zdjęcie Autora

09 października 2022

Wojciech Jóźwiak

Serial: Czytanie Taraki
Szamanizm kartezjański
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Frank MacEowen odnaleziony ◀ ► Potęga trzech lub enneagram ►

Kartezjusz zainicjował oderwanie poznania od kultury, czyli „kulturową banicję” procesów poznawczych, i w ten sposób położył podstawy pod eon nazwany nowoczesnością. Uderzająco podobnie Harner dokonał kulturowej banicji szamanizmu, Packer – buddyzmu, a Iyengar hatha-jogi. Mamy więc kartezjański szamanizm, kartezjański buddyzm i kartezjańską jogę.

Przeczytałem Ernesta Gellnera „Postmodernizm, rozum i religia”. Książkę tę czytam co kilka lat i za każdym razem odkrywam w niej coś nowego i inspirującego, czego nie zauważyłem dostatecznie w czytaniu wcześniejszym. (Książka ma także tę ważną zaletę, że jest cienka, zaledwie 124 strony. Stanowczo wolę cienkie książki niż grube.) Tym razem uderzyło mnie zdanie dotyczące dociekań Kartezjusza, strona 54. Gellner zauważa tam, że Descartes uważał kulturę za źródło błędu! Błędnego poznania. Gellner pisze tak:

… Kartezjańska metoda zakładała, że właśnie kultura (Kartezjusz nazwał ją obrzędem i przykładem) stanowi źródło błędu.

I dalej:

Kartezjuszowi i jego następcom w rzeczywistości chodziło o to, że z wielkiej liczby znaczeń i opinii nie wszystkie jednocześnie mogą być prawdziwe, lepiej więc zrobimy znajdując i ustanawiając probierz, za pomocą którego oddzielimy ziarno od plew. Takim kryterium dla Kartezjusza było wyłącznie posługiwanie się jasnymi i wyraźnymi znaczeniami, na tyle wyraźnymi, aby ich obowiązująca moc sama z siebie narzucała się wszystkim umysłom trzeźwym i na nie otwartym, niezależnie od kulturowego zaplecza. Droga do prawdy prowadziła poprzez dobrowolną kulturową banicję. …

(Podkreślone miejsca wyróżnione u Gellnera, pogrubione: wyróżnione przez mnie.)

Odpowiednie miejsce u Descartesa w przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego używa trochę innych słów niż przekład Gellnera przez Macieja Kowalczuka:

… Prawda, iż podczas gdy tak przyglądałem się obyczajom innych ludzi, nie znajdowałem nic, na czym mógłbym się oprzeć i zauważyłem w nich niemal tęż samą rozbieżność, co wprzódy w mniemaniach filozofów. Ostatecznie, największą korzyścią, jaką z nich dobyłem, było to, iż widząc wiele rzeczy, które, jakkolwiek zdają się nam bardzo śmieszne i niedorzeczne, zażywają, mimo to, powszechnego wzięcia i uważania u innych wielkich narodów, uczyłem się stąd, aby nie wierzyć nazbyt pewnie w nic o czym przekonywał mnie jeno przykład i obyczaj. W ten sposób, oswabadzałem się pomału z wielu błędów, które mogą zaciemniać nasze naturalne światło i czynić nas mniej zdatnymi do pojmowania. [Rozprawa o metodzie (wolnelektury.pl)]

Więc w przekładzie TB-Ż jest „przykład i obyczaj” – tam gdzie w przełożonym tekście Gellnera stoi „obrzęd i przykład”. Jak jest/było we francuskim oryginale, pozostawiam innym do sprawdzenia.

Descartes_fragment.jpg

Ten program kulturowej banicji jest kluczowy dla Gellnera. Twierdzi on, że owa kulturowa banicja stoi u podstaw poznawczej postawy, którą on nazywa (roboczo?) „oświeceniowym świeckim fundamentalizmem” i który w tytule swojej książki zastępuje jednym krótkim słowem: rozum, reason w ang. oryginale. Ów OŚF został uformowany przez filozofów epoki Oświecenia, zaczął się właśnie od Kartezjusza, i – skoro jego negatorzy nazywają się postmodernistami – może zostać utożsamiony z nowoczesnością, z „rozumem nowoczesnym”. (Jeśli tamte dwa słowa nie są pleonazmem.)

Ale dlaczego to „kartezjańskie miejsce” w książce-książeczce Gellnera tak mnie ubodło? Bo...

– Bo to samo zrobił Michael Harner. To samo, co Kartezjusz zrobił z filozofią, zwłaszcza w jej obrębie z teorią poznania, Michael Harner zrobił z szamanizmem! Ogłosił i „zrobił” szamanizm oderwany od kulturowych kontekstów, w których poszczególne szamańskie działania były dotąd i przed nim praktykowane. Harner dokonał kulturowej banicji szamanizmu. Taką jego odmianę, czyli zestaw praktyk oderwanych od kulturowych teł (a może wyrwanych z nich, niby serca nieszczęsnych ofiar Azteków?) nazwał core shamanism, więc szamanizmem „rdzeniowym” (wcale nie „rdzennym”, broń bogowie!), co znaczy szamanizmem, z którego sam rdzeń pozostał, a „etnograficzne ciekawostki” zostały zeń zdarte, jako właśnie nieistotne i przeszkadzające naddatki.

Kto zaś określił i osądził, co jest tym „rdzeniem”, a co przeszkadzającym naddatkiem? Oczywiście kartezjański, naukowy, chłodny i kulturowo niezaangażowany nowoczesny umysł, reprezentowany przez samego Harnera.

Główną metodą harnerowskiego kartezjańskiego szamanizmu była podróż bębnowa, czyli wywoływanie wizji przez wystawienie się na monotonny (monotonizujący: jak chciał Holger Kalweit) dźwięk-rytm bębna. Ja kiedyś poszedłem za Harnerem i podróże bębnowe włączyłem do zestawu „twardej ścieżki”. Ta nazwa, Twarda Ścieżka, też jest kartezjańska z ducha; jej twardość miała podlegać na odwołaniu się do „jednoznacznych” lub „jasnych i wyraźnych” doświadczeń idących z ciała, bez żadnego czarowania słowami, bez jakiejś kulturowej agitacji.

– Kartezjański szamanizm?! – Ale to nie wszystko. Bo też powstał kartezjański buddyzm i sam na niego natrafiłem. Jest nim metoda pracy ze sobą stworzona przez Toni Packer, która po zaawansowanych praktykach zen w sandze Philipa Kapleau, rozczarowana tamtym, zainicjowała „zen bez zen”, czyli praktykę ograniczoną do siedzenia (zazen), chodzenia (kinhin) i wygłaszania-słuchania mów dotyczących bieżących bezpośrednich wydarzeń. To bez formalnego przekazu, bez „sakramentalnych” mistrzów, bez odwoływania się do „nieprzerwanej tradycji” ani autorytetu Buddy i patriarchów, bez szat ani tytułów. Oczywiście też bez ulubionego przez japońskich zenistów kija do karcenia. Packer poszła po buddyzmie kartezjańskim cięciem. Odarła go z kulturowych naddatków. Dokonała kulturowej banicji. Po śmierci Packer, jej linią w środkowej Europie kieruje Stephan Bielfeldt, którego polskim asystentem jest Jacek Dobrowolski. Co właściwie w tej kartezjańskiej szkole pozostało z buddyzmu? Medytacja siedzona i chodzona, i najważniejsze: oddech. Skupienie na oddechu, świadome oddychanie. I to wszystko: bo oświecenia, „istotowego przeobrażenia”, mahamudry czy satori nikt w tej szkole nie obiecuje ani nie wspomina.

– Ale jest jeszcze jeden kartezjanizm; gdzie? – w jodze. To co z szamanizmem zrobił Harner, a z buddyzmem Packer, Iyengar (Bellur Krishnamachar Sundararaja Iyengar, BKS Iyengar) ze swoimi krewnymi i współpracownikami tak indyjskimi jak zachodnimi uczynił z jogą. (Właściwie z hatha-jogą.) Oderwał ją od (lub wyrwał z) religijnego hinduistycznego kontekstu, pozbawił kulturowych naddatków, odwołując się do ciała i jego potencjalności uczynił trans-kulturową i powszechnie zrozumiałą, a także iście po kartezjańsku uzupełnił o technologiczne udogodnienia, wszystkie te paski, wałki lub kostki wspomagające niezbyt sprawne ciało, czym dodatkowo swój styl jogi uczynił nieporównanie dostępniejszym dla „średnich” ludzi, nieszczególnie utalentowanych – więc i jogę w duchu nowoczesności zdemokratyzował.

Rekapitulacja tekstów z Taraki, nie-własnych i własnych

◀ Frank MacEowen odnaleziony ◀ ► Potęga trzech lub enneagram ►


Komentarze

[foto]
1. Mam nieodparte wrażenie,...Tomasz Żywy • 2022-10-11

Mam nieodparte wrażenie, że oddzielenie poznania od kultury jest tutaj odrobinę na wyrost. Może i jest to wyłącznie kwestia terminologiczna, wydaje mi się też, że pojmuję sens podanych przykładów. Obawiam się tylko o możliwość wylania konceptualizacyjnego dziecka z kąpielą. Trudno mi sobie wyobrazić poznanie naukowe bez jakiejkolwiek kultury, Kartezjuszowi mogło raczej chodzić o szczególne wzorce kulturowe. 
Miło po tak długim czasie wrócić na reaktywowaną Tarakę :)


[foto]
2. Aktualny Harner i historyczny KartezjuszWojciech Jóźwiak • 2022-10-11

Dzięki, Tomaszu, za pozytywny stosunek do wznowionej Taraki.
Sprawa, którą podnosisz, jest załatwiona i nie widzę potrzeby nad nią dyskutować. Poznanie takie, które postulował Kartezjusz, czyli dzisiaj w praktyce: naukowe, jest nie to, że jakoś "bezkulturowe" (jak być może sugerujesz), ale transkulturowe, ponad-kulturowe, o czym zresztą pisze Gellner w tamtej swojej chudej książce. Czego prostym dowodem jest, że może być praktykowane niezależnie od kraju lub narodowości czyli "kultury", lub niezależnie od rozpowszechnionych w danym miejscu obyczajów.
Historia przyznała rację Kartezjuszowi i tej sprawy naprawdę nie warto dyskutować.
I nie o tym piszę w tekście!
-- Tylko o tym, że podobnego oderwania od (konkretnej) kultury lub kultur spróbował Michael Harner z szamanizmem. Być może bez świadomości, że idzie drogą, którą w teorii poznania przeszedł Kartezjusz.
I że podobny ruch wykonała Packer z buddyzmem, a Iyengar z jogą.
I to są rzeczy, od których włos się jeży, a nie, że...
Z szacunkiem ---

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)