zdjęcie Autora

25 marca 2013

Maria Piasecka

Serial: Przypowieści z Ziemi Run
Przypowieść o znaczeniu runy Ansuz
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Runy
Tematy/tagi: germańska mitologiaprozaruny

◀ Przypowieść o znaczeniu runy Thurisaz ◀ ► Przypowieść o znaczeniu runy Raidho ►

ANSUZ

motto

mowa jest wehikułem mądrości i głosem serca
a kto milczy nie czyni pożytku z wolności


Imię konunga Nidura wymawiano z trwogą. Wraz z nim pojawiały się zgliszcza, płacz i śmierć. Gdyby nie zdrada i kłamstwo, którymi posłużył się, by wykraść Asom cząstkę mocy magicznej, nigdy nie zawładnąłby mieszkańcami Ziemi Run. Jarlowie klanów bali się konunga i jego czarów. Niejeden raz widzieli, w jaki sposób wojownicy Nidura rozprawiają się w wioskach i osadach z nieposłusznymi. Tortury, gwałt i mordy stały się niemal codziennością w całym kraju. By ratować rodziny, swoich bliskich i sąsiadów, jarlowie złożyli hołd poddaństwa okrutnemu władcy.

Jedynie Hiordward niestrudzenie stawiał opór. Odwaga i honor, za które cenili go najdzielniejsi woje, sprawiły, że jarl przez długi czas skutecznie chronił siebie i swych ludzi przed zapędami Nidura. Poza tym jego posiadłości na terenach odległych i trudno dostępnych – wśród zachodnich wzgórz Ziemi Run – broniły się same przed zniewoleniem. Posłowie okrutnego konunga raz po raz wracali do swego pana z niejasnymi zapewnieniami, iż Hiordward jest już prawie, ale jeszcze niezupełnie, gotów podporządkować się rozkazom nowego władcy.

Jednak Nidur był zbyt potężny, by mały klan mógł oprzeć się jego sile. Walka o utrzymanie niezawisłości skazana była na klęskę. Hiordward unikał jak mógł ostatecznego starcia, lecz Nidur długo nie dawał się mamić nic nieznaczącymi zapewnieniami. Ostatni z wolnych jarlów wiedział, że jeśli otwarcie wystąpi przeciw konungowi, zginie. Wolał jednak umrzeć niż żyć w niewolo. Nawet prośby żony, która niedawno powiła mu syna, nie zmieniły jego decyzji.

Zniecierpliwiony Nidur ruszył z całą swą potęgą na ostatni wolny lud. Walka nie trwała długo. W ciągu jednego dnia klan Hiordwarda przestał istnieć, a dzielny władca został pojmany. Czekał na pewną śmierć i pragnął jak najszybciej znaleźć się w jej objęciach. Lecz konung Nidur miał inne plany względem pokonanego. Rozpalonym żelazem wypalił mu na piersi odwrócony znak runiczny Ansuz.

Było to potężne zaklęcie – odwrócona Ansuz zapieczętowała Hiordwardowi usta. Od tej pory wojownik nie potrafił już wyrazić słowem tego, co było w jego myślach i w duszy. Nidur puścił Hiordwarda wolno, lecz jarl, zwyciężony i ograbiony ze wszystkiego co kochał, pozbawiony nawet możliwości mówienia, nie mógł uczynić pożytku ze swojej wolności. Wszystkie cierpienia jego klanu zostały zamknięte i pogrzebane w jego sercu. Nikt już nie miał się dowiedzieć o zbrodni i nikt już nie mógł jej pomścić.

Hiordward wędrował wiele lat po Ziemi Run. Napotykani ludzie omijali go, patrząc wrogo. Czasem na jego drodze pojawiał się ktoś litościwy, gotów pomóc znękanemu wędrowcowi, lecz gdy zamiast ludzkiego głosu i zrozumiałych słów słyszał z jego ust bełkot, uciekał z lękiem. Jarl tracił kontakt ze światem, jednak nikt nie odebrał mu wewnętrznego czucia i bólu, jaki niosło niewypowiedziane. Utrzymywała go przy życiu nadzieja, że kiedyś może odnajdzie słowa, którymi podzieli się z drugim człowiekiem.

Ciało Hiordwarda słabło, lecz uwięziony w nim głos nabierał mocy. Zdany na przypadek docierał jarl do miejsc nieznanych ludziom, których stopy deptały jedynie bliskie i utarte szlaki. I pewnego razu, daleko od zachodnich rubieży Ziemi Run, spotkał na swej drodze mądrego, choć niepohamowanego w swoich zachowaniach, olbrzyma Wafthrudnira.

Ludzie z Ziemi Run znali olbrzyma i jego zamiłowanie do pojedynków na zagadki, ale niewielu widziało go na własne oczy. Wafthrudnir mieszkał samotnie w Krainie Gór, w trudno dostępnej grocie. Jeśli komuś udało się odnaleźć najmędrszego wśród olbrzymów, rozstawał się z nim bogatszy o nowe doświadczenia i o wiedzę, która zmieniała dalszy bieg jego życia. Dla olbrzyma natomiast nieczęste spotkania ze śmiertelnikami były radosną okazją do oddania się ulubionej rozrywce.

Cierpiący Hiordward nie dostrzegł w spotkaniu z olbrzymem niczego szczególnego. Zdawało mu się, że po raz kolejny los go zetknął z nieznajomym, przed którym nie będzie mógł otworzyć ust. Chciał go ominąć i pójść dalej, by nie jątrzyć swej rany. Lecz dla Wafthrudnira każdy przybysz na tym pustkowiu był na wagę złota. Tak rzadko mógł z kimkolwiek bawić się w zgadywanie!

Mało kto wiedział, że Waftrudnir nie tylko pragnie w ten sposób chełpić się swoim sprytem i mądrością. Otóż od wieków był niepocieszony i tkwiła w nim bolesna zadra, gdyż niegdyś przegrał z bogiem Odynem w pojedynku na zagadki, nie umiejąc odpowiedzieć na jego pytanie. Wciąż miał nadzieję, że pojawi się wreszcie ktoś, kto mu w tym pomoże.

Olbrzym zatrzymał więc wędrowca i zaczął życzliwie wypytywać o wieści ze świata. Napotkał mur milczenia. Zdziwił się niepomiernie. Nikt dotąd mu nie odmawiał. Prosił więc przybysza choć o jedno słowo, namawiał i zachęcał, a kiedy i to nie pomogło, użył gróźb.

– Obrażasz mnie! – krzyknął gromkim głosem, od którego zadrżały góry – nie ujdzie ci to płazem!

I wzburzony zachowaniem Hiordwarda, olbrzym uniósł mocarną pięść, chcąc go zabić. Jednak w ostatniej chwili wstrzymał się. W oczach wędrowca dojrzał – ku swemu zdumieniu – zamiast paniki i przerażenia zgnębienie, udrękę i ból.

Cóż to za człowiek, który w obliczu śmierci nie czuje trwogi i nie błaga o litość? – zastanawiał się olbrzym. – A może to nie śmiertelnik tylko sam bóg Odyn w przebraniu? – przemknęło mu przez myśl. – A może to ktoś, kto umie biegle rozwiązywać zagadki i coś ponadto: może odpowie mi na to jedno jedyne pytanie, na które dotąd nie znalazłem odpowiedzi i które mnie tak dręczy?

Olbrzym zaciekawiony i pełen nadziei spojrzał na człowieka przyjaźnie. A Hiordward po raz pierwszy od wielu lat dostrzegł, że ktoś życzliwie się nim zainteresował, a co więcej, upatrywał w nim szansę, potrzebował go i pragnął z nim kontaktu. Ból i smutek, zhańbienie i udręka – te dojmujace uczucia, którymi jarl żył przez lata, wezbrały w nim jak spiętrzone wody rzeki. Zakiełkowały też w nim nowe uczucia: przeogromnej wdzięczności, zaufnia i nadziei. Jarl zapragnął olbrzymowi podziękować. I nie tylko podziękować – zapragnął nagle uwolnić się od wszystkiego, o czym wiedziało jego serce. Teraz – albo nigdy. Bo przecież kto, jak nie olbrzym, będzie w stanie unieść ciężar takich przeżyć i doświadczeń? Choć usta Hiordwarda milczały, przemówiło jego serce. Nawet ślepiec byłby w stanie ujrzeć światło, które popłynęło z jego piersi!

Wafthrudnir w jednym błysku ujrzał Hiordwarda walczącego z okrutnym Nidurem, śmierć niewinnych ludzi, pożar i zagładę. Ujrzał też Nidura wypalającego na piersi jarla odwróconą runę Ansuz, pieczętującą usta dzielnego wodza. Olbrzym był wstrząśnięty, a zarazem – olśniony! Bo oto, wraz z przerażającą historią jarla, pojawiła się odpowiedź na to jedno, jedyne pytanie, które dotąd stanowiło dla olbrzyma łamigłówkę.

Kiedy pojedynkował się na zagadki z Odynem, nie potrafił bogu odpowiedzieć, co wydarzyło się u zarania dziejów i w zaczątkach dni. Od tamtej pory nie mógł o niczym innym myśleć i wreszcie teraz, dzięki nieznajomemu – i już tak dobrze znanemu – przybyszowi, jego mądrość się dopełniła. Zrozumiał, że Odyn u zarania dziejów zawarł głos swojego serca w słowie. Było to miłosne złączenie głosu serca i głosu ludzkiej mowy, początek życia, które jaśnieje, gdy jest wysłowione, a gaśnie zapieczętowane milczeniem.

Wafthrudnir i Hiordward patrzyli na siebie z głębokim porozumieniem. Wdzięczny i zobowiązany olbrzym zaprowadził jarla pod Jesion Yggdrasill rosnący na osi wszechświata i pozwolił śmiertelnikowi napić się wody z tryskającego tam źródła norny Urd. Pijąc wodę życia Hiordward poczuł, że budzi się jakby ze snu trwającego wieki. Jego ciało nabierało mocy a wypalona niegdyś przez Nidura odwrócona runa Ansuz powoli się obracała, zmieniając położenie na właściwe.

Gdy klątwa Nidura całkowicie utraciła swą moc, Hiordward usiadł pod Yggdrasillem naprzeciw olbrzyma i zaśpiewał mu pieśń swojej pamięci i miłości, pieśń zdolną wskrzesić umarłych. A Waftrudnir słuchał, patrząc na jaśniejącą na piersi jarla runę Ansuz. Radował się, że człowiek wreszcie odzyskał mowę – dar Odyna.


Maria Piasecka


◀ Przypowieść o znaczeniu runy Thurisaz ◀ ► Przypowieść o znaczeniu runy Raidho ►

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)