zdjęcie Autora

28 września 2015

psycho-kit.pl

Pochwała szakala
Z bloga psycho-kit.pl ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Oryginalnie w blogu psycho-kit.pl – „Strona o pop-psychologii, niepokojących zjawiskach w psychobiznesie, nadużyciach "fachowców od duszy", manipulacji nierzetelnego dziennikarstwa, higienie psychicznej i innych ważnych sprawach.” 24 września 2015, „Pochwała szakala”. W Tarace z uprzejmą zgodą Autorki.


Agresja (impuls, popęd, działanie) jest be (AD1). A przemoc (celowa, ukierunkowana agresja) to już jest be w ogóle. Nie bijemy, nie krzyczymy, nie wyzywamy, nie hejtujemy. Używamy komunikatów „ja”, mówimy wprost o uczuciach i potrzebach, łagodnie i stanowczo „stawiamy granice”. Mowa-trawa, czyli „mowa żyrafy” tak. „Mowa szakala” - mowa czerwonego mięsa - nie. W języku nie ma być żadnej ironii, żadnego podtekstu czy szyderstwa. Złość jest „złą emocją” lub – w wersji light – „trudną emocją”. Gubimy się w poprawności politycznej, która jest niczym innym, jak przemocą narzuconym dyskursem, tak jakby nie było świata, a była tylko i wyłącznie narracja o świecie.

szakal, jackal
Z: www.smh.com.au

Buduje się nam wiarę w to, że jeśli z języka wyrzuci się jakieś słowo, to odpowiadające mu zjawisko przestanie istnieć. Nazwiemy „ministra” „ministrą” i tak stworzymy równość. Zastąpimy „kalekę” „niepełnosprawnym” i nikt już z inności nie będzie się śmiał. Ta wiara w cud tak cudownie infantylna! Dzieciaki chowają pod kocykiem, a wtedy ich świat przestaje istnieć. Wystarczy zamknąć oczy i stać się niewidocznym. Fajne, ale już wyrosłam z tego, bo tak świat nie działa.

Oczywiście, społeczne ograniczenie agresji ma sens. Bardziej bowiem opłaca się być grzecznym. Dam coś, to i mnie może coś dadzą?! Grzeczność pochłania mniej energii, gdy wokół nas są sami obcy – gdy musimy definiować ich status za każdym razem, gdy jakichś obcych widzimy. W małych społecznościach wiadomo: Heniek od Kaśki trochę nerwowy jest, ale to szwagier, świekra jest spokojna choć złośliwa, a nasz sąsiad jest naszym sąsiadem i lepiej z nim współdziałać. A tam za rzeką mieszkają nie-ludzie, dziwni tacy, Niemce. Nie żyjemy już w małych grupach (a nawet jeśli, to z telewizorni atakują nas różne figury i gadające głowy). Nasz umysł, jak za czasów współżycia z tygrysami szablozębnymi, ciągle po cichu wykonuje pracę, którą w małych, odizolowanych grupach robi się raz a dobrze. Czy ten obcy, którego mijamy na ulicy, to wróg czy przyjaciel? Uderzy, nie uderzy? Na jakim miejscu stoi w hierarchii? W nienormalnym świecie domów ustawionych jeden na drugim, braku szerokiego widoku na sawannę i co dzień mijanego tłumu obcych, ciągle podskórnie dokonujemy oceny. Łatwiej funkcjonować przy założeniu, że i mnie, i obcego krępuje nakaz hamowania agresji – więzy grzeczności. Nie musimy ciągle prężyć muskułów, potwierdzać swojej pozycji, szczerzyć kłów. To męczy.

Agresję/asertywność (czyli agresję w słodkim opakowaniu) usprawiedliwia tylko jasno nazwana cudza agresja. Obserwowałam to na kursach samoobrony dla kobiet. Czy jak facet złapie za rękę to jest „agresja”? A jak zwyzywa? A jak złapie za gardło? A jak to gardło ściśnie? A jak gardło pogłaszcze – czy to jest „agresja”? Już? Mogę kopnąć? Niektóre kobiety czekają, żeby ktoś inny nazwał to, co się dzieje. Tak, to jest agresja”, mówi Ktoś (w didaskaliach), rozwiązuje wahanie, prostuje ambiwalencję i wtedy kobieta może zacząć się bronić. Choć też różnie z tym bywa: agresja skojarzona jest bowiem z brudem, brakiem wdzięku, brzydotą. Niekobieca jest. Eleganckie panie nie wsadzają bandziorom palców w zasyfione uszy, ani też nie drapią nowymi tipsami po zaropiałych oczach. Krew, ślina, rzygowiny, pot. No i, nie daj Boże, sperma. Fuj!

szakal, jackal
Z: en.wikipedia.org/wiki/Jackal

Napisałam „jasno nazwana cudza agresja”. W świecie wojen hybrydowych, gdzie słowa tracą wartość, a opis nie odnosi się do faktów z ziemi-tej-ziemi, spokojnie da się rozegrać sprawę za pomocą nienazwanych zielonych ludzików. Zostaliśmy bowiem wytresowani zarówno w tym, że ktoś inny stwierdza, co jest agresją, jak i w tym, że sami nie możemy jej użyć. Napływ nieokiełznanej tłuszczy nie jest już w politycznym dyskursie „atakiem” (agresja jest be), a skoro nie jest to atak, to i bronić się nie wypada (agresja jest be po raz drugi).

Wydaje się jednak, że gra społeczna, pt. „jeśli bijesz, ja biję, jeśli dajesz, to i ja daję”, jest nie do pokonania. Ta gra wymaga nie tylko umiejętności oceny wartości (daję tyle, ile ty dajesz), ale też całkiem realnego prężenia muskułów i mobilizacji sił w odpowiedzi na atak.

Niektórzy wierzą, że tę drugą część (agresja, siła, przemoc) da się ominąć. Do wierzących należy, m.in. Marshall Rosenberg, twórca koncepcji Porozumienia bez Przemocy. Koncepcja jest prosta: nie oceniamy a mówimy, co zaobserwowaliśmy; informujemy o naszych uczuciach, a uczucia odnoszą nas do naszych potrzeb; jasno komunikujemy potrzebę, bo agresję wyzwala nie ofiara, ale nasza własna niezaspokojona potrzeba. Agresję rozbraja się właściwą komunikacją, topi we współczującym, aktywnym słuchaniu i samoświadomości. Brzmi to ładnie i z pewnością spontanicznie nam wychodzi, gdy rozmawiamy z kimś, z kim wiąże nas intymna bliskość. W moim odczuciu jest to jednak koncepcja naiwna i wykastrowana. Sprawia kilka poważnych kłopotów. Agresja nie jest tutaj wrodzona, ale wynika z niezaspokojonych potrzeb, zwłaszcza wyższych – ludzie są „z natury” dobrzy. Po drugie, tak naprawdę nie znamy swoich uczuć: konia z rzędem temu, kto rozpozna swoje prawdziwe potrzeby i żyje w nieustannej samoświadomości, zgłębiając bez przerwy wybrzuszenia nieświadomości. Całe życie miotamy się, nie wiedząc, co tak naprawdę jest nam potrzebne. Po trzecie, problemem jest gradacja czy wewnętrzny konflikt potrzeb. Nie ma również wystarczających zasobów, by zadowolić potrzeby wszystkich. Zaspokojenie potrzeb wymaga niekiedy konfliktu z innymi. Ale tu konflikt omija się sprytnie: nie żądamy bowiem spełnienia potrzeb a pokornie prosimy, otwierając się bezradnie na poczucie niespełnienia (lub też dobieramy inne strategie zaspokojenia potrzeby). Po czwarte, z ludzkiego języka wycina się podtekst, dwuznaczność, czyli właściwie podstawę ludzkiej komunikacji i humoru. Robi się zero-jedynkowo. „Porozumienie bez przemocy” jest komunikacją nienaturalną, musi być wyćwiczona do automatyzmu. Wycina się „ocenę”, „ego” zgodnie z buddyjskim paradygmatem. No i nie da się z każdym tak rozmawiać. Wymaga intymności – ale jaka tu intymność z człowiekiem zredukowanym do świadomej wiązki dziewięciu bazowych potrzeb?

Opozycjonistów Rosenberg pyta retorycznie: „Czy chcesz mieć rację, czy być szczęśliwym?”. Retorycznie, bo wszystko ma blednąć w obliczu naszego „szczęścia”. Ale ja odpowiem, całkiem nieretorycznie: tak, niewolnik woli być szczęśliwy. Wolny wie, że ważna jest racja, czasem tak nad-wartościowa, tak nad-jednostkowa, że za nią godzi na „dyskomfort”, na cierpienie, na śmierć.

szakal, jackal
Z: my.educonsole.com

Z agresją, a raczej jej zaprzeczeniem/okiełznaniem, kojarzy mi się nieodmiennie lemowski „Powrót z gwiazd”. W świecie „127 lat później” agresję ograniczono chemią za powszechną (choć na początku wymuszoną) zgodą. Skrzywdzenie kogokolwiek, czy czegokolwiek, wywołuje ból. „Nastąpiła redukcja agresji” - piszą bezbarwnie naukowcy lemowskiego świata. Oto świat betryzowany, gdzie losowość, agresja, krew, indywidualizm, ryzyko, ciekawość, sport, niepewność, jawna przemoc podpierająca prawo - nie istnieją. A co za tym idzie: jakikolwiek wartościowy wybór, budujący ludzką egzystencję, jest niemożliwy. Nie ma się przeciw komu buntować. Nie ma jak siebie zbudować – można być tylko dowolnie kolorową papką, bo wolność wyboru jest nieograniczona i nie wiąże się z wyrzeczeniem. Wszystkie potrzeby zostają zaspokojone – nomen omen do tego zmierza wizja Rosenberga. Można mieć wszystko bez wysiłku, bez stresu, bez niebezpieczeństwa – nawet emocje, nawet przestrach, namiastkę atawizmów, da się kupić w teatrze. To, co poruszające, zaskakujące, mocne: gwałtowność seksu, namiętność, pożądanie - ograniczone zostaje brytem;  ultranowoczesnym, feministycznym odpowiednikiem czarnej polewki. Eksploracja innych planet - a po co? Razem z agresją zanikła ciekawość i gotowość do podjęcia ryzyka. A obok cicha przemoc wobec warstwy robotów-niewolników-dostarczycieli przyjemności, bardziej zanurzonych w życiu niż żywi ludzie. AD2)

Ahimsa, nie da się ukryć, jest mrzonką. Oczywiście można spędzić życie w maseczce, nie oddychając i nie jedząc, wypierając fakt, że lwy naprawdę zabijają, szympansy naprawdę walczą, krew jest naprawdę krwią a nie czerwoną farbą, a ludzie bywają naprawdę podli. Można betryzować koszmary, potwory i szakale. Można – a nawet trzeba! - mieć górnolotne ideały. Ale mam złą wiadomość: świat bez agresji nie istnieje, przynajmniej w tej nogawce czasu. Zawsze żyjąc (walcząc o swoje życie, stając po stronie swojej wolności, czy tylko dyskutując) będziemy odbierać coś innym, będziemy odbierać coś światu. Choćby iluzje, choćby najdrobniejsze, pozbawione świadomości życie. Nie da się żyć, nie krzywdząc, nie pożerając innych. Nie ma równości, świat nie jest fair. Nie da się żyć inaczej jak kosztem innych, kosztem świata, na cudzy koszt.

O paradoksie: powinniśmy więc być wdzięczni światu, bo wszyscy w nim zawiniliśmy, żyjąc.

* * *

Źródła i dalekie inspiracje

www.fpbp.most.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=22%3Aczym-jest-porozumienie-bez-przemocy&catid=31%3Apodstawy-pbp&Itemid=46&lang=pl

„Rozwiązywanie konfliktów poprzez porozumienie bez przemocy” Marshall B. Rosenberg w rozmowie z Gabriele Seils, Czarna Owca , Warszawa 2009

andrzejgasiorowski.natemat.pl/153171,ziemia-mowi-sprawdzam


AD...

AD1: Agresja wg WHO: „Celowe użycie siły fizycznej lub władzy, sformułowane jako groźba lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie, innej osobie, grupie lub społeczności, które albo prowadzi do albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia”.

Betryzowany, betryzacja – terminy-neologizmy Stanisława Lema ze wspomnianej powieści „Powrót z gwiazd” 1961, od ang. better – lepszy, lepiej.

AD2: Takie dalekie skojarzenie post-lemowe, pół żartem ale całkiem serio:

Look what they`ve done to my brain, Ma
Look what they`ve done to my brain
Yeah, they picked it like a chicken bone
And they think I`m up insane, Ma
Look what they`ve done to my brain.

Yeah, they tied it in a plastic bag
And they shook me upside down Ma
Look what they`ve done to my song
Look what they`ve done to my song. (Melanie Safka)



Komentarze

1. świat bez agresji nie istnieje, przynajmniej w tej nogawce czasu. Zawsze żyjąc (walcząc o swoje życie, stając po stronie swojejNN#6103 • 2015-09-29



Ten cytat przypomina mi inny: grzeszyliśmy, grzeszymy i będziemy grzeszyć!

Myślę ze jest inne wyjście, nie chodzi o udawanie spokoju, taki spokoj kiedyś eksploduje. Uwaznosc w sensie obserwacji emocji moze byc takim rozwiązaniem. Na pewno czasochłonne na poczatku, zalezne od pokładów złości w tobie, ale skuteczne

Badnia pokazują ze spirala agresji jest samo nakęcającą się zabawką, czyli za każdym razem kiedy potrzebujemy  blow off some steam (wypuścić trochę pary) wieksza ilość pary gromadzi się w nas.

Inaczej, stajemy się zakładnikiem, niwolnikiem agresji. Agresja przyjmuje różne formy. Niechęć jest też agresją. Myśl lub slowa: to przecież idiota...  to zachowanie agresywne. Kiedy już wypowiemy te slowa dobrze jest zatrzymać się i włączyć uważność.
[foto]
2. Wołanie PlutonaWojciech Jóźwiak • 2015-09-29

Ja odczytałem ten -- WAŻNY! -- artykuł jako wołanie Plutona. W podwójnym sensie: jako przywoływanie "energii" Plutona i jako głos tej energii idący ze środka. Pluton (jako astrologiczny planetarny symbol) skupia to-co-skrajne, a więc skrajne sytuacje życiowe i nasze uzbrojenie się na te sytuacje.
Przez odrzucenie tej strony życia-istnienia, którą symbolizuje Pluton, dostajemy świat grzeczny, sztuczny, papierowy, udawany, spreparowany, zinfantylizowany.
Autorka przypomina pewną powieść Lema z opisaną tam "betryzacją" -- "ulepszeniem" ludzi (od ang. better), tak że pozbywali się agresji.
Więc dodajmy: świat wykastrowany.
Europa to sobie stopniowo robi. O tym też jest w tym tekście.
Myślę, że podobnie odczuwali "co wisi w powietrzu" nasi dziadkowie-pradziadkowie w latach 1930-tych. Z jednej strony MORDOR sowieckiej Rosji, z drugiej wyrastający drugi w Niemczech. Teraz mordory się odradzają, i na wschodzie i na zachodzie. Potrzebna jest siła przetrwania, sprostania, dania odporu. Niektórzy to widzą. Również na poziomie indywidualnego reagowania, np. żeby wiedzieć, kiedy zostaje przekroczona granica, za którą trzeba walić w mordę, czym masz pod ręką, np. koszem na śmieci, i jednocześnie świdrująco krzyczeć o pomoc. Nie dbając o zasady elegancji. O tym jest w tym tekście.
3. w tym tekscie jest pokazany pewienNN#6103 • 2015-09-29

pogląd na bardzo istotny aspekt zycia. Nie chodzi o udawany świat ale o to aby twoja nieagresywna rzeczywistość była autentyczna. I uważam ze w tej nogawce życia to jest mozliwe i kilka osób taką rzeczywistość zrealizuje. Mowię o węwnętrznej przemianie. Mordorom trzeba dac odpór ale dobrze by to zrobić tak aby smemu nie stac się Mordorem. Inaczej mówiąc dać w zęby napastnikowi celnie i silnie ale bez zlości.
[foto]
4. historia jest sinusoidąArkadiusz • 2015-09-30

Są czasy pokoju, potem nadchodzi czas wojny, potem znowu nadchodzi czas wyciszenia i tłumienia agresji, potem agresja musi wybuchnąć itd. Agresja była jest i będzie i nie da się jej zamieść pod dywan, agresja jest częścią naszej zwierzęcej natury, bo mamy częściowo zwierzęcy mózg. Dlatego nigdy nie uczymy się z historii i wojny wciąż wracają.
Tłumienie agresji nic nie daje, i pod tym względem rozumiem ten artykuł. Tłumienie czegokolwiek oddala nas od prawdy o nas. A mamy jakąś (nie wiem jak to nazwać) boską potrzebę życia w prawdzie - i wtedy to i tak musi się pojawić - wyparcie kończy się agresją wobec innych lub chorobą z autoagresji. 
Ale byłbym daleki od wychwalania agresji. Kolejnym krokiem powinno wtedy być otwarcie więzień i wypuszczenie na wolność "wolnych" przestępców by mogli z powrotem żyć w "zniewolonym" społeczeństwie. Niczego bardziej konstruktywnego niż własnej osobistej samoświadomości (nieoceniającej obserwacji tego co powoduje naszą agresję i doświadczenia tego bez oporu) nie potrafię niestety zaproponować. I tu jest mi znacznie bliżej do Rosenberga, bo jest to rozwiązanie na życie w społeczeństwie. Mówienie o własnych uczuciach, potrzebach, ranach nie świadczy o byciu wykastrowanym, może to być akt odwagi. Agresja wydaje się tu łatwiejszym i zrozumiałym wyjściem ze stresującej sytuacji. I dlatego pewnie ona istnieje, i być może dlatego należy ją uszanować jako naturalny proces. Czyli nie wychwalam agresji ale ją rozumiem.
[foto]
5. Nie tylko agresjaWojciech Jóźwiak • 2015-09-30

W tym tekście chodzi nie tylko o agresję jako o napadanie na kogoś i przemoc -- ale o coś więcej. "Agresja" ma związek z prawdą: bo odkrycie i powiedzenie prawdy rozwala "układy" i odsłania-obnaża złe siły; popatrz jak Komuna broniła się przed prawdą. "Agresja" ma związek z odwagą: bo bez odwagi nie ma ani prawdy, ani możliwości stawienia oporu zagrożeniu. Ma też związek z autentycznością.
Zamieściłem ten tekst w Tarace, ponieważ znalazłem w nim ideę bardzo podobną do TWARDEJ ścieżki - ta sama twardość.
[foto]
6. agresja jako wewnętrzny wrodzony popęd?Arkadiusz • 2015-09-30

A więc pochwała agresji, ale tylko w specyficznym jej znaczeniu. Agresja jako niezłomność, odwaga, przebojowość, ostre działanie, narzędzie manifestowania i obrony własnego "ja"? Nie znam się na tym dobrze, u mnie, enneagramowej Piątki, słabo to działa. Pewnie przydałoby się tego więcej. Może "Pochwała szakala" to manifest Ósemek (Siódemek lub Trójek)? A Piątki będą chwalić uważność, akceptację itd?
7. agresja ma związek z prawdą?NN#6103 • 2015-09-30


to ze jesteśmy "naturalnie" agresywni, mając zwierzęcy, reaktywny pien mózgu nie oznacza ze musimy "autentycznie" pozostać agresywni.

Czy na tym właśnie nie polega Wielka Przemiana - Pełne Oświecenie?

Człowiek Zwierze zmienia się w Czlowieka-Boga?

Chyba mówimuy o innych kwestiach:)
8. Metoda RosenbergaIlona • 2015-10-01

Metoda Rosenberga dla mnie to nauka prawdy, autentyczności i odwagi, dochodzenia (poszukiwania) do tego, co jest dla mnie ważne, jaką mam potrzebę, czego chcę i bycie z tą potrzebą spójnym i prawdziwym.  Pozwolenia sobie na chcenie tego czego chcę i przyjrzenia się przy okazji wszelakim „ale”, jaki się pojawiają i chciałby, aby „nieprawdziwy, fałszywy układ” w nas trwał oraz odwagi w wyrażeniu swojej potrzeby, a nawet odwagi poproszenia innych pomoc w jej zaspokojeniu bez obawy bycia odrzuconym. Definiuje też różnicę pomiędzy prośbą a żądaniem – żądanie jest niezadowolone jeśli ktoś mu odmówi. Można to odnieść na szersze niż nasze własne podwórko. Agresja pojawia się  nie tylko wtedy kiedy bronimy swoich granic (w czym nie ma niczego złego), ale też jak o coś prosimy (tak się przynajmniej  nam wydaje),  a tego nie dostajemy  to wymuszam to czego chcemy siłą albo atakujemy z innej strony. 


[foto]
9. TłumieniePrzemysław Kapałka • 2015-10-01

Tłumienie agresji nic nie daje - nie do końca. Przynajmniej pozwala unikać jej negatywnych skutków. Na przykład, jeśli mamy ochotę walnąć pięścią w szybę, to stłumienie tego nie zlikwiduje przyczyn i nie rozwiąże problemu, ale przynajmniej unikniemy następnego problemu, jakim będzie rozwalenie sobie ręki. I tłumienie agresji też może być wskazane, jeśli będzie to agresja zbyt daleko posunięta, jeśli jej skutki mogą być jeszcze gorsze, niż skutki tłumienia. A chyba nie jest to takie rzadkie. 

Podobnie zresztą jest z tłumieniem czegokolwiek. Czasem trzeba, żeby skutki używania sobie do woli, bez zahamowań, nie były jeszcze gorsze.

[foto]
10. tak PrzemkuArkadiusz • 2015-10-02

Na płaszczyźnie społecznej to tłumienie się odbywa i odbieramy je jako korzystne, bo nie chcemy biegających po ulicach przestępców, wolimy żeby siedzieli w więzieniach. Za agresję jest kara. Nie wiem na ile rozwiązuje to problem, a na ile go nakręca. Ciężko to zmierzyć, ale chyba nie jest to tak oczywiste jak przedstawiają to choćby politycy czy strażnicy prawa.
Jeszcze trudniej ocenić tłumienie agresji na poziomie indywidualnym. Bo niby nie rozwalę sobie ręki jak stłumię agresję. Ale cały czas mam napięte mięśnie barków czy zaciśnięte szczęki. Do tego może dojść autoagresja czyli choroba. Emocja musi znaleźć ujście. Czy nie jest tak, że nerwus ekstrawertyk zrobi awanturę i dawno zapomni o problemie a cichy introwertyk będzie się dusił w środku aż się pochoruje? Konieczna jest samoobserwacja własnych emocji, uczuć, potrzeb i rozwiązanie tego co nas trapi (albo puszczenie problemu, umniejszenie jego znaczenia, nie zasilanie go energią, ale bez oszukiwania się).
11. obserwując kaczory, łabędzieNN#6103 • 2015-10-02

mozna zauważyć ze kiedy dwa samce wchodzą w jakąś interakcję i w zasadzie nie dochodzi do bójki, rozchodząc się gdzieś na boku, trzepią skrzydłami, zwyczajnie dają upust nadmiarowi energii-emocji
[foto]
12. Nie tylko tłumieniePrzemysław Kapałka • 2015-10-02

Ja nie mówię, że tłumienie rozwiązuje problem. Ale jak masz ochotę kogoś zabić, to w moment tego nie przepracujesz. Musisz się zatrzymać, musisz na jakiś czas to w sobie stłumić. A potem możesz się brać za przepracowanie.
[foto]
13. Każdego dniaRadek Ziemic • 2015-10-04

otrzymujemy komunikaty, różnego rodzaju, że w świecie jest mnóstwo agresji. Polityka to agresja (zazwyczaj), media to agresja (nierzadko), rodzina to też często agresja, doniesienia o wojnie mówią o agresji. Mógłbym tak długo. My wiemy o tym. Nie protestujemy przeciw istnieniu policji, armii, kupowaniu nowych samolotów itd. Zamykamy mieszkania na klucz, nie idziemy do lasu czy w podobne miejsca w nocy (poza survivalowcami). Ale to wszystko nie oznacza, że postawy pacyfistyczne (zazwyczaj jednostkowe) lub namawiające do życzliwości, miłości, komunikowania się bez agresji są BEZ SENSU. Uświadomimy to sobie, jeśli zdamy sobie sprawę, że takie postawy funkcjonują w pewnym kontekście społecznym, w którym przeważa agresja. A komunikacja społeczna nie odbywa się na zasadzie racjonalnych komunikatów, jest przerzucaniem się uogólnieniami. Ja ciągle widzę więcej tych agresywnych. 
To stary wątek, namawianie do nie-agresji. Buddyzm, NIELICZNI przedstawiciele chrześcijaństwa itd.
Agresja jest w modzie i powyższy tekst też o tym świadczy.

[foto]
14. Do lasu w nocyPrzemysław Kapałka • 2015-10-04

Chodzenie do lasu w nocy jest znacznie bezpieczniejsze, niż chodzenie po mieście w nocy. Mówię to, choć nie jestem survivalowcem. Jedyne, czego należy się bać, to że po ciemku w coś wejdziemy.
[foto]
15. Ciemny lasRadek Ziemic • 2015-10-04

Ja rzadko bywam w lesie w nocy, właściwie nie bywam, więc pewnie dlatego użyłem tego przykładu, ale raczej jako metafory czegoś, co budzi nasz lęk wynikający ze świadomości agresywności świata. Aczkolwiek faktycznie - niebezpieczniej może być pod przysłowiową latarnią.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)