04 maja 2015
Krystian Defer
Metoda dwupunktowa uzdrawiania w świetle fizyki kwantowej
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Metoda dwupunktowa w świetle fizyki kwantowej: omówienie. Najnowszym orężem w walce z wszelkimi chorobami, czy to przewlekłymi czy śmiertelnymi, jest bez wątpienia metoda dwupunktowa. Jest ona adekwatna z magią.
Najnowszym orężem w walce z wszelkimi chorobami, czy to przewlekłymi czy śmiertelnymi, jest bez wątpienia metoda dwupunktowa. Co więcej, ma ona uniwersalne znaczenie. Bez wątpienia jest adekwatna z magią. Z tą jednak zaletą, że nie trzeba poświęcać tyle czasu, praktycznie wielu lat, na zgłębianie jej tajników, co charakterystyczne jest dla magii ceremonialnej, nie trzeba przechodzić wszystkich stopni wtajemniczenia. Jej forma (metody dwupunktowej) jest bardzo prosta i na jej opanowanie potrzeba praktycznie dwóch, trzech lekcji. Opanowanie jej jest zaś podobne do nauki jazdy na rowerze. Na rowerze wystarczy raz się nauczyć jeździć i ta umiejętność wystarczy nam na całe życie. W metodzie dwupunktowej jest podobnie. Jak twierdzę również, metoda dwupunktowa może dotyczyć niemal każdej kwestii, która dotyka człowieka. Czyli można ją zastosować także w finansach, w uczuciach, w karierze zawodowej czy w poprawie stosunków międzyludzkich. Oczywiście metoda ta nie jest w 100% skuteczna. Gdyby tak było, to chyba załamalibyśmy warunki życia na Ziemi, bo oto wszyscy staliby się milionerami, szpitale trzeba by zamknąć, a lekarze straciliby pacjentów, itd. Pewien ład i porządek na Ziemi nie pozwoliłby na takie zmiany.
Ale! Otóż jest ale! Można wiele zrobić, korzystając z tej metody. Wiadomo na przykład, że alchemicy wiele stuleci szukali metody, aby stworzyć złoto. W konsekwencji nie udało im się to z przyczyn wiadomych, ale wynaleziono przy tym porcelanę, która była wówczas równie cenna jak złoto. Więc, rzeczywiście, nie możemy za pomocą metody dwupunktowej zmienić realiów świata, ale możemy stosując ją niejako „wytworzyć porcelanę”, czyli możemy sobie znacznie pomóc. I jest tak zaiste, oto metoda dwupunktowa działa najlepiej w takich sprawach, w których „Świat” jest gotowy i pozwala nam na te zmiany, w których mamy „prawo” dokonać zmiany.
Najczęściej dotyczy to naszego zdrowia, stąd metoda ta jest tak skuteczna w przywracaniu zdrowia. Kto bowiem nam odmówi tego prawa do zdrowia? Z tej przyczyny raczej nie zaleca się stosowania metody dwupunktowej z zamiarem wygrania jakiejś większej kwoty w lotto, bo jest wtedy raczej nieskuteczna. Sam osobiście próbowałem raz czy drugi wykonać taki eksperyment. Lecz, jak zgadujesz słusznie, Szanowny Czytelniku, trud ten był nieskuteczny. Jednakże z formalnego punktu widzenia nie jest to zakazane. Trzeba próbować. Stale próbować. Jeśli w jednym nie skutkuje, to pomoże w drugim. Jedno wiadomo, stosując pewną małą zasadę niejako „higieniczną”, można wiele uzyskać. Ta zasada sprowadza się do zastosowania od czasu do czasu przerwy w jej stosowaniu, podobnie jak stosuje się takie przerwy w pracy z wahadełkiem. Nie dyskwalifikuje to jednak tej metody, bo w życiu nie ma praktycznie żadnej metody działania, która byłaby w 100% skuteczna. Na pewno to tylko wiadomo, że każdy musi umrzeć prędzej czy później.
Metoda ta jest metodą kwantową. To znaczy wykorzystuje ona zjawiska z Poziomu Unitarnego[*] (Pole Kwantowe, Poziom Punktu Zerowego itp.) do realizowania pożądanych rozwiązań. Oczywiście, fizyka kwantowa, choć odkryta dopiero w XX wieku, działała, jeśli tak można powiedzieć, od zawsze, odkąd istnieje świat, przynajmniej w takiej formie, w jakiej znamy go dzisiaj. Jednak głębsze ustalenia, dotyczące funkcjonowania naszych, ludzkich umysłów, częściowo dotyczące nawet naszych dusz i osobowości, oraz doświadczenia ezoteryczne zgadzają się z ustaleniami fizyki kwantowej albo ogólnie mówiąc, rzeczywistości kwantowej. Te narzędzia, które dzisiaj nam daje rzeczywistość kwantowa, były znane i wprzódy, lecz funkcjonowały pod innymi nazwami niż na przykład pojęcia fizyki kwantowej, takie jak: alokalność przestrzenno-czasowa, superpozycja, nieoznaczoność, ziarnistość (kwantowość) czasu i przestrzeni itd. Istnieje uzasadnione podejrzenie, iż źródła magii, i to tych różnych jej typów (magia ceremonialna, chaosu, wysoka i niska magia itd.) należy doszukiwać się w sposobie uprawiania rzeczywistości kwantowej. A więc takie terminy jak: Plan Astralny, Egregory, myślokształty i wiele wiele jeszcze innych można wyjaśnić terminami fizyki (rzeczywistości) kwantowej.
To moje podejrzenie wzmacnia i to, że gdy mówimy o metodzie dwupunktowej, to nie mówimy o tych samych procedurach w każdym przypadku. Praktycznie każdy, kto wykonuje dwupunkt, wykonuje go w sposób autorski i nieco odmienny, powiedzmy, od procedury innego człowieka, który także go stosuje. Potwierdza to w pewien sposób to, iż dwupunkt ma wiele wspólnego z magią. Wszak rodzajów magii jest bez liku. I każdy mag ma także swoje wypróbowane metody magiczne. Co więcej, metody jednego maga będą praktycznie bezużyteczne dla innego maga. Oczywiście, istnieje pewien wspólny kościec, który jest powielany przez wszystkich magów. I w metodzie dwupunktowej także istnieje pewien wspólny rdzeń, którego muszą przestrzegać wszyscy ją stosujący. Różnice istnieją w szczegółach. Ale jednak w dość istotnych szczegółach. W tej publikacji przestawię nie tyle inną, co bardziej rozwiniętą metodę dwupunktową. Wykorzystam w niej cały arsenał wiedzy na temat rzeczywistości kwantowej, działania podświadomości oraz właściwości Pola Serca. Nim to nastąpi, wyjaśnię pokrótce właściwości Pola Serca.
Oto wiadomo, że pole magnetyczne serca jest około 5000 razy silniejsze od pola magnetycznego mózgu i reszty ciała. A samo serce ma niejako własną inteligencję. Znajduje się bowiem w nim siedziba Podświadomości (Ku). Serce stanowi centrum miłości i uczuć wyższych. To wszystko można wykorzystać w metodzie dwupunktowej. Jeśli mowa tu o Podświadomości, to w przypadku metody dwupunktowej chodzi tu głównie o Intuicyjny charakter Podświadomości (Ku). O jej ścisłą korelację z prawą półkulą mózgu. Intuicyjną półkulą mózgu. Logikę trzeba i należy choćby nawet częściowo wyłączyć. O tyle częściowo, iż przecież sama metoda i jej procedura rządzi się żelazną konsekwencją i przyczynowością, więc zupełnie nie odcinamy się wówczas od logiki. Staramy się jednak ją wówczas maksymalnie zawiesić (logikę, rozum).
Jak więc wyglądałaby moja propozycja metody dwupunktowej. Opiszę ją szczegółowo.
Pamiętajmy o tym, że w każdej wersji metody dwupunktowej mamy dwa punkty. Nazwijmy je: (-) i (+). Jeden z tych punktów reprezentuje problem, a drugi brak problemu, ewentualnie rozwiązanie problemu lub inaczej stan pożądany. W Polu Kwantowym, inaczej na Poziomie Unitarnym, dozwolona jest superpozycja stanów, czyli inaczej układ może być naraz w każdym z pojedynczych stanów, a zarazem w kombinacji liniowej tych stanów. Jeżeli my koncentrujemy się na dwóch stanach, na (+) i na (-), możemy mocą swej nadświadomości doprowadzić do superpozycji tych stanów i do splątania kwantowego tych dwóch stanów. Do tego możemy wykorzystać nasz stan świadomy, czyli Lono, czyli naszą uwagę, wystarczy, że wyrazimy takie życzenie powołując się przy tym na naszą Nadświadomość (Kane). Oczywiście, to nie Kane to sprawi, bo nie możemy z poziomu Lono ingerować na Kane, to sprawi nasze Lono i powołanie się na Moc i Potęgę Kane. Co więcej, z fizyki kwantowej wynika, że jeżeli mamy dwa stany splątane kwantowe, to może dojść do takiej sytuacji, że te dwa zamienią się swoim stanem kwantowym. I najważniejsze jest to, że one muszą zmienić stany przemiennie. Wystarczy wiedzieć, że i tu dokona się to wskutek naszej woli (Lono).
Analogia jest tu taka, iż jeżeli istnieją na starcie dwa fotony (albo elektrony) splątane kwantowo, i chociażby poruszały się w potem w przeciwnych kierunkach, jeśli w jednym dokona się zmiana stanu kwantowego, to w drugim, bez względu na odległość, dokona się natychmiast przeciwna zmiana, inaczej mówiąc przeskok kwantowy, czyli (-) zamieni się kwantowo z (+). W metodzie dwupunktowej właśnie korzysta się z tego przeskoku kwantowego. W ten sposób uzyskuje się „uzdrowienie” , jakiejkolwiek by to nie dotyczyło sprawy. Dr Richard Bartlett opisuje w swoich pionierskich książkach, że w ten sposób dokonał wielu wyzdrowień skoliozy: po dwupunkcie następowało zupełne wyprostowanie kręgosłupa u wielu jego „pacjentów”. Owszem, czasami może dojść do tak spektakularnych efektów ozdrowieńczych. Lecz skolioza nie jest związana z jakimiś większymi zmianami patologicznymi. Owszem, rzeczywiście są zmiany kręgów kręgosłupa, ale zabieg dwupunktu czasami nawet jednorazowy może tu pomóc. W przypadku jednak poważniejszych, patologicznych zmian tkanek, jeden zabieg dwupunktu może nie wystarczyć. Lecz już nawet po pierwszym zabiegu widać korzystne zmiany.
W ogólności przy dużych zmianach patologicznych korzysta się także ze wspomnianego już Pola Serca, inaczej Poziomu Serca lub Przestrzeni Serca. Należy tylko po splątaniu kwantowym tych dwóch stanów, czyli (-) i (+), umieścić je swoją wolą (Lono) w Przestrzeni Serca. I bacznie obserwować tam swoją uwagą, co będzie działo się z naszą „chorobą” . Można tak splątane dwa stany „trzymać” w Przestrzeni Serca wiele minut. Co w konsekwencji doprowadzi do skumulowania się efektów działania dwupunktu, do zwielokrotnienia jego efektów korzystnych. To między innymi zauważył inny pionier metody dwupunktowej, dr Frank Kinslow. Dlatego iż Serce jest siedzibą i domem Podświadomości (Ku), więc tego typu procedura uaktywnia działanie i skuteczność całego zabiegu. Po jakimś czasie, być może nawet po wielu minutach (co zależne jest już od indywidualnego przypadku) na zakończenie zabiegu należy dokonać, swoją wolą, owego ostatecznego przeskoku kwantowego, i wyrazić wolę, by punkt związany z (-) przejął wszystkie właściwości „zdrowotne” punktu związanego z (+). Kluczowe zaś zamiany zdrowotne lub w naszym życiu, jak już pisałem w XI. rozdziale, mogą dokonać się natychmiast lub w pewnej nieokreślonej przyszłości, zgodnie z pewnego rodzaju alokalnością czasową, wynikającą z rzeczywistości kwantowej. Dlatego po samym zabiegu najlepiej zapomnieć o nim i zdać się na swoją intuicję i działanie Podświadomości (Ku).
To byłyby teoretyczne podstawy metody dwupunktowej. Lecz, jak pisałem, praktycznie jest wiele odmian tejże. Właściwie każdy może mieć swoją jej wersję. Co podkreśla się prawie wszędzie, u wszystkich autorów książek na ten temat, należy oprzeć się na intuicyjnej, prawopółkulowej stronie rzeczywistości. Oto więc mamy kumulację działania intuicji i Podświadomości (Ku). Aby jednak pokazać Ci, Szanowny Czytelniku, jak to mniej więcej wygląda w praktyce, przedstawię tu moją, autorską wersję. A ty możesz z niej skorzystać lub w dużej mierze możesz na jej podstawie stworzyć własną wersję, lub bazując na teorii tej metody, którą tu podałem, możesz stworzyć całkiem inną wersję metody. Pamiętaj jednak, Szanowny Czytelniku, że nie jest to porada medyczna, tylko pewne dopełnienie.
Oto ona:
Znajdź jakieś miejsce w domu, w którym żaden z domowników nie będzie Ci przeszkadzał co najmniej przez pół godziny. Wyłącz wszystkie media typu radio i telewizor. Usiądź lub połóż się w wygodnej pozycji, ważne by nie krzyżować nóg i rąk, oraz by mieć wyprostowany kręgosłup. A twoim problemem jest na przykład niewydolność nerek. (Przykład wzięty z sufitu, zastąp go własną chorobą.)
Przez chwilę skup się na oddechu. Rytmicznie wciągaj nosem powietrze, wydychaj ustami. Postępuj tak 2 lub 3 minuty. Możesz mieć zamknięte oczy lub otwarte. Wyciągnij przed siebie prawą rękę. Oto wyobraź sobie, że twój kciuk prawej dłoni wyznacza punkt „A”. Punktowi „A” przyporządkuj chorobę nerek. Mocą swej Nadświadomości umieść punkt „A” na Poziomie Unitarnym. (Jeśli nie przemawia do Ciebie pojęcie Poziomu Unitarnego, umieść ten punkt w polu swojej uwagi, cokolwiek by to znaczyło.)
Następnie wyciągasz przed siebie lewą rękę. Niech kciuk lewej dłoni wyznacza punkt „B”. Punktowi „B” przyporządkowujesz punkt w Boskiej Matrycy Rzeczywistości (czyli inaczej na Poziomie Unitarnym), który określa taki stan, w którym twoje nerki są całkowicie zdrowe i sprawne. (Mała uwaga. Na Poziomie Unitarnym, w Boskiej Matrycy Energetycznej znajdują się wszystkie możliwe stany Świata. Możesz więc stamtąd wybrać sobie taki, który będzie dla Ciebie korzystny. W tym wypadku korzystnym stanem będzie fakt posiadania zdrowych nerek.)
Następnie wizualizuj, iż umieszczasz ten punkt „B” na Poziomie Unitarnym. Kolejnym krokiem jest splątanie kwantowe tych dwóch punktów, czyli „A” i „B”. Robisz to tak, iż swoim aktem woli wyrażasz takie pragnienie. Przybliżasz oba kciuki bliżej serca i dokonujesz następnego aktu woli. Wyrażasz pragnienie, aby obydwa te punkty, splątane kwantowo, znalazły się w Przestrzeni Twojego Serca. Teraz powinieneś odczuć powiązanie obu kciuków z sercem, niby jakąś łączność energetyczną, możesz poczuć tę więź, jakby płynęła energia z serca do tych kciuków. Możesz także poczuć, iż z kciuka lewego (punkt „B”) płynie energia do prawego kciuka (punkt „A”). Jeśli początkowo nic nie czujesz, nie przejmuj się, lecz dalej kontynuuj cały proces. W tej pozycji, z kciukami przy sercu, możesz tak pozostać kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt minut. Jeśli w tym czasie będziesz obserwował połączenie energetyczne między puntami „A” i „B”, to staraj się zachować tę pozycję. Trwaj tak dopóki poczujesz ochotę do ziewania. (Ziewanie zawsze sygnalizuje, iż powinno się dany zabieg już kończyć.)
Zabieg kończy się w ten sposób, że wyrażasz wolę, by dokonał się przeskok kwantowy z punktu „B” na punkt „A”. Oraz z punktu „A” na „B”. Oraz wyrażasz wolę, by punkt „A” przejął wszystkie właściwości zdrowotne punktu „B”. Na zakończenie klaszczesz w obie dłonie, odcinając się zupełnie od procesów energetycznych całego dwupunktu. Potem jak najszybciej staraj się zapomnieć o całym zabiegu.
Powtarzam, że to jest tylko pewna propozycja. Ty sam powinieneś wypracować sobie własną wersję. Można tu jeszcze zaznaczyć, iż przyjęte jest, by punkt „A” znajdował się na prawej dłoni: to może być kciuk, może być któryś z innych palców prawej dłoni. Punkt „B” zaś raczej umieszczany jest na którym z palców lewej dłoni. Ale to też nie jest obowiązkowe. Gdy już opanujesz bardziej całą metodę możesz punkt „A” (czyli (-)) umieszczać bezpośrednio na chorym organie lub tkance. A możesz nawet oba punkty umieszczać w swoich myślach, zupełnie gdzieś abstrakcyjnie, gdzieś w swoich wyobrażeniach. Najważniejsze w tej metodzie jest owo splątanie kwantowe chorego i zdrowego punktu, a następnie dokonanie przeskoku kwantowego, tak by dokonała się przemiana i żeby (-) zamienił się z (+).
Warto by tu podkreślić, że jak już wspominałem, ale teraz to dobitnie podkreślam, należy robić sobie kilkudniowe przerwy w stosowaniu metody dwupunktowej. Ja już to pisałem. Ciała nasze, i to nie tylko te fizyczne, potrzebują pewnego czasu „spokoju”, aby osiągnąć właściwą homeostazę. Będzie tak przy stosowaniu każdej metody medycyny naturalnej. Jest tak także przy metodzie dwupunktowej, nawet jeśli jej nie będziemy stosować dla poprawy stanu zdrowia. Mnie osobiście dosyć dziwnym się zdaje, iż tej zasady nie stosuje się w przypadku alopatii (medycyna klasyczna). No ale to już jest osobna kwestia i nie leży ona w temacie tej publikacji.
Jest też ważne to, Szanowny Czytelniku, zwłaszcza gdy jesteś młodym człowiekiem i wydaje Ci się, że chwyciłeś teraz byka za rogi i masz oto receptę na rozwiązanie wszystkich twoich obecnych i przyszłych problemów, żebyś jednak starał się zachować umiar. Potrzeba nieco rozsądku w stosowaniu tej metody, bo inaczej - ja Cię, broń Boże, nie chcę negatywnie programować - Świat, albo inaczej Natura, i tak upomni się o swoje.
Raczej staraj się dokonywać ewentualnych pozytywnych zmian powoli i stopniowo. Zbyt naciągnięta gumka może bowiem pęknąć i uderzy Cię między oczy. Istnieje takie prawo, które niejako odkryłem dla siebie. Takie oto, iż w miarę świeże choroby (lub problemy) można, a nawet należy uleczyć szybko, ale te stare choroby, stare problemy, najlepiej leczyć wolno, acz systematycznie. Bierze się to stąd, iż stare choroby zakorzeniają się głęboko w naszych strukturach i są niczym tocząca się kula śniegowa. Czyli zakorzeniają się w ciele, w Podświadomości, w pamięci mózgowej i komórkowej, w naszych nawykach i odruchach. Niełatwo je stamtąd później wykorzenić. Trzeba wręcz przebić się przez te zewnętrzne warstwy, te które nadrosły nad głównymi przyczynami choroby. Nadrosty te mają z reguły charakter patologiczny oraz energetyczny. Często to dotyczy tkanki nerwowej. Lekarzom trudno takie sprawy leczyć. Więc czasami mówią swym pacjentom, iż trzeba z tym żyć.
Przypisy
[*] Poziom Unitarny – autor proponuje dokonanie podziału rzeczywistości fizycznej na dwa poziomy, na Poziom Unitarny oraz na Poziom Rzeczywisty. Poziom Rzeczywisty to inaczej poziom , na którym dokonujemy pomiarów wszelkich wielkości rzeczywistych, w którym bytujemy. Bowiem pomiary mają wartości liczb rzeczywistych. Poziom Unitarny zaś to poziom kwantowy, poziom Unitarnych obserwabli. Nazwa Poziom Unitarny bierze się stąd, iż operatory te (obserwable) są unitarne, bowiem ich wartości własne są liczbami rzeczywistymi. Jednak prawa rządzące Poziomem Unitarnym są całkowicie odmienne od praw fizyki klasycznej. Więcej na ten temat w moim ebooku pt. „Mag jest w tobie”.
Komentarze
Opis metody brzmi zachęcająco, być może spróbuję. Ale mam parę drobnych uwag:
Na rowerze wystarczy raz się nauczyć jeździć, i ta umiejętność wystarczy nam na całe życie.
Kiedy po kilkunastu latach przerwy wsiadłem na rower, okazało się, że jadę, ale potrzebuję całej drogi. A więc nie do końca jest to prawda :)
Na pewno to tylko wiadomo, że każdy musi umrzeć prędzej czy później.
Są tacy, którzy by się z tym nie zgodzili. Przykład? Książka Rozmowy z Bogiem.
Niemniej artykuł dobry i zachęcający.
(1) Kiedy dawno temu zaczynałem zaznajamiać się z magią, także tą leczącą, przeważały w niej metafory z psychologii: mówiło się o skupieniu, koncentracji, uwadze. Następnie weszły metafory buddyjsko-tantryczne: mówiło się o wizualizacji. Potem doszła huna, więc w wewnętrznym krajobrazie magów pojawiły się Aumakua i Unihipili. Z fizyki głównie była brana metafora energii; brana niezgodnie z fizyką, bo energia w fizyce jest jedna i na tym polega siła tego pojęcia; nie ma „różnych energii” i nie są one „kolorowe” czy jakieś. Można powiedzieć, że pop-magia wymyśliła własne pojęcie energii. Teraz (tzn. od iluś lat) wkraczają metafory z fizyki kwantów. Jeśli działają, to są dobre. W magii jedyną miarą jest skuteczność. Ale przy tym doradzałbym szacunek dla oryginalnych pojęć i dla oryginalnej nauki, czyli fizyki kwantów. Ponieważ właśnie ten oryginał jest źródłem metafor!
(2) Przydałoby się wyjaśnienie, co to są te (ci?) Ku, Kane, Lono. W Sieci znalazłem je jako bogów hawajskich, ułożonych w schemat 10 punktów wzorowany na kabalistycznym drzewie życia – ale Autor używa tych terminów w innym sensie. Prośba do Autora lub w ogóle kogoś, kto się na tym zna, żeby nam objaśnił.
(3) Drobna uwaga redakcyjna. Amerykanie dodają skrót „Dr.” (z dużej litery i z kropką!) przed nazwiskiem lekarzy. U nas podobne „dr” (z małej i bez kropki) oznacza tytuł naukowy i stosowane jest tylko w formalnym kontekście, np. gdy chodzi o autora pracy naukowej. Amerykańskie użycie „dr” Europejczyka razi.
>>>po warsztatach z dwupunktu (byłem na nich)Arkadiuszu, napisz coś więcej o tych warsztatach! Do Taraki. Najlepiej jako odcinek multibloga "Głos wolny".
Co roku powstaje ze dwie, trzy rewelacyjne NOWE metody, zazwyczaj w USA.
Czy to Theta Healing, czy Quantum Fiusion, czy znowu jakis inny bies co to genetyke cala zmienia na lepsze. Slowa kody teraz to Kwant i DNA a tak naprawde to nihil novi.
wszelkie medytacyjne metody, uzdrowienia, szamanizm, sa kwantowe, zmieniaja DNA, tak zwykla medytacja potrafi wlączyć i wyłaczyć geny i uzdrowic z wielu chorób.
Jakos nie widze nic nowego w starych metodach, w ich nowych kwantowych opakowniach.
Skoro nie wiemy, jak działa magia, to również nie wiemy, co w samym działaniu magicznych działa (pociąga efekty) i dlaczego. "Coś" masz zrobić ze swoim umysłem (albo: w swoim umyśle), żeby wejść w rezonans z czymś, co wydarzy się za jakiś czas. Dlatego działania magiczne są próbami nawiązania tego rezonansu. Lub: zbudowania "kanału" między "tu i teraz" i pewnym pożądanym "gdzieś, za jakiś czas". Ten kanał buduje się za pomocą metafor. Taką metaforą jest odwoływanie się do "bóstw magicznych". Albo do "duchów". Ponieważ ludziom XIX wieku łatwiej niż w bóstwa jest uwierzyć w fizykę kwantową, to używa się metafor kwantowych. Oczywiście nie do sprawdzenia jest, czy faktycznie jakieś zjawiska kwantowe zachodzą. Zakończę przypomnieniem słów mojej nauczycielki chodzenia po ogniu: "wyobraź siebie, że potrafisz".
Przypomnę dwa moje teksty: http://www.taraka.pl/cosechcial
i http://www.taraka.pl/cosechcial_jako_cwiczenie_mentalne .
Próbuję od jakiegoś czasu. Problem, że metodę poznałam dzięki książkom F.J.Kinslowa (omijam Dr) oraz filmom na YouTube i trochę byłam zniechęcona zbyt mało wyraźnym odczuciem energii Jednak efekty były (mam nadzieję, że to dzięki metodzie) gdy zastosowałam je wobec bliskiej osoby - od długiego czasu staramy się zniwelować jej bóle nóg. Nie mówiłam jej, że próbuję metody na jej nogach, jednak przez pewien czas spała bez konieczności wstawania i brania środków przeciwbólowych. Ufam, że coś w tym jest. natomiast gorzej jest gdy próbuję w stosunku do swoich problemów - nie wychodzi. Może przez nadmierne emocje. Wierzę, że praktyka czyni mistrza. Skoro wiara w ho′oponopono przełożyła się na konkretne zmiany to i tą metodą pewnie się uda. Jeszcze raz dziękuję - cieszę się gdy magia sprawdza się w życiu.
Ja się mylę, czy unika się tutaj (w artykule, oczywiści) takich terminów, jak sugestia itp.
W magii wszystko jest als ob.
Lewitował Daniel Donglas Home.
Na tym opieraja sie mniej wiecej wszelkie metody uzdrawiania, jednak zarowno 2P i inne czasem dzialają, czasem nie, dla pewnych ludzi działają, dla innych nie.
Czyżby za malo wiary? Raczej nie, myślę ze należy wziąć pod uwagę prawo Karmy,
Otrzymac ukierunkowanie, zrobic to co powinsmy najpierw i wtedy wszelkie metody zadziałają za kazdym razem.
Inaczej mówiąc ludzie dla ktorych te czy inne metody dzialają zarobili na to aby pozbyc sie takich czy innych uciążliwosci.
Karolu. "Gorące pragnienie, serce, wiara, zapał, wyobraźnia, wyciszenie wewnętrznego sceptyka i naszych blokad, potrafią zburzyć" to jest psychologia motywacyjna, pewnie jakiegoś lepszego rodzaju, ale i tak nadal nie jest to fizyka kwantowa. Skądinąd przeczytałbym jakiś porządny artykuł, jak to zrobić. Nawet więcej niż jeden.
Wiadomo, wiara góry przenosi, ale czy kto widział górę przeniesioną przez wiarę?
chyba nie przeczytałes mojego postu do konca:) właśnie pisze ze wiara to za mało.
@Kristian "zamiana problemu w rozwiązanie" dokładnie tak to wyglada u Silvy
patrząc na "chorą" część ciala wyobrażasz sobie tą częśćią ciala "zdrową"
2. Szczególna teoria względności wyklucza komunikację szybszą od prędkości światła.
3. Aby pogodzić obie teorie trzeba uznać, że przedmiotem komunikacji nie jest energia, lecz informacja, świadomość.
4. Ewolucja życia, w tym przypadku człowieka, to ewolucja przystosowania się do rosnącej ilości dostępnej informacji, aż dojdziemy do stanu świadomości, w którym będziemy potrafić komunikować tak jak podaje teoremat Bella.
5. Najpierw około 3,4 mld lat temu wraz z jednokomórkowcami pojawił się pierwszy obwód neurologiczny - obwód przetrwania biologicznego. Proste informacje: zbliżanie - ucieczka.
6. Potem wraz z pojawieniem się kręgowców około 500 mln lat temu pojawił się drugi obwód emocjonalno-terytorialny. Informacje bardziej skomplikowane: miejsce osobnika w grupie, dominacja - uległość.
7. Język, myśli pojawiły się około 100 tys. lat temu. To 3. obwód semantyczny.
8. Około 30 tys. lat temu pojawił się pierwszy homo sapiens z 4. obwodem moralno-seksualnym. Pierwsze 4 obwody mają wszyscy ludzie. Kolejne obwody, operujące coraz większą liczbą informacji w sposób coraz bardziej skomplikowany i zaawansowany pojawiły się już w czasach historycznych, znanym z książek.
9. Piąty z kolei obwód to holistyczny obwód neurosomatyczny (związek ciało-umysł). Szósty - kolektywny obwód neurogenetyczny (archiwa genetyczne, pamięć DNA, skrypt genetyczny dla przyszłej ewolucji, archetypy, kronika Akaszy?), Siódmy obwód metaprogramowania (samoświadomość umysłu, świadomość Obserwatora, wielości jaźni, tuneli rzeczywistości - przeskoki między nimi). Ósmy ostatni (jak na razie?) to nielokalny obwód kwantowy, gdzie informacje przemieszczane są z prędkością szybszą od światła. Nasz mózg to biokomputer, który łączy się z nielokalną informacją będącej tu, tam, kiedyś, wkrótce.
10. Wciąż nie wiem, czy dwupunkt to element matrycy energetycznej czy bardziej matrycy informatycznej, tak jak tu opisałem, działającej na obwodzie kwantowym, ewentualnie metaprogramowania. Możliwe, że wraz z przyśpieszającą wykładniczo ewolucją informatyczną drastycznie będzie rosła liczba ludzi potrafiąca czynić takie cuda. I że będziemy nazywać je cudami czy magią dopóki dogłębnie nie zrozumiemy mechanizmów ewolucji świadomości.
11. I co oznacza istnienie na tak wysokich obwodach? Umniejszenie znaczenia pierwszych zwierzęcych obwodów. Porzucenie własnej indywidualności, poczucie własnej nielokalności, poczucie jedności wszystkich ze wszystkimi, świadomość bycia wszystkim - bogiem?
Czytałem w książce "Boska matryca" G. Braddena o doświadczeniach, które potwierdzały reakcję serca osoby patrzącej na wyświetlane obrazki ułamki sekund wcześniej niż były wyświetlane. Dlatego piszę o pewnego rodzaju komunikacji przekraczającej czas i przestrzeń (teoremat Bella).
Metafora będzie (jakoś) słuszna również wtedy, gdy wynika z błędnej lub błędnie zastosowanej fizyki. Np. mówimy, że ktoś (zwykle pewna młoda kobieta) na kogoś (zwykle na mężczyznę) wywarła "magnetyczny wpływ", chociaż z punktu widzenia fizyki żadne mierzalne pole magnetyczne w takich przypadkach nie działało i nic nie miało do rzeczy.
Mylenie metafory (wziętej) od fizyki z samą fizyką to dobry sposób, żeby skompromitować metaforę.
"informacja i energia to to samo" -- NIE TO SAMO. Również nie to samo przy metaforze :)
I jeszcze jedno. Przy wszelkich próbach zastosowania pojęć i wyobrażeń branych z fizyki kwantowej trzeba pamiętać, że oprócz kwantowego splątania, czyli powstawania i istnienia rozległych obiektów kwantowych, działa przeciwstawny proces: dekoherencja, czyli niszczenie i rozpad kwantowych całości. Choćby z banalnego powodu chaosu cieplnego, czyli nie-zerowej temperatury.
Ta metafora Jaskini Platońskiej i Cieni, to jak najbardziej, Panie Wojtku, część fizyki. Właśnie moim zdaniem fizyki kwantowej.
Czy cały ten dwupunkt to nie jest próba mieszania (wirtualnego mieszania) chochlą w rzeczywistości kwantowej? (Albo - bez metafor - zwykłe wykorzystanie pewnej teorii, niekoniecznie z jej zrozumieniem, do zabaw parapsychologicznych, które mogą "bawiącym się" przynieść korzyści. W końcu jest wielu, którzy chcieliby powtórzyć sukces "Sekretu").
I trochę praktyki. Dwa przykłady (teoretyczne). Najpierw wykorzystam dwupunkt do tego, by Scarlett Johannson przyjechała do Pana Krystiana Defera, zaproponowała mu małżeństwo i by on się zgodził. (Postanowiłem nie być zbyt genderowy, niech będzie tradycyjnie.)
Drugi przykład. Pragnę, by wyginęła jakaś rasa, jakieś plemiona. (Naziści robili to bez dwupunktu, jak wiemy, ale my dzięki dwupunktowi nie będziemy musieli się trudzić.) Dla jasności dodam, bo ludzie są różni - że w drugim przykładzie niczego takiego nie pragnę.
I już całkiem serio - czy ta dyskusja tutaj i ten artykuł to "na poważnie", czy też, jak powiedział pewien kogut, zapytany przez kurę, dlaczego z nią chodzi: "dla jaj"?
Doceniam zarazem niebywałą erudycję teoretyków dwupunktu, bo spece od fizyki kwantowej, psycholodzy, neurofizjolodzy itd. Omnibusy.
Poza podanym przykładem z bananami pod artykułem Arkadiusza ktoś wykorzystał już dwupunkt?
Pytam o te sprawy, bo wypowiedzi Arkadiusza pokazują, że można o nich mówić po ludzku, a nie - "ezoterycznie". (Podkreślę, bo ludzie są różni: cudzysłów).
A mógłby ktoś dwupunktem wpłynąć na naszych polityków?
A tak poważnie Radku, to jestem sceptykiem ;-), nie wierzę w czary i magię, i muszę wszystko zrozumieć w miarę naukowo, żeby to zaakceptować, wtedy okazuje się, że można w te zjawiska uwierzyć. Muzykoterapia, terapia humorem, efekt placebo, efekt nocebo to zjawiska działające (obwód neurosomatyczny). Znana jest terapia regresywna, gdzie pacjenci doświadczają poprzednich wcieleń (obwód neurogenetyczny). Homeopatia, techniki NLP też działają, posługują się one głównie informacją (poziom metaprogramowania). Nie mam powodów by nie wierzyć w prawdziwość relacji z OOBE czy NDE (poziom świadomości kwantowej). Są też w necie liczne relacje opisujące sukcesy dwupunktowców i ho′ oponopono (do weryfikacji). Nie mam pewności, czy ktoś może wejść na warsztaty z ulicy i ot tak machać na wszystko dwupunkt. Jeśli w nie nie uwierzy to ma mniejsze szanse. Czytałem, że około 2 procent ludzi ma już aktywny obwód kwantowy, może to im tylko wychodzi dwupunkt? Wydaje mi się jednak, że na naszych oczach dzieje się ewolucja świadomości i że korzystnym dla człowieka może być poszerzenie własnego tunelu rzeczywistości na taki, w którym takie rzeczy są możliwe. Nie ma zbyt wiele do stracenia, a do zyskania - kosmos możliwości ;-) "Bądźcie jak dzieci" ;-)
Wola nie jest zjawiskiem kwantowym, nasuwa się więc pytanie, dlaczego nie mielibyśmy jej modyfikować na poziomie kwantowym. Co nam tego zabrania? Poza naszą moralnością, która nie jest ani zjawiskiem kwantowym, ani nie należy do metody dwupunktu. (Chyba że się mylę. Lubię sobie Boga wyobrażać, jeśli już muszę, jako totalne niezdeterminowanie, więc może i na poziomie kwantowym ma to zjawisko - wolność Boga i człowieka - jakiś swój odpowiednik.
Ale - jeśli ktoś na przykład szkodzi drugiej osobie i wiemy, że nie zrezygnuje z chęci szkodzenia jej, to czy nie powinniśmy nawet zaingerować w jego wolę na poziomie kwantowym?
Pytanie o wolę, a szerzej o wolność, jest też pytaniem o niezdeterminowanie - o to, czy jest możliwe to, co nie jest możliwe. Ja z chęcią zobaczę takie doświadczenie: ktoś metodą dwupunktu sprawia, że krzesło unosi się samo do góry. (Ja znam prostszy sposób, po prostu je podnieść, ale nie o to w tej chwili chodzi.)
I jeszcze - pytanie do tych, którzy się znają bardziej na fizyce kwantowej niż ja (który się nie znam). Czy to nie jest tak, że za 100 czy 200 lat będzie jakaś inna fizyka, nazwijmy ją ciasteczkową, całkiem inna niż kwantowa, a jabłko jak spadało na głowę siedzącego pod drzewem młodzieńca, tak będzie spadać?
Co do OOBE to być może nie wykracza poza świadomość, ale to nie ma znaczenia, bo mam podejrzenia, że nic nie wykracza poza świadomość. Wszystko być może jest grą samoświadomej obserwującej się i doświadczającej się wielopoziomowej świadomości.
"Wszystko być może jest grą samoświadomej obserwującej się i doświadczającej się wielopoziomowej świadomości".
A czytałeś Lema "Ze wspomnień Ijona Tichego"? Chodzi mi o to opowiadanie, w którym ktoś jest projekcją jakiegoś umysłu, który też jest projekcją jakiegoś umysłu, który też jest... i tak w nieskończoność.
Jak bym napisał, że mi idzie łatwo, to za chwilę rzeczywistość by mi pokazała, że g.. prawda. Zawsze tak mam, ilekroć myślę, że jestem w czymś lepszy. Swoją drogą ciekawe zjawisko.
Po raz pierwszy z odwrotnym postrzeganiem przepływu czasu (od prawej do lewej) zetknąłem się w Metodzie Silvy w 1996 r. A w 1997 roku pytałem o to Jose Silvę- odpowiedział, że tworzenie w wyobraźni stanów zastanych (tego co jest) po prawej stronie, a nowych wydarzeń po lewej powoduje uwolnienie od postrzegania czasu co sprzyja pracy w stanach alfa.
W późniejszych czasach zetknąłem się z takim postrzeganiem przepływu czasu w Różokrzyżu i technikach pracy na poziomach metafizycznych. Wytłumaczenie tego było jednak inne i odnosiło się do praw rządzących światem duchowym.
A jak się ma do tego wykonywanie metody przez osoby niepełnosprawne? Z ograniczoną ruchomością kończyn górnych, bądź z nie do końca wykształconymi rękoma, lub bez rąk?
Czy takie osoby są wyłączone z dobrodziejstw dwupunktu?
Moja propozycja jest taka:
Usiąść w ciszy, zamknąć oczy... poobserwować rzekę przepływających przez umysł myśli... Gdy odpłyną, uświadomić sobie, że znajdujemy się w przestrzeni serca, przestrzeni połączonej ze wszystkim i wszystkimi we wszechświecie...
W tej przestrzeni umieścić punkt (-) - stan obecny, który chcemy poprawić/uzdrowić... poszukać punktu (+) - stanu, do którego dążymy i poobserwować, jak zachodzi między nimi połączenie. To łączenie może trwać dłuższą chwilę, a może być szybkie jak błyskawica..
Po tym procesie można odczuć zmianę... inny stan świadomości...
Jak napisał autor artykułu - "Praktycznie każdy, kto wykonuje dwupunkt, wykonuje go w sposób autorski i nieco odmienny...", tak też przedstawiłam Państwu mój sposób na dwupunkt :) .
Wojtek: "Skoro nie wiemy, jak działa magia, to również nie wiemy, co w samym działaniu magicznych działa (pociąga efekty) i dlaczego. "Coś" masz zrobić ze swoim umysłem (albo: w swoim umyśle), żeby wejść w rezonans z czymś, co wydarzy się za jakiś czas. Dlatego działania magiczne są próbami nawiązania tego rezonansu. Lub: zbudowania "kanału" między "tu i teraz" i pewnym pożądanym "gdzieś, za jakiś czas". Ten kanał buduje się za pomocą metafor. "
Ja postrzegam te "Coś" na podobieństwo do np. chodzenia. Chcąc przejść z punktu A do punktu B nie musisz absolutnie wiedzieć, które mięśnie napinać i pod jakim kątem stawiać stopę. Jedyne co jest potrzebne, to zgranie motoryki ciała z kinestetyką odczuwania i myśli. To zgranie jest istotne, aby nie zakończyło się tylko na samym chceniu ;)
O takim kinestetycznym "ruchu duszy" słyszałem od Silvy, wyczytałem u Steinera, znalazłem u Hellingera. Jest on również podstawowym elementem „technik podprogowych” w hipnozie.
A co do mechanizmów działania dla „racjonalisty naukowca” wkleję króciutki tekst z „Przejawów karmy” R. Steinera:
„Między uzdrawiającym, a uzdrawianym dokonuje się, gdybyśmy mieli użyć określenia stosowanego w fizyce, wymiana energii. To co żyje w człowieku uzdrawiającym, a więc pewne procesy w ciele eterycznym, zostaje użyte w taki sposób, że u człowieka uzdrawianego powstaje pewien rodzaj biegunowego napięcia wywołanego tym, że procesy w ciele eterycznym uzdrawiającego wchodzą w pewien stosunek z tym, który ma być uzdrawiany. Wywołana tu zostaje biegunowość, podobnie jak w pewnym abstrakcyjnym sensie, kiedy wytworzony zostaje pewien rodzaj elektryczności dodatniej i pojawia się odpowiadająca jej elektryczność ujemna. Tak więc przy tego rodzaju leczeniu wywołana zostaje biegunowość….. „
Więcej wyjaśnień http://www.neurolingwistyka.com/antropozofia
Piszę "napisano" ponieważ Autorka nie podpisuje się i nie ujawnia nigdzie. Gdyby używała choćby pseudonimu, link do jej tekstu zamieściłbym w "nalazkach". A tak to figę.
Ale przeczytać warto, ponieważ jest tam lista zarzutów.
--- "Hej bracia wilki brońcie się, póki nie wyginiecie!" (Kaczmarski)
A oto linki:
Rozmowa Tomasza Stawiszyńskiego z Janem Chwedeńczukiem:
- http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/nauka/20150207/swiat-jest-inny-niz-nam-sie-wydaje
- http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/nauka/20150214/chwedenczuk-swiat-jest-inny-niz-nam-sie-wydaje-2
- http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/nauka/20150222/stawiszynski-kontra-chwedenczuk-swiat-jest-inny-niz-nam-sie-wydaje-3
- http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/nauka/20150301/stawiszynski-kontra-chwedenczuk-swiat-jest-inny-niz-nam-sie-wydaje-4
- http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/nauka/20150309/stawiszynski-kontra-chwedenczuk-swiat-jest-inny-niz-nam-sie-wydaje-5
>>> Zamierzałem napisać tekst o nadużyciach semantycznych
Czy już Radku przestałeś zamierzać?
B. Gdzie problem? --- W tym, że metody magiczne (tak, magiczne!) jednak w jakimś stopniu i niekiedy, działają! Wyśmiewanie ich niczego nie załatwia. To co mnie tutaj interesuje, to w jakim stopniu to się dzieje, i kiedy, pod jakimi warunkami.
Argument placebo, który przywołuje "Psycho-Kit Lady", jest niepoważny. Dlaczego? Dlatego, że magia JEST jednym wielkim placebo, podobnie jak JEST jednym wielkim przypadkiem.
Może też, idąc za Radkiem (following Radek -- dlaczego, u licha, nie ma odpowiedniego słowa w j.polskim?) mam chęć coś więcej o tym napisać.
W magii jest marzenie opanowania rzeczywistości, ale może rzeczywistość jest nie do opanowania. Może należy wreszcie "od-puścić", wybaczyć światu, że nie podporządkowuje się ani naszemu umysłowi, ani naszej intuicji (wiem, że niekiedy to bardzo trudne, a może i niemożliwe). Może wtedy człowiek i świat staną się sobie bardziej bliscy. (To by zresztą można odnieść też do innych relacji: człowiek - człowiek, człowiek - zwierzę, człowiek - przedmiot). Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że magia to taka proto-wiedza i proto-technika, która służy do zawłaszczenia świata.) A co do psychologii i terapii - w większości przypadków pacjentowi można pomóc wtedy, gdy CHCE. Więc ZACHĘTA jest pewnie jak najbardziej wskazana.
Ta metoda zawiera wszystko co potrzeba do skutecznej przemiany plus nową teorię jak to działa, co moze byc łatwe do zaakceptowania przez "racjonalnego" człowieka.
I być może o to chodzi.
Czy ta fizyka to ściema terapeutów? Czy może oni jednak mają kompetencje do pisania o fizyce kwantowej? No bo z pewnego punktu widzenia ja mogę napisać artykuł o dowolnym rodzaju terapii, choć żadnego z nich nie znam.
I czy ta fizyka kwantowa to jest opakowanie, czy może zachęta, żeby przyszło jak najwięcej klientów? Czy to opakowanie jest konieczne? Czy też może niepotrzebne i lepiej nawet byłoby nie "mataczyć"? I czy istnieje coś takiego jak etyka zawodu i etyka tekstu reklamowego, czy też Boga nie ma hulaj dusza?
I najważniejsza rzecz: zwróciłeś uwagę, że w przypadku terapii nie mówi się o skuteczności? A pisze nawet takie rzeczy: "Najnowszym orężem w walce z wszelkimi chorobami, czy to przewlekłymi czy śmiertelnymi, jest bez wątpienia metoda dwupunktowa."
http://www.taraka.pl/kwantowa_swiadomosc_01
Pisanie w kilku zdaniach o takim temacie nie ma sensu, bo wymusza skróty, które potem są lepem dla obśmiewaczy wszystkiego, co niematerialne. Ale największym dowodem istnienia psychologii kwantowej jest to, że każdy doświadcza tego, w co wierzy.
@ Kristian, tak duży procent ludzi "racjonalnych" ma problem z zakceptowaniem
"magii", sam kiedyś takim człowiekiem byłem, więc jeśli kwant ma pomóc rozwinąć się, to jestem za kwantem.
Pozdrawiam:)
Najważniejsze jest chyba ugruntowanie przekonania, że choroba nie jest konieczna, nie jest jedyną możliwością, że nie jest mi do niczego potrzebna. Przekazała jakiś komunikat (jaki?) i może sobie pójść. Tak sobie myślę, że być może sami latami powołujemy i wzmacniamy swoje choroby to małe sztuczki nie wystarczą, by się pozbyć własnych tworów. Nasz materialny cielesny stan jest odzwierciedleniem stanu duchowego, dlatego i tak zawsze najważniejsza jest świadomość, uważność, czucie siebie. Takie jest moje zdanie. No i na koniec, myślę, że leczy miłość i radość, więc tu trzeba szukać przyczyny chorób (w ich braku) i rozwiązania (w ich odczuwaniu).
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
-
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.
Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.