zdjęcie Autora

19 października 2023

Adam Pietras

Serial:
Gnostyk postmodernistyczny
Moja droga od enneagramowej Czwórki do Siódemki ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Drugi prosty A ◀ ► Wielki powrót czy odkrycie? ►

Każda (?) inicjacja polega na przejściu od enneagramowej Czwórki do Siódemki: innymi słowy, Epikurejczyk to Budda – błogosławiony – oświecony – wolny – święty szaleniec – sannjasin – Grek Zorba – wyzwolony – ten, który ukończył proces indywidualizacji wg. C. G. Junga – osobowość kompletna.

I

Witam serdecznie po dłuższym czasie nieobecności na Tarace. Ten czas był mi potrzebny dla sformułowania kilku prostych a jednocześnie głębszych niż do tej pory wniosków. Tytułem wstępu mogę tylko powiedzieć, że nie zależy mi na romantycznej wynalazczości, a raczej na umiarkowanym, „centrowym” poszukiwaniu twórczej syntezy pierwiastków powszechnie znanych. Moglibyśmy ująć to jako dążenie do przemiany alchemicznej, w której poszczególne elementy kołują tak długo, aż każdy trafi na odpowiednie miejsce. Jest to, zdaje się, proces indywidualizacji. Niektórzy nazywają go „wtórną naiwnością", „drugą połową życia”, „oświeceniem”, „błogosławieństwem”. Te sformułowania mają jakiś emocjonalny, historyczny i metodologiczny ciężar, a tym samym nie każdemu muszą odpowiadać w tym samym stopniu. Dlatego też poszukuję rozwiązań w różnych tradycjach, różnych szkołach, różnych językach, począwszy od magii, przez nauki humanistyczne, aż po myślenie ścisłe.

Żeby moje pisanie było autentyczne, będę wplatał w nie elementy biograficzne bądź charakterologiczne. Dla osób zainteresowanych enneagramem dość będzie powiedzieć, że przez większość mojego życia „prowadziła mnie” albo „towarzyszyła mi” energia enneagramowej czwórki, a więc tragiczny romantyk. Ta energia z resztą wydaje mi się dość aktywna na Tarace, z resztą czym innym niż romantyzmem są poszukiwania wśród mitów i legend, poszukiwania swojej tożsamości poza mainstreamem, który nas z jakiegoś względu nie satysfakcjonuje, czym innym jest twórczość Mickiewicza bądź Słowackiego – moglibyśmy ująć to za Goethem, iż jest to rana serca, z której bierze się każda poważna twórczość.*

*Goethe z resztą głosił ultraromantyczną i szkodliwą tezę, jakoby po osiągnięciu szczytu swoich możliwości pozostawała autodestrukcja, ponieważ nie ma już nic więcej. Moglibyśmy w dzisiejszych czasach uznać to za formę autokreacji albo automitologizacji, albo też „odbicie wahadła” w stronę namiętności i szaleństwa po epoce Oświecenia. Z drugiej strony Goethe był znany jako człowiek zrównoważony i obdarzony przenikliwym umysłem, polihistor, podróżnik, poeta i naukowiec. O ile jego Cierpienia Młodego Wertera spowodowały rozstrój psychiczny u wielu ówczesnych czytelników, sam Goethe zdawał się raczej, jako temperament, być enneagramową siódemką, tj. epikurejczykiem.

Jeśli chodzi o drogę od enneagramowej czwórki do siódemkii, wydaje mi się to do pewnego stopnia sytuacją dziejową, choć być może to zbytnie uogólnienie. Natomiast możemy wskazywać, że jakąś romantyczną dominantę odziedziczyliśmy choćby po ruchu hippisowskim, po latach sześćdziesiątych, muzyce wyrafinowanej i pełnej tęsknoty, w tym tęsknoty za lepszym światem, za absolutną wolnością, za kulminacją egzystencji w lekkim, tanecznym kroku winnego boga Dionizosa. Tak to wygląda od strony idei i jest to sporym uproszczeniem sytuacji kulturowej, politycznej, społecznej. W Polsce, zdaje się, romantyzm miał szczególnie silne podglebie z racji panującego reżimu. Rzeczywistość wokół zdawała się przeczyć naturalnym potrzebom ludzkiego wnętrza, życie w pewnym momencie, być może, przenosiło się w krainę sztuki, fantastyki, poezji, kiedy świat wokół był absurdalny, szary i wrogi.

Nie chciałbym nikogo do siebie zrazić, ale moim zdaniem przejęcie estetyki kontrkultury przez struktury kapitalistyczne jest niczym innym jak dziejowym przesunięciem energii czwórki w energię siódemki. Miałem epizodyczne doświadczenia pracy w tzw. korporacjach i mam nieco inne niż obecne w popularnej doświadczenia z tego typu miejscami. W starszym pokoleniu jest to być może niezbyt pochlebnie widziane i uznawane za zdradę ideałów kontrkultury, natomiast dla mnie to ma o wiele głębszy sens. Dość powiedzieć, że kapitalizm jest ustrojem punktującym kreatywność, pozwalającym na dość szeroką, moglibyśmy wręcz powiedzieć – anarchistyczną (ultraliberalną, libertariańską) – wolność, promującą dyscyplinę, której sens jest ascetyczny, (arystotelesowska etyka cnót) organizacja korporacji przypomina dzieło sztuki, niewidzialna ręka rynku jest formą "świeckiej opatrzności”, do tego dochodzą pojęcia przedsiębiorczości, klasy średniej, estetyki, designu, promocji wartości, synchronizacji, architektury etc.**

** Każdy, kto ma choć trochę głębszą wiedzę socjologiczną wie o tym, że tzw. system „sam się reformuje” (tj. reformują go ludzie) – polecam lekturę Państwa Platona albo „Euklides był osłem” Stefana Themersona. To są rzeczy oczywiste i znane od zawsze, kłania się heglowski ruch po spirali albo nietzscheański wieczny powrót tego samego w innych formach. Dla dociekliwych – Georges Sorel, Antonio Gramsci.

W ten sposób chciałem zaprezentować jedną z możliwych ścieżek drogi od czwórki do siódemki.

II

Drugą część artykułu chciałem poświęcić moim refleksjom i obserwacjom na temat tego, w jaki sposób przebiega(-ła) inicjacja na przestrzeni wieków i dziś w różnych strukturach władzy/sensu/doświadczenia. Wydaje mi się, że powinniśmy zachować to, co w tradycjach świata jest cenne, ale także wybrać to, co jest adekwatne dla dzisiejszych potrzeb i sposobu myślenia współczesnych. Urodziłem się w roku 1990tym, a więc na moje życie składa się pamięć PRLu „dziedziczona po przodkach”, początki kapitalizmu, akces do Unii Europejskiej, ostatnie drgnienia kontrkultury, kryzys ekologiczny, nuda świata, hedonizm, przepowiednie o roku 2012, te czy inne odnogi awangardy, nuda sytego świata, etc. etc.

Stawiam tezę, na podstawie moich doświadczeń i mojego wglądu w historię świadomości ostatnich kilku dziesięcioleci, jakoby proces drogi od czwórki do siódemki był czymś w rodzaju rytu inicjacyjnego, któremu poddawane było kilka ostatnich pokoleń. Na swoje potrzeby reformuję albo przechwytuję np. pojęcie „oświecenia” albo „Nibbany”, „błogosławieństwa”, „szczęścia”, „wolności”. Jest to pisane na szybko, więc nie jest to dostatecznie głęboki i rozległy wgląd w naturę tych zjawisk, nie każdy też musi się ze mną zgadzać, ale stawiam roboczą tezę, że:

– (każda???) inicjacja polega na przejściu od enneagramowej czwórki do siódemki. (Innymi słowy, epikurejczyk to Budda/błogosławiony/oświecony/wolny/święty szaleniec/sannjasin/Grek Zorba/wyzwolony/ten, który ukończył proces indywidualizacji wg. C. G. Junga/osobowość kompletna ).

***

Moim zdaniem te czy inne zorganizowane religie/sekty/kulty to po prostu, ujmijmy to, organizacje inicjacyjne. Bolączką Kościoła np. jest egalitaryzm, znów grupy elitarne mają tendencje do autorytaryzmu, choć dla mnie to ma więcej sensu (Freud był kimś w rodzaju guru, ponieważ większość jego uczniów była zbyt mało ogarnięta, by pojąć jego nauki. Dopóki nie przeszli do końca inicjacji, mieli się mu po prostu podporządkować.) Jestem po części perennialistą, a więc na przykładzie św. Pawła mogę napisać o tym, jak wiara zamienia się w widzenie (pomyślne zakończenie inicjacji, która może trwać całymi latami, prawdopodobnie jest ona czymś w rodzaju indywidualizacji jak u Junga, dla każdego przebiega w innym tempie i w inny sposób), jak nie kończy się ciałem/Prawem tego, co zaczęło się Duchem, albo jak w buddyzmie (cała buddyjska ścieżka jest ścieżką inicjacyjną, po której „odrzuca się drabinę”) osiąga się absolutną wolność/wolność dzieci bożych/Nibbanę, której eksploracja ma trwać w nieskończoność.

Kwiat Życia to z jednej strony symbol uniwersalnego połączenia, z drugiej, choć nie spotkałem się z taką interpretacją, jest to symbol wolności, wedle której po prostu nie ma złych decyzji. Dopóki nie ukończymy inicjacji przebywamy w samsarze/„grzechu”/alienacji (różne języki różnie to określają), dopóki nie ukończymy inicjacji jesteśmy podatni na egregory, manipulacje, bezsensowne cierpienie, absurd. Natomiast osobiście uważam, że bardzo dużo ludzi żyje a może od zawsze żyło „po drugiej stronie”, moglibyśmy poetycko nazwać ich „aniołami”, prawosławie ma na to określenie „błogosławieni”, to ludzie, którzy urodzili się i żyją oświeceni. Nie jest to jakaś głęboka tajemnica, nie ma w tym żadnego misterium, to po prostu osoby które mają zdrowe w sensie nietzscheańskim charaktery, są elastyczni, potrafią zachować harmonię pomiędzy cierpieniem a radością, a przede wszystkim nie znajduje się u nich zbyt głębokich złóż neurotyzmu czy resentymentu.

Co do neurotyzmu psychoanalizę można uznać za ścieżkę inicjacyjną, ponieważ analiza ma prowadzić do tego samego punktu, co wspomniane przeze mnie ścieżki, a więc, do epikureizmu, zdrowego hedonizmu, równowagi pierwiastka męskiego/żeńskiego – przemiany alchemicznej. To nie są jakieś bardzo tajemne rzeczy, ale dla niektórych trudne do osiągnięcia, właśnie z racji neurozy (mayi, „grzechu” etc. etc.). To są moje wnioski na poziomie doświadczalnym, nie rozsądzam teraz kwestii egzystencji pośmiertnej, natury karmy, reinkarnacji etc. etc. choć to bardzo ciekawe zagadnienia, człowiek pragnie żyć w nieskończoność i to pragnienie skądś się w nim wzięło, złe podejście do umierania również powoduje rodzaj neurozy. Ale myślę, jeśli wszystko jest krążeniem energii, jeśli energia i świadomość są istotowo ze sobą złączone, jeśli panpsychizm ma rację, jak głoszą również różne tradycje (dla człowieka tradycyjnego w głębokim sensie tego słowa cały Wszechświat jest żywy), to jakaś forma egzystencji pośmiertnej wydaje się być oczywista.

Dziękuję za lekturę.

◀ Drugi prosty A ◀ ► Wielki powrót czy odkrycie? ►


Komentarze

[foto]
1. Nie rozumiemRadek Ziemic • 2023-11-19

tezy "Każda (?) inicjacja polega na przejściu od enneagramowej Czwórki do Siódemki". Rozumiem ten znak zapytania. Podobnie jak niejasne jest dla mnie twierdzenie, że Siódemka to typ pełni. Myślę, że pełnia, niemożliwa (jak sądzę) do osiągnięcia (choć może w tym przekonaniu determinuje mnie moja enneagramowa Czwórka, którą od dłuższego czasu próbuję przezwyciężyć, w niemałym stopniu ku Siódemce właśnie, choć nie tylko), polegałaby na pewnej dynamicznej równowadze pomiędzy wszystkim siedmioma typami. Radykalną dominację jednego typu traktuję jako resentyment (może on być przyczyną życiowego sukcesu, zresztą). Siódemka może się np. "wyradzać" w narcyzm (i tu upodobniać się, poprzez wyalienowanie z relacji, do tragicznego romantyka.) 

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)