zdjęcie Autora

26 grudnia 2010

Wojciech Jóźwiak

Baba na pal
Czyli dziwne antychrześcijaństwo Mariana Wawrzenieckiego. O pogańskich fantazjach, rekonstrukcjach, inwersjach i amplifikacjach ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Polecam wpis w blogu Czesława Białczyńskiego o Marianie Wawrzenieckim. Wawrzeniecki, 1863-1943, krakowski malarz i ilustrator, uczeń Matejki i krewny autora blogu, był związany z kręgiem miłośników słowiańskich starożytności zwącym się StaroSłowiańską Świątynią Światła Świata – SSŚŚŚ, i prócz innych, tworzył rytualne sceny przypisywane dawnym Słowianom. Pan Czesław Białczyński zamieszcza w tym odcinku blogu całą ich serię.

Kolejno:

Słowiańska ofiara: dwa światowidy, których falliczny kształt czapek uwydatniony, wycięte z zakorzenionych pni drzew, flankujące przełęcz między dwoma wzgórzami; pomiędzy nimi naga kobieta o szerokich biodrach i długich blond lub rudych włosach, stojąca na pieńku-postumencie, za obie wzniesione ręce przywiązana sznurami do światowidów i tak pomiędzy nimi rozpięta, na tle chmury na niebie; nad nią plamisty ogromny wąż zwiesza głowę, wspiąwszy się po jednym ze światowidów.

Ofiara wiosenna: na stoku wzgórza drzewo, zapewne uschłe, na jego gałęzi podwieszona naga płowowłosa kobieta (bardzo podobna do tej z poprzedniej ryciny), rozpięta na kształt litery X na dwóch poziomych belkach, z których do górnej sznurem przywiązano jej dłonie, do dolnej stopy, uwydatniając pudendum, poniżej którego u dolnej belki uwieszona na sznurze ucięta głowa męska brodata (czyżby aluzja do św. Jana Chrzciciela?); kobieta z gniewnym spojrzeniem, mimo trudnego położenia głowę trzyma prosto i na wprost patrzy; widoczna na tle chmury podobnie jak w poprzedniej rycinie; obok drugi pień nisko ścięty, na nim dzban.

Jej Dola: Drzewo o pniu zgiętym łukowato, na nim siedzi kobieta jak poprzednie naga, płowowłosa, o rysach trochę męskich, z rozchylonymi nogami i podanym naprzód pudendum, za dłonie przywiązana sznurem do drzewa; przed nią na pniu i nad nią na gałęzi stoją ciekawie patrząc ku niej dwa fallusy jako osobne zwierzęta, plamiste, na ptasich nogach i z bydlęcymi ogonami; w tle chmura.

Nasze Życie: na wzgórzu dwa obłomki pni drzew, między nimi pal cienki spiczasty, udekorowany girlandą z kwiatów przypominająca węża, której koniec ściele się po ziemi; u szczytu pala nad nim będąc, jakby po części unosiła się w powietrzu, kobieta naga, płowo- i rozwianowłosa, mająca ręce z tyłu związane sznurem, którego koniec jak ogony stworów z poprzedniej ryciny, przez co cała robi wrażenie ogoniastej; nogami w powietrzu fika, twarz przerażona, na chmury tle.

Scena symboliczna: Kobieta o silnej budowie ciała, z dużymi piersiami, brunetka w sukni niebieskiej i czerwonej obnażona wyżej pasa i z widocznym brzuchem i zarysem pudendum, za ręce z tyłu przywiązana sznurem do rzeźbionego pala, na którym nad nią na tarczy herbowej amarantowej orzeł piastowski biały; wraz z palem stoi na postumencie drewnianym na stoku wzgórza; w tle gród drewniany, tłumy ludu stojące i procesja dostojników w czerwonych szatach pod chorągwią ku niej się kieruje; przy kobiecie mężczyzna o wyglądzie prostaka, unosi dwurącz ku jej twarzy szczenię psa białe, głowę odwracając od kobiety, a ta odchyla się wstecz od niego. Scena nasuwa na myśl legendę herbu Kuczaba, którego pramatka miała być posądzona o urodzenie dziewięciu szczeniąt; zapewne echo zaginionego matriarchalno-płodnościowego mitu.

Scena alegoryczna: Kobieta naga i płowowłosa, o nieco męskich rysach i wydanym nosie, uwięziona wewnątrz wypróchniałego i pustego pnia ukorzenionego, sznurem za ręce uwiązana do pnia, przodem do wnętrza drzewa, pupą na zewnątrz; na nią patrzy wielki wąż o głowie ni ludzkiej, ni trupiej, okolonej ni włosem ni mackami; w tle chmura jasna, u pnia grzyb borowik.

Scena Rytualna: Kobieta naga, silnej budowy ciała, z małym biustem, stojącymi sutkami i widocznymi włosami łonowymi, w obuwiu z paskami oplatającymi łydki, długo- i bujnowłosa, i w wianku, ładniejsza niż na poprzednich rycinach, wznosi w wyciągniętych wzwyż dłoniach kołokrzyż ozdobiony dziewięcioma swastykami; czyni to stojąc na podwójnym postumencie zapewne kamiennym, przy kamieniu na którym zarys ludzkiej twarzy, nad stawem lub źródłem, otoczonym pieńkami lub cokołami, na których jakby naczynia podobne do dzbanów; podobna do nich stela stoi w stawie owinięta girlandą z liści, z boku mając znak podobny do swastyki; stela ta zakończona u góry oble jak lingam, na jej szczycie stoi figura podobna do Światowida, lecz ze sterczącym w bok wypustem niby fallus, sama falliczna i w nimbie jak świeca, być może nierealna, bo coś, co za nią, przez nią prześwituje; wszystko w lesie świerkowym na stoku.

Ofiara słowiańska na kurhanie: Kobieta naga, lecz od przodu od pasa w dół półzakryta długim do ziemi fartuchem czerwonym, z włosem ciemnym długim rozpuszczonym, z kolczykami w uszach i w podwójnym naszyjniku, za ręce z tyłu uwiązana do pala owiniętego girlandą z roślin, u stóp pala misa i dzban; w tle wzgórze, pod nim stary śnieg w zapadlinie, na wzgórzu pięć posągów zrobionych z pni jakby jednego pięciopiennego drzewa, z których dwa o zarysach ludzkich zakończone rogami i przepasane czerwonymi szalami w pasie; bliżej światowid w wieńcu i owinięty girlandą, u pasa z pochwą łubianą pustą i niżej tarczą, obok zatknięta chorągiew czerwona; u jego stóp płonie ogień z dymem, leży pięć głów świeżo uciętych, różnej płci i wieku w kałużach krwi i czegoś żółtego.

Ukrzyżowanie: Kobietę nagą, silnej budowy, widoczną od przodu z okrągłymi pierśmi, szerokimi biodrami i widocznym pudendum dwaj nadzy prócz przepasek faceci prowadzą do leżącego krzyża, dalej grupa ludzi w długich szatach, za nimi chyba rzeka, dalej miasto z murem i kopułą, akwedukt przy nim, z czego wnioskować, że to epoka starożytna rzymska; nad tą grupą wśród cyprysów rząd krzyży, z których trzy z wiszącymi na nich dwiema kobietami nagimi od przodu, trzecim mężczyzną; środkowa kobieta z ukrzyżowanych w pozycji dokładnie takiej jak Jezus na krucyfiksach.

Teka 78 kompozycji do obrazów, 1914-1923: Cztery ryciny, kolejno. Kobieta naga, z rękami zapewne związanymi z tyłu, stoi na postumencie, obok podobny na którym dzban; po obu bokach kobiety dwie wielkie stele obłe, jedna widoczna aż do szczytu, zakończona głową męską łysą falliczną; do całej grupy wiedzie chodnik zapewne z kamiennych płyt. Grupa pięciu kobiet nagich w różnych pozycjach, skupionych wokół środkowej z nich, która widoczna od przodu z rękami z tyłu skrępowanymi zapewne sznurem, którego koniec podobny do bydlęcego ogona leży na ziemi; nad grupą kotara i wiszący na ścianie przedmiot w kształcie wielkiego fallusa z jądrami. Światowid podobny do zbruczańskiego z ołtarzem u stóp, na stoku; w tle niżej kręta rzeka. (Chyba najczęściej reprodukowana ilustracja Wawrzenieckiego.) Kobieta naga widoczna od przodu, z szerokimi biodrami i rękami w pozycji „tadasana”, więc wolnymi – nieskrępowanymi, stoi u stóp wielkiego drzewa o szerokim pniu, na nim wielki wąż, lecz w kształcie dość realistyczny.

Kilka rycin, jako nieodnoszących się do tematu, pominąłem.

Wnioski, komentarze?

Pierwszy. Fantastyczne rekonstrukcje zamiast źródeł. Nasze wyobrażenia o pogaństwie słowiańskim, z braku źródeł, w jakimś – raczej dużym – stopniu opierają się na późniejszych lub całkiem współczesnych rekonstrukcjach, a właściwie fantazjach. Te fantastyczne rekonstrukcje należy jednak traktować poważnie i z uwagą, niemal na równi ze źródłami – bo właśnie one kształcą świadomość współczesnych miłośników rodzimego pogaństwa. Podobnie dotyczy to innych pogaństw: nordyckiego, celtyckiego (te niezliczone fantazje na temat druidów), nawet grecko-rzymskiego. Historia słowiańskiego pogaństwa jest historią fantastycznych rekonstrukcji! Duży udział w niej ma autor bloga, Czesław Białczyński, autor „Stworzy i zduszy” i „Księgi tura”.

Drugi. Inwersje względem chrześcijaństwa. Rekonstrukcje, których znaczącym przykładem w wyobraźni ikonicznej są obrazy Wawrzenieckiego, w jakimś stopniu opierają się na inwersjach. Sceny Wawrzenieckiego przedstawiają inwersję wyobrażeń chrześcijańskich. Inwertowanie obowiązującej i znanej religii bywa szybką ścieżką wytworzenia sobie idei nazywanych następnie „pogańskimi”. Chrześcijaństwo za kapłanów ma mężczyzn szczelnie okrytych szatami: więc pogaństwo niech za kapłanów (kapłanki) ma kobiety działające nago. Chrześcijaństwo opiera się na ludzkiej ofierze z mężczyzny: pogaństwo niech w ofierze składa kobietę. Chrześcijaństwo ukrywa seks: pogaństwo niech eksponuje nagość, piersi i pudenda kobiet, zarówno gdy one w roli kapłanek jak i ofiar; niech wystawia posagi w kształcie fallusa. Akurat ta idea ma poparcie w archeologicznych faktach, bo Zbruczański Światowid ma kształt niedwuznacznie falliczny, a przynajmniej taki kapelusz. Chrześcijaństwo ideą świętego (ofiarniczego, kosmicznego, rajskiego, golgockiego) drzewa posługuje się przenośnie: niech więc pogaństwo kultowo używa drzewa dosłownego. Chrześcijaństwo odprawia obrzędy w kościołach: pogaństwo niech „obrządza” pod gołym niebem. W chrześcijaństwie Chrystus wisi na krzyżu jako jeden z trzech pomiędzy Łotrami (z których jeden dobry, drugi zły): w wizji Wawrzenieckiego niech będą też trzy krzyże, ale na miejscu Zbawiciela, w jego pozycji, naga kobieta, a po dwóch jej stronach i kobieta i mężczyzna.

Trzeci. Amplifikacja pobocznych wątków chrześcijańskich. Takim motywem u Wawrzenieckiego jest trójca kobieta-drzewo-wąż. Jest to oczywisty cytat z Genesis: Ewa skuszona przez Węża by zjeść zakazany owoc. U krakowskiego artysty wątek ten rozrasta się do rozmiaru głównego nurtu jego prywatnej religii. Wąż jawnie przemienia się w fallus; drugim jego znamieniem jawi się ogon z chwastem sierści: ten kształt przyjmują końce sznurów, którymi krępowane są kobiety.

Czwarty. Udosłownienie wątków chrześcijańskich. W chrześcijaństwie i według jego nauk, ofiara z człowieka i zarazem Boga zastała dokonana raz i choć jest powtarzana, to tylko symbolicznie; myliłby się jakiś alien, poczytując ją za dowód nieustannego składania (pewnie co Wielkanoc?) Bogu ofiar z ludzi przybijanych gwoździami do skrzyżowanych belek. W „słowiańskim pogaństwie” w myśl fantazji Wawrzenieckiego dokonuje się jednak ofiar z ludzi nieustannie; choć można by go bronić twierdząc, że właśnie tak jak chrześcijański krucyfiks nie dokumentuje powtarzanych realnych ofiar z ludzi, tak i jego obrazy przedstawiają wydarzenie mityczne, a nie umieszczane w „słowiańskich” realiach.

Wśród rycin Wawrzenieckiego jedna zwraca uwagę swoją pozytywnością: to szkic pt. „Scena rytualna”, ta z kapłanką z kołokrzyżem w dłoniach nad źródłem. Tu nikt nikogo nie skrępował, nie uciął głowy, nie straszy wężem. Scena jest tak sympatyczna, że współczesne kapłanki poganki mogłyby śmiało na niej się wzorować. Jednak i ta scena jest wynikiem chrześcijańskich inwersji i amplifikacji. Naga, młoda i eksponująca swoją seksualność żerczyni inwertuje, jak wspomniałem owiniętego w czerń kapłana, ale jej gest analogizuje gest kapłana-chrześcijanina wznoszacego do góry mszalny kliech lub opłatek w monstrancji. Przedmiot, który ona wznosi w ofiarniczym geście, owo koło z wpisanym krzyżem, kształtem naśladuje krążek przemienionego chleba lub monstrancji. Tajemnicza figura w nimbie sama przypomina monstrancję. (A ta Słońce!) Gęste pnie świerków, choć pod niebem, stoją niby kolumny w nawie kościoła.

Piąty. Czy Słowianie rzeczywiście składali ofiary z ludzi? Wykluczyć tego nie można. Ale żaden zabytek tego nie potwierdza. Wzmianka w „Powieści dawnych lat” o ofiarach ludzkich dla Peruna w Kijowie przez Włodzimierza, główny argument pro, łatwo może być obalona jako nie sprawozdanie z faktów, ale ledwie topos opowieści o „pogańskich wszeteczeństwach”.

Szósty (wniosek i komentarz). Zapożyczone u chrześcijaństwa inwersyjne, analogiczne i amplifikujące fantazje przesłonić mogą – i przesłaniają – to, co w zachowanych przekazach „z dawnych czasów” było oryginalnie pogańskie i słowiańskie. Przesłaniają i odwracają uwagę od wątków, które są tyle różne od chrześcijaństwa (i innych religii śródziemnomorskich, także grecko-rzymskiej), że nawykowo nie rozpoznajemy ich jako religijnych! Przykładem wątek ptaka wyłowiciela świata (zobacz w Tarace: Sekta pelikana) lub wątek śmierci jako małżeństwa z bogami (w Tarace: Drużbowie rakowie). W tych reliktowych skojarzeniach (i bardziej właśnie w skojarzeniach niż w przekazach, które zwykle nie zachowały się w całościach) domyślamy się czegoś dla nas najcenniejszego: śladów myślenia lub ducha sprzed eonu, który, prócz innych rzeczy, wygenerował chrześcijaństwo – sprzed neolitu. Prawdziwe pogaństwo, tak wierzę, jest przed-neolityczne. Więcej zalecam poczytać w moich wcześniejszych tekstach: Gdzie matriks cienknie; może też tu: Obłęd i wylewanie połowy wody.


Wojciech Jóźwiak


Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

Do not feed AI...
Don't copy for AI. Don't feed the AI.
This document may not be used to teach (train or feed) Artificial Intelligence systems nor may it be copied for this purpose. (C) All rights reserved by the Author or Owner, Wojciech Jóźwiak.

Nie kopiować dla AI. Nie karm AI.
Ten dokument nie może być użyty do uczenia (trenowania, karmienia) systemów Sztucznej Inteligencji (SI, AI) ani nie może być kopiowany w tym celu. (C) Wszystkie prawa zastrzeżone przez Autora/właściciela, którym jest Wojciech Jóźwiak.
X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)