zdjęcie Autora

09 kwietnia 2016

Jarosław Bzoma

Czy mógłbym zrobić to sam? Stworzyć własny wszechświat?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Sny i wizje

Czy mógłbym zrobić to sam? Stworzyć własny wszechświat? Pytam, jak można tego dokonać?



Tworzenia własnego wszechświata

( Nie zamieściłem opisu tworzenia własnego wszechświata w Codexie z kilku powodów, jednym z nich była chęć zachowanie pewnej hermetyczności jako że dostęp do Krajobrazów mogą zyskać osoby niepowołane tymczasem tutaj będę miał nad tym tekstem stałą kontrolę , w razie potrzeby będę mógł go uzupełniać, weryfikować a nawet całkowicie usunąć.)


Kiedy Bóg stwarzał swój świat, stworzył najpierw Księgę Stworzenia i zaglądał do niej w trakcie pracy. Kiedy zakończył dzieło, włożył ją do Tory i pokazał Abrahamowi, który jednak nic z niej nie zrozumiał. Wtenczas rozległ się głos z nieba i rzekł: Czyżbyś chciał porównywać swój rozum z moim? Sam nie zdołasz przecie nic z niej zrozumieć. Wtedy poszedł do Ebera i do Sema, swego nauczyciela, i przez trzy lata snuli nad nią rozważania, aż w końcu umieli stworzyć świat. Podobnie Rabha i rabbi Zera zajmowali się księgą Jecira i nauczyli się stwarzać cielę, które zabili, przez trzy lata zajmowali się nią także Jeremiasz i Ben Sira, i udało im się stworzyć człowieka , który miał na czole napisane emet, Prawda”.

(Bet ha – Midrasz, t.VI(1877)s.36-37.W niektórych miejscach tekst trzeba było poprawiać.)




Pytam jak można tego dokonać? Czy z własnego poziomu atmanicznego (7)? Skąd wziąć energię na utrzymanie go po śmierci ciała fizycznego? Domyślam się że należy tworzenie rozpocząć od utworzenia i otwarcia bramy do niego.



Cała noc snów nie do zapamiętania. Nad ranem.

Bywało różnie. W okolicach Florencji był taki odcinek drogi że przeprowadzano(przemycano cudze) noworodki nawet w czasie pielgrzymek bo nikt tam tego nie sprawdzał. Otrzymałem również sugestię że być może jest tak po dziś dzień.

(Mniej więcej rok od nocy której śniłem ten sen trafiłem na ciekawy trop dotyczący Florencji, znalazłem go w książce Jonathana Blacka”Dante, sekretna historia”.Otóż Dante Alighieri urodził się i jakiś czas mieszkał we Florencji .Black sugeruje że Boska komedia zawiera wiedzę jaką można było zdobyć tylko w drodze wtajemniczenia. Wtajemniczenia Dantego miał dokonać niejaki Brunetto Latini, sprowadzając go do naturalnej wielkości podziemnej „kopii” Piekła służącego do inicjacji podobnej do tej w Eleusis , takiego samego podziemia jakie Robert Paget odnalazł w 1962 w pobliżu Neapolu, nieopodal dawnej siedziby wyroczni Sybilli Kumańskiej, kompleksu podziemnych korytarza i izb, które zdawały się pasować do opisu Wergiliusza zawartego w szóstej księdze Eneidy. Black sugeruje że podobne podziemia inicjacyjne istniały pod jednym z florenckich domów należących do Templariuszy i istnieją tam do tej pory.)


Spróbuję zatem rozpocząć dzieło tworzenia w okolicach starożytnej „Florencji” .Tam umiejscowię swoją Bramę i wniosę przez nią swojego noworodka.



Przez całą noc w mieście które jest bardzo stare. Jak Kraków. Trwają przygotowania. Ja nie uczestniczę w nich bezpośrednio. Od tego mam trzymetrowego(!Jestem zatem na poziomie minusowym i tam przeniosłem swoją główny poziom percepcji !) dryblasa o ciemnej(mój najwyższy cień, Nigredo poziomu ósmego) powierzchowności. Niestety nie znam jego twarzy bo wciąż widzę jego plecy. Jest tak szybki że nie nadążam za nim i dlatego widzę jego plecy a nie twarz. Krząta się po całym mieście .Przygotowuje jakieś elementy do montażu w jego różnych punktach. Towarzyszy mi kolega .Najczęściej jest po mojej prawej stronie .To człowiek .

Nad ranem nadchodzi moment kiedy dociera do mnie informacja, że należy już się stąd ewakuować ze wszystkimi materiałami przygotowanym do budowy ponieważ zbliża się inspekcja (po prostu zaraz się obudzę i wrócę pod nadzór mojego lokalnego Demiurga i Panów Karmy którym byłaby nie w smak rosnąca pod bokiem konkurencja stwórcza i usamodzielnienie się jednego z ich tworów!!!) .

Z towarzyszącym mi kolegą chcemy sprawdzić czy to prawda. Niedawno przechodziliśmy koło sklepu z armatami (lufy starego typu jak z naszego XVIII wieku). Lufy leżały przed sklepem jedna obok drugiej. Wiem że aktywny wykonawca mojej woli budowy mojego wszechświata obstalował jedną czy kilka z nich ale jak w całym tym mieście wszystko było przez nas zamówione ale jeszcze nie odebrane.

(Miasto na zapewne miasto niebiańskie gdzie rozpoczyna się tworzenie wszystkich cywilizacji w moich dawnych snach nosiło nazwę Chorezm)

Przyszliśmy zatem sprawdzić czy pogłoska o konieczności ewakuacji jest prawdziwa licząc, że jeżeli to prawda moje elementy do budowy wszechświata powinny zacząć stąd znikać. Podchodzimy do sklepu z armatami który znajduje się po prawej stronie mojego ekranu śnienia i widzimy ,że rzeczywiście jedna (z moich) lufa zniknęła. Skoro dopiero co byliśmy tutaj mój wykonawca musiał tu być dosłownie przed chwilą. Decyduję się przyspieszyć i dogonić go . Pewnie z taką armatą pod pachą musiał zwolnić. Biegniemy z kolegą i widzimy jak ktoś kto niesie armatę schodzi do przejścia podziemnego. Nie jest to jednak mój własny Wielki Budowniczy a jego pomocnik. Również czarnoplecy ale niewysoki osiłek. Wcale nie porusza się aż tak wolno jak się spodziewałem ciężar nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. Teraz kiedy mocno wyciągamy nogi odległość pomiędzy nami przestała się zwiększać mogę się przyjrzeć mojej armatniej lufie. Wygląda właściwie jak stylowy żeliwny słupek do tworzenia ogrodzeń miejskich ulic. Jest na końcu nieco zakręcony co przypomina element jakiegoś systemu rur.



Widać ogrodzenie i materiały do tworzenia zostały już przetransportowane poza Florencję(Nazwa jest mówiąca) a właściwie pod nią , jakby nie było mój wszechświat będzie niżej usytuowany niż te najstarsze. Dzisiaj będę mógł zacząć tworzyć świat z pomocą mojej siły aktywnej, mojej Demiurgiczności która wydzieliła się jako pomocnik z trzymetrowego Nigredo linii Świadomości do której należy mój Atman(7) i Paramtman(7+) czyli iluzj Boga jaka powstała nie tylko z moim udziałem w tej „mojej” linii Świadomości. Ja tworzę swój wszechświat poprzez pomocnika(w pewnym sensie mnie) czyli moją iluzoryczną , minusową reprezentację odgałęzienie wszechświata którego jestem przecież częścią (Tak powstają właśnie fraktalne wszechświaty). Marzy mi się jak każdemu początkującemu Demiurgowi aby ten mój wszechświat był pozbawiony cierpienia , chorób , śmierci i smutku. Jestem ciekaw czy to możliwe, czy przykre odczucia których chcę oszczędzić swoim samoświadomym tworom takim moim Adamowi i Ewie (ale bez przesady bo nie mogą być przecież cwańsi ode mnie) nie są jednak warunkiem istnienia czegokolwiek.

Zobaczę co się okaże siódmego dnia stworzenia i czy uznam że jest ono dobre J

Nie staram się tworzyć mojego wszechświata od swojego poziomu astralnego , emocjonalno – wyobrażeniowego jak uczyniłby to każdy człowiek ponieważ byłby to wszechświat narażony na wpływy dość niskich bytów astralnych a i Panowie Karmy tego wszechświata w którym jestem tylko stworzeniem mieli by nad nim władzę , ideą tego wszechświata jest aby był utworzony z poziomu brahmanicznego, zapewne uformują się i niższe poziomy ale będą przesunięte wobec moich tak jak mój kauzalny jest przesunięty wobec kauzalu Czerwonego”Chrystusa” który dla mnie jest poziomem <10 .

Jednym słowem tworzenie nowego wszechświata zajmie mi siedem dni ponieważ na poziomie siódmym mojej istoty będą miały swoje dusze z którymi jako ich Atman/Brahman będę połączony. Tworzenie własnego wszechświata pozwoli mi lepiej pojąć ten w którym to ja jestem stworzeniem a nie stwórcą.

W każdym bądź razie, jak wspomniałem wyżej, jakieś warunki wstępne chcę postawić. Nie wiem jaki naprawdę będę miał wpływ na swój wszechświat, czy on aby istnieć nie rozwinie się podobnie do tego w jakim ja zostałem stworzony a którym nie jestem zachwycony , czy będzie odbiciem mojej świadomości? Oby nie był gorszy od zastanego przeze mnie. Aby nie mylić moich tworów z ludżmi z mojego świata ziemskiego dodam do określenia ludzie pierwszą literę imienia Szirin

To dziwne odczucie ale kiedy pomyślałem o Sludziach już poczułem do nich miłość mimo że jeszcze nawet nie powstał ich wszechświat. Pragnąłbym aby byli piękni .Duchowo i fizycznie. Będą przecież samowzrastajacymi elementami mojej świadomości .Chciałbym również abym mógł obserwować historię powstawania i ewolucji ich cywilizacji ale do tego potrzeba aby mój dzień trwał ich milion dni albo choćby ze sto tysięcy wtedy mógłbym się nacieszyć ich rozwojem .



A zatem na początku mojego wszechświata będzie również słowo, z sympatii i wdzięczności do mojego 'ibbura będzie ono brzmiało :

SZIRIN









Wojtek:

Gotowałem sny i coś uwarzyłem. Pytanie to samo które wczoraj nie wyszło lub tłumaczenie na niższy poziom, czyli :

Czy moja dusza zgadza się na zbudowanie nowego wszechświata oraz zbudowanie bramy do niego.


Sen pierwszy.

Taki zwykły sen ale pamiętam dość słabo. Przeglądałem moje stare narzędzia, miedzy innymi małą poręczna piłę cyrkulacyjną o dużej mocy i precyzji. Jest ze mną mój stary kolega z pracy (budowy) -Rosjanin(Czerwony- JB) mieszkający w UK ;). Przygląda się wraz ze mną pile. Patrzymy, iż mimo upływu czasu, piła działa znakomicie. Jest prosta w budowie ale bardzo dobrze wykonana - profesjonalne narzędzie. Wciąż bardzo ostra. Kolega chciał abym mu otworzył stary klej. Rozważał użycie piły na dużym pojemniku. bo klej częściowo zasechł dało by radę ale lepiej i bezpieczniej było by otworzyć go od góry jakimś nożem. Klej mimo czasu nie stracił właściwości klejnych.


Kolejny sen.

Śniło mi się, że wyszedłem z ciała. Patrzę na okno i widzę, że coś jest nie tak, aha wyszedłem. Obracam się i przechodzę przez pokój. Sprawdza czy wchodzą mi ręce w drzwi. Da się włożyć ale jest bardzo gęsta powłoka - wchodzą z dużym oporem, tak jakby wchodzić w twardą gumę do żucia.(To klej z poprzedniego snu, drzwi a wcześniej pudło z klejem to oczywiście brama którą Wojtek chciał otworzyć do swojego nowego wszechświata - JB) Przechodzę dalej, nie jestem u siebie w mieszkaniu chyba. Mam trudności ze stabilizacją obrazu. Widzę wszystko jak w obrazie, zamglone, bez ostrości – bardziej wyczuwam, że gdzieś jestem. Zawsze miałem kłopoty ze stabilizacją obrazu w OOBE. Wychodzę przez okno. Mam nadzieję, że mnie gdzieś przeniesie. Nie mam koncepcji co robić. Ucieka wszystko, zasypiam głębiej.


Sen kolejny.

Już nad ranem. Dawno nie miałem takiego snu. Jesteśmy w parę osób, (3-4, nie pamiętam dokładnie). Podróżujemy w celach turystycznych oraz zabawowych, chyba. Jesteśmy w jakimś mieście gdzie odbywa się impreza.(Wenecja z mojego snu -JB)

Poszedłem nad pobliskie jeziorko. Zaczęło się już ściemniać. Patrzę na to jeziorko i widzę jakiegoś stwora, który wykonuje bardzo dziwny skok tyłem do wody. Chciał na coś zapolować ale robił to strasznie niezdarnie i głupio, bo skok tyłem spowodował, że nie widział jak leci i spadł zamiast do wody to na brzeg jeziorka. Strasznie żałosny to był widok, a ja to obserwowałem.

Nagle zobaczył mnie pies i zaczął do mnie biec ujadając. Trochę się przestraszyłem, że mnie ugryzie , kiedy już mnie dopadł to robiłem uniki ciałem, tak że nie trafiał zębami.(Pojedynczy pies to oczywiście strażnik z poziomu brahmanicznego zwiastujący pojawienie się Nigredo - JB) Zauważyłem że za psem szła jakaś kobieta i prowadziła na lince/smyczy jakiegoś innego stwora(Dobra Matka prowadziła właśnie Nigredo-najwyższy cień , najwyższą przejawioną minusowość Wojtka - JB). Chyba zapięła tego mojego psa/stwora i pociągnęła go w swoją stronę. Wyraźnie nie była zainteresowana aby ten pies minie ugryzł. Generalnie to były jak gdyby dwie wersje dziejące się równocześnie i w tej drugiej wersji pies za mną leciał ale nie doleciał bo ta kobieta go pociągnęła za sobą więc on zmienił kierunek w którym biegł. Przez to zamieszanie nie uczestniczyłem w zabawie w mieście, i czułem, że coś straciłem. Sen w pewnym momencie stał się bardzo realistyczny. W zasadzie wiedziałem, że śnię. Byłem w tym śnie zadowolony bo wiedziałem, że odpowiedzią jest, że nie będę uczestniczył w zabawie.

(Wojtek nie ma chęci otworzyć swojej bramy do wszechświata i wszystko co widzimy w jego snach to potwierdza-JB)

W zasadzie tylko tyle potrafię zgadnąć o co w tym wszystkim może chodzić – domyślam się, że kiedy zbuduję świat to coś stracę, czyli nie będę mógł uczestniczyć w zabawie (czyli inkarnowaniu w tym stworzonym przeze mnie wszechświecie?) - to tylko takie zgadywanie teraz, ale w śnie miałem uczucie odpowiedzi na pytanie, które zadałem. 

(Mnie się wydaje że trafiłeś na stróża poprzedzającego Nigredo (8) i jego Panią czyli Dobrą Matkę w okolicach jeziora – Wenecji czyli Szczeliny 8-12 gdzie skacząc w jego minusową toń tyłem można przedostać się do starego świata materialnego. Jezioro jest niecką w Szczelinie 8-12 .Ciekawe że ucieszyłeś się że nie uda ci się stworzyć swojego świata, odegnała cię psem od tego pomysłu Dobra Matka – wskoczyć do jeziora tyłem, swoim Nigredo i poczułeś ulgę że nie będziesz musiał tego robić że .Najlepiej świadczy o tym twój własny komentarz. Sam w nim siebie oszukujesz że chodzi o to że nie będziesz mógł uczestniczyć w swoim nowy wszechświecie a tymczasem nie chcesz tworzyć swojego świata bo uważasz że ten do którego teraz przynależysz jest pewniejszy i bezpieczniejszy i chcesz w nim nadal uczestniczyć - JB)

Wojtek

Kiedy szedłem przez miasto widziałem niebieskiego vana i dotknąłem go. Byłem zaskoczony jak świetnie wyczuwałem fakturę samochodu, temperaturę powierzchni itd. Mięliśmy jeszcze podjechać na tamę którąś z wielu w pobliżu. Było ich kilka ale ktoś zaproponował, że najlepiej będzie na tamę Roosevelta.

(Jak sam widzisz przegród do różnych światów jest wiele. Ty postanowiłeś (doradzono ci a ty się na to zgodziłeś) udać się na tamę do świata którym zarządza Czerwony <10 (Roose- welt , w dodatku pachnie Niemowami z poziomu ósmego, Czerwony świat ! )Już w pierwszym śnie starałeś się razem z angielskim Czerwonym pokonać mała tamę na pojemniku z klejem ale chyba nic z tego nie wyszło bo już wtedy bałeś się urazu!) Ciekawe że ty starasz się stworzyć swój świat z poziomu mentalnego stąd ta niebieska furgonetka i LD jej towarzyszący. Dzieje się tak dlatego że szkoda ci utraty frajdy jaka masz z doświadczania świata zmysłami, myślą. - JB)



Wojtek

W śnie patrzyłem w pięknie rozgwieżdżone niebo i zachwycałem się widokiem, był niezwykle piękny ale zorientowałem się, że to sen bo niektóre gwiazdy wyglądały jak gdyby zamiast gwiazd na niebie były rozsiane kartki książki, przynajmniej częściowo.

Jechaliśmy i zabłądziliśmy nie udało nam się skręcić do parku? w prawo (wyglądało to trochę jak otoczony murem park z bramami wjazdowymi). Aby zawrócić trzeba było wjechać przez kolejną bramę zrobić nawrotkę i z powrotem podjechać do bramy, którą chciałem wjechać ale tym razem wjechałbym z lewej strony. Jak wjechaliśmy do tej bramy (chyba tej na nawrotkę) to od razu był bardzo dziwny i niezwykle stromy, pod górkę, most, który nie miał typowej nawierzchni a takie koleiny w które wjeżdżało się kołami samochodu, a następnie jakaś maszyneria chwytała koła i ciągnęła cały samochód do góry (samochód nie dałby rady tak stromo wjechać)

(Przedostałeś się przez granicę 5/6 przez bramę astralną (Park/zieleń) bo zachwyciło cię książkowe niebo (4), potem pod górę przez most - Granicę 5/6 , stąd te nawrotki).Reszta to opowieść o bezwolności , koleinach i karmie – JB)



Wojtek

Trzeba było zamknąć dach, bo samochód którym jechaliśmy to był kabriolet, a ja zauważyłem, że zaczyna się robić coraz ciaśniej, tzn okazało się, że wjeżdżamy do jakiegoś tunelu chyba na tym moście i sufit zaczął się obniżać. Bałem się, że jak nie zamkniemy dachu to może nam się coś stać w głowę, a jak dach będzie zamknięty to nas wciągnie w ten tunel bez problemu.

(Dalszy ciąg mentalnej podróży drogą karmy ale już tej wielkiej w stronę Czerwonego <10 poprzez tunel Nicości , sąd obawa o utratę głowy, rozumu – JB)



Wojtek

Miałem jeszcze sen o samolocie. Usiadłem sobie blisko wyjścia, co okazało się dobrym ruchem, gdyż samolot miał kłopoty i się rozbił więc się uratowałem.

(Dalszy ciąg twoich obaw o katastrofę twojego przedsięwzięcia w przypadku braku „pewnego dachu nad głową” czy wsparcia z góry i potrzeba bliskości wyjścia ewakuacyjnego. Tym razem na dużych wysokościach. Reasumując boisz się stworzyć swój wszechświat ponieważ uważasz że mógłbyś stracić rozum a może że byłby to przejaw utraty rozumu . Potrzebna jest ci pomoc/ochrona . Zabezpieczyć się chcesz na wszelkie ewentualności siedząc blisko wyjścia czyli gdyby ten twój wszechświat który tworzysz z takim lękiem i oporem się rozleci , runie z wysoka, to ty się uratujesz . TO TAKA INNA WERSAJ LĘKU PRZE KARĄ BOSKĄ - JB)

Swój list Wojtek kończy słowami :

„Nic kompletnie z tego nie rozumiem . To znaczy nie rozumiem jakby to mogło odpowiedzieć na nasze pytanie?”


Moje komentarze rozbijające list Wojtka na wiele części są dodane po to abyście łatwiej mogli zorientować się w dość długiej relacji Wojtka.


Przemek (Jak się okazało to ta dodatkowa osoba z mojego i Wojtka snu.)

Chciałem z wami zbudować wszechświat ;)



1. Jest rodzaj takiego koła, w którym grupa ludzi obejmuje się za łydki i biodra tworząc właśnie takie "żywe koło" podtrzymywane przez ludzkie ręce i nogi (widziałem niedawno coś takiego na facebooku ktoś udostępniał ;)). Obejmuję tak w pasie jakąś kobietę. Mnie obejmuje jakiś facet, chyba Marokańczyk, którego niedawno poznałem i prosi bym się za bardzo jednak z tą kobietą nie spoufalał (ma do niej ciągoty, czy to po prostu szowinistyczno-arabski sposób bycia? ;))



2. Jestem w jakimś ciemnym miejscu, wchodzę przez drzwi do czegoś w rodzaju katedry, w której praktycznie nic nie widać, tak jest ciemno. Odczuwam tam obecność jakiegoś bytu (ducha?), ale się nie boję. Wychodzę stamtąd, a wtedy zagadują mnie jakiś Anglik i Szkot i proszą, żebym z nimi tam wszedł, skoro się nie boję.

Mówi to coś konkretnego? Zbudowałem kawałek wszechświata? ;)

Ja

To dopiero początek. Jak widać masz świadomość że jesteś tylko wtrętem, niekoniecznym elementem koła karmy .Nie boisz się wejść w ciemność Nicości poziomu ósmego ani nawet jeszcze głębiej do Świątyni we wnętrzu Nieprzejawienia, dlatego być może uda ci się stworzyć własny wszechświat .

Swój wszechświat trzeba tworzyć na konkretnym poziomie Świadomości od początku do końca. Stworzyć inteligentne istoty które będą rozwijać swoją świadomość która tak naprawdę jest twoją Świadomością minusowymi iluzjami (mikropsja) do których będziesz przenosił swoją świadomość jako Obserwatora i czerpał energię z emocji i myśli swoich krasnoludków. W ten sposób zapewnisz sobie życie po śmierci nie popadając w małą reinakrnację w obszarze granicy 5/6 a nawet w tę wielką w obszarze obejmującym przestrzeń do granicy 8/9.

Czerwonego z poziomu <10 jednak nie pokonamy tworząc nawet swój własny wszechświat i to on ma nad nami nadrzędną jurysdykcję puki nie przepuści nas wyżej ku Źródłu. Masz jeszcze dwa wyjścia. Utknąć w iluzorycznej Takości ciała buddycznego albo zostać zbawionym czyli wrócić do Czerwonego i poddać się jego osądowi. Zawsze można liczyć na wsparcie Dobrej Matki z poziomu dziesiątego bo on musi uwzględniać jej osąd !Stworzenie własnego wszechświata pozwala zostać jednym z niższych Archontów i żyć w oddzielności od swojego stwórcy tysiące ziemskich lat .Jest jeszcze kilka sposobów na spowolnienie inkarnacji : życie w astralu tak jak robili to faraonowie i żerowanie na swoich poddanych podobnie jak korzystający z zasobów energetycznych egregorów religijnych czy narodowych albo zostanie po śmierci ciała duchowym przewodnikiem jakiegoś świadomego bytu , tak zwanym 'ibburem :)

 

Stworzenie własnego wszechświata , dzień pierwszy.





Na początku nocy trzy osoby tłoczą się w windzie.

Nad ranem Przestrzeń samoistnie uwypukla się w prawą stronę a w przestrzeń wnikają trzy promienie, może również być tak że przestrzeń uwypukla się pod wpływem ich wniknięcia.(Trzy osoby będą mi towarzyszyły a może raczej będę jedną z nich trzech dość często w tej podróży , pojawimy się we trzech nawet na samym jej końcu , widać mała trójca nawet w działaniach demiurgicznych jest niezbędna przy zakładaniu każdego ze wszechświata.)



Wojtek stara się to samo robić ze swoim wszechświatem.


Nic mi się nie śniło przez całą noc , byłem zawiedziony ale potem miałem jeszcze krótką drzemkę i krótki sen. Ktoś pokazał mi ciasto, takie brązowe z różnymi warstwami, częstował mnie w zasadzie tym ciastem i mówił jak genialne jest w smaku, a wystarczy posypać specjalną posypką tu padło słowo coś a'la armaniac albo coś podobnego, wiedziałem jednak, że nada to ciastu słodko orzechowy smak, naturalnie samo ciasto nie było by takie słodkie. Pierwsza myśl po tym jak się przebudziłem to była, że widziałem ziemię w przekroju stworzoną jak ciasto ;)



Ja

Widziałeś swój wszechświat w fazie powstawania. Armaniak jakby nie było jest skoncentrowanym destylatem nadający osobisty charakter zwykłemu przekładanemu plackowi. Chociaż ta słodycz wydaje się mi skądś znajoma :)

Mój świat nazwałem właśnie Szirin (staroperskie słowo oznaczające słodycz ) Nie wiadomo zatem czy czasem nie podglądasz mojej roboty zamiast zająć się swoją :) Ja widziałem jak trzy promienie wybrzuszają przestrzeń w bańkę.



I tak kończy się dzień pierwszy. Kończy się stworzeniem przestrzeni dla przyszłego wszechświat.


Drugi dzień stwarzania.



Jestem z żoną wewnątrz wielkiej hali, na jakichś targach. Przygotowałem dość toporny zestaw trójelementowy (!!!). Żona chodzi dokoła i patrząc smętnym wzrokiem na to wszystko co stworzyłem w pewnym momencie mówi :

-To że jeszcze rozmawiamy to . . . . .

Oczywiście znam moją żonę i wiem że to początek godzenia się po jakimś spięciu albo przynajmniej początek rozładowania mojej fiksacji na tym do czego doprowadziłem. Żona znajduje się po drugiej stronie czworoboku który wyglądem przypomina sprasowany kolorowy filet tyle że nie z ryb a z czegoś przypominającego ludzi. Nie jest sprasowany zbyt mocno ale wyraźnie da się zauważyć jego zagęszczoną strukturę. Chodzimy dokoła zgodnie ze wskazówkami zegara (To kierunek przejawiania się, powstawanie czasu i przestrzeni, oczywiście napięcie pomiędzy kobiecością i męskością to miniatura każdego tworzenia. To narodziny pierwszego oddzielającego się , tka sprzeczka lokalnego boga z lokalną Lilit/Dobra Matką) , wciąż po przeciwnych stronach tego płaskiego sześcianu.

Najdziwniejsze jest to że mam świadomość że to jest jakieś wysokie piętro. Jakby dziesiąte ale jakieś inne dziesiąte, pewnie to dziesiąte piętro mojego własnego wszechświata.



Drugi sen.

Przyszliśmy z żoną do restauracji w której szefem kuchni jest Marta Gesler(Master szefowa śnił mi się już wielokrotnie przy innych okazjach, to wyobrażeniowa reprezentacja Dobrej Matki, również jedna ze składowych trójcy). Restauracja jest wąska i długa jak rękaw.

Od razu poczułem się w niej jak inspektor. Oglądam półki. Pod półkami są schodki na dół. Mówię do żony że to skandal że Gesler wszystkich ocenia a u niej jest bajzel. Pokazuję na grubą warstwę kurzu na półkach wiszących na ścianie. Od razu biorę się za ich ścieranie aby tym bardziej narobić jej wstydu przy personelu który przemyka chyłkiem po restauracji. Zostawiłem kurz na najwyższej(!) półce żeby Geslerowa nie mogła się wyprzeć swojej niedbałości.

Geslerowa chodzi po restauracji ale obchodzi nas z daleka, chyba czuje respekt. Ktoś z personelu po lewej stronie pcha srebrny metalowy wózek , Geslerowa zatrzymała go i na rogu wózka zaczęła kroić jakąś złożoną z kilku warstw sprężystą substancję przypominająca kalmara.

Teraz to już się wkurzyłem nie na żarty. Narobiłem wrzasku naśladując jej zachowanie z jej własnego programu (!!!), z jej inspekcji innych restauracji .Wrzeszczałem że krojenie w takich warunkach jest karygodne ! Personel miał niezła zabawę .

Jak widać oberwało się Dobrej Matce mojego wszechświata bo w jakimś sensie Dobra Matka mojego wszechświata jest przecież hipostazą tej najważniejsze dla nas ludzi , tej z poziomu dziesiątego naszego nadrzędnego Przejawienia i Nieprzejawienia. Ja nie będę tolerował takiego burdelu jak Bóg naszego wszechświata!

Sen trzeci.

Obserwuję dużą budowle stojącą ukosem po lewej stronie ekranu. Na jej środku niedawno dobudowano prostopadłe skrzydło(mój wszechświat!) w prawą stronę ale dopiero co nieco je skrócone co widać jeszcze w tej chwili bo po obcięciu kawałka dobudowanego skrzydła widać otwory zasłonięte prowizorycznymi zasłonami. Podobno ma to przywrócić proporcję całego budynku ale ja uważam ze to nadużycie .Według mnie nowa odnoga było właściwych rozmiarów.((Widać zrobiono to po mojej awanturze bo jak z tego widać bajzel(Nicość i Nieprzejawienie) jest niezbędną częścią każdego wszechświata aby ten mógł zachować proporcję. Sam więc sobie spartoliłem robotę!)

Poinformowano mnie również, że pojazdy tutaj będą miały koła szesnastki.

To nawet interesujące.

Moi Sludzie będą mieli Świadomość szesnastoelementową a może raczej karmę (koło) szesnastożyciowe ? Może wtedy nie będą tacy porąbani jak tu na Ziemi.



Przemek

OK. Dziś nawet nie zdążyłem zadać pytania konkretnie, ale chyba dalej z tym wszechświatem kombinowałem ;) Nie było za miło.

1. Śnił mi się kolega z pracy, który mówi mi, że zmaga się z rakiem (Rozgałęziająca się czerwień kauzalna, nowy wszechświat- JB). Zaraz potem i ja wiem, że mam zdiagnozowany nowotwór (pamiętałem jaki, ale zapomniałem).

Wychodzę od tego kolegi, jakby ze szpitala i na dworcu potrąca mnie samochód z jakimiś niemiłymi typami. Inny kolega z pracy próbuje udzielać mi pomocy. Czuję ból i jestem przestraszony - wszędzie sporo krwi(wynaczynienie czerwieni -JB), patrzę na swoje stopy, a one są roztrzaskane i poszatkowane, tak że zostało z nich jakieś 40% powierzchni.

2. Jadę autobusem do jakiegoś miejsca, ale tak się zdarzyło, że jestem oddzielony(!!!-JB) od moich kolegów z podróży a muszę jechać w towarzystwie ludzi którzy mnie nie lubią i którzy nie chcą bym się odzywał. Jakiś siedzący za mną po przeciwnej stronie facet mówi, że jeszcze raz się spojrzę, to mam w zęby. Ja się awanturuję, w akcję wkracza jeszcze inny facet, jest nieprzyjemnie, ale jakoś udaje się atmosferę ugasić.(Wszystko wskazuje na to, że Przemek przeniósł się z tym swoim stwarzaniem na drugą stronę czyli do minusowości, wynaczynił się z plusowości kauzalnej ! -JB)

Jesteśmy gdzieś na miejscu. Widzę przed oczami mapkę ulic i miasta - chyba to Warszawa. Widzę przechodzące w siebie uliczki, przemykają mi daty przed oczami - to przełom XIX i XX w. Na koniec tej wycieczki znów szukam "swoich" ale jakaś kobieta mnie wyśmiewa i jakiemuś rudemu, dużemu facetowi osiłkowi też się coś nie podoba. Rzucam się w końcu na tego osiłka i powalam go na ziemię. Jest szarpanina.

Budzę się i po chwili oddycham z ulgą, że ani nie straciłem nóg, ani nie mam zdiagnozowanego nowotworu (Nie wiem jak do tego podejść, bo w sumie ja wczoraj przed snem oglądałem odcinki serialu, w którym główny bohater ma nowotwór a inny stracił nogi w wyniku wypadku samochodowego - czy to trzeba traktować jako po prostu przerabianie dnia minionego przez umysł, czy raczej umysł czasem pokazuje te ostatnie zapamiętane symbole i używa ich by pokazać coś więcej?).



Ja

Oczywiście nowotwór to nowy wszechświat twój i twojego znajomego ta bliżniaczość sugeruje powstanie tego wszechświata po stronie minusowej , piekielnej. Znalazłeś się w jednym pociągu ze zgrają czubów którzy mają dużo poważniejsze urojenia niż tworzenie wszechświatów :)

Symbole są wzięte z bieżącej recepcji dziennej ale mówią o twoich wewnętrznych procesach o które pytasz. Widać z tego twoja świadomość nie jest jeszcze dobrym materiałem na tworzenie stabilnego wszechświata. Taki wszechświat uległby natychmiastowej destrukcji.



Wojtek


A ja dziś zupełnie nic nie pamiętam, dałem intencje aby robiono 2 dzień bez moich sugestii, bo dusza wie lepiej czy jakoś tak...


Ja

Przemek też próbuje i nawet stworzył już swoich ludzików ale w minusowym stroju , nienawidzą swojego Demiurga i chcą mu spuścić manto. Wyszło mu ze snu że stworzył wszechświat na mocy 40% tego w którym sam teraz żyje . Jednym słowem poziom agresywnych Neandertalczyków nie panujących nad emocjami. Żeby się całkiem nie załamał udałem że tych 40% procent nie zauważyłem .


Tak kończy się dzień drugi. Kończy się pozyskaniem tworzywa przyszłego wszechświata.



Dzień Trzeci


Przemek

Dziś chciałem coś lepszego zbudować - no i przyśniły mi się takie mieszkające przy bramie wejściowej do mojego domu rodzinnego maleńkie fioletowe jeże i tak samo małe czarne koty sfinksy. Pytałem czy potrzebują jedzenia, czy jakoś im pomóc, ale one powiedziały że póki co jest ok, że przyda się pomoc jakoś w listopadzie czy grudniu jak będzie zimniej ;)

Ja

No i znowu wyszły ci minusowe stwory aż do poziomu dwunastego !







Wojtek zaczyna coś kręcić i wychodzi na to że tak naprawdę to on woli zostać na wszelki wypadek niedaleko wyjścia nie wychodząc :) Ja kluczę we mgle i dzisiaj zostałem wypchnięty przez jakiegoś strażnika karmy ale się nie poddaję :)



Tak kończy się drugi dzień , walką o przestrzeń !

Dzień trzeci cd.



Wieczorem starłem się z jakimś osiłkiem (Strażnik karmy który zepchnął mnie w minusową maleńkość) wypychał mnie na lewo i do tyłu a ja próbowałem machać nogami, że niby takie kung –fu chcę zastosować ale nic z tego, sam miałem świadomość że to lipa i tak naprawdę nie potrafię oprzeć się jago presji.

Przez całą noc mnóstwo snów o jednym.

Następuje zamiana elementów indywidualnych na uniwersalne albo odwrotnie.

Nad ranem jestem w gabinecie (c.buddyczne 6) i proszę pacjentkę aby przesiadła się z jakiegoś prowizorycznego fotela po prawej na prawdziwy fotel stomatologiczny po lewej. Ma być profesjonalnie.

Chyba próbuję wrócić do normy po ominięciu strażnika stroną minusową (strony w c.buddycznym jak to po tamtej stronie granicy 5/6 odwrócone)



Wojtek

Tym razem coś jest !

Mimo, że noc miałem z przygodami - o 5.30 obudził mnie silny ból jelit i nie spałem prawie aż do 7. Co ciekawe później miałem 2 sny. Jak zwykle pojawiają się nad ranem u mnie.


Sen.

Idę w kierunku przejścia podziemnego na kolei, są tam dwie(!!!- JB) znajome mi kobiety, które nie mogą się wydostać ze względu na to, że przed stacją stoi grupa rosyjskich(!!!-JB) chuliganów, a jak wiadomo oni mają do nas uprzedzenie. Idę więc i przechodzę koło czerwonych chuliganów (minusowi strażnicy karmy, wszystko jak dotąd w tym śnie rozgrywa się po stronie piekielnej- JB) ale ja mam z nimi dobre stosunki albo potrafię na nich wpływać. Przechodzę swobodnie, a nawet jednego tak niby po przyjacielsku klepię w ramię. Wchodzę do tego tunelu, przejścia podziemnego i widzę kobiety po które przyszedłem (czasem mi się wydaje, że jedna z nich to żona i może córka, ale chyba to nie żona(mój przewodnik) - są niewyraźne) Widzę, że w tunelu jest bardzo ciasno i mało miejsca, chwytam kafelek ze ściany i wyrywam. To pociągnęło łańcuchowo wszystkie kafelki jakimi był obłożony korytarz. Kafelki pękają jakby wybuchły i zamieniają się w małe cząsteczki ale bardzo ostre.

(To minusowy obraz kryształowego wiru na poziomie +12 we wnętrz Szczeliny 8-12. -JB)

Wołam do kobiety aby chroniła głowę, na co ona zakłada poduszkę na głowę, a część tych szklanych ostrych cząsteczek wbija się w jej ciało. Mówię do niej, że nic się nie stało i jest tylko parę igieł w ciele i zaraz je wyjmiemy.
Po tym jak wszystko zleciało okazało się, że korytarz jest olbrzymi i bardzo przestrzenny. Cóż za oszustwo.(!!!-JB)

Kafelki były położone tak aby zrobić to pomieszczenie bardzo ciasnym, a na prawdę było tam masę przestrzeni.
Sen kolejny. Zastanawiamy się z żoną czy by nie wyskoczyć na wakacje na dwa tygodnie korzystając z oferty last minute. W zasadzie mieliśmy już wakacje ale te są bardzo tanie. Szukamy jakichś wakacji w ciepłym słonecznym kraju, jak najdalej od zimna.

(Wojtek mając dosyć minusowych przygód w podziemnym tunelu chce podnieść energetykę do wysokiej temperatury poziomu ósmego/brahmaniczneg- JB)
Teraz nie wiem czy to kolejny sen czy kontynuacja naszego wyjazdu. Tam gdzie mam dotrzeć są dwie drogi jedna z lewej, nowa, bezpieczna ale chyba jeszcze nie gotowa(!!!-JB) i z prawej stara droga ale jakaś wyboista i z przeszkodami. Muszę się udać prawą drogą. Mam ze sobą paszport i celnik chyba każe mi go położyć na czytniku który jest jakby taśmociągiem. Kładę dokumenty i jeszcze jakieś i chyba przechodzę. Pomiędzy tymi drogami był salon samochodowy z fajnymi samochodami ale nie dla mnie.
No to tyle. Nie wiem jak to odczytać.

Ja

Ale ja wiem :) Wciąż wybierasz starą drogę , starego nie swojego świata !

Jednym słowem trzeciego dnia stworzenia Demiurg wydostaje się z minusowości swoich urojeń na wyższy plusowy poziom świata w którym jest tylko stworzeniem, widzi wyższy sens swojego działania . Pojawia się światło ! :)

I nastał :

Czwarty dzień stworzenia.



Ja

Jestem żona swojego męża i nim jednocześnie albo naprzemiennie. Bardziej jednak żoną!

Weszliśmy w jakiś interes z przystojnym zadbanym mężczyzna. Zanim jednak wejdziemy w ściślejsze relacje zaprosił nas do mieszkania po lewej stronie. Mieszkanie jest długie (!!! Analogicznie jak w restauracji Geslerowej! Męskość to czas płynący wstecz w stronę statycznej potencjalność Nieprzejawienia , żeńskość to czas płynący w stronę tworzenia przestrzeni czyli Przejawienia ) i wąskie. Poprosił nas abyśmy poczekali bo musi się przygotować i umyć. My zdecydowaliśmy się mu w tym nie przeszkadzać i poczekać na zewnątrz. Ja z ciekawości łamię to niedopowiedziane porozumienie i co chwilę zerkam w prawo w głąb wąskiego mieszkania wsuwając jedynie głowę do środka przez otwarte drzwi. Na końcu mieszkania widzę mężczyznę kąpiącego się za mlecznobiałą szybą. Widać mu właściwie tylko głowę wystającą z ponad szyby a reszta ciała jest rozmyta z ta przesłoną.(To typowy obraz dla rozmytego ciała Brahmana poza szklanym murem we wnętrzu Szczeliny 8-12!)

Wtem przychodzi nieznana nam kobieta .Dziennikarka albo kontrolerka ponieważ wiemy że teraz mężczyzna będzie musiał opowiedzieć jaj cała prawdę o sobie !

(Uwaga ! Uwaga! Brahman opowie o sobie !!!)

Mężczyzna widząc ją przerywa ablucje i stara się utrudnić mi podsłuchiwanie ich rozmowy. Stara się przymknąć drzwi za kobietą która weszła do środka. Mężczyzna wie że nie będę wpychała(!) się do środka za tamtą kobietą więc bez ogródek w końcu zamyka mi drzwi przed nosem. Przykładam ucho do zamkniętych drzwi a potem idę w prawo i przykładam ucho do ściany w miejscu gdzie oboje powinni się według mojej oceny znajdować. Całe mieszkanie jest na poziomie ulicy zatem przemieszczając się na zewnątrz chodzę po chodniku .Mąż stoi nieco na prawo , kilka kroków od budynku. Trochę go irytuje moja wścibskość.(Przeniosłem swoją świadomość JB do przestrzeni mojej przewodniczki !!!)

A jednak opłacało się podsłuchiwanie ponieważ w pewnym momencie usłyszałam z wnętrza chełpliwe słowa mężczyzny skierowane do kobiety:Niech pani spyta kogokolwiek w Warszawskim Szpitalu Neuropsychiatrycznym o mnie .Tam wszyscy mnie znają !

(Kiedy to czytam po roku omal nie popłaczę się ze śmiechu :)

Biegnę z tą nowiną w stronę męża i mówię to jakiś psychopata. Leczy się w szpitali psychiatrycznym !

Zaczynamy biec w prawo w tę stronę gdzie wiemy, że znajduje się mieszkanie tego mężczyzny. Ale to nie jest Warszawa a mieszkanie w którym mężczyzna się kąpał po lewej stronie ekranu śnienia nie było tym mieszkaniem do którego teraz biegniemy w prawą stronę ekranu.

Dobiegliśmy do długiego (!!!) kilkupiętrowego budynku i biegniemy w górę schodami z pietra na piętro. Mijamy siedzących i stojących na poszczególnych piętrach ludzi. Gdzieś tu jest jego mieszkanie ale nie wiem po co my do niego biegniemy skoro chcemy od tego mężczyzny uciec !?!Mąż biegnie za mną nieco z lewej. (Wszystko nawet moja świadomość jest odwrócone !!!)Wtem słyszymy nieprzyjemny wysoki dźwięk silnika pojazdu mężczyzny przed którym do(!!!) niego uciekamy. Przypomina dźwięk jednocylindrowego silnika motoroweru o niewielkiej pojemności.

To jego SUDAPTER !!! (Oczywiście to dżwięk jaki nie raz już słyszałem skrzeczenie drapieżnego ptaka czyli Ducha Świętego !!!)

Poznaję go od razu. Trochę panikuję ale mąż mnie uspokaja że przecież on nas nie goni a jedzie do swojego mieszkania , nie wie że my tu jesteśmy. Biegniemy chyba o piętro wyżej niż poziom jego mieszkania i w głąb tego długiego budynku. Spoglądam z otwartego na prawo korytarza w dół. To rzeczywiście sudapter tego mężczyzny! (To nazwa ze snu!)

Obudziłem się. Wygląda na to że to jakiś byt demoniczny i to dobrze pokręcony jakaś odwrócona , ninusowo na wysokim poziomie postać Boga. To ciąg dalszy zdarzeń z poprzednich nocy. Najpierw był zdystansowaną Geslerową(aktywną , żeńską stroną przejawianiem się) potem ciemnym bytem który wypchnął mnie na miusową stronę a teraz chciał wejść z nami w jakąś więź duchową .Ot, wygląda na to że do każdego wszechświata próbuje dostać się Bóg tyle że skoro wszechświat jest wyobrażeniowy to i jego postać jest jakaś minusowa. Najbardziej wstrząsnęło mną to że w ty śnie jestem swoją żoną i sobą jednocześnie a na dodatek uciekamy w stronę bytu przed którym uciekamy !!!!

Czyżby to było jakieś boskie szaleństwo, minusowość Boga, samoświadoma urojona strona Świadomości ?



Na wszelki wypadek pytam czy do każdego nowo tworzonego wszechświata wpycha się zło osobowe?

Patrzę w głąb mieszkania o podobnej topografii jak to z prysznicem ale na końcu widzę nie mężczyznę za szklaną zasłoną a niższego faceta z plecakiem.

-Niby on nim jest a nie jest. Mówi to ktoś jakby relatywizując jego moralność , ten ktoś znajduje się z jego lewej strony(dziennikarka/kontrolerka ?).

-To turysta. Dodaje po chwili.

Potem po prawej stronie widzę drapieżne zwierzę stojące na niewielkiej skarpie.

-Drapieżnik jest i nie jest ale wszystko widzi i trzyma na wszystkim łapę(lwią).



Obudziłem się . Zatem zło osobowe jest podróżnikiem a nie tym boskim dziwakiem którego oglądaliśmy. Jego odwrotności nie są nośnikiem zła a raczej iluzjami, zwierciadlanymi odwzorowaniami.

Zapytam jak się pozbyć takiego drapieżnika, podróżnego zła ?

Widzę jak wierzchołkami wzniesień przemieszcza się jasna(!) postać, z prawej na lewą stronę.

Wiem jednocześnie że ta postać jest poza tonem (!!!) i , że wszyscy już wszystko wiedzą !

Trudna sprawa. To byt zewnętrzny poza toniczny czyli niezharmonizowany z moim wszechświatem. Sama zdecyduje kiedy odejdzie! Jak z przypowieści biblijnej. Lew który krąży czekając na ofiarę.



Wojtek



Jesteś z żoną w jakimś hotelu. Nie podobał mi się bałagan przed hotelem więc wziąłem miotłę i pozamiatałem. Coś tam się działo w tym hotelu, ale pamiętam tylko, że szukałem telefonu komórkowego, ale jak wiele innych rzeczy był na wspólnym korytarzu. Telefon zadzwonił i jakiś facet od telemarketingu (chyba czarny) namawiał mnie na subskrybcję ale powiedziałem mu, że nie jestem zainteresowany a jak będę to zadzwonię i żeby przestali do mnie dzwonić bo jak będę coś chciał to sam się zgłoszę, a tak tylko mi zawracają głowę kiedy jestem zajęty – studiuję przecież w końcu.
Później na korytarzu spotkałem dwie pary nowo przybyłych. Byli razem. Wypożyczyli z recepcji maszynkę do mielenia mięsa. Dziewczyna blondynka mówi do pozostałych: widzicie, mamy maszynkę i będziemy sobie robić jedzenie sami. Wiecie ile zaoszczędzimy? Druga kobieta, brunetka przytaknęła głową.
Tyle tylko.

Aha, oni nie chcieli tylko mielić mięsa ale robić sobie posiłki aby zaoszczędzić pieniądze na jedzeniu hotelowym. przynajmniej tak to odebrałem

Ja

Zaczynasz robić porządki, oczekujesz w tym naszym przejawieniowym hotelu połączenia osobistego a masz dostęp tylko do powszechnego .To aluzja do twojego wszechświata. Ten powszechny wszechświat poprzez swojego minusowego przedstawiciela, nie koniecznie zło ale jakieś natrętne wyobrażenie stara cię ze sobą związać na dłużej. Te dwie pary to typowe dla minusowości powielenie postaci. Mielenie, homogenizowanie jest typowe dla Nicości poziomu ósmego również minusowego jej wyobrażenia. Mięso to czerwony homogenizat czyli jakiś element kauzalności .Tak jakby to była sugestia że z tej nicości uformujesz ten swój wszechświat.



Tak zakończyliśmy dzień czwarty, na osobistym spotkaniu z tworzywem naszych wszechświatów.

Piąty dzień stworzenia.

Czy da się stworzyć wszechświat bez zła osobowego ?



Pierwsza połowa nocy to nauka robienia pustych przestrzeni pomiędzy fragmentami ciągłej świadomości.

(Widać zaczynają powstawać świadomości jednostkowe, powstają istoty świadome siebie ale i przekonane że są oddzielne od całego strumienia świadomości zbiorowej.)



W drugiej części nocy.

Jest nas trzech ! (Znowu trójca!). Opuszczamy hotel.

Ja jako ostatni lustruje wzrokiem pusty pokój. Okazuje się że w prawym kącie pokoju na krześle pozostało jeszcze ubranie syna mojej żony(Tego samego przewodnika który towarzyszył mi w podróży na poziom minusowy drugi ale i na poziom minusowy Szczeliny 8/12.)

Zrobiło się niewielkie zamieszani ponieważ syn żony wyszedł wcześniej. Ostatecznie nie zapamiętałem który z na zabrał to ubranie. Nie udało mi się rozpoznać trzeciej osoby która nam towarzyszyła .

Budzę się i pytam czy można stworzyć świat bez zła osobowego, jestem nieświadomy tego,że odpowiadanie na to pytanie właśnie się rozpoczęło.

Pakuję cały bagaż do jednej , własnej walizy !!! Synowi żony już nic nie pozostanie do niesienia . Ja dam radę sam ciągnąć walizkę po chodniku a on będzie mi pomagał w momentach podnoszenia jej na wyższy poziom.

(Taka pomoc przy przekraczaniu kolejnych coraz „wyższych” poziomów plusowych stroną minusową,wyobrażeniową, jest bardzo pożyteczna, tak łatwiej się wznosić!!!)

Zastanawiam się przez chwilę czy z trzech ciemnych butelek wlać płyn do jednej dużej i schować ją do środka walizki czy trzy mniejsze ciemne butelki bez przelewania schować do zewnętrznej kieszeni walizki .Decyduję się na to drugie rozwiązanie.(Pozostajemy zatem wszyscy trzej jako oddzielni!)

Zjadłem obfity obiad razem z synem żony i zamiast na dalsze zwiedzanie góry po drugiej stronie przełęczy zadekowaliśmy się na mszy dziękczynnej mimo że specjalnie nas to nie rusza. W ten sposób odpoczywamy po obiedzie. Jest nas tylko dwóch. Ten trzeci gdzieś zniknął.

Kiedy msza dziękczynna już się skończyła stoimy i kombinujemy czy schodzić z góry na dół i rzeczywiście eksplorować tę drugą górę którą stąd widać.

Wtem dzwoni żona i pyta czy już zwiedziliśmy górę(!) po tamtej stronie. W związku z tym że chce się nam coraz mniej odpowiadam pokrętnie że wyruszamy czy też jesteśmy w trakcie zwiedzania.

Schodzimy z góry wraz z synem żony ale to już jest inna góra. To okolica mojego domu na wsi (Ziemi!).

Towarzyszy mi świadomość zasług kogoś trzeciego którego tu nie widzę bo jest nas tylko (?!?) dwóch , ja i syn żony (?).Wiem o tym trzecim we śnie że:

-Można by go na nazwać szkodnikiem społecznym ale to dzięki niemu powstała cała ta infrastruktura która nas otacza !!!



No tośmy odbyli wycieczkę a nawet pożywiliśmy się w Hotelu Przejawienia, jak na zło osobowe przystało a msza dziękczynna była dla nas nie egzorcyzmem a miłym rozleniwiającym wytchnieniam. Zgroza ?

Może i tak .



Po obudzeniu jestem nieco zdziwiony .To ciekawy przykład „Incluza”.Ten trzeci przejął ubranie syna żony. Obarczył mnie całym wysiłkiem nie chcąc się łączyć z nami na stałe ale chcąc wpływać na nasze czyny sprawia wrażenie że jest pomocny. Ma z tego żarcie a nas dwóch mami że to dzięki niemu zachodzi postęp. Obiecał mi również że będzie mi pomagał w taszczeniu mojego bagażu z wyżartymi częściowo przez siebie duszami na wyższe poziomy ale jak widać z końcowych scen nie bardzo mu się tak naprawdę chce to robić(wdrapywać na przeciwległą górę plusową).Łatwiem mu polować po stronie minusowej !!!

Widać z tego że zło osobowe posługuje się innymi bytami , ich powierzchownością. Najłatwiej im to robić po stronie minusowej. Po to aby zaprząc nas do roboty na ich korzyść samemu nic w zamian nie dając poza mglistą deklaracją pomocy w rozwoju !!!



Wojtek

Mimo, że teoretycznie spałem dobrze to mało pamiętam ze snów, które kotłują się jak w pralce i ciężko coś z nich wyciągnąć. Oczywiście dodałem intencję, że nie chcę w moim świecie zła osobowego.
Śniłem o jakiejś piekarni (moja?) i był w niej pomocnik. Pomocnik/goniec latał cały dzień bez ustanku na dodatek bardzo szybko. Ciężko go w ogóle było spotkać w bezruchu. Przypominał mi mojego kolegę z pracy. Nawet miałem o nim powiedzonko we śnie: jak on (tu było chyba jego imię, którego nie pamiętam) się schładza? Używa biegu jako klimatyzacji :) w śnie to było jakoś bardziej śmieszne ;))


Ja

Myślę że chciał cię przekonać do siebie :)Że jednak jest pomocny :) ale nie wiadomo czy on poza bieganiem coś robił na twoją korzyść czy tylko stwarzał pozory zużywając twoją energię ?

Dajemy intencję z zaizolowania naszych wszechświatów na wpływy tych buraków z zewnątrz :)

Dzień piaty upłynął nam nam no rozpoznaniu zła osobowego z którym miałem już do czynienia i zapewniam was że jest hipnotycznie potworne czego w tych snach nie widać bo nie o taką prezentację prosiliśmy.

Dzień szósty stworzenia i próba izolacji mojego wszechświata od zła osobowego.



Przez całą noc udało mi się jedynie zapamiętać jak czemuś o kształcie cygara odrywam koniec i przyklejam go tym oberwanym końcem do podłoża. Trudno powiedzieć czy to podłoże jest u góry czy na dole. Nie wiem czy chodzi o postawienie jakiegoś bytu w pionie czy o znany obsceniczny gest ze strony zła osobowego .





Wojtek


Dzień szósty i uszczelnienie nowego wszechświata przed niepożądanym elementem zła.
Pamiętam tylko końcówkę. Pojechaliśmy z żoną i córką do rodziców i niby wszystko ok ale coś jest inaczej. Żona została z córką, a ja udałem się gdzieś z rodzicami. Tam była córka ale nie było żony. Córka właśnie siusiała. Chciałem zapytać żonę czy córka u niej też siusia, ale nie miałem jak się z nią skontaktować. To było coś jakbym był w tym samym miejscu ale w świecie równoległym? Córka była tu i tam, żona tylko tam a ja tylko tu? Trochę to dziwne.

Rodzice pokazują mi nowy dom. To jest dokładnie ten sam dom, który kiedyś budowali obok naszego starego. Teraz jest gotowy i błyszczący, gotowy do zamieszkania ale pusty. Miejsce to jednak nie jest Wisłą i nie potrafię tego miejsca rozpoznać. Pytam ojca czy mogę zobaczyć dom w środku. Mówi, że tak ale muszę poprosić mamę o klucz. Mama daje mi klucz. Wchodzę do środka i widzę, że wszystko jest ukończone całkowicie i gotowe do zamieszkania. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Pokazują mi miejsce do komunikacji i pokój multimedialny z telewizorami i innymi urządzeniami audiowizualnymi. Pytam czemu tu nie mieszkają. Odpowiadają jakoś tak nie bezpośrednio ale rozumiem, że dom jest albo dla mnie, albo do sprzedania. Jestem pod dużym wrażeniem tego domu. To największe dzieło mojego ojca !

Ja


Wygląda na to że zaproponowano ci jako twój nowy już gotowy wszechświat oby nie chodziło ten wspólny w Domu Ojca bo jeszcze trochę będziesz musiał się pokręcić w kole, cała nadzieja w tym że chodzi o taki równoległy który potencjalnie jest przygotowany jako jeden z wariantów twojej rzeczywistości, albo to podstęp albo takie masz ukryte wyobrażenie o swoim własnym wszechświecie.
Pozostaje dzisiaj w nocy zrobić otwarcie twojego nowego równoległego wszechświata , podłączenie do sieci i obserwowanie co z tego wyniknie :)


Ja w nocy również podłączę swój wszechświat do wspólnoty wszystkich wszechświatów :) Dlatego właśnie Florencja z pierwszych snów to nic innego jak taki kwiat kwiatów wszystkich wszechświatów :)



Uruchomienie wszechświata.

Jestem małym chłopcem który wyszedł z wspólnego mieszkania i idzie w głąb ekranu ku wielkiej hali. Ni to pływalni ni to stadionowi. Nie bardzo mogę zobaczyć co jest za szklanymi drzwiami bo drzwi są jakoś tak specyficznie skonstruowane (To oczywiście kryształowy mur wnętrza Szczeliny 8-12). Muszę stawać na palcach to znów się nachylać aby móc objąć wzrokiem fragment po fragmencie całą przestrzeń wewnątrz. (To typowe zachowanie w obliczu Boga kiedy chcąc go objąć wzrokiem nie jesteśmy tego w stanie uczynić jednym aktem , miałem już kilka snów bardzo podobnych właśnie w tym kontekście.) W środku widzę kilka kobiet dość niedbale przyodzianych. Tak jakby nie zwracały uwagi na swoją nagość. Kiedy widzę że zmierzają w moją stronę , do wejścia biegnę spowrotem do wspólnego mieszkania. Zdążyłem uciec w ostatniej chwili tak aby kobiety mnie nie zauważyły. Zdążyłem nawet zamknąć za sobą szklane drzwi od domu na klucz i schować się za lewym narożnikiem. Trochę w tym dziecięcego podglądactwa i chęci ukrycia się i bycia niezauważonym przez dorosłych. Kiedy kobiety otwierają drzwi które przed chwilą za sobą zamknąłem uciekam na lewo do sali w której wspólnie śpimy (Czy właśnie to już ten mój nowy wszechświat ?) .W drzwiach mijam zamyślonego mężczyzną opartego o framugę. Zapewne to ja w roli samotnego demiurga w pozie nieco romantycznej.

Do samego rana mam sny o dużych grupach ludzi(dość ciasno stłoczonych)którzy dyskutują ze sobą na różne tematy. W zasadzie w tym moim świecie żyją ludzie wyglądający jak ludzie ale ich forma wzajemnych relacji jest wspólnotowa nie izolują się od siebie pod żadnym względem . Wszędzie widzę duże zaangażowanie w wymianę myśli , brak pruderii a jedynymi „przekroczeniami” są co najwyżej niektóre zbyt śmiało wypowiadane tezy nie mające do końca uzasadnionego podparcia logicznego.

Chcę poznać strukturę tego mojego własnego wszechświata.



Idę w głąb ekranu. To już koniec Targów. Stoiska są składane. Po prawej stronie mijam stoisko na którym leżą dwa sery w okrągłych pudełkach. Podchodzę razem z innym mężczyzną do stoiska. Obsługujący proponuje nam je za darmo. Mnie podał ser wielosmakowy a mężczyźnie stojącemu przede mną jednosmakowy. Mówię do mężczyzny że możemy się zamienić bo ja już taki wielosmakowy mam jest dobry i go polecam wolałbym zatem skosztować tego jednosmakowego. Biorę zatem od niego jednosmakowy a oddaję wielosmakowy (!). No i właśnie to jest ta różnica pomiędzy wszechświatem wspólnym jaki znamy wszyscy tu obecni a moim własnym o jednym smaku

Kiedy odchodzę z sera jednosmakowego który trzymam w ręku robi się śmigło !!!




Wojtek


Mimo dobrej nocy - w miarę dobrze spałem, praktycznie nic nie pamiętam, choć coś tam śniłem. Może po tym tygodniu budowania wszechświata jest teraz ten dzień wypoczynku? ;)
To co mi się przyśniło to że :

Ktoś miał prowadzić symulator inny niż dotychczas, więc ktoś miał przejąć jego stary. Sytuacja miała być na próbę, ale prawie jest pewne, że na stałe bo ten nowy symulator jest lepszy wiec się ten ktoś cieszył. Sen o tyle dziwny, że byłem tylko obserwatorem w zasadzie. Nie uczestniczyłem bezpośrednio w tym choć jakoś mam wrażenie, że to o mnie i odpowiada to na moje sekretne pytanie co teraz będzie dalej. Tak mi się wydaje. Moja teoria: skoro zrezygnuje z tego starego symulatora (wszechświata) to pojawi się ktoś na moim miejscu i go zajmie. Czyli co, w moich dalszych planowanych inkarnacjach pojawi się inna dusza? Może błędnie to interpretuje poza tym jestem bardzo niepewny tego snu...


Ja


Mnie się wydaje że to dalszy ciąg twoich lęków przed utratą starej karmy. Przecież mimo że zmieni się twoje inkarnowanie i wyjdziesz z Domu Dusz jakiego byłeś aspektem do samodzielnego istnienia wciąż będziesz aspektem swojej duszy tyle, że samodzielnym a nie zbiorowym więc twoje obawy są bezpodstawne. Nie jest wykluczone że twój Atman stworzy sobie na twoje miejsce w starym twoim Domu Dusz jakiś nowy aspekt ale co cię to obchodzi. Wyrosłeś ze starej karmy i już.

U mnie opowieść o tym że wewnątrz całego wszechświata następują zamiana wielości w jedność i na odwrót.


Co sądzi naddusza(7+) o tworzeniu takich własnych wszechświatów?



Wojtek


Nieźle Ci powiem. Tak bezpośredniej i ciekawej odpowiedzi się nie spodziewałem. Pytanie co mahadusza, dusza nadrzędna myśli o naszych nowo stworzonych światach.
Dwa sny bardzo podobne.

Pierwszy sen.

Jestem w jakimś bardzo zapuszczonym ogrodzie. Jest wyjątkowo zapuszczony i nie podoba mi się że jest zaniedbany. Widzę dużo suchych gałęzi. Najlepiej by było to wszystko podpalić , wówczas powstałaby przestrzeń na nowe rośliny. Nie jest to jednak mój ogród i pewnie właścicielka się nie zgodzi.

Drugi sen.

Mam posprzątać ogród na dachu jakiegoś baraku mojego ojca. Ogródek jest bardzo stary i zapuszczony oraz ma wiele bardzo ciężkich elementów, grozi zawalenie dachu. Ojciec chce go chyba spalić ale proponuję mu, że zrzucimy to z dachu na bok baraku, włącznie z ziemią i damy nowiutką ziemię dobrej jakości i wszystko zasiejemy na nowo. Jak spaliny to potrzeba będzie czasu, aż ziemia zacznie rodzić po pożarze. Ojciec się zgadza
Fajne co? Jestem w szoku :)



Ja


Już w pierwszej księdze Krajobrazów opisałem taki sam zapuszczony , pełen uschniętych roślin, ogród w oranżerii (ze kryształowym murem) i tak naprawdę od tamtej pory wciąż intensywnie go oczyszczam :)

Dzisiaj śniła mi się po raz trzeci kolejnej już nocy kobieta która zstępuje z góry i odnosi się do mnie z powściągliwą sympatią.

Na tym poziomie zaniedbanie -tworzenie-pielęgnowanie dzieje się równocześnie. Dlatego po kilku latach śnienia nie śnią mi się już zaniedbane ogrody :)

Moje sprawozdanie poniżej:

Pytam co naddusza sądzi o moim wszechświecie?

Pierwszy sen to obraz czegoś co przypomina zeszyt/drzwi z niewielkim prostokątem w ich górnej połowie. Z lewej wznosi się linia, przebiega przez prostokąt skręcając w prawo i opada symetryczną parabolą na prawą stronę. W miejscu w którym przenika przez prostokąt staje się jakaś nie moja a może raczej nie tylko moja. Ma jakieś inne wibracje ale nie traci ciągłości.

Drugi sen jest o tym że za moim domem(c.mentalne 4) nad ogrodem (c.astralne 3), została zbudowana kładka. Taka jakie biegną nad autostradami. Biegnie z lewej strony na prawą. Przyglądam się tej kładce , szczególnie jej poprzecznemu elementowi. Odnoszę wrażenie że ktoś tam się na niej porusza. Mówię do Pilota(!) który stoi obok mnie z prawej , trzymając niewielkiego pieska na smyczy (!) że chyba zaraz wejdę na tę kładkę zobaczyć jak mój dom wygląda z góry. Pilot odnosi się do mojego pomysłu życzliwie i nie ma nic przeciwko temu pomysłowi ale sam idzie na prawo dołem. Nie mam o to do niego pretensji , bo przyznam się że sam nie miałem ochoty aby mi towarzyszył. Wchodzę zatem na kładkę i pnę się do góry ale co stamtąd zobaczyłem tego już nie pamiętam. Poprzeczna część kładki pojawiła się w czasie mojej rozmowy z Pilotem. Nie pamiętam czy już wtedy pojawiła się prawa, zstępująca jej część.

Trzeci sen.

Mam przed sobą półkolistą(!) ścianę w której wjazd (a może raczej wyjazd) jest po jej prawej stronie. Ja tymczasem wjechałem samochodem w ścianę po stronie lewej, tam gdzie nie ma żadnych wrót. Samochód zatrzymał się w połowie swojej długości w ścianie. Nie rozbił się o nią a tylko wniknął na tyle w tę ścianę. Za ścianą jest prawdopodobnie wjazd do góry , na piętrowy parking.

Budzę się ze słowem Waruny, w głowie . (To wezwanie Waruna czy raczej dopełniacz chociaż chyba to wychodzi na jedno i to samo nawet gdyby chodziło o warunki :)



Waruna

Słowo Waruna wywodzi się od wara znaczącego w sanskrycie rozległość. Jego imię oznacza tego który wszystko przykrywa i jest powiązane z niebem i wodą. Taka forma imienia jest etymologiczne tożsama z greckim imieniem Uran(os) (Oυράνος – niebo).Był jednym z najważniejszych bogów okresu wedyjskiego oraz prawedyjskiego w Indiach. Był przedstawiany jako wszechmocny i wszechwiedzący. Odpowiedzialny był za wędrówkę słońca po niebie, rozdzielność dnia i nocy, zachowanie formy przez Ziemię, znał lot każdego ptaka i każdą ludzką myśl. To strażnik siły zwanej ryta, odpowiedzialnej za istnienie wszystkiego zgodnie ze swym porządkiem, również porządku moralnego. Jest surowym strażnikiem porządku, stosującym dość drastyczne metody karania tych którzy go naruszają. Dzieli przez to swą pozycję z Jamą, bogiem śmierci, jednak może też zsyłać nieśmiertelność.(Na podstawie Wikipedii)



Pytam; co to za uwięźnięcie w ścianie i czym jest zaburzenie w części środkowej ?


Jestem w pracy(c.buddyczne 6). Nie jest to jednak mój gabinet. Pomieszczenie ma jakąś odnogę na prawo i jest skrzyżowaniem kilku pomieszczeń jakie znam. Ma kształt leżącej litery T. Po środku ramienia przednio-tylnego które w głębi ekranu kończy się drzwiami wyjściowymi a za obserwatorem drzwiami ogrodowymi leży materac z kołdrą taki na jakim śpię w domu.

Po jakiejś relacji prywatnej z szefową (z 4-go mentalnego poziomu , we śnie szefowa znajduje się w tej poprzecznej odnodze, z prawej strony ) szefowa znika a zamiast niej pojawiają się dwie kobiety; starsza, którą biorę z sprzątaczkę i młodsza, czuję że jest do mnie nastawiona sceptycznie.

(Oczywiście to tandem Demeter-Persefona czyli Dobra Matka i Biała Bogini)

Mówię do starszej że chcę zapłacić za jej usługi i sięgam po pieniądze do kieszeni. Wiem że to są moje pieniądze a nie firmowe szefowej. Sprawa jest prosta bo to co zapłacę tej starszej kobiecie odbiorę sobie z materaca bo tam pod kołdra są pieniądze firmowe !!!

Kobiety nie zareagowały. Widzę że pierwsza z pomieszczenia w którym jesteśmy wychodzi ta starsza kobieta a młodsza idąc za nią w głąb ekranu ku drzwiom wyjściowym rzuca mi niezbyt przyjazne spojrzenie. Aby wyjaśnić dlaczego nie wychodzę za nimi mówię że jeszcze pozamykam wszystkie drzwi i dopiero będę mógł wyjść stąd.

Kiedy kobiety wyszły odwracam się i przez drzwi ogrodowe wychodzę na zewnątrz aby zamknąć furtkę prowadzącą na ulicę za domem/pracą (powstała jakaś zbitka 4/6 i pewnie to utknięcie w ścianie miało miejsce na granicy 5/6).

Na zewnątrz jest noc. Mam lekkiego pietra bo za płotem ktoś chodzi. Zamykam niemal po omacku furtkę na zamek a potem drugą parę drzwi furtkowych ale te są bez zamka, tylko ot tak na zacisk. Zwracam uwagę że w tych drugich drzwiach w miejscu dziurki na klucz jest włożona zaślepka. Dla mnie jest ważne że to ja mam klucz i kontroluję te drzwi , jedne i drugie. Odwracam się o sto osiemdziesiąt stopni i staję twarzą do budynku z którego wyszedłem . . . . . jest dzień !!! (Coś czuję tu działanie owego Waruny :))

Spoglądam na prawo. To jest już posesje sąsiada(wewnątrz budynku to równoległość do prawej odnogi gdzie stała szefowa. Podchodzę do murowanego słupka ogrodzeniowego na którym siedzi wielki kot. Kot ma głową kocią ale tułw ma jakiś większy , jakby niedźwiedzi !!! Mówię do kota kizi -mizi czy coś podobnego ale kot jet zaskakująco poważny jakby czegoś pilnował. Kiedy spoglądam w stronę części budynku sąsiada widzę że stoi tam drzewo które nie ma ani jednego liścia ale za to ma owoce wielkości jabłek albo dużych renglod. Jest ich tak wiele że praktycznie owoce stykają się z sobą. Gałęzie drzewa mimo to nie uginają się pod ich ciężarem.

Do rana mam jeszcze kilka snów ale nie chce mi się ich zapisywać zapamiętuje jedynie to że chodziło w nich o dwanaście poziomów.



Wygląda na to że powstała jakaś blokada spowodowana zwarciem poziomów po obydwu stronach granicy 5/6, na dodatek uraziłem Demeter-Persefonę co sprowokowało działania ze strony Waruny którego realności do tej pory nie brałem pod uwagę. Chyba swoim pomysłem tworzenia wszechświatem obraziłem bogów ! Dwie pary drzwi , dwie furtki w tym jedna zamykana na zacisk a druga na klucz to nałożone na siebie dwie drogi w ścianie miejsce gdzie wyrąbałem sobie przejście na siłę i ugrzęzłem, to ta druga furtka ! Sam sobie zamknąłem drogę i dlatego utknąłem na granicy 5/6. Ciekawe czym jest to drzewo i kot/sfinks który go pilnuje.

Nie spodziewałem się że moje wygłupy wywołają aż taką reakcję !

Co to za drzewo i kim jest stróżujący koci „sfinks” ?

Sny są pozbawione kolejności ale widać w tej przestrzeni że czas i następstwo wydarzeń są traktowany nieco inaczej niż w świecie poniżej granicy 5/6.

Rano byłem w suchej niecce(Niecka w Szczelnie 8-12?). Można było tam wchodzić i wychodzić bez żadnych konsekwencji . Niecka jest jakąś wielką atrakcją dla podróżujących tędy więc pod koniec dnia wraz z jeszcze dwoma osobami wyprawiamy się powtórnie do niecki po prawej stronie ekranu śnienia. Jest jednak po deszczu i warunki nieco się zmieniły. Ciekawe że kiedy wychodziliśmy z budynku ktoś próbował nas powstrzymać .Ten epizod jest w mojej pamięci zatarty niemal zupełnie istnieje jednak jako wspomnienie jakie ujawniło się podczas powrotu kiedy to znowu ktoś próbował na nas wpłynąć ale o tym za chwilę.

Udajemy się do owej wielkiej atrakcji którą jest teraz błotnista(!) niecka. Idziemy wzdłuż jej prawego brzegu a kiedy dochodzimy do jej dalszego brzegu gdzie droga ją opasująca skręca w lewo schodzimy kilka metrów po grząskim zboczu w głąb niecki. Przed nami jest jakiś cypel który teraz dla nas schodzących w dół jest po prawej(echo wypustki budynku z wczoraj ?).Grzęznąć w mazistej glinie, trawersem próbujemy go ominąć. Tu, jakby czekając na nas ,stoi(!) młoda kobieta (odpowiednik kociego sfinksa ?).

(Grząskość pachnie mi minusową formą słonecznej niecki i niebezpieczeństwem wpadnięcia w urojeniowość oraz spadkiem na sam dół do poziomu minus dwa !)

Ostrzega nas abyśmy stąd uciekali pukiśmy nie zabrnęli zbyt daleko bo po tamtej stronie występu są inni którzy w tym błocie ugrzęźli i tych wyłapują dyżurujący na krawędzi. Na potwierdzenie jej słów widzę spoglądając z głębi wykopu do góry dach nadjeżdżającej karetki. Ślizgając się uciekamy. Obsługa karetki skupiła się na wyłapywaniu tych próbujących wydostać się z błota po tamtej strony cypla i chyba tylko dlatego zdołaliśmy się wydostać z niecki zanim nas jej błoto nie pokryło. We śnie wiem że chodzi o popadnięcie w niewolę!!! Jednak nawet kiedy idziemy już po powierzchni , drogą nie czujemy się pewnie bo przecież można poznać żeśmy w tej niecce byli bośmy się umazali. Wracamy w stronę budynku z którego wyszliśmy. Kiedy jesteśmy już w jego wnętrzu zapada ciemność. Idziemy pomieszczeniem które ma łukowate sklepienie(Odwrócona niecka do góry nogami jak i ciemność wskazuje na Nicość poziomu ósmego). Z za filaru który mamy z prawej strony wyłania się ciemna postać dużo niższa od nas (minusowa). Nie spodziewała się że jest nas trzech(!) na dodatek jesteśmy od niej wyżsi, inaczej przestraszyłbym się jej i chyba owa postać na to liczyła. Tu następuje zaburzenie w narracji. Postać wyłania się i cofa kilka razy jak na replayu. Trochę nawet nas to bawi tym bardziej że wiemy że jest wobec nas bezsilna i nie spróbuje użyć wobec nas jakiegoś narzędzia o którym wiemy że je posiada. To w tym momencie następuje sklejenie naszego wyjścia i powrotu i zapewne to ta sama postać próbowała nam przeszkodzić kiedy wychodziliśmy w stronę niecki.

W tym samym momencie nakłada się jeszcze inna scena. Trzymam w dłoniach starą księgę. Ma nieco ubłocone okładki .Otwieram ją jak książkę żydowską. Jej przednią okładką jest ostatnia strona w naszym rozumieniu. Przeglądam ją . To księga męska (!!!) kiedy mijam środek księgi księga staje się księga kobiecą. Po przełożeniu kilku kobiecych kartek księga kończy się i obraca tak że teraz mam przed sobą książkę w naszym układzie a na jaj pierwszej stronie zapisano że to księga której autorką jest kobieta.

Treścią książki jest niewola !

Obudziłem się w jakimś zamęcie zbyt wiele snów na raz. Kiedy jednak się uspokoiłem przeżyłem moment oświecenia. To drzewo ta bezlistna rajska jabłoń pilnowana przez sfinksa.

To BIBLIOTEKA!

A złociste owoce na nim wiszące to Roty. Księgi. To co trzymałem w rękach to Księga stworzenia tego wszechświata ! Oraz niewoli jaka spada na byty w nim uwięzione. To Kronika Akaszy! Pamiętam inny sen w którym zdejmowałem z szafy jeden z wielu typów laptopów i ten „mój” był dwudzielny w stosunku 1,0 do 1.1 na korzyść męską. Ta księga miała również zaanektowaną większą niż połowa część swoje kobiecości na korzyść księgi męskiej.

To pod tą biblioteką, Kroniką Akaszy, nastąpiło biblijne poznanie i rozdzielenie boskiego androgyna na „kobietę” i „mężczyznę” a potem upadek w błotnisty wszechświat gdzie Panowie Karmy łowią nieszczęśników którzy skuszeni obietnicą ujrzenia złotej , słonecznie boskiej niecki i samego Boga(cypel w jej wnętrzu) wpadają w błoto swoich urojonych wyobrażeń o boskości. To ostatnia z pułapek zastawionych na nasze pragnienie stania się równym Bogu !

To rajskie drzewo to również Drzewo Życia kabalistów.

Początkowo nie zgadzał mi się obraz drzewa rajskiego z wielką ilością owoców/ rot z obrazem Drzewa Życia jakie reprodukuje się we współczesnej literaturze popularno - kabalistycznej. Było tak jednak do momentu w którym w moje ręce wpadły reprodukcje oryginalnych sztychów sporządzonych przez kabalistów sprzed kilkuset lat.

Okazuje się że ich idea była zadziwiająco zbieżna z moimi sennymi obserwacjami ale również że współczesnymi teoriami na temat powstania, trwania i równoległości wszechświatów. Mówi się że po wielkim wybuchu powstała materia i antymateria czyli pierwsza cząstka i jej ,w pewnym sensie, obraz. Kiedy jednak zderzą się obydwie, cząstka i jej obraz nie wszystko ulega anihilacji zawsze ze stu cząsteczek materii i stu cząsteczek antymaterii pozostaje jedna cząstka materii dlatego istnieje ona fizycznie w tym wszechświecie. Skąd wzięło się sto kiedy dopiero przed chwilą mówiłem o jednej? Nie było nikogo po „naszej” stronie kto byłby świadomy liczby , jednym słowem jak w koanie zen jedna cząstka równa się ich dowolnej liczbie. Oczywiście czy nasz wszechświat jest stworzony z cząsteczek materii czy antymaterii jest rzeczą umowną. Dla nas to co nas konstytuuje jest zawsze treścią a nie jej obrazem nawet gdyby dla obiektywnego obserwatora było odwrotnie i wszystko wskazuje na to że właśnie tak jest że to Przejawienie jest iluzję stworzoną przez Nieprzejawienie! Na tym polega androgynia najwyższej hipostazy Boga ???

Kontynuując refleksję nad dawnymi obrazami Drzewa Życia. Otóż na tych starych rycinach widzimy jak z poszczególnych sefirot , niejako w głąb , odchodzą kolejne drzewa życia. Tak jakby każda z sefirot mogła być Keter (Koroną) kolejnego drzewa , kolejnego wszechświata. Byłby to wszechświat o dominującej cesze sefiroty z której wyniknął. Tak też rozumie to współczesna fizyka mówiąc że są miejsca w naszym wszechświecie gdzie dochodzi do kolejnych wielkich wybuchów i pączkowania kolejnych wszechświatów. Należy oczywiście zdać sobie sprawę , że i nasz fizyczny wszechświat jest jedynie lokalnością innego. Wiedziano już o tym od dawna ale przedstawiano to w formie symbolicznej , ezoterycznej. Dzisiaj nazwalibyśmy taki wszechświat fraktalem albo Multiwersum. Właśnie owe ryciny natchnęły mnie pomysłem stworzenia własnego wszechświata którego ja będę pierwszą przyczyną - koroną a En sof (kabalistyczną brzemieną nicością , potencjalnością , męskim Bogiem) na jakiej tle wykreowałem swój wszechświat jest znany nam wszechświatem w którym żyjemy fizycznie. Mój wszechświat powstał na poziomie siódmym , na poziomie mojego Atmana. Kabaliści nazwali by ten poziom. Chochma „Madrość”albo pierwotna myśl Boga i Bina –rozprostowująca się „Inteligencja Boga. Dwie naraz ponieważ to moment androgyniczności Boga  , równowaga pomiędzy wstępowaniem i zstępowaniem ale już po podjęciu decyzji o stworzeniu wszechświata. Rozdzielający się Adam i Ewa (stąd powstanie z żebra Adama). Różnią się kierunkiem przepływu czasu.

Kiedy nad tym się zastanawiałem musiałem na chwilkę przysnąć bo usłyszałem:

-vKat na tydzień przed narodzeniem dziecka zostaje zawieszony w byciu katem!



Wszechświat którego byłem jedynie przedmiotowym elementem, niewolnikiem, odpowiedział zaburzeniem, jak tafla wody kiedy rzucimy w nią kamień ale zdaje się że powoli zaburzenie zaczęło się uspakajać .Wszystko wskazuje że względu na zbyt duży potencjał jaki potrafiłem staremu wszechświatowi przeciwstawić, zapewne potencjał tylko nieco większy niż wymagany potencjał krytyczny.

Chciałbym obejrzeć księgę swojego wszechświata.



Skręcam z korytarza na lewo, do pokoju w którym ktoś zazwyczaj urzęduje ale akurat nikogo w nim nie ma. Chcę zajrzeć do szafy która stoi po lewej stronie obok drzwi. Pamiętam ,ponieważ już kiedyś tu byłem, że była oszkloną witryną (!) a kiedy przyszedłem teraz nie mogę jej odnaleźć . Wszystkie szafy po tej stronie są pozbawione dużych przeszkleń. Czuję przy tym dreszcz emocji, nie chciałbym aby ktoś mnie na tym przeszukiwaniu nakrył.

Teraz jestem z powrotem w holu. W holu jest spory ruch. To chyba uczniowie czy studenci. Wszyscy biegają pobudzeni jakby się coś stało. Nie widzę jednak co mogłoby być przyczyną ich zachowania. Kiedy spoglądam w głąb holu niczego takiego nie widzę. Być może przyczyna jest widoczna dopiero za zakrętem holu, w prawo(!) ale tego nie obejmuję wzrokiem.

Teraz znajduję się w jakimś zakamarku w którego lewym rogu za czymś w rodzaju kotary stoi kilka osób .Widzę tylko ich nogi .Nie bardzo wiem co oni tam robią. Po prawej stronie stoi lekarska leżanka więc sobie na niej usiadłem. Tymczasem od strony kotary nadbiegł niewielki piesek i chwycił mnie za krocze. Okazało się że byłem całkiem nagi czego wcześniej nie zauważyłem i kiedy usiadłem na brzegu leżanki pies miał ułatwione zadanie. Na szczęście nie czuję bólu ale wiem że jeżeli nie rozewrę psu szczęk to ten pozbawi mnie męskości. Próbuję to zrobić na różne sposoby tarzając się z psem uczepionym mojego krocza. Pies jest sprytny bo kiedy próbuję rozewrzeć mu szczęki rękoma ten obraca się tak że nie mogę tego zrobić. Szamotanina trwała do momentu aż się nie obudziłem.

Ha ! Czyżby mój wszechświat był pozbawiony/pozbawiał męskości ? Był żeński ?



Powtarzam prośbę o pokazanie księgi mojego wszechświata.



Żeński byt (ogromny !) nie potrafi wykonać, z mojego punktu widzenia prostego przekształcenia i tylko dlatego nie może dokonać przelewu .

Chodzi o to że nie potrafi wykazać jak ma się procent tego czegoś(przelewu) do całości. Przez cały czas widzę że ponad tymi procentem i całością jest jakaś druga nieokreślona wartość a one są tylko jej niższą reprezentacja ( procent i całość jest jej niższą reprezentacją)!

Ja chojrakuję i mówię Jej że ja Jej w tym pomogę!

Budzę się no i powtarzam już świadomie, że ja mogę w tym Jej pomóc bo to dla mnie proste i logiczne (!) przekształcenie. Widzę z tego, że żeński przejawiony stary wszechświat udaje że nie wie jak się oddziela taki mały osobisty wszechświat od dużego. Zasypiam.



Syn żony( przewodnik po minusowości , dla niezorientowanych dodam , że to mniej więcej to samo co piekło) załatwił mi zajęcie, mam udekorować niewielkim stolikiem mieszkanie jakieś kobiety. We śnie nie mam tej świadomości ale po obudzeniu od razu zdaję sobie sprawę że to mieszkanie jest kopią mojego własnego pokoju (c.mentalnego 4).

Przyniosłem trójnożny(!) stolik który jest pozbawiony jakiegokolwiek lakieru czy farby, jest starym mebelkiem jedynie pobieżnie zaimpregnowanym aby nie ulegał degradacji biologicznej.(Ten mebelek to mój surowy jeszcze wszechświatek :)) Ustawiam go pod ścianą na której również u mnie w rzeczywistym mieszkaniu wisi wielki obraz. Obracam stolik różnymi stronami ponieważ na jednaj z nóg chcę umieścić plakietkę. Mam ją jedną więc zastanawiam się czy przyczepić ją jako dodatkową ozdobę na zewnątrz jednej z trzech nóg czy wewnątrz .Wtedy musiałbym obrócić szafeczkę o sto osiemdziesiąt stopni(!). Na blaciku umieszczam jakieś bibelociki których przy okazji chcę się pozbyć z mojego (!?!) domu. Syn żony stoi nieco z lewej a ja nachylony nad szafeczką demonstruję mu niektóre z tych bibelotów(bibeloty to minusowe wyobrażenia).

Do tej pory nie znałem osobiście lokatorki tego mieszkania .Kiedy w końcu kobieta pojawia się , syn żony przedstawia nas sobie. Czuję że łączy ich intymna relacja. Aby przywitać się musiałem wstać i wyjść z za sporego stołu który miałem za plecami. Teraz widzę przyniesioną przeze mnie szafkę w szerszej perspektywie. Mogę obejrzeć dokładniej również obraz wiszący na ścianie na który wcześniej , przed przybyciem kobiety nie zwróciłem uwagi. Teraz przyglądam się obrazowi z pewnym zaskoczeniem. W oryginale wiszący u mnie w domu obraz to obraz olejny polskiego impresjonisty międzywojennego, w kolorach zgaszonej zieleni , żółcieni i błękitu płynącej przez las strugi i w oddali odbitych od ściany odległego lasu słonecznych odblasków. Ten który wisi w mieszkaniu kobiety ze snu jest foliową techniczną reprodukcją o kolorach pomarańczu i czerwieni .Na dodatek po lewej stronie obrazu „płótno” wystaje poza ramę jakby nie mieściło się w niej.

(Jednym słowem mieszkanie i wyposażenie a nawet jego właścicielka to minusowa podróbka mojego poziomu mentalnego!)

Kobieta jest przekonana że ja i moja żona jesteśmy artystami malarzami więc chcąc sobie dodać znaczenia nie wyprowadzam jej z błędu (a może to wcale nie jest błąd ???) W związku z tym kobieta traktuje mnie z pewną typową dla relacji kobiet z artystami atencją. Ta nasza relacja zaczyna przybierać jakiś zbyt prywatny charakter, chcąc przerwać rodzące się pomiędzy nami lgnięcie zwracam jej uwagę na szafkę którą przyniosłem mówiąc, że jej surowy wygląd jest zamierzony i nie powinno się jej lakierować na jakikolwiek kolor a jedynie konserwować bezbarwną bejcą.



Zaczynam podejrzewać że księga o którą pytam jest tak naprawdę minusową reprodukcją zawartości mojego poziomu mentalnego czyli myślokształtem a kobieta kimś w rodzaju minusowej kopi żony i Dobrej Matki jednocześnie.

Proszę o obejrzenie obrazu mojego własnego wszechświata.



Jestem u siebie w pracy(6) w części laboratoryjnej. Właśnie tworzę koronę . To ma być korona górnej prawej(!) czwórki albo piątki. Podchodzimy do technika i zwracamy mu uwagę że na powierzchni pracującej korony powinien zrobić swój znak(!!!) aby było wiadomo że to jego dzieło. On zwraca naszą uwagę że właśnie taki znak umieścił na tej powierzchni .Rowek który biegnie dokoła guzka jest właśnie jego inicjałem .To G albo raczej 6 !

Jednym słowem zwieńczenie, pełny obraz mojego wszechświata jest wykonany na poziomie szóstym ?

Powracam do snów o moim wszechświecie po kilku tygodniach.

Jak dalej rozwija się mój wszechświat?

Śnię z poziomu mentalnego (4). W moim domu. Po prawej mam dwie osoby. Nie pamiętam szczegółów.

Nad ranem dowiaduję się że zaciągnąłem kredyt którego nie uda mi się spłacić nawet w małym procencie za życia. Nie jestem tym zmartwiony raczej mam z tego pewnego rodzaju satysfakcję !



Kolejnej nocy pytam jeszcze raz o stan mojego wszechświata.

(To zabrzmiało jak stan konta , wszechświat jest stworzony przeze mnie po prostu na kredyt zaczerpnięty u wielkiej kobiety-Dobrej Matki !)

Znowu śnię z poziomu mentalnego. W pokoju za regałem który zakrywa całą ścianę była niewielka szczelina. Głoszący kazania/proroctwa(chyba jest ich dwóch tak jak we wczorajszy śnie kiedy ich nie rozpoznałem ) dostawali się za regał z jego lewej strony i wspinali się poprzez szczelinę na prawo, na sam wierzch skąd głosili swoje słowo.

Postanowiłem udoskonalić i uporządkować tę przestrzeń .Odsunąłem regał od ściany na szerokość człowieka. Okazało się że pod ścianą pomiędzy regałem a ścianą stoją niewielkie szafki. Odkurzyłem je wszystkie i posprzątałem stare zapomniane rupiecie. Plan mam taki aby ustawić drabinę albo dwie wzdłuż tej nowej poszerzonej przestrzeni i w ten sposób ułatwić głoszenie słowa owym kaznodziejom.



Drugi sen był o tym że podróżowałem z lewej na prawo jakimś autobusem albo samolotem. Otrzymałem na drogę paczuszkę której wygląd obiecywał jakąś specjalną zawartość. Niestety kiedy po przybyciu na miejsce szykowałem się do wyjścia przez drzwi po prawej stronie , na początku pojazdu, zapomniałem owej paczuszki. Na szczęście po kilku krokach sobie o niej przypomniałem i zawróciłem w stronę pojazdu. Stojąc na dole proszę kierowcę/pilota o to aby podał mi ową paczkę. Mężczyzna nie idzie po nią sam .Wysyła swojego pomocnika (jest ich dwóch jak kaznodziejów!) kiedy ten ją przynosi kierowca otwiera aby sprawdzić czy nie przemycam czegoś w paczce ,czegoś czego nie powinienem posiadać (!). Opakowanie sugerowało wartościową zawartość. Pilot otwiera paczkę i wyjmuje zawartość . Zawartość paczki widzę po raz pierwszy i jestem nią mocno rozczarowany .To zafoliowana ryba .Pilot ogląda pod światło zafoliowaną torebkę w której jest to coś co przypomina kawałek łososia czy śledzia. Ja nieco się zżymam na taką nadgorliwość ale on podchodzi do swojej roboty nadzwyczaj skrupulatnie, ogląda pakiet pod światło i maca czy w rybie nie ma jakiejś niespodzianki. Nawet pomocnik który przyniósł mu tę paczkę z głębi autobusu trochę się z niego podśmiewa no bo co można przemycać w zafoliowanym fabrycznie kawałku ryby ?



Z tych snów widzę że ten wszechświat to wiele hałasu o nic. Wygospodarowana w przestrzeni ciała mentalnego wąska minusowa przestrzeń która pewnie po dłuższej obróbce zajmie większą część ciała mentalnego. Niestety nie udało się stworzyć owego wszechświata na poziome atmanicznym a na technicznym poziomie buddyczny i minusowym mentalnym . Odnoszę wrażenie że wraz z upływam czasu mój wszechświat ulega wchłonięciu albo degradacji do poziomu urojeniowego. Dlaczego ?!? O to właśnie trzeba spytać dzisiaj.

Zapytałem dlaczego nie udaje mi się stworzyć wszechświata na poziomie atmanicznym(7) a tylko na mentalnym z przebiciem (a raczej ugrzężnięciem) na poziom buddyczny?

Stoję naprzeciw stołu za którym znajduje się lekarz. Stawiam na stole tackę ze sterylnymi przedmiotami. Przynajmniej dołożyłem wszelkich starań aby takie były. Lekarz (biel to poziom 6) przyjmuje je ode mnie jak by były sterylne , ma do mnie zaufanie. Za lekarzem po prawej stronie stoi moja żona. Te przedmioty mają posłużyć do zeskanowania jej ciał i określenia w których miejscach występują uszkodzenia. Kiedy lekarz zaczyna ją skanować przechodzę na drugą stronę , poza stół i uczestniczę w badaniu. Odnoszę wrażenie że skanując moją żoną lekarz w jakiś sposób skanuje również mnie. Lekarz przegląda wszystkie warstwy od samej głowy do dołu i mówi że wszystko w porządku , niepotrzebnie się obawialiśmy , nie ma żadnego chorobowo zmienionego miejsca w mojej żonie.

Nad ranem wysyłam kolejno trzy kule(roty) wielkości niedużych piłek. Powtarzam tę czynność trzy razy ponieważ odnoszę wrażenie że wykonałem coś nie do końca poprawnie.

To chyba odniesienie do trzech kolejnych nocy .Pytam o coś niepotrzebnie?

Widać problem nie leży po mojej stronie. Zatem co jest przyczyną niemożności utworzenia przeze mnie wszechświata na poziomie atmanicznym ? Wygaszono mnie z zewnątrz ? Zafoliowano jak tę rybę i poddano kontroli ? Odizolowano od energii która kredytowała mój wszechświat ?









Po kolejnej kilkumiesięczne przerwie znowu sprawdzam jakie są dalsze losy mojego wszechświata.

We trzech(!) z prostej formy w której umieszczone są jakieś nici utworzyliśmy bardziej skomplikowaną (trzyczęściową?) . Forma jest przezroczysta i te nici w środku są rozłożone w miarę równomiernie. Obracamy formę głową do dołu( Granica 8/9) i przez stopy wlewamy czekoladę(Nicość poziomu ósmego i forma naszego wszechświata ). Trochę się nam te nici osunęły i większość opadła do głowy która jest na dole ! Kiedy wlewaliśmy czekoladę nawet się trochę obawiałem że w przewężeniach zostanie trochę powietrza ale po wyjęciu okazało się że nie. W ten sposób w formie powstało jej lustrzane odwzorowanie (Granica 5/6).

W drugim śnie leżymy w płytkiej transzei po prawej stronie i oglądamy chyba te odlewy. Jeden z nas przyniósł skądś po jednym kiju dla każdego z nas. Są bardzo przydatne bo pomagają się zaklinować nam w tych transzejach .Bez nich ciągle byśmy się unosili i na pewno te czekoladowe odlewy by nas zauważyły.

Po przebudzeniu zaczynam w końcu się domyślam o co chodzi. Forma jest jedna a gorąca Nicość tworzy w niej kolejne odwzorowania wszechświatów jest wiele ale wszystkie pochodzą z jednej formy. Na dodatek same są obserwowane niczego nie widząc. Próba utworzenia prywatnego wszechświata jest oczywiście iluzją,zaburzeniem które zostanie rozładowane przez opór wszechświata w którym taka iluzja powstała, co wcale nie wydawało mi się takie oczywiste na samym początku.



Zasnąłem z pytaniem czy to wszystko prawda.

Jestem razem z żoną na przyjęciu. Wiem że tu jestem dobrze znany takich jak ja w naszym kraju jest tylko dwóch. Jestem snajperem który trafia z karabinu pozbawionego wszelkiej elektroniki i optyki w punkt z odległości stu metrów ! To jest tak niebezpieczne że kiedy przyjeżdża Putin (Czerwony) to nas dwóch wywożą pod konwojem z kraju albo pilnują każdego oddzielnie w kilka osób w zamknięciu.

Żona nie dowierza kiedy jej mówię że kiedy strzelam to na dodatek nic nie słychać. Oczywiście na tym przyjęciu mam swój karabin z sobą pokazuję żonie jak to robię i strzelam ze środka sali przez drzwi. Karabin ma na końcu lufy tłumik wielki jak szklanka i rzeczywiście niczego nie słychać .Nawet nikt z obecnych nie zwrócił na mnie uwagi. Żona mówi że nie było słychać bo w sali jest gwar. Na co ja prowadzę ją przez drzwi na zewnątrz budynku. Za drzwiami jest most na drugą stronę kanału prowadzi do kamienicy pod jego drugiej stronie (jak to bywa w Wenecji).Tu jest zupełnie cicho na dodatek kiedy strzelam kieruję lufę w stronę kanału. Słychać jedynie cichuteńki plusk naboju wpadającego do wody pod sporym kątem.

Żona jest pod wrażeniem a ja nonszalancko chwyciwszy karabin niechcący naciskam spust. Widzę błysk rykoszetu o ścianę kamienicy po drugiej stronie mostu a potem drugi błysk drugiego rykoszetu odbitego od ściany pomiędzy mną a żoną po naszej stronie kanału. Facet który siedział za oknem kamienicy i czytał czy też pisał coś na biurku aż podniósł głowę zaniepokojony hałasem. A mnie zrobiło się aż ciepło na plecach bo niewiele brakowało a rykoszet mógł kogoś z nas trafić. Tym bardziej że dla podkreślenia dramatyzmu sen dodał żonie córeczkę która trzyma za rączkę. Oczywiście niczego po sobie nie pokazałem. Udałem że tak miało być i obudziłem się.

Jak widać w tej mojej celności jest sporo zbiegów okoliczności czy raczej łutu szczęścia a może raczej działanie opaczności. W każdym bądż razie na moją trafność może składać się kilka z tych elementów!

Obudziłem się i pomyślałem:

- A, dajcie wy mi wszyscy święty spokój. Pomyślałem również że miło by było przytulić się do własnej duszy nie szukać guza i tak zasnąć. No i zasnąłem a nad ranem przyśniło się mi że z tym przytulaniem to nie jest taka prosta sprawa. Do duszy przytulać się można w konkretnych konfiguracjach jej aspektów inkarnacyjnych ponieważ dusza jest zajęta przez cały czas i przybywające grupy aspektów robią to zbiorowo i w odpowiedniej kolejności. Muszę się zatem przyłączyć do jakiejś grupki !

Ręce opadają ! 

Oczywiście co światlejsi kabaliści zdawali sobie sprawę że Jecira nie podaje przepisu na stworzenie czegokolwiek w sensie cielesno-realnym, lecz uznaje owe twory za”stworzenia myślowe”, jecira machszabbit.

Sam Abulafia , najwybitniejszy przedstawiciel ekstatycznej kabały XIII wieku piętnował:”szaleństwo tych którzy badają księgę Jecira, by stworzyć cielę , gdyż ci , co tak czynią , sami są cielętami.”

Nie znaczy to jednak że stworzony egregor -myślokształt„świata”- Astralnej Przestrzeni Wolności, „cielęcia”- zwierzęcia mocy, czy Golema-Tulpy nie mają cech użytkowej trwałości.

Prawdziwym Światem, jaki koniec końców udało się mi jednak stworzyć, są „Krajobrazy mojej duszy” które oprócz tego, że są książką zawierającą spory zasób informacji metafizycznych są jednocześnie sprawnie działającą maszynerią psycho-duchową, moją indywidualną kopią zastanego wszechświata z której mogą korzystać również inni zainteresowani budowaniem swoich własnych Przestrzeni Wolności które przetrwają czas dany ich twórcom. Jednak należy być świadomy, że tak jak to mówi się w Nifl'ot Maharal 'im ha-golem wydanym w 1909 roku w Piotrkowie:

A gdyby nawet spisał te kombinacje, przecież już jego towarzysz nie mógłby z nich zrobić użytku, jeśli sam dzięki własnemu zrozumieniu nie nauczył się potrzebnej w tym celu koncentracji myśli. W przeciwnym razie wszystko to będzie dla niego nadal ciało bez duszy.”



Społeczność śniących progresywnie: Śniący inaczej

https://www.facebook.com/SnienieProgresywne



Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)