zdjęcie Autora

21 marca 2016

Katarzyna Urbanowicz

Serial: Prababcia mniej ezoteryczna
Współczucie cię zabija!
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Obserwacje obyczajowe
Tematy/tagi: coachingobyczajepsychologia

◀ Taniec kury ◀ ► Wielkanoc – Święto Przemijania ►

Doznałam szoku czytając artykuł pod powyższym tytułem polecony mi przez znajomych, zamieszczony na stronie http://www.ecoego.pl/index.php/component/content/article/38/1247-wspoczucie-ci-zabije

Zwłaszcza rozbawił mnie fakt, iż autor artykułu i administrator strony na froncie tejże zwraca się do publiki o przekazanie darowizny. Czyżby znał jakiekolwiek inne powody, poza współczuciem, dla bezinteresownego przekazywania swojej forsy autorom takich poglądów? Czy doprasza się o traktowanie go jako osoby intelektualnie niepełnosprawnej? Ale po kolei.

Wzmiankowany artykuł przeprowadza dowód na to, że współczucie jest grą zerojedynkową – to znaczy współczujący traci, a suma tych strat zwiększa się, im większej liczbie ludzi współczuje. Stwierdza on na wstępie: „Współczucie ma więc wyraz jednoznacznie negatywny, bo zakłada skupianie się tylko na negatywnych odczuciach innych ludzi.” I nazywa go wręcz „Nurzaniem się w gównie”. Ponieważ jest zgodnie z jego słowami „braniem na siebie cudzych brudów” — „mocno osłabia się nasz system odpornościowy, organy przestają pracować wydajnie, a organizm wręcz prosi się o choroby. A już tysiące lat temu było wiadomym, że jeśli o coś długo prosimy, to na pewno to dostaniemy. Ktoś kogo życie jest całkiem udane, ale w imię rzekomo dobrego współczucia wprowadza w nie dramat, prosi o choroby i nieszczęście - i będą to prośby wysłuchane, spełnione, wcześniej czy później, wszakże podobne przyciąga podobne.” W związku z tym podaje zalecenie: „Wybieraj dobre informacje, unikaj złych”.

Należy też zdyskredytować tych, którzy cierpią. Najłatwiej dać im przykład – ukazać zadowolonego, radującego się z życia osobnika, a wówczas cierpiący, jeśli do tego przykładu się nie przekona i złośliwie nie przestanie cierpieć, dostanie za swoje.

„W ten sposób człowiek cierpiący ma cel, ku któremu może podążać - no chyba że cierpienie jest jego sposobem na życie, wyłudzanie pieniędzy i współczucia. Wtedy nazwie Cię egoistą, kanalią, psychopatą, człowiekiem z kamiennym sercem. Czuje się zagrożony tym, że nie cierpisz - bo jeśli nie cierpisz razem z nim, nie może Cię użyć, wykorzystać do swoich celów.”

         No i gotowe! Możesz dalej radować się w przekonaniu, że wyciągnąłeś rękę z jedynie słusznym rozwiązaniem do cierpiącego, a on rękę tę odtrącił, ponieważ jest po prostu naciągaczem i łobuzem. W świetle tego: „Człowiek który uwierzył że współczucie jest szlachetne i dobre, zrujnuje sobie życie.”

Nie zajmowałabym się tym stekiem bzdur, gdyby nie fakt, że tego rodzaju poglądy coraz szerzej przebijają się do społecznej świadomości za sprawą podobnych autorowi artykułu coachów. Ludzie ci zarabiają pieniądze na poprawianiu samopoczucia innym i w przeciwieństwie do psychologów czy psychiatrów, nie szukają przyczyn depresji czy marnej kondycji psychicznej pacjenta, a idą drogą na skróty, uprawiając swoistą propagandę, w myśl zasady, że coś, co powtórzono odpowiednią ilość razy, zostanie przyjęte jako pewnik i zaakceptowane do bezrefleksyjnej wiary. Ułatwienie dla takich praktyk stanowi powszechne zwątpienie w zasady moralne, bowiem korzyść z ich przestrzegania nie jest doraźna. Często nierozerwalnie się wiąże je z religią, a gdy religijność wygasa, wygasają z nią także głoszone przez nią wszystkie zasady. Ja dostrzegam także w tym skutek stanowienia prawa — obejmującego regulacjami każdą najdrobniejszą rzecz, także z dziedziny moralności, usiłującego nadmiernie sterować społecznym postępowaniem i myśleniem — co powoli zwalnia ludzi z rozważań i świadomości, co się zrobiło dobrze i słusznie, a co źle i niesłusznie. W dodatku powszechne używanie bezosobowych pojęć dobro/zło, abstraktów pozbawionych aktualnego odniesienia do konkretnych sytuacji i wydarzeń, rodzi traktowanie ich jako uniwersalnych wytrychów i przypisywanie cech na przykład partiom politycznym. Nie mówimy, że coś jest dobre lub złe, tylko że jest przejawem (najczęściej) walki dobra ze złem — jak w komputerowej strzelance, gdzie obie nacje do siebie strzelają, a strona, w imię której to czynią, jest czysto umowna.

         Czas więc nieco uporządkować sprawę współczucia i nadać temu pojęciu właściwe dla niego znaczenie. Nie jestem specem od umoralniania kogokolwiek, więc postaram się użyć argumentów zdroworozsądkowych.

         Przede wszystkim współczucie czy współodczuwanie, czy inaczej empatia, nie jest czymś wymyślonym, czego łatwo można się pozbyć (chyba że jest się psychopatą, któremu pojęcie to jest z mocy wrodzonej konstrukcji psychofizycznej od poczęcia obce). Zgodnie z definicją z Wikipedii jest stanem emocjonalnym, w którym jeden człowiek solidaryzuje się z inną osobą, współodczuwa. Nie oznacza to oczywiście przymusu cierpienia z osobą cierpiącą, a jedynie zrozumienie jej cierpienia i chęć pomocy. W konsekwencji tego odczucia, jeśli możemy, pragniemy pomóc tej osobie, a więc w części przypadków realnie pomagamy. U podstawy współczucia leży wrodzone oczekiwanie sprawiedliwości traktowania, właściwe nawet bardzo małym dzieciom, a nawet niektórym gryzoniom. Jest to naukowo udowodnione, a o dowodach tych można przeczytać w artykule z dodatku „Nauka” w „Gazecie Wyborczej” p.t. „Dlaczego (jednak) lubimy być fair” Aleksandry Postoły z dnia  08.03.2016 . Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,145452,19729401,dlaczego-jednak-lubimy-byc-fair.html#ixzz43WexKqcE, a także w wielu innych źródłach powszechnie dostępnych. Wynika z nich, że zarówno empatia, jak poczucie sprawiedliwości, niektóre uczucia moralne i religijne są zakodowane w naszym gatunkowym DNA, a często i zwierzęcym DNA. U dzieci ludzkich poczucie sprawiedliwości pojawia się już ok. 4 roku życia, każąc im rezygnować z profitów dzielonych niesprawiedliwie, także gdy inne osoby są poszkodowane takim podziałem. Z moich obserwacji matki bliźniąt wynika, że odczucia te pojawiać się mogą znacznie wcześniej, wyraźnie rozwijając się i kształtując w miarę rozwoju dzieci. Także bardzo wyraźnie widać reakcję kilkuletniego dziecka, przypadkiem oglądającego sceny przemocy w telewizji. Ja zaobserwowałam to, gdy jeden z moich trzyletnich synów bawiący się dotąd z bratem w pokoju dziecinnym, wszedł i zobaczył w dzienniku jakąś scenę z wojny – płaczącą kobietę nad ciałem dziecka. Moje dziecko zakryło sobie najpierw oczy, zaczęło płakać i uciekło w najciemniejszy kąt mieszkania, nakrywając sobie czymś głowę.

         Ta scena uświadomiła mi, że sceny przemocy dzieci rozpoznają bezbłędnie (czasem nawet reagują na objawy przemocy niedostrzegane przez dorosłych), także zagrożenia nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Jest to oczywiście logiczne. Każdy, nawet najmłodszy członek pradawnego plemienia musiał odznaczać się pewną dawką empatii, żeby wspomagać swoim wzrokiem, słuchem i rozumieniem pozostałych jego członków. Podobnie zresztą dzieje się w stadach zwierząt.

         Odbieranie człowiekowi świadomości jego genetycznych zdolności w imię wymyślonych teorii, służących poprawie własnego samopoczucia kosztem innych, jest nie tylko niemoralne, ale i sprzeczne z pierwotnym instynktem, zakodowanym w nas przez Naturę.

         Powstaje pytanie: dlaczego właśnie dziś, w naszych czasach, takie teorie, jak przedstawiona na wstępie, zyskują popularność, a co gorsza są osoby kompletnie nie rozumiejące, dlaczego można mieć coś przeciwko nim. Wprawdzie autor chwali się i zaprasza do kupna swoich e-książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w e- albo papierowej wersji oraz . zaprasza wszystkich na swój fanpage, wyrażając wdzięczność wszystkim tym, którzy „poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują”, — co oczywiście pozwala odgadnąć główny motyw szerzenia takich teorii.

Niemniej jednak badania wykazały, że choć nawet bardzo małe dzieci odczuwają empatię, sytuacja u dorosłych zmienia się – zależy zresztą od krajów. Podlega więc pewnym prawidłom danej kultury. W cytowanym artykule z GW jedna z końcowych konkluzji brzmi: „Badania z udziałem dorosłych osób pokazują, że jeśli dążymy do sprawiedliwego, czyli równego podziału, jest to podyktowane kalkulacją, ile możemy stracić - piszą Brosnan i de Waal. - Mając do podzielenia 100 dolarów między siebie i partnera, najczęściej wybieramy podział pół na pół lub zbliżony, jeśli odrzucenie naszej oferty sprawi, że my też stracimy pieniądze. Sprawiedliwie dzielimy się wtedy, kiedy wiemy, że musimy w przyszłości współpracować, oraz jeśli jesteśmy obserwowani”.

„Wygląda więc na to, że grając fair, kierujemy się własnym dobrem, reputacją i zachowaniem swojego statusu w społeczeństwie, a nie czystym altruizmem. Wiemy, że postępowanie fair czasami się nam po prostu opłaca.”

 

Z osobistych doświadczeń muszę stwierdzić, że współczucie czy empatia nie jest grą zerojedynkową. Tak, osoby empatyczne, a wśród nich i ja, odczuwają często przykrość, gdy na coś złego, co dzieje się z innymi, nie są w stanie nic poradzić, ale również satysfakcję, gdy im się to uda. Oczywiście, empatia i współczucie bywa też wybiórcze – ci, którzy są nam bliżsi, bardziej angażują nasze emocje. Bardziej współczuję dziecku sąsiadów niż zagłodzonemu dziecku afrykańskiemu, bardziej współczuję biednej staruszce w wyliniałym futrze z kołnierzem z lisa, której brakuje pieniędzy na wykupienie lekarstwa, niż losom owego lisa, wiele lat temu obdartego ze skóry. Na szczęście łatwiej mi dołożyć owej staruszce w aptece parę złotych do wykupienia recepty, niż zająć się losem biednych, współczesnych lisów hodowlanych. Także ja czerpię profity ze swojego współczucia. Jeśli uda mi się komuś pomóc (nie tylko pomoc materialna się liczy, ale też wsparcie, zainteresowanie) czuję wewnętrzne zadowolenie, szczególnie duże, gdy w celu pomocy komuś, sama musiałam przemóc swoją niechęć czy odrazę. Im jestem starsza, tym więcej skłaniam się do przekonania (mimo że nie jestem osobą praktykującą jakąkolwiek religię), że w ogólnym bilansie życia człowieka liczy się jako wartość to, co zrobił dla innych, a nie to, co zrobił dla siebie. To, co zrobiłam dla siebie, także oczywiście niesie satysfakcję, ale jest ona pozbawiona poczucia wartości uniwersalnej.

         Wynaturzenie współczesnych czasów, moim zdaniem polega na tym, że najbardziej angażujemy się w sprawy wielkie, rozreklamowane przez innych (polityków, rozmaitych oszukańczych guru, coachów podobnych do autora powołanego artykułu), za mało zaś w sprawy konkretnych osób. Łatwo też dajemy się oszukać. Skłonni jesteśmy zapłacić miliony złotych na operację zagraniczną jakiegoś dziecka (nie zawsze mając pewność, czy nie można by jej zrobić w kraju), bezmyślnie mijamy zaś kogoś, komu pomogłaby tylko chwila zainteresowania. Ludzie czują się bezradni i samotni, ale boją się też szukać pomocy u konkretnej osoby, wolą poprawić sobie nastrój włączeniem się w jakąś akcję. Komuś w depresji mówimy „weź się w garść” albo „idź do psychiatry”. Za moich młodych lat, gdy depresja nie była znana jako jednostka chorobowa, osoby potrzebujące spotykały się z nadmiarem zainteresowania, dobrych rad i ofert pomocy, często uciążliwych. Dziś wahadło przechyliło się w przeciwną stronę – za stosowne uważamy jedynie żądanie pieniędzy, a nie zainteresowania. Bowiem współczucie może zabijać, a otworzenia portfela oczywiście nie. Skoro płacisz – widać masz, ale już komu i na co dasz, to obojętne. Kupujesz złudzenia i ci to wystarcza.

◀ Taniec kury ◀ ► Wielkanoc – Święto Przemijania ►


Komentarze

[foto]
1. Koleżanka podesłała mi...Katarzyna Urbanowicz • 2016-03-21

Koleżanka podesłała mi inny cytat z tej strony Ecoego:  "Oddawanie swej energii wampirom energetycznym, oznacza też ciężką karmę, którą trzeba będzie spłacać - ciężkie wcielenia w Afryce albo w kalekich ciałach, już czekają na "szlachetnych" którzy dokarmiają nowotwór, zamiast go zagłodzić. Przychodzimy na świat i mamy zadanie - poznać swą Boskość, wykroczyć poza społeczne i egotyczne uwarunkowania, połączyć się z duszą . By to osiągnąć, trzeba mieć czas, energię, zdrowie ciała, pieniądze. Oddając któryś z elementów, rezygnujemy z celu życia w imię mrzonek."Przeraża to mnie. Jak z czymś takim dyskutować?
2. Dziękuję PaniMiluszka • 2016-03-21

.. za przestawienie spraw z głowy na nogi. 
[foto]
3. To postżądłowcy:)Piotr Jaczewski • 2016-03-21

Nie ma co dyskutować, trzeba poczekać aż odreagują odreagowywanie i im przejdzie lub nie...ale dyskusja jest jałowa niczym rozmowa o buddyjskim ateiźmie z katolikiem w szczycie religijnej emfazy albo ze świadkiem jehowy o cudzie medycznym pt transfuzja czy transplantacja, niby można..
[foto]
4. Zamiast komentarzaJan Szeliga • 2016-03-22

http://www.pozytywniej.pl/upload/5aaa50979b61060b7ed550791eff19283618.jpg
5. NieporozumienieNN#8701 • 2016-03-23

 A ja się zgadzam z autorem tego przytoczonego tekstu.Tak właśnie jest jak pisze.Bardzo Pani teksty Pani Katarzyno cenię, ale tutaj  jak myślę, nastąpiło nieporozumienie.Nieporozumienie to prawdopodobnie powstało na skutek pomylenia współczucia i empatii, które to określenia często są zamiennie używane,a jest między nimi istotna różnica.Jeśli będę bardzo współczuć komuś, to nie potrafię mu pomóc. Jeśli ktoś przeżywa bardzo silne cierpienie,a ja się utożsamię z  jego uczuciami i będę czuła to samo co ta osoba, to będę cierpiała równie silnie.Czy wyobrażacie sobie chirurga,który musi przeprowadzić operację i uruchamia w tym czasie współczucie dla swojego pacjenta?Inna sprawa, ze chirurdzy to zwykle też mało empatyczne osoby.Różnicę między empatią,a współczuciem dobrze obrazuje fragment książki, który można znaleźć tutaj:http://dziecisawazne.pl/empatia-w-wspolczucie-fragment-ksiazki-w-swiecie-porozumienia-bez-przemocy/
[foto]
6. solidaryzowanie nie jest utożsamianiem sięKatarzyna Urbanowicz • 2016-03-23

Nie zgodzę się z Panią. Rozróżnienie między pojęciami „współczucie” i „empatia” pochodzi od autora zagranicznego, nie znającego języka polskiego, a Wikipedia tylko zaciera różnicę, bowiem Współczucie – stan emocjonalny, w którym jeden człowiek solidaryzuje się z inną osobą, współodczuwa. Zaś Empatia (gr. Empátheia „cierpienie”) – w psychologii zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób.  W słownikach języka polskiego pojęcia te nie są tak identycznie definiowane. Na przykład:

 Najnowszy „Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów” pod redakcją profesora Jerzego Bralczyka (Wyd. Naukowe PWN r 2007) tak definiuje wyraz „empatia”: „1.Umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby. 2.Przypisywanie komuś własnych odczuć w danej sytuacji” zaś „współczucie” „Uczuciowa solidarność z osobą cierpiącą” . Dlatego nieuprawnione jest Pani twierdzenie, że „jeśli będę bardzo współczuć komuś, to nie potrafię mu pomóc” Chirurg nie musi być ani empatyczny ani współczujący, wystarczy że jest kompetentny. Podobno w tej roli znakomicie sprawdzają się psychopaci.

Całe nieporozumienie wzięło się stąd, że współczucie jest wyrazem używanym od zawsze potocznie, zaś empatia pojęciem z dziedziny psychologii. Psychologia jako nauka zaczęła funkcjonować w odbiorze społecznym dopiero w latach sześćdziesiątych, wcześniej uważana była za jedną z tzw. „nauk burżuazyjnych”. Dlatego też wiele osób, zwłaszcza nie znających psychologii dalej woli używać polskiego słowa zamiast terminu naukowego, wiele zaś niedokształconych woli używać pojęcia empatia, jako ładniej brzmiącego, wyrazu pochodzenia zagranicznego. Nie zmienia to faktu, że Marshall B. Rosenberg (lub jego tłumacz) w przywołanym przez Panią artykule interpretuje empatię jako „bycie przy kimś”, zaś pojęcia „współczucie” nie definiuje, a jedynie przedstawia obrazowo za pomocą jakichś historyjek. Tak czy inaczej z definicji obu pojęć nie wynika, że współczucie to utożsamienie się z czyimś cierpieniem (czym wg Pani jest współczucie), a więc nie musi oznaczać, że jest doznawaniem równie silnego cierpienia. Z błędnej, nieścisłej definicji wyciągnęła Pani zupełnie dowolne wnioski.

Wszak solidaryzowanie nie jest utożsamianiem, nieprawdaż?

7. problem z nazwąJerzy Pomianowski • 2016-03-23

Rzeczywiście jest tu jakieś zamieszanie w nomenklaturze. Np nie wiem do czego zaliczyć talent polegający na bezbłędnym odczytywaniu cudzych uczuć i nastrojów przy całkowitym wykluczeniu  jakiegokolwiek solidaryzowania czy utożsamiania. Tylko w celu manipulowania i oszukiwania ofiary. Występuje u zawodowych żebraków, polityków (sporadycznie), oszustów, przestępców seksualnych, idealnych sprzedawców, itd.
To na pewno nie jest  aleksytymia, bo aleksytymicy nie wyczuwają niczego, swoich odczuć również nie mają. Tylko głód, zimno, ciepło, lekkie znudzenie, lekkie zdenerwowanie.Nie boją się śmierci. Idealni zawodowi mordercy.
Zaś "typowy psychopata" jest skupiony stale i wyłącznie na sobie, nie odbiera żadnych psychicznych sygnałów od innych ludzi. Cudze uczucia  go nie obchodzą.
8. pomieszanie z poplątaniemNN#8701 • 2016-03-23

W tej materii funkcjonują trzy określenia: współczucie,współodczuwanie i empatia.Te słowa są bliskoznaczne, lecz nie tożsame. Współodczuwanie jest przez jednych badaczy przypisywane do empatii, a przez innych do współczucia.Współczucie może wynikać z norm moralnych, religii, oraz  z empatii, która jest źródłem moralności.Współczucie jest wg. mnie bliskie miłosierdziu,zawiera też element litości.Jak różnie jest empatia rozumiana można przeczytać tutaj:http://www.akcja-empatia.pl/index.php/o-empatii/czym-jest-empatiai tutaj:http://derekrutacja.bblog.pl/wpis,empatia;-;trudne;slowo;czyli;o;rozumieniu;emocji,18909.html
Autor Inteligencji emocjonalnej- Daniel Goleman rozumie ją jako zdolność rozpoznawania emocji, ale także jako zdolność współodczuwania.
Jest to zdolność do rozpoznawania sygnałów niewerbalnych:tonu głosu,gestów,wyrazu twarzy,oddechu itp. i odczytywania emocji, jakie za tymi sygnałami się kryją.

 Empatia wyrasta ze świadomości własnych uczuć. Aleksytymik nie jest zdolny do empatii. Tak, jak napisałeś umiejętność rozpoznawania uczuć może być wykorzystana w sprzedaży, polityce.Empatyczny polityk może lepiej rozumieć uczucia ludzi i wpływać na nie.Empatia stanowi też potężny hamulec agresji,okrucieństwa .Psychopata rozumie normy moralne ,ale ich nie przestrzega. Człowiek empatyczny nie musi być wierzący, by:" nie czynić innemu, co Tobie nie miłe", bo utożsamia się z nim. Bez empatii życie społeczne byłoby niemożliwe.Badacz empatii Martin Hoffman twierdzi,że korzenie moralności tkwią w empatii.To empatia pcha nas do pomagania innym, "empatyzowanie" z potencjalnymi ofiarami,osobami pogrążonymi w bólu,ludźmi, którzy coś  stracili, albo którym zagraża niebezpieczeństwo.
Zdolność rozpoznawania emocji mają przedstawiciele naczelnych,a nie tylko ludzie.Jest to uwarunkowane neurologicznie- zobacz-. neurony lustrzane . Empatia się rozwija, lub nie,  w procesie wychowania. Jeśli niemowlę ma dobry kontakt z matką, jest z nią zestrojone,a matka odzwierciedla jego emocje i uczucia, wtedy ono uczy się rozpoznawać własne uczucia.Jeśli matka tego nie robi- rośnie aleksytymik,który nie wie co czuje i co czują inni.Są osoby bardzo ,albo nawet nadmiernie empatyczne, które bardzo chłoną emocje innych, co szkodzi im samym.Myślę,że w trosce o takie osoby został napisany ten artykuł, w formie nieco prowokacyjnej. Dla takich osób uczucia innych są ważniejsze, niż ich własne.Jest też spora liczba osób, które kiedyś ktoś skrzywdził i te osoby zasklepiły się w swoim poczuciu krzywdy, weszły w rolę ofiary i c
[foto]
9. O terminach i pojęciachRadek Ziemic • 2016-03-26

można by długo. Jest tu pewna skala, pewna grupa pojęć: współczucie (współodczuwanie), miłosierdzie, litość, empatia, wczuwanie się (możliwe u psychopaty) itd. Ja, zgadzając się z Panią Katarzyną, która podkreśla wartość współczucia, powiem więc tylko, że współczucie i współodczuwanie to nie tylko
współcierpienie
ale również
współradość.
(I pewne stany pośrednie.)
Wielki polski poeta, Zbigniew Herber, jest, m.in., POETĄ WSPÓŁCZUCIA.
I już na koniec. We współczuciu ważne jest WSPÓŁ-
To jest emocja łącząca.
A na cytowany przez Panią Katarzynę artykuł szkoda moim zadaniem słów. Retoryczna (czyli nie-logiczna) pochwała egoizmu, łącznie ze straszeniem innych (jakieś wcielenia w Afryce czy w kalectwie.)
10. Zaiste trudna jest rolaNN#8701 • 2016-03-26

adwokata diabła .Można oczywiście wyrażać tzw. święte oburzenie i zarzucać oponentom nieuctwo, tylko, że z tego nic nie wynika.Mój poprzedni komentarz nie jest cały, bo mi go obcięło,a nie mogłam napisać drugiego pod nim.Ja nie wiem; czy autor tego artykułu pisał go całkiem na serio, czy też jest to zamierzona prowokacja? Tego nie wiem.Rozumiem, że ktoś czytajac go, może być zszokowany i oburzony.Prawdą jest, że przemyca tam kilka prawd, nad którymi zwykle się nie zastanawiamy, a które podane w innej, uładzonej formie nie wzbudziłyby pewnie większego zainteresowania.Ja zwracając uwagę,że to nieporozumienie- że powinno się użyć słowa empatia zamiast współczucie -miałam na myśli w pierwszym rzędzie autora.W swoim pierwszym komentarzu używałam słowa współczucie w znaczeniu przyjętym przez autora i Panią Katarzynę. To ,że empatyczne osoby potrafią się bardzo mocno utożsamiać z uczuciami innych osób jest faktem. Faktem też jest,że jeśli taka osoba ma stały kontakt z osobami, które takich negatywnych emocji doznają, to odbija się to również  na ich zdrowiu.Patrz badania dot.zarażania się emocjami.http://www.spoleczna.psychologia.pl/pliki/2008_3/Wrobel_2008_3.pdfJest wiele osób, które są nadmiernie empatyczne- w tym sensie, że za bardzo biorą na siebie uczucia i emocje innych.Takie osoby mają skłonność do zapominania o sobie i swoich emocjach.Czasami bywa tak,że taka osoba wie, co wszyscy wokół czują, tylko przestaje zauważać i odczuwać to, co sama przeżywa.Takiej osobie potrzebna jest jakaś doza tzw." zdrowego egoizmu", bo inaczej się zatraci.Są też osoby, które celują w obciążaniu,swoimi egatywnymi emocjami innych.To są tzw. wampiry energetyczne- taka osoba przychodzi i wyrzuca z siebie całą żółć i złość do świata ,a osoba empatyczna wysłuchuje, bo jej współczuje. Wampir wychodzi ,lekki i zadowolony,a ona zostaje z całym bagażem i sama czuje się jak przekłuty balon. My, Polacy -mamy szczególną skłonność do narzekania i obarczania swoimi kłopotami innych.Są też osoby, które tak się zasklepiły w swoim poczuciu krzywdy,której kiedyś doznały, że obciążają otoczenie swoim,wiecznymi skargami na ten zły świat i złych ludzi.Nie potrafią wyjść z roli ofiary. 
11. Moim subiektywnym zdaniemNN#9899 • 2017-05-16

Współczucie nie ma nic wspólnego z litością. Litość to litość. Można być bez empatii i współczucia, a okazać komuś litość dla własnej podbudowy. Współczucie jest nieporównywalnie głębsze niż empatia. Współczucie to spojrzenie w oczy drugiej osoby i ujrzenie ze zdumieniem, że ona i ja to dosłownie jedno JA (nieosobiste), to współodczuwanie faktu jednego bytowania, jednej istności ale podzielonej na kawałki w nieskończonych odrębnych formach rodzących wraz z uświadomieniem tej odrębności odczucie bólu egzystencjalnego. I w tym jest żywe, a przy tym ciche piękno naznaczone też przeczystym smutkiem bo foremna jednostka zacieśniona do siebie samej uświadamia sobie wtedy niestety funkcjonujące rozdarcie powierzchniowe na ja i ty i oni, oraz uprzytamnia sobie to, że doznanie siebie w innym i innego w sobie stanowi pewnego rodzaju koniec. Współczucie zna najgłębszy ból drugiego człowieka wcześniej zanim on sam w sobie go rozpozna. Współczucie w jednym akcie może sięgnąć we wspólny ponadosobowy wymiar w którym otwarta rana ludzkości jest jedną raną. I dopiero z zanurzenia się we wspólnym gów... wypłynąć może coś na kształt miłości jako drgnienia jednej i tej samej struny ale bez mylenia jej z empatią, która jako przydatna umiejętność dotyczy spraw dopiero wyrastających z tego nawozu. Empatia to ważne lepidełko, które może jednak powstrzymywać przed właściwym działaniem. Tak to widzę i rozumiem. Ps. Litość zawiera w sobie element wyższości stąd nie ma nic wspólnego ze współczuciem. Współczucie nie zabija, a jako wi(e)dzenie poprzez bycie, stanowi najlepsze podłoże do zasadniczej pomocy nawet kosztem własnym wbrew odruchom ego-ściśnięcia. Dlatego też prowadzi do szczęścia ponad miarę wąskiego utożsamienia. 
12. różnica między empatią a wspólczuciemNN#8701 • 2017-05-17

http://dziecisawazne.pl/empatia-w-wspolczucie-fragment-ksiazki-w-swiecie-porozumienia-bez-przemocy/

13. PrzeczytałemNN#9899 • 2017-05-17

Kwestia rozłożenia akcentów i rozumienia znaczeń tych pojęć oraz zastosowania ich do przestrzeni w której się rozgrywa akcja. A poza tym tam gdzie jeden będzie chciał przyklejać plastry, drugi uzna że należy je zrywać. To taka - moim zdaniem - różnica między podejściem psychologicznym, a duchowym. Każde uprawnione w swoim czasie i miejscu. Jednakże żaden nowinkarz (ten z "ecoego") nie da rady obniżyć rangi  fundamentalnego współczucia chyba, że je zabarwi czymś tam. 
14. Nie zgadzam się...NN#8701 • 2017-05-18

Nie zgadzam się z Twoim postawieniem sprawy. Najpierw musi być zdolność do empatii,a dopiero gdy ta zdolność jest, może pojawić się współczucie. Zgadzam się z tym, że politowanie się nad kimś może wypływać z różnych pobudek, które wymieniłeś, ale zwykle jakoś łączy się ze współczuciem- współodczuwamy z cierpiącym i pragniemy mu pomóc i ulżyć mu w tym cierpieniu, aby samemu się też lepiej poczuć.Nie zgadzam się z Twoim wartościującym osądem, że współczucie jest o wiele głębsze od empatii. To empatia , a nie religia stoi na straży moralności. Można głosić przywiązanie do wartości chrześcijańskich, w których najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości  i jednocześnie tak się zachowywać jak nasz kraj w stosunku do uchodźców, bo brakuje empatii. Wszystkie normy moralne można wrzucić do kosza, gdy nie ma zdolności do empatii. Bez empatii nie ma współczucia. Najpierw muszę umieć rozpoznać emocje i uczucia innych, by im móc współczuć. Często słowa "współczuję Ci" nie mają nic wspólnego z prawdziwym współczuciem, lecz wypowiadane są zdawkowo, bo tak wypada, ale nie o tym rozmawiamy;osoba je wypowiadająca ma na tyle empatii, że potrafi zrozumieć,czy odgadnąć co ta druga odczuwa, ale może jej to nie obchodzić,a inna może się utożsamiać z jej uczuciami tak bardzo, że będzie płakać razem z nią.
[foto]
15. EmpatiaRadek Ziemic • 2017-05-18

faktycznie zdaje się być warunkiem współczucia, choć jedynie koniecznym, nie - wystarczającym. Zdolność empatii cechuje też osobowości psychopatyczne, czyli pozbawione uczuć wyższych. Potrafią się wczuć w kogoś, celowo, by to wykorzystać. W tym sensie empatia nie wystarcza do powstania moralności (jest ona właściwa, w mniejszym stopniu, innym ssakom). Niesłuszne wydaje mi się też łączenie współczucia jedynie ze współcierpieniem. To także współ-radość. 
16. OdnośnieNN#9899 • 2017-05-18

Odnośnie uchodźców... mądra pomoc, stosowna do możliwości, uwzględniająca różnice obyczajowe i zasobność finansową kraju itd.itp - TAK. Natomiast cyrki takie jak na zachodzie gdzie policja nie radzi sobie z przestępstwami, gdzie obywatele czują się zagrożeni, gdzie zapadają śmieszne wyroki za gwałty itp. - NIE.
17. re:EmpatiaNN#8701 • 2017-05-18

Oczywiście, że empatia nie dot. tylko cierpienia.  Dlatego napisałam 
w kontekście cierpienia, bo tego dot.artykuł.
Z tą empatią i psychopatami to jest sprawa bardziej skomplikowana.Mylicie się Panowie gruntownie . Cechą charakterystyczną psychopatii jest właśnie brak empatii.Psychopata potrafi manipulować emocjami innych, wzbudzać strach, potrafi grać , kłamać i być czarujący, ale nie potrafi się utożsamić z emocjami innej osoby, co jest istotą empatii. Najgroźniejsi przestępcy -- gwałciciele, pedofile gdyby dopuścili empatię do siebie nie mogliby się samookłamywać i budować różnych usprawiedliwień tego co zrobili. Np., że dziecko samo chciało, nie robiłem mu krzywdy itp. albo jak słynny radny z wiodącej opcji ostatnio twierdził ,że wszystko co robił  robił po to aby żonie wpoić wartości chrześcijańskie.
18. re:odnośnieNN#8701 • 2017-05-18

Na Zachodzie popełniono zasadniczy błąd starając się tych przybyszów integrować zamiast asymilować.Mam pytanie do Pana, które powinnam była zadać wcześniej: co Pan rozumie przez współczucie?
19. PsychopaciNN#9899 • 2017-05-18

Zbadano, że psychopaci potrafią włączać i wyłączać empatię. To nie my się mylimy gruntownie lecz Pani.
20. No przykro mi...NN#8701 • 2017-05-18

No przykro mi bardzo,ale się nie mylę. Brak empatii jest cechą psychopatii.Tutaj ma Pan prezentację  na ten temat;http://www.wz.uw.edu.pl/pracownicyFiles/id12035-5.PSYCHOPACI%20W%C5%9AR%C3%93D%20NAS.pdf, , http://psychiatria.mp.pl/zaburzenia_osobowosci/71276,psychopatia
21. CzytałemNN#9899 • 2017-05-18

Czytałem tą pozycję. Widocznie nie przebadano wnikliwie wszystkich psychopatów. Są tacy i tacy. Potrafią włączać i wyłączać empatię. Uważam, że Pani Katarzyna U. ma słuszne wnioski na temat artykułu z "ecoego". To tyle z mojej strony w tym temacie. Czasem trzeba się coś oduczyć aby coś poznać. ⚘
PS. "u psychopatów występuje zmniejszona spontaniczna aktywność neuronów lustrzanych, które wyładowują się zarówno podczas samodzielnego wykonywania jakiejś czynności, jak i podczas obserwowania czyichś działań, jednak gdy w grę wchodzi celowa aktywacja zastępcza, grupy eksperymentalna i kontrolna właściwie się od siebie nie różnią...Keysers zaznacza, że dotąd psychopatów postrzegano jako nieczułych ludzi, którzy nie odczuwając emocji, nie umieją się postawić w czyjejś sytuacji. Nasze badania pokazują, że to nie takie proste. Nie chodzi o brak empatii, lecz o pstryczek do jej włączania i wyłączania. Domyślnie wydaje się on ustawiony w pozycji wyłączonej."
22. empatia u psycholiJerzy Pomianowski • 2017-05-18

Rzeczywiście jest problem z tą empatią u psychopatów. Są psychopatyczni mordercy, oszuści, czy komornicy, którzy świetnie rozpoznają i umiejętnie wykorzystują stany psychiczne ofiary. To dziwne, bo skłaniam się ku poglądowi, że brak empatii jest typowy dla psychopatów. Może potrzebna jest ogólniejsza definicja. Czyli psychopatę nie obchodzi stan psychiczny innych, ale czasem umie go odczytać i użyć dla swoich korzyści.
23. re:czytałemNN#8701 • 2017-05-18

 Ja podałam dwa linki do dwóch pozycji. Jak na razie to nic się nie zmieniło w testach, którymi się bada poziom psychopatii. Mogło też być tak, że w tych badaniach, na które się Pan powołuje brali udział przestępcy, którzy nie spełniali wszystkich kryteriów psychopatii, które obecnie obowiązują.Jest pewne zamieszanie ponieważ aktualnie obowiązujące klasyfikacje zaburzeń psychicznych amerykańska DSM -V i europejska ICD-10 nie wyróżniają tego zaburzenia i często jest ono utożsamiane z osobowością antyspołeczną lub dyssocjalną. (nomenklatura w zależności od klasyfikacji)., co nie jest prawidłowe. Z badań wynika ,że tylko około 30% osób skazanych i odsiadujących wyroki spełnia kryteria psychopatii i odwrotnie nie wszyscy psychopaci ,raczej ich  zdecydowana mniejszość wchodzi w konflikt z prawem.Są próby leczenia przestępców seksualnych, pedofilów, i stosujących przemoc, którzy wypierają empatię podczas dokonywania tych czynów  poprzez rozwijanie wrażliwości na cierpienie ofiary. W tym celu słuchają nagrań z opisami ich czynów dokonanymi przez ofiary, później oni się wcielają w rolę ofiary i muszą opisywać swoje uczucia i emocje ale z perspektywy ofiary. I te programy dają jakieś nadzieje. Natomiast , taka nadzieja jest zupełnie znikoma u psychopatów (socjopatów)  Najokrutniejsi zbrodniarze, tacy jak sadystyczni mordercy, którzy rozkoszują się cierpieniem ofiar stanowią kwintesencję psychopatii. 
Nie odpowiedział mi Pan na moje pytanie odnośnie współczucia; co Pan przez to słowo rozumie?
24. re:empatia u psycholiNN#8701 • 2017-05-18

Badano to i nawet  z odczytywaniem emocji mają kłopot. To co Pan Flak napisał o wyłączaniu i włączaniu empatii jest możliwe jak najbardziej, ale jak sądzę dot. to przestępców, którzy mogą mieć pewne cechy psychopatyczne, ale nie są typowymi psychopatami. Na przykład mężczyźni, którzy torturowali więźniów w państwach totalitarnych, opisują jak uczyli się nie dopuszczać do siebie uczuć ofiar," aby dobrze wykonać swoją pracę."  
25. WspółczucieNN#9899 • 2017-05-18

Współczucie rozumiem tak jak to opisałem pod nr11. Panie Jerzy, można spojrzeć też tak, że niektórzy psychopaci wykazują i wykorzystują empatię w toku "przygotowawczych działań", a w trakcie aktu bestialstwa wyłączają ją... a może i nie zawsze gdy są też masochistami.
26. chłodna obserwacja i słuszne wnioskiJerzy Pomianowski • 2017-05-18

Tak, ale obojętni emocjonalnie psychopaci potrafią być bystrymi obserwatorami. Np dostrzegają słabość ludzi do osób niepełnosprawnych. Jeden z morderców polował na kobiety w ten sposób, że założył sobie gips na rękę i prosił ofiary o otworzenie "klapy" w bagażniku samochodu.
27. Tak to prawda...NN#8701 • 2017-05-19

Tak to prawda ! Ten morderca to był Ted Bundy.Zbadano, że mężczyźni, którzy bardzo brutalnie bili swoje żony,albo im grozili nożem czy rewolwerem, nie robili tego w porywach gwałtownej wściekłości, lecz z zimnym wyrachowaniem. W momencie kiedy ich złość osiąga najwyższy poziom rytm ich serca zamiast wzrastać tak jak się to normalnie dzieje- spada. Fizjologicznie się uspokajają podczas gdy ich napastliwość wzrasta. 
https://www.axn.pl/kinomaniak/galleries/the-most-brilliant-psychos-in-films?img=27725&title=photo-27725
@współczucie- dla mnie to słowo oznacza to co czujemy wobec danej osoby, a nie oznacza doznawania tych samych uczuć.
http://sjp.pl/wsp%C3%B3%C5%82czu%C4%87,http://sjp.pwn.pl/slowniki/lito%C5%9B%C4%87.html
28. TenSamNN#9899 • 2017-05-19

Słowa te same, a inaczej pojmowane więc i inne wnioski. Dla mnie stan współczucia, gdy przebił się przez skorupę nazw i zaistniał jako fakt egzystencjalny, przekroczył definicję słownikową. Dlatego gdy "flak" stał się na chwilę pusty to ujrzał, że ten sam "byt", to samo "bytowanie", to samo "coś" jest w i dookoła. A słowo wspołczucie z tej perspektywy nabrało głębszego wymiaru i innej jakości i tak to starałem się przedstawić.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)