zdjęcie Autora

04 października 2012

Kinga Kościak

Cień, persona i inne miłe postacie
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Sny i wizje


Tym razem krótko – o cieniu trochę więcej.

Dostałam ostatnio do analizy bardzo ciekawy sen, w którym Śniącej stale towarzyszyła nieznajoma kobieta-niania. Śniąca nie widziała jej twarzy, nie rozpoznała w niej znajomej osoby, zaś do samej niani nie żywiła żadnych uczuć. Wiedziała tylko, że jeśli jej coś rozkaże, tamta „wykona wszystko bez szemrania”.

Takich osób, które moglibyśmy nazwać wcieleniami śniącego jest w naszym wnętrzu więcej. Gombrowicz nazwał posługiwanie się nimi „nakładaniem masek”, w innym zaś trochę znaczeniu „upupianiem”. Okazuje się bowiem, że oprócz swojej wybranej maniery, akceptowanej postawy, pożądanego wizerunku dysponujemy sporą kolekcją osobistych reprezentantów, którzy przemawiają w naszym imieniu, gdy musimy przyjąć rolę, w której nie czujemy się sobą. Która, innymi słowy, nie syntezuje do końca z naszym wizerunkiem.

Reprezentanci ci nie powinni według mnie zostać utożsamieni z kreacją cienia z tego prostego powodu, że cech, których stają się uosobieniami, nie wypieramy z siebie. Akceptujemy je jako konieczne w pewnych sytuacjach, pożądane, potrzebne, jednak nie asymilujemy z nimi w 100%. Stąd – jak w realnym życiu posiadamy i wroga, i przyjaciela, i całą rzeszę ambiwalentnych znajomych, gdzie ten, ten i tamten przyjmując na siebie nasze projekcje poświadcza o naszej osobowości – tak również w życiu wewnętrznym wróg, czyli cień, nie może być utożsamiany z przyjacielem, dobrym znajomym, archetypem X.

Jak to mówią starzy alchemicy – „jak na górze, tak na dole”.[1]

Stąd, wracając do snu, pojawiająca się w nim niania, która tkwi jakby w asortymencie postaw śniącej. Może skorzystać z jej umiejętności lub nie. We śnie obie jadą samochodem i gdy moja klientka nie ma już siły prowadzić, oddaje kluczyki niani, a ta posłusznie je przejmuje i prowadzi pojazd bezpiecznie w wyznaczone miejsce.

Według moich spostrzeżeń, pomiędzy personą a cieniem istnieje cała sieć energii psychicznych, które podtrzymują tę opozycję, ale których nie można utożsamić z żadną z wymienionych stron. Jednocześnie istnieć musi podział na moje/chciane i obce/niechciane (przynajmniej dopóki nasza psychika jest rozszczepiona na personę i cień), przez co energie te będą działać w jednej lub drugiej strefie, często sytuując się tak dalece na skraju, że na dobrą sprawę nie będziemy już mogli odpowiedzieć na pytanie: to po której on w końcu jest stronie?

Zwracając się znów w stronę bajek spójrzmy na układ sił psychicznych w ulubionych przez dzieci „Smerfach”. Oprócz skrajnie opozycyjnych psychicznych obszarów – Papy i Gargamela mamy całą sieć małych Smerfiątek, znajomych Gargamela i oczywiście Klakiera (w oryginale Azraela). O ile cele i idee przywódców ww. obozowisk są jasne, to motywacje i racje reszty bohaterów nie zawsze już jawią się tak jednoznacznie. Smerfy wpadają często w sidła złego czarownika, zapominają o podstawach swojego kodeksu (muszą szukać pomocy u wszystkowiedzącego Papy) zaś ukochany kot Gargamela Klakier waha się przed spłataniem swemu panu figla, działając bądź co bądź na korzyść jego nieprzyjaciół. Oglądając bajkę możemy się złapać na faworyzowaniu złośliwego kociaka, co sprawia że jego umiejscowienie w sferze cienia przestaje być takie znowu niepodważalne.

Obok tego co akceptowane i przyswojone (persona) istnieje wiele członów za które chwytamy w specyficznych sytuacjach. Wyżej wymieniona niania stała się formą, w jaką wchodziła śniąca wcielając się w rolę opiekuńczej matki, która dobro swoich dzieci przedkłada nad własne. Sama czuła się kobietą niezależną i pewną siebie, jednak życie wymagało od niej poświęcenia, którego ta nie chciała się wypierać więc przystawała na nie. Przyjmowała obowiązki opiekunki, nie do końca je ze sobą asymilując. Nieakceptowane do końca, ale konieczne w roli matki postawy, jej psychika przypisała więc pewnemu wcieleniu/masce – niezbędnemu na chwilę obecną. Który jednak nie rodzi rozdźwięku pomiędzy tym, kim chcę być, a kim być muszę. Persona bizneswoman zaakceptowała odnogę swojej osobowości, posłusznej, empatycznej kobiety, dając jej przyzwolenie na działanie w odpowiednich warunkach.

Niania nie zmieściłaby się w granicach persony młodej kobiety – człowieka sukcesu, wysoko postawionego pracownika. Jednak ta, rozsądnie dla dobra siebie jako matki i całości swojej rodziny, nie przesunęła jej w rejony cienia a zaakceptowała jako pewną część własnej osobowości, która mimo że nie immanentna, to bliska, gotowa do działania. Gdyby zaś przesunęła ją w cień, nie oddałaby jej na pewno dobrowolnie kluczyków do swojego samochodu. Przesunięta w rejon wypartego stałaby się wrogiem, którego nie dopuszczamy do działania, a z którym walczymy.

Jak widać istnieją psychiczne energie, które wymykają się jednoznacznemu przywłaszczeniu. Zgodnie z naszymi wyborami zostają wciągnięte w sferę akceptowalną lub zepchnięte w cień, często zdarzają się jednak te, które oscylują pomiędzy dwoma wymienionymi krainami. One równoważą odmienne energie, krążą, drążą, wirują. I tak, często cień, który zostanie zasymilowany, poddany indywiduacji zaczyna służyć śniącemu jako prawomocny pomocnik, sprzymierzeniec persony.

Czy pojawiająca się we śnie niania to zintegrowana część cienia? Tego nie wiem, jest to postać bardzo niejednoznaczna, a żeby pojąć (o ile pojąć rozumem da się w ogóle) pełne jej bogactwo musielibyśmy mieć dostęp do całego przekroju snów śniącej o niej kobiety. W tym jednak przypadku, na dzień dzisiejszy, oniryczna niania nie przynależy do żadnego z wymienionych przez Junga obozów. Wycofana z cienia, odseparowana od persony - osadzona na skraju czeka na wyciągnięcie ręki. I możemy być pewni, że pomoże.

Kinga Kościak


[1] "Tablica szmaragdowa”, ustęp 2. (Przypis red. Taraki)


Komentarze

1. niania mogla byc...NN#6103 • 2012-10-04


niania mogla byc jedna z poprzednich "person" albo osobowosci ducha tej kobiety.

Czyms nie zbalansowanym i nie zamknietym z tad ten jej "cien" nie w Jungowskim tego slowa znaczeniu

Pozdrawiam:)

[foto]
2. Niania Niższe JaWojciech Jóźwiak • 2012-10-04

Mnie ta Niania wygląda na huńskie (tzn. wg Huny) Niższe Ja: (1) robi wszystko co się jej każe, (2) jego/jej rola jest służebna i (3) opiekuńcza, ma (4) niższy status niż "ego" śniącej, (5) jest biegła w wykonywaniu nawykowych, mechanicznych, ale arcyważnych czynności, które to czynności zostały w śnie podsumowane jako prowadzenie samochodu. Czyli ta Niania jest dokładnie tym, co Niższe Ja: jest automatycznym pilotem dla ego.
[foto]
3. To jest problem z jungiem.Piotr Jaczewski • 2012-10-04

Dokładniej, z próbą doszukiwania się na siłę archetypowych postaci w śnie. One są "Dobra matka - wieczna niańka" vs Zła matka oddająca dzieci" Atena czy Diana, vs  Hestia. Co nie zawsze stanowi aktywny schemat/proces u osoby śniącej. A jak usiłuje się tłumaczyć konkretny sen to wychodzi zamazywanie pojęć np. persony i cienia. A jak w poprzednim odcinku, szło w stronę cień =złe postaci, to tutaj idzie z tą koncepcją cienia w stronę "cienia jako nieświadomości". Ale dalej pozostaje się na poziomie "tylko ludzie i ich działania się liczą".
wróg, czyli cień, nie może być utożsamiany z przyjacielem, dobrym znajomym, archetypem X.
Pierwsze słyszę. To nie ma dobrych postaci grających makiaweliczne czy nawet diaboliczne role w naszym życiu? A nawet chwilowo nie można być owładniętym swoim Cieniem?
Podobnie z tą personą tu się wyłoniła jako postać, która może być tylko jedna - a to chodzi o wizerunek, obraz własny i często mieści się w nim więcej ról. To samo było z tą postacią cienia w poprzednim odcinku :)
 
Jak chcesz uniknąć takich dylematów to polecam popowską metodę:  Szeregowanie postaci (figur)występujących w śnie od procesu pierwotnego(postaci z którymi osoba się utożsamia) do procesu wtórnego(właśnie najmniej powiązanych z osobą, będących spoza JA, obcych, nieistotnych,  czy wrogich i odrzucanych). Nawet bez całości popowskiego ujęcia daje to całkiem ciekawe wskazówki.
Wtedy spokojnie jako takie figury można wliczyć samochód i kluczyk. Iść w stronę, gdzie klientka traktuje siebie mechanicznie a gdzie tego nie robi? np. czy się udała do ginekologa na "przegląd podwozia".
To nawet zbyt oczywista życiowo warstwa. A więc dalej. "Klientka jako kluczyk" czy przypadkiem, ktoś w pracy nie robi za dobrą nianię czekając, aż sam przejmie kierownicę? czy może zmiękczenie wizerunku w pracy elementem niani - nie jest wskazane by była kluczową postacią. Czy może tam gdzie powinna twardo trzymać kierownicę, najpierw się przemęcza(traktując mechanicznie) a później robi za dobrą nianię, aby nadrobić straty wywołane wcześniejszym przemęczeniem?

I ta analiza nabiera życiowej dynamiki. Smerfy niech się smerfują ze swoim uproszczeniem ról grupowych. A fascynacja postaciami z cienia jest odwieczna :)

[foto]
4. Huno - Longowskie - Niższe JaPiotr Jaczewski • 2012-10-04

Niższe Ja - Jest w hunie longowskiej :)
Takie małe sprostowanie, bo nie w całej hunie ten aspekt jest niższy. W hunie Serge'owskiej jest  KU - Aktywne Ja, Uczuciowe Ja, Cielesne Ja.  A nie niższe, służebne. Drobiazg, ale czyni różnicę.
W każdym razie ja przy takim śnie też bym podobnie skojarzył nianię i się pytał:  Kiedy klientka przechodzi na nianię-autopilota? Czy w ogóle przechodzi?
5. zwierzęta-cienie?NN#3527 • 2012-10-04

A czy może zdarzyć się tak, że dane zwierzę, które budzi odrazę , negatywne emocje śniącego można przyrównać do cienia? Jeśli tak to praca z takim symbolem (by nastąpił proces indywiduacji)   jest chyba trudniejsza? Zdarzyło się pani tłumaczyć taki sen? 

6. Ten artykuł to nie interpretacja snu.NN#750 • 2012-10-04

Analiza takiego zawarła się na 4 stronach dokumentu, a powyższy artykuł tylko powierzchownie trąca istoty snu i jego przekazu..
[foto]
7. Jeju, 4 strony ?Piotr Jaczewski • 2012-10-05

Chciałbym mieć ten talent ;)
W każdym razie polecam radośnie rozejrzenie się po popowskiej odmianie interpretacji..
i zagadkę pt. czy persona może być postacią z cienia :)
8. :)NN#750 • 2012-10-05

Analizy snów dobrze wychodzą gdy ma się za podstawę jedną metodę. Opozycja Persona/Cień, pamięć o Jaźni i dwóch elementach różnicujących Anima/Animus oraz o całej grupie archetypów, które zawarte zostały w Tarocie dobrze się sprawdza w nich sprawdza. I to jako narzędzie - wystarczy.
Ważne, żeby za pomocą jednej metody potrafić objaśnić mechanizm, jaki zachodzi w psychice.
Aby wyjaśnić mechanizm o którym mówimy tutaj, wystarczy wiedza, że niania przekłada się na Kapłankę z Tarota, opozycjonującą z Cesarzową, którą Śniąca się czuje. I potem można sobie to układać jak się chce - patrzeć co jest obok, nad i pomiędzy.
Ale nie o tym był artykuł.

Co do tych makiawelizmów - mówimy teraz o snach i o cieniu. Sen a jawa to dwa różne stany, a w analizach chodzi o to, żeby właśnie ze stanu snu, który objawia to, co ukryte dla świadomości, wydobyć informacje o tym, jak to jest naprawdę.
I wobec takiej tezy pomysł, aby uczyć się jak nie rozpoznawać własnego cienia staje się trochę bezbarwny :)
Moje artykuły są zgoła o czymś innym. Pokazuję jak go rozpoznać, jeśli już się nam objawia.
Oraz, o czym był drugi tekst, jak rozpoznać energie graniczne, skrajne, przynależące do strefy środka.
Co do owładnięcia własnym cieniem - patrząc z perspektywy Jaźni - nigdy nie będzie on naszym przyjacielem. A tylko patrząc z tej pozycji można wysuwać jakieś wnioski, tworzyć relacje.

Jasne jest, że prócz opozycji czarne białe jest cała gama szarości, że w drzewie życia są różne gałęzie, że w Tarocie są i dziesiątki energii i to jeszcze podzielonych na afirmujące i degenerujące.
9. ...NN#750 • 2012-10-05

No jeszcze jedna sprawa, o której pisałam ostatnio, więc ufając uważności czytelniczej, nie będę się rozwodzić :)
Cień sami sobie wybieramy. Jeśli fascynuje Cię postaciowość cieniowata i chcesz się z nią utożsamić - robisz to i wówczas cień społeczny przestaje być Twoim osobistym.
Z tym, że z pozycji Twojej Jaźni/Boga/Stwórcy owładnięcie cieniem w znaczeniu tego negatywnego, żerującego na innych lub na Twoim rozwoju ku światłu, nigdy nie będzie dla Ciebie "dobre" czytaj - nigdy nie będzie Ci służyć, nie będzie "Twoim przyjacielem" w rozwoju.
10. do vikiNN#750 • 2012-10-05

Tak viki, zdarzało mi się.
 I rzeczywiście, zwierzęta które wzbudzają nasze przerażenie, lęk mówią o jakimś elemencie naszej osobowości nad którym do końca nie panujemy (karta Moc w Tarocie) i nie potrafimy sobie z nią poradzić. Która jest poza naszą kontrolą.
To jest coś "obcego", nieprzyswojonego.
A jeśli coś jest poza naszą kontrolą, to może się objawiać albo przez nasze niekontrolowane odruchy/reakcje, emocje które biorą górę nad nami, albo przejawiać się w świecie zewnętrznym przez to, że dane zdarzenia, ludzie, atakować nas będą właśnie takimi emocjami, po to, abyśmy nauczyli się z nimi obchodzić.

Wszystko zależy oczywiście od osobistego stosunku do zwierzęcia, od tego, czy zwierzę jest nasze, czy obce, czy oswojone czy dzikie. Czy czujemy do niego sympatię, czy nie.
Zwierzę to instyktowne zachowania, mogą mówić o emocjonalnych właściwościach naszego cienia.
11. WojciechuNN#750 • 2012-10-05

Wojciechu - dokładnie. Niższe Ja, tak jak napisałeś - czyli zwykłym, ludzkim językiem to, czemu nadajemy drugorzędną rolę w danej kwestii, ale nie odrzucamy tego, tylko akceptujemy jako konieczność, obowiązek.

Warto tu wspomnieć o symbolicznej czwórce, dobrej znajomej ezoteryki. Wiadomo, że poczwórność świata dzieli go - dopóki nie zacznie się rozwijać (w miłości) w formę niepodzielnej całości, na: mnie/moją opozycję i wroga/mojego przyjaciela i pomocnika/mojego przewodnika. U Junga też to jest. U Majów toże. W Ajurvedzie trochę inaczej, ale podobnie.
12. Problemem interpretacji snow sa metody wedlug ktorych takie interpretacje sa robioneNN#6103 • 2012-10-05


Jung wymyslil swoja metodologie, ktora w wielu przypadkach pomoze cos wyjasnic i w rownie wielu jest 100% błedna.

Wiele snow to odnosniki do tak zwanych poprzednich zyc i wydarzen jakie w tych zyciach zaszly. Bez wiedzy na ten temat po prostu nie sposob dojsc do jakichs zblizonych do prawdy wnioskow.

Uwazam ze sny sa prostsze niz moze sie to wydawac.

Podam przykład takiego snu: stoje z inna osoba znana mi z imienia i nazwiska jako poprzednia osobowosc mojego ducha i pytam: jak to mozliwe ze mieszkamy w jednym ciele? On usmiecha sie i odpowiada: jest to mozliwe

Teraz wd. Junga mozna by tu dojsc do mrozących krew w zylakach wnioskow o rozdwojeniu jazn
o animusie jakims opetanym i pewnie tez duzo na temat cienia.

A to byl krotki informacyjny sen:)

Wiele snow jest nadinterpretowanych,
13. Karolu!NN#750 • 2012-10-05

Racja Karolu! Ale teoria Junga ma to do siebie, że jest bardzo "uduchowiona" . Jung dopuszczał i nawet afirmował, na ile mógł jako człowiek nauki, istnienie sił wyższych, świata duchowego. Samo to, że wykreował pojecie Jaźni, jako doskonałości i indywiduacji jako docierania do niej. Badał mandale i na ich podstawie analizował psychikę.
Natomiast wszystko, co "jest w nas" coś w nas wnosi, dlatego warto by było zastanowić się jak na Twoje teraz wpływa ta postać znana z imienia i nazwiska, Twoje przeszłe wcielenie.

Twoje spotkanie jest bardzo ciekawe. Pamiętajmy, że w naszym wnętrzu mieszka wiele "energii", które różnie się objawiają. Dbajmy o to, żeby były dla nas opiekuńcze, czułe i pomocne.
[foto]
14. Sny, snyPiotr Jaczewski • 2012-10-05

Czytam, co piszesz i mam wrażenie, że zwiodłaś mnie(nas czytelników) tym Jungiem. Choćby dlatego, że opozycja bohater(persona) - antybohater(cień) bardziej należy do sfery sztuki, dramatopisarstwa niż do samej analizy, snów czy nie snów - jungowskiej metody amplifikacji. Za to podejrzewam, że części mówiące o tarotowych archetypach jakie dostrzegasz w snach mogą być super. Tą linią (archetypów) tarotowych, bogów greckich(patrz, u nas przetłumaczone książki: Jean Shinoda Bolen), czy znaków horoskopowych poszła cała gałąź post czy neo jungowska.
Zresztą powiązana z ruchem feministycznym i wytykając jungowi autorytarność na podstawie krytycznej oceny tego, o czym sama piszesz.
Co do owładnięcia własnym cieniem - patrząc z perspektywy Jaźni - nigdy nie będzie on naszym przyjacielem. A tylko patrząc z tej pozycji można wysuwać jakieś wnioski, tworzyć relacje.
Tymczasem za Jolande Jacobi: Neuroza dąży do czegoś pozytywnego - stanowi to zasadniczy pogląd Junga - nie jest natomiast jej celem po prostu trwanie w chorobie, jak to często może się wydawać.
Ergo: cień i jego projekcje są zjawiskiem pozytywnym, umożliwiającym rozwój. Podobnie z tego fragmentu opracowania jacobi: "żywa postać wymaga głębokiego cienia, aby wystąpić plastycznie. Bez cienia jest tylko dwuwymiarowym widmem". (Przy okazji: Dzięki za bycie Muzą, bo skłoniony zostałem do przetrzepania biblioteczki i zamierzam odkurzyć cegiełki i litery w nich, które z 5-6 lat porastały mchem :)).
Wracając do twojej wypowiedzi: Perspektywa, że cień nie będzie naszym przyjacielem. O ile u junga tu nie było problemu, to był z animą i animusem. Dokładnie ta sama logika prowadzi do wniosku: Kobieta owładnięta animusem, pełniąca męskie role w społeczeństwie nigdy nie będzie szczęśliwa, ani samoświadoma.
Podobnie w tym co piszesz: z pozycji Twojej Jaźni/Boga/Stwórcy owładnięcie cieniem.. Mogę rozpoznać podobną postawę jung'a spotykającą się z krytyką, trochę niesłuszną w stosunku do niego. Autorytarności stwierdzeń. Z tym, że to nie zgadza się do końca z jego narracją. Za to przypomina owładnięcie właśnie tą postacią z nieświadomości: Kto bowiem umocowany jest do przemawiania z perspektywy Mojej Jaźni/Boga/Stwórcy. Choć to jest popularne i wrośnięte w systemy psychodynamicze, siłą rzeczy w swoim Cieniu uważające, że jednostka pozbawiona zewnętrznego spojrzenia boskiego analityka jest niezdolna do ...rozwoju, poznania i skazana na własne projekcje, neurozy.
Dalej idąc: Zakochanie jest przykładem pozytywnego "opętania cieniem" czy "opętania treściami nieświadomymi" - nigdy nie będzie dobre dla mojego rozwoju ?

W każdym razie z radością czekam na dalsze części i ew. dyskusję.
Serdeczności,
Piotr



15. MuzaNN#750 • 2012-10-05

Piotrze!
Czytając Twoje wypowiedzi aż chce się dyskutować, to prawda.
Pojęcie cienia, które może nawet trochę przegadane ostatnio, jest tak szerokie, że jego brzegi trudno zaznaczać...
Jasne, masz rację, cień może nas - poprzez konfrontację z nim, porozumienie i zrozumienie jego intencji - prowadzić do rozwoju. Ja uwielbiam konfrontować się ze swoimi wrogami w snach, to najbardziej ekscytujące (zaraz po spotkaniu z Przewodnikiem, czy jakkolwiek to Coś nazwiemy) spotkanie. Jednak jest różnica pomiędzy opętaniem cieniem- kiedy to poddajemy się mu i zatracamy w nim a współpracowaniem z nim.
Co do zakochania - czy to owładnięcie cieniem na pewno? A nie projekcja danego archetypu na partnera? Archetypu, który pomoże nam osiągnąć doskonałość, czyt. Jaźń?
Ach, już uciekam dziś z Taraki, bo niczym innym się nie zajmę ;)
Miłego dnia!


Aa, jeszcze jedno - cieniem kobiety wcale nie musi być animus. Animus ma ją dopełniać i jak tak będzie, wówczas będzie ją dopełniał i jej partner.
Jeśli zaś opęta ją animus (zależy jaki, bo oblicz animusa jest wiele), to nic dobrego jej nie wróżę... Kobieta ma się wspierać na działaniu Animusa, a nie dawać się mu opętywać.
Wyobrażasz sobie mężczyznę opętanego animą? Nie dość, że samo słowo opętanie jest pejoratywne, to jeszcze mężczyzna ma dopuszczać elementy kobiece i korzystać z nich, kobieta podobnie, ale dając cechom przeciwnej płci pierwszeństwo zatracona zostaje pewna równowaga. Taki mężczyzna może mieć poważne problemy z nawiązaniem relacji z kobietami (zazdrosna anima) i wiele wiele innych, ale o tym może w przyszłości?
:)

Pozdrawiam!
16. To zalezy czy taka kobieta akceptuje siebie bezwarunkowoNN#6103 • 2012-10-05

i naturalnie jesli bedzie szukac tradzczjnego partnerstwa  z mezczyzna.... Najepszy bylby mezczyzna owladnity Anima


Kobieta owładnięta animusem, pełniąca męskie role w społeczeństwie nigdy nie będzie szczęśliwa, ani samoświadoma.


[foto]
17. KupujęPiotr Jaczewski • 2012-10-05

Kupuję ten pomysł: Kobiety do garów, wspierać swojego Animusa i opierać się na swoim Animusie. Bez tego jesteście połowiczne, niedopełnione, nie będziecie szczęśliwe, ani samoświadome.
Jakoś to do mnie przemawia, nie wiem czemu :-) Kupuję pomysł.
Wracając do pytań: czy to owładnięcie cieniem na pewno? A nie projekcja danego archetypu na partnera? A czy tym nie jest właśnie cień: nieświadomą projekcją wewnętrznych treści w tym archetypów na zewnątrz? Właśnie w pierwszym stopniu związanym z tym co moralnie odrzucane społecznie-wychowawczo, w drugim psychobiologicznie czy socjologicznie(anima/animus) a najgłębiej archetypowymi siłami(aspektami Jaźni). Czyli jak najbardziej wychodzi z tego, że zakochanie to owładnięcie(ładniejsze słowo) animą lub animusem, miażdżące kruche ego i zmieniające sztywną personę w galaretę lub coś innego ... :)
Jakoś tak to pamiętam. I oczywiście wyobrażam sobie faceta owładniętego animą, negatywnie lub pozytywnie. Ten pierwsze to męskie fochy i histeria gdy coś idzie nie tak. To drugie pozytywne to zamiłowanie i pasja do czegoś np. sztuki. I nie wiem czy zazdrosna męska anima przeszkadza w nawiązywaniu relacji - bo sprowadzałoby to się to do tego, że mizoginiczni faceci, zazdrośnicy nigdy nie wchodziliby w związki. A życie pokazuje coś innego..
Ta różnica pomiędzy owładnięciem, opętaniem a współpracą jest niewielka. W gruncie rzeczy techniczna. Choć z drugiej strony faktycznie rozdźwięk w ilości psychicznego napięcia jest olbrzymi.
W każdym razie czekam na więcej Artykułów. I dalszą dyskusję.
Serdeczności :)
18. Ale ja nie to sprzedaję :)NN#750 • 2012-10-05


Wsparcie od Animusa to coś innego niż siedzenie przy garach. Ja na to patrzę przez pryzmat czakr - rozumianych jako raczej męskie lub raczej żeńskie.
Jeśli kobieta (i o tym, choć nie wprost pisała M.L. von Franz) wydziela/tworzy silne energie 2,4 i 6 czakry, a słabiej kreuje energie 1,3,5,7 (?) a mężczyzna odwrotnie - to najlepiej by było, gdyby się oboje tym co mają uzupełniali. Niestety w naszym świecie partiarchat zrobił swoje i lekko zniekształcił pozytywne aspekty żeńskich centrów energii - i ich sposobów manifestacji. Czakrę 2 zmienił w nierząd i brud, czakrę 4 w zależność i bierność, głupkowatość i nadmierną czułość, a czakrę 6 w szaleństwo i wiedźmiarstwo. Gwoli ścisłości.
Na szczęście teraz mnie nikt już nie spali za tę wypowiedź, więc korzystam.
I tak - za psychiczną wartością idzie fizyczna - czyli za moim wewnętrznym Animusem dopasuje się zewnętrzny Animus, czyli mój mężczyzna/partner. Ja coś mam i on coś ma, razem mamy całość. Ale jeśli będę miała jakieś blokady na swoim koncie postrzegania przez którąś z czakr, pewnie przyciągnę takiego partnera, który będzie miał również coś z nią nie tak, tylko w drugą stronę.
Tak czy inaczej u kobiety Animus powinien być zdrowy i zdrowo ofiarowywać jej to, co może, napędzając całą jej strukturę. A u mężczyzny zdrowa powinna być Anima i również powinna go napędzać, okazując mu m.in.emocjonalne wsparcie, radość życia, ekscytację, natchnienie, polot, prawdziwość, miłość i intuicję. Kobieta może wytworzyć zdrowego Animusa (szczególnie że najpewniej nieraz już mogła wcielić się jako mężczyzna i sprawdzić swoje możliwości w tej roli:)), który będzie ją wspierał, dodawał jej inicjatywy, zdolności logicznych, pewności siebie. I to jest zadanie każdej z kobiet. tak jak zadaniem mężczyzn jest wytworzenie pozytywnej Animy. Inaczej nie zrozumieją ani mądrości 2 ani 4 ani 6 czakry. Czy nam się to udało - można sprawdzić patrząc na swojego partnera. I na sny.

To oczywiście mój sposób widzenia świata i nikomu go nie narzucam. Ale warto to przemyśleć. Współpracy z animusem życzę, owładnięcia nim - nie. Chyba że mówimy o fascynacji, która zawsze prowadzi do (jakiegoś) rozwoju.
19. do Kingi- akceptacja cieniaNN#3527 • 2012-10-05

Dzięki za częściową odpowiedź na moje pytanie. Też uważam, że aspekt cienia może ukrywać się w postaci negatywnych cech zwierzęcia w snach.  Wydaje mi się, że w cieniu  nie tyle chodzi o kontrolę  czy umiejętność obchodzenia się z negatywnymi cechami, co rozpoznanie tej cechy (w sobie)  i akceptację jej taką jaka jest. Wówczas otworzymy się na dary jakie niesie cień: przyznając  się do nienawiści (akceptując ją w sobie) otwieramy się na miłość, czy otwierając się na chciwość  zyskujemy pozytywną cechę szczodrość. Zdaje się, że  trzeba by zaakceptować w sobie/ „zjednoczyć się z diabłem” (negatywną cechą)   I tego „przejścia”  brakowało mi w twoim wpisie. Wydaje mi się, że praca nad negatywną cechą zwierzęcia (pod którym ukrywa się cień) by osiągnąć pełnię jest cięższa i bardziej złożona.

Pozdrawiam

Viki

20. do vikiNN#750 • 2012-10-05

Oczywiście. Nauka obchodzenia się z cieniem przebiega na wielu płaszczyznach.
Nie można powiedzieć, że cecha danego zwierzaka zawsze mówi, że to jest nasza cecha. Może mówić, że my jej właśnie nie posiadamy. I potrzebne jest zaakceptowanie jej u innych.
Cień mówi zarówno o naszych brakach jak i nadmiarach.
Na koniec:
Z cieniem nie należy się jednoczyć, ale uznać jego wagę i znaleźć pozytywną formę emanacji dla jego energii. Wówczas już będzie można.

Oczywiście jeśli chciałabyś pracować z tym zwierzęciem najlepiej by było, gdybyś zaczęła śnić jawnie.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że wiecie, że temat cienia, zwierząt-cienia, przedmiotów-cienia, zjawisk-cienia nie został ani w 20% wyczerpany w tych artykułach i znajdziecie choć trochę łaskawości dla autorki. Temat jest bardzo obszerny.


Myślę też, że nie tyle należy zgadzać się na np. agresję niedźwiedzia :) ale zaakceptować ją, zrozumieć jako emocję i zapytać tego niedźwiedzia o co mu w ogóle chodzi : Bo nie jest tak, że jak się otworzymy na swoją nienawiść i zaczniemy nią emanować, to zyskamy miłość. Trzeba zawsze dochodzić do źródeł, rozmawiać i wszechpotężną niszczącą energię niedźwiedzia przetransformować w siłę, odwagę i obronę siebie (wtedy też wymagany jest atak).
21. cień-temat rzekaNN#3527 • 2012-10-05

Dzięki za podpowiedź z jawnym śnieniem. Co do dalszej części wpisu dotyczącego otwarcia się na nienawiść  nikt nie pisał o tym, by emanować nią, by zyskać miłość. Jeśli chodzi o mnie pisząc   o otwarciu  się (akceptacji ) negatywnej cechy w sobie (np., nienawiści)  miałam na myśli znalezienie wypartego zdarzenia, które to tę cechę spowodowało. Znalezienie wypartych treści(akceptacja ich)  powoduje, że  znajdujemy miłość w sobie (przeciwny biegun ofiara-zwycięzca itp. Itd.).

Jest jeszcze kilka innych szczegółów, gdzie mam inne spojrzenie  na temat ale zostawiam je bo wiadomo, że to temat rzeka  i mam nadzieję, że go jeszcze poruszysz J.

Acha na zakończenie z przyjemniejszych projekcji cienia – jeśli podziwiam czyjąś determinację  lub bystrość, spryt (na tym portalu) to projektuję pozytywne cechy które noszę w sobie. Też fajnie.

Pozdrawiam

22. do vikiNN#750 • 2012-10-05

Ach, czyli źle Cię zrozumiałam albo zanadto uprościłam. Przepraszam Cię najmocniej.
Mam nadzieję, że uda mi się napisać jeszcze o integracji z tą wypartą sferą, bo w tym artykule tego nie zmieściłam.
Co do tego wypartego zdarzenia i zrozumienia go - masz rację. Jak ktoś wrzeszczy i drapie, to zawsze śniąc jawnie możemy go zapytać dlaczego jest taki agresywny - i wówczas gdy usłyszmy odpowiedź spłynie na nas jak oświecenie. Cień wysyła komunikat: poszłaś w jakąś skrajność! Czegoś Ci brakuje lub czegoś masz zbyt wiele! Zauważ mnie, mam dla Ciebie wskazówkę jak odzyskać harmonię!

Pozdrawiam ciepło


A najfajniej by było, gdybyś do mnie napisała na mejla. Opisała swój sen i wtedy się nim zajmiemy.
23. ****NN#3527 • 2012-10-08

Witaj Kinga
Dzięki za propozycję interpretacji snu ale nie skorzystam. Swoje sny tłumaczę intuicyjnie, rozumiem o co w nich chodzi.  Jeśli chodzi o pytanie dotyczące cienia, który ukrywa się pod postacią śniącego zwierzęcia chciałam poznać twoje zdanie oraz byś troszkę rozwinęła  ten temat.

Czasami gdy czytam ciekawy artykuł danego autora zaglądam do źródła z którego korzystał autor, by pogłębić swoją wiedzę.

Pozdrawiam
Viki
24. powitanieNN#6661 • 2012-11-09

Kingo, dopiero niedawno odkryłam Tarakę, więc późno dołączam się do wątku ze swoją interpretacją Twojej interpretacji ;) A gdyby przyjąć tezę o "białym cieniu" i "czarnym cieniu" - (to co górze, to na dole, czyli dualny cień jako odbicie dualnego świata - jestem gestaltystką, więc pracuję na biegunowości). W takim ujęciu Niania mogłaby być nośnikiem treści z białego cienia, nie zasymilowanym całkowicie, ponieważ do asymilacji może dojść jedynie w przypadku przyjęcia pełni aspektu. Ergo - nie byłaby elementem pośredniczącym, lecz immanentnym elementem cienia. Ta koncepcja jest jednocześnie drogą do pracy z asymilacją cienia poprzez jego białą część - co absolutnie wymagałoby od "pomagacza" czy interpretatora akceptacji tejże części w sobie w obu jej aspektach.
I druga sprawa: Twoje postrzeganie czakr w odniesieniu do relacji jest mi bardzo bliskie. Dodałabym do tego, co napisałaś w odpowiedzi Śpiącemu Niedźwiedziowi jeszcze kilka słów wynikających z moich osobistych przeżyć. Jeśli kobieta ma aktywne (i akceptuje je) czakry 1,3 i 5, a pasywne/nie akceptowane 2,4 i 6, to - jeśli wcześniej nie uaktywni i nie oczyści czakr 2,4 i 6 - nie zaakceptuje w pełni swojej podstawowej kobiecej tożsamości. Ergo - nie stworzy równorzędnej relacji z mężczyzną, , ponieważ będzie ciążyć w kierunku "kobiecego mężczyzny", którego prawdopodobnie zdominuje lub do "męskiego mężczyzny", z którym prawdopodobnie będzie rywalizować - działając z Animusa, bo z podstawowej kobiecej tożsamości nie będzie w stanie. Analogicznie postrzegam to u mężczyzny, oczywiście z odwróceniem triad. Czakrę 7 uważam za niedualną i nie przynależącą do żadnej z triad, ale konieczną do integracji wszystkich i tworzącą niezależnie "Doskonałe Czwórce" w drodze do Pełni (odpowiednik jungowskiej Jaźni).

Pozdrawiam ciepło
Aneta
[foto]
25. Założenia, rupieciarniaPiotr Jaczewski • 2012-11-09

Postaram się opisać co myślę o systemie czakr. (zady i walety tego systemu pojęć). Ale pokrótce bym dodał dla was niemiłą wiadomość tj. jeśli kobieta będzie wierzyć w czakry to nie stworzy równej relacji z facetem.
Ma twardogłowa męska psyche hipnotyzera podpowiada, że to konstrukcja pt. "czynię część swoich odczuć i przekonań twardym rzeczywistym obiektem".  Pół biedy jeśli to dotyczy pracy własnej -samopoznania własnej psyche a nie cudzej. Jeśli tyczy to się cudzej, to jest to zawsze "czynię część swoich odczuć i przekonań na twój temat twardym i rzeczywistym obiektem"
Twarde graty  pomiędzy ludźmi wymagają albo dużej odległości, by się wzajemnie nie pokaleczyć , albo zmagań o rupiecie tj. błachostki. W tym jest zawsze zakres zmagań pt. "czyja prawda jest prawdziwsza i grat może pozostać, a czyj rupieć należy odrealnić". W czymś takim nigdy nie będzie równowagi.

Jeden z wielu powodów dla którego "Ezoteryczki" wdają się w toksyczne związki czy trudno te związki poukładać. Od bidy łatwiej "Astrolożkom" - te rupiecie są w kosmosie i nie stanowią aż tak wielkiego halo..razem można popatrzeć w gwiazdy i coś widoczenego z dużej odległości łatwiej obgadać. A tu?! Gdyby on tylko miał odblokowaną czakrę serca, a nie splotu..gdyby on tylko miał odblokowane gardło a nie ten korzonek... to gdyby gdybyś byłoby dobrze..

Serdeczności,
Piotr
26. do anetyNN#750 • 2012-11-09

Aneto, witaj.
Bardzo mi miło, że podzieliłaś się ze mną czy z nami swoimi uwagami.
Sny to wciąż bardzo ezoteryczna dziedzina, jednak z jak wielkim potencjałem! Za wszystkie Twoje uwagi dziękuję, koncepcja białego cienia jest bardzo ciekawa a i ja rozumiem go identycznie. Czyli jako po części zintegrowany cień-cień czy też zintegrowana część postawy, która cała jest dla osobowości nadal nie do przyjęcia.
Zaś co do czakramów - nie mam nic do dodania i podpisuję się pod tym, co napisałaś.

Pozdrawiam serdecznie.

27. do PiotraNN#6661 • 2012-11-09

Właśnie oswajam uczucia z 3.czakry, które się we mnie odezwały po Twoim poście ;)
Zacznę od "pozytywów" - rozśmieszyła mnie i bardzo mi się podoba fraza "twardogłowa męska psyche hipnotyzera ;)
A teraz "negatywy". Zgodnie z moją "kobiecą" miękkocielesną ezoterycznością (jak mniemam w połączeniu) z nieźle oswojoną  "męską" umiejętnością racjonalnego i zdystansowanego myślenia, wyszło mi co następuje:
Czyniąc zarzut pt. czynienie rzeczywistych obiektów z odczuć i przekonań, moim zdaniem dopuściłeś się w powyższej wspomnianym poście następujących grzeszków z tej półki:
1. Uznałeś za fakt obiektywny (vel twardy rzeczywisty obiekt) swoje przekonanie (Jeśli kobieta będzie wierzyć w czakry...) - a tak swoją drogą, to mężczyzn ta prawidłowość nie dotyczy?
2. Jestem kobietą (heteroseksualną - dodam) i tworzę równą relację z facetem ergo - zgodnie z Twoją tezą - powinnam właśnie zniknąć. Chyba, że śnię, że jestem (ewentualnie moje przekonanie, że ta relacja jest równa jest takimże snem), ale to już wejście w obszary poza meritum tego posta.
3. Uznałeś za fakt obiektywny (vel t.r.o.) swoje przekonanie, że "ezoteryczki" wdają się w toksyczne i nieukładalne związki. Chyba mogę uznać się za ezoteryczkę (między innymi, podobnie jak za: istotę, człowieka, kobietę, terapeutkę, intelektualistkę, matkę, siostrę, kochankę, gestaltystkę, raczkującą szamankę, jungistkę, wrażliwca, sadystkę, itp, itd), a jednocześnie nie wdaję się w toksyczne związki. Co więcej, zarejestrowałam (dowód z empirii) fakt, że im bardziej stawałam się "ezoteryczna", tym bardziej malała moja skłonność do wchodzenia w takież toksyczne związki (nie tylko seksualne i nie tylko z mężczyznami).
3. Uznałeś za fakt, że "astrolożkom" jest łatwiej niż innym podgrupom "ezoteryczek".

Zgadzam się natomiast z Tobą, że czynienie ze swoich odczuć i przekonań (jak również z odczuć i przekonań na swój temat, bo dla mnie to nie to samo) "twardych i rzeczywistych obiektów" jest nienaukowe i po prostu niemiłe dla będącego obiektem tychże czynów. Bez względu na to, czy mówi językiem czakr, szamanizmu, katolicyzmu, racjonalizmu, mizoginizmu, feminizmu czy hipnotyzmu - zawsze bowiem mówi wtedy z języka ego, czasem przerośniętego (ego, nie języka). I już.

Pozdrawiam równie serdecznie

Aneta 
28. do KingiNN#6661 • 2012-11-09

Witaj Kingo.

Też się cieszę, że mogłam się z Tobą/Wami podzielić. I że znalazłam Tarakę. Dla mnie to trochę jak odnalezienie domu - tego najmojszego, wewnątrz i na zewnątrz :)

A ta koncepcja niesamowicie pomaga mi w pracy. I, co dla mnie dziwne, najpierw przyszła z intuicyjnego działania, a dopiero potem ją nazwałam. I wychodzi mi na to, że generalnie jest taka sama, bez względu na to, czy używam do jej opisywania języka Junga, czakr, gestaltu, oniryzmu/oninareutyki, baśni, wierszy (bo piszę), czy też języka szamańskiego, którego dopiero zaczęłam się uczyć. To po prostu ta sama historia, tylko różne języki :)

Pozdrawiam ciepło

Aneta
29. HihiNN#750 • 2012-11-09

I na tym zakończę. Przypatrując się zza rogu.
No, może jeszcze polecę tym, którzy nie mają pojęcia o ezoteryce a tym samym duchowych ciałach człowieka, doskonałą książkę traktującą o tychże - "Dłonie pełne światła". Takie wyskoczenie
ze swojego "doskonałego" (hehe) ciała bywa niezwykle odświeżające i poruszające klepki.

Aneto,
dokładnie, ja mam podobnie ze snami, wypracowywałam sobie system przez lata bazując głównie na odczuciach, doświadczeniach, skojarzeniach i własnych zapiskach.

Pewnie się teraz na mnie rzucą wszyscy intelektualiści. Ale cóż, jestem tą z intuicyjnych typów, zresztą Jung też się za typ intuicyjny podawał, a intelekt i formułki to tylko wspomagające moją pracę z innymi narzędzia.
I pomoc w odczepianiu rzepów, które inni z zapałem rzucają w tych, którzy szkiełka rzadko używają, ale mają (dobre) oko.
[foto]
30. Pewnie tak uznałem.Piotr Jaczewski • 2012-11-09

Ja taki grzeszny jestem..moja wina, moja wina moja bardzo wielka wina, powinienem włożyć włosienicę i się poumartwiać, jakoś to odpokutować, rzucić się w proch, kałużę lub błoto. Postawić pomnik, obsypać kwiatami, prezentami i jakoś się z tego wykupić. Moja wina, moja wina nie wiem sam co myślę, moja bardzo wielka wina nie wiem sam, co mówię, moja bardzo wielka wina ograniczonego myślenia o kimś, moja bardzo wielka wina.
AU! KTO KURCZE POSTAWIŁ TU TĄ ŁAWĘ! JA P.......
31. do PiotraNN#6661 • 2012-11-09

Absolutnie wybaczam, wybaczam, wybaczam. Pomagam zdjąć włosiennicę, leczę rany, otrzepuję z kurzu, obmywam z błota. Nie wchodzę na pomnik (niewygodnie i na widoku, wolę miękkie łóżko, wannę albo bujany fotel, ewentualnie łono - sic! - przyrody).
Kwiaty chętnie - uwielbiam wszelkie polne, z arystokratycznych róże i irysy. Prezenty w opcji odkupowania grzechów wysoce niechętnie.

A następnie: "Ja taka grzeszna jestem... moja wina ...". I będę już tylko słuchać i podziwiać ;)

Naprawdę ciepło pozdrawiam, Piotr :)
[foto]
32. Wzajemnie :)Piotr Jaczewski • 2012-11-09

Cieszę się, że to uzgodniliśmy.
Serdeczności i ciepło pozdrawiam,
Piotr
33. do KingiNN#6661 • 2012-11-09

Ja idę chyba z przeciwnego kierunku niż Ty: wyszłam z intelektu i uczucia, weszłam w asymilowanie intuicji i percepcji - i od jakiegoś czasu bardzo mi się ta droga podoba. Jakoś towarzyszyło temu kończenie niektórych nadmiernie dla mnie "twardokanciastych" relacji i odtoksycznianie pozostałych tudzież wchodzenie w nowe, całkiem nietoksyczne...

Który to element uzupełnia naszą rozmowę o Cieniu i czakrach ;)

Pozdrawiam cieplutko i idę odsypiać moje zapalenie płuc.

Aneta  

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)