-zydowska-panna-jest-waszym-idealem-macierzynstwa-i-kobiecosci-zydowski-zbuntowany-70755
PS.2. "W latach 1948-49 Rudolf Kozłowski przeprowadził badania makroskopowe i mikroskopowe posągu ze Zbrucza. Dostarczyły one istotnych informacji o samym zabytku. Posąg wykonano z mioceńskiego wapienia rafowego pochodzącego zapewne z mioceńskich pokładów wapiennych z okolic Husiatyna na Podolu. Pierwotnie pokryty był barwnikami, których ślady ocalały w zagłębieniach reliefu. Stan nacieków krystalicznych na powierzchni zabytku świadczy o tym, że pierwotnie posąg stał w miejscu ochraniającym go przed wpływem wody deszczowej (zadaszenie, grota, drzewo). Widoczne wygładzenia, powstałe pod wpływem wody płynącej (rzecznej) świadczą, iż w korycie rzeki zalegał ukośnie do jej nurtu, a ich kierunek, iż posąg został celowo ułożony (obalenie spowodowałoby rozbicie), a nie podmyty. Ciężka, dolna część posągu (z odłamaną podstawą) opadła głębiej i zamulenie ochroniło przed wytarciami dolną część słupa. Wiele jednak wskazuje na to, że działanie wody płynącej na powierzchnię zabytku było krótkotrwałe. Ślady na powierzchni dowodzą, że miejsce, w którym ukryto/zakopano posąg ośmiokrotnie podlegało transgresjom i regresjom Zbrucza. Osobną kategorią śladów są rysy powstałe zapewne w trakcie wyciągania zabytku z koryta rzeki."
- Kozłowski R., Badania technologiczne posągu Światowida z Muzeum Archeologicznego w Krakowie, Materiały Archeologiczne, t. 5/1964, s. 61-68.
- Leńczyk G., Światowid zbruczański, Materiały Archeologiczne, t. 5/1964, s. 5-59.
- Szymański W., Posąg ze Zbrucza i jego otoczenie, Przegląd Archeologiczny, t. 44/1996, s. 75-116.
Jeżeli była to matematyka tak zaawansowana jak kunszt owego idola obawiam się że mamy jednak do czynienia z czymś co w najlepszym razie przy dobrej woli umieścić można w szufladzie z etykietką ART BRUT ew "Zajęcia terapii warsztatowej dla niedorozwiniętych nacji". Myślę że takie były zresztą okoliczności powstania owego posągu który ciągle nam tu w tle straszy. Chyba skończę obiad i pójdę go obejrzę osobiście z tego wszystkiego.
By utrzymać się w tej konwecji będę dostarczał materiału do badań z YouTube. Ale wcześniej komentarz.
U osób które przeżyły holocaust występuje pewien syndrom winy związany z tym że oni przeżyli a wszyscy inni zginęli. Ciekawe w jakim stopniu można to wszystko przetransponować na problem taki że wszyscy Słowianie godni i mężni zginęli broniąc swoich Bogów a my jesteśmy potomkami tych co przeżyli i dali się (....) w (....). A teraz materiał filmowy.
https://www.youtube.com/watch?v=1XCavaP9aLg
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.