zdjęcie Autora

16 grudnia 2010

Krzysztof Wirpsza

Serial: Tantra polska
Tantra polska (3)
Wywiady z uczestnikami warsztatów i praktykami tantry. Pyta Wojciech Jóźwiak ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Tantra i seks

◀ Tantra polska (2) ◀ ► Tantra polska (4) ►

Pyta Wojciech Jóźwiak

Część 3

Odpowiada: Krzysztof Wirpsza, autor Taraki


Czy Twoją własną drogę rozwoju można zaliczyć do tantry, nazwać tantrą? Na czym polegają podobieństwa?

Tantra oznacza transformację. Mówi się "transformacja energii", ale to masło maślane. Energia jest transformacją. Przy transformacji powstaje energia psychiczna, energia do działania i zmian, energia radości. W Tantrze transformuje się doświadczenie człowieka, przeżycie człowieka. Dane doświadczenie zostaje puszczone i na jego miejsce wchodzi Nowe, szersze. To Nowe nie jest po prostu nowym doświadczeniem zastępującym stare. Ono zawiera w sobie stare, jest jego poszerzeniem o nieznany, nowy wymiar. Dlatego przez "puszczenie" danej wersji siebie, nic nie tracimy, ale przeciwnie - zyskujemy. Puszczając "stare" jednocześnie otwieram się na jego zaktualizowaną wersję. Jest tu moment wahania, moment tzw. "lęku" (to może być dowolne negatywne doświadczenie wewnętrzne). Chodzi o "lęk egzystencjalny". "Boimy się" ( w egzystencjalnym sensie) otworzyć na nowe, i "lgniemy" do starego. A jednak po przejściu tego progu, następuje pozytywne wyładowanie wewnętrznej energii, efekt transformacji. Transformacja naszej wewnętrznej rzeczywistości zawsze będzie wywoływać pobudzenie - bo jest przeciwieństwem stagnacji, zastoju. W tym sensie Tantra jest Sposobem na Życie. Jedynym jaki istnieje. Nie ma Życia poza Tantrą. Dla wyjaśnienia dodam, że mówimy tu o 1/3 wszystkich możliwych aktywności umysłu. Pozostałe 2/3 to sutra i dzogczen, to inny temat.

Moja własna droga rozwoju polega na transformowaniu, a raczej pozwalaniu na stransformowanie się danego doświadczenia w nowe, uaktualnione. Stosuję w tym celu rozmaite zachodnie techniki. Jednak dokładnie na tym samym polega Tantra buddyjska i jogiczna. Tantra jest czymś uniwersalnym. Dodam, że istotę Tantry wyraża karta tarota Świat - ponieważ Tantra prowadzi do stworzenia Nowej Ziemi, nowego, lepszego świata.


Ostatnio w tym, co piszesz, publikujesz, z upodobaniem używasz słowa "zajebisty": "Jak zrobić, żeby było zajebiście?", "Warsztaty są oparte na Enneagramie, zajebistej mapie zmiany." To słówko ma oczywistą "tantryczną" etymologię. Powiedz coś o tym. Co dla Ciebie znaczy to słowo?

Odpo.: Masz rację, to bardzo "tantryczne" odczucie. Mówiłem przed chwilą o energii radości, energii wiary w siebie i w możliwość zmiany mojego świata na lepszy. Symbolicznie można opisać tę energię - i niektórzy tak czynią - jako energię Przyjemności Życia, kojarzoną z seksem. Wielu zachodnich nestorów psychologii - na przykład Reich, Lowen - opisywało człowieka w kategoriach zablokowanej energii przyjemności, energii orgazmu. Nasze życie nie osiąga pełni potencjału, ponieważ nie potrafimy "puścić" (w seksie mówimy o "spuszczeniu się" czyli właśnie pozwoleniu na orgazm). Zresztą, dla uprawiających Tantrę w dowolnej postaci nie ma tu wątpliwości - moment "puszczenia" często przypomina (psychiczny) orgazm. Człowiek rozjarza się dodatkową porcją energii, staje się lekki, ma wrażenie wznoszenia w górę i zanikania granic ciała. Trudno to opisać, lepiej przeżyć. Jako efekt uboczny często pojawia się zwiększony seksualny magnetyzm, i zdolność do przeżywania przyjemności - również tej na co dzień, w zwykłych, nie-seksualnych sytuacjach. Co się dziwić, odblokowaliśmy właśnie w sobie Źródło Życia!


Co by było, gdybyśmy się totalnie, całkowicie odblokowali? Seksualnie? I nie-seksualnie? Całkowicie otworzyli? Jesteś w stanie to sobie wyobrazić?
(A może by wtedy okazało się, ze dalej za tymi granicami-barierami-progami, które nas teraz więżą, leżą następne progi?)
Czy myślałeś, dlaczego ludzie (i Ty sam także) trzymają się ograniczeń? Może w tym jest jednak sens?

Nie chodzi o całkowite odblokowanie, w sensie pozbycie się ego. Ego niewiele różni się od ciała, jest to mechanizm, oparty na bardzo konkretnych śrubkach i kółkach, którego istnienie jest potrzebne - po to aby istnieć na Ziemi. Gdyby pozbyć się ego - człowiek zwariowałby, gdyby pozbyć się ciała - umarłby. Nie o tym jednak mówimy gdy opowiadamy o "puszczeniu" ego. Innymi słowy, nie chodzi tu o usunięcie mechanizmów psychiki, wyeliminowanie ich z gry. Chodzi o puszczenie naszej kontroli nad nimi. Cały myk polega na tym, że po puszczeniu kontroli nasza rzeczywista kontrola nad życiem wzrasta, zamiast maleć. To jest paradoks Tantry. Puść - a będziesz miał więcej.

Odkrywamy, że puszczone - te mechanizmy działają lepiej, sprawniej, dokładnie tak jak zwierzę na wolności ma lepszą kondycję od tego w niewoli. Odkrywamy że nie musimy już podtrzymywać szkodzenia, którym umysł sam siebie kaleczy. Możemy natomiast pozwolić na działanie korzystne, które teraz dopiero ma szansę się w pełni rozwinąć. Otworzyć się, nie oznacza oddać kontroli zewnętrznym wypadkom. Oznacza - oddać kontrolę szerszemu aspektowi nas, który o nas dba i uwzględnia nasze potrzeby.

Także tu nie chodzi o totalne odblokowanie seksualne, na przykład. Czy inne. Czasem może to przez chwilę tak wyglądać, są oczywiście takie spektakularne efekty. Ale przez większą część czasu osoba po praktyce Tantry będzie zewnętrznie robiła bardzo podobne rzeczy do osoby niepraktykującej. Różnica polega na tym, że ta po Tantrze będzie ogólnie czuła się ze sobą bardziej naturalnie, bardziej płynnie, będzie miała więcej wewnętrznego spokoju i pewności, uśmiechu, czy czego tam komu trzeba. Będzie bardziej promienna, być może bardziej "rozkoszniutka", może bardziej ludzka, może bardziej kontaktowa. Ogólnie jej psychika będzie funkcjonować optymalnie w porównaniu ze standardowym nie-tantrykiem. Oceniając mój własny proces, mogę powiedzieć, że jestem teraz chyba 50-krotnie szczęśliwszy i bardziej zrównoważony psychicznie niż gdy 7 lat temu zaczynałem Tantrę. Oczywiście są też zewnętrzne zmiany - wraz z moim szczęściem zmienił się mój "Świat" i to dość dogłębnie. Większość z tych zmian jest bardzo korzystna, nawet z punktu widzenia tradycyjnej psychologii.


Osoby, które coś słyszały-czytały o tantrze, wyobrażają sobie, że tantra to są orgie, że to jest gruppenseks. A na przykład w tym, co Ty robisz zawodowo, czyli uczeniu angielskiego, może być coś tantrycznego? Czy potrafisz sobie wyobrazić (lub: zaprojektować) tantryczną naukę angielskiego?

Odpo.: Jest takie oblicze Tantry, które polega w dużej mierze na pracy z tzw. energią seksualną, z relacjami międzyludzkimi w ogóle. Warsztat takiej Tantry w którym uczestniczyłem ostatnio, prowadzony przez renomowanego nauczyciela seksualnej Tantry z Zachodu, omawiał wszystkie podstawowe idee transformacji związków i komunikacji jakimi i ja się zajmuję. Do tego sporo mówiło się o poliamorii, czyli obustronnie akceptowanym wielopartnerstwie, temat, który osobiście bardzo mnie zaciekawił. Nauczyciel jednak ciągle podkreślał, że aby uprawiać poliamorię, trzeba naprawdę głęboko puścić wiele tradycyjnych wzorców, które w nas tkwią. Czyli - nie kijem go, to pałką, wraca się do tego samego.

I tak, oczywiście, konwersacje po angielsku też mogą być Tantrą. To szeroki temat. Najłatwiej się konwersuje, gdy każdy z uczestników rozmowy mówi przede wszystkim o tym, co dla niego, osobiście, organicznie jest ważne. Oczywiście to nie z każdym się da i nie od razu. Ale gdy nastąpi - można zapomnieć o lęku przed mówieniem, nawet w języku obcym. To znaczy ten lęk jest, ale potrzeba dzielenia się sobą jest w nas tak silna, że raz odkryta, przezwycięży wszelkie lęki. Mamy tu Tantrę, bo człowiek boi się mówić o sobie, w dodatku obcemu człowiekowi. I musi w to wejść, to jest moment "lęku". "Co ja się będę zwierzał, na terapii jestem, czy co?". Człowiek czuje się skrępowany, ale mimo to wchodzi - i puszcza. No i wtedy okazuje się, że wcale nie o zwierzenia chodziło. Każdy z nas ma dosłownie masę rzeczy do powiedzenia o sobie, które są ciekawe, niebanalne i wcale nie jakieś tam specjalnie krępujące. To tak jak z tym puszczeniem kontroli. Przestajemy się bać "zwierzeń" - i nagle się okazuje, że wcale się nie "zwierzamy". Mówimy kim jesteśmy, a to różnica. Z tego kim jesteśmy możemy być dumni - To My! Po co się chować? To ten szerszy aspekt umysłu, i to jego odkrywamy dzieląc się szczerze sobą.


Powiedziałeś: "jestem teraz 50-krotnie szczęśliwszy i bardziej zrównoważony" niż dawniej. Czy na Twojej drodze był wyraźny moment przełomowy, takie "pstryk", kiedy TO się stało?

Solidne wyładowanie energii nastąpiło w tym roku, na przełomie wiosna-jesień. Zmieniło dość sporo - w moim widzeniu, w związkach, w podejściu do kreatywności, w sposobie zarobkowania. Nastąpiło to spontanicznie, bez planowania, po prostu popłynęło. Zadziało się nawet coś z pozoru niewytłumaczalnego, o charakterze "cudu". Było to drugie tego typu wyładowanie w moim życiu. Pierwsze miało miejsce jakieś 12 lat temu - właściwie był to 4 letni okres. Potem była dłuuuga posucha - 8 lat chudych, można powiedzieć. I teraz to.


Podzieliłeś style pracy ze sobą (z umysłem, duchem, ciałem itd.) na tantrę, sutrę i dzogczen. Powiedz o tym więcej: czym się te podejścia różnią, co to w ogóle jest.

Zwykły, niepraktykujący człowiek za przyczynę Zła uważa tylko świat zewnętrzny. "Jestem chory, bo nie umyłem rąk i się zaraziłem"; albo "Mam problemy z X, bo on jest złym, niewychowanym człowiekiem". Takie podejście - choć nie twierdzę że jest 100% niesłuszne, jest podejściem które, na ogół, charakteryzuje najniższy poziom samoświadomości. Widzimy Zło na zewnątrz siebie, nie interesuje nas rozwój wewnętrzny. Nie wydaje się potrzebny. Zło jest zewnętrzne, a zatem i cały rozwój powinien się odbywać w sferze działań i zmian zewnętrznych.

Gdy dojrzewamy do rozwoju wewnętrznego, zaczynamy sobie zdawać sprawę, że przyczyną Zła w naszym życiu jesteśmy często my, to znaczy nasze własne myślenie. Stoją wtedy przed nami trzy duchowe ścieżki, trzy możliwości zajęcia się własnym wnętrzem.

Sutra - to podejście, w którym postanawiamy patrzeć na świat przez różowe okulary. Znajdujemy sobie takie okulary, za pomocą których możemy widzieć rzeczywistość jaśniej, promienniej, bardziej energetycznie. Możemy w tym celu użyć mantry, świętego tekstu, afirmacji, możemy wykonać rytuał lub po prostu iść na masaż. Możemy stosować techniki NLP, wizualizować coś lub uprawiać jogę. Możemy próbować zrozumieć siebie, i zobaczyć że postępowaliśmy dotąd nielogicznie i raniąco - co dzieje się w wielu odmianach psychologii. To wszystko pomoże nam zastąpić Ciemność z naszych myśli dodatnim "kopem" Światła. Pamiętajmy jednak, że w Sutrze, aby uzdrowić wnętrze - wciąż sięgamy na zewnątrz. Różowe okulary, jakby nie były sprytne czy pozytywne - są przecież czymś w rodzaju wyuczonego zaklęcia, technicznej umiejętności. Nie mają - lub nie do końca mają - związku z tym, kim/czym naprawdę jesteśmy.

Tantra - jest podejściem, w którym dla osiągnięcia dodatniego "kopa" energii sięgamy bezpośrednio do wewnątrz, do własnej, schowanej tam Ciemności. Wszelkie techniki są nam użyteczne w tym tylko zakresie, w jakim nam ten kontakt umożliwiają. Pytamy siebie: "Czego negatywnego w tej chwili doświadczam,?" Następnie, puszczając to doświadczenie, automatycznie pozwalamy przemienić się Ciemności w Światło. Teoria Tantry jest bardzo rozpowszechniona w różnych szkołach psychologii i duchowości, także w chrześcijańskim monastycyzmie. Z praktyką jest trochę gorzej - bo, jak mówiła Anna Nell w jej ostatnim wywiadzie - mało kto chce świadomie czuć własny ból.

Dzogczen - to tybetański termin na Najwyższe Niedualne Oświecenie. Oświecenie oznacza, że człowiek wykracza poza kategorie Dobra i Zła, wykracza poza Światło i Ciemność. Wszystko jest Jednym, i to Jedno nie ma nic wspólnego z umysłem. Nie da się tego opisać, bo umysł - to słowa, a Jedno wykracza poza nie. Istnieją szkoły, które stawiają sobie takie oświecenie za główny lub jedyny cel. Jest z tym jeszcze większy problem niż z Tantrą, bo osiągnięcie - nawet chwilowo - tego "stanu" - prawie zawsze wywołuje głębokie przemiany w człowieku i jego zachowaniach. Zmian takich jak rzucanie nałogów, zmiana pracy, kończenie toksycznych związków, i podobne. Choć zmiany są korzystne - ego się do tego wcale nie garnie, widzi to jako chaos. Dlatego mamy przed Dzogczen jeszcze silniejszy opór niż przed Tantrą.


Na wszystkie rzeczy - nawet te najcenniejsze i najświętsze, tworzy się rynek. Także u nas, teraz, powstaje rynek na tantrę: warsztaty, kursy itd. Instruktorzy się reklamują. Po czym poznać, że nauczyciel czy nauczycielka (więcej w tym "fachu" jest kobiet!), jest rzetelny/a? Że nie obiecuje czegoś, czego dać nie może?
(Kilka lat temu rozwijał się rynek na ustawienia wg Hellingera. Zdarzyło mi się wtedy trafić na osobę jednoznacznie niekompetentną, toksyczną i chyba niespełna rozumu.)

Myślę, że odpowiedzią na twoje pytanie jest słowo: "doświadczenie". Jeżeli jakiś nauczyciel daje nam doświadczenie, żywe osobiste przeżycie, że jesteśmy czymś więcej niż ciałem, biologią komórek, że tam jest, oprócz ciała, jakaś świadomość, jakiś duch, i że on/ona coś ważnego chce nam powiedzieć - to taki nauczyciel będzie dobry. To zresztą wcale nie znaczy, że musi być jedyny. W różnych okresach w życiu potrzebowałem różnych nauczycieli, a teraz - spotykam ich na każdym kroku i w każdym (prawie :)) człowieku. Pytasz o możliwości manipulacji. U mnie było tak, że świadome przejście przez manipulację było częścią puszczania moich własnych ciągot aby manipulować, i w ostatecznym rozrachunku bardzo się przydało. Po latach się okazuje, że wszystko jest dobre, wszystko nas czegoś uczy. A w którą stronę iść, w prawo czy w lewo - czasem się tego nie wymyśli. Ostatecznie zawsze dochodzę do miejsca, w którym wiem, że trzeba zaufać i działać. Zaufać sobie, nie księgom, nie nauczycielom - to jest właśnie Tantra. Dreszczyk emocji jest nieodłączny, zresztą - jaką mamy alternatywę?


Dzięki! Czy coś chcesz dodać?

Nie, okej. Może być tak. Supcio!


pytał: Wojciech Jóźwiak
odpowiadał: Krzysztof Wirpsza

◀ Tantra polska (2) ◀ ► Tantra polska (4) ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)