17 grudnia 2017
Krzysztof Wirpsza
Serial: Idea Pojedyncza
Wybieram żywego kota
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Dzieje Buły, albo jak zaciskała się Masa ◀ ► Zostań pakerem uważności ►
Idea Pierwsza – czyli praca z Jedynką Enneagramową, Pierwszą Czakrą, trygramem ch`ien (Niebo), i tarotowymi symbolami I. Magik i XI. Moc
Fakt, że rzeczy nie działają jest powszechnie znany. Mało się o tym mówi, właściwie prawie w ogóle. Nieudacznictwo uważa się za wstydliwą cechę niektórych, można ją owszem, twierdzi się, przezwyciężyć. O tych którym się w życiu udało, powiada się, że albo nigdy jej (cechy) nie posiadali („w czepku urodzony”), albo że kiedyś owszem mieli, ale dzięki nadzwyczajnej sile charakteru udało się szczęśliwie wygrać batalię (jest to tzw.„wybitność”).
Siła charakteru jest współcześnie odpowiednikiem dawnych chrześcijańskich cnót takich jak czystość, pokora, prawość czy wiara. W Buddyzmie (tym popularnym) nosi zaszczytne miano uważności. Na Zachodzie, wśród laików mówi się nieustanie o świadomości – choć nie jest to jedyne z jej znaczeń, w mainstreamie chodzi zazwyczaj właśnie o to. Żyć należy świadomie – to znaczy mieć świadome związki, być świadomym obywatelem, świadomie uczestniczyć, świadomie pracować nad sobą, świadomie budować, świadomie walczyć, świadomie szerzyć, świadomie się odżywiać i tak dalej. Szanujemy tych, którzy osiągnęli w ten sposób sukces, i sami próbujemy naśladować, tak jak w średniowieczu naśladowano świętych.
Idea Pierwsza – Drzwi Kreacji
Niestety Grzybnia-Q nie ma nic wspólnego z naśladowaniem. Twórca - nie naśladuje. Koncepcja inteligencji naśladującej materię, ani człowieka naśladującego innego człowieka - nie interesuje nas. Dlatego też uważamy, że właściwa wszelkiemu naśladownictwu idea siły charakteru (tudzież uważności/świadomości w dorozumianym znaczeniu), choć znajdująca się w powszechnym obiegu, nie jest tak naprawdę kluczowa.
Ogromny kult jakim się otacza siłę charakteru praktycznie wszędzie, od literatury, po media, pop-kulturę i rozwój osobisty, skutecznie odwraca uwagę od tego co naprawdę leży u podłoża motywacji. A co to jest, jeśli nie siła charakteru? Bo właśnie a tym czymś pragniemy się tu skupić. Ponieważ określenie czym to jest zajmie nam trochę miejsca, przyjmiemy w międzyczasie roboczy kryptonim. Będzie to - Idea Pierwsza – Drzwi Kreacji. Odpowiedź na pytanie o to co (jeśli nie silny charakter) – motywuje nas w życiu do życia?
Wszyscy chcemy stawać się coraz lepsi. Wszyscy, niezależnie od przekonań, dążymy do tego, żeby było coraz lepiej. Sens życia sprowadza się do sprawiania aby warunki naszego istnienia stały się w jakiś sposób doskonalsze. To naturalny trend. Nie istnieje ktoś, kto wierzyłby, że sens życia człowieka to stagnacja – osoba taka, nawet jeśli gdzieś można ją spotkać, po prostu ów sens straciła. Nie istnieje też nikt, kto będąc przy zdrowych zmysłach uważa, że zniszczenie przynosi korzyść. Każdy, w głębi siebie, chciałby wszystko naprawić. Każdy chce dobrze.
Świadomie, lub podświadomie, uważnie lub mniej, wszyscy przez cały czas staramy się aby było lepiej.
Kreacja, stawanie się, improvement
Istnieje taki termin - kreacja. Odkąd przychodzimy na ten świat chcemy go kreować. Może to zwrot nieco górnolotny, właściwy gronom rozwojowo-duchowym, ale istnieje też, pod inną nazwą (u gron co bardziej, hehm, „skromnych”), a mianowicie jako stawanie się lepszą wersją siebie (ang. improvement). No, jak go zwał tak zwał, kreacja czy stawanie się, czy świadomość, czy uważność, wiadomo przecież o co chodzi.
Jednak istnieje tu pewien problem. Każdy kto chce jakiegoś improvement, i każdy kto chce cokolwiek wykreować, czy będzie to postawienie ścianki działowej w swoim pokoju, namalowanie dzieła sztuki, czy nawet coś tak prostego jak zabranie psa do weterynarza, musi spotkać się z fundamentalnym faktem, że nic ot tak sobie i po prostu nie zadziała. Każdy kto próbował w życiu choć raz czegoś dopiąć, wie doskonale, że zachodzi tu perfidny i, o z grozo, inteligentny proces.
Złośliwość rzeczy martwych
To znaczy gdy tylko coś próbujemy zrobić, wypływa natychmiast mnóstwo zaskakujących szczegółów, które nas od tego odwodzą. Działają one w sposób przemyślany, podcinając nam skrzydła i blokując poszczególne etapy algorytmów za pomocą nieprzewidzianych, wkurwiających aktów sabotażu.
Oczywiście można to wszystko spisać na karb przypadku. A jednak zastanawia, że jedni napotykają na owe przeszkody w obfitości, podczas gdy inni mniej lub wcale. Już samo to, a przecież mamy do tego wzmiankowane nieodparte wrażenie inteligentnej natury sabotażu, może i powinno zastanawiać. Stronniczość pecha jest powodem, dla którego jedni robią błyskawiczne i zawrotne kariery, a inni drobią w miejscu. Chciałoby się zapytać – co sprawia, że pech kogoś lubi?
Złośliwość Rzeczy Martwych (ZRM), istnieje w naszym języku na co dzień, chociaż nikt oficjalnie nie traktuje jej poważnie. Nazywana bywa pechem, nieudacznictwem, prawami Murphy'ego (które głoszą, że jeśli coś może się nie udać, to się nie uda), losem, który kłody pod nogi rzuca, oraz zabawnym zwrotem, że ktoś chciał dobrze, a wyszło - jak zwykle.
Kot Schrödingera
Przyczynę ZRM łatwo zaproponować w ramach modnej ostatnio teorii kwantowej rzeczywistości. Jeżeli wszystko stanowi wibrujące pole energii, to rzeczy pozostają nielokalne, innymi słowy nie istnieją w taki konkretny, zdecydowany sposób jaki im zazwyczaj przypisujemy.
Aby to zilustrować, mówi się o kocie Schrödingera, który siedzi zamknięty w skrzyni. Dowcip polega tu na tym, że kot nie jest ani żywy, ani martwy dopóki nie zajrzymy do środka i nie przekonamy się, czy żyje czy zdechł. A zatem, uwaga, kot jest obiektywnie jednocześnie żywy i martwy zanim zajrzymy do skrzyni. Co brzmi jak niedorzeczność, normalnie takich zjawisk się nie obserwuje. Jak to i żywy i martwy? No, ale tu właśnie na tym polega odlotowość tematu, to dlatego fizyka ma z tym problem.* My nie możemy tego zaobserwować (czy on jest żywy czy martwy) bo on jest w skrzyni! A skrzynia zasłania! Podobnie rzeczywistość, która nas otacza – ona jest w skrzyni. I, w związku z tym, pozostaje przed nami zasłonięta.
*Fizyka nie ma z tym problemu. Przypis Taraki.
Skąd mamy wiedzieć, uda nam się ten sukces w życiu czy nie uda, skoro to siedzi w skrzyni? I teoria kwantowa (a przynajmniej jej psychologiczno-egzystencjalny wariant) wypowiada się w tej kwestii: jest i tak i tak. Uda nam się i nie uda jednocześnie. No dobrze, pytamy, wcale nie zbici z tropu, to co ja mam robić żeby się udało? Pytanie ze wszech miar uzasadnione. Co ma robić, żeby się udało. Ano ma wybrać ten wariant rzeczywistości, w którym mu się udało, a nie ten w którym nie!
Wybór
Dochodzimy tutaj do konkluzji (w ramach teorii kwantów), że istnieje coś takiego jak zdolność wyboru przez człowieka odpowiedniego – lub, nie daj Boże, nieodpowiedniego - wariantu rzeczywistości. Zdradzę z wyprzedzeniem sekret, że chodzi tu nie tylko o wybór spośród dwóch wariantów, a o wybór spośród bardzo wielu, różnych możliwych wariantów – a podział na dwa w przykładzie z kotem, jest jedynie dla uproszczenia. Mówiąc językiem kwantowym, wybieramy sobie nieustannie spośród bardzo szerokiej gamy opcji różne preferowane (najczęściej nieświadomie) wersje. I takie też staje się w efekcie nasze życie.
Ta zdolność wyboru rzeczywistości przez obserwatora jest jego siłą charakteru w gronach „skromnych”, a gronach „uduchowionych” mówi się na nią intencja lub kreacja. Znowu – jak zwał, tak zwał, i jednym i drugim chodzi o to, że jak chcesz to możesz, czyli generalnie, że jeśli się nie jest kpem, to się żywego kota jeszcze z tego wszystkiego wyciągnie.
O czym będziemy z radością informować w kolejnym odcinku.
◀ Dzieje Buły, albo jak zaciskała się Masa ◀ ► Zostań pakerem uważności ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Wyjaśnienie jest takie, że realnego kota nie da się (a przynajmniej nie da się łatwo) związać w jeden stan kwantowy z jądrem izotopu i jeszcze z fiolką z trucizną i z bolcem tłukącym fiolkę, i z powietrzem, które w drodze dyfuzji dostarczy truciznę kotu. Faktyczny pomiar dokonuje się nie w wyniku interakcji świadomości badacza z rzekomą funkcją falową (kwantowego) kota, tylko w momencie detekcji np. elektronu pochodzącego z rozpadłego jądra przez mechanizm spustowy.
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Co do mechaniki kwantowej, to faktycznie, kto w niej próbował się rozeznać tylko na okoliczność zrozumienia o co chodzi z Kotem Schrödingera -- jest "skazany na porażkę", ponieważ rozumienie mechaniki kwantowej wymaga treningu, obycia, wymaga wyrobienia sobie intuicji dostosowanej do świata kwantów.
Jakoś Ludzkość w osobach fizyków i im podobnych do tej pory sobie radzi z tą mechaniką kwantową.
Więc ja bym nie rozpaczał.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
http://wwwthep.physik.uni-mainz.de/~matschul/rot/schroedinger.pdf
Fragment o kocie jest na stronie 812, w wolnej chwili will ich übersetzen. Ponieważ wszyscy o tym kocie rozprawiają, to warto wiedzieć, co Schrödinger naprawdę napisał.
![[foto]](/author_photo/12736019_1102837119768878_628138003_n.jpg)
Chodzi mi o to, że - fizycy nie wiedzą co zrobić z duchowymi opowieściami o tym, że OBSERWATOR WYBIERA SWOJĄ RZECZYWISTOŚC. Ukłony
Brawo koń będzie zadowolony. Ale wyjaśnijmy tą sytuację dokładniej.
Koń dzięki sile tarcia statycznego (kopyta w czasie ruchu dotykają podłoża i tym momencie będą chwilowo nieruchomo) działa pewną siłą na podłoże. Wtedy zgodnie z trzecią zasadą dynamiki podłoże działa na konia siłą tarcia statycznego zwróconą do przodu. Ta siła nadaje ruch koniowi. Siły wynikające z trzeciej zasady dynamiki (siły akcji i reakcji) nigdy się nie równoważą ponieważ przyłożone są do różnych ciał (koń i podłoże nie stanowią układu zamkniętego).
Oprócz tego koń działa siłą na wóz a wóz na konia. Oczywiście te siły również się nie równoważą bo również są to siły akcji i reakcji (koń i wóz również nie stanowią układu zamkniętego).
Jeżeli siła tarcia jest większa od siły z jaką wóz działa na konia to układ porusza się ruchem przyspieszonym zgodnie z drugą zasadą dynamiki. Jeżeli w czasie ruchu siły te się równoważą to zgodnie z pierwszą zasadą dynamiki układ porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.
Po tych wywodach na pewno koń będzie chętniej ciągnął wóz.”
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
A poza słownymi zabawami... Czy nasze wybieranie, intencja i decyzje wymagają aż oparcia w mechanice kwantowej? Nie jest to konieczne. Automat do wybierania zbudować jest bardzo prosto. W fizyce jest kilka miejsc, w których przestaje ona być deterministyczna, tzn. nie podaje dokładnych historii a tylko prawdopodobieństwa zdarzeń. Redukcja stanu w mechanice kwantowej, czyli kolaps funkcji falowej (o którym pisał Schrödinger w "burlesce o kocie", jego słowa) to jeden przypadek. Innym jest turbulencja, gdzie podobną anegdotę mówi się o efekcie motyla Edwarda Lorenza. Jeszcze innym szum cieplny. Ale być może w naszym decydowaniu biorą udział jakieś procesy kwantowe.
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.