zdjęcie Autora

12 lipca 2012

Piotr Jaczewski

Serial: Okiem Hipnotyzera
Wiedza znikąd.

Kategoria: Techniki rozwoju

◀ Hipnotyczne oszołomienie?! ◀ ► Trans szamański ►

Jak już oprotestowałem "idee wyjaśniające świat" w działce subiektywnej i rzekłem A, to nadeszła pora powiedzieć B. Zarzuciłem im odbieranie mocy i uniemożliwianie radzenia sobie z tym co jest.  A więc czym moim zdaniem jest ta moc i radzenie sobie z tym co jest. I dlaczego to ważne? :)
 
Jestem wielkim zwolennikiem "wiedzy znikąd", "wiedzy z pola", Emergent Knowledge, naszych własnych nieoczekiwanych odkryć. Moc stojąca za tymi odkryciami czy też nasza zdolność ich dokonywania to nasz psychiczny pokarm.

Jest jeden warunek konieczny czy też krytyczny, by ów pokarm wytworzyć.
To  sensoryczność przeżywania i myślenia.  Potrzeba dużo danych zmysłowych z naszego świata (tego wewnętrznego też) i ich nagromadzenia, żeby ową moc wydestylować, zmetabolizować substancje odżywcze w nich zawarte.
Stany transowe, czyli zintensyfikowanej uwagii  wspierają ten proces z jednej strony umożliwiają właśnie wyraźniejsze dostrzeganie danych zmysłowych, z drugiej ułatwiają postrzeganie odkryć jako "spontanicznych". (Przeważnie też są zbyt mocne - przemieniają ten psychiczny pokarm w ciężkostrawny fastfood)

I jest też warunek pomocniczy, który pojawia się spontanicznie jako element trawienia i aspekt towarzyszący poprzedniemu Tj. wysiłek własny. Często jako przykład intuicyjnej wiedzy podaje się wynalazki tesli, wyobrażeniowe eksperymenty einsteina czy też wynalezienie "benzenu" we śnie. Tymczasem wiedza znikąd wymaga wielkiego wysiłku w jej przygotowaniu - wiedzy zewsząd.

Owa sensoryczność jest "wyłapywaniem co jest" o ile pozostaje z towarzyszącą jej świadomością działania naszego aparatu poznawczego, świadomością nas samych: Widzę krzesło. jest czymś innym wewnętrznie od  To krzesło. (w tym drugim wycięta jest własna świadomość i zmysłowość przeżywania) Owo widzę, słyszę, czuję, działam - jest naturalnym radzeniem sobie z tym, co jest.  Samo w sobie ciężkie do zauważenia, chyba, że zestawi się z nieradzeniem: widzę, ale nie widzę, słyszę, ale nie słyszę, czuję ale nie czuję, działam, ale nie działam.
80% wysiłku w zdobywaniu owego psychicznego pokarmu to nauka radzenia sobie tj. dbania o właśnie o sensoryczność przezywania, tam gdzie jej nie ma. Tam są dla nas zlokalizowane nowe odkrycia.
I z takich odkryć, można dowiedzieć sobie, że nie radzimy sobie tam gdzie zabrania nam 'myślenie'(cały zakres nazwanych abstrakcyjnie oetykietowanych interakcji). Wróćmy więc do myślenia. Myślenie "sensoryczne" wymaga wysiłku(powinienem może napisać lateralne?): iteracyjnego powtarzania, poszukiwania sensorycznych odpowiedników i skojarzeń zwiększającego zdolność zauważenia nowo wyłaniającego się wzorca. To jest wbrew strukturze języka. I wbrew oszczędności poznawczej, nawykowi, by to owa struktura prowadziła nas i narzucała nam swoją percepcję - odbierała moc.    To jest podążanie za czymś, co jest u podstawy myślenia - metaforą - związkiem języka z doświadczeniem.  Trudno tu nie zauważyć:  Odkrycia w jednym skutkują odkryciami w drugim. Odkrycia w myśleniu - skutkują odkryciami w doświadczeniu. I tu wracamy do początku:

Moc jest związkiem naszego myślenia z percepcją.  A wykorzystanie tego do zyskiwania wiedzy znikąd jest radzeniem sobie, z tym co jest. Przyswajaniem psychicznego pokarmu.




◀ Hipnotyczne oszołomienie?! ◀ ► Trans szamański ►


Komentarze

1. smskrysttyna • 2012-07-22

Chciwie
chwytam chwile
pazurami uczuć
Pieszczę w dłoniach
jak kasztany
Zamykam
w misternych pudełeczkach
słów
i
jak wagoniki kolejki linowej
posyłam
prosto z serca do serca

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)